• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Herbaciane Łąki » Tęczowy Krater
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Biały Królik

    Godność: Foku
    Wiek: 20
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: Truskawki/Bajkopisarzy.
    Nie lubi: Cieni i Dachowców.
    Wzrost / waga: 183 cm / 71 kg
    Aktualny ubiór: *czarny garnitur *buty garniturowe *biała koszula *czarny krawat
    Zawód: Informator, płatny zabójca.
    Pod ręką: Sztylet wysadzany szmaragdami.
    Broń: Sztylet wysadzany szmaragdami.
    Nagrody: Bursztynowy kompas, Rubinowe serce
    Stan zdrowia: W normie.
    Dołączył: 14 Lis 2015
    Posty: 49
    Wysłany: 29 Grudzień 2015, 23:16   Tęczowy Krater

    Jest to gigantyczne zagłębienie o średnicy około dwóch kilometrów i głębokości mniej więcej czterystu metrów w najniższym punkcie. Strome kamienne ściany wznoszą się na kilkadziesiąt metr ponad jego krawędź, co skutecznie uniemożliwia dostanie się do wnętrza. Nie jest znana dokładna geneza tego miejsca, wiadomo jednak, że kiedyś, jeszcze w zamierzchłych czasach rasa pradawnych kretoludzi wydrążyła w kraterze dwa kamienne tunele, oświetlone nietypowym gatunkiem mchu, który w trakcie schodzenia w dół, wraz ze zmianą temperatury, zmienia również barwę - od czerwonej, aż po fioletową. Owe tunele umożliwiają zejście na dno pokaźnego krateru, skrywające przepiękną lodową taflę zamarzniętego jeziora. Cała okolica zbiornika porośnięta jest licznymi wierzbami. Nie różniły się one zbytnio od tych występujących w Świecie Ludzi. No, może poza faktem, iż ich gałęzie nie zwisają luźno, lecz ich końce zwijają się w "ślimaczki". Nie ważne jak dużo śniegu jest naokoło, wierzby te zawsze pokryte są lodem. Ich gałęzie i pień wyglądają niczym pokryte kolorowym kryształem, a dodatkowo są ozdobione zamarzniętymi kropelkami. Gdy pada na nie jakieś światło, szczególnie księżycowe mienią się bajecznymi kolorami. Na dnie jeziora rosną długie na kilkanaście metrów fikuśnie poskręcane wodorosty. Ich szczególną cechą - jak zresztą większości obecnej tu flory i fauny - jest emisja różnobarwnych przebłysków światła, które stwarzają wrażenie zorzy polarnej uwięzionej pod taflą lodu. Na okolicznych polanach można znaleźć niesamowite zwierzęta. Najliczniej występują lodowe króliki, kicające się leniwie to tu, to tam. Dalsze zakamarki krateru są zamieszkane przez liczne Reyuiny, które znalazły tu idealne miejsce na zaspokojenie swoich kolorowych wilczych apetytów. Dodatkowo bestie te chętnie zaczepiają przybyłych tu podróżnych, szukając w nich potencjalnych towarzyszy zabaw. W powietrzu, zwłaszcza w ciągu nocy, ale też i wczesnym rankiem zauważyć można liczne stada wirujących w powietrzu tęczowych świetlików, które w połączeniu z gamą barw powstałą na jeziorze tworzą prawdziwe świetlne widowisko. Chodzą też pewne plotki, iż w jednej z pieczar, wydrążonych w ścianach krateru żyje stary Anceu, lecz nikomu, jak dotąd nie udało się mu go spotkać. Dość niespotykanym zjawiskiem, a do tego panującym na całym opisywanym obszarze, jest występowanie pory roku, która aktualnie panuje w Świecie Ludzi. Nikt tak naprawdę nie wie, jakie jest podłoże tego ewenementu, lecz liczne badania i relacje podróżujących pomiędzy światami Lunatyków są zgodne. Gdy po drugiej stronie lustra panuje upał, to jest tak i wewnątrz zamkniętej przestrzeni zwanej Tęczowym Kraterem, niezależnie od tego czy poza jego granicami szaleją śnieżyce czy ulewne deszcze. Jest to swego rodzaju oaza i przystań, znajdująca się mniej więcej w połowie drogi do Miasta Lalek.
     



