• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Odwrócone Osiedle » Domek małego kruczka
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 28 Sierpień 2018, 23:28   

    Nie miał ochoty atakować Mari. Było nie było, zaprosiła go do środka i nie zażądała rekompensaty za zniszczony ogród. Oczywiście Thorn był gotów by jej zapłacić, ale skoro Kotka wolała zająć się tym sama, nie protestował.
    Atmosfera była napięta bo Ogoniasta pozwoliła sobie na bardzo śmiałą wycieczkę personalną względem Upiornego Arystokraty. Z jednej strony należała jej się nagrana za bezczelność, z drugiej jednak pochwała za odwagę. Nie każdy miał w sobie tyle śmiałości by obrażać publicznie rogatego przedstawiciela Szlachty.
    Całe szczęście, że Aeron przyzwyczaił się w ciągu swojego długiego życia do szyderstw kierowanych pod jego adres. W obliczu sytuacji podobnych do tej robił wszystko, by zachować spokój. Nawet jeśli w środku kipiał ze złości. A robił to tylko po to, by nie dać drugiej stronie satysfakcji. Gdyby wybuchł... Kotka z pewnością poczułaby się zwycięzcą. Dzięki uśmiechowi wychodził na istotę kulturalną, obytą i stabilną. A przecież o to chodziło, by pokazać się z jak najlepszej strony.
    Nagłe chluśnięcie wody zaskoczyło go i nie miał szans się uchylić. Zdezorientowany spojrzał na każdego i odkrył, że i oni zostali potraktowani... mocą. Zamrugał przyglądając się uważnie siwowłosej która postanowiła odciągnąć go na bok. Posłał jej miły, spokojny uśmiech i kiwnął głową z uznaniem. Amias swoim komentarzem potwierdził, że mieli do czynienia z magią.
    Aeron lubił dowiadywać się czegoś nowego. A jeszcze bardziej lubił zdobywać informacje na przeróżne tematy. Informacje, które kiedyś mogły okazać się kartą przetargową albo przynajmniej wartościowym towarem na rynku “nowinek”. A dziś dowiedział się sporo. O ile Poe nie był już dla niego obcą osobą i Thorn mógł powiedzieć, że w jakimś stopniu go zna, tak Marionette i ognistooka były mu obce. Oczywiście pozananie ich to tylko kwestia czasu ale jeśli istniała możliwość by same wystawiły mu szczegóły o sobie, tym lepiej.
    Poszedł za Kotką ignorując spojrzenia pozostałych. Miał z nią do pogadania i wierzył, że inni to zrozumieją. Jeśli nie - ich sprawa. On zwyczajnie chciał wyjaśnić parę kwestii by kobieta nie próbowała kolejnych gierek.
    Kiedy odezwała się do niego,westchnął cicho. Nie spuścił jednak wzroku bo nie czuł się zawstydzony. Patrzył jak się ubierała i mimo jej nastawienia, nie miał zamiaru opuszczać pokoju.
    - Inni Upiorni mają w zwyczaju nie tylko podglądać ale i wykorzystywać. - powiedział powoli, akcentujac ostatnie słowo.
    Doskonale zdawał sobie sprawę z tego co stało się z jej przyjaciółką. Po tym co zaszło te kilka lat temu, po tym jak wlepił Mari mandat i skonfiskował bez mrugnięcia okiem to co ukradła, interesował się tym, komu niosła łup. Wieść o tym, że przez jego nieugiętość zmarła niewinna osoba... Gdy się o tym dowiedział, było mu z tym źle. Teraz po latach wiedział, że tak być musiało, o tym zdecydował los. Gdyby trafiła na innego Gwardzistę, mogłaby skończyć o wiele gorzej. Niemniej poczucie winy pukało do drzwi jego sumienia i nie zamierzało odpuścić tak łatwo. Nie gdy Kotka postanowiła mu to wypomnieć.
    - Żyję już ponad pół milenium i w swoim życiu popełniłem masę błędów. Wiele pewnie jeszcze popełnię... - zaczął spokojnie - Żałuję tego, co się stało. Może gdybym wtedy wiedział... Gdybym ci uwierzył, wydarzenia potoczyłyby się inaczej. Nie wiem. - dodał z żalem.
    Usiadła a on przyglądał się jej uważnie i odkrył, że kobieta ma dwa ogony. Jak mógł przeoczyć coś takiego? Tak istotny fakt! Musi uważniej obserwować otoczenie. A może był po prostu zmęczony? W końcu zasnął w siodle.
    Kiedy powiedziała o karze na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.Przez chwilę analizował w głowie jej słowa by w końcu odchrząknąć, co świadczyło o tym, że poczuł się niezręcznie. Przejechał dłonią po włosach odgarniając je do tyłu, między rogami tak jak miał to w zwyczaju.
    - A cóżbym z tego miał gdybym cię w tej chwili ukarał? - zapytał szczerze - Ostatecznie oprócz kilku gorzkich słów i małego pokazu nie otrzymałem od ciebie żadnej krzywdy. Ostrzegałem, bo Amias według prawa mógł poczuć się urażony. Zapytasz “czemu akurat on?”. Otóż szanowny pan Lynatyk również należy do Szlachty i słysząc obrazę tej kategorii mógł stanąć w obronie i zażądać satysfakcji. - wyjaśnił łagodnym głosem - Już tak ten świat działa. Arostokracja trzyma się razem i gdy nadarza się okazja opowiada się po stronie swoich. Bynajmniej nie z poczucia solidarności a dla czystej korzyści jaką jest wyświadczona przysługa. A to, moja droga, jest bardzo kosztownym towarem. - podkręcił głową w komentarzu do swoich myśli - Podsumowując: Nie będę cię karał bo nie widzę w tym korzyści lecz same straty. Ale proszę, byś uważała na to kogo i gdzie obrażasz. Łatwo można wpaść w kłopoty a tych... Miałaś już chyba w życiu wystarczająco dużo. - uśmiechnął się pojednawczo.
    Trzymała w dłoniach pióro które musiało być czymś ważniejszym niż zwykłą zabawką. Młody Vaele nie pytał jednak czemu poświęcała mu tyle uwagi bo uznał, że to nie jego sprawa. Już i tak wiele się dowiedział.
    - Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie. Jeśli jednak czujesz, że moja obecność w jakiś sposób zmąci twój spokój, odejdę bez urazy. - skłonił się jej co było nieczęstym gestem kierowanym w stronę Dachowca.
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 29 Sierpień 2018, 10:30   

    Aż się zakrztusiła, gdy została oblana lodowatą wodą. Ale skąd to przyszło? Nie usłyszała nic co by na to wskazywało, a nie była aż tak skupiona na Gwardziście, by nie zauważyć czegoś takiego. Cała się napuszyła, bo zrobiło jej się zwyczajnie zimno. Spojrzała na siebie, ale odkryła...że jest sucha! Spojrzała po gościach, ale tylko Ira wydawała się nietknięta dziwnym prysznicem, a więc to jej sprawka. Zawarczała cicho, gdy poczuła, że ktoś ją odciąga na bok, to pewnie też sprawka dziewczyny. Ale cóż...musiała trochę odpuścić, uspokoić się, dlatego też tego nie skomentowała w żadne sposób. Jedyne co świadczyło o tym, że coś się stało, to nastroszone futro oraz srebrne włosy, bo jeszcze do jej organizmu nie dotarło, że to był tylko żart ze strony otoczenia.
    Wywróciła oczami - radzę, nie próbować. Bycie Bękartem musi być trudne, ale bycie Bękartem wykastrowanym przez Dachowca, nie będzie wcale łatwiejsze - nie groziła mu, ale ostrzegała. Nie będzie grzeczną kicią, która dałaby się tak łatwo wykorzystać. W szczególności, że pamiętała próbę gwałtu na sobie, przez którą zginął napastnik. Zaatakował go pewien Marionetkarz, ale to ona odebrała mu wtedy życie, ale chyba coraz mniej tego żałowała.
    Wzruszyła ramionami. Nie dało się cofnąć czasu by zmienić bieg historii. Ale może gdyby Lily nadal żyła, to by nie trafiła do Stowarzyszenia i nie wyszła na prostą. Kto to wie...tego już się nigdy nie dowie.
    Przeniosła na niego wzrok - satysfakcję. Spotkałam wielu różnych Arystokratów, nie tylko Upiornych, sama u jednego mieszkałam przez większość swojego życia i powiem Ci, że karanie przychodziło mu nadzwyczaj łatwo. Nawet za coś tak błahego, jak poruszenie uchem, gdy przeleciała ci jakaś mucha obok niego - wzruszyła ramionami. Nie chciał jej karać? To lepiej dla niej.
    Podniosła nagle uszy i spojrzała w kierunku drzwi. Uśmiech przemknął przez jej dwukolorowe oczy lale szybko zniknął, by nie zdradzić co takiego ją rozbawiło. Widać, Lunatyk znalazł jej małą niespodziankę. Ciekawe jak szanowny pan Cierniuch na to zareaguje gdy odkryje swoją.
    - Decyzję zostawiam Tobie - powiedziała, zaplatając warkocz, opadający jej przez ramię i wczepiając w niego znalezione pióro ukochanego - naprawdę mamy sporo jedzenia i nie damy rady tego zjeść - wzruszyła ramionami - ale pod jednym warunkiem. Nie używaj mojego prawdziwego imienia. Nienawidzę go...mów mi po prostu Mari - spojrzała mu w oczy. Wiedziała, że w przypadku tego Upiornego było to ryzykowne, ale nie podejrzewała, żeby chciał ją teraz atakować. Przeszła obok nie, chcąc wyjść i przy okazji dla żartu porywając mu sakiewkę, która nie wydala żadnego dźwięku - przy okazji, nie zapłaciłam mandatu, który mi wlepiłeś - pomachała sakiewką - mam nadzieję, że tyle starczy - rzuciła mu ją i Rogacz mógł się zorientować, ze to jego własne pieniądze - i sama dam Ci radę - zmarszczyła lekko brwi i nasłuchiwała czy pozostali są nadal na dole - gdy zdejmujesz Szkarłatny Mundur to lepiej się potem umyj - patrzyła na niego poważnie - niektórzy mają czułe nosy i nie wszyscy lubią zapach róż o żadnym kolorze - miała nadzieję, że zrozumie o co jej chodzi. Chciała mu dobrze poradzić, ale nie mogła powiedzieć tego wprost.
    _________________





    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 31 Sierpień 2018, 20:41   

    Kiedy mówiła, przyglądał jej się cały czas. Nie dlatego, że chciał próbować sztuczek związanych z mocą. Zwyczajnie lubił patrzeć na rozmówcę, była to oznaka szacunku. Nie przerywał, chociaż swoje miał do powiedzenia.
    Kobieta nie należała do grzecznych. Widać było, że wiele przeszła, z resztą nawet jej agresywny język świadczył o tym, że życie nie obeszło się z nią łatwo. Aeron nie śmiał jej oceniać ale kiedy nazwała go Bękartem, wykrzywił twarz jakby zjadł jakiś kwaśny owoc. Nie odezwał się jednak, lepiej ignorować wyzwiska by nie dawać atakujacemu satysfakcji. A to, że był kim był... Cóż, o tym wiedzieli wszyscy. Cała Kraina Luster i Szkarłatna Otchłań. Nie było sensu zaprzeczać. Grunt, że tożsamość Ojca była nieznana i młody Vaele miał nadzieję, że tak już pozostanie przynajmniej do czasu kiedy on sam nie zdecyduje podzielić się ze światem tą informacją.
    Odwrócił głowę gdy wspomniała o innych Arystokratach. Nie lubił o tym rozmawiać, a tym bardziej porównywać się do innych. Zawsze odstawał od reszty Szlachty co mu nader chętnie wypominano.
    - Ale ja nie należę do tego typu istot. - powiedział cicho - Nie znasz mnie, ale mogę zapewnić, że nie mam w zwyczaju mścić się za takie głupstwa jakim są słowne obelgi. Mógłbym podciągnąć paraliż pod atak lub nawet zamach na moje życie, ale po co miałbym to robić? - wzruszył ramionami - Wolę zawierać przyjaźnie niż robić sobie wrogów. To zwyczajnie korzystniejsze, nie uważasz? - uśmiechnął się do niej puszczając oko.
    Podziękował za zaproszenie i zapewnił, że będzie używał skrótu jej imienia, wedle życzenia. Sam też poprosił o używanie pseudonimu, bo tytułowanie go pełną, przysługującą mu nomenklaturą będzie zwyczajnie kłopotliwe.
    Zaśmiał się widząc swoją sakiewkę i pogroził jej przyjaźnie palcem.
    - Nie wychodzisz z wprawy, co? - zaczepił - Spokojnie, jestem po Służbie. Z resztą... Teraz po latach nauczyłem się, że krótkowzroczność nie popłaca.
    Speszył się mocno kiedy wspomniała o mundurze. Zmrużył oczy i przez chwilę patrzył na nią podejrzliwie. Ostatecznie skłonił się lekko, nie spuszczając jej jednak z oczu.
    - Dziękuję za radę. - powiedział powoli - Wy, Dachowce, macie niezwykle czułe nosy. - skomentował bez złośliwości - Chciałbym jednak wiedzieć, czy to tylko kwestia węchu czy może też... czegoś więcej.
    Był ciekaw czy i ona należała do Stowarzyszenia. Jeśli tak, miałby do niej kilka pytań. Nawiązanie współpracy mogło opłacić się obojgu, zwłaszcza, że Aeron miał naprawdę poważne plany i wysokie aspiracje.
    - Zdaję sobie sprawę z tego, że nie najlepiej pachnę, jestem zdrożony. Czy mógłbym skorzystać z łazienki i odświeżyć się nieco? Żeby nie drażnić czułego noska. - ponownie puścił jej oczko - Zapachu z ubrań się nie pozbędę ale może przynajmniej trochę zneutralizuję... woń róży.
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 1 Wrzesień 2018, 12:37   

    Widziała reakcję na to jak go nazwała, ale tym razem nie miała zamiaru go obrażać czy przezywać. Po prostu chciała mu powiedzieć, że może być jeszcze gorzej, poza tym nie zwykła oceniać ludzi. Cierń był wyjątkiem bo jej mocno podpadł w przeszłości.
    Przyglądała się mu uważnie, gdy tłumaczył się, ze nie jest taki jak inni. Może fakt się różnił od innych Upiornych, bo nie wyglądał jakby naprawdę chciał się mścić za to, że go jednak upokorzyła przed pozostałymi gośćmi. Ale naprawdę jej dzień się zepsuł, po zakupach i spacerze do domu Kruczka, a do tego tylu niezapowiedzianych gości...chyba nadal nie lubi takich niespodzianek. Pozostałość po życiu na ulicy. Wolała mieć choć część dnia zaplanowane. Co prawda spotkanie Yuu też nie było planowane, a skończyło się naprawdę dobrze. Tylko teraz się martwiła. Martwiła się w jakie kłopoty mógł się wpakować i zastanawiała się czy nie zapytać o to czy miał problemy z prawem czy z jakimiś podejrzanymi Typkami. Ale...to może później...teraz wolała już tego nie wyciągać na wierzch. Cieszyć się chwilą...choć wątpiła, że da radę.
    Wyszczerzyła swoje białe, kocie ząbki - nie wychodzę i mimo iż nie mieszkam na ulicy oraz mam pracę, to wolę z niej nie wyjść - powiedziała - a co do mandatu to obecnie i tak tylko nasza dwójka o nim wie. Został unieważniony - powiedziała tajemniczo i stała przy drzwiach. Nie próbowała ich otwierać bo wiedziała, że póki rozmowa się nie skończy to Cierń i tak jej stąd nie wypuści.
    Wzruszyła ramionami - może to też to, że sama tak jeszcze dziś rano pachniałam - poruszyła swoimi ogonami - choć ja nie siedziałam w lochach - wzruszyła ramionami.
    Spojrzała na niego uważnie - nie jest tak źle, choć fakt przydałoby się - przyznała - na dole jest łazienka, za chwilę przyniosę Ci ręcznik...o ile mnie stąd wypuścisz - uniosła jedną brew i jeśli otworzył drzwi, wyjaśniła mu dokładnie, które drzwi to łazienka.
    Sama ruszyła na poszukiwanie ręcznika, bo prawdę mówiąc nie do końca wiedziała, gdzie się znajdują.
    - Już do was wracam - rzuciła tylko do pozostałych gości i szybko wróciła do Ciernia. Zapukała do łazienki po czym uchyliła drzwi i podała mu ręcznik. Nie będzie go podglądać! Nie był nawet w jej typie, więc tym bardziej nie miała ochoty go oglądać nago. Gdy tylko uchyliła drzwi...Luna wystrzeliła wystraszona z łazienki, zaplątana w czarne bokserki, ozdobione srebrnymi gwiazdkami. Mari spojrzała na to zszokowana, ale i rozbawiona. Zostawiła ręcznik i wróciła do towarzystwa, twierdząc, że idzie złapać Lunę, która najwyraźniej spała sobie do tej pory w najlepsze w równie białym co jej sierść, puchatym dywaniku, który leży w łazience na podłodze.
    - Przepraszam, że tak długo to trwało - powiedziała i spojrzała rozbawiona na Lunatyka - i jak smakowała herbatka? - uśmiechnęła się wrednie i zaczęła śledzić Lunę, która biegała w najlepsze, bawiąc się bielizną Arystokraty.
    _________________





    Siedem Nieszczęść: Gniew

    Godność: Ira Inferveo
    Wiek: około 20
    Rasa: Cień
    Lubi: Ogień, ciekawe i niezwykłe rzeczy
    Nie lubi: Sezamu, idiotów i dręczycieli, nazywania jej Irką
    Wzrost / waga: 172cm / 55kg bardzo żywej wagi
    Aktualny ubiór: Czarna kurtka o głębokich kieszeniach, szara koszulka z logo jakiegoś mało znanego zespołu, brązowe spodnie myśliwskie, wojskowe buty, solidny pasek, pomarańczowa bandana. Event: Wojskowe buty, spodnie myśliwskie, sweter, pas.
    Znaki szczególne: Blizna po oparzeniu na lewym nadgarstku
    Zawód: Kucharz / dorywczo tancerka z ogniem
    Pod ręką: zapalniczka zippo, klucze, scyzoryk climber victorinox, komórka, zegarek
    Broń: noże - Camillus Heat w kieszeni kurtki i nóż myśliwski z hakiem na pasku, na plecach
    Stan zdrowia: Zdrowiutka
    Dołączył: 06 Lis 2016
    Posty: 138
    Wysłany: 5 Wrzesień 2018, 23:16   

    - Dobra. - powiedziała energicznie jednocześnie klaszcząc w dłonie czym rozbiła bańkę z chwilowo nie zasłoniętych ust. - Jak już dojdzie Cierń to puszczę ostatnie rzeczy i możecie wsuwać. Tylko nie zapominajcie, że będzie jeszcze deser.
    Zgasiła ogień. Raczej to tyle nie potrwa by zdażyło ostygnąć. Zaś z rozpaleniem nie miałaby problemu. Ogień był jej raczej posłuszny.
    - Właśnie. Zastawę sami ogarnijcie. Tradycyjnie byście wszyscy brali ze wspólnych misek, ale nie wiem czy wam to pasuje. Zresztą dość się tu narobiłam by jeszcze zastawiać.
    Spojrzała z uśmiechem na psiaka. Bokserki w gwiazdki. Teraz pytanie czy była to własność gospodarza czy też może arystokraty, który postanowił się umyć. Nie wydawał jej się jakiś brudny, ale kto ich tam wie. Niektórzy Ludzie też byli przewrażliwieni na tym punkcie.
    - Już przecież mówiłam, że dobra. Choć ostatni łyk smakował raczej jak kawa.
    Oparła się o blat i tak pół stojąc pół siedząc powiedziała:
    - To teraz ja popatrzę jak pracujecie. Mari, na ogrodzie jest miejsce na jakieś ognisko?
    _________________
    Ogień to siła, która niszczy lub tworzy - zależy jak ją pokierujesz. Tak jak gniew...


    Ognista ręka
     



    Biały Królik

    Godność: Amias
    Wiek: 25
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: imprezy, robótki ręczne, ciekawostki ze świata i okolic
    Nie lubi: brudu, smrodu i ubóstwa
    Wzrost / waga: 175/58
    Aktualny ubiór: Beżowa koszula z kołnierzem wyszywanym perłami, turkusowy frak, dwurzędowa kamizelka, spodnie, buty z jasnobrązowej skóry
    Zawód: Tancerz na szarfach
    Pod ręką: Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
    Broń: Rapier
    Stan zdrowia: Zdrowiusieńki
    Dołączył: 10 Cze 2018
    Posty: 16
    Wysłany: 8 Wrzesień 2018, 12:35   

    - Smakowała. Wstawka też. - puścił Mari oczko i patrzył jak kobieta szuka swojej podopiecznej. Psinie początkowo nie podobało się bycie zaplątanym w bokserki w srebrne gwiazdki. Teraz jednak Kotka musiała ją praktycznie gonić, bo bielizna była wielce absorbująca i wcale nie chciała jej oddać. - Rogatek został bez majtek? - zachichotał pod nosem i wstał ze swojego miejsca na klaśnięcie dłoni towarzyszki. Okropnie głodny chciał się czymś zająć, a przy okazji skrócić czas oczekiwania na posiłek.
    Amias nie pytał się, gdzie Mari trzyma sztućce i talerze. Po prostu zaczął przeszukiwać szafki w poszukiwaniu potrzebnych im przedmiotów. Znalazł też sporą tacę, która pomieści je wszystkie. Nieznacznie skrzywił się na wzmiankę o ognisku. Będzie śmierdział dymem, a dziś akurat użył specjalnej odżywki rewitalizującej. Teraz będzie musiał umyć włosy jeszcze raz! - Mój smakował sokiem pomarańczowym. To dobry napój na długie spotkania. Każdy łyk zaskakuje, ale nie mogą następować po sobie zbyt szybko, bo połączenie herbaty, gorącej czekolady i maślanki nie jest dobrą rzeczą. - dodał jeszcze za Irą. Nie miał za złe Mari, że zostawiła ich samych. Widać ona i Cierń mieli ważny powód do rozmów. Gdyby nie to, że nie mógł się teleportować bez podniesienia alarmu przez Irę i nie burczało mu w brzuchu tak głośno, że natychmiast zostałby wykryty, to chętnie podsłuchałby co nieco. - Coś jeszcze? - zapytał spoglądając najpierw na tacę, a potem na kobiety. Miał po komplecie sztućców, talerzy, misek i kubków dla każdego oraz dodatkową chochlę, bo Ira wspomniała o miskach, więc mogło być więcej płynnych potraw w menu na dzisiejszy wieczór.
    _________________

    Lustereczko, powiedz przecie
    Kto jest najpiękniejszy w świecie.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 14 Wrzesień 2018, 08:51   

    Kiedy rozmowa dobiegła końca, mężczyzna machnął dłonią a zamek w drzwiach szczeknął na znak, że został otwarty. Rogaty wzruszył ramionami w ramach komentarza do tego, że w ogóle zdecydował się je zamknąć. Nie miał zamiaru się tłumaczyć. A dzięki ich małej konwersacji, dużo spraw zostało wyjaśnionych. Mari gniewała się na Gwardzistę i miała do tego prawo, zaakceptował taki stan rzeczy. Trochę martwiło go to, skąd wiedziała o jego wizycie w Szkarłatnej Otchłani... będzie musiał się temu przyjrzeć. Może miał do czynienia z kimś, kto będzie bardziej wartościowy jako sojusznik niż wróg?
    Skinął głową i zszedł na dół, do wskazanej łazienki. Kobieta przyniosła mu wszystkie potrzebne rzeczy. Nie czuł się specjalnie skrępowany tym, że musi korzystać z nie swoich utensyliów. Jeśli poprawą zapachu sprawi przyjemność Gospodarzowi domu, nie miał czego się wstydzić.
    Ale zanim się rozebrał, wyszedł z domu, gwizdnął na Tancerza i kiedy koń podszedł ze spuszczonym pokornie łbem, Arystokrata wygrzebał z noszonego przez zwierzę bagażu, czysty zestaw - ciemne spodnie, czarną koszulę i oczywiście bieliznę. Z takim pakunkiem udał się do łazienki.
    Starał się, by prysznic trwał jak najkrócej. Wykonał tylko niezbędne czynności, takie jak namydlenie, szorowanie, spłukiwanie. Arystokraci mieli to do siebie, że bardzo dbali o swoje ciała i ich wygląd, Aeron od małego uczony był, by po każdej kąpieli użyć olejków i stosownych kosmetyków. Kiedy miał czas i ochotę, korzystał z nauk, dzisiaj jednak zależało mu na tym by się nieco odświeżyć.
    Zauważył na swoim ciele plamy, które potwierdzały alergię. Nie były jednak na tyle duże, by się nimi przejmować. Większym problemem były łzawiące oczy, ale może i to mu przejdzie?
    Czysty, wyszedł spod prysznica, użył ręcznika i... nagle zdał sobie sprawę, że przyniesiona bielizna zniknęła. A konkretnie - bokserki. Zmarszczył brwi a jego lico zalał rumieniec. Że też musiał zabrać te w gwiazdki... a teraz zniknęły!
    Postanowił, że pominie ten krok w ubieraniu się. Co prawda miał te, w których przyjechał, ale skoro Mari miała tak czuły nos... Trudno. Nie pierwszy raz będzie paradował bez gaci. Życie jest brutalne. Tylko gdzie one się podziały?
    Zapiął koszulę, pozbierał rzeczy i ogarnął łazienkę tak, by nie było widać, że ktokolwiek z niej korzystał. Wyszedł i ponownie skierował się do Tancerza, by schować brudne rzeczy w juki. Wyjął też czystą kartkę papieru i napisał na niej informację do Aldena: "Odwrócone Osiedle. Rezydencja z dużym ogrodem. Znajdziesz mnie. Przynieś alkohol. Dużo alkoholu." Klepnął konia w zad i kazał mu wracać do domu.
    Dopiero kiedy był czysty i miał wolne ręce, wrócił do towarzystwa i by dopić herbatkę.
    - Przepraszam, że tak długo byłem nieobecny. - powiedział na wstępie, posyłając wszystkim miły uśmiech. W samej koszuli, bez marynarki, wyglądał mniej formalnie i może nawet bardziej... przyziemnie? Wydawał się zwyczajnie sympatyczniejszy.
    Chwycił swoją filiżankę i dopił swoją herbatkę. Kiedy zobaczył na dnie naczynia oko, wzdrygnął się i z niepewnym uśmiechem, ostrożnie odłożył je na stolik. Zaśmiał się cicho, zdradzając zdenerwowanie, kiedy zapytała czy napój im smakował.
    - Bardzo...ciekawe doznanie smakowe. - powiedział , patrząc ukradkiem na pozostałych. Może tylko on dostał oko?
    Wyglądało na to, że wszystko jest już przygotowane a Upiorny przyszedł na gotowe. Zauważył, że nie przygotowano niczego mocniejszego do picia, dlatego ucieszył się, że on może zadbać o ten element zaopatrzenia. Alden powinien pojawić się za niedługo.
    - To ja może pójdę przygotować miejsce na posiłek. - zaproponował wstając - Damy nie powinny brudzić sobie tym rączek. - dodał, uśmiechając się złośliwie do Amiasa.
    Jeśli uzyskał zgodę, przeszedł do ogrodu i używając mocy, przytargał z wcześniej wskazanego miejsca całe niepotrzebne żelastwo. A było tego sporo, ale nie na tyle, by Arystokrata się zmęczył.
    Jeśli jednak nakazano mu zostać, usłuchał grzecznie i oczekuje na dalsze instrukcje.
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 14 Wrzesień 2018, 17:40   

    Wyszczerzyła swoje białe, ostre kiełki w uśmiechu - cieszę się. Ciekawe czy Cierniowi też zasmakuje - dodała spoglądając na pozostawiony kubek. Mała jednak nadzieję, że pozostali się nie wygadają. Chciała zobaczyć jego minę. Poruszyła zadowolona ogonami i dopijała swój napar, przytakując Lunatykowi głową. Spoglądała jak Luna bawi się materiałem. Nie robiła dziur, nie niszczyła. No co najwyżej trochę śliniła. W końcu była dopiero szczeniakiem, a to, że miała też magiczne umiejętności to już była sprawa drugorzędna.
    - Na to wygląda - powiedziała, lekko mruczącym głosem. Kiedyś trudno było ją zmusić do mruczenia, ale Lily nauczyła ją jak to robić i teraz Mari była prawie jak normalny Dachowiec i nie zawsze było widać, że jednak sporo w swoim życiu przeszła.
    Oglądała jak Poe rozkłada naczynia. Trochę jej było głupio, ze mu nie pomagała, ale jej noga naprawdę musiała trochę odpocząć. Dlatego też śledziła każdy jego ruch. Musiała wiedzieć czy czasem nie zwinie czegoś. Może i był Lunatykiem, ale żyjąc na ulicy spotkała wiele istot, których wygląd i zachowanie nie wskazywały na to, że jednak coś niedobrego kombinują.
    Na Upiornego tylko zerknęła. Słysząc, że i jemu smakowało i widząc jego minę, zamieszała to co zostało w jej naczyniu - nie za słodka? - zapytała z wrednym błyskiem w oku. Wiedział, że znalazł oko, ale czy doszedł do tego, że nie jest prawdziwe? Poe raczej tak, widać, że był zadowolony z dodatku.
    Speszyła się dopiero, gdy Ira zapytała o miejsce na ognisko czy tam na grilla. W sumie nie myślała o tym za bardzo...sama kupiła mięso, które możnaa usmażyć, ale...nie! Nishi nie zaprzeczył gdy to zaproponowała, więc pewnie coś jest w ogrodzie - jest...jest - tylko powiedziała bo rogaty mężczyzna uznał, że przygotuje miejsce do jedzenia. Była ciekawa co on też takiego wymyślił - ale poczekajmy z wynoszeniem, aż Cierń przygotuje dokładnie miejsce - zaproponowała, odprowadzając go wzrokiem. Sama poszła do kuchni - ja przygotuję mięso na grilla, żeby jednak coś takiego też było i zrobię co do jedzenia dla Luny, bo ta przecież nie może jeść czegoś tak mocno przyprawionego - wyjaśniła i od razu zajęła się przygotowywaniem wszystkiego.
    _________________





    Siedem Nieszczęść: Gniew

    Godność: Ira Inferveo
    Wiek: około 20
    Rasa: Cień
    Lubi: Ogień, ciekawe i niezwykłe rzeczy
    Nie lubi: Sezamu, idiotów i dręczycieli, nazywania jej Irką
    Wzrost / waga: 172cm / 55kg bardzo żywej wagi
    Aktualny ubiór: Czarna kurtka o głębokich kieszeniach, szara koszulka z logo jakiegoś mało znanego zespołu, brązowe spodnie myśliwskie, wojskowe buty, solidny pasek, pomarańczowa bandana. Event: Wojskowe buty, spodnie myśliwskie, sweter, pas.
    Znaki szczególne: Blizna po oparzeniu na lewym nadgarstku
    Zawód: Kucharz / dorywczo tancerka z ogniem
    Pod ręką: zapalniczka zippo, klucze, scyzoryk climber victorinox, komórka, zegarek
    Broń: noże - Camillus Heat w kieszeni kurtki i nóż myśliwski z hakiem na pasku, na plecach
    Stan zdrowia: Zdrowiutka
    Dołączył: 06 Lis 2016
    Posty: 138
    Wysłany: 19 Wrzesień 2018, 09:38   

    - Kurde. Nie spodziewałam się takiego tekstu po facecie tutaj. Zaszła jakaś rewolucja w ciągu tych dwóch lat jak mnie nie było?
    Lunatyk został zagoniony do roboty, a ten tu nie tylko sam się zaoferował to jeszcze powiedział, że damy nie powinny się tym zajmować. Cholera, żadna z niej dama, a o Mari się nie będzie wypowiadać. Nie spodziewała się tego. Chociaż w sumie on od tego pewnie miał służbę, a teraz jej de facto nie było. Agh, niby powinno to być bliskie jej, bo to mieszkaniec świata, w którym się wychowała, a jest jej bardziej odległy pod wieloma względami niż normalni mieszkańcy takiego Glassvile.
    Z oferty jednak bezwstydnie skorzystała. Już się tu dość narobiła. Rozwaliła więc się w fotelu i zastanawiała się czy to chwilowa poprawa czy też może jej to dziadostwo przechodzi, bo ostatnio coś rzadziej kichała. Miała nadzieję, że to drugie.
    Przymknęła załzawione oczy i utonęła w kojącej po tej dyskotece ciemności.
    - Nie mam zielonego pojęcia. - odpowiedziała radośnie na dywagacje Mari na temat jedzenia dla Luny. Nie można znać się na wszystkim.
    W sumie to teraz była jedyną osobą, która nic nie robi. Sprawiedliwe - ostatecznie przed chwilą była jedyną osobą, która była konkretnie zajęta.
    _________________
    Ogień to siła, która niszczy lub tworzy - zależy jak ją pokierujesz. Tak jak gniew...


    Ognista ręka
     



    Biały Królik

    Godność: Amias
    Wiek: 25
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: imprezy, robótki ręczne, ciekawostki ze świata i okolic
    Nie lubi: brudu, smrodu i ubóstwa
    Wzrost / waga: 175/58
    Aktualny ubiór: Beżowa koszula z kołnierzem wyszywanym perłami, turkusowy frak, dwurzędowa kamizelka, spodnie, buty z jasnobrązowej skóry
    Zawód: Tancerz na szarfach
    Pod ręką: Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
    Broń: Rapier
    Stan zdrowia: Zdrowiusieńki
    Dołączył: 10 Cze 2018
    Posty: 16
    Wysłany: 22 Wrzesień 2018, 11:21   

    Nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu, który wpełzł na jego delikatną twarz. Okoliczności pewnie były zawstydzające dla Ciernia, ale w głębi bądź co bądź męskiej duszy, wiedział, że paradowanie bez bielizny pod spodem jest wyzwalające. I wygodne jeśli krój spodni został odpowiednio dobrany. Amias posłał Mari rozbawione spojrzenie i porozumiewawczo kilkukrotnie uniósł nieco brwi do góry.
    - Przeprosiny przyjęte! - przyłożył dłoń do piersi i skłonił się leciutko. Aeron, cholerny sztywniak. Jego głupie bydlę wżarło Mari roślinki, paradował bez bielizny, a i tak zachowywał się jakby był na balu. Tym bardziej komiczny wydał się Amiasowi. Widząc jak ten zagląda do swojej filiżanki, jak przez jego mięśnie przechodzą dreszcze, a twarz na moment spina się w mało przekonującym grymasie, odłożył pełną tacę na blat i podszedł do filiżanki. Spojrzał w nią od góry, potem uniósł wzrok na Aerona. Szybkim ruchem wskazał na naczynie otwartą dłonią. - Przecież jest pusta. - powiedział niepewnie, sugerując, że a Aeronem chyba nie jest dziś najlepiej. - Nie licząc może paru kropel herbaty. - wzruszył ramionami w pełni ignorując oko na dnie filiżanki. - W ogóle jakie smaki poczułeś? Ja miałem gorącą czekoladę, maślankę, parę rodzajów herbat i sok pomarańczowy. To lepsze niż fasolki-niespodzianki z Cukierkowej. - pochwalił napar i skinął głową. Skoro mieli czekać, zostawił tacę w spokoju.
    Spiął swoje wyregulowane brwi i wbił w Arystokratę fiołkowe oczy. - Sugerujesz coś? Ja również mam zamiar trochę się napracować. - boczył się jak najprawdziwsza dama. - Nie mam zamiaru dać się kąsać komarom. Robię moskitierę! - dodał z uporem. Dwa samce w jednym pomieszczeniu i każdy musiał udowodnić, że jego rasa jest szlachetniejsza i posiada lepsze cechy. Jak na pokazie psów. Gończy Aeron i wyglądający na kanapowego, myśliwski Amias mogliby się żreć bez końca, a mieli w tym parę lat doświadczenia. Zaraz jednak Poe przypomniał sobie, że czyjaś posesja to nie ich prywatne pole walki. - Oczywiście, jeśli gospodyni zezwoli! - spojrzał na Mari. - Nie uszkodzę roślin ani nic. Obiecuję. - tym razem to on się wrednie uśmiechnął.
    _________________

    Lustereczko, powiedz przecie
    Kto jest najpiękniejszy w świecie.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 23 Wrzesień 2018, 12:41   

    Aeron nie był do końca pewien, czy Poe mówi prawdę, czy próbuje zrobić z rogatego idiotę. Upiorny spojrzał jeszcze raz na spód swojej filiżanki po czym na mężczyznę. Na jego twarzy malowało się zdziwienie ale też i powątpiewanie. Z tego co wiedział, nie miał problemów ze wzrokiem.
    - Kilka rodzajów herbaty, kawę, czekoladę. Niby nic specjalnego, ale było to ciekawe doznanie. - stwierdził, chociaż jego mina mówiła co innego. To oko było częścią jakiejś zabawy? A może... No cóż, ostatni łyk napoju był nieco dziwny. Arystokrata nie mógł porównać go do niczego konkretnego, chyba że... Nie. To niemożliwe, żeby Mari dała mu do picia coś, co przyjmuje smak krwi. Ale to oko... Chyba był już zmęczony. Przesłuchaniem w Wieży, podróżą.
    Jego propozycja została odebrana pozytywnie, dlatego nie czekając na nikogo, zaczął się zbierać do wyjścia. Konia już posłał, prawdopodobnie Alden lada chwila przyniesie alkohol.
    Amias oburzył się, co tylko pogłębiło uśmieszek Upiornego. Kiedyś łączyła ich naprawdę trudna relacja, ale spowodowane było to okolicznościami. Pająk nie należał do pokornych, a jego służba w wojsku nie była usłana różami. Przynajmniej dla Przełożonych. Thorn niejednokrotnie użerał się z Podlotkiem, próbował go naprostować, wyszkolić na posłusznego Żołnierza... Czy się udało? Ciężko powiedzieć. Ich drogi rozeszły się dawno temu. Aeron nie obserwował kariery Lunatyka na tyle uważnie, by wiedzieć co porabiał przez czas jaki się nie widzieli.
    Rogaty parsknął śmiechem, kiedy Poe powiedział o moskitierze. Jak zawsze delikatny, przewrażliwiony... W tej kwestii nie zaszła wielka zmiana.
    Spojrzał na mężczyznę i przeleciał wzrokiem od jego stóp aż po głowę, unosząc jedną brew.
    - Rób, Przyjacielu, rób. - rzucił na odchodnym - Byłaby szkoda, gdyby na twej delikatnej, wypielęgnowanej skórze pojawiły się swędzące krostki.
    I wyszedł. Prawda była taka, że to Upiorni Arystokraci przodowali w temacie dbania o siebie. Wydawali fortuny na przeróżne smarowidła, wszystko po to by zatrzymać czas w miejscu. Długowieczność? Jak najbardziej, ale ciało przecież się zużywało. Sam Thorn używał kilku kosmetyków, bo mimo wielu blizn jakie nosił, starał się pielęgnować powłokę. Ale przecież nie przyzna się do tego! Nigdy! Jest przecież bardzo męskim Upiornym, ktoś może spróbuje to zakwestionować?
    Wyszedł do ogrodu. Tancerza faktycznie nigdzie już nie było. Przysunął sobie wszystkie metalowe przedmioty w jedno miejsce i zaczął rozglądać się, w poszukiwaniu miejsca dobrego na konstrukcję, którą chciał stworzyć. W głowie kołatały mu słowa Iry. Była zaskoczona tym, że Szlachcic chce wykonać pracę fizyczną? Cóż, faktycznie większość rogatych miała od tego służbę, on jednak starał się nie wysługiwać się innymi. W gronie Upiornych uważany był za ekscentryka, kto normalny chce się męczyć?
    Już po chwili znalazł naprawdę dobre miejsce, w głębi ogrodu, pod dużym drzewem. Tancerz nie wyrządził tam wielu szkód, dlatego całość powinna wyglądać naprawdę dobrze.
    Wyciągnął przed siebie dłonie i skupił się najpierw na kupie żelastwa z którego miało powstać dzieło. Następnie wyobraził sobie kształt konstrukcji, wszystkie ze ścian, kopulasty sufit który będzie trzeba w przyszłości nakryć materiałem by ochronić się przed deszczem. Metalowe pręty zaczęły wyginać się w przeróżne kształty, zmieniać wygląd, wydłużać się. Splatały się w finezyjne wzory, łączyły z innymi mocnymi wiązaniami. Metal tańczył pod spojrzeniem Upiornego, wykonywał przedziwne ruchy, jakby był zahipnotyzowany niczym wąż który wychylił się z koszyka. Mężczyzna przyglądał się materiałowi, na jego twarzy malowało się skupienie i obojętność, zimna kalkulacja. Metal jeszcze nie przybrał zadowalającej formy.
    Wszystko to trwało dłuższą chwilę, ale Szlachcic nie dbał o to czy ma widownię, czy nie. Miał konkretny cel - postawić altanę w zamian za zniszczony ogród. Altana ta miała posłużyć jako miejsce na posiłek, zarówno teraz jak i kiedyś w przyszłości.
    Pręty wyginały się z metalicznym szczękiem, odgłosem nieprzyjemnym dla każdej innej osoby, lecz dla Thorna znajomym, uspokajającym. Chociaż nigdy nie uważał się za artystę, w tej chwili tworzył arcydzieło. Naprawdę się starał.
    Gdy wreszcie materiał był przygotowany, Aeron przesunął go mocą na wybrane przez siebie urokliwe miejsce i mając dłonie wyciągnięte przed siebie, wykonał nimi ruch, jakby unosił telekinezą coś ciężkiego. Jego magia oczywiście nie miała z telekinezą wiele wspólnego, oprócz może podnoszenia, ale i tak tyczyło się to konkretnych rzeczy.
    Rury zaczęły składać się w całość. Ta część była naprawdę trudna, by żeby wyglądało to pięknie, mężczyzna musiał skupić się na łączeniach. Po jego skroni spłynęła kropelka potu a brwi zmarszczyły się, kiedy formował ostatnie zdobienia. Kiedy był już pewien swojej altany, opuścił ręce, odetchnął i otarł wierzchem dłoni czoło. Zmęczył się, a jakże - był po pracy i po niewygodnej drzemce w siodle.
    W ogrodzie stała piękna, metalowa altana a w jej wnętrzu niewielki stolik i cztery krzesła. Amias będzie mógł zawiesić swoją moskitierę, a Mari kiedyś w przyszłości jakąś plandekę, na dach. W tej chwili pośród zieleni stał jedynie szkielet. Surowy, ale piękny w swojej prostocie.
    Zadowolony z dzieła Thorn wrócił do towarzystwa. Na jego ustach błądził uprzejmy uśmiech.
    - Gotowe. - powiedział wchodząc do pomieszczenia w którym znajdowali się pozostali - Czy coś przenieść? Jestem do dyspozycji.
    Paradowanie bez bielizny było... wyzwalające, ale nie mógł przyzwyczaić się do uczucia ocierania się materiału spodni o wrażliwe części ciała, zazwyczaj przykryte delikatnym materiałem bawełny. Gdyby mógł, założyłby bokserki ale Tancerz nie miał w jukach całej szafy. No i pognał już do Rezydencji. Ostatecznie nic wielkiego się nie działo, przecież Aeron jest dorosły i radził sobie z gorszymi problemami. Brak gaci obecnie był tylko niewielką niedogodnością.
    Podszedł do Amiasa i obejrzał go sobie ponownie, od stóp po głowę. Uczył się nowego wyglądu dawnego podopiecznego, pamiętał go z wojska jako szczupłego młodzika o nijakiej wówczas aparycji.
    - Czy twoja sieć... moskitiera gotowa, Pajączku? - pochylił się nad jego ramieniem i zapytał prosto do ucha, używając przezwiska którym nazywali go Dowódcy w czasach wojskowej służby - Właściwie jestem trochę zaskoczony, że chcesz się odciąć od owadów. Nie masz ochoty na małą przekąskę przed daniem głównym?
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 24 Wrzesień 2018, 19:22   

    Pokręciła głową, słysząc jak mężczyźni ze sobą rozmawiają. Zupełnie jak dzieciaki. Spojrzała na Poe - jeśli nic nie uszkodzisz, to proszę bardzo - wyraziła zgodę na moskitierę. W sumie na pewno się jej przyda. Ale ... czy będzie tak dużo spędzać tam czasu? Miała nadzieję, że Nishi szybko do niej wróci. Do domu...będzie się dziwnie czuła, mieszkając samotnie w tak...dużym domu. Może nie był jakiś wielki, ale większy niż jej domek na drzewie. Nie był większy niż ten, w którym się wychowywała, ale tam nie mieszkała przecież całkiem sama. No dobrze...nie całkiem bo miała Lunę, ale przecież psinka nie zajmowała za wiele miejsca. zajęła się mięsem i dla siebie i dla Innocenzy. Jednak ta dostanie jedzenie, gdy wszyscy będą jeść. Żeby czasem nie zaczęła wychciewać. W szczególności, że przecież umiała mówić, więc na pewno byłoby to zarazem bardzo przekonujące, jak i irytujące.
    Gdy skończyła, usiadła w salonie razem z Irą. Musiała dać nodze w końcu odpocząć. Czekała aż mężczyźni skończą swoją robotę. Skoro już ich miała tutaj to niech popracują. Mogła się skupić na lżejszej pracy. Spoglądała na nich przez okno - czy w Świecie Ludzi faceci też zachowują się jak dzieci? - zapytała, słysząc ich kolejne przekomarzanki. Nie interesowała jej tematyka, ale przez swój słuch, nie mogła tego całkiem zignorować, w szczególności, że nie przywykła do tak niewinnych spotkań. Normalnych, towarzyskich, gdzie nie trzeba się niczym przejmować. Po prostu cieszyć wolnym czasem.
    _________________





    Siedem Nieszczęść: Gniew

    Godność: Ira Inferveo
    Wiek: około 20
    Rasa: Cień
    Lubi: Ogień, ciekawe i niezwykłe rzeczy
    Nie lubi: Sezamu, idiotów i dręczycieli, nazywania jej Irką
    Wzrost / waga: 172cm / 55kg bardzo żywej wagi
    Aktualny ubiór: Czarna kurtka o głębokich kieszeniach, szara koszulka z logo jakiegoś mało znanego zespołu, brązowe spodnie myśliwskie, wojskowe buty, solidny pasek, pomarańczowa bandana. Event: Wojskowe buty, spodnie myśliwskie, sweter, pas.
    Znaki szczególne: Blizna po oparzeniu na lewym nadgarstku
    Zawód: Kucharz / dorywczo tancerka z ogniem
    Pod ręką: zapalniczka zippo, klucze, scyzoryk climber victorinox, komórka, zegarek
    Broń: noże - Camillus Heat w kieszeni kurtki i nóż myśliwski z hakiem na pasku, na plecach
    Stan zdrowia: Zdrowiutka
    Dołączył: 06 Lis 2016
    Posty: 138
    Wysłany: 25 Wrzesień 2018, 18:39   

    Ira nie mogła powstrzymać swej wrodzonej, czasem wręcz niezdrowej ciekawości i podglądała panów przy pracy.
    Spodziewała się, że Cierń zrobi jakiś stół i coś do siedzenia. A on walnął zdobioną altankę! Widać nie bawił się w półśrodki.
    - Czy wszyscy faceci muszą się popisywać? - spytała ni do siebie ni do Mari. Była na tyle zaaferowana pokazem, że nawet nie zwróciła uwagi, iż jej wypowiedzi nawet już nie towarzyszyły bańki. - W sumie kogo ja oszukuję. Kobiety są takie same tylko używają innych metod. - ta część już była ciszej wymamrotana pod nosem i zdecydowanie nie skierowana do kogokolwiek poza nią samą.
    Słysząc komentarz kotki cicho parsknęła.
    - A jak sądzisz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. - Tam mają nawet powiedzenie, że mężczyźni nie dorastają, oni tylko rosną i się starzeją. - powiedziała nadal rozbawiona tematem, którego tutaj akurat się nie spodziewała.
    - Nie. - odpowiedziała krótko. W zasadzie póki ognia nie będzie to nie będzie mogła dokończyć tych paru pierdół. A wszystko powinno być podane w tym samym czasie. Taki charakter tej kuchni. No poza deserem.
    _________________
    Ogień to siła, która niszczy lub tworzy - zależy jak ją pokierujesz. Tak jak gniew...


    Ognista ręka
     



    Biały Królik

    Godność: Amias
    Wiek: 25
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: imprezy, robótki ręczne, ciekawostki ze świata i okolic
    Nie lubi: brudu, smrodu i ubóstwa
    Wzrost / waga: 175/58
    Aktualny ubiór: Beżowa koszula z kołnierzem wyszywanym perłami, turkusowy frak, dwurzędowa kamizelka, spodnie, buty z jasnobrązowej skóry
    Zawód: Tancerz na szarfach
    Pod ręką: Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
    Broń: Rapier
    Stan zdrowia: Zdrowiusieńki
    Dołączył: 10 Cze 2018
    Posty: 16
    Wysłany: 1 Październik 2018, 20:43   

    Amias powstrzymał się od komentarzy. Zbyt lubił psoty i swawole, by zakończyć je tak wcześnie. Niech Aeron zastanawia się albo nad swym zdrowiem psychicznym, albo nad zmianą towarzystwa na mniej wredne. Tak czy siak miał nad czym myśleć. W końcu wojsko mogło odcisnąć nad nim piętno, nawet jeśli nie było ono znane Poe.
    Lunatyk uniósł brew i zmrużył oczy, gdy Gwardzista zanosił się śmiechem. - Powiedział Upiorny. - mruknął tonem mocno sugerującym istnienie podobnych rozterek w życiu Vaele. Może na służbie nosił mundur, zachowywał się jak mężczyzna i pachniał jak mężczyzna, ale wysoko urodzeni długo pozostawali chłopaczkami marzącymi o swym Kopciuszku. Niczym ogrodowe pawie przechadzali się strosząc pióra przed wybranką ich serca lub oka. Musieli być piękni. Amias jakoś wątpił, by w przypadku Ciernia było inaczej.
    Wyjrzał przez okno i obserwował poczynania Rogatego. Jęk naprężanego metalu ranił uszy, poruszał nieprzyjemne wspomnienia, więc pokaz, choć wspaniały, musiał sobie odpuścić. Wracanie do dawnych dziejów i użalanie się nad sobą nie należały do jego hobby. Jednak nie mógł kazać czekać towarzystwu i musiał skupić się na pracy. Wyszedł na zewnątrz, stanął na środku ogrodu, po czym zrobił kilka kroków w bok, odmierzając odległość. Potem zaczął chodzić w kółko, aż nie zamknął okręgu. Musiał się jednak odrobinę przesunąć, gdyż w przeciwnym wypadku wlazłby na rabatę i narobił szkód. Nie mógł wyjść na głupszego niż zidiociały rumak Ciernia!
    Gdy metal śpiewał smętną pieśń, on chodził i oglądał domek oraz ogromne drzewo górujące nad konstrukcją. Kalkulował, szukał wejść i zejść. W końcu z perspektywy z jakiej zaraz przyjdzie mu oglądać świat wszystko zacznie wyglądać zupełnie inaczej.
    Wrócił na moment do Mari i Iry, którym najwyraźniej zebrało się na babskie ploty, by zabrać z torby zapalniczkę i papierośnicę, po czym stanął przy otwartych drzwiach wejściowych. Musiał poczekać aż Cierń skończy swoje wiekopomne dzieło, by mu nie przeszkadzać. Wieczór był jeszcze ciepły, rześkie powietrze zachęcało do przesiadywania na zewnątrz. Odpalił cygaretkę i mocno zaciągnął się wydając z siebie pomruk zadowolenia. Rozchylił powieki słysząc, że Aeron wraca w cudownej ciszy. Koniec zardzewiałych stękań! Nareszcie!
    Tym razem to Poe cicho parsknął pod nosem, słysząc jak Arystokrata się oferuje. - Kiedyś taki dyspozycyjny nie byłeś! - zażartował uśmiechając się sugestywnie. Może go sprowokował, a może Cierń po prostu lubił mu dopiekać, bo wrócił do niego i gapił się jak ciele na malowane wrota. - Schlebia mi, że tak się martwisz czy mam jakiekolwiek krostki. - wymruczał i ponownie się zaciągnął, po czym odchylił głowę w bok, by nie dmuchać dymem prosto w przystojną twarz Upiornego. Nie odsunął się od niego, gdy ten się nad nim pochylił. - Bez obaw. Zawiedziony nie będziesz. - odrzekł kładąc wolną dłoń na jego silnym ramieniu. Usta rozciągnęły się w delikatnym i tajemniczym uśmiechu. - Od tamtego czasu przeszedłem parę wylinek. Małą przekąską byłoby twoje durne bydle, które zeżarło pół ściany bluszczu. - poklepał go delikatnie po barku i odsunął się obserwując go spod zasłony białych rzęs. Zgasił cygaretkę w papierośnicy i zamknął pudełko z trzaskiem. Odłożył je przy ścianie, odrzucił ogon srebrnych włosów na plecy i ponownie wyszedł na środek ogrodu.
    Wziął głęboki oddech, przyklęknął by nie upaść i przymknął oczy. Ignorował iskry pod powiekami, uczucie pęcznienia, szum każdego włoska na ciele. Nie bolało zbyt mocno dzięki codziennemu treningowi z serii Wyginam Śmiało Ciało, ale do komfortowych nie należało. Wydłużał się, a jego zalewany milionem bodźców mózg zdawał się krzyczeć w panice. Już widział kalejdoskop, bo oczy nie były jeszcze na swych miejscach, ale to nic. Nieprzyjemna część właśnie nadeszła.
    Kości wypadły ze stawów wydając z siebie głuche puknięcia. Kończyny podzieliły się na dwoje, by zacząć przesuwać się wzdłuż tułowia. Palce stapiały ze sobą, twarz pokracznie wyginała, kościec wypełzał ze skóry i pokrywał ciało metaliczną, niebieską masą. Przez swe podobieństwo do krwi Lunatyków, równie dobrze mógłby to być nawet jego szpik. Amiasowi daleko było w tym momencie do piękna, którym tak chętnie się obnosił. Plątanina ciała, kości i chityny zaczęła się ostatecznie formować i przyjmować konkretne kształty. Ogromnych rozmiarów ptasznik stanął na wszystkich ośmiu nogach, prezentując się w kobaltowej szacie. A potem zaczął iść.
    Mari i Ira choć ukryte na parterze domku, z pewnością mogły usłyszeć jak stąpa po ścianach i dachu, by przejść na drzewo. Stamtąd zaczął tkać. Rozpiął sieć między drzewem, altaną a domem zostawiając przejście dla reszty towarzystwa oraz otwór wylotowy, by nie uwędzili się wraz z przygotowywanym posiłkiem. Nie bał się, że konstrukcja się podpali, gdyż znajdowała się wystarczająco wysoko. Altana również nabrała wyrazu, gdy przestała być całkowicie naga. Musiał przyznać, że pasowała tutaj jak ulał. Cierń zawsze miał dobry gust.
    Jako że jego praca była skończona wcisnął się do wnętrza domu, nie przejmując się grawitacją i nie zwracając uwagi na podłogi, ściany i sufity. Noga za nogą był coraz bliżej Mari, Iry i Ciernia, ciekaw ich reakcji. Spoglądał na nich z góry nieruchomymi oczami i odpoczywał. Nałaził się trochę, a ogarnięcie ośmiu nóg to nie byle co! No i nie chciał zmieniać się tak szybko. Pod postacią ptasznika głód zbytnio nie doskwierał, a kolacja nie została jeszcze podana.
    _________________

    Lustereczko, powiedz przecie
    Kto jest najpiękniejszy w świecie.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 2 Październik 2018, 19:44   

    Aeron nie nastawiał się na spokojną pogawędkę o przysłowiowej Dupie Maryni. Wiedział, że tam gdzie Amias, tam nie można się nudzić. Lunatyk udowodnił już w wojsku, że nie należy do tych którzy bez słowa wykonują rozkazy, nie ważne jak byłyby idiotyczne. Srebrnowłosy myślał, a niestety to w szeregach musiało być tępione.
    Młody Vaele już pierwszego dnia przekonał się, że nie będzie miał z nim łatwo. Poe nie wykonywał wszystkich poleceń, a jeśli już to robił, to na swój własny, pokrętny sposób. Kombinował, wykręcał się i ostatecznie wychodził na tym na prostą, ale nie bez ofiar. W normalnym świecie takie cechy najpewniej byłyby bardzo cenne, jednak nie w armii. Żołnierz miał słuchać rozkazów i na komendę, wskoczyć w ogień. To jednostki dowodzące były od myślenia, planowania i trzymania tego burdelu w ryzach. Może i wojna dawno się skończyła, ale należało nadal pozostać w gotowości. Nigdy nie wiadomo kiedy wróg może zaatakować, pierwszego najazdu MORII też nikt się nie spodziewał. To, że ostatecznie uciekli z podkulonym ogonem Kraina Luster zawdzięczała ofierze naprawdę dużej ilości mieszkańców, zarówno wojowników jak i zwykłych, szarych cywilów.
    Rany otrzymane na wojnie do dzisiaj paliły żywym ogniem, powodując, że Upiorny nie raz chciał rozorać sobie pierś własnymi paznokciami, by tylko zagłuszyć poczucie winy.
    - Nie jesteśmy w Koszarach, mój drogi. - powiedział uprzejmie - Dyspozycyjność i ogładę wpojono mi kilkaset lat temu, kiedy jeszcze me przeznaczenie nie było mi znane. - dodał - Ty poznałeś mnie w okresie, kiedy musiałem te cechy wytłumić na rzecz wzmocnienia innych. Dlatego też tak cię teraz zaskakuje moje zachowanie. - wyszczerzył zęby mrużąc oczy - Niewiele o mnie wiesz, Amiasie. - szepnął, patrząc mu w oczy.
    Cygaretka była elegancka ale nieco zbyt... w kobiecym guście. Ale Upiorny powstrzymał się od komentarza, bowiem moda w Krainie Luster przenikała się między płciami i tak, nie było to nic dziwnego kiedy kobieta decydowała się na noszenie cylindra a mężczyzna na makijaż oczu. Nawet jemu, ultra męskiemu Aeronowi Vaele zdarzyło się kiedyś podmalować oko węglem. Matka uważała, że wyglądał wtedy wyjątkowo przystojnie.
    Kiedy przebywał tak blisko Poe'go... Poczuł jego zapach. Subtelna woń, charakterystyczna dla tego Lunatyka. Przywodziła na myśl dni, kiedy spotkali się po raz pierwszy. Kiedy Cierń był jeszcze podlotkiem a srebrnowłosy fircykiem, którego życie zmusiło do poszukiwania swojego własnego, męskiego 'ja'. Silnego, nieustępliwego, gotowego działać bez względu na okoliczności. Cóż wyniósł z nauk? Tego nie wie nikt, może i nawet sam Pająk. Ale nie to było w te chwili ważne.
    Aeron wciągnął dyskretnie zapach nosem, rozpoznając poszczególne nuty. Zmrużył oczy będąc bardzo blisko twarzy pięknego Lunatyka. Tak. Pięknego, nie przystojnego. W Amiasie było coś eterycznego, coś co zmuszało do zachowywania przy nim ostrożności. Z jednej strony by go nie uszkodzić, z drugiej by nie dać się zwieść. Piękno prawie zawsze szło w parze z podstępem.
    Głos Poe'go podziałał na Arystokratę zupełnie niespodziewanie. Głęboki, mruczący, uwodzicielski... Vaele zmrużył oczy i uchylił lekko usta, zahipnotyzowany kolorem oczu Błękitnokrwistego. Zawsze miały taki odcień?
    Kiedy jego dłoń dotknęła szerokiego, silnego ramienia, Amias mógł poczuć spięcie mięśni. Aerona przeszedł dreszcz. Spojrzał w te piękne oczy i... nagle oblał się rumieńcem tak intensywnym, że mógłby spokojnie konkurować czerwienią z dojrzałymi pomidorami.
    Taaak, był chyba zmęczony bo wyobraźnia podsyłała niestosowne obrazy. Odsunął się szybko na stosowną odległość, odwracając wzrok zawstydzony swoją słabością. Co się z nim ostatnio działo? Przecież zawsze był zainteresowany jedynie płcią przeciwną. Dlaczego dostrzegał piękno również i w mężczyznach? Absurd.
    Prychnął, kiedy tamten wspomniał o wylinkach, ale nie wyszło mu to tak przekonująco jakby chciał. Już nie spojrzał na Pająka, chciał uniknąć jego taksującego spojrzenia. Nie oznaczało to jednak, że ignorował jego poczynania. Właściwie z ciekawością przyglądał się ruchom Amiasa.
    Skrzywił się na czas przemiany i zmrużył oczy. Nie należał do delikatnych bo swoje już w życiu widział, ale to wyginanie się i wydłużanie kończyn nie wyglądało najlepiej.
    - Obrzydlistwo. - mruknął do siebie pod nosem, kiedy tamten powoli zmieniał się w ogromnego ptasznika - Nigdy do tego nie przywyknę.
    Odszedł na bok i zabrał się za wykopanie miejsca na ognisko. Słyszał, że mają coś smażyć, dlatego z pozostałych, nienadających się na altanę cieniutkich rureczek, utworzył zgrabny, wbijany w ziemię rożen. Ustawił wszystko i gdy skończył, wrócił do pań. Praca Amiasa z pewnością była godna uwagi, ale Cierń w tej chwili chciał sprawdzić, czy kobiety są już gotowe do wyjścia.
    Oznajmił Mari i Irze, że wykonał swoją pracę. Usiadł na wolnym miejscu i na chwilę oddał się odpoczynkowi, jednocześnie czekając na znajomy, orli krzyk. Dopiero stukot pajęczych odnóży wybił go z rozmyślania i zmusił do rozejrzenia się po suficie.
    Nad nimi wisiał Amias, w swej odrzucającej postaci. Zdecydowanie, rogaty wolał Lunatyka w normalnej, humanoidalnej wersji. By o wiele bardziej przyjemny dla oka.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 9