• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Różana Wieża » Lochy i .... lochy
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Scarlet
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Maj 2018, 23:44     

    Opętana tylko przewróciła oczami na komentarze mężczyzn. Sama uważała swoje dołączenie za bardzo przypadkowe, jednak oni, gdyby tylko odkryto, że nie są ludźmi ani Opętańcami (jak wnioskowała po braku skrzydeł), zostaliby szybko zlikwidowani, a w najgorszym wypadku wylądowaliby w laboratoriach MORII. Również, gdy została pojmana, bardziej widziało jej się dołączenie do oddziału Zwiadowców niż dołączenie do Cyrkowców czy obiektów eksperymentalnych.
    Zaskoczona słuchała dalszych pytań Vyrona. Czy właśnie po tym, jak otwarcie przyznała, że ma MORIĘ głęboko w poważaniu, wypytują ją o najdrobniejsze szczegóły? Z drugiej strony oczywistym było, że chcieli z niej wycisnąć jak najwięcej, skoro tak ładnie współpracowała… Niestety tym razem zawiedzie oczekiwania przesłuchujących swoim brakiem wiedzy. Miała nadzieję, że nie postanowią jej katować z tego powodu.
    - Nigdy nie byłam w żadnej placówce poza tą główną, a i tam rzadko bywałam. Budynek jest ogromny i pozbawiony okien. Zaś w podziemiu mieści się magazyn broni, nie wiem co konkretnie w nim się znajduje, nie wyrażałam nigdy zainteresowania nim, bo nie korzystam z broni palnej, a ta przeważała jego zawartość. Myślisz, że to pamiętam? Po prostu raz miałam pecha i akurat dosłownie wdepnęłam w pomniejszy patrol przy wrotach. Później już mnie się nie czepiano, a nawet jeśli, gdy tylko udowodniłam im, że należę do organizacji dawali mi spokój, więc nie przykładałam do tego uwagi. Poza tym korzystałam zazwyczaj z krzyża teleportacyjnego, więc automatycznie omijałam wszelakie patrole. Nie, nawet bym nie potrafiła umiejscowić tej głównej, jednak zaprowadzić kogoś czy do niej dojść bez problemu. Niewiele wiem o działalności na terenie Krainy Luster, jak mówiłam nie bardzo się interesowałam… Chociaż raz spotkałam całkowicie nieświadomie człowieka z MORII, prawie go zabiłam - to dodała nieco ciszej - jednak biorąc pod uwagę jakim był mięczakiem raczej przynależał do naukowców. Poza tym nie wiem nic. A co do odbiorników, tutaj również nie byłam zainteresowana, jednak to wynikało bardziej z faktu, że wiedziałam, że ten plan spali na panewce, biorąc pod uwagę, że elektronika nie działa po drugiej stronie lustra, nawet nie wiem czy ktokolwiek i gdziekolwiek umieścił takowy, zanim zarząd doszedł do wniosku, że to zwyczajnie głupie.
    Po swej wypowiedzi usłyszawszy kolejne pytanie wstała i zbliżyła się do wyjścia z celi, starała się zrobić to na tyle wolno i naturalnie, żeby pokazać, że jedynie chce spojrzeć na kobietę z bliższa, także postarała się nie zbliżać do wyjścia bardziej niż to nie było potrzebne. Po posturze i włosach mogła wnioskować, że to ona. Jak jej tam było… Blondynka usilnie próbowała sobie przypomnieć imię kobiety. “April? Apple? Apricot?” niestety jedyne co pojawiało się w jej głowie, to losowe słowa na “a”, niekoniecznie będące imionami. Nie była w sumie w stu procentach pewna, że to ta sama kobieta, którą kilka razy przelotnie widziała w MORII.
    - To może być ona - odparła i wróciła na swoje miejsce.
    Może właśnie wrobiła bogu ducha winną kobietę? A co ją to obchodziło, będzie zabawniej, a ta skoro już tu trafiła, musiała być podejrzana o współpracę z MORIĄ. Gorzej, jak to właśnie Scarlet się dostanie. No cóż, swoje powiedziała, więc będzie musiała przyjąć konsekwencje.
    Jednak kolejne pytanie zbiło ją z tropu. Ona? Dała się złapać…? Chociaż jak o tym pomyśleć, faktycznie mogło to tak wyglądać. Tylko czy fakt, że posiada dziwną odmianę choroby lokomocyjnej akurat dotyczącą teleportacji będzie wystarczająco i wiarygodny i usprawiedliwiający. Cóż, mogła o tym wspomnieć, ale na pewno nie mogła tego postawić jako głównego argumentu. No niestety tu będzie musiała pomyśleć mocniej.
    - Nie do końca wiedziałam kim jesteście ani po co przybywacie. Teraz mam jasność, wtedy nie. Przypuszczam, że mam o wiele więcej wrogów, którzy nie łączą mnie z MORIĄ. Wolałam najpierw wybadać sytuację, kim jesteście. Równie dobrze mogliście przybyć w poszukiwaniu piratów, jak ja. Potem próbowałam zgrywać niewinne zagubione dziecko. Jakkolwiek by to głupio nie brzmiało, wiele osób daje się nabrać na mój wygląd. Z pewnością gdybym była ubrana jak zwykle, wyglądałabym na jeszcze bardziej smarkatą. Niestety (dla mnie) okazało się, że posiadacie mózg. Zbytnio rozproszyłeś mnie wtedy ostrą wymianą słów, żebym zwróciła uwagę na twojego towarzysza. Z resztą w momencie, gdy mnie uderzył miałam w ręce krzyż, gotowa się teleportować, wiedząc, że nie mam żadnych szans. Uprzedziliście mnie. Czemu nie teleportowałam się wcześniej? Jak mówiłam, wolałam się lepiej zorientować w sytuacji, poza tym dobycie samego krzyża z kieszeni było dla mnie wtedy dość skomplikowane - na dowód pokazała swoją lewą dłoń pokrytą dość świeżymi oparzeniami w kształcie pajęczyn - nie wspominając tego, że mój organizm nie najlepiej znosi teleportację, więc się zawahałam - miała nadzieję, że jej wytłumaczenie sytuacji będzie wystarczająco wyczerpujące.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 26 Maj 2018, 21:17     