    Biały Królik

    Godność: Foku
    Wiek: 20
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: Truskawki/Bajkopisarzy.
    Nie lubi: Cieni i Dachowców.
    Wzrost / waga: 183 cm / 71 kg
    Aktualny ubiór: *czarny garnitur *buty garniturowe *biała koszula *czarny krawat
    Zawód: Informator, płatny zabójca.
    Pod ręką: Sztylet wysadzany szmaragdami.
    Broń: Sztylet wysadzany szmaragdami.
    Nagrody: Bursztynowy kompas, Rubinowe serce
    Stan zdrowia: W normie.
    Dołączył: 14 Lis 2015
    Posty: 49
    Wysłany: 30 Grudzień 2015, 13:04   

    Ich podróż dalej trwała w najlepsze. Można powiedzieć, że wręcz dopiero nabierała rumieńców. Niczym w bajkach dla dzieci, za każdym razem, gdy trafiali do nowego miejsca przyłączał się do nich kolejny towarzysz. Wprowadzało to świeży powiew w ich szeregi. Mnogość charakterów zaczynała sprawiać, że ich rozmowy zaczynały się skrzyć. Foku nie przejmował się za bardzo kto też do nich dołącza. Po prostu chciał przeć przed siebie i poznawać nowe miejsca. Lunatycy chyba już tak mieli w swej błękitnej krwi. Zwyczajnie nie mogli usiedzieć w jednym miejscu przez dłuższy czas. Las, choć momentami mroczny i zwodniczy ostatecznie nie przysporzył im większych problemów. Może to za sprawą Seamair, która z jakiegoś powodu wiedziała o nim o wiele więcej, niż wszyscy pozostali zebrani tutaj razem.
    - Co to? Co to? Byliście już tam? - zapytał, gdy wyłaniali się z mrocznej puszczy Malinowego Lasu, a na horyzoncie zaczęły prześwitywać kamienne ściany umiejscowione dokładnie na samym środku płaskiego stepu. Wyglądało to dość niecodziennie. Wręcz można było pokusić się o stwierdzenie, że maczały w tym swe palce jakieś siły wyższe. - Hmm... może meteor? - pomyślał, gdy z każdą chwilą skalne barykady nabierały na wielkości.
    - Obejście tego trochę potrwa. Myślicie, że jest jakaś krótsza droga? - oczywiście z jego perspektywy przekroczenie całego tego rumowiska - czy cokolwiek to było - nie zajęłoby więcej niż pięciu minut. Miał ku temu predyspozycje. Jednakże zwłaszcza teraz, gdy osób przybyło, nie chciał się z nimi zdradzać. Wolał pretendować na miano normalnego "przechodnia". Jedna rzecz, która go zastanawiała, to fakt, iż ścieżka nie zaczynała odbijać nigdzie na bok. Pruła prosto, używając żargonu slamsów - jak w mordę strzelił.
    - Skąd przybywacie? - zagadnął do Seamair i Alime, które w większym stopniu nadążały za nim. Jeśli chodziło o Alime, to miał pewność, iż nie jest stąd. W końcu sama dopiero zasiedliła to małe mieszkanko w samym środku głuszy. Sea pozostawała o wiele bardziej tajemnicza. Nie tylko w kwestii wyglądu. Przeskakując żwawo z nogi na nogę, z niemal zaskakującą lekkością, poruszał się wciąż przed siebie. Chyba czerwonowłosa uznała to za swego rodzaju wyzwanie, bo wytrwale podążała za nim. Nieco go to rozbawiło.
    - Widzę, że Panienka Seamair lubi piesze wycieczki. - odpowiedział nieco z przekąsem, uśmiechając się do niewiasty. Wydawała się najbardziej charakterna z całej piątki. Przynajmniej takie odniósł wrażenie po tonie jej wypowiedzi. Czyżby kwestia wieku? Choć nie mógł go ustalić bezpośrednio, to wizualnie wyglądała na najbardziej... rozwiniętą. Tak, to było adekwatne słowo. Lynne i Khoeli pozostawały gdzieś z tyłu. Nie przejmował się nimi. Z jakiegoś powodu wydawały się nieco zdołowane i posępne. Najwyraźniej chciały coś między sobą wyjaśnić. On, przynajmniej w tym momencie nie szczególnie zamierzał w to ingerować.
    - Mam tę moooc, mam tę moooc... będę śpiewał, całą noc~ - nucił radośnie. Wytężył wzrok. Coś w oddali ewidentnie świeciło. Mruknął zaintrygowany. Dziwne.
    - Jak myślicie, co to? Wejście? - wskazał palcem na lśniącą z daleka grotę, którą obrastały specyficznie wyglądające drzewa.
    Alime
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 30 Grudzień 2015, 14:09   

