• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Dworzec AKL
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Krwiopijca

    Godność: Aristide Solictuarve
    Wiek: Tak w przybliżeniu pięćset lat
    Rasa: Senna zjawa
    Lubi: Ładne rzeczy (Bardzo względne)
    Nie lubi: Tłumów (Bezwzględne)
    Wzrost / waga: Różny / Tak samo
    Aktualny ubiór: Brak
    Znaki szczególne: Brak
    Pod ręką: niiiic
    Nagrody: Umbraculum
    Dołączył: 27 Lis 2011
    Posty: 90
    Wysłany: 2 Lipiec 2016, 16:39   

    Aristide od pół minuty stał z dłonią na klamce. O krok przed przekroczeniem w pokoju, gdzie czekało już zamówione wcześniej śniadanie. Dlaczego więc się wahała i miast przekroczyć próg zastanawiała się nad tym czy aby na pewno niczego nie zapomniała? Kobieta (w końcu nią właśnie teraz była) nie znosiła gdy przedstawienie jest przerywane w połowie dla pokazania zapomnianej sceny! Jeżeli z linii fabuły wytnie się coś i wrzuci w inne miejsce zawsze będzie to ujmą dla dzieła! Tak więc czy mogła sobie pozwolić na takie ryzyko? Nigdy!
    Była jednak pewna, że swój główny cel zrealizowała! Wysłała list do jednego z tutejszych krawców i zapowiedziała swoją wizytę, poza tym zakupiła plan Miasta Lalek, na którym czerwoną kredką pozaznaczała wszystkie miejsca, które będzie trzeba odwiedzić. Poza tym jeszcze zamówiła śniadanie - to wbrew pozorom zrobiła w pierwszej kolejności. Na ostatnim miejscu była najdłuższa wyprawa o trzy ulice dalej i sprawdzenie czy mieszkanie, które kiedyś zajmowała wciąż stoi wolne. Stało.
    Nie mogąc sobie już przypomnieć nic innego Neige przekroczyła próg i wysunąwszy prawą rękę w bok przeszła przez pokój.
    - Liczyłam, że nie zjesz wszystkiego dziecko, lecz nie musiałaś na mnie czekać. - Małego braku kobieta po prostu nie spostrzegła. Wzięła do ręki brzoskwinię i podrzuciła ją. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że nie koniecznie potrafi łapać owoce w locie... Szybko wyciągnęła obie ręce i jakimś cudem udało się jej złapać owoc. Na krótką chwilę całkowicie zapomniała o całym świecie, wpatrzona w swoją zdobycz. Mowa tu o brzoskwini, w żadnym razie o Ashe.
    - Wypoczęłaś? Czeka nas bardzo pracowity dzień. - Powiedziała po dłuższej chwili, w czasie której zdołała przejść aż pod okno i ugryźć owoc brudząc sobie ręce sokiem.
    Ashe
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Lipiec 2016, 17:15   

    Czekała trochę na powrót Nei, lecz zajęta rysowaniem całkowicie tego nie spostrzegła. Na kartce w jej szkicowniku widział ta to piękny rysunek ptaka szybującego w locie. Wyglądem przypominał kolibra, lecz był od niego znacznie większy. Długi dziób zapleciony w korzenie jakiegoś drzewa ciągnął go w dół, prosto w spowity mgłą las, a skrzydła nienaturalnie wygięte świadczyły o wyczerpaniu i złym samopoczuciu. Różnobarwne jak można się po cieniowaniu domyśleć pióra jedno po drugim wypadały, a zastępowały je kolejne korzenie- tym razem wyrastające jakby z głębi ptaka i oplatające jego nogi. Nie to było jednak najciekawsze w tym rysunku. Otóż oczy ptaka... a właściwie miejsce gdzie powinny być kryło w sobie płomienie, które wystawały ponad oczodoły i topiły będące najbliżej pióra. Skąd pomysł by narysować coś tak... dziwacznego? Czyżby Ashe coś ukrywała? Skądże znowu, były to tylko i wyłącznie jej wyobrażenia dotyczące uwaga ZJAW! Pojęcie to słyszała raz podczas rozmowy rodziców, i nie ukrywajmy zaintrygowało ją. Ilekroć przypomina sobie tą chwilę w jej głowie powstaje setki wyobrażeń, które jedno o drugim przez lata przelewa na kartkę.
    Wracając do Neige, to na jej słowa zmarszczyła delikatnie brwi i odrzekła. -Nie jestem dzieckiem-po czym położyła rysunek na jej łóżku podeszła tym razem biorąc jabłko i znów siadając na swoim łóżku.-Chciałam być miła...Neige, mam pytanie-odrzekła po chwili spoglądając na nią wzrokiem niewinnego kotka. O ile kobieta wyraziła zgodę na zadanie pytania to po kilku minutach przemyśleń słowa wyleciały z ust dziewczynki zapewne dziwiąc Zjawę.-Opowiedz mi coś o innych istotach w tej krainie?




    Krwiopijca

    Godność: Aristide Solictuarve
    Wiek: Tak w przybliżeniu pięćset lat
    Rasa: Senna zjawa
    Lubi: Ładne rzeczy (Bardzo względne)
    Nie lubi: Tłumów (Bezwzględne)
    Wzrost / waga: Różny / Tak samo
    Aktualny ubiór: Brak
    Znaki szczególne: Brak
    Pod ręką: niiiic
    Nagrody: Umbraculum
    Dołączył: 27 Lis 2011
    Posty: 90
    Wysłany: 2 Lipiec 2016, 20:47   

    Zęby Neige otarły się już o pestkę brzoskwini, gdy ta zatrzymała się w połowie w bezruchu na dźwięk pytania Ashe, jakoby ta wypowiedziała jakieś zaklęcie. Zjawa przez kilka chwil zastanawiała się nad sensem wypowiedzianych słów.
    Czym jest ta Kraina? Czy chodzi o Miasto Lalek, czy może o Krainę Luster? Czy nasza dziewczynka zna inne krainy? Może nie mieć przecież nawet pojęcia o istnieniu Świata Ludzi! Wielu spotkanych myślało, że Świat Ludzi to jedynie jakiś region, który napadł ich małe królestwa. Pytania jednak szły dalej... Kim są wspomniane istoty? W Krainie Luster istniało wiele ras, owszem. Jednak ich obecność była tak naturalna, że rzadko postrzegano to w tych kategoriach. Wszyscy po prostu byli! Dla nikogo nie było nic dziwnego w tym, że niektórzy mają kocie uszy, inni rogi, a jeszcze inni kapelusze. Tak samo jak nie było niczym dziwnym w Świecie Ludzi - z którego Wena pochodziła - że niektórzy mają tatuaże, że są rudzi bądź też noszą okulary. Może więc chodzi po prostu o mieszkańców? Jednak czemu pytała o istoty? Może w jej głowie nie ma tylko rozumnych bytów? Bestie, wielkie magiczne budynki i drzewa... to wszystko można odnaleźć w Krainie Luster.
    Rozmyślając Neige obróciła lekko owoc i spojrzała, nieznacznie unosząc wzrok, na dziewczynę.
    - Istota jest taka, że chcesz poznać to, co wypadałoby samemu zaznać. Nie śmiałabym zabierać Ci możliwości zdziwienia przez swoje opowieści, za to poradzę Ci byś nikogo nie nazywała istotą.
    Zrobiła przerwę pochylając się, aby nie pochlapać sobie sukienki i kończąc jeść brzoskwinię, po czym dodała.
    - No ja bym przynajmniej nie była z tego zadowolona! - Krótka pauza, w której wróciła do stołu i następnie przemówiła. - Co jednak powiesz na małą grę? - Wytarła ręce w jeden z ręczniczków przyniesionych tutaj do ich obiadu, po czym stanęła z szeroko rozpostartymi ramionami. - Kogo we mnie widzisz?
    Ashe
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Lipiec 2016, 19:33   