    Thorn wyszczerzył pod maską zęby, kiedy Vyron swobodnym tonem wypowiedział się na temat dołączenia w szeregi MORII. Prawda była taka, że nawet gdyby to zrobili, nikt nie odebrałby tego na poważnie. Zbyt wiele znaczyli w Krainie Luster. Jako Arystokracja, Szlachta, byli fundamentem obecnego porządku w krainie. Dyktowali warunki, prowadzili swoistą grę, trzęśli gospodarką i rynkiem. Gdyby nie oni, wiele majątków zwyczajnie by upadło, wiele stabilnych miejsc pracy dla szarych obywateli po prostu zniknęłoby, skazując biedotę na głód. Ach, ta wspaniałomyślna Szlachta. Bo chociaż Thorn był na ogół tolerancyjny, miewał takie chwile, kiedy myślał o sobie jako o istocie lepszej. Stworzonej do wyższych celów, mimo piętna. Spotkanie z Anomanderem rozjaśniło mu umysł, dodało sił i dało energię by sięgnąć po to, co prawnie mu się należało. Majątek upadłego niegdyś rodu Vaele z dnia na dzień powiększał się, znaczenie rodu wzrastało tworząc konkurencję. Dając innym sygnał: "Oto jestem. Nie poddałem się, choć upadłem."
    Mężczyzna przeniósł wzrok na Scarlet kiedy padły odpowiedzi na pierwsze, zadane przez Vyrona pytania. Słuchał uważnie i nie odzywał się, ale krzywił się co chwilę.
    Wyglądało na to, że dziewczyna jest totalną ignorantką. Nie mieściło mu się to w jego rogatej głowie. Jak mogła, będąc Zwiadowcą MORII, nie zadawać podstawowych pytań? Nie interesować się placówkami? Przecież musiała znać ich położenie skoro korzystała z tak silnego Artefaktu, jakim był Krzyż Zwiadowców.
    Nie interesowała się magazynem broni... ale był pełen broni palnej? Skąd ona to wiedziała?!
    Niczym się nie interesowała, tak? Ani placówkami, ani innymi Agentami, ani działalnością organizacji do której przynależała, ani odbiornikami. I MORIA mimo wiedzy, jaką zgromadziła na temat Krainy Luster przez te wszystkie lata, wysłała swoich pachołków by umieścili sprzęt który nie miał prawa działać...
    Aeron odchylił się na krześle, wyprostował plecy i uniósł twarz, patrząc na nią z góry. Gdyby nie miał maski, zobaczyłaby na jego twarzy zawód i pogardę.
    - Kłamiesz. - powiedział krótko, niskim głosem. Już samo to powinno zaalarmować siedzącego obok Vyrona, jeśli sam nie wyczuł, że jej opowieść śmierdzi na kilometr.
    Zignorował pochód z różowowłosą. Wpatrywał się uważnie w Scarlet próbując odczytać z jej twarzy cokolwiek, jakikolwiek sygnał, że z nimi pogrywała. Chyba nie zdawała sobie sprawy z kim ma do czynienia.
    Viridian na chwilę wyszedł na co Upiorny zareagował cichym westchnieniem. Ile by dał, za możliwość wrycia się w jej umysł, wyszukania najboleśniejszych wspomnień i zintensyfikowania ich, by cierpiała. Za tych wszystkich, których MORIA pochwyciła i skrzywdziła, czyniąc z nich dziwadła. Za tą samolubną ignorancję, bo kiedy ona grzecznie nie zadawała pytań, MORIA prowadziła swe plugawe badania. Niszczyła kolejne życia. Obrzydlistwo.
    Zacisnął pięści i wyszczerzył zęby, złoszcząc się na ograniczenia celi. Może gdyby ją uziemili, nie użyłaby swoich mocy? Niestety nie wiedzieli co potrafi, nie mogli ryzykować.
    Zauważył zaskoczenie na jej twarzy, ale zgrało się ono z jego zaskoczeniem. Jak to, dała się złapać? O tym raport nie mówił, a przynajmniej nie ten który trafił do rąk Aerona. Cóż za karygodne niedopatrzenie.
    Spojrzał na Vyrona jakby chciał uzyskać od niego odpowiedź, ale szybko wrócił do kobiety. Wolał czytać z niej, przecież to ona była przesłuchiwana.
    Nie wytrzymał. Parsknął głośno i pochylił głowę, kręcąc nią na boki. Dotknął maski, wyrażając w ten sposób totalne zwątpienie w całą tą szopkę.
    - Zwiadowca, który źle znosi teleportację. - powiedział cicho, kpiąco. Kiedy się wyprostował, nie było mu już do śmiechu. Jej sytuacja z każdą minutą pogarszała się, bo mimo, że chętnie odpowiadała na pytania, strasznie kręciła. Jej opowieść nie trzymała się kupy, pachniała ściemą na odległość. Jeśli zaś była prawdą, tym gorzej dla niej.
    - Ostrzegam, nasza cierpliwość ma granice a ty się do niej niebezpiecznie zbliżasz. - powiedział z powagą - Czy ty w ogóle słyszysz, co mówisz? - zapytał powątpiewająco - Nic tu nie ma sensu. Jesteś Zwiadowcą MORII który nie interesuje się niczym poza końcem własnego nosa. No czyż to nie brzmi jak zaprzeczenie samej instytucji Zwiadowcy, który ma zbierać informacje, gromadzić wszystko co przydatne i przekazywać Dowództwu? Dziewczyno, nie kłam. Dla przypomnienia: Twoja sytuacja jest naprawdę zła i za chwilę może stać się tragiczna. Zacznij myśleć. Przypomnij sobie wszystko, opowiedz nam bez kręcenia. Zastanów się ile masz do stracenia, a masz wiele. - wstał i odszedł w kąt celi, odwracając się do niej tyłem. Pokręcił głową opierając dłonie na biodrach. Nie mógł uwierzyć w brak instynktu samozachowawczego dziewczyny. Tylko patrzeć, jak Vyron wybuchnie i zrobi z niej miazgę. Ot, dla zabawy.
    _________________
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 27 Maj 2018, 22:08     


    Jako że kobiety mijały celę Scarlet raczej chwilę przed niż w trakcie przesłuchania, wesoły korowodzik niespiesznie niknął w korytarzu. Zwiadowczyni mogła oglądać sylwetki Vegi i jej strażniczek już jedynie od tyłu - choć kto by nie dojrzał tych jaskrawych włosów? - zaś gdy Vyron wyszedł na zewnątrz pomieszczenia, ostatnia z kobiet zatrzymała się na jego wołanie przy odnodze, w którą właśnie skręcały. Przechyliła głowę i przyjęła pozycję wyczekiwania - póki mężczyzna nie podszedł, nie miała jak wysłuchać jego zaleceń, bo sama nie wyglądała jakby zamierzała pokonać dzielące ich dziesięć metrów korytarza.
    Po wszystkim minimalnie przechyliła głowę na drugą stronę, choć biała maska nie wyrażała nic - bo jakby miała.
    - Ależ ja wiem, że jest podejrzewana o współpracę z MORIĄ, żołnierzu. Co więcej, członkostwo tej kobiety zostało podczas przesłuchania raczej potwierdzone i z tego powodu czeka ją inny los. Czy masz jeszcze jakieś pytania? Jeśli nie, możesz odejść.
     



