Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Gdy kobieta zaczęła protestować, tylko przycisnął ją do siebie i wymamrotał gniewnie coś w stylu "Dobra, przestań już." po czym po prostu przygniótł ją własnym ciężarem i poszedł spać. A przynajmniej zamierzał, bo zamknął oczy i z błogim uśmieszkiem wtulił się w kobietę. Pachniała czystością, świeżo upranym ubraniem, czystą skórą i po prostu kobietą. Bardzo lubił ten zapach.
Tak naprawdę, mimo otaczania się kobietami był bardzo samotnym człowiekiem. Ale winę ponosił tylko i wyłącznie jego charakter, bo Bane był wyjątkowo ciężki w obyciu.
Gdy usłyszał krzyk jakiegoś dziecka, zmarszczył brwi nie otwierając oczu i coś tam wymamrotał pod nosem. Zaraz jednak połasił się do ciepłego, pachnącego ciała leżącego z nim kobiety i zapomniał o hałasie. Bolała go głowa, miał kaca jak cholera, ale obecnie czas umilała mu ładniutka pani. Nie miał co prawda sił na igraszki, ale przynajmniej poużywa sobie jej w ten sposób. A mimo tego, że była szczuplutka, była też mięciutka. Idealna do tulenia.
Po chwili zaczął cicho pochrapywać bo faktycznie uciął sobie drzemkę. Był dość ciężki, dlatego kobiecie ciężko było zejść. No i bolał go brzuch, co mogło być wstępem do wyhaftowania pościeli w fantazyjne wzorki.
Gdy usłyszał znajomy głos, uniósł leniwie jedną powiekę i spojrzał gniewnie na jegomościa, który postanowił mu przeszkodzić. W drzwiach stał Lucian trzymając na rękach chłopca.
Bane skrzywił się ignorując całkowicie słowa Aktora. Nie bardzo wiedział co robił w jego otoczeniu i jak to się stało, że śpi akurat w tym miejscu... ale nie było to teraz najważniejsze! Kobieta którą wciągnął do łóżka była taka przyjemna, tak fajnie grzała. Było mu dobrze i nie zamierzał się stąd ruszać.
- Twojej żony? - zapytał powoli, leniwie, patrząc na niego spod półprzymkniętych oczu. Przez chwilę milczał, zastanawiając się czy Foxsoul po prostu nie kłamie ale po chwili westchnął tylko i... poprawił się, by było mu wygodniej i połasił się do cieplutkiej pani.
- Nic jej nie robię. Rączki mam tutaj. - uniósł niemrawo ręce i pomachał nimi na dowód - Dajże mi spokój. Nie krzycz tak i zgaś to światło bo mi zaraz oczy wypali... - zamarudził.
Gdy Lusian mu zagroził, Bane wydał z siebie coś co było mieszaniną jęku i warkotu. Był bardzo niezadowolony z tego, że musi zejść ze swojego kaloryferka. Podniósł się na rękach i niechętnie wypuścił kobietę. Jak tylko wyszła, opadł na posłanie i ponownie spojrzał na mężczyznę stojącego z dzieciakiem.
- Daj mi pięć minut. Zaraz mnie tu nie będzie. - powiedział, przyglądając się chłopcu. Był nawet podobny do Lucka, ale przecież to niemożliwe, by taki Ruchacz miał rodzinę i dziecko.
Niee... To do niego niepodobne.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 4 Luty 2018, 18:53
Natalie leżała zrezygnowana i warczała na mężczyznę pod sobą. Najchętniej to by się go szybko pozbyła z tego łózka, ale nie mogła się zdradzić, że nie jest ze Świata Ludzi. Nie znała tego mężczyzny na tyle, żeby mieć pewność, że pokazanie mu jakiejś sztuczki nie ściągnie na jej rodzinę kłopotów. Słysząc wołanie Kris uśmiechnęła się i ponownie spróbowała wydostać spod mężczyzny, nie udało jej się to jednak ponownie.
Foxsoul przyglądał się mężczyźnie, a jego źrenice niebezpiecznie się zwęziły - tak, Mojej żony - powiedział nad wyraz łagodnie jak na zaistniałą sytuację - może i rączki masz tutaj, ale głowę masz nie tam gdzie powinieneś- jego głos stał się groźniejszy -złaź z niej bo ją zaraz udusisz- powiedział jeszcze. Starał się być w miarę spokojny, jednak przychodziło mu to z coraz większym trudem.
Zmarszczył brwi i uniósł lekko wargę, słysząc marudzenie mężczyzny. Nie ruszył się jednak na krok, póki Bane nie puścił Natalie. Demon postawił chłopca na ziemi, a ten od razu podbiegł do kobiety i ją przytulił - mamusiu dobrze się czujesz?- zapytał spanikowany, a w oczach miał łezki. Rudowłosa, uśmiechnęła się i przetarła policzki dziecka - tak mój mały bohaterze - poczochrała go po główce, na co Kris od razu się rozpromienił. Lusian przyglądał im się uważnie po czym w końcu podszedł do okna i zasłonił je, by ograniczyć światło wpadające do pomieszczenia.
- Nie musisz się spieszyć. Pośpij sobie jeszcze. Na szafce masz coś na ból głowy. Jak się ogarniesz i zejdziesz to zrobię Ci śniadanie - powiedział. Już był spokojniejszy ale spoglądał niepewnie na kobietę, która schodziła powoli na dół. Zamknął drzwi do sypialni dla gości i ruszyła za nią.
- Pomóc wam coś?- zapytał z troską. Wiedział, że lepiej nie pytać jej o samopoczucie bo tylko ją zdenerwuje. Jak było coś nie tak to powie. Taki mieli układ -przez twojego koleżkę, trochę mi duszko, dlatego jak możesz to znieś na dół nasze rzeczy, są w sypialniach - poprosiła męża. Lusian ucałował ją w polik i od razu zabrał się do pracy, nasłuchując czy Bane jednak postanowił jeszcze sobie pospać czy jednak uznał, że trzeba już ruszyć tę skacowaną dupę.
Lusian chyba nie miał ochoty na przekomarzanie, bo stał w drzwiach naburmuszony z dzieciakiem na rękach i nie wyglądał na przyjaźnie nastawionego. Dlatego też Bane wypuścił kobietę i odprowadził ją wzrokiem. Gdy chłopiec się odezwał, Chirurg zmierzył go wzrokiem. Faktycznie był trochę podobny do Foxsoula. Miał piskliwy... denerwujący głosik. No i był mazgajem.
Blackburn po prostu skrzywił się i zakrył łeb kołdrą. Światło słoneczne waliło mu po oczach tak, ze ledwo wytrzymywał, dopiero gdy Lusian zakrył okno, wyjrzał ze swojej kryjówki.