    Chwila zastanowienia nad tym pytaniem była dość ciekawie spędzona. Miliony myśli, określeń, wyobrażeń dotyczące kobiety a potem kilka słów, które mogą zmienić wszystko co dotychczas się stało. -Znam tylko jedne osoby z Krainy, są nimi Zjawy. Ty też jesteś Zjawą? Bo dla mnie tak. W końcu jak nie Baśniopisarka, to Zjawa... a może jest coś innego? Ja ja ja... nie wiem Księżniczko!-tupnęła nogą co dodało jeszcze trochę słodkości do jej wyglądu i głosiku. Dopiero po chwili zrozumiała sens swoich słów, a wtedy najczarniejsze scenariusze przeleciały jej przed oczyma.-Wybacz Neige, jeśli Cię uraziłam!-westchnęła po czym spojrzała na nią smutnym wzrokiem. Nie zabij!




    Krwiopijca

    Godność: Aristide Solictuarve
    Wiek: Tak w przybliżeniu pięćset lat
    Rasa: Senna zjawa
    Lubi: Ładne rzeczy (Bardzo względne)
    Nie lubi: Tłumów (Bezwzględne)
    Wzrost / waga: Różny / Tak samo
    Aktualny ubiór: Brak
    Znaki szczególne: Brak
    Pod ręką: niiiic
    Nagrody: Umbraculum
    Dołączył: 27 Lis 2011
    Posty: 90
    Wysłany: 4 Lipiec 2016, 21:33   

    Neige zaśmiała się, pochylając i opierając o jedno z krzeseł stojących przy stole. Co ją tak rozbawiło? To że bogactwo Krainy Luster było tak ogromne, że znajomość tylko jednej rasy - i to nawet nie na pewno, świadczyło o bardzo niskim poziomie świadomości tej dziewczyny.
    - Skarbie! Nie wolno nazywać wszystkich zjawami, bo jeszcze kogoś to może urazić!
    Mówiła to jednak przez śmiech opierając się o stół i spoglądając za okno. Niech więc rozpocznie się przedstawienie, które musi trwać.
    Wena uspokoiła się nieco i odchyliła lekko głowę do tyłu. Obie dłonie oparte były na krawędzi stołu. Oczy lekko przymknęła. Wzięła głęboki oddech i oznajmiła:
    - Więc dziś będę zjawą, duchem martwej damy zabitej na własnym łóżku przez zdradzieckiego męża, a Ty będziesz biedną dziewczyną, która nie mając żadnych win na sobie padła ofiarą klątwy i jest przeze mnie dręczona.
    Mówiła to całkowicie poważnie, a przy słowie "zabitej" padła nawet na stół, nie zważając na przewrócenie przy tym miski z owocami i kilku innych talerzy, z których jeden nawet wylądował na ziemi. Na jej ustach był za to uśmiech. Cieszyła się ogromnie na zabawę, a dziś miała jeszcze do niej jedną osobę więcej. Jedną osobę, która wiedziała o całym misternie uknutym planie i wie, że ma się bawić, zamiast dziwić. Zdziwienie nie jest dobrym dla aktorów na scenie.

    Po wszystkich zawiłościach i skończeniu wspólnych bojów (nawet jeżeli bezkrwawych) Wena wróciła do szukania krwi artystów!

    <ZT>
     



    Diamentowa Tancerka

    Godność: Melissa Anastasie de Roitelette
    Wiek: Rozwydrzona szesnastka~
    Rasa: Szklany Człowiek
    Lubi: Pochwały, mleko i śliczne ubrania
    Nie lubi: Motłochu i krytyki... a raczej braku zachwytu jej osobą
    Wzrost / waga: 155 cm/45 kg
    Aktualny ubiór: https://img-ovh-cloud.szafa.pl/ubrania/0/013440516/1358183146.jpg z podobnie zakręconymi włosami, bez opaski + białe podkolanówki i miętowe buty do kostek
    Znaki szczególne: Typowe cechy Szklanego Człowieka - blada skóra, prawie białe włosy
    Zawód: Księżniczkowanie 24/7
    Pod ręką: Szczotka do włosów i odrobina niechęci na start, pieniądze, mały notatnik i ołówek
    Dołączyła: 16 Maj 2018
    Posty: 12
    Wysłany: 21 Maj 2018, 20:30   