    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Vyron Gravven Laraziron
    Wiek: Wygląda na 25 lat
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Wystawne bale, turnieje, polowania, dworskie intrygi, bezwarunkowe posłuszeństwo, być w centrum uwagi
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa, braku szacunku, istot niższego stanu
    Wzrost / waga: 182 / 72
    Aktualny ubiór: Na co dzień: https://i.pinimg.com/564x/0b/61/72/0b617208c5988c161ee8ef26f52f91f4.jpg W trakcie wykonywania zadań: http://i65.tinypic.com/a4lm9x.jpg
    Pod ręką: Pałasz, sztylet (w bucie), sakiewka pełna kryształowego piasku, sakiewka z pieniędzmi, bransolety z krzyształami na nadgarstkach i kostkach oraz medalion z dużym krzyształem
    Broń: Pałasz i sztylet (w bucie)
    Bestia: Kapeluterek
    Stan zdrowia: Zdrowy
    Dołączył: 14 Lis 2017
    Posty: 40
    Wysłany: 1 Czerwiec 2018, 01:07     

    Maska zasłaniająca oblicze Vyrona przez chwilę odbijała twarz strażniczki, która eskortowała więźniarkę. Viridian wiedział, że w Wieży struktura społeczna zasadniczo przestawała obowiązywać. Tu liczyła się hierarchia wewnętrzna, ale mimo wszystko zastanawiało go to, czy byle strażnik więzienny może się tak odzywać do szlachcica. Cóż, z naturą nie wygrasz. Słowo „żołnierzu” brzęczało w uszach Arystokraty jak natrętna mucha, jeszcze przez chwilę po zakończeniu wypowiedzi przez strażniczkę. Pies cię jebał ty pierdolona, parchata lafiryndo. – pomyślał Viridian a jego usta wygięły się w lekki uśmieszek.
    - Rozumiem. W takim razie spokojnej służby, strażniczko – powiedział swoim miłym głosem, w którym dało się usłyszeć lekki uśmiech.
    Nie życzył jej źle, bo przecież wykonywała tylko swoje obowiązki, a poza tym nikomu nie wypadało tak życzyć, ale gdzieś wewnątrz swej szlacheckiej duszy winszował jej takiego garbu, by stojąc na baczność mogła buty wiązać jak i tego, by w końcu przestała mylić nocnik z talerzem.
    Włożył ręce w kieszenie zatrzymując kciuki na zewnątrz, i spokojnym krokiem skierował się do celi, z której przed chwilą wyszedł.
    Myślami był przy tym co powiedziała Scarlet zanim opuścił celę. Słowa, które wypowiedziała dziewczyna, zasadniczo powinny ją zakwalifikować na tortury, których celem winno być wykrycie prawdy. Ciekawiło go to, czy Bękart również wychwycił niespójność.
    Wszedł do środka nucąc sobie cicho pod nosem i usiadł na swoim miejscu. Wziął do ręki pióro i nakreślił kilka słów w raporcie z przesłuchania, po czym dał znak by Scarlet kontynuowała wypowiedź.
    Mimo wrodzonej próżności zignorował tekst o posiadaniu mózgu. Co więcej, stwierdzenie to w połączeniu z pierwszą częścią wypowiedzi dziewczyny wyprowadziło go nieco z równowagi. Zaczął obracać nożem nieco szybciej i agresywniej. Musiał się powstrzymać jeszcze przynajmniej przez chwilę. Słysząc o utrudnionym dobyciu krzyża i widząc poparzoną dłoń zaprzestał zabawy, odciął z kłębu bandaży długi na mniej-więcej półtora do dwóch łokci kawałek, zamoczył go w chłodnej, czystej wodzie z dzbana i rzucił dziewczynie
    - Opatrz sobie dłoń. – powiedział nie przerywając pisania.
    Cholera! Koślawa litera!
    Zacisnął zęby i stuknął obcasem w podłogę. Najchętniej zmiął by teraz papier i zaczął od nowa, ale nie miał na to czasu. Musiał jeszcze tej nocy zrobić jedną rzecz.
    Słysząc słowa Bękarta tylko pokiwał głową. Miał rację. Dziewczyna była albo niekompetentna albo zwyczajnie zarozumiała i głupia. Co by to nie było, w jednym i drugim wypadku nie nadawała się do niczego. Gdyby to on miał decydować o jej losie nakazałby jej ścięcie. Przez chwilę przemknęło mu przez głowę to, by uczynić z niej podwójnego agenta, ale przy tym co prezentowała pomysł ten odrzucił zanim nabrał on bardziej wyrazistych kształtów.
    - Drugie ostrzeżenie – powiedział chłodno unosząc lekko głowę i spoglądając na dziewczynę - Skoro mówisz, że mamy mózgi to zacznij brać na to poprawkę.
    Westchnął. Dziewczyna ewidentnie chciała być torturowana.
    - Scarlet, – zwrócił się do niej po imieniu - powiedziałaś, że w podziemiach siedziby głównej znajduje się magazyn uzbrojenia, którym się nie interesowałaś i nie wiesz co w nim jest. W tym samym zdaniu powiedziałaś, że jest w nim broń palna. Skąd wiesz, że w magazynie przeważa broń palna, skoro nigdy nie interesowałaś się jego zawartością? – powiedziawszy to wstał ze swojego miejsca i podszedł do rogu stołu o który oparł się dłonią zaciśniętą w pięść - Powiedz mi, jak udowadniałaś że należysz do organizacji? Pokazywałaś im krzyżyk czy może wszyscy dowódcy patroli to zadeklarowani pedofile i za drobną „przysługę” puszczali cię wolno? – jego głos był spokojny, ale Thorn mógł zauważyć jak pięść arystokraty zaciska się co raz mocniej - Kim był członek MORII którego spotkałaś i prawie zabiłaś? Opisz go dokładnie i powiedz gdzie go spotkałaś i kiedy.
    Odszedł od stołu i podszedł do ściany spod której wziął garść zielonego pyłu. Niespiesznie podszedł do siedzącej i jakby od niechcenia obsypał ją pyłem.
    - Do twarzy ci w zieleni – powiedział bez większych emocji i podszedł do drzwi celi.
    Jeszcze nie pora.
    Oparł się o mur tuż koło nich i czekał na to, aż Scarlet ustosunkuje się do słów Aerona i odpowie na jego pytania.
    Miał nadzieję, że panna zacznie mówić z sensem i zacznie zachowywać się jak na złapanego zwiadowcę przystało, czyli zdradzi wszystkie znane sobie szczegóły i detale wrogiej organizacji.
    Przecież szkoda było niszczyć tak ładne, młode ciało.
    _________________




    #3FFF00


    W trakcie wykonywania obowiązków SCR

    Zbroja codzienna
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 3 Czerwiec 2018, 21:10     


