• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Domki » Czynszówka
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 5 Czerwiec 2018, 19:13   

    Podeszła do niego i zatrzymała się tuż przy nim, a biorąc pod uwagę, że siedział, jej biodra znalazły się dokładnie na wysokości jego rąk a piersi na wysokości mniej więcej oczu. Uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła dłoń, by pogłaskać jego policzek. Tym razem nie wahała się. Wiedziała, że dotyk mu nie przeszkadza i prawdę mówiąc, chciała to wykorzystać. Na tyle na ile mogła oczywiście.
    Przed oczami wciąż miała obrazy ze snu. Widziała Jurija, widziała Maveta i siebie w naprawdę jednoznacznej sytuacji. I to jej się bardzo podobało.
    W ramach testów, bo przecież chciała poznać granicę, ruszyła do przodu, napierając na niego biodrami. Chciała go pchnąć w tył, aby się położył.
    - Nie zapomnisz się, Maviet, jeśli będziesz pamiętał, że jestem twoim... narzędziem. - powiedziała cicho - A dobrze działających narzędzi nie można psuć. Można używać często i intensywnie, nawet trzeba! Ale nie psuć. - jej głos stał się ciemniejszy, uwodzicielski.
    Naprawdę chciała, żeby się położył. Jeśli tego nie zrobił, pchnęła lekko jego pierś. Napotykając opór, spróbowała mocniej. I jeżeli nie chciał jej pomóc i zwyczajnie odchylić się do tyłu (a zapewne tak jest), dziewczyna spłonęła rumieńcem i zmarszczyła lekko brwi i niewielki, zgrabny nosek.
    - Oj Maviet, jakiś ty... no jak kloc. - skomentowała spychając go biodrami - No połóż że się, blyat. - zaklęła, ale nie na niego tylko komentując sytuację - Mavieeet. Ja chcę... Umm... Noo... Przestań, to żenujące.




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 5 Czerwiec 2018, 21:26   

    Chwilę zastanowił się nad jej słowami. Miał jednak dość odmienną opinię. Wiedział też co jest w stanie zrobić z ludzkim ciałem. Bez większego wysiłku.
    - Nawet jak się uważa to można zniszczyć. Wszystko ma ograniczoną wytrzymałość, a twoja nie wygląda na powalającą.
    To nie była nawet obraza. To było dla niego stwierdzenie faktu. Nie tylko była drobna, ale niedożywiona. Jeden dzień lepszego jedzenia dużo w tej kwestii nie jest w stanie zmienić. Dajmy na to jego ręce. Były z hartowanej stali, dbał o nie, a i tak czasem musiał je wymieniać, bo już się nie nadawały do naprawy. Z organicznymi istotami jest to bardziej problematyczne i był tego świadom.
    Nawet nie drgnął gdy się zaczęła na niego opierać. Dla niego to był lekki nacisk. Już wcześniej się w niech wtulała więc nawet specjalnie się nad tym nie zastanawiał.
    Zmarszczenie brwi i zaczerwieniona skóra. Gniew? Nie chyba nie to. Ale co?
    - Dlaczego? Co chcesz? Mówiłem, że możesz mówić wszystko co chcesz.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 6 Czerwiec 2018, 23:03   

    Jej uwodzenie Maveta wyglądało tak żałośnie. Starała się, naprawdę wkładała to dużo serca ale... no nie szło. On zwyczajnie nie zwracał uwagi na jej zabiegi, na jej kręcenie biodrami, na jej napieranie... Pewnie nawet nie czuł jej zapachu, a ponoć faceci tacy wyczuleni na tym punkcie.
    Kiedy zadał jej tak bezpośrednie pytania, rumieniec na jej twarzy rozpłynął się również na szyję i dziewczyna zdenerwowała się. Momentalnie się zatrzymała, założyła ręce na piersi i zrobiła krok w tył. Wystawiła mu język, naburmuszona.
    - Jesteś chyba głupi, Maviet. - skwitowała. Obeszła go i weszła na łóżko. Zagrzebała się pod kołdrę i prezentując piękny, klasyczny damski foszek, okryła głowę kołdrą aż po same uszy.
    To ona się tu stara jakoś go... pobudzić. Poprawić humor, zachęcić do czegoś więcej a on? Nieczuły dupek. Nawet jeśli mu się nie podobała, to powinien wykorzystać sytuację i zwyczajnie się do niej dobrać. Tak zrobiłby każdy mężczyzna. Nie przepuściłby takiej okazji. Nie kiedy ładniutka panienka sama mu się wtrynia na kolana i jest gotowa...na wiele.
    Zoya skuliła się pod kołdrą wsuwając rękę między uda. Jej ciało potwierdzało, że jest gotowa. Skrzywiła się i zabrała rękę, opatuliła się ciaśniej. Upokorzenie jakiego doznała nie dawało jej spokoju, cały czas była czerwona na twarzy. Gdyby mogła, zniknęłaby stąd... Tak bardzo chciałaby rozwiać się, zniknąć gdzieś daleko, jak najdalej od Maveta i jego krótkowzroczności.
    Nie zauważyła kiedy jej ciało stało się półprzezroczyste. Nie zauważyła, że kołdra opadła na nią ciężej, wtapiając się w jej skórę. Nie zauważyła czarnej mgły w którą zaczęły zmieniać jej się włosy bo zacisnęła mocno oczy, żałując że w ogóle dopuściła do takiej żenującej sytuacji.
    Zamaskowany mężczyzna był nieczuły, ona natomiast była zwyczajnie rozochocona sadząc po wilgoci jej ciała. Cóż za paskudna scena, powinno się ją wyciąć zanim w ogóle powstała!
    Białe włosy zmieniły się w czarną mgiełkę, kołdra powoli osuwała się przyciskając półgazową już w tej chwili Zoyę do podłoża.
    Maviet Durak!