    Pociąg kierujący się do Miasta Lalek zatrzymał się na stacji docelowej. Wysypał się z niego tłum istot magicznych, w tym Melissa, której mina chyba nie mogła być już bardziej zgorszona. Choć z zadowoleniem stwierdziła, że Arcyksiążęca Kolej Lustrzana spełnia jej wysokie wymagania związane z wygodą i odpowiednim prestiżem, tak nie mogła za żadne skarby znieść faktu, że obok niej podróżowały zwykłe, podrzędne istoty, dosłownie motłoch! W ciągu trasy pociągu gromiła niezadowolonym spojrzeniem każdego, kto śmiał się zbliżyć do Szklanej Pannicy nawet na odległość kilku siedzeń. I miała szczęście, że rotacja pasażerów była proporcjonalna do ich ilości, więc wielu z nich nawet nie zajmowało miejsc, wysiadając na następnej stacji. Dlatego nikt nie był zmuszony usiąść koło Melissy, co prawdopodobnie doprowadziłoby do głośno wygłaszanych uwag na temat kryteriów oceniania osób, które mają prawo do korzystania z tego środka transportu.
    Ktoś mniej cierpliwy mógłby wyperswadować nastolatce, że zdecydowanie się myli we wskazywaniu tych, którzy nie powinni podróżować publicznym pociągiem. I zdecydowanie nakazałby jej spojrzeć w lustro. Co chętnie by uczyniła, swoją drogą, jako dziewczyna wyjątkowo narcystyczna.
    Wróćmy jednak do przyjazdu pociągu. Po rozrzedzeniu się zbieraniny mniej lub bardziej ludzkiej Melissa udała się do ogromnej mapy Miasta Lalek, które było jej dzisiejszym celem. Miała zamiar zwiedzić wiele sklepów, by kupić nieco materiałów krawieckich, a w razie wyjątkowego szczęścia (bardzo trudno było jej ostatnimi czasy dobrać wystarczająco oszałamiającą sukienkę - oczywiście nie połączyła tego problemu z zawartością swoich już i tak pełnych szaf) nawet znaleźć jakiś uroczy strój. W końcu ubrań nigdy Melissie za mało! Nastolatka zaczęła studiować mapę, aczkolwiek jej irytacja wzrastała z minuty na minutę, gdy ostatecznie nie znalazła na niej prostej drogi do celu, jakim była uliczka z największym zagęszczeniem sklepów. Zdarzało się jej bywać w Mieście Lalek, w końcu Marionetki były jedną z ras, które Szklaneczka ceniła sobie najbardziej - szczególnie te śliczne i małe, tak bardzo nadające się na żywe manekiny lub, jak dało się to ładniej nazwać, modeli - i chętnie przebywała w pobliżu jej przedstawicieli. Z przykrością jednak stwierdziła, że jeszcze nie udało się jej niczego zakupić w tak eleganckim miejscu!
    Czas nadrobić straty. Dlatego właśnie wybrała się aż ze Szkarłatnej Otchłani, by tu dotrzeć. A w tym momencie stała przy mapie, nieco utrudniając dostęp do jej części i tupiąc nogą. I niech ktoś z obsługi raczy się wreszcie domyślić, że tak olśniewającym osobom należy zaproponować wszelką pomoc! Wszak to oczywiste, czyż nie?




    Duchowa Zguba

    Godność: Giselle Gracia
    Wiek: 17
    Rasa: Strach
    Lubi: Wolność, słodycze i święty spokój.
    Nie lubi: Ludzi patrzących na nią z góry.
    Wzrost / waga: 153 centymetry i 48 kilogramów.
    Aktualny ubiór: -
    Pod ręką: Batuta
    Broń: Sztylety do rzucania (w podręcznym wymiarze).
    Dołączył: 03 Maj 2017
    Posty: 22
    Wysłany: 22 Maj 2018, 20:01   

    Mówią, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. No ja się z tym nie zgodzę. Mi jest wszędzie dobrze, gdzie nie ma tej starej wiedźmy Marianny. Jak dobrze, że ona tego nie słyszy! Pewnie już kilka razy złamała by mi jakąś kość. Albo dwie. I niby to moja pokojówka, a ja się czuję, jakby po za sprzątaniem torturowała ludzi w jakimś więzieniu o zaostrzonym rygorze. Dlatego opuszczam tą posiadłość kiedy tylko mogę. Więc pojechałam… wydać pieniądze. Kreatywne. Bardzo. Wsiadłam do pierwszego lepszego pociągu i pojechałam do miasta lalek.
    Jak się w takie miejsce odstroić? No cóż. Karzeł ze mnie. Więc coś jak gotycka lolita? Pasuje mi to taki design, ale mam za duży biust. Cóż. Będę gotycką nie-lolitą. A więc czarna sukienka, sięgająca do kolan. Biała dookoła kołnierzyka, z białymi falbankowymi wstawkami od poziomu biustu, po przez ramiona i dosłownie 3 centymetry od kołnierzyka za plecami. Kołnierzyk zwieńczony oczywiście czerwoną kokardą. Rękawy tego czarnego ubrania są długie i zakończone szerokimi białymi mankietami. Dopasowana w biuście i w talii; po obu jej stronach ma sporych rozmiarów białe wstążki. Od frontu widać trzy białe guziki. Zakończona jest z frontu biała wstawką w kształcie odwróconej litery „ V ”. Z pozostałych stron jest to czarna sukienka, zakończona białymi falbankami. Na nogach białe pończochy. Jeden mały warkoczyk, zaczynający się za uchem, związany jest z tyłu głowy czerwoną, haftowaną chustą, gdzie dalej me proste włosy zwisają niemalże do kolan. Hmm. Nie pasują do tego stroju. Ale co tam.
    Podróż liniami kolejowymi księcia uważam za jak najbardziej wygodną. Na wiele sposobów. Nie siedziałam w przedziale, a zamiast tego, stałam przy oknie i podziwiałam widoki. Tłum zebranych tu ludzi pozwoli mi się dość dobrze nasilić. Jednak… są to emocje których nie zawszę chcę odczuć. Czuję się bowiem, jakbym była otoczona przez ludzi, którzy zmierzają donikąd. Ta agonia wypełnia mnie jak woda szklankę. Nikt nic nie powie do nieznajomego, każdy chowa głowę w piasek, każdy pragnie utopić swoje smutki w jakiejś pięknej niewoli. Cóż nie przeszkadza mi to aż tak bardzo, ale świadomość o tym jest przybijająca.
    Wysiadłam z pociągu małym skokiem, praktycznie ostatnia. Zrobiłam krok… może dwa, spojrzałam na klimat tego miejsca. Jak zwykle, ciemno, smutno i do domu daleko. No ale przynajmniej samo miasteczko wygląda jakoś raźniej. Po pierwsze, udam się do jakiejś kawiarni i napiję się czegoś. To dobry plan. Wolę unikać ciemnych, miejsc i zatłoczonych przejść. Kto wie, co mnie tu czeka.
    Przeszłam paręnaście metrów w kierunku wyjścia ze stacji. I pewnie przeszłabym bez zatrzymania się nawet na moment, gdybym nie zobaczyła róży z kolcami. Ładna panna stojąca przed mapą, jasno pokazywała swoje niezadowolenie. Tudzież oburzenie. Normalnie.. to bym ją pewnie ominęła, ale że jestem kim jestem, nya, to aż zdecydowałam się posłuchać tego, co leży na sercu tej dziewoi. Jako, że stoję za nią, to ta raczej mnie nie widzi. Ciężko mi stwierdzić, z tej perspektywy, do jakiej rasy należy, ale wiem, że to arystokratka. Giselle patrzy i Giselle widzi, racja? Jak koń wygląda, nie trzeba mówić, bo każdy widział.
    Co mnie w niej zaciekawiło? Niesamowita duma i narcystyczność. Ona będzie zawsze mówiła, że jest lepsza ode mnie i co bym jej nie powiedziała, to nie będzie inaczej. Cóż. Przyzwyczaiłam się do tego, że każdy mnie obraża. Może zaserwuje mi coś pysznego. W końcu… te uwielbienie siebie może wynikać po prostu ze strachu przed ludźmi. A strach. Te ciarki przechodzące po plecach. Może nie mój ulubiony, ale też go lubię. Więc jak jako że zawsze mam ze sobą batutę, zrobiłam parę kroków i dotknęłam nią mapy mówiąc:
    -Ara, Ara. Myślę, że najlepsze sklepy z ubraniami znajdzie siostrzyczka gdy pokieruje się tą uliczką, a potem skręci w prawo.
    Powiedziałam dumnie, nazywając ją „siostrzyczką”. Jestem niższa, mimo iż z pewnością mam bujniejsze krągłości. Szybko dojrzałam.. zgaduję. Ale jestem niższa, zawsze jestem „psotliwą młodszą siostrą” prawie dla każdego. A i takie spoufalanie się z nią, gdy uważa mnie ona pewnie za jakiś plebs… ciekawe jak bardzo jest zdenerwowana, że nazwałam ją siostrą. Aż nie mogę się doczekać! Z wrażenia położyłam moją drugą rękę na policzku i mało co nie zrobiłabym miny jak rasowy zboczeniec.
     