- Nie będę już spał. - powiedział i zaczął się gramolić by wstać - I dziękuję za śniadanie, nie skorzystam. - dodał siadając na łóżku. Przeciągnął się i ziewnął, rozcierając oczy. Wyglądał koszmarnie, jakby go z rynsztoka wyjęli. No dobrze, był czysty ale przez skórę wyzierał zapach alkoholu, nie wspominając już o oddechu. Włosy miał wymięte, fryzura a la Wkurwiony Chopin a pod oczami miał takie wory, że wyglądał na o wiele starszego niż był w rzeczywistości.
Po chwili nawet spróbował wstać i o dziwo, utrzymał się na nogach. Poprosił Lusiana by ten pokazał mu łazienkę (przecież nie pamiętał, że wczoraj w nocy już w niej był) i poprosił o ręcznik. Jeśli dostał instrukcję, zabrał rzeczy które przygotowała mu ślicznotka i poszedł się ogarnąć.
Skorzystał z prysznica, nie miał przy sobie żadnych środków czystości dlatego wykorzystał kosmetyki Foxsoula - płyn i szampon. Odkupi mu najwyżej te specyfiki. Oczywiście nie ogolił się, golarek się nie pożycza, tak samo jak i szczoteczek do zębów. Trudno, i tak zaraz będzie spadał na chatę.
Po prysznicu wyglądał już o niebo lepiej. Doprowadził się do porządku do tego stopnia, że gdyby nie delikatne sińce, wyglądałby idealnie. Uczesał brązowe włosy i przejechał dłonią po szczęce, przyglądając się odbiciu. Jak zwykle wyglądał świetnie, nawet nie w swoich rzeczach.
Z łazienki wyszedł odmieniony i od razu skierował kroki na dół, do Gospodarzy.
- Dzień dobry, już tak oficjalnie. - powiedział uprzejmie i podszedł do kobiety po czym ujął jej dłoń i ucałował wierzch - Bane Blackburn, chirurg. Przepraszam za swoje zachowanie. Poranki mam ciężkie, nie jestem sobą. - uśmiechnął się delikatnie - Dziękuję za przenocowanie. Ubrania i rekompensatę wyślę kurierem w ciągu tygodnia. A teraz przepraszam państwa, ale będę się zbierać. - głos miał zachrypnięty ale starał się być kulturalny - Miło było poznać i jeszcze raz przepraszam za kłopot.
Miał zamiar skierować się do wyjścia mimo cudnego zapachu który dochodził prawdopodobnie z kuchni. Ale przecież nigdy nie zostawał na śniadanie. Zawsze zwiewał, najszybciej jak tylko mógł. To nie było tchórzostwo, zwyczajna wygoda. Nie utrzymywał dłuższych kontaktów ze swoimi kochankami u których zostawał na noc, dlatego u Lusiana też nie będzie siedział nie wiadomo ile.
Czas się zbierać.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 5 Luty 2018, 14:53
Pokręcił głową i zrobił zbolałą minkę - a już zacząłem je robić - powiedział ze smutkiem. Nie naciskał jednak. Będzie więcej dla niego. Słysząc o łazience, spojrzał na brązowookiego zaskoczony. Przecież wczoraj tam spędził z dobrą godzinę na ogarnianiu się do snu. Przypomniał sobie jednak szybko co się działo poprzedniego wieczora - Kris pokaż panu łazienkę, a ja zniosę wam rzeczy na dół- poprosił synka i ruszył do jego sypialni po plecach -a...plastry i inne takie znajdziesz w szafce nad umywalką - rzucił jeszcze lekarzowi i puścił mu oczko. Szybo zajął się tym o czym wspominał.
Kris złapał medyka za rękę i pokazał mu gdzie jest łazienka oraz ręczniki. Niestety nie sięgał do szafki więc Bane sam musiał sobie jakiś wybrać. Ale widać było, że jest to obojętne, którego użyje. Szybko tez pobiegł się ubierać.
Gdy Bane zszedł na dół, mógł zobaczyć, że Natalie i Kris byli już gotowi do wyjścia, a Lusian krążył po kuchni. Jak już zaczął coś robić to skończy. Wszyscy przywitali gościa z uśmiechami. Zupełnie jakby przed chwilą nic się nie stało. Rudowłosa spojrzała na chirurga zaskoczona -Natalie Foxsoul i nic nie szkodzi, ale niech pan nie kładzie się na kobietach, nie znając ich - poprosiła go. Była trochę blada ale nie wyglądała źle. Widać jednak było, że nie jest w pełni zdrowa.
Lusian spojrzał na niego jak na idiotę, gdy ten wspomniał o jakiejś rekompensacie. Już miał coś powiedzieć gdy gościa złapał za rękaw Kris - ale tata zrobił dla pana dobre śniadanko. Niech pan zostanie - poprosił, patrząc na niego dwukolorowymi oczami. Jedno było intensywnie zielone, a drugie brązowe. Musiał bardzo wysoko zadzierać główkę, żeby móc spojrzeć mężczyźnie w twarz. Foxsoul zaśmiał się i porwał małego -zostaw pana w spokoju. Może nie lubi śniadań. Ja zjem za niego- uśmiechnął się szczerze, za co oberwał po torsie małymi rączkami syna - nie! Ty jesteś gruby! Jeszcze trochę i nie znajdziesz pracy, bo będziesz za gruby - aktora rozdziawił usta zaskoczony i spojrzał na swój wyrzeźbiony brzuch - przytyłem?- zapytał ukochanej. Ta przytaknęła głową -masz za daleko do siłowni, bo jest jakieś dziesięć metrów za tobą, ja to rozumiem, ale mógłbyś znów się zacząć ruszać. Przecież do następnego filmu lepiej, żebyś dobrze wyglądał prawda? - zapytała rozbawiona całą sytuacją. Wzięła Krisa od Lusiana i w tym momencie odezwał się dzwonek do drzwi.
Kris wyrwał się mamie i porwał swój plecach -ej czekaj młody- Lusian zatrzymał go jeszcze i spojrzał mu w oczy -pamiętasz jakie masz zadanie?- zapytał poważnym tonem. Dzieciak się zamyślił -mama ma brać leki, jeść wszystkie posiłki całe, dużo odpoczywać, nie pracować po nocach i.... - zawiesił się na ostatnim zadaniem - i nie siadać za kółkiem - odpowiedział w końcu i uśmiechnął się szeroko -mądry chłopiec. To lećcie już do wujka - dał mu klapsa w tyłek lekkiego i podniósł się by ucałować żonę.