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 7 Czerwiec 2018, 15:56   

    Pokazanie języka. Zachowanie, którego nigdy wcześniej nie widział. Słyszał, że robią tak chyba kłócące się dzieci. Co ma to znaczyć w tym kontekście?
    Głupi. Westchnął po swojemu zamierając w bezruchu większym niż zazwyczaj. Nawet tego nie skomentował. Wiedział, że nie rozumie ludzi. Wiedział, że wiele rzeczy dla nich oczywistych jest dla niego zupełnie niezrozumiała. Nie został jednak stworzony by rozumieć innych. Został stworzony by ich zabijać. Wystarczyło, że rozumiał strach, gniew. Nic więcej.
    Starał się jak mógł, bo uznał, że dziewczyna może być użyteczna. Staranie jednak nie oznacza efektów. To, że starał się ją zrozumieć nie znaczyło jeszcze, że rozumiał.
    Schowała się pod kołdrę. Chowanie się było dość naturalną reakcją. Nawet wtedy kiedy kryjówka nie dawała realnej ochrony. Coś z psychologią.
    Patrzył na wzgórek zastanawiając się o co jej mogło chodzić. Po co chciała by się położył? Co by to zmieniło?
    Zauważył przez to, że on opada. W pierwszej chwili pomyślał, że się przekręciła, ale moment później opadło to jeszcze bardziej. Na tyle, że to było niemożliwe z człowiekiem tam.
    Trochę zbyt energicznie zerwał kołdrę. W efekcie przebił ją na wylot i nawet po otworzeniu dłoni trzymała się jej.
    Widok był niespodziewany.
    Zamiast bladej, choć w sumie czerwonej. W sumie często się czerwieniła jak w gorączce. Zamiast dziewczyny zobaczył czarną chmurkę jeszcze z grubsza w kształcie dziewczyny.
    Takie coś nie miało większego sensu. Więc pewnie zrobiła to nieświadomie. Zaintrygowany machnął ręką w jej nogę ciekaw czy się na czymś zatrzyma czy przeleci.
    - Co ty robisz?
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 8 Czerwiec 2018, 17:03   