    Diamentowa Tancerka

    Godność: Melissa Anastasie de Roitelette
    Wiek: Rozwydrzona szesnastka~
    Rasa: Szklany Człowiek
    Lubi: Pochwały, mleko i śliczne ubrania
    Nie lubi: Motłochu i krytyki... a raczej braku zachwytu jej osobą
    Wzrost / waga: 155 cm/45 kg
    Aktualny ubiór: https://img-ovh-cloud.szafa.pl/ubrania/0/013440516/1358183146.jpg z podobnie zakręconymi włosami, bez opaski + białe podkolanówki i miętowe buty do kostek
    Znaki szczególne: Typowe cechy Szklanego Człowieka - blada skóra, prawie białe włosy
    Zawód: Księżniczkowanie 24/7
    Pod ręką: Szczotka do włosów i odrobina niechęci na start, pieniądze, mały notatnik i ołówek
    Dołączyła: 16 Maj 2018
    Posty: 12
    Wysłany: 22 Maj 2018, 20:45   

    Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - mruknął do siebie Los, odczytując myśli Melissy równie sprawnie, co Straszka, którą zesłał jej w tym momencie. Przecież właśnie domagała się od obsługi czegoś, co zakrawało o telepatię, także nie miała prawa narzekać. Niech tylko spróbuje! - fuknął i ulotnił się gdzieś, prawdopodobnie wyruszając w podróż do następnej osoby, którą należy doprowadzić do niespodziewanego spotkania. Los nigdy nie śpi, trzeba kierować przypadkiem od rana do nocy!
    Mniejsza jednak z innymi istotkami, w końcu były one obiektem najmniejszego zainteresowania Melissy. Cel pozostawał prosty - dowiedzieć się, jakim cudem trafi z tego przeklętego dworca do ślicznej uliczki z wystawami sklepowymi. I należy to przyznać Giselle - zdecydowanie miała wyczucie czasu, nawet, jeśli o tym nie wiedziała. Arystokratka nie zdążyła jeszcze wypełnić się złością aż po czubek głowy, zamiast tego odczuwając najwyżej zirytowanie. Pojawiły się tylko plany złożenia skargi na tutejszą obsługę, która zupełnie nie dba o bezpieczną trasę klienta już poza pociągiem. Mogłaby nawet zaproponować postawienie jakiejś podrzędnej istoty przy mapie, by wskazywać drogę podróżnym, takowa byłaby bardzo przydatna! Zamiary jednak ulotniły się dość szybko, gdy jedna z pracownic, jak zdawało się Szklaneczce, wreszcie raczyła do niej podejść. I natychmiast nadszarpnęła ledwo co złagodzoną opinię nastolatki o całej obsłudze.
    Siostrzyczko?! Ach, ten motłoch. Trzeba wychowywać ich aż do końca marnych, niekulturalnych żyć.
    - No nareszcie. Myślałam, że nie doczekam się kogokolwiek z tych waszych linii. Macie wygodne pociągi, ale wnioskuję po twoim słownictwie, że pracowników rekrutują z tego samego motłochu, z którym byłam zmuszona podróżować. - odparła, odsuwając się o parę kroków od Straszki, nieświadomie marszcząc nos, jakby właśnie była zmuszona przebywać obok źródła nieprzyjemnego zapachu. Zmierzyła swoją chwilową pomoc powątpiewającym spojrzeniem i lekko skrzywiła usta. Nie wiedziała już nawet, czy ma się denerwować, czy raczej litować nad stworzeniem, które najwyraźniej nie miało okazji do nauki kultury. - Nie nauczyli cię, jak zwracać się do wyżej postawionych? Nie jestem żadną siostrzyczką. Mów mi przynajmniej "Panienko Melisso", najlepiej z "Szanowna" na początku, ale możesz tego nie zapamiętać. I na przyszłość, lepiej nie zachodź mnie od tyłu. Chcę wiedzieć od początku, z czym mam do czynienia.
    Melissa prawdopodobnie nieco zawiodła Giselle, nie dostając szału. W normalnej sytuacji faktycznie byłaby nieco bardziej zdenerwowana, ale trzeba przyznać, że ta udzieliła jej pomocy (choć nastolatka prędzej określiłaby to mianem spełnienia swojego obowiązku), więc zadowolenie zrównoważyło złość, pozostawiając jedynie pogardliwe rozbawienie. No dobra, oraz lekką irytację. W końcu trzeba naprostowywać niższą sferę, żeby nie popełniała więcej takich błędów. Sposób, w jaki ta pracowniczka się do niej zwróciła, był wręcz oburzający! No i obraźliwy, bardzo.
    - Skoro już to sobie wyjaśniłyśmy, dobrze, że przynajmniej potrafisz odgadnąć potrzeby klienta. Powtórz mi jeszcze raz tę trasę i będziesz mogła odejść. - Oparła rękę na biodrze, po czym jeszcze raz zlustrowała wzrokiem Giselle. - No, przynajmniej ubrać się potrafisz. Rozumiem, że bywałaś w okolicach, o których mówię? W zasadzie wypadałoby, żebyś mnie tam zaprowadziła, skoro już się zgłosiłaś, ale rozumiem, że możesz być tu jedną z bardziej rozgarniętych pracownic, więc pewnie szefostwo wypuszcza na zewnątrz te mniej przydatne.