Pożegnał się z nimi i spojrzał na Bane'a, któremu całe to zamieszanie nie pozwoliło wyjść -kto by pomyślał, że dzieciaki są aż tak spostrzegawcze - zaśmiał się zakłopotany - a jak chcesz się zrekompensować za nocleg to zostań i zjedz coś. Potem podrzucę Cię do Luxa po samochód i rzeczy, swoje też tam zostawiłem - wzruszył ramionami i wróciła do kuchni - ja też tam jadę. Poza tym tutaj i tak nie ma ani autobusów ani postoju taksówek, więc i tak byś musiał poczekać aż ktoś przyjedzie. Nie lepiej poczekać i mieć podwózkę za darmo? - zapytał rozbawiony i czekał na decyzję chirurga.
Chłopiec chwycił go za rękę. Bane chciał zaprotestować, ale przypomniał sobie, że nie jest u siebie. Takie zachowanie byłoby zwyczajnie niegrzeczne. Dlatego pozwolił się poprowadzić.
W czasie mycia zauważył na nodze ranę. Trochę bolała, bo była świeża, ale za Chiny nie mógł sobie przypomnieć skąd ją ma. Wyglądała jak po ugryzieniu jakiegoś zwierzęcia... Zakleił ją znalezionym plastrem.
Nie było mu dane wyjść od razu po tym jak się przywitał. Na dole, w korytarzu rozegrała się nieco kłopotliwa dla niego scenka - pożegnanie zakochanej pary.
Przesunął się na bok, robiąc im miejsce i obserwował całą trójkę. Miał okazję lepiej przyglądnąć się kobiecie, która wcale nie wyglądała najlepiej. Na pierwszy rzut oka śliczna, jednak po dłuższych oględzinach... Byłą chora. Wprawne oko lekarza wszystko zauważy. Nienaturalną bladość, oszczędne ruchy.
Bane zmrużył oczy i delikatnie zmarszczył brwi. Za długo przebywał z chorymi, potrafił rozpoznać nowych na oko. Tylko czy Natalie, bo tak przedstawiła się ślicznotka, powiedziała mężowi o wszystkim? Czy otrzymywała stosowną pomoc?
Kiedy dzieciak wypomniał ojcu to, że przytył, Bane uśmiechnął się pod nosem i oparł jedną dłoń na biodrze. Ich rozmowa była nawet słodka, dało się wyczuć uczucie.
To tak bardzo nie pasowało do Aktora Porno, że gdy kobieta wspomniała o nowym filmie, Chirurg z trudem powstrzymał parsknięcie. Ukrył je jednak pod kaszlnięciem za które przeprosił.
Bane patrzył na dzieciaka z góry gdy ten szykował się do wyjścia. Na jego twarzy nie malowało się zupełnie nic. On teraz oceniał. Skakał wzrokiem od matki do syna i zastanawiał się, czy choroba która trawi Natalie może być genetyczna. Chłopiec co prawda nie wyglądał na chorego ale nic nie wiadomo.
Uniósł brew gdy usłyszał jak Lusian instruuje dzieciaka. A raczej gdy malec recytował instrukcje, które już wcześniej otrzymał. Szatyn był zakłopotany całą tą sytuacją bo była dość intymna.
Gdy wyszli spojrzał badawczo na Foxsoula. Przez chwilę przyglądał się mu w milczeniu.
- Kto by pomyślał, że zostawiasz chorą w rękach kilkuletniego chłopca. - skomentował z powagą ale złośliwie. Zmrużył oczy i zacisnął usta w kreskę, po czym przeszedł za Aktorem do kuchni. Zdecydował, że jeszcze chwilę zostanie. Może śniadanie nie jest takim złym pomysłem, zwłaszcza, że będzie okazją do dowiedzenia się czegoś o chorej kobiecie.
- Nie chcę ładować się z butami w wasze życie bo jesteście zbyt słodziutką rodzinką ale... powinna mieć stałą opiekę lekarza. - powiedział siadając przy stole i skrzyżował ręce na piersi - Badała się w ogóle? - gdy wpadał w Tryb Lekarza zachowywał się zupełnie inaczej. Nie był arogancki, nie flirtował. Stawał się po prostu zimnym profesjonalistą. Tak jak przystało.
Poprosił Lusiana o filiżankę kawy, bo nie chciał się panoszyć w ich domu. Gdy ją otrzymał, upił łyk parującego napoju i ponownie przyjrzał się Gospodarzowi.
- Wiesz co jej jest? - zapytał prosto z mostu, ignorując gadanie o Luxie i podwózce. Bane i tak nie pamiętał z poprzedniego wieczoru prawie nic, więc jaka to różnica?
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 5 Luty 2018, 21:20
Widział reakcje chirurga, ale nie zwracał na nie uwagi. W szczególności na to jego dziwne kaszlnięcie. W końcu pożegnał rodzinkę. Uśmiechnął się pod nosem, gdy lekarz uznał, że jednak zostanie na śniadaniu. Nałożył mu szybko świeżej jajecznicy z bekonem oraz świeżego pieczywa. Na stół położył też sery i wędliny jakby miał ochotę na coś więcej.
- Wybacz tę małą scenkę. Ale wolałem się upewnić, że wszystko mają i że wszystko na pewno jest w porządku - wytłumaczył się lekko zakłopotany. Doktorek pewnie nie wierzył, ze aktor porno może mieć rodzinę. No cóż...jak się go kojarzy tylko z jednym rodzajem filmów to już nie jego wina.
Skinął mu głową, słysząc, że prosi o kawę i szybko zaparzył taką na jaką miał ochotę jego gość. Usiadł przy stole, popijając swoją herbatę. Też sobie trochę nałożył jedzenia, by Bane nie czuł się osamotniony. Spojrzał na swojego gościa, a następnie na drzwi, za którymi przed chwilą zniknęła jego rodzinka -Kris nie będzie się nią zajmował. Ma tylko ją pilnować- wzruszył ramionami - dzięki temu czuje się potrzebny, a nie jak piąte koło u wozu. Ma swoją misję do wykonania dzięki temu jest o jedną osobę więcej, która będzie miała oko na Natalie jakby miało się coś dziać - powiedział i wgryzł się w kanapkę -poza tym szybko nauczy się chociaż odrobiny odpowiedzialności. Wiem, że ma dopiero trzy lata, ale to naprawdę mądry chłopak. Do tego ma pamięć całkowicie fotograficzną, dzięki czemu potrafi wyłapać nawet najdrobniejsze zmiany w wyglądzie danej osoby. Tak jak to zrobił z moim brzuchem - zaśmiał się i klepnął w umięśnione brzuszysko.
Zamrugał, słysząc słowa doktorka. Uśmiechnął się. No tak, to właśnie jest zboczenie zawodowe. Nie miał zamiaru jednak się wymigiwać z odpowiedzi, bo jeszcze każe mu ją wysłać do jakiejś kliniki czy bóg wie gdzie - pojechali do domku w góry razem z jej bratem, który jest naszym rodzinnym lekarzem, a dodatkowo jest moim prywatnym lekarzem, jeśli chodzi o wszystko związane z moją pracą- wyjaśnił i popił jajecznicę herbatą. Przełknął wszystko i uśmiechnął się do doktorka -oczywiście, że się badała. Nie miała większego wyboru - odparł i podrapał się po ciemniejącej prędze na policzku, trochę zaczynały go te ślady swędzieć.