    Leżała sobie spokojnie pod kołdrą naburmuszona. Byłą zła na Maveta i na cały świat. Dlaczego ten głupiec był tak... ciężki w kontaktach damsko-męskich? Starała się go uwieść, po raz kolejny, a on nic. Zadawał tylko głupie pytania, gapił się na nią i nawet nie próbował udawać, że jej zabiegu są mu miłe.
    Skoro tak, to ona odpuści. Nie będzie się narzucać. Może kiedyś zamaskowany mężczyzna, zrozumie, że Zoya potrzebuje czułości, potrzebuje opieki, potrzebuje... partnera. Kogoś kto ją doceni, pokocha i zajmie się nią, wpompuje w jej życie sens.
    Straciła Jurija tuż po tym jak okazał jej większe zainteresowanie a jego słowa kiedy umierał... Chyba ją kochał. A przynajmniej w to chciała wierzyć, bo chociaż to strasznie bolało, pozwalało okłamywać się, że była dla kogoś ważna. Dla kogoś więcej niż dla Ojca.
    Zagrzebała się w pościeli żeby nie widział jej miny. Po raz kolejny chciało jej się płakać ale tym razem ze wstydu. Powstrzymała jednak łzy bo co sobie o niej pomyśli Mavet? Równie dobrze mógłby stwierdzić, że się pomylił i jednak nie potrzebuje tak płaczliwej osoby. On nie myślał szerzej, nie brał pod uwagę, że dziewczyna musi odreagować po tym wszystkim co ją ostatnimi dniami spotykało. Nie obchodziło go, że Zoya, w momencie w którym dał jej namiastkę normalnego życia a kto wie, może i zapowiedź, reagowała tak bo emocje zwyczajnie odpuściły. Nie można cały czas być twardym, kiedyś w końcu pojawi się pęknięcie na masce obojętności.
    Kiedy zerwał z niej kołdrę skuliła się jeszcze bardziej, przyjmując pozę embrionalną. Twarz ukryła w dłoniach, żeby go nie widzieć. Chciała by dał jej spokój albo... wręcz odwrotnie! Albo jedno, albo drugie. Niech odejdzie albo rzuci się na nią i da jej porcję uwagi.
    Kiedy przejechał po jej nodze poczuła to jakby jej skórę musnęły skrzydła motyla. Delikatny, wręcz eteryczny dotyk. Ale dopiero kiedy zapytał, odjęła od buzi ręce by na niego spojrzeć.
    Był... Inny. Rozmywał się, jego krawędzie były rozmazane a barwy mniej wyraźne, jakby stał we mgle. Sylwetka poruszała się, jak odbicie w wodzie a kołdra którą przebił pazurami była w jej oczach niewyraźną plamą barw.
    - Raczej: co ty robisz? - zapytała i gdy zdała sobie sprawę, że jej głos brzmi jak szept dobiegający gdzieś z oddali, uniosła dłoń do ust. Ta jednak nie napotkała oporu.
    Czarna Mgła zafalowała kiedy dziewczyna chciała się podnieść. Kształt Zoyi był zachowany, ale kontury ubrań zniknęły. Wśród mgły mógł już tylko zobaczyć lazurowe tęczówki.
    Zbliżyła się do niego, podpłynęła. Nie rozumiała jak to się wydarzyło, ale wiedziała co się stało. Ojciec i inni Naukowcy mówili jej o mocach Opętańców, ostrzegali, że będzie odkrywać swoje stopniowo. To co stało się dzisiaj, miało już miejsce w Laboratorium ale Toy nie potrafiła jeszcze tego w pełni kontrolować. Ale chociaż nie kontrolowała, potrafiła wykorzystać.
    Pod postacią ciemnego dymu z grubsza utrzymującego jej kształt, przysunęła się do mężczyzny i zatrzymała dopiero kiedy jego tors zapadł się w jej korpusie. Nie mogła napierać bo w tej chwili miała postać gazową, dlatego nie czuł nic poza chłodem mgiełki. O ile cokolwiek czuł.
    Jej oczy a raczej tęczówki które zmieniły się w ogniki znalazły się na wysokości jego twarzy. Mglista dłoń przesunęła po jego masce.
    Korciło ją jedno. Dość ryzykowny ruch a jednak miała straszliwą ochotę by... pod tą postacią wniknąć pod maskę i zbroję, przesunąć po jego nagim ciele, poznać je i owionąć w pieszczocie. Ale nie chciała przeciągać struny, jeszcze nie teraz.
    Teraz była na niego zła, bo nie potrafił czytać z mowy jej ciała. A ona mała na niego ochotę, tu i teraz. Nigdy nie była z żadnym mężczyzną, ale teraz, kiedy po wielu dniach po raz pierwszy poczuła się bezpieczna, chciałaby zaznać rozkoszy w ramionach właśnie tego, który wyciągnął ku niej dłoń. Który zainteresował się jej losem.
    - Maviet... - jej głos był cichym szeptem, ciało czarnym dymem. Okręciła się wokół niego z cichym chichotem, przez co wyglądał jakby sam generował mgłę.
    Razem wyglądali pięknie.