    Duchowa Zguba

    Godność: Giselle Gracia
    Wiek: 17
    Rasa: Strach
    Lubi: Wolność, słodycze i święty spokój.
    Nie lubi: Ludzi patrzących na nią z góry.
    Wzrost / waga: 153 centymetry i 48 kilogramów.
    Aktualny ubiór: -
    Pod ręką: Batuta
    Broń: Sztylety do rzucania (w podręcznym wymiarze).
    Dołączył: 03 Maj 2017
    Posty: 22
    Wysłany: 23 Maj 2018, 21:10   

    Udałam, że nie jestem jedną z tego motłochu. Huh. Oczywiście, że to tyczyło się mnie. Ale udaję głupią. Tylko zrobiłam jej psikusa i gdy ta zrobiła krok w tył, ja zrobiłam krok naprzód. W końcu… nie pachnę źle. O ile w ogóle pachnę. Używam perfum.
    -Dobrze Szanowna Siostrzyczko. Postaram się to zapamiętać! Siostrzyczka jest w gruncie rzeczy wyższa o kilka centymetrów. Muszę okazać Ci moje wyrazy szacunku! …Ale nie w każdym miejscu jak widzę…
    Nachyliłam się nad nią i spojrzałam znacząco na jej biust. Ta pyszna złość. Już ją czuję. Ouh! Ale muszę przyznać, że nawet jeśli nie jest tak hojnie obdarzona przez naturę jak ja, to piękna szklaneczka z niej. Chcę ją przytulić i zrobić jej długim włoskom „Mofu Mofu”! Zaczęłam obracać więc moją batutę w prawej ręce, a uśmiech nie opuszczał mojej twarzy. W końcu moim celem jest zobaczyć, jak potrafi się na mnie zdenerwować. Jestem na dobrej drodze.
    -Potrafię wiele więcej niż tylko odgadnąć Twoje potrzeby Melciu. Ale wiesz… Nie jestem pracowniczką tych całych kolei. Jeśli masz jakieś uwagi, powinnaś skierować je do Arcyksięcia. Jeśli chcesz pomocy, powinnaś powiedzieć „ proszę”. A byłam w różnych ciekawych miejscach… Jestem w końcu jak kot – chodzę swoimi ścieżkami, którymi nie koniecznie lubię się dzielić z innymi.
    Zamknęłam moje oczy, zataczając kółeczka moją batutą, kiwając głową dumnie. Ucieszyło mnie, że doceniła mój strój. Bardzo lubię moją sukienkę, ale nie była też tania. Powiedziałaby, że wyglądam słodko albo coś. Teraz się czuję, jakby się nade mną litowała. W sumie nie mam nic przeciwko, by ją oprowadzić. Ale chcę usłyszeć te „proszę”, gdy duma jej nie pozwala, ale rozsądek każe. To jak scena z jakiejś mangi ze świata ludzi. Dosłownie.
     



    Diamentowa Tancerka

    Godność: Melissa Anastasie de Roitelette
    Wiek: Rozwydrzona szesnastka~
    Rasa: Szklany Człowiek
    Lubi: Pochwały, mleko i śliczne ubrania
    Nie lubi: Motłochu i krytyki... a raczej braku zachwytu jej osobą
    Wzrost / waga: 155 cm/45 kg
    Aktualny ubiór: https://img-ovh-cloud.szafa.pl/ubrania/0/013440516/1358183146.jpg z podobnie zakręconymi włosami, bez opaski + białe podkolanówki i miętowe buty do kostek
    Znaki szczególne: Typowe cechy Szklanego Człowieka - blada skóra, prawie białe włosy
    Zawód: Księżniczkowanie 24/7
    Pod ręką: Szczotka do włosów i odrobina niechęci na start, pieniądze, mały notatnik i ołówek
    Dołączyła: 16 Maj 2018
    Posty: 12
    Wysłany: 24 Maj 2018, 14:59   

    Złość? Nie, Melissa jeszcze nie zaczęła odczuwać złości. Jej zawyżoną pewność siebie było naprawdę trudno zachwiać, więc choć brak wyrazów szacunku, których wymagała od Giselle, zaczynały ją irytować, jeszcze nie wstępowała na drogę furii ani jakiegoś szczególnego rozchwiania emocjonalnego. Bądź co bądź jej biedna osóbka już przez całe szesnaście lat była zmuszona do obcowania z tego typu istotami. Tragedia godna dramatów mieszkańców Trzeciego Świata, prawda?
    - Przestań nazywać mnie siostrą. Masz jakiś kompleks?! Poza tym nie wlepiaj wzroku w mój dekolt. To nie twoja sprawa, jak się prezentuje. Cała moja sylwetka wygląda doskonale i powinnaś sobie sprawić okulary, skoro tego nie widzisz. - syknęła i zdegustowana tym zbliżeniem ponownie odsunęła się od Straszki, tym razem jednak od razu przywołując swoją bladoniebieską barierę. Wreszcie miała wystarczająco miejsca, ale musiała bardziej się skupić, by jednocześnie utrzymać tarczę i przemówić tej pracownicy do rozsądku, dlatego nieco zmarszczyła brwi.
    Brwi powędrowały jeszcze bliżej siebie, gdy Melissa dowiedziała się, że nie ma do czynienia z obsługą stacji. I jeszcze ta nie-obsługa śmie nakazywać jej o cokolwiek prosić! Z zaskoczenia nastolatka wypuściła z sykiem powietrze, a błękitna bariera lekko zafalowała, jakby miała zniknąć, ale jednak zrezygnowała z tego pomysłu, nie chcąc narażać się swojej twórczyni. Teraz oburzenie, jakie odczuwała dziewczyna, prawdopodobnie mogła poczuć nawet Giselle. Co prawda to był tylko błysk, który po chwili został zgaszony na rzecz zwyczajnej irytacji i powrotu do patrzenia na wszystkich z góry, ale Straszka mogła poczuć się zachwycona. Częściowo dopięła swojego celu!
    - Skoro tu nie pracujesz, to nie wtrącaj się w cudze sprawy. Nie mam zamiaru cię o nic prosić. Myślisz, że nie dam sobie rady sama? Dobre sobie. Żadna arystokratka nie zniży się do błagania! - zakończyła wypowiedź prychnięciem i zarzuciła włosami, wysoko unosząc podbródek. Zaczęła uporczywie wlepiać wzrok w mapę i przypominać sobie, co takiego powiedziała jej wcześniej niedoszła pomocnica. Faktycznie rozpoznała uliczkę, którą ta jej wskazała, aczkolwiek nie była pewna kierunku, w którym miała pójść. Ale w życiu nie miała zamiaru jeszcze raz pytać tej "przedstawicielki motłochu" o drogę. A już na pewno nie będzie jej o to prosić! Jest przecież inteligentna, poza tym jest ogrom osób, które udzielą Melissie informacji z ucałowaniem ręki. Tsk.
    Proszę bardzo, marnuj okazję do skosztowania namiastki towarzystwa wyższych sfer.