    Podążała dumnie i wytrwale za Paniczem Foku. Podróż tutaj zleciała jej raz, dwa! Może dla tego że przegryzała sobie malinki których zdążyła urwać trochę więcej? Niosąc je dumnie w ręce przypatrywała się mijającej drodze. Kiwnęła głową na boki, nigdy nie była w tym miejscu, ale.. Ale to chyba jasne czyż nie? No dobra, może nie dla wszystkich. Tak.. Przysunęła rękę do czoła patrząc w ten sposób w dal. Kamienne ściany zaintrygowały blondynkę, w sumie.. Były rzeczy których ona nie lubi? Chyba nie... Choć.. tak, tak! Są takie rzeczy. Z rozmyśleń ocuciło ją kolejne pytanie.
    - Pierwszy raz jestem w tych okolicach, powiem szczerze że nie mam pojęcia.. Ale może środkiem? Choć.. Jeszcze nie widać co w nim jest.. Proponuję podejść bliżej i zobaczyć.
    Fiołkowe oczy zlustrowały otoczenie. Nic im chyba tutaj nie zagrażało.. Chyba.. Nigdy nic nie wiadomo! Trzeba zawsze uważać! Tak przynajmniej mówiła porcelanowa panna która przyprowadziła ją na tą stronę lustra. Gdyby nie ona.. Alime nie szła by tutaj, nie wiedziała jakie ma moce.. Nie wiedziała że jest niezwykłą osobą, nawet nie wiedziałaby o istnieniu drugiej strony lustra.. Kierownik wyprawy zadał kolejne pytanie. Ale czy dziewczyna powinna powiedzieć? A jeśli wtedy ich stosunek do kapeluszniczki się zmieni? Nie pozwolą jej nawet dokończyć.. Raz się żyje! Chce przecież by nowi znajomi znali o niej prawdę. To będzie głupie.. Oszukiwać ich... Tak więc dziewczyna odezwała się po raz kolejny.
    - Niedawno przybyłam do krainy... Do tej pory mieszkałam w Świecie Ludzi. - szybko jednak postanowiła dodać że nie jest jedną z nich. - Ale, nie należę do ich gatunku
    Wsłuchała się w ciszę otaczającą ich.. No dobra, właściwie to w piosenkę panicza. Zaśmiała się zatykając usta.
    - Lepiej, żeby nie... - rzekła przez śmiech żartobliwie.
    Trzeba przyznać.. Trochę drocząc się z garniturowcem. O dziwo teraz Alime żwawo przyśpieszyła równając kroku z owym mężczyzną by po chwili wyprzedzić go z uśmieszkiem na ustach.
    - Wejścia też są potrzebne, nie uważa tak panicz? - rzekła mało nie pękając ze śmiechu.
    Tak.. To ten czas kiedy stawała się bardziej radosna. Tak naprawdę powiedziała to ze śmeichem ponieważ to do niej nie podobne.. To " panicz, panienka.."
    Sin
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Styczeń 2016, 00:34   