Przytaknął głową w odpowiedzi - może nie uwierzysz ale to przemęczenie - powiedział, patrząc mu prosto w oczy -Natalie jest kompozytorką muzyki do wielu filmów i ostatnio ją mocno przycisnęli. Pracowała dużo i bardzo mało spała, gdy wracała ze studia jakiś tydzień temu, zasnęła za kółkiem i miała wypadek. Na szczęście niezbyt groźny. Poleżała dwa dni w szpitalu i wypuścili ją do domu- spojrzał gdzieś za okno - wiem, że powiesz, czemu sam jej nie zawiozłem i nie zabrałem, nie było mnie jednak w domu, ale dostała burę, że nie zadzwoniła po mnie, gdy czuła, że nie czuje się na siłach. Teraz jeszcze ją badają czy nie ma jakiś innych przyczyn poza przemęczeniem. Czegoś genetycznego czy innego cholerstwa- dodał znów wracając do swojej jajecznicy. Widać nie przejmował się słowami syna na temat swojej wagi.
Nie miał zamiaru zostawać na śniadanie, lecz ciekawość wzięła górę. Chciał się dowiedzieć, co z kobietą było nie tak. Można powiedzieć, że to troska, tak normalna u Lekarzy ale Bane... cóż, nie była zwykłym , standardowym, dobrodusznym Doktorkiem. Dla niego liczyła się kasa i adrenalina. Dlatego też tak lubił drążyć temat, gdy spotykał kogoś, kogo nie potrafił od razu zdiagnozować. Już dawno zajął się jedną odnogą chirurgii ale w dalszym ciągu ciał ciągoty do zwykłej interny. W końcu praktykował kiedyś jako Internista w jednym ze szpitali.
Tłumaczenie Lusiana nie przekonało go. Spojrzał na niego podejrzliwie, mrużąc oczy ale nie skomentował jego decyzji. Jego rodzina, jeśli uważa, że kobieta nie wymaga lepszej opieki, może być i kilkulatek.
Gdy dostał kawę i jedzenie, usiadł przy stole i zaczął jeść, niespiesznie, można powiedzieć - leniwie. Bolała go głowa bo miał strasznego kaca, dlatego jego ruchy były dzisiaj spowolnione. Najchętniej położyłby się jeszcze do łóżka, ale przecież dzień już wstał i należało zabrać się za życie, prawda?
- Trzy lata? - uniósł brew, odstawiając naczynie z kawą. Prze chwilę milczał patrząc w bok i zastanawiając się nad czymś. Widać było, że ma lekkie problemy z koncentracją bo zmarszczył brwi.
Dzieciak nie wyglądał na trzylatka. Był bardzo dobrze rozwinięty i ładnie mówił, co było raczej niespotykane u tak małych dzieci. Oczywiście zdarzały się takie przypadki, ale były równie rzadkie co rude włosy u dziecka Hindusów.
Nie odzywał się przez chwilę, po prostu jadł jajecznicę. Była przepyszna, ale w całym swoim zadufaniu, nie powiedział tego Gospodarzowi. Będzie jeszcze okazja, teraz chciał się dowiedzieć czegoś więcej o rodzinie Foxsoula.
- Wygląda na starszego. - powiedział w końcu i wzruszył ramionami, udając, że porzuca temat.
I znowu na chwilę zajął się jedzeniem, tym razem zjadając już wszystko. Przysłuchiwał się Lusianowi ale nie przerywał mu, bo ciekawiło go co mężczyzna ma do powiedzenia.
Upił łyk kawy i spojrzał mu w oczy.
- Faktycznie, nie uwierzę. - powiedział rzeczowo ale zaraz po tym uśmiechnął się kącikiem ust - Wiem jak wygląda przemęczenie bo sam, wbrew pozorom, jestem permanentnie przemęczony. Może nie wyglądam, ale tyram jak wół. - wypił kawę do końca - Nie mam zamiaru cię pouczać, bo jesteś dorosły ale... Mogę podesłać ci kontakt do naprawdę dobrego neurologa. Tak na wszelki wypadek. - powiedział powoli, ważąc każde słowo. Nie chciał go wystraszyć, ale przecież lepiej by jego żona była pod opieką dobrych medyków.
Po zjedzeniu i wypiciu wszystkiego, zaniósł naczynia do kuchni i samodzielnie włożył je do zmywarki. Jeszcze tyle potrafił zrobić. Skierował się do drzwi wyjściowych z zamiarem opuszczenia domu, ale poczekał jeszcze na Gospodarza, bo przecież był od niego uzależniony.
Gdy razem znaleźli się w przedpokoju, Bane posłał Lusianowi złośliwy uśmieszek.
- Mimo wszystko ciężko mi przyswoić, że masz rodzinę. Normalną rodzinę. Śliczny domek, ładniutką żonkę i rozkosznego dzieciaka. - klepnął go w ramię - Ale może nie wszystko jest takie, jak na pierwszy rzut oka się wydaje?
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 15 Luty 2018, 22:29
Przytaknął swojemu gościowi głową. Tak przynajmniej im powiedziano i tak miał w dokumentach, które dostali z Natalie, gdy go adoptowali. Nie sprawdzali jedna dokładnie, bo po co? Poza tym Kris jeszcze rok wcześniej prawie w ogóle nie mówił. Nawet nie gaworzył, nic. Po prostu był bardzo milczącym chłopcem, który unikał kontaktu. Był po prostu dziwny, przez co koledzy go nie lubili, a też nikt nie chciał go adoptować. No ok...kilka rodzin próbowało, ale zawsze wracał do ośrodka bo "sprawiał problemy". Aż dziwne, że u nich w domu nie było czegoś takiego. Może dlatego, że akceptowali jego inność i wręcz ją popierali? Może dlatego, że sami byli inni? Kto by tam wiedział.
-Wiem, że nie wygląda, choć rok temu to był problem się z nim porozumieć w jakiejkolwiek sprawie- wzruszył ramionami. Miał dziwną rodzinkę i tyle. Cieszył się, że Bane jednak zdecydował się coś zjeść. Nie chciał go tak puszczać z pustym żołądkiem. W końcu tak nie wypada. Może kiedyś nie był zbyt gościnny, ale z wiekiem chyba mu się coś pozmieniało. Poza tym spędził dość sporo czasu z ludźmi, więc przejął też trochę ich zwyczajów i zachowań. No i jeśli nie byłby gościnny (oczywiście wszystko w granicach rozsądku) to trochę by spadł w rankingach popularności. Wolał nie być dupkiem, bo wiedział jak ciężko i niechętnie się z nimi współpracuje nawet jeśli są cholernie dobrzy.