    Duchowa Zguba

    Godność: Giselle Gracia
    Wiek: 17
    Rasa: Strach
    Lubi: Wolność, słodycze i święty spokój.
    Nie lubi: Ludzi patrzących na nią z góry.
    Wzrost / waga: 153 centymetry i 48 kilogramów.
    Aktualny ubiór: -
    Pod ręką: Batuta
    Broń: Sztylety do rzucania (w podręcznym wymiarze).
    Dołączył: 03 Maj 2017
    Posty: 22
    Wysłany: 25 Maj 2018, 17:23   

    Hmm. Było wystarczająco dobrze, chociaż mogło być lepiej. Nieważne, jej emocje są smaczne jak spokojnie leżące, czerwone, wytrawne wino. Te oburzenie. Ten wzrok, który przebija mnie na wylot tak, jakby patrzyła się na jakiegoś robaka. Kosztowanie tych pyszności nie jest właśnie esencją bycia strachem? W cale nie mam nic przeciwko, by ktoś patrzył na mnie z góry, czy mnie obrażał, tak długo jak ma to sens. Ktoś mi kiedyś powiedział, że gdyby płacili mu za to godnie złotem, to robił by za chłopca do bicia. Tak samo jest ze mną. Nie liczy się fakt, że jestem obrażana. Przecież... Jej zdanie na mój temat tak naprawdę mnie nie obchodzi. Liczy się sposób jego wyrażania. Dreszcz i ciarki, które przechodzą po plecach. To jest prawdziwie tego warte.
    -Może i mam jakiś kompleks. Ale na pewno nie jest tak wielki jak Twój siostrzyczko. Ten... wyższości. Ale idąc tą drogą, czy ktoś, kto pochodzi z wieelkiej arystokracji - podniosłam moje ręce i nakreśliłam nimi wielki okrąg w powietrzu w trakcie mówienia - nie powinien oświecać ciemnego motłochu? ...A i moje oczy widzą więcej, niż Ci się zdaje. Heh.
    Wzdychnęłam żartobliwie na koniec wypowiedzi. W sumie to mam pewne dowody na to, by powiedzieć, że ta dziewoja na swój sposób się mnie boi. Nigdy jednak nie powiedziałam, że źle wygląda. Szklaneczka bowiem całkiem ponętna, chociaż mnie głównie interesują jej włosy. Wielbię długie włosy, dlatego me są takie długie. Jestem z nich dumna.
    Biała tarcza? Haha. Proszę, bo zaraz wybuchnę śmiechem. Nie wierzę. Panna stosuję "zasadę ograniczonego zaufania jak widzę". Moje instynkty są jednak silniejsze w tym momencie. Wyjęłam moją batutę i robiąc kolejny krok w jej stronę, kucnęłam i zaczęłam dotykać barierę moją batutą z otwartą buzią. Moja reakcja była.. no mniej więcej taka: Click!
    -Do moich hobby należy dotykanie batutą... różnych rzeczy!
    W tej chwili, moja twarz stała się nieco czerwona. Nie, nie jestem chora, ani zawstydzona. Po prostu powstrzymuję się od parsknięcia śmiechem. A to trudna sztuka, gdy ma się kogoś, kto uważa się za królową na szachownicy. Wstałam więc, poprawiłam kokardkę pod kołnierzykiem i słuchając pewnego rodzaju bzdur, zaczęłam się zastanawiać, co ja właściwie robię ze swoim życiem. Myślę, że nawet znam odpowiedź.
    -O przepraszam! Jak mogłam nie wierzyć w wielkość siostrzyczki. Mel wszystko potrafi, a ja jej nie doceniłam. Przepraszam! -Ukłoniłam się w geście przeprosin - W takim razie zostawię siostrzyczkę samą, w końcu było by prawdziwie niemądrym i niesłusznym zarazem, gdybym to ja wskazywała Ci drogę. W końcu, jako motłoch mogę się mylić. Więc powodzenia!
    Odwróciłam się, zarzuciłam włosami. To tylko taktyczny odwrót, bo już nie mogę wytrzymać i muszę się pośmiać. A jakoś nie chcę tego robić na jej oczach. No nie chcę by mnie znienawidziła, ja tylko chcę, by była na mnie zła. Więc pośmieję się i popatrzę w oddali. W końcu... prędzej ją ktoś za krągłości złapie niż wskaże drogę z takim temperamentem. Dlatego tym razem, pierwszy raz z poważnym tonem, po zrobieniu trzech dosłownie kroków, odwróciłam głowę i powiedziałam:
    -I nie licz, że ktokolwiek pomoże Ci za darmo, plebs darzy arystokrację tymi samymi uczuciami, co arystokracja darzy go.
    Uśmiechnęłam się tajemniczo i poszłam w stronę najbliższych budynków, za których mogłabym to się roześmiać, a potem patrzeć, jak długo ta będzie gapić się na mapę. Ewentualnie, jeśli zajmie jej to za długo, to jej pomogę. A co~!
     



    Diamentowa Tancerka

    Godność: Melissa Anastasie de Roitelette
    Wiek: Rozwydrzona szesnastka~
    Rasa: Szklany Człowiek
    Lubi: Pochwały, mleko i śliczne ubrania
    Nie lubi: Motłochu i krytyki... a raczej braku zachwytu jej osobą
    Wzrost / waga: 155 cm/45 kg
    Aktualny ubiór: https://img-ovh-cloud.szafa.pl/ubrania/0/013440516/1358183146.jpg z podobnie zakręconymi włosami, bez opaski + białe podkolanówki i miętowe buty do kostek
    Znaki szczególne: Typowe cechy Szklanego Człowieka - blada skóra, prawie białe włosy
    Zawód: Księżniczkowanie 24/7
    Pod ręką: Szczotka do włosów i odrobina niechęci na start, pieniądze, mały notatnik i ołówek
    Dołączyła: 16 Maj 2018
    Posty: 12
    Wysłany: 25 Maj 2018, 18:27   