    Sin nigdy nie przepadał za niskimi temperaturami. Nic zresztą dziwnego, z natury był istotą ciepłolubną i nie dało się tego nie zauważyć. Zimny wiatr targał jego ognistymi włosami na wszystkie strony. Opatulił się w gruby, wełniany płaszcz i szalik tak długi, że chociaż kilkukrotnie obwiązał go sobie wokół szyi, jego końce i tak sięgały mu aż do pasa. Mimo to, wciąż miał ochotę kląć pod nosem i narzekać na paskudną pogodę, która o tej porze roku panoszyła się po drugiej stronie lustra dużo bardziej, niż zazwyczaj.
    W końcu zaczął widzieć w oddali zarys miejsca, do którego zmierzał, a z każdym krokiem ten zarys przeradzał się w coraz większy i wyraźniejszy obraz. Było to jedno z niewielu miejsc, które lubił odwiedzać podczas zimnej pory. Wtedy wyglądało najładniej, a Sin lubił odwiedzać ładne miejsca. Ponapawać się ich urokiem i odświeżyć wspomnienia, o ile bywał w nich wcześniej. Tak się składało, że Tęczowy Krater miał już okazję odwiedzić, jednak było to dość dawno. Właściwie tak dawno, że rozglądał się nieco nerwowo, poszukując wzrokiem tuneli, o których pamiętał, że prowadzą do wnętrza krateru. Nie był pewien czy aby dobrze zapamiętał gdzie się znajdują. Na szczęście, po kilkunastu minutach marszu zauważył jedno z wejść. Ze środka emanował blask kolorowych, świecących mchów. Zszedł kamiennym korytarzem w dół.
    Wnętrze krateru wyglądało przepięknie. Pokrywający większość tutejszej roślinności lód lśnił w słońcu, niczym przepiękny kryształ. Koło nogi Sina przebiegł nawet biały, puchaty królik, ale szybko się spłoszył i czmychnął do swojej kryjówki, zanim młodzieniec zdążył się mu lepiej przyjrzeć. Sinclair odetchnął pełną piersią. Zimne powietrze aż zakłuło go w płuca, ale nawet pomimo chłodu, spokój tego miejsca zdawał się działać na niego kojąco. Nie był jeszcze świadomy, że całkiem niedaleko znajdują się inne istoty, które najwyraźniej, tak jak Sin, wybrały się na przechadzkę.
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 2 Styczeń 2016, 14:06   