Westchnął ciężko - jakbyś nie spał kilka nocy z rzędu, też byś zasypiał za kółkiem- powiedział zrezygnowany, ale zgodził się na to, żeby Bane przesłał mu kontakt do tego neurologa. Przecież nie musieli z tego korzystać. Woleli poza tym unikać jak najbardziej lekarzy ze Świata Ludzi. Nigdy nie wiadomo, kiedy natrafi się na kogoś z MORII. Musieli więc naprawdę uważać.
Podziękował Doktorkowi za pomoc, gdy ten odniósł naczynia -poczekaj na moment- poprosił go i pobiegł na górę, by się ubrać. Po kilku minutach zszedł ubrany w obtarte jeansy i czarny T-shirt. Podał też lekarzowi okulary przeciwsłoneczne -masz, żebyś nie oślepł, bo dziś mamy śliczną pogodę- powiedział uśmiechając się delikatnie. Zamknął dom od środka i poprowadził Bane'a do garażu. Czekał tam już na nich czarny, matowy Nissan GT-R, który pachniał jeszcze nowością. Sportowy samochód, który bardziej przypominał, samochód zdjęty z toru niż osobówkę, do codziennego użytku - wskakuj, podrzucę Cię - zachęcił Demon kompana i w międzyczasie otworzył pilotem garaż i bramę wjazdową.
Usiadł za kółkiem i spojrzał na Ban'e słysząc jego wypowiedź - a co? Że aktor porno to nie mogę mieć rodziny?- zaśmiał się krótko -to nie jest nic na pokaz, jeśli o tym myślisz. Jesteśmy z Natalie małżeństwem od około roku, krótko po ślubie adoptowaliśmy Krisa - powiedział i włączył silnik samochodu, po czym wyjął swoje okulary przeciwsłoneczne do jazdy.
Ruszył niespieszne, pamiętając by zamknąć za sobą garaż -a Ty czemu nie znajdziesz sobie kogoś zamiast balować i podrywać każdą pannicę? - spojrzał na swojego towarzysza, kierując się przez Osiedle Domków, na którego samym krańcu mieszkał. Bane mógł nawet zauważyć, że w najbliższej okolicy nie było żadnych innych domków, zupełnie jakby aktor wykupił dość spory teren, by mieć święty spokój.
Kiwnął głową zamyślony, gdy Lusian powiedział o chłopcu. Rok temu jeszcze nie mówił? Bane czytał wiele o stymulacji mózgów dzieci, ale aż takie postępy, w tak krótkim czasie? Oczywiście przy założeniu, że Foxsoul nie przesadzał i faktycznie musieli uczyć dzieciaka wszystkiego od nowa.
Ta pozornie błaha informacja pozwoliła mu też wywnioskować, że chłopiec nie jest ich biologicznym dzieckiem. Prawdopodobnie go adoptowali, kochani rodzice. Wychodziłoby na to, że Lucek, Ruchacz jakich mało i koneser zarówno damskich jak i męskich dup, strzela ślepakami. Smutne.
Uśmiechnął się półgębkiem i prychnął niezbyt miło, na komentarz Aktora. Nie znali się zbyt dobrze, więc dlaczego mężczyzna zakładał, że Chirurg nie wie co to znaczy być wycieńczonym?
- Uwierz lub nie, ale Lekarze czasami nie śpią i cały tydzień. - powiedział patrząc na niego wyzywająco - Czasem robią to z własnego wyboru, czasem nie. Ale czego się nie robi dla Pacjentów. - wyszczerzył zęby w sztucznym uśmiechu - Zwłaszcza, gdy zazwyczaj okazują taką wdzięczność. - oczywiście wcale tak nie było, ale Bane już przyzwyczaił się do tego, że praca Medyka jest traktowana jako cholerny obowiązek. Była intratna i właśnie dlatego zdecydował się iść tą ścieżką, ale nawet on miał czasami dosyć przedmiotowego traktowania.
Gdy byli już gotowi do wyjścia, wziął od niego okulary i wsunął na nos. Były całkiem ładne, fajnie wyglądały i komponowały się z ostrymi rysami twarzy Blackburna. Wyglądał dobrze.
- Dzięki. - powiedział tylko i na sygnał Aktora, wyszli.
Dobrze, że miał okulary bo chyba by oślepł. Mimo przyciemnianych szkieł, zmrużył oczy sycząc z niezadowolenia i poszedł za Gospodarzem.
Zagwizdał widząc Nissana i obejrzał go sobie z każdej strony zanim wsiadł. Właściwie to marzył o tym by już znaleźć się w domu i wziąć porządną kąpiel, ale nie przepuści okazji pooglądania sobie sportowego samochodu.
- GT-R? No nieźle, nieźle. - powiedział podziwiając wóz - Ładne cacuszko. - delikatnie przejechał dłonią po matowym lakierze, uważając by nie zarysować farby paznokciem albo czymś.
Gdy wsiadł do środka, wciągnął powietrze nosem i uśmiechnął się, bo samochód pachniał nowością. Ale nie skomentował już więcej autka, mimo, że mu się bardzo podobało. Rozsiadł się wygodnie, zapiął pasy i czekał na Lusiana.
Trzeba było przyznać, że Foxsoul dobrze wyglądał za kółkiem tego wozu. Pasował do niego.
- Nie oskarżam cię przecież o pokazówkę. - powiedział patrząc mu w oczy - Nie uważam też, że aktorzy porno nie mają prawa mieć rodziny ale zwyczajnie... Myślałem, że jesteś wolnym strzelcem. Dzikim, nieudomowionym duchem. A tu taka niespodzianka. - wzruszył ramionami. Gdy ruszyli, wpatrzył się w widok za oknem ale jego wzrok był tępy. Zupełnie jakby oszczędzał mózg na trybie 'stand by'. Miał kaca i chciał odpocząć, wszystko inne się nie liczyło.
Lusian poruszył drażliwy temat ale Medyk nie miał siły reagować agresją. Był padnięty, dlatego nie odpowiedział od razu. Długo milczał przez co Aktor mógł pomyśleć, że został zignorowany. W końcu jednak Bane podparł policzek na ręce i nie odwracając się w stronę rozmówcy, westchnął cicho.
- Nie nadaję się do tego. - powiedział cicho - Nigdy nie stworzę rodziny. Nigdy nie będę szczebiotał, robił obiadków i uganiał się za dziećmi. Nie potrafię tego. - uciął.
Atmosfera w samochodzie zgęstniała. Bane wcale nie miał ochoty ciągnąć tematu, ale czy Lucek odpuści tak szybko?