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 9 Czerwiec 2018, 20:04   

    Nie odpowiedział. Przecież było widać. Zerwał kołdrę z Toy.
    Czarna mgiełka zastąpiła dziewczynę. To było dosyć interesujące. Zdecydowanie będzie musiała się nauczyć nad tym panować.
    Dziewczyna w postaci aerozolu podniosła się (z braku lepszego określenia) i przysunęła się do niego. Mógł przez to zauważyć, że mimo zaniku formy nadal mógł zobaczyć jej oczy. Tak jakby.
    - Tak, Toy? - powiedział obracając się i próbując widzieć cały czas jej oczy. Jedyny w miarę stały element jej obecnego wyglądu. Na chwilę obecną nie mógł jej zatrzymać. Z tego prostego względu, że nie mógł jej nawet dotknąć.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 9 Czerwiec 2018, 21:52   

    Jego zdziwienie (bo tak odebrała to, że się nie ruszał i stał jak głupi z kołdrą w łapie) był całkiem zabawne. Ponownie zachichotała i okręciła się wokół, tańcząc dookoła jego ciała jak liście na wietrze. Była teraz Czarną Mgłą, mogła wszystko! Nie mógł jej zrobić krzywdy, nie mógł szarpnąć i kazać się uspokoić. Nie robiła nic złego, igrała z nim, bo mogła.
    Jej śmiech był niczym odległe echo, odbijał się po pomieszczeniu i tylko Mavet mógł go usłyszeć, jeśli miał dobry słuch.
    Zatrzymała się tuż przed jego twarzą, wnosić to można było po dwóch lazurowych ognikach które trwały przed licem mężczyzny. Przez jakiś czas przyglądała mu się, jakby widziała go po raz pierwszy. Jej mglista forma była częściowo wtopiona w jego ciało, owiewała go tak, jakby chciała pieścić każdy cal jego skóry, pod tym okropnym pancerzem.
    Dym wsunął pod maskę swoje macki, ale Zoya niestety nie mogła się wystarczająco skupić by poznać jego prawdziwą twarz. Nie do końca kontrolowała moc i mimo, że w tej formie widziała wszystko co się przed nią znajdowało, tego nie mogła dojrzeć.
    Ogniki podleciały odrobinę w górę a dym wcisnął się Mavetowi w twarz. Ach, jak dobrze, że była w tej formie i nikt nie mógł zobaczyć jakim fragmentem ciała napierała teraz na maskę mężczyzny. Jej brzuch był niematerialny, stracił też swoje rysy dlatego sam zamaskowany nie mógł określić która część Zoyi do owiewa.
    Ponownie zachichotała, jak chochlik bawiący się z niczego nieświadomą ofiarą psikusa.
    - Maviet... - powtórzyła sennym, rozmarzonym głosem dochodzącym niby z oddali, jak Syrena kusząca Żeglarza by wskoczył w przepastną toń i dał się porwać rozkoszy - Maviet... Chcę ciebie... Pragnę... Teraz... Tutaj... - szeptała - Zrób mi krzywdę... Poczuj satysfakcję... A potem opatrz... i przytul... Tak po prostu.




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 10 Czerwiec 2018, 13:29   

    Mgła-dziewczyna otuliła go w zasadzie ze wszystkich stron. Śmiała się. Chyba z radości. Chyba.
    Już mu pokazała, że jej zachowania nie zawsze są standardowe.
    Wiele kłębiło mu się przed oczami. Tylko nie mógł stwierdzić co. W miarę upływu czasu stawała się coraz bardziej amorficzna.
    - W tej chwili nie jestem w stanie. Nie jestem pewien czy ktokolwiek jest w stanie. - po czym strząsnął w końcu kołdrę ze szponów i machnął w mgiełkę nie czując żadnego oporu. Tak jak się spodziewał.
    Ta jej moc będzie dla niej użyteczna jak wszystko zacznie się sypać. Dał jej w tym celu nóż, ale to było lepsze. O wiele lepsze.
    A jak tak się prosiła to dostanie co chce. Wątpił by prosiła o to kiedykolwiek jeszcze jak z nią skończy. Nawet jak nie chciał jej zbyt uszkodzić to mógł jej zadać ogromny ból.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 10 Czerwiec 2018, 18:00   

    Zachichotała i ponownie okręciła się wkoło niego. Jej dymna forma powoli nabierała kształtów. Kiedy machnął dłonią, rozwiała się jeszcze ale już po chwili mgła zamykała się w jasne formy, nabierając kształtów sylwetki dziewczyny. Moc ta nie działała długo i Zoya zdawała sobie sprawę kiedy nadciągał koniec, kiedy osiągała limit.
    Po raz ostatni w gazowej formie przeleciała tuż przed jego twarzą, wtapiając się frontem ciała w jego maskę i wylądowała na jego ramionach. I to tam zaczęła wracać do swojej ludzkiej postaci.
    Już po chwili a jego ramionach siedziała, dyndając nogami, blond włosa dziewczyna z szerokim uśmiechem na ustach. Pochyliła się nad jego głową by jej twarz znalazła się tuż przed jego i cmoknęła go w usta. Jej włosy stanowiły w tej chwili kurtynę, odgradzającą ich od świata tak, by nikt nie zobaczył niewinnego pocałunku.
    Objęła boki jego głowy rękoma, przytulając się do niego. Była w samej koszuli i majtkach, dlatego czuła chłód metalu jego pancerza na skórze.
    - Fajnie, nie? - zapytała lekko, szczerząc zęby w uśmiechu.
    Celowo nie mówiła mu o tym, że potrafi przyjąć taką formę bo nie chciała wyjawiać wszystkich swoich tajemnic, ale skoro już pod wpływem nerwów stało się to co się stało... Nie było sensu ignorować faktu, że Toy miała niesamowicie przydatną moc.
    Machała nogami siedząc mu na ramionach i pochylając się nad nim. Czekała na jego reakcję.