    Kobieta dziwnie ptasim gestem znów przechyliła głowę, symetrycznie, na drugą niż przed chwilą stronę. O co tyle krzyku i wypadania z celi, i wołania za nią jeśli mężczyzna na koniec potulnie zgodził się z jej opinią?
    Naprawdę musi być niski stopniem, skonstatowała w myślach. Jeśli jednak tak jest, to dlaczego nie zwraca się z szacunkiem do starszych stażem?
    Kaele mentalnie wzruszyła ramionami, nie przejmując się czymś, na co nie miała wpływu. Jeśli mężczyzna będzie sprawiał problemy, niech pozostali Egzekutorzy go usadzą. Jej wolontariat kończy się na tej różowej, milczącej dziewczynie.
    - Wiesz, gdzie znajdziesz protokół z jej przesłuchania. Jeśli nie, zapytaj kogoś w stróżówce.
    Rzuciła postawnemu żołnierzowi ostatnie spojrzenie i z "bywaj" na ustach skręciła w odnogę korytarza. Anemone i Vega Jardine niemal zniknęły jej z oczu, prowadził ją głównie blask swojej własnej mocy, majaczący na sylwetce pojmanej kobiety.
    Scarlet
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Czerwiec 2018, 23:26     

    Czy oni śmieli właśnie zarzucić jej kłamstwo!? Ona tu tak ładnie i grzecznie z nimi współpracuje, a oni bezczelnie zarzucają jej kłamstwa. No jak tak można? Scarlet miała coraz mniej chęci by silić się na w miarę uprzejmą. Szczególnie, że mości panowie obrażali się o byle głupią rzecz. Ba, nawet uwagę, że niestety dla niej, posiadają mózgi można by było wziąć za komplement.
    Doceniła, co prawda, gest Vyrona, który zaoferował jej bandaż, a owinięcie nim poparzenia przyniosły dziewczynie ulgę. I jak jego w miarę szanowała, a właściwie lepszym słowem byłoby tolerowała, tak jego towarzysz działał jej szczególnie na nerwy.
    - Oh wybacz, nie wiedziałam, że istnieje jakaś zasada zabraniająca bycia egoistą. Nie rozumiem tylko, który moment mojej historii do ciebie nie dotarł. Nigdy nie miałam większego interesu współpracować z MORIĄ, po prostu złapano mnie przez moją nieuwagę. Cóż, może ty byś walczył o swój honor czy cokolwiek do ostatniej chwili, ale mi było na rękę przeżyć, więc zgodziłam się na współpracę. A tak to miałam w większości wyjebane, samą mnie dziwi, czemu mnie nie wywalono. Może jednak dostrzegano we mnie jakąś wartość, skoro większość czasu siedzę na tyłku w Szkarłatnej Otchłani i Krainie Luster, więc jestem w miarę obeznana z tymi miejscami - zwróciła się do Thorna już nawet nie wysilając się na sztuczną grzeczność.
    Zapewne jeśli jej niedoszłym oprawcom zależało na męczeniu czy torturowaniu jej, właśnie dała im idealny pretekst, aby to zrobili. Chociaż w tym punkcie już ją to niewiele obchodziło. A niech jej nawet przywali w twarz, co jej tam. Z resztą i tak uważała obecność Thorna za całkowicie zbędną, ani z niej nie wyciągnął żadnych informacji, a nie umiał się zachowywać w przeciwieństwie do swojego towarzysza. Teraz postanowiła odpowiedzieć na pytania “tego lepszego” rogatego.
    - Byłam tam raz, zajrzałam, zobaczyłam, że praktycznie niemal sama broń palna, a jak wcześniej mówiłam, nie używam broni palnej, więc straciłam zainteresowanie nim - jej ton zdecydowanie się zmienił i znów wrócił do w miarę grzecznego trybu, jakim wcześniej posługiwała się w wypowiedziach. Wredną uwagę Vyrona puściła mimo uszu, chociaż miała ochotę powiedzieć coś w stylu “w przeciwieństwie do was, nasza organizacja nie sprawdza w ten sposób członków”. - Pokazywałam im krzyż zwiadowcy, jeśli mieli wątpliwości, sprawdzali mnie w kwaterze głównej, a po pewnym czasie nawet mnie kojarzyli, więc wystarczył krzyż. Co do członka MORII, tak jak wcześniej wspominałam, nie mam pojęcia jaką rolę pełnił w organizacji, jednak biorąc pod uwagę jego niezbyt umięśnioną budowę i zafascynowanie wszystkim dookoła strzelam, że to był naukowiec, czy coś. Nazywa się Frank, jest nieco wyższy ode mnie, czarne, krótkie włosy. Spotkałam go całkiem niedawno, jakieś kilka dni temu na klifie przy Morzu Łez, później przenieśliśmy się do biblioteki w Mieście Lalek, gdzie ten wyraźnie szukał informacji. Chociaż nie wiem czy robił to dla MORII czy z czystej ciekawości. Ach i włóczyła się za nim jakaś Marionetka, ale ona raczej była zwykłą przybłędą. Z resztą później go odciągnęłam do hostelu, gdzie też odkryłam, że również posiada krzyż zwiadowcy. Huh, jak o tym teraz myślę, to mógł być równie dobrze zwiadowcą - wzruszyła ramionami - w każdym razie po stwierdzeniu, że najpewniej przynależy do MORI zaniechałam próby odebrania mu życia i zostawiłam go w hostelu samemu sobie. Później już go nie widziałam - skończyła swój wywód.
    Kolejne działanie Upiornego kompletnie ją skołowało. Co on najlepszego wyprawiał? Przypuszczała, że ma moce związane z tymi kryształami, jednak w celi żadna z mocy nie działała. W każdym razie przed wyjściem będzie musiała się porządnie otrzepać, gdyby ten próbował jakiś sztuczek.
    - Ach, dziękuję - odparła z wyraźnie sztuczną wdzięcznością, na dziwny komplement mężczyzny.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 15 Czerwiec 2018, 19:20     