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 17 Luty 2018, 13:23
Poklepał go przyjaźnie po ramieniu - no dobrze wierzę Ci - powiedział, uśmiechając się, jakby coś go rozbawiło. Ciekawe jakby Bane zareagował jakby się dowiedział, że Lusian nie spał już od miesiąca, a może nawet dłużej. Lubił spać ale w ten sposób starał się pilnować Natalie, oraz miał o wiele więcej czasu by przygotować się do roli niż inni aktorzy. Może właśnie dzięki temu był tak dobry? Uznał jednak, że nie będzie się dzielił tą wiedzą z Doktorkiem.
Uśmiechnął się, opierając o dach samochodu i bawiąc kluczykami - gdy je zobaczyłem nie mogłem się powstrzymać - przyznał, uśmiechając się drapieżnie -no i nie mogę się doczekać, aż będę mógł tę zabaweczkę sprawdzić na torze - przyznał i wsiadł do środka. Nie mógł się powstrzymać, żeby nie przygazować trochę i nie pochwalić się silnikiem. No jaki facet nie chwali się swoimi zabaweczkami? No żaden!
Spojrzał na swojego towarzysza, po czym zaśmiał się wesoło -no to widać jak bardzo mnie nie znasz - przyznał ruszając spokojnie choć nie zbyt powoli - miałem dość samotności i jakoś tak wyszło, że spotkałem Natalie[/b] [/color] - wzruszył ramionami -poza tym może Cię to zaskoczy, ale nie jestem osobą, która uwielbia seks. Dla mnie to tylko miły dodatek i jakby go nie było to by nie było mi smutno - przyznał, przyspieszając na już trochę pewniejszym terenie. A co! Pokaże, na co stać ten samochód, poza tym sam nie miał okazji go jeszcze za bardzo przetestować. Starał się jednak uważać na tyle, żeby Bane nagle nie dodał jakiś aromatów do nowego wozu.
Zerknął na doktorka, gdy ten odpowiedział na jego pytanie. Milczał chwilę po czym znów się odezwał - nie mam zamiaru Cię do niczego namawiać, zrobisz jak uważasz - zaczął ostrożnie - jesteś jeszcze młody więc wszystko może się zmienić, ale pamiętaj o jednym - spojrzał na niego znad ciemnych szkieł -jeśli znajdziesz kobietę, która Cię pokocha i będzie się o Ciebie martwić to nigdy z niej nie rezygnuj - powiedział, skręcając w jakąś ścieżkę i przyspieszając jeszcze -bo pewnego dnia się obudzisz i zrozumiesz, że straciłeś Księżyc, podczas łapania jakiś tam małych gwiazd - miał nadzieję, że Bane zrozumie do Aktor ma mu do przekazania. Co prawda sam nie miał zbyt wielkiego doświadczenia, ale nie wiedziałby co by zrobił, gdyby Natalie nagle zniknęła z jego życia. Można powiedzieć, że był od niej uzależniony i to bardzo.
Gdy zbliżali się do ostrego zakrętu, a Demon wcale nie zwalniał samochodu, zamyślił się na moment - powiedz mi w ogóle gdzie Cię zawieźć i czy dasz radę prowadzić to swoje cudeńko czy rzucić Cię do domu i potem przywieźć Ci Twoją maszynę? - wolał się upewnić. Nie chciał go mieć na sumieniu. Chociaż...czy on w ogóle miał sumienie? Nie...na pewno nie.
Zaśmiał się gorzko na komentarz Lusiana i spojrzał na niego jak na idiotę, uchylając okulary. Chwilę gapił się na niego z uśmieszkiem, chcąc dowiedzieć się czy facet aby nie żartuje. Po chwili znowu się zaśmiał, odwracając się od niego i patrząc na jezdnię przed nimi.
- Młody, ha, dobry dowcip. - powiedział ze śmiechem - To, że dobrze wyglądam nie znaczy wcale, że jestem młody. - dodał kręcąc głową - Nieźle się trzymam i w każdej chwili mogę coś sobie poprawić, ale liczba w dokumentach nie kłamie. Bliżej mi do czterdziechy, niż do nastolatka. - poprawił okulary, bo światło słoneczne mocno go raziło.
Lusian może i chciał pomóc, ale nie znał przecież Chirurga na tyle, by prawić mu morały. A Bane, z charakteru arogancki buc, bardzo nie lubił jak ktoś mu matkował lub ojcował. Niemniej radę Foxsoula, bardzo poetycką jak się okazało, przyjął ze spokojem. Wzruszył jedynie ramionami.
- Wątpię, bym kiedyś stworzył normalny, stabilny związek. - powiedział tylko - Ale wezmę sobie twoje słowa do serca, jeśli cię to uspokoi. - posłał mu uśmieszek i poprawił się w fotelu. Było mu bardzo wygodnie, lubił sportowe samochody a ten wyjątkowo fajnie pachniał. Nowością, salonem samochodowym i drogimi perfumami.
Przez dłuższą chwilę milczał i wyglądał tak, jakby przysnął bo oparł głowę na zgiętej w łokciu ręce. Okulary przysłaniały jego oczy a brązowa grzywa opadła na twarz. Oddychał miarowo i spokojnie, więc chyba... serio przysnął. A może się zamyślił? Kto go tam wie.
Gdy jednak Lusian podjął temat, odwrócił się ku niemu i uśmiechnął drapieżnie, ukazując białe zęby.
- Trochę boli mnie głowa i mam kaca ale nie urwało mi rąk czy nóg, dam sobie radę. - powiedział - Jeśli jest tak jak mówiłeś i mój wóz jest na parkingu Luxa, podrzuć mnie tam i dam ci już spokój. - dodał i wyjął z kieszeni spodni mały, skórzany portfel. Wyjął z niego trzy banknoty 50-funtowe (korzystał głównie z karty ale w przegródkach portfela miał skitrane papierowe pieniądze, na czarną godzinkę albo okazje jak ta) i podał je mężczyźnie, przekazując mu je w dwóch palcach.
- Zanim zaczniesz pierdolić coś w stylu "Nie, nie trzeba. Weź przestań, ja tak z dobrego serca." powiem, że jeśli tego nie weźmiesz, to będę mocno wkurwiony. A takiego mnie jeszcze nie widziałeś. - wepchnął mu pieniądze do ręki - To za nocleg, podwózki i ubrania. Wątpię bym je odesłał, bo nie znam twojego adresu, ale jeśli kosztowały więcej, tylko powiedz a ureguluję rachunek. A jeśli serio nie chcesz kasy za to wszystko, to potraktuj to jako prezent dla małego. Kup mu jakiś samochodzik od Wujcia Lekarza czy co...
Nie przyjął zwrotu. Jeśli Lucek upierał się, że nie chce kasy, Bane udał, że chowa papierki a tak naprawdę wrzucił je pod własny tyłek. Tak, by banknoty znajdowały się na siedzeniu, po tym jak Chirurg opuści wóz.