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 10 Czerwiec 2018, 19:02   

    Amorficzna chmura zaczęła coraz bardziej przybierać kształt dziewczyny. Zanim odzyskała całkowicie materialność przesunęła się tak, że wylądowała mu na ramionach.
    Pochyliła się nad jego głową i pocałowała. Musiała to zrobić całkiem zgrabnie, bo nie poczuł krwi spływającej mu po głowie. Jego "włosy" nie rozcięły brzucha Toy.
    - Hmm. - niewiele mówiąca odpowiedź. Kucnął by dziewczyna mogła zejść mu z ramion.
    - Jeśli tak bardzo chcesz bym cię skrzywdził, a mogę cię już dotknąć to można zacząć. Ściągnij koszulę, inaczej się zniszczy.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 10 Czerwiec 2018, 19:13   

    Musiała bardzo uważać, żeby nie pokaleczyć się o jego... włosy? Wyglądały jak czapka z ostrych płatów blachy i pewnie tym były, bo Zoya raczej wątpiła, że mężczyzna pozwolić sobie wszczepić coś takiego. Tylko dlaczego jeszcze nie zdjął całego żelastwa? Przecież skoro nie było w pobliżu wroga, mógł się zrelaksować i spokojnie rozebrać, żeby odpocząć.
    Przykucnął więc musiała się chwycić boków jego głowy, żeby nie spaść w trakcie pochylania się. Robiła to ostrożnie, żeby się nie pociąć. Kiedy wreszcie opuścił ją tak by mogła spokojnie zejść, zrobiła to zgrabnie, okręciła się tanecznie na palcach stopy i spojrzała na niego, uśmiechając się pogodnie. Na jego słowa pisnęła radośnie, podekscytowana tym, że wreszcie postanowił coś zrobić. Nie do końca była świadoma tego, że będzie cierpiała. Nie to się teraz liczyło.
    Mimo wszystko zaczerwieniła się, kiedy zdejmowała koszulę. Była chuda przez co jej kobiece atuty nie były jakoś specjalnie imponujące. Można było nawet powiedzieć, że bliżej jej do dziewczynki niż kobiety. Zakryła się dłońmi, zawstydzona nagością i spojrzała na niego, unosząc brwi na znak niepewności. Była jednak pewna, ale co zaszkodzi zagrać biedną, uległą dziewczyneczkę? Musiała sprawdzić co on lubi. Już wiedziała, że lubi zadawać ból i sprawia mu to satysfakcję, ale chciała zobaczyć co jeszcze.
    - Co mi zrobisz, Maviet? - zapytała cicho, tłumiąc ekscytację i ukrywając ją pod maską biedactwa. Czekała na jego ruch.