    O to mu chodziło. Chciał ją zdenerwować, wytrącić z równowagi, doprowadzić do furii żeby zobaczyć, czy dalej będzie się upierać przy swoim. Czy w dalszym ciągu, pod wpływem emocji, zastraszona i zdenerwowana będzie opowiadać te swoje bajki.
    Obserwował ją gdy zawiązywała bandaż i uśmiechał się pod nosem. Granie zarozumiałego dupka nie było takie trudne. Wystarczyło czepiać się małostkowo wszystkiego, nawet pozornie nic nie znaczących faktów, wytykać błędy i kłamstwa, prowokować i wyśmiewać. A Scarlet była zła, widział to po jej twarzy.
    Zaczęła się tłumaczyć. I o ile zazwyczaj tłumaczy się winny, w tej chwili Aeron nie miał jej nic do zarzucenia. Mało tego, powtarzając po raz kolejny to co już powiedziała, udowodniła jedno. Że nie kłamie. Tylko głupiec, w obliczu tortur będzie brnął w kłamstwo. Albo lojalny wobec swojej bandy głupiec. Ale biorąc pod uwagę, że dziewczyna dała się złapać, Thorn musiał przyjąć, że nie była lojalna MORII.
    Uśmiechnął się i podniósł dłoń. Bezceremonialnie zaczął oglądać swoje paznokcie, dając w ten sposób wyraz, ile obchodzą go jej tłumaczenia. Tak naprawdę wszystko przetwarzał i zapamiętywał, ale dawał jej odczuć, że ma gdzieś jej kłapanie ozorem.
    Kiedy skończyła, westchnął i spojrzał na Vyrona. Ten przyglądał się dziewczynie ze spokojem.
    Właściwie Vaele pierwszy raz widział go w akcji i musiał przyznać, że Upiorny podchodził do sprawy bardzo profesjonalnie. Był nieugięty ale i uprzejmy, a jak wiadomo, często uprzejmością wyciągnie się od Więźnia więcej niż torturami. Sam Thorn wolał rozmowę od głupiego wyżywania się na Złapanym bądź Złapanej, ale w tej chwili jego rola była inna. Miał sprawdzać Viridiana, nie Scarlet.
    Był swoistym przeszkadzaczem i prowokatorem. Zarówno jej jak i jego, by sprawdzić gdzie jest granica przyszłego Egzekutora. Na ten moment Vyron spisywał się świetnie, ale co będzie za pięć minut?
    Aeron czuł, że to wszystko. Że już niczego więcej nie dowiedzą się od 'egoistycznej Agentki MORII'. Z resztą nie na jednym przesłuchaniu się skończy. Dziewczyna jeszcze przez długi czas będzie wypytywana, będzie zeznawała, opisywała wygląd swoich kamratów przy obecności artysty sporządzającego portrety pamięciowe. Jeszcze długa droga przed nią. Wyboista i pełna pułapek.
    - Kończmy to, Lordzie. - odezwał się używając jednego ze starożytnych języków, niegdyś używanych przez Upiornych Arystokratów a dzisiaj już prawie zapomnianych - Jeśli chcesz się nad nią poznęcać, proszę bardzo, ale ona nic więcej nam nie powie. Sam rozumiesz. Nie szła by w zaparte po zarzuceniu jej kłamstwa, gdyby faktycznie to co mówi, było łgarstwem. Nie jest głupia, istnieje jakiś powód dla którego, jak mówiłeś, dała się złapać. - wyjaśnił w obcym dla dziewczyny języku - Musimy przekazać raport dalej, by przedsięwzięto odpowiednie środki. Należy sprawdzić wszystkie miejsca o których nam powiedziała i osoby, które wymieniła. - dodał wzdychając - Z resztą... narobiłeś mi smaka, Mój Najlepszy Wrogu, na tego grilla. Może wybralibyśmy się po przesłuchaniu, w ramach odpoczynku, nad jezioro? Wezmę swoją Podopieczną. Będzie miło.
    To, że wspominał w tej chwili o takich rzeczach też było próbą. Próbą Vyrona. Co zrobi w takiej sytuacji? Dalej będzie ciągnął przesłuchanie czy dokończy raport i da się namówić na wyskok do Krainy Luster na owego grilla?
    Aeron przeniósł wzrok na dziewczynę, odwracając się do niej ukrytą pod maską twarzą. Uśmiechnął się, czego nie mogła zauważyć, ale mogła wyczuć w głosie.
    - Powiedzmy, że ci wierzę, Scarlet. - powiedział powoli.
    Znowu zaczęła mówić. Dużo. Albo bała się tortur albo faktycznie miała gdzieś swoją przynależność do MORII. Mogła mieć też dosyć służby u nich, ale jeśli tak, to dlaczego? Z tego co wspomniała wynikało, że mieli dość luźne podejście do sprawy, skoro nikt nie wymierzył kary za niewykonane zadanie. Zadania, bo przecież mówiła, że nie ukończyła większości ze swoich misji.
    Mogła też mieć inny cel. Jeśli tak to Thorn miał nadzieję, że niebawem go poznają. Bez bicia i niepotrzebnego dekorowania ścian celi jej krwią.
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 26 Czerwiec 2018, 11:40     

    Czysta woda spłynęła kilkukrotnie po przesuszonej skórze twarzy, nawilżając także zmęczone od wnikliwego, ale nieefektywnego przyglądania się celi, oczy. Niewiele jej już w cebrzyku pozostało. Jeszcze jeden otrzymany tego dnia posiłek pochłonęła garściami, zdobywając trochę sił, które z kolei odebrał kolejny, parszywy sen. I znowu to samo, drugi dzień bezradności. Estris wyglądała równie zmarnowanie, pozostając z nią w porozumieniu sterowanym przez szczątkowe gesty i spojrzenia.
    W oczekiwaniu na wieczorny posiłek przysypiała na pryczy, tuląc do siebie kulę z krwiożerczą wróżką. Z ciszy około sennych wiraży wyrwały ją kroki zmierzające do celi. Magiczny Kryształ, schowany pod przybrudzonym i przepoconym ubraniem, pozwalał lepiej słyszeć. Dwie osoby o lekkich krokach. Nie przyniosły jej kolacji i to był właściwie jedyny powód do ignorowania przybyszy — dalej spoczywała na pryczy, spoglądając jedynie na ich buty. Jedna ze strażniczek wypowiedziała pierwsze od długich godzin słowa w tej celi. Vega podarowała jej więcej uwagi i posłusznie powstała, stawiając kilka niepewnych kroków, choć ani razu żadna ręka w poszukiwaniu równowagi jej nie drgnęła. Kula z Estris pozostawała tylko na jednej z dłoni.
    Vega przyjrzała się im bardzo uważnie.
    — Nie macie dla mnie jedzenia — odparła ponurym głosem, jednocześnie wystawiając prosto przed siebie obie ręce. Wbrew pozorom, stabilnie trzymała na dłoni kulę z Bestią, głównie dzięki powolnym ruchom. Spodziewała się ostrego potraktowania, ale, jako że niczego nie utrudniała, łagodnie ją skrępowano. Jedyne co zmieniła, to teraz trzymała Estris na obu dłoniach i przy ciele.
    — Dobrze — przytaknęła, stając w obstawie. Była skora nie napsuć im humorów. Przyglądała się włosom Anemone, zastanawiając się, w jak bardzo tragicznym stanie są jej własne. Miała ochotę zanurzyć dłoń w jej włosach i pewnie zrobiłaby to, gdyby okoliczności były choć trochę inne.