- Ciekawe, czemu niczego wyraźnie nie pamiętam. - zagadnął - No dobra, nie dziwi mnie to bo to nie pierwszy raz kiedy pochłania mnie nocne szaleństwo, ale normalnie pamiętam chociaż urywki dzięki którym składam logiczną całość. A tym razem... - zamyślił się na chwilę - Pamiętam jedną rzecz. Że całowałem się z jakąś wyjątkowo gorącą laską. - uśmiechnął się dotykając ust - Niezła była. Jak sobie pomyślę, to aż mi się dobrze w spodniach układa. - zaśmiał się odchylając się na siedzeniu wygodniej.
Chyba sprawi sobie takiego Nissanka. Wygodne maleństwo.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 18 Luty 2018, 20:40
Uśmiechnął się, słysząc jego słowa. Gdyby tylko wiedział ile lat ma jego rozmówca. Dla niego taki czterdziestolatek to szczyl, więc rozbawiły go słowa brązowowłosego - i tak uważam, że jeszcze jesteś młody. Nikt nie mówił przecież, że trzeba se kogoś znaleźć w wieku dwudziestu paru lat- powiedział uśmiechając się cały czas, jakby coś mocno go rozbawiło. Na następne słowa tylko westchnął - dlatego mówię jeśli, a nie jak. To Twoje życie, więc nie mam zamiaru się nigdzie wpychać - wzruszył ramionami. Sam przecież do niedawna mówił, że nigdy nie będzie miał rodziny, a teraz proszę. Ma piękną żonę i kochanego synalka. Nikt by pewnie nie uwierzył, że kilka set lat temu rozwalił całą wiochę, nie pozostawiając nikogo przy życiu. Cóż. Tak to już było, że świat się zmieniał, nie koniecznie na lepsze.
Przytaknął głową, że rozumie i gdy Bane wyciągał z portfela kasę, wszedł ostro w zakręt, sprawdzając jak jego nowa zabaweczka nadaje się do driftu. Zagwizdał zadowolony, gdy już znaleźli się na prostej -jak w masełko - powiedział zadowolony z siebie i poklepał kierownicę - to był dobry wydatek- wyszczerzył się do Doktorka i zmarszczył brwi, słysząc, że ten chce mu płacić. Już miał odmówić, gdy powiedział, że ma to wykorzystać dla Krisa. Westchnął ciężko i wyrwał kasę - skoro tak nalegasz wujaszku, żeby Kris coś od Ciebie dostał to w porządku- powiedział i schował banknoty. Nie mówił ile kosztowały ubrania, ale jakoś mu nie zależało na tym by odzyskać tę kasę. Nie umrze od tego.
Całe szczęście, że był cholernie dobrym aktorem bo chyba właśnie dostałby ataku śmiechu. On serio nic nie pamiętał - Siv dał nam jakiegoś specjalnego drinka, może to przez niego?- powiedział, drapiąc się po brodzie. Oparł policzek na pięści i prowadził jedną ręką, całkowicie rozluźniony - a kobita naprawdę była niezła. Ty to jednak czasem masz szczęście, chyba Ci nawet pamiątkę zostawiła po tym jak Cię obsłużyła- zachichotał. Och gdyby tylko Bane wiedział, że ta "gorąca laska" siedzi zaraz obok. Chyba by padł momentalnie na zawał. Kusiło kusiło, ale nie mógł niestety nic takiego zrobić. A szkoda, byłoby zabawnie.
- Zaraz będziemy. Masz kluczyki czy były w marynarce? I tak muszę zajść po swoje ubrania na górę i zapytać o coś Siva, więc mogę Ci je znieść jeśli poczekasz- powiedział, zwalniając trochę, bo wjechali na bardziej ruchliwą drogę.
- Poślizg ma ładny. - skomentował kiwając głową z uznaniem. Fura z każdą sekundą podobała mu się coraz bardziej, ale jeszcze nie aż tak jak jego Chevy. Jego jedyna jak dotąd miłość. Lubił szybkie samochody, ale nie rajdowe, dlatego też postawił na klasę samą w sobie. Zastanawiał się też nad Lexusami i Bentleyami, ale takowego sprawi sobie na starość, jak już będzie starym, zgrzybiałym dziadem.
- Nie musisz mu przecież mówić, że to ode mnie. - wzruszył ramionami, bo właściwie było mu to obojętne - Ale myślę, że po tym jak go przestraszyłem, będzie to dobrze odebrane. Albo jeśli wolisz, kup jakiś ciuszek Natalie. Z tym gołym brzuszkiem to ona szybko się przeziębi. - pochylił okulary i spojrzał na niego uśmiechając się złośliwie. Jak na jego gust, żona Lusiana chodziła po domu dość... odważnie ubrana. Krótka spódniczka i bluzeczka ledwo zakrywająca brzuch? Fiu fiu.
Zmarszczył brwi słysząc o Barmanie. Facet miał tendencję do zaskakiwania Gości Luxa przeróżnymi specyfikami, ale jeszcze nigdy nie dosypał niczego Lekarzowi bez uprzedzenia. Ale z drugiej strony... może Blackburn bawił się tak dobrze, że sam poprosił o dragi? Przecież nie bał się przekraczania granic, miał już do czynienia z narkotykami.
- Możliwe. - powiedział zamyślony - Ale nie chcę mi się dzisiaj z nim gadać, więc jeśli to nie problem, zostanę na parkingu.
Potarł udo w miejscu gdzie czuł lekkie szczypanie. Zaśmiał się i znowu pokręcił głową.
- Taa, ostra sztuka. - stwierdził - Ale pewnie było mi dobrze, bo nawet nie zareagowałem gdy mnie tym obdarowywała. Może kiedyś znowu spotkam ją w Luxie? Ale następnym razem zaproszę ją do siebie i postaram się zapamiętać przynajmniej większą część. - zaśmiał się wsuwając okulary na nos głębiej.
Już rozpoznawał okolicę. Przyglądał się mijanym budynkom bez większego zainteresowania. Gdy padło pytanie, przeciągnął się jak kocur, wyciągając ręce przed siebie.
- Są w marynarce. - powiedział - Jeśli to nie problem, to będę wdzięczny. Naprawdę nie chcę tam dzisiaj wchodzić, łeb mi pęka a głośna muzyka położy mnie na łopatki...
Gdy dojechali, wyszedł z samochodu by się przewietrzyć i zapewnił Lusiana, że przypilnuje wozu. Miał chwilę by odsapnąć. Oparł się o bok swojego samochodu obok którego zaparkowali i zamknął oczy, korzystając z chwili ciszy.