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 10 Czerwiec 2018, 22:05   

    - Coś co nie śniło ci się w najgorszych koszmarach. - powiedział cicho, nachylony nad Toy. Mogło to z boku wyglądać niemal czule.
    I bez żadnych wstępów chwycił ją solidnie za ramiona. Szpony bez problemu zagłębiły się w ciało zatrzymując się na kościach. Podniósł ją tak, że nie dotykała nogami podłogi.
    - Nie chcemy zwrócić uwagi innych. - tymi słowami poprzedził jeden płynny, ale zdecydowany ruch. Jedną z wolnych rąk ściągnął jej majtki i wepchnął bezceremonialnie w usta tworząc prowizoryczny knebel.
    Ból fizyczny nie był jedynym. Ból psychiczny też potrafił łamać ludzi.
    Zaczął metodycznie obijać jej brzuch. Cios za ciosem. Każdy jakiś centymetr dalej niż poprzedni. Gdy doszedł do żeber zatrzymał się na chwilę. Nie, żebra goją się za długo. Nie będzie ich łamał.
    Zobaczył wtedy smugi wilgoci po wewnętrznej stronie jej ud.
    - Już się posikałaś z bólu? - przyjrzał się uważniej - Nie. To nie mocz. Aż tak ci się to podoba?
    Rzucił ją na podłogę. Jedną z nieszponiastych dłoni chwycił ją za gardło zaczynając podduszać. Nieszponiastą, bo nie chciał jej poderżnąć gardła przez przypadek.
    - Tortury są średnio użyteczne, bo torturowany powie wszystko co chcesz. Tylko ja nie chcę się niczego dowiedzieć więc nie muszę się tym przejmować.
    Najpierw docisnął jej plecy mocno do podłogi. Wiedział, że w ten sposób urazi kikuty jej skrzydeł, a już wcześniej zobaczył, że potrafią bardzo boleć.
    Jeśli by straciła przez to przytomność wstałby i wziął zamoczył szmatę, którą by ją bił po twarzy do odzyskania przytomności.
    Przejechałby jej szponami po twarzy. Dwie krzywe. Krwawe tory łez.
    Niżej.
    Szpony zaciśnięte na prawej piersi. Weszły w ciało bez problemu.
    Ale to nie koniec.
    Chwycił ją za kostki i podniósł nogami do góry. W ten sposób nie straci przytomności. Stara, ale jakże użyteczna sztuczka.
    Ogonem chlastał ją po twarzy. Nie ostrzem, ale i tak boleśnie; okazjonalnie nawet przecinając skórę.
    - Zobaczymy czy to też ci się spodoba.
    Doskonale znał ludzką anatomię. Wiedział gdzie się znajduje największe skupienie nerwów u kobiety. A było on odsłonięte. Bezbronne.
    Najpierw delikatnie tam przejechał palcem. By zwrócić uwagę. By do bólu jaki nadejdzie doszło oczekiwanie.
    Pogładził jeszcze kilka razy po czym zacisnął mocno palce i przekręcił nadgarstek kilkukrotnie o niemal 180 stopni w obie strony.
    To był koniec na teraz. Wątpił by sama kiedykolwiek chciała powtórkę.
    Nie położył jej. Po prostu zwolnił chwyt.
    Nawet na nią nie spojrzał. Odwrócił się i wyszedł. Musiał się pospieszyć. Nie miał tu apteczki.
    Szybko pobiegł do domu po torbę z potrzebnymi rzeczami i pędem wrócił do mieszkania na piętrze.
    Wszedł oknem przez dach. Tak było szybciej.
    Głupio by było w ten sposób stracić pracownika o takim potencjale.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 10 Czerwiec 2018, 22:48   