    Idąc w nieznane, przyglądała się mijanym osobom oraz ubraniom. W pewnym momencie zauważyła, że za nią nikt już nie idzie, lecz nie miała odwagi się odwrócić. Raz, że nie chciała uchodzić za zbyt uważną, a już na pewno bardziej od przeciętnej, zamęczonej przesłuchaniem przedstawicielki ludzkiej rasy. Po drugie, miała obawę, że może to być zwykły podstęp na jej zmyśle słuchu. Mimo niepewności, ostrożnie sprawdziła luzy na skrępowanych przegubach poprzez powolne oddalanie od siebie przedramion przy jednoczesnym napieraniu na siebie wewnętrznych krawędzi dłoni. A czas mijał i coraz bardziej była pewna, że pozostały tylko we dwie. Przeszło jej nawet przez myśl, że może przyszły jej z odsieczą. Pytanie tylko, jakich miała znajomych po tej stronie Lustra? Mogących w dodatku wniknąć w szeregi Czarnej Róży? Niewielu, może nawet żadnych. Jedyna, jaka przyszła jej na myśl, to jasnowłosa Dachowczyni o dużych oczach, nawet, jak jej się zdawało, z podobnym imieniem, ale na tym podobieństwa się raczej kończyły. Co prawda, fioletowe tęczówki mogły wydawać się ciemniejsze, a włosy zostać przefarbowane. Nie była jednak tak drobnej postury i brak jej było kocich uszu.
    — Anemone — zwróciła się po imieniu, które bez trudu utkwiło jej w pamięci — dokąd właściwie mnie zabieracie?
    Nie miała pomysłu na lepsze pytanie, ale uznała je za wystarczające do poznania jej punktu widzenia na obecną sytuację. Czy wie, że są same? Czy będzie w stanie powiedzieć coś użytecznego? Może postanowi zwolnić lub się odwrócić? Różowowłosa, zdolna wypatrzyć najmniejszy moment zawahania, była przygotowana do natychmiastowego działania. Działania mniej lub bardziej ryzykownego.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 26 Czerwiec 2018, 17:06     


    Chwila, podczas której druga strażniczka została na głównym korytarzu, by zaczekać na wołającego ją Vyrona zaiste była chwilą obniżonej ochrony. Leniwie, krok za krokiem, szły we dwie przez węższą odnogę koryrytarza - jasnowłosa Anemone, stąpająca lekkim, niemal tanecznym krokiem widocznym nawet dla przemęczonej Vegi oraz parę kroków z tyłu ona - osadzona, prowadzona donikąd. Gdy jednak Gwiazdka sprawdziła przeguby, nieraniące, ale ciasne więzy nie poluzowały się ani o cal. Najwyraźniej moc tamtej strażniczki nie zależała od odległości. W takim razie od czego?
    Kobieta o pustych oczach albo nie zauważyła nieobecności towarzyszki, albo niezbyt się nią przejęła. W każdym razie na pytanie Vegi tak jak i kilka razy wcześniej obejrzała się tylko przez ramię i odpowiedziała pytaniem, nie gubiąc i nie zwalniając kroku:
    - Implikujesz, pani, że jesteś tylko przypadkowym Człowiekiem, czy tak? - Głos miała w jakiś sposób głuchy czy pusty, pozostawiający w korytarzu niemal niezauważalne echo, odbijające się po ścianach. - Czy nie logiczne jest tedy odeskortowanie cię do Wrót twego rodzimego Świata?
    Korytarz, którym szły nie był zbyt szeroki - gdyby Vega mogła, ale nie mogła, rozłożyć na obie strony ręce, palcami dotykałaby chropowatych, kamiennych ścian. Z rzadka znajdowały się w nich drzwi lub odgałęzienia, sam korytarz oświetlony lampami oliwnymi ciągnął się na razie w mrok.
     



    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Vyron Gravven Laraziron
    Wiek: Wygląda na 25 lat
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Wystawne bale, turnieje, polowania, dworskie intrygi, bezwarunkowe posłuszeństwo, być w centrum uwagi
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa, braku szacunku, istot niższego stanu
    Wzrost / waga: 182 / 72
    Aktualny ubiór: Na co dzień: https://i.pinimg.com/564x/0b/61/72/0b617208c5988c161ee8ef26f52f91f4.jpg W trakcie wykonywania zadań: http://i65.tinypic.com/a4lm9x.jpg
    Pod ręką: Pałasz, sztylet (w bucie), sakiewka pełna kryształowego piasku, sakiewka z pieniędzmi, bransolety z krzyształami na nadgarstkach i kostkach oraz medalion z dużym krzyształem
    Broń: Pałasz i sztylet (w bucie)
    Bestia: Kapeluterek
    Stan zdrowia: Zdrowy
    Dołączył: 14 Lis 2017
    Posty: 40
    Wysłany: 6 Sierpień 2018, 01:56     