Czekał na Foxsoula cierpliwie i był ciekaw, co takiego Aktor chce od Barmana.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 18 Luty 2018, 21:38
Przytaknął mu głową, wyraźnie zadowolony - myślę, że dobrze się sprawdzi i nie będę miał z nim problemów na torze- przyznał. Będzie zabawa - o ile Natalie mnie puści - zaśmiał się i podrapał po tyle głowy - ostatnio zaparkowałem samochód na drzewie i pewnie nie byłaby taka zła, gdyby nie to, że Kris uznał, że następnym razem chce jechać ze mną- powiedział i wyszczerzył się. Cóż przygody to on miał, to pewne.
Prychnął i spojrzał na pasażera - oczywiście, że mu powiem. Na pewno będzie mu bardzo miło- powiedział i szturchnął go w ramię. Po chwili jednak zerknął groźnie na niego -nie myśl sobie, że zapomniałem, iż uciąłeś sobie poranną drzemkę na jej biuście - powiedział poważnym tonem -możesz sobie podrywać swoje pacjentki, ale od niej wara, zrozumiałeś?- zapytał, a że akurat stali na skrzyżowaniu, spojrzał na niego groźnie - uwierz mi, ze nie chcesz mieć we mnie wroga - dodał, ruszając w dalszą drogę.
Wzruszył ramionami - jak sobie chcesz - przyznał. Uśmiechnął się pod nosem, słysząc o pannicy, z którą Bane spędził ostatnie chwile w Klubie - to będzie dobry pomysł, bo zaraz jak Ci zniknęła z oczu to poszedłeś sobie spać na podłodze, przez co musiałem Cię z klubu wynosić - zachichotał. Ludzie to jednak są dość prości. Trochę narkotyku z innego świata i już można im wmówić wszystko. Pewnie nawet to, że świnie mają skrzydełka jak motylki i latają sobie wesoło, srając na wszystkich wokół. Hmmm dość ciekawa wizja.
Przytaknął mu głową - to zaraz wracam- powiedział i ruszył spokojnie do klubu. Wrócił po jakiejś pół godzinie i podał Bane'owi jego rzeczy - wybacz, że tak długo- powiedział lekko zakłopotany -ale masz tutaj trochę specjalnego trunku. Po nim ponoć nie ma się nigdy kaca, ale i tak lepiej z nim nie przesadzaj- powiedział wręczając Chirurgowi tęczową butelkę - to co? Pewnie teraz się rozstaniemy co? - zapytał, opierając się o swój czarny wóz, do którego chwilę wcześniej wrzucił to co wyniósł z klubu.
Pokiwał głową z kwaśną miną. Westchnął też. Kto by pomyślał, że Lucek będzie tak drążył temat. Terytorialny typ, nie ma co. Ale akurat o swoją żoneczkę nie musi się martwić, a przynajmniej w kontekście romansowania. Bane rano nie kojarzył w ogóle co się dzieje, to go przecież tłumaczyło.
- Masz rację, nie chcę. - powiedział po prostu na uwagę o wrogu. O co ten Lusian się tak złościł? Ech, właśnie dlatego też Bane wolał życie wolnego strzelca. Nikt nie warczy nad uchem, nie rozlicza z wierności. Gdyby nie to, że Aktor się naburmuszył, Bane dorzuciłby jakąś kąśliwą uwagę, ale powstrzymał się. Bolała go głowa i marzył by już znaleźć się w domu.
Znowu zamilkł. Na kacu był bardzo aspołeczny i milczący. Zazwyczaj dość gadatliwy i lubiący się popisywać, teraz pragnął świętego spokoju.
- Dzięki. - powiedział gdy dojeżdżali na parking. Podziękowanie dotyczyło wyniesienia go z klubu. Skoro nie mógł utrzymać się na nogach, Aktor mógł go przecież zostawić... a jednak schylił się i pomógł mu wstać. Mało tego, nawet zabrał do siebie, do domu.
Bane właśnie teraz uświadomił sobie, jakim był intruzem. O tak, wszędzie zawsze jest intruzem. Nie umie się dostosować, zwyczajnie nie czuje ciepła domowego zacisza. Nawet jego własne mieszkanie to tylko sypialnia. Przechowalnia. Jadał na mieście, za dnia przebywał w Klinice Urody a kiedy miał okazję, dupczył jakąś wdzięczną, napaloną Pacjentkę gdzie popadnie. Tak mijały mu dni. Ach, no i chlał. Ile wlezie, do tego stopnia, że dzień w dzień był albo na kacu albo lekko wstawiony. Nawet nie wiedział, kiedy popadł w alkoholizm. Co, on jest chory? Gdzie tam! Ma problem? Pff. Wolne żarty.
Pół godziny które minęło zanim wrócił Lucian, przeszło mu na bezsensownym gapieniu się w przestrzeń. Kaca widać było gołym okiem bo Chirurg łapał zwiechy, zamyślał się i bywał nieobecny. Gdy Foxsoul wrócił, mężczyzna skierował twarz w jego stronę. Usta miał lekko uchylone i oddychał spokojnie.
Machnął ręką na przeprosiny, przecież nie czekał długo. Wziął marynarkę i wyjął z niej klucze. Pilotem otworzył swoją brykę i wrzucił na tył swoje ubrania. Nie wsiadł jeszcze do środka.
Wziął tęczową butelkę z ostrożnością i zdjął okulary by się jej przyjrzeć. Wyglądała podejrzanie, ale Siv jeszcze nigdy go nie otruł, co najwyżej wyłączył świadomość, ale to przecież nic strasznego. Oddał okulary i uśmiechnął się do Aktora. Szczerze, uprzejmie.
Podszedł do niego i wyciągnął rękę w pożegnaniu. Jeśli tamten ją chwycił, Bane przyciągnął go i zamknął na sekundę w męskim uścisku.
- Dzięki jeszcze raz, za wszystko. - powiedział grzecznie - Można uznać, że jestem twoim dłużnikiem. Jeśli kiedyś będziesz chciał gdzieś wyskoczyć, daj znać. - puścił go i z szelmowskim uśmieszkiem wręczył mu swoją wizytówkę - Pomijając nudne bankiety charytatywne. No, chyba, że każdy będzie się kończył na ostrej zabawie. - wyszczerzył zęby i klepnął Lusiana. Skinął mu jeszcze głową z szacunkiem po czym oddalił się do swojego samochodu. Wsiadł i pomachał mu jeszcze posyłając uśmiech.
Nie ruszył od razu, zaczekał aż Foxsoul odjedzie pierwszy. Gdy został sam na parkingu, westchnął i oparł czoło o kierownicę. Poczuł się cholernie samotny...
Po chwili jednak odpalił silnik i ruszył z piskiem opon. Czas wracać do mieszkania. Luksusowego apartamentu który tylko z grzeczności i braku innej alternatywy Bane nazywa Domem. Pustym, zimnym, sterylnym Domem.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!