    Nie miała czasu zareagować jakkolwiek inaczej niż krzykiem. Jego szpony zagłębiły się głęboko w jej ramiona, poczuła jak palące ostrza przecinają mięśnie, docierają aż do kości i na nich się zatrzymują ze zgrzytem.
    Zawyła głośno i oczy napłynęły jej do oczu, uniosła dłonie by chwycić go za łokcie, by odciągnąć te straszliwe ręce. Nie spodziewała się czegoś takiego. Bicia, owszem, ale nie tego... A o był dopiero początek.
    Zdarł z niej majtki i wcisnął jej do ust. Było to... niespodziewane, upokarzające ale i w jakiś sposób... ekscytujące. Ból w ramionach palił tak, jakby Mavet przypalał ją rozgrzanymi do czerwoności, metalowymi prętami. Jej ciało instynktownie chciało zawalczyć z przeciwnikiem o wiele silniejszym, walczyć o życie.
    Złapała go za ręce wbite w jej ciało. Zaczęła szarpać, chcąc się ich pozbyć ale sprawiała sobie tylko tym jeszcze więcej bólu. Materiał bielizny w ustach i zapach... jej zapach mąciły jej w głowie. Ból był niesamowity, ale kiedy patrzyła przez mgiełkę łez na Maveta, kiedy go słuchała... Tak, podobało mu się. Rozkręcał się.
    Może była głupia, ale wierzyła, że jej nie zabije. Nie miał ku temu powodu, przecież gdyby chciał to zrobić, zrobiłby to o wiele wcześniej. Nie płaciłby za jedzenie, nie szukałby jej mieszkania. Nie byłby... dobry.
    Uchwyt jej rąk stał się słabszy, bo dziewczyna traciła siłę. Jednocześnie jej ciałem wstrząsał co chwilę dziwny spazm. Łzy płynęły ciurkiem, ale ona mimo krzyku tłumionego przez knebel i bólu, wpatrywała się szeroko otwartymi oczami. Lazur błyszczał ekscytacją, bo wreszcie zobaczyła coś więcej a nie tylko zimną obojętność Maveta. Wreszcie był sobą!
    Bił ją. Okładał po brzuchu, doprowadzając do tego, że każdy kolejny oddech stawał się coraz trudniejszy. To jednak mogła znieść bo chociaż ciosy bolały ja diabli, robił to swoimi dłońmi. Dotykał jej. I to sprawiało jej satysfakcję, dawało spełnienie.
    Ból pomieszał się z podnieceniem tworząc wybuchową mieszankę. Zoya myślała, że za chwilę zwariuje. Negatywne emocje mieszały się z pozytywnymi, mąciły w głowie i sprawiały, że była na granicy szaleństwa. Widok Maveta w czasie bicia działał na nią pobudzająco.
    Może właśnie tego potrzebowała. Solidnego obicia, żeby obudziła się, poznała na własne skórze czym jest życie w obcym świecie, bez rodziny i kogokolwiek bliskiego. Czym jest dorosłe życie.
    Poczuła jak po jej udach cieknie płyn. Wiedziała jednak, że to nie mocz. Chociaż boli, nie posika się.
    Ze wstydu zrobiła się czerwona na twarzy, bo zwrócił na to uwagę. Nie mogła się jednak odezwać, bo jęczała z bólu i miała zakneblowane usta. Już sama nie wiedziała, czy żałowała decyzji czy była szczęśliwa z takiego obrotu wydarzeń. Skoro krzywdzenie dawało mu satysfakcję, będzie zadowolony jak już z nią kończy. Tylko w jakim stanie będzie ona?
    Prawdę mówiąc już teraz ledwo żyła. Szpony wbite w ramiona generowały ogromny ból, jej brzuch był cały w krwawych pręgach i pompujących się krwią siniakach. Wyglądała jak obraz nędzy i rozpaczy, z mokrą twarzą i mokrymi nogami.
    Ale wtedy rzucił nią. Upadła na plecy i wrzasnęła, o mało nie przegryzając sobie języka zatopionego w materiale majtek. Dopadł jej i poczuła jego rękę na swoim gardle. Uniosła swoje i chwyciła desperacko za jego palce, chcąc rozluźnić ich uchwyt. Na nic się to zdało, zaczęła się dusić. Jednocześnie jej ciało postanowiło pokazać, że chociaż umysł krzyczy "Dość!" ono chce więcej. Rany na ramionach krwawiły obficie i traciła siły, ale jeszcze wytrzyma. Byle tylko Mavet był usatysfakcjonowany. To wszystko dla niego.
    Gdy ją docisnął, poczuła straszliwy ból na plecach. Gorszy od bólu brzucha czy ramion. Otworzyła szerzej oczy i... jej lazurowe tęczówki wraz ze źrenicami uciekły pod powieki, w górę. Brak tlenu i naruszenie kikutów sprawiły, że zwyczajnie zemdlała z bólu. Zwiotczała pod nim i mógł z nią zrobić wszystko.
    Poczuła nagle wilgoć na twarzy i pieczenie. Otworzyła oczy i ujrzała lecącą w stronę jej lica mokrą szmatę. Zakryła się jedną ręką, przez co materiał okręcił się na niej i pozostawił pręgę. Wyrwała ze swoich ust majtki.
    Dyszała ciężko. Jej ciało było ciężkie i obolałe, twarz miała mokrą od łez i wody ale zaczerwienioną. Rumieńce całkowicie przeczyły temu, że ma dosyć.
    Buzia była też mokra od... Zoya zdała sobie sprawę, że to krew kiedy dotknęła policzka i na palcach pozostała jej jucha. Otworzyła szeroko oczy, nie wierząc w to co widziała. Okaleczył jej twarz...
    Krzyknęła kiedy jego szpony ponownie wbiły się w jej ciało. W pierś. Chwyciła go za nadgarstek i próbowała odciągnąć, roniąc łzy. Słone łzy wlewały się w krwawe ścieżki pozostawione na pliczkach, co dodatkowo sprawiało jej ogromny ból.
    Uniósł jej nogi i zaczął bić ogonem, ale ona nie miała jak się zakryć, bo starała się wyrwać jego rękę z jej korpusu. Był tak blisko ważnych narządów... Zaczęła się bać. Ciało trzęsło się w drgawkach, które były odpowiedzią na zadawany ból i zdradzały przyjemność jaką wbrew wszelkiej logice odczuwała w tej chwili.
    Wszystko dla Maveta. Żeby był radosny, szczęśliwy. Żeby miał dobry humor.
    Jęknęła kiedy zaczął dotykać ją... tam. Zmrużyła oczy. Już nie potrafiła powiedzieć, czy było jej źle czy dobrze. Skupiła się na jego twarzy, szukając w niej oznak przyjemności jaką czerpał z katowania jej.
    Jego palce szybko doprowadziły ją do szaleństwa. Dygotała na całym ciele, z ran sączyła się krew a ona sięgała gwiazd, leżąc pod nim, bezbronna.
    - Mav...et... - jęknęła, tym razem bez rosyjskiego akcentu i wygięła ciało w łuk, osiągając spełnienie. Choć bolesne, było ono straszliwie intensywne i Zoya po chwili, zwyczajnie osunęła się bezwładnie. Nie straciła jednak świadomości. Można powiedzieć, że balansowała na jej granicy.
    Lazur jej oczu zakryła mgiełka. Była wyczerpana, obolała i pragnęła tylko... by ją dobił. Ból był wszechogarniający i łamał jej psychikę. Już nie miała siły walczyć, czuła, że nadchodzi koniec.
    A on tylko wstał, puścił ją i wstał. I odszedł. Tak po prostu, szybko.
    Wyciągnęła rękę w jego stronę i jęknęła cicho, nie mogąc odnaleźć słów. Była z resztą zachrypnięta. Patrzyła jak odchodzi i nie wiedzieć czemu, zrobiło jej się tak straszliwie smutno.
    Nie miała jednak siły płakać. Westchnęła cicho i zamknęła oczy, pozwalając umęczonemu ciału na pozorny odpoczynek.
    Krew sącząca się z różnych miejsc na jej ciele utworzyła pod nią niewielką kałużę, czyniąc obraz Zoyi kompletnym. Absolutnie perfekcyjnym.