    Przesłuchanie ciągnęło się w najlepsze. Dziewczyna odpowiadała na postawione jej pytania i prawdopodobnie nie próbowała konfabulować. W sumie nawet gdyby próbowała to jaki miałoby to sens? Przecież z celi i tak szybko nie wyjdzie, a do czasu ewentualnego kontaktu z jednostkami Morii większość jej informacji, kontaktów i danych będzie już nieaktualna.
    Usłyszawszy to, co i w jaki sposób dziewczyna powiedziała do Bękarta, zapragnął kopnąć ja w twarz. Pragnienie to było tym gorętsze, że Viridian zwyczajnie nie przepadał za chamstwem, a już z pewnością nie lubił, gdy owo chamstwo zwracało się nieuprzejmie do, było nie było, przedstawiciela arystokracji. To miał być zwykły, prosty i ociekający rutyną kop w ryj. Żadnej ekwilibrystyki czy innych popisów godnych mistrzów sztuk walki czy akrobatów. Ot, kop śródstopiem lub piętą w zęby przywracający małej, schamiałej kurewce świadomość klasową i pokazującym jej gdzie, w tym całym przesłuchaniu, jest jej miejsce.
    Powstrzymał się jednak.
    Tradycyjne, nieomal odwieczne i wpisane w proces pozyskiwania informacji okładanie więźnia po ryju, jakoś kłóciło się z jego wewnętrznym poczuciem estetyki. Płeć przesłuchiwanej nie miała tu absolutnie żadnego znaczenia, bowiem Viridian był gorącym orędownikiem równouprawnienia i nie czynienia wyjątków ze względu na płeć.
    Prawda była taka, że to nie jego obrażono, a poza tym kopiąc tę pannę w twarz, pobrudziłby się niechybnie jej krwią i śliną, a i na samym ubraniu zapewne zostałyby kawałki wybitych zębów, a to byłoby już nazbyt obrzydliwe.
    Jeśli Aeron będzie chciał, to sam wymierzy jej stosowną karę. Byleby tylko była ona bolesna, długa i dotykająca wielu zmysłów.
    Słysząc słowa dziewczyny kiwnął tylko głową na znak, że przyjmuje odpowiedź do wiadomości.
    I naglę jakby przeszył go piorun!
    Aeron przemówił w języku którego Upiorni używali bardzo, bardzo dawno temu. Na twarzy, ukrytej za maską, pojawił mu się szczery, sympatyczny uśmiech. A to ci psotnik rogaty! Niby Bękart, a jednak uczony. Ot, chochlik rozpasany.
    Vyron nie byłby jednak sobą gdyby choć raz odpuścił sobie złośliwości w stosunku do Bękarta.
    - Na wszystkich bogów! Powiedz mi proszę, akcentu i przydechów w toku wypowiedzi uczył cię kamieniarz czy kowal? – powiedział Upiorny w tym samym języku jednak nadając mu cieplejsze, bardziej aksamitne i eleganckie brzmienie - Z resztą, to nie istotne. Faktycznie czas kończyć to przesłuchanie. Nie ukrywam, że najchętniej wróciłbym do siebie i chwilę odpoczął. Nienawidzę rozmawiać z plebsem.
    Podszedł do stołu niespiesznie, usiadł przy nim i ponownie zapisał na karcie, zapewne protokole przesłuchania kilkanaście linijek tekstu. Gdy skończył podpisał dokument po czym podsunął go towarzyszowi.
    Dokument adresowany był do „Lorda Agasharra Rosarium”. Od razu dało się zauważyć, że w toku prac nad dokumentem zaginęło gdzieś „Jego Wysokości (…) Protektora Krainy Luster, Arcyksięcia …”, a może spisujący go celowo celowo o tym zapomniał?
    - Zapoznaj się z treścią i podpisz jeśli się zgadzasz. Mam też prośbę, abyś po podpisaniu się, zaniósł to tam gdzie zwykle. – powiedział krótko po czym wstał, wziął w dłonie dzban z wodą, podszedł do legowiska dziewczyny i postawiwszy go na podłodze koło zaklaskał w dłonie.
    Pachołkowie szybko zabrali stół i krzesła a także dzban z winem i pozostałe kielichy. Już miął opuścić salę gdy zatrzymał się na chwilę i spojrzał na dziewczynę.
    - Powinienem był Cię zabić za drwinę i chamskie zachowanie w tamtej spelunie. Miej to na uwadze. – powiedział Viridian po czym zdjął z siebie założony przed przesłuchaniem i jeszcze pachnący werbeną, czarnym pieprzem, jałowcem, gałką muszkatołową, goździkami, drzewem cedrowym i paczulą czarny, jedwabny bisht z delikatnymi, również czarnymi obszyciami, złożył go w kostkę i nieznacznym ruchem rzucił go dziewczynie - Noce tu bywają chłodne. Wodę masz przy posłaniu.
    Powiedziawszy to opuścił celę.
    Gdy był już na korytarzu i kierował się do schodów, nie spoglądając za siebie pstryknął palcami.
    Szmaragdowy pył, który do tej pory zaściełał podłogę i pokrywał skromne odzienie Scarlet jakby nagle ożył. Zebrał się na środku celi, zawirował jak mała trąba powietrzna, po czym niczym wielki wąż wypełzł na zewnątrz by spotkać się ze swoim panem poza celą i otulić jego ciało czymś, co można było porównać ze złożonym z drobin kryształu płaszczem.

    ZT
    _________________




    #3FFF00


    W trakcie wykonywania obowiązków SCR

    Zbroja codzienna




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 14 Sierpień 2018, 16:13     

    (Przepraszam, że wcinam się w kolejkę, ale zależy mi na czasie by zdążyć z wyzwaniami.)