    Sporo szczęścia miała ta nasza ekspedycja, której szeregi z niewiadomych sobie przyczyn nadal zasilałam. Mogłabym już ich zostawić, bo przecież wyszliśmy z lasu i to bez większego trudu. Starałam się pilnować abyśmy nie zbaczali ze ścieżek ani nie szli akurat tam gdzie bardziej licznie dostrzegałam ślady bestii. W ostateczności mieliśmy sposobność napotkać jedynie dwa Noaliksy, matkę z swoim już odchowanym szczenięciem. Lubiłam te stworzenia za ich inteligencję oraz psotną naturę, trzeba było jednak na nie uważać, ponieważ nie zawsze wiedziały gdzie leży granica umiaru. Tym razem jednak bez żadnym próśb czy sugestii z mojej strony lisowate postanowiła się wycofać i oddalić w głąb kniei. Prawdopodobnie grupa tak liczna jak nasza nie stanowiła odpowiedniego materiału na figle, znacznie ciekawsza byłaby pojedyncza „ofiara” taką szybciej dało się omotać za pomocą swych sztuczek. Ja sama już nie raz miałam okazję stać się celem takich żartów, ale wobec bestii zawsze było mnie stać na znacznie większą pobłażliwość niżeli względem innych ras.
    Co jednak dalej trzymało mnie razem z nowo poznaną gromadkę osób, których to nawet imion nie zdołałam dobrze spamiętać? Samotność? Nie… ja przecież niemal cale życie byłam sama, tego rodzaju samotność była dla mnie czymś zupełnie naturalny, oczywistym jak fakt, że o poranku na niebie zobaczę słońce. Co więcej miałam znajomych wśród bestii, nie ograniczały nas bariery komunikacyjne, więc nie było tak, że nie miałam, do kogo otworzyć ust. Co zatem pozostaje i może być przeze mnie znane za logiczny powód? Ciekawość oraz przeczcie, i nawet, jeśli przez wielu to drugie za logiczne nie uchodziło to moje myślenie uznawało przeczucia, kierowanie się własną intuicją. A teraz właśnie owa intuicja podpowiadała mi by iść dalej, by czekać. A ciekawość? Po prostu… część tego zacnego grona wydawała mi się na swój sposób intrygująca. Nurtowało mnie choćby, jakich ras stanowią przedstawicieli.
    Mimo szybkiego tempa, jakie narzucał czarnowłosy nie pozwalałam na pozostawianie się w tyle, na razie jednak też nie usiłowałam go wyprzedzić. W każdym razie jeszcze nie próbowałam… Szłam lekko z wyuczoną dla siebie taneczną dynamiką i gracją, wysokie buty nie przysparzały mi problemów, równie pewnie potrafiłam w nich skakać między gałęziami drzew, co i stąpać po pewnym gruncie. Umiejętność odpowiedniego zachowania równowagi jak i sztuki balansem ciała to coś, czego nauczyłam się zarówno w tańcu jak i fechtunku.
    Docieraliśmy w okolice, do których nie miałam okazji jeszcze się zapuszczać, wysokie kamienne ściany wyglądały zagadkowo, już nawet miałam ochotę prze teleportować się na ich szczyt, zrezygnowałam jednak z tego pomysłu, tym bardziej, że została podrzucona sugestia, aby lepiej przyjrzeć się temu miejscu. Kwestia czy wszyscy podchwycą ów pomysł. Z rozmyśleń wyrwało mnie pytanie, kiedy sama zastanawiałam się nad odpowiedzią Alime zdarzyła już udzielić własnej.
    -Wbrew własnej woli spędziłam w ludzkim świecie znaczną część życia. Teraz jednak na powrót stanowię część tej Krainy, zaś las, w którym doszło do naszego spotkania jest mi szczególnie bliski.
    Jak na mnie była to dość wyczerpująca odpowiedź, chciałam zaznaczyć w niej, że ludzki świat nie jest mi obcym, nie oddałam jednak, że nie darzę go szczególną sympatią podobnie jak i wielu z jego mieszkańców. Choć to wcale nie tak, że żywię nienawiść do ludzkiego gatunku, czystą dawką tego uczucia żywiłam tylko MORIIę oraz pewnego Lunatyka.
    -A jak jest z wami w tej kwestii? Skąd przybywacie?
    Przeciągnęłam spojrzenie po reszcie naszej grupy zaczynając od jej męskiego przedstawiciela a kończąc na skrzydlatej panience, jak na razie miałam przeczucie, że to właśnie z nią najłatwiej uda mi się dogadać wśród żeńskiego grona. Przeczucie mogło być mylne, kto wie… ale czas zapewne niebawem na mi na nie odpowiedź.
    Kolejne pytanie szkarłatnookiego skierowane bezpośrednio do mnie sprawiło, że szybko i bez cienia krępacji podniosłam na niego spojrzenie, które skonfrontowało się z jego własnym. Na moich ustach momentalnie pojawił się zadziorny uśmiech, którego prawdziwy charakter starałam się ukryć pod maską uprzejmości. Czerwień spojrzenia zelżała nieco, przysłonięta częściowo pod wachlarzem rzęs unoszących się znad przymrożonych nieco powiek.
    -Owszem… Ale widzę że i Pan zdaje się odnajdywać w takim też sposobie rekreacji. Chociaż znam też ciekawsze i szybsze sposoby na przemierzanie tej Krainy.
    Dodałam zadziornie, uśmiech zaś nie znikał z mojej twarzy jeszcze przez dłuższą chwilę. Podróż za pomocą własnych portali była szybka i wygodna jednak mniej ekscytująca niż ta prowadzona z grzbietu bestii, do szczególnie przeze mnie lubianych wliczała się ta podniebna jaką często zapewniały mi Rajskie Ptaki. Szkoda, że chory doktorek, który śmiał zwać się mym ojcem nie pomyślał o dodaniu mi również skrzydeł, skoro i tak już tyle we mnie pozmieniał… to akurat para skrzydeł nie wadziłaby mi szczególnie a nawet uznałabym ją przydatną. Instynktownie zerknęłam na niebieskoskrzydłą, zastanawiając się, dlaczego nie korzysta z własnych atrybutów.
    Popis wokalny ze strony Foku nie doczekał się z mej strony większego komentarza niżeli zdziwione spojrzenie. Nie rozumiałam skąd u niego taka fala entuzjazm, który sądząc po zachowaniu blondynki zdawał się być zaraźliwym. Może powinnam nieco się odsunąć? Właśnie nadarzyła się do tego okazja w postaci dokładniejszego przyjrzenia się widocznemu w oddali wejściu. Właściwie, czemu by nie sprawdzić tego miejsca skoro nie miałam jeszcze ku temu okazji?
    -Lepiej sprawdzić od razu niż nad tym debatować, hm?
    Dodałam tylko, po czym żywo ruszyłam przed siebie, ponownie uczyniła też fioletowooka, której posłałam krótkie spojrzenie. Im bliżej tajemniczego wejścia się znajdowaliśmy tym większy chłód odczuwalny był w powietrzu, zaś bezpośrednio od wejścia dało się wyczuć silny strumień zimna, który sprawiał, że przechodziły mnie dreszcze.
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Strachliwy Aniołek