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 11 Czerwiec 2018, 15:40   

    Wiedział, że tak to się skończy. Wiedział, że przesadzi. I przesadził.
    Gdy wrócił leżała nieruchomo i cicho w kałuży krwi. Pewnie ten widok nawet by mu się spodobał gdyby nie jedno "ale".
    Chciał ją żywą.
    Rzucił torbę obok niej rozpryskując lekko krew. Rany były głęboki. Bez szycia się nie obejdzie. Pracował szybko i sprawnie na cztery ręce. Szycie, jakaś dziwaczna maść co ma wspomagać gojenie, gaza, bandaż. Zaczął od cycka, potem przerzucił się na ramiona.
    Twarzy nie szył. Rozcięcia były długie, ale płytkie. Tylko je oczyścił i opatrzył.
    Z obitym brzuchem na chwilę obecną nic nie zrobi. Tylko czas pokaże czy czegoś poważniej nie uszkodził.
    Podniósł dziewczynę i położył na łóżku po czym przykrył kocem. Najbliższy czas będzie dla niej ciężki i ważny.
    Zostanie plama na podłodze, pomyślał mimochodem.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 11 Czerwiec 2018, 18:05   

    Nie wiedziała ile spała. A może straciła przytomność z wycieńczenia? Ciężko powiedzieć. Niemniej odpoczynek był jej bardzo potrzebny w tej chwili. Ciało najlepiej regenerowało się właśnie w czasie odpoczynku.
    Otworzyła oczy kiedy poczuła pieczenie. Było niczym przy bólu brzucha, piersi, ramion i twarzy, lecz mimo to obudziła się. Usta miała lekko uchylone, oddychała płytko ale wolno.
    - Mavet... - wyszeptała przez zdarte od krzyku gardło. Wisiał nad nią i majstrował przy jej piersi, potem przy ramionach. Czekała cierpliwie bo co w tej chwili miała robić? Wszystko ją bolało. Całe ciało niemiłosiernie paliło.
    Wrócił. Mavet wrócił do niej.
    Uśmiechnęła się delikatnie a po jej policzkach popłynęły łzy. Mężczyzna następnie przetarł jej twarz, skóra zapiekła w stworzonych przez jego pazury kraterach. Ale Zoya uśmiechała się. Do niego.
    - Mavet... - powtórzyła, patrząc mu w oczy i uśmiechając się do niego.
    Podniósł ją a ona jęknęła. Już nie wiadomo czy z bólu czy dla zasady. Nie potrafiła odróżnić co było jawą a co snem. Może właśnie śniła koszmar, miotając się w wygodnym łóżku, w Laboratorium?
    Położył ją zaskakująco delikatnie, westchnęła czując pod sobą miękką pościel. Kiedy okrył ją kocem, wyjęła powoli spod niego dłoń i wyciągnęła ją ku niemu jakby chciała go dotknąć, poprosić by został.
    - Mavet... Czy poczułeś satysfakcję?
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 10