    Z niemałym zainteresowaniem obserwował Upiornego. Nie widział co prawda jego twarzy, ale znał go na tyle dobrze, by przewidzieć jego zachowanie.
    Komentarz odnoszący się do jego akcentu wywołał uśmiech na jego twarzy. Gdyby nie okoliczności, roześmiałby się przyjaźnie. Co jak co, ale starym językiem Upiornych Arystokratów operowało niewielu. Dobrze było wiedzieć, że Lord Laraziron nie zaniedbał tych lekcji.
    Komunikat był jasny i oprócz tego, że był sprawdzianem, był też zwyczajną propozycją by zajęli się czymś spokojniejszym. Przed przesłuchaniem rozmawiali o pikniku, Thorn był ciekaw czy oferta była nadal aktualna. Możliwe, że Vyron rzucił propozycję ot tak, pod wpływem chwili.
    Chociaż z zewnątrz wyglądali na długoletnich wrogów, byli sobie dość bliscy. Przez Grę jaką prowadzili znali się na wylot, potrafili przewidzieć zachowania i wyłapywali drugie dno w mig.
    Wzmianka o plebsie nie była zbyt miła i usta Aerona wykrzywiły się z niesmakiem. Tej części charakteru Viridiana szczerze nie znosił. Mężczyzna unikał kontaktów z niższymi od siebie, a według jego mniemania, każdy znajdował się niżej. Ciężko było z nim rozmawiać kiedy wpadał w ten swój dziwaczny ciąg i od początku nastawiał się na 'nie'.
    Scarlet ostatecznie powiedziała im wszystko co chcieli wiedzieć, nawet specjalnie się nie stawiała. Jej złość była całkowicie zrozumiała.
    Kiedy Vyron wręczył mu dokument, Thorn westchnął cicho i zabrał się za czytanie. Było kilka kwestii które wymagały poprawki, ale ostatecznie postanowił nie dodawać nic od siebie. Raport był szczegółowy, nie pomijał niczego. Treść była bardzo podobna do tej, którą stworzył sam Aeron, chociaż on dodał wiele formułek grzecznościowych. Zależało mu na zdobyciu pozycji w Stowarzyszeniu, dlatego należało posmarować w niektórych miejscach by w końcu doczekać się korzyści. Ten świat właśnie tak działał.
    Kiedy skończył czytać podniósł wzrok na Lorda i kobietę. Jego słowa tak bardzo były w jego stylu. Przypominał 'gorszej' o swojej potędze, był jak zwykle pewny siebie i nieustępliwy. Zachowanie uwięzionej na długo zapadło mu w pamięci i gdyby nie ochrona Wieży, Laraziro prawdopodobnie zabiłby ją bez wahania. Zadbałby też o to, by nikt nie powiązał go ze sprawą.
    Cóż, Scarlet może i była Więźniarką Stowarzyszenia, ale mogła liczyć na dobre traktowanie.
    Przesłuchanie dobiegło końca, ale nikt nie powiedział, że było ostatnie. Czeka ją jeszcze cała seria rozmów, z przeróżnymi przedstawicielami Organizacji. Należało dokładnie zbadać, czy nie kłamała, a jeśli mówiła prawdę, to czy nie jest to zwykła pułapka. MORIA, chociaż uśpiona, nadal była niebezpieczna. Ludzie, istoty nadzwyczaj pomysłowe, potrafili w bardzo szybkim czasie zorganizować się i uderzyć. Należało mieć to na uwadze.
    Kiedy Viridian zdjął płaszcz, brew Aerona powędrowała ku górze. Gest Upiornego był tak... empatyczny. Zupełnie niepodobny do wielkiego Lorda Larazirona. Czyżby Vaele był właśnie świadkiem czegoś niemożliwego? Co kierowało rogatym, kiedy podawał Scarlet płaszcz? Groźba stała się w tej chwili nieważna, bo chociaż wypowiedziana kilka sekund temu, straciła moc w obliczu tego co nastąpiło. Thorn wstał i podszedł bliżej, jakby chciał dokładniej przyjrzeć się scenie.
    Przenosił wzrok to na Scarlet, to na Vyrona ale nie odezwał się ani słowem. Odprowadził wzrokiem Arystokratę i długo jeszcze patrzył za nim, kiedy ten kierował się ku wyjściu. Kiedy błyszczący pył zaczął sunąć w stronę właściciela, Aeron przestąpił z nogi na nogę, robiąc miejsce połyskującym strumieniom.
    Gdy wreszcie został sam na sam z kobietą, włożył rękę do kieszeni i powoli odwrócił głowę w jej stronę. Maska ukrywała jego poważną w tej chwili twarz. Szybko ocenił wzrokiem stan Scarlet, szukał na jej ciele siniaków i zadrapań, ale wyglądało na to, że skrzydlata nie została pobita. Upiorni mogli straszyć ją torturami, ale raczej nie zniżyliby się do nich. Torturowany Więzień jest bezużyteczny, bo zaczyna gadać cokolwiek, byle tylko kaźń dobiegła końca. A im zależało na prawdzie.
    - Pragnę poinformować, że pierwsze z szeregu przesłuchań jakim zostaniesz poddana właśnie dobiegło końca. - powiedział z powagą - Dziękuję za współpracę.
    Skłonił się jej lekko i odwrócił się na pięcie by opuścić celę. Zanim jednak wyszedł, odwrócił się do niej jeszcze raz.
    - Nie obawiaj się. Możesz liczyć na dobre traktowanie, nikt nie zrobi ci krzywdy... - powiedział cieplejszym tonem - O ile dalej będziesz tak ładnie śpiewać. - dodał z uśmiechem, słyszalnym w głosie - Miłego wieczoru! - pomachał jej dłonią po czym wyszedł.
    Szedł dziarskim krokiem aż do załomu korytarza. Dopiero tam zatrzymał się, wyprostował, rozluźnił ramiona i zdjął maskę. Przetarł twarz dłonią i ponownie ją założył. Ciężko było grać lekkodusznego błazna, 'Tego Głupawego Przesłuchującego'. Aeron nie miał tego we krwi i chociaż potrafił świetnie kłamać, za każdym razem po skończonej Grze musiał odpocząć. Również i teraz marzył o odmóżdżeniu się przy kielichu wina albo odreagowanie szybką jazdą konną.
    Oba raporty złożył tam gdzie zawsze, przy okazji polecając odbierającym dokumenty by zawiadomili kolejnych przesłuchujących o konieczności kontynuowania śledztwa.
    Udał się do jednego z wolnych gabinetów i to tam stworzył osobny dokument potwierdzający kompetencje Lorda Vyrona Larazirona. Opisał dokładnie zachowanie Upiornego, profesjonalizm i na koniec wyraził swoje zdanie na temat kandydatury Viridiana na stanowisko Egzekutora. Spodziewał się po zielonookim nerwowości i impulsywności, ale tamten mile go zaskoczył, o czym Thorn oczywiście nie omieszkał nie wspomnieć.
    Na koniec podpisał pismo i zamknął je w kopercie, zaadresowanej bezpośrednio do Czarnej Róży. Zawołał posłańca i podał mu przesyłkę.
    Po wszystkim odpoczął chwilę myśląc o wydarzeniach dnia dzisiejszego, po czym przebrał się, spakował i ruszył w podróż do domu. Czekała go jeszcze przeprawa przez Bramę... czego za każdym razem bardzo nie lubił.

    Z/T
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 25 Styczeń 2019, 13:23     

    Gwiazdka szukała sposobów na ucieczkę lub na zaatakowanie swojej przewodniczki. Bała się, że czeka ją jakaś kara, albo kolejne przesłuchanie. Pojawiła się też myśl o torturach. Znała sposoby Morii na radzenie sobie z delikwentami. Były pełne nienawiści i rękoczynów z uwagi na ich nieokiełznane, magiczne moce. Ludzie z kolei nie potrzebowali fizycznej porażki, bo już na starcie byli pozbawieni magii. W ich przypadku wystarczyło tylko zajrzeć do umysłu w ten specjalny inwazyjny sposób, a jej umysł posiadał zbyt wiele cennych informacji, aby mogła dopuścić do ich wypłynięcia.
    Nie zamierzała się poddać.
    Nie umknęło jej uwadze zachowanie strażniczki. Domyślała się, że dobrze wie o tylko ich dwójce przemierzającej korytarz. Nie zauważyła też żadnych oznak zawahania się, więc odpadała teoria o sabotażu. Próba rozerwania węzłów spełzła na niczym i kiedy zaczęła poważnie się zastanawiać nad wykorzystaniem ciasnego korytarza na swoją korzyść, otrzymała pełną nadziei odpowiedź.
    - A tak właśnie, na to bym liczyła - odparła na przedstawioną jej sytuacje w trochę niejasny sposób i pewnie tylko dlatego radość w jej głosie nie rozkwitła na dobre. Musiała się bowiem natrudzić nad tym, co dokładniej znaczą słowa Anemone. Pewnie też z uwagi na dojrzenie oczami wyobraźni momentu, w którym dziewczyna traci przytomność w wyniku uderzenia głową o ścianę, także obniżyła ilość empatii. Ach ta Vega, chciałaby więcej niż jest w stanie osiągnąć, choć czasem to się jej udaje.
    - Tylko że... moje rzeczy. Chciałabym je odzyskać też. Dostanę je z powrotem? - zapytała bez specjalnego silenia się na wykwintne brzmienie tej prośby. Z Vegi była jednak egoistka, myślała o sobie, chciała jak najwięcej posiadać. Wielu na jej miejscu postanowiłoby skupić się na otrzymywanej za darmo wolności, zwłaszcza że i tak miała ze sobą bestyjkę oraz kryształ stanowiące sporą wartość, lecz nie Vega.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 10