    Godność: Cana Khoeli Mwezi
    Wiek: Wizualnie ok 11
    Rasa: Niebieskoskrzydły Strach
    Wzrost / waga: 140/35
    Aktualny ubiór: Niebieska, skromna sukienka za kolana.
    Znaki szczególne: Ogromne, błękitne skrzydła.
    Zawód: Ochroniarz, opiekunka.
    Pan / Sługa: Alice
    Pod ręką: Łuk i strzały
    Broń: Własnoręcznie robiony łuk oraz strzały.
    Bestia: Rajski Ptak [Tensi]
    Nagrody: Zegarmistrzowski Przysmak (x1), Blaszka Zmartwienia
    Dołączyła: 11 Wrz 2015
    Posty: 96
    Wysłany: 5 Styczeń 2016, 19:56   

    Khoeli szła powoli za resztą grupy. Nie do końca zwracała uwagę gdzie się wybierają. Czy raczej gdzie ich Foku prowadzi. Trzymała się z tyłu, żeby móc spokojnie porozmawiać z Lynne.
    - Masz jakieś konkretne istoty na myśli? - zapytała ją po namyśle - bo jeśli chodzi o ... rasy to jest ich tu całkiem sporo.
    Cana zamilkła na chwile po czym zaczęła wymieniać.
    - Można tu między innymi spotkać, Dachowce, Opętańce, Upiornych Arystokratów, Cyrkowców, Lunatyków - zerknęła kątem oka na Lynne - Strachy. - Dokończyła i wypatrywała reakcji młodej towarzyszki.
    - Mieszkam tu już jakiś czas - dodała po chwili. - Czy interesuje Cię jakaś konkretna rasa czy może chodziło Ci o bestie, które można tu spotkać?
    Czekała spokojnie na odpowiedź dziewczyny. Do zamku jeszcze trochę drogi zostało, a z tego co widziała to ich towarzysze byli pochłonięci swoimi rozmowami. I całe szczęście. Cana nie była osobą zbyt towarzyską. Nie lubiła tłumów. Wolała jednak kameralne towarzystwo, w którym nie musiała udawać zwykłego Opętańca. W końcu nie żyje. Ale nie jest też typowym Strachem, tylko Strachliwym Aniołkiem. Nie żywi się wszystkimi emocjami. Ale dla większości istot Strach to Strach. Coś gorszego on innych istot. Dlatego musiała się ukrywać. Nawet jej Alice tego nie wiedziała, czym tak naprawdę jest jej opiekunka.
    Szła chwile zamyślona, gdy w końcu dotarli do jakiegoś miejsca, którego ona jeszcze nie znała. Tajemnicze wejście. Ale czy rozsądnym było wchodzić tam, nie wiedząc nawet co tam może ich spotkać?
    Nie miała jednak zbyt dużo czasu do namysłu. Towarzysze ruszyli już w głąb tunelu. Cana westchnęła tylko i ruszyła za nimi. Była jednak gotowa by w każdej chwili chwycić za łuk i bronić się przed nieznanym.
    _________________
    Lynne
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2016, 14:01   

    Przygodo, oh przygodo! Gdyby ktoś wcześniej powiedział Darlynne, że po przybyciu do Krainy Luster, w której nie była już od... dłuższego czasu, napotka na swej drodze istoty, które wciągną ją w wielką wyprawę do jakiegoś zamczyska, z pewnością prychnęła by teatralnie i uznała, że przecież ona nie jest idealną kandydatką do tego rodzaju "przygód". Jest cichutka i raczej wstydliwa pomimo tego, że zazwyczaj udaje jej się udawać wesołą i towarzyską osóbkę. Lubi towarzystwo, owszem ale czuje się w nim troszkę niepewnie... gdyby tak spotkała ich wszystkich wcześniej, gdyby miała więcej czasu, aby lepiej ich poznać, może byłaby bardziej śmiała w tym gronie. Niestety nie tym razem, wszyscy byli dla niej nowi, obcy, a może i nawet niebezpieczni? Jedyną istotą, która wydawała być się bardziej znajoma i podobna do samej Lyn była Khoeli. I to nie tylko dlatego, że obie wyglądały jak małe dziewczynki, to musiało być zdecydowanie coś więcej. Tak oto cała drużyna, która jeszcze troszkę i zacznie przypominać armię z "Zwyczajnym Podróżnikiem", Piękną rózowowłosą Seamair i po pewnym czasem z Panienką Alime na czele, mknęła pewnie przed siebie. Khoeli i Lynne zabezpieczały tyły, przecież ktoś taki w ekipie też jest potrzebny, prawda? Była to również okazja zamienić kilka zdań ze skrzydlatą dziewczyną i to nie koniecznie na temat tego, co lubi jeść na śniadanie i jaki jest jej ulubiony kolor... chociaż w sumie, dlaczego nie?
    Darlynne z uwagą słuchała tego, co Khoeli ma jej do powiedzenia. Czarnowłosa uświadomiła jej, że jest wiele ras, których prawdopodobnie młoda Straszka jeszcze nie poznała. Szczególnie zwróciła uwagę na ostatnią rasę, o której powiedziała dziewczyna - Strachy. Wydawało się więc, że i czarnowłosa wie o ich istnieniu oraz to, że pomimo tego, że w Krainie Luster nie są one mile widziane, również zamieszkują te tereny.
    - Strachy? Więc można je tu spotkać? Słyszałam, że istoty z tego świata nie przepadają za nimi... - Skomentowała aby bardziej rozwinąć temat. Interesowały ją również inne rasy, jednak to o tej jednej konkretnej chciała wiedzieć najwięcej. Zerkała ciekawie na Khoeli, sprawdzając czy będzie chciała rozwinąć temat. W końcu młoda Straszka nie wiedziała, czy może w tych okolicach jest to jakiś temat tabu, którego nikt nigdy nie porusza w towarzystwie.
    - Oh tak, bestie! To coś takiego jak ten poniekąd uroczy zwierzaczek panienki Seamair? - Zapytała zaciekawiona dziewczyna. Różowowłosa wspominała coś wcześniej o bestiach, tak samo jak ta słodka blondynka Alime. Jednak słowo "bestia" nie wzięło się znikąd prawda? Ten temat również wydawał się intrygujący, kto by pomyślał, że z takiej jednej wycieczki może dowiedzieć się tak wiele?
    - W Świecie Ludzi mamy koty, psy względnie jakieś chomiki czy rybki? Czy Bestie to taki magiczny odpowiednik zwierząt zamieszkujących ludzki świat? - Spytała po czym zlustrowała swoimi szarymi oczyma otoczenie. Wydawało się, że wszyscy wyszli już z Malinowego Lasu, a pojawili się w całkiem nowym miejscu. Kraina Luster naprawdę była piękna i zaskakiwała każdym maleńkim kamyczkiem czy drzewkiem. W świecie ludzi wszystko było takie samo. Dajmy na to jakieś pierwsze lepsze drzewo, widzimy je w miejscu, w którym obecnie przebywamy ale jesteśmy pewni, że na drugim końcu świata, możemy znaleźć podobne, a tutaj? Tutaj wszystko zaskakuje, poczynając od flory, a kończąc na takich Dachowcach czy jak to powiedziała Khoeli... Opętańcach. Jej oczom ukazał się jakiś krater oraz kiedy tylko obie dziewczyny troszkę zbliżył się do reszty grupy, tunel, który wyglądał naprawdę tajemniczo i magicznie. Nie miała nawet chwili aby się namyślić, czy to naprawdę bezpieczne, ponieważ wszyscy już pewnym krokiem ruszyli w głąb tunelu. Co biedna Straszka mogła zrobić? Spojrzała znacząco na swoją młodą towarzyszkę i obie ruszyły za resztą grupy.
     



    Biały Królik

    Godność: Foku
    Wiek: 20
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: Truskawki/Bajkopisarzy.
    Nie lubi: Cieni i Dachowców.
    Wzrost / waga: 183 cm / 71 kg
    Aktualny ubiór: *czarny garnitur *buty garniturowe *biała koszula *czarny krawat
    Zawód: Informator, płatny zabójca.
    Pod ręką: Sztylet wysadzany szmaragdami.
    Broń: Sztylet wysadzany szmaragdami.
    Nagrody: Bursztynowy kompas, Rubinowe serce
    Stan zdrowia: W normie.
    Dołączył: 14 Lis 2015
    Posty: 49
    Wysłany: 7 Styczeń 2016, 22:07   

    Kilka minut wcześniej. (Rozmowa z Alime)

    Foku w najlepsze toczył dialog z słodką Alime i zadziorną Seamair, pozostawiając jednocześnie nieco wolnej przestrzeni dla spokojnych i cichych dziewcząt, maszerujących na tyle zwycięskiego orszaku.
    - No wiesz Ty co... wątpisz w moje zdolności wokalne? - odburknął do Alime niby wesoło, lecz z lekką pretensją w głosie. Następnie, ni stąd ni zowąd, zrobił grobową, niemal pełną morderczych intencji minę. Trwało to dosłownie sekundę, tak, iż nikt nie był w stanie tego zauważyć. Chwile potem na jego twarzy wykwitł szeroki, pogodny uśmiech, jak gdyby nic nigdy nie zaszło. Ależ się Fokusiowi zebrało na wredne żarciki. Swoją drogą, może był nieco zbyt bezpośredni. W końcu niby się sobie przedstawili, ale nikt nie powiedział, że są na Ty. Chwilowo postanowił machnąć na to ręką. Chciał się podroczyć, a ona wydawała się do tego idealnym celem.
    - Nie zawsze. - odparł nieco tajemniczo na jej pytanie, po czym powtórzył jakby samemu do siebie - Nie zawsze...

    Ich śledzikowa kompania zatrzymała się dosłownie na moment, nieopodal masywnej bramy wykonanej ze lśniącego kamienia. Szczerze mówiąc, czarnowłosy mógłby kontemplować nad bezpieczeństwem drogi i słusznością obranego przez nich kierunku o wiele dłużej, lecz różowowłosa pannica wręcz wskoczyła do bezdennej pieczary przysłowiowego lwa. Choć czy naprawdę mogli powiedzieć, iż jest tam coś niebezpiecznego? Jedyne, co wzbudzało lęk, to fakt, że zapuszczali się w nieznane im rejony. Tamtej dzikusce, mówiąc bardzo wulgarnie, to najwyraźniej nie przeszkadzało. I choć ubliżył jej w myślach, to raczej był nią bardziej zafascynowany, aniżeli zdegustowany. Wydawała się wyrywać poza pewne ramy i schematy.

    (Rozmowa z Seamair)

    - Hmm... - przyłożył palec okryty białą rękawiczką do ust, sygnalizując w ten sposób swoje zamyślenie. - Jestem wędrowcem. Nie goszczę nigdzie zbyt długo, więc chyba nie mogę powiedzieć, iż tak naprawdę dokądś przynależę. - odparł, starając się ubrać wszystko w ładne słowa. Tak, to chyba było najbliższe prawdy. Nie musiał przecież mówić, jak bardzo daleko ten brak przynależności sięga. To, że wałęsa się po trzech różnych światach praktycznie z miejsca zdradziłoby jego tożsamość. Zasadniczo nie uważał tego za jakąś wielką tajemnicę czy też tabu, po prostu dodawało małą szczyptę tajemniczości do ich podróży. Ta wyprawa była esencją irracjonalności. Ale hej! Spójrzcie gdzie są?! Czyż to nie kraina, gdzie na drzewach rosną maliny wielkości pięści, po lesie błąkają się enty, a małe dziewczynki posiadają skrzydła i rogi? Dlatego też, nie interesowały chwilowo przynależności rasowe - wszystko było dziwactwem. Choć nie twierdził, że te informacje nie byłyby przydatne. Informacja to potęga. To ona napędza świat. Podstawą istnienia wszystkich bytów jest analiza i przetwarzanie ich. Czasami wiedza może uratować Ci życie, a czasami wręcz przeciwnie...
    - To dość odświeżające. - skwitował, po czym obdarzył ją kolejnym przeciągłym spojrzeniem. Wydawało mu się, że mają więcej wspólnego, aniżeli początkowo mu się wydawało. Czyżby i ona znała teleportację? W tym momencie, zdał sobie sprawę z tego, jak dobrze jest się czasami nie wychylać. Jego karta atutowa mogła momentalnie stracić na znaczeniu, gdyby ta pannica stała się jego wrogiem. Zaiste, wydawała się równie interesująca, co niepokojąca.
    - Żywe srebro. - pomyślał, gdy młoda kobietka zniknęła w masywnych murach krateru. Jeszcze raz przeliczył wszystkich członków tej magicznej ekspedycji. Seamair ruszyła przodem. Alime stała niemal przy jego boku. Obejrzał się za siebie. Dwie damy nadal pozostawały w tyle.

    Teraźniejszość.

    - Wchodzimy~! - zawołał i pomachał do nich. Miał nadzieję, że nie wpadną na pomysł, by się odłączyć. W innym wypadku musiałby zadbać o to, by je sprawnie odnaleźć, a przecież były teraz ciekawsze rzeczy do roboty. Odkładając