    Niektórzy nieszczęśnicy ze Świata Ludzi być może znają to uczucie, gdy podchodzi do nich ewidentnie nietrzeźwa osoba, czasem nawet pod wpływem mocniejszych środków i zaczyna mówić niczym doznjący objawienia prorok, zwiastując biedakowi mroczny koniec. Czasem wplatając w to prośbę o drobne. Z przerwami na czknięcia, oczywiście. Podążanie za takim pechowcem tylko wzmaga to nieprzyjemne uczucie, którego nie potrafi rozwiać nawet świadomość, że pijaczek tego poziomu nie jest warty uwagi, a jedyna nadludzka moc, jaką ma, to wytrzymywanie tej ilości środków halucynogennych bez szwanku. Nie jest to niepokój, bardziej chęć szybkiego oddalenia się od takiej osoby.
    A w przypadku Melissy było to uzasadnione nagłym poczuciem braku... czegoś. Jakby odrobina jej duszy została wyrwana. Nie miała pojęcia, co ją tknęło i nie do końca połączyła fakty z Giselle, która rozkoszowała się smakiem jej emocji, ale jednak uznała, że już wystarczająco przebywała z motłochem i warto będzie niedługo zakończyć tę dziwną konwersację. Tyle tylko, że jakby... nie denerwowała się już tak bardzo. Ot, powrót do zwykłej pewności siebie. Widzi więcej, niż mi się wydaje? Nie sądzę.
    - Właśnie to próbowałam robić, ale motłoch taki jak ty nie potrafi docenić mojego poświęcenia. Ciesz się, że nie napotkałaś reszty członków mojego rodu. Oni nie mają takich skrupułów. - wyrzekła, ponownie opierając rękę na biodrze. Akurat w ostatnim zdaniu miała rację - możliwe, że głowa rodu Roitelette nie zamieniłaby ani słowa z Giselle, w najlepszym przypadku ją ignorując. W najgorszym... pewnie nawet Strach mógłby przestraszyć się reakcji na takie podejście. Choć może do osób o faktycznej władzy dziewczyna miała inne podejście. W końcu respekt musi mieć swoje powody.
    Za to bariery nastolatki nie można nazwać zasadą ograniczonego zaufania w kwestii poczucia bezpieczeństwa. Melissa nie spodziewała się najmniejszego zagrożenia ze strony dziewczyny, aczkolwiek nie chciała pozwolić na bezkarne wgapianie się w jej biust albo, co gorsza, dotykanie. Czuła wtedy, jakby jej ukochana odzież była brudzona błotem i najgorszymi wydzielinami. Można nawet powiedzieć, że barierą broniła bardziej swojej sukienki, niż własnej osoby.
    Ale przynajmniej jej mały wykład wreszcie zaowocował. Arystokratka poczuła się wręcz dumna, gdy wysłuchała jakże pokornych przeprosin i zmiany nastawienia Giselle. Oczywiście, że nie wyczuła sarkazmu. Bo jak ktokolwiek mógłby dłużej się z nią nie zgadzać? Przecież to niemożliwe! Nastolatka kilkukrotnie pokiwała głową z zadowoleniem, jakby była nauczycielką słuchającą poprawnej odpowiedzi ucznia, a na dodatek uśmiechnęła się lekko. Spokojnie, nie ma powodów do obaw - uśmiech kierowała tylko do siebie, jakby gratulując własnej osobie odpowiedniego obejścia z motłochem.
    - No, przynajmniej potrafisz wyciągać wnioski. Gratuluję, wracaj do swoich zajęć. - Uniosła głowę i już chciała się skupić na mapie, gdy na nowo dobiegł ją, tym razem chłodniejszy, głos dziewczyny. Ileż można?! Z zamiarem syknięcia na Straszkę zatrzymała się w połowie, słysząc nową wypowiedź. Na chwilę ją zamurowało, w końcu nieczęsto miała okazję zobaczyć taką zmianę nastawienia. Dość mrocznie. Po tym momencie jednak wróciła do swojego stanu i jedynie prychnęła: - Niektórzy, w przeciwieństwie do ciebie, znają swoje miejsce. Ale ciebie udało mi się naprostować.
    Tym razem miała możliwość pełnego przyjrzenia się mapie, a ta okazała się nieco bardziej przejrzysta, niż wcześniej. Wszak kojarząc już, gdzie powinna skierować swoje kroki, odnalazła informację o dzielnicy związanej z modą. Dopóki nie zabłądzi, raczej da radę. A powracające zdenerwowanie na Giselle i wynikająca z niego determinacja, by udowodnić motłochowi, jak dobrze sobie radzi, tylko dodało jej chęci do drogi. Początkowo przepychała się wśród tłumu, nie kwapiąc się o opuszczenie tarczy, ale ta po chwili sama zniknęła, gdy jej właścicielka przelała skupienie na nowy cel.

    [z/t]
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 26 Lipiec 2018, 16:35   

      W centrum tego Dworca, tak jak i w pozostałych halach AKL, pojawiły się za pozwoleniem zarządców kolei pięknie błyszczące, ruchome, ale przede wszystkim eleganckie bilbordy - jak by to nazwali Ludzie - nęcące z marmurowych ścian śmiałą zabawą, magicznym napitkiem i niezapomnianymi spotkaniami.
      Grupa Baśniopisarzy, znanych Lustru artystów z Tęczowej Areny, zechciała zorganizować coroczne świętowanie w skali o wiele większej niż kameralne puszczanie wianków na Herbacianej Łące. Zaproszeni są wszyscy, którzy szanują starą magię Krainy i chcą ją uczcić swoją radością.
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 7 Wrzesień 2018, 22:33   


      Deszcz oczyszczenia zaczął padać nad całym Mistem Lalek. Każda postać mająca kontakt z deszczem podlega efektom serum prawdy. Trwają one 10 postów od ostatniego kontaktu z wodą. Prosimy zaznaczać odliczanie postów! (Wszystko widzę~~)
      Deszcz mija wraz z końcem Wyzwań wrzesień-listopad.
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 17 Październik 2018, 00:17   

    Uniosła drobne dłonie, ostrożnie wklepując w lico mieszankę oleju sezamowego, naturalnego składnika lipidów skóry, z olejem migdałowym, komponentem nawilżającym. Ręce następnie wytarła w perfumowany ręcznik i pozwoliła mieszaninie się wchłaniać, a twarz zwróciła ku dziewczynie służebnej, która miała pomóc hrabinie się odziać i przygotować. Nie, żeby jej na jakimkolwiek etapie potrzebowała. A jednak zarządca Dworca przysłał ją tutaj, chcąc przypodobać się przybocznej Arcyksięcia, tak więc wczoraj wieczorem Amaya przygotowała dla pani de Chardonnay wonną kąpiel (bardzo relaksującą po całej tej paranoi w ciągu dnia), umyła i naolejowała jej ciemne włosy, tak że teraz leżały na ramionach Esmé ciężką, lśniącą falą, a także jakąś domową magią (tym razem nie wiadomo czy dosłowną, czy tylko w przenośni) odświeżyła i przygotowała wszystkie szaty i dodatki, które kobieta chciała założyć na wizytację w Klinice.

    Był to zestaw zgoła nietypowy jak na emisariusza arcyksiążęcego, ale Esmé była informatorem, nie żołnierzem. Żołnierzem miał zostać – a może faktycznie był? – jej towarzysz. Założyła więc cienkie jak pajęcza sieć, gładkie pończochy, które służąca przypięła do wytrzymałego pasa do pończoch, każdą jedną trzema sprzączkami. (Odkąd edukację dorastającej Irvette zaczął obejmować także godny arystokratki, modny a wyrafinowany ubiór, Cyrkówka nie wyobrażała sobie jak kobiety mogą zapinać pończochy tylko z przodu i z tyłu, rezygnując z trzeciego paska, zapewniającego tę niezwykłą swobodę ruchów oraz komfort, że wszystko trzyma się na swoim miejscu i nie zostanie nagle skarpetą.) Dopiero teraz na wierzch wciągnęła bieliznę w typie włoskich fig – konieczność, gdy należy wybrać się do toalety, a chce się to zrobić z klasą, bez bezładnego rozpinania, a następnie zakładania pończoch i pasa, nie wspominając o biednych majtkach. Pod jedwabną podomką miała już z kolei założony pasujący stan, równie jednolity i porządny co pas do pończoch.

    Wsunęła podaną jej suknię – a w zasadzie sukienkę – w kolorze głębokiego burgunda, co było przyjemnie ironiczne w zestawieniu z nazwiskiem jakie tutaj przybrała. Tkanina ułożyła się miękko przy ciele, a Amaya wygładziła koronki przy szyi Esmé oraz przyciągające wzrok, eleganckie epolety złożone z wielu metalizowanych fasetek, jak złociste skrzydła ptaka. Tym razem Aurelio przeszedł samego siebie. Ozdobne naramienniki, integralna część sukni, połączone zostały prostymi, przypominającymi żyłki łańcuszkami, będąc jedyną ozdobą nagich pleców Esmé i koronkowego dekoltu. Rękawy miała bowiem długie i gładkie, a stan wycięty w kształt serduszka leżał dobrze dopasowany do ciała. Dopiero spódnica mogła nieco konkurować z fikuśnymi naramiennikami. Jej właściwa długość zakrywała jedynie połowę uda Cyrkowej, ale reszta materiału zdobionego taką samą koronką co i przy dekolcie – ni to był porządny szyfon, ni jedwabny muślin, a może tylko wiele warstw zdobnej siatki – ta opadała miękko aż do kostek, układając się tak zmyślnie, by pokazywać zarys długich nóg, ale otulać je szczelnie i skromnie. Idealnie na granicy.
    Najbardziej zmyślny był jednak krawiec Aurelio, który owo cudo wymyślił i z nieznanych Ludziom materiałów uszył, Cyrkówce pozostawiając już tylko przyjemny obowiązek noszenia kreacji.


    Gdy sukienka była ułożona, a stabilne pantofle na wysokim obcasie obute, kobieta pozwoliła zetrzeć z twarzy resztki olejów, przemyć ją wodą magelatową (o właściwościach tonujących podobnych do ludzkiego ryżu) i przypudrować mieszaniną skrobi i cynamonu. Skrobia dla wchłaniania łojów ze skóry, a kora cynamonowca, który szczęśliwie przyjął się i w Krainie, dla antyoksydacji skóry oraz działania przeciwzapalnego. Oraz wielu innych, ale o cudownych właściwościach urodowych laski cynamonu można by pisać sążniste eseje. Długie włosy jaśnie pani Amaya zgodnie z instrukcjami zaplotła w koronę, wariację warkocza francuskiego okalającego głowę kobiety; z tyłu, gdzie sploty się spotykały, zapięła ozdobną broszę barwą pasującą do sukni. Wciąż nie widziała dlaczego została wybrana spośród kilku dziewcząt – nie ją jedną bowiem próbował Esmé wcisnąć zarządca Dworca – i nie podejrzewała nawet, że to te nader śmiałe spojrzenia posyłane ku jaśnie pani zjednały sobie jej sympatię. Nie każdy wiedział, że ta arystokratka nie lubiła być traktowana jak bożyszcze i jak delikatna porcelanowa lalka.
    Na koniec pozostawało już tylko przyczernić kontur oka, by wydobyć lodowy błękit tęczówki, jedyny nowy, żywy kolor w całym stroju oraz musnąć wargi szminką ledwie kwalifikująca się barwą w czerwieniach, tak subtelnie leżała na wargach. Tym razem był to najprawdziwszy ludzki, matowy Revlon; jedyny kosmetyk ze Świata Ludzi, którego wyższość uznała. Powstała i założyła na kolejne palce lewej dłoni trzy pierścienie, w tym jeden z rubinu uformowanego na kształt płatków róży z wpisaną weń literą „S”. Jego forma swobodnie pozwalała na pieczętowanie miękkiego wosku. Na ramiona zarzuciła srebrzystobiałą etolę z lisiego futra, prezent od Alicji, i z czarną parasolką w dłoni, kolejnym prezentem, skierowała się ku wyjściu.
    – Biegnij sprawdzić, czy kareta jest już gotowa. Zejdę do powozowni za parę minut.
    Dziewczę czmychnęło, zaś Esmé metodycznie przygotowała i założyła resztę akcesoriów potrzebnych do pełnego wyglądu. Łańcuszki na jej dekolcie brzęczały, gdy wsuwała do niewielkiej torebki zwinięte glejty arcyksiążęce. Inne dokumenty oraz czyste pergaminy (i kunsztowne, ale nadal ludzkie pióro na atramentowe naboje) do protokołowania spoczywały w skórzanej teczce, którą za niedługo przejmie z jej rąk sir Kessler. W ostatniej chwili zmieniła zdanie i założyła krótkie, koronkowe rękawiczki na perłowy guzik, dopiero na kremowy materiał wsuwając pierścienie. Następnie mocnym pomimo wysokich butów krokiem – kto ma być przyzwyczajony jak nie ona? – ruszyła w dół reprezentacyjnych schodów dworcowego hotelu. Towarzyszył jej uczepiony nadgarstka malutki, szmaragdowy Avi i pomimo parasolki, torebki i aktówki, których nie oddała nikomu oferującemu pomoc, stąpała lekko i sprawnie.

    W wewnętrznej powozowni Dworca pozostało dać się poprowadzić do właściwej, wybranej osobiście karety – średnio zdobionej, raczej eleganckiej i minimalistycznej – zaprzężonej w dwa piękne ogiery koloru ciemnego wina. Wcale nie dobierała ich pod kolor sukni! W obitym materiałem wnętrzu odsłoniła u sufitu blade kule światła – elegancką, magiczną alternatywę dla kopcących lamp – złożyła podręczny bagaż u swoich stóp i zagłębiła się w zbyt dawno zarzuconą lekturę książeczki z czarami ochronnymi, a dokładnie lekturę zaklęcia, którego pragnęła się nauczyć. (A które nie zechciało mieć łatwiejszej inkantacji niż egzotycznie brzmiące ukusuka entloko ukuya ezinzwaneni.) Cóż. Nie zawsze mamy to, czego byśmy pragnęli. Już ona wiedziała to najlepiej.
    Jedna osoba dramatu zechciała odbyć podróż do Kliniki samodzielnie, na drugą właśnie cierpliwie czekała. Miała też żywą nadzieję, że poczeka chwilę wystarczającą, by nauczyć się poprawnie wypowiadać zaklęcie. Obecnie utknęła na zbitce spółgłosek brzmiący za bardzo afrykańsko jak na Krainę Luster. Ptak przymknął uczy i drzemał na aksamitnym oparciu kanapy.
    _________________



    Inspiracje ubraniowe: 🌾 + 🌹 + 🌿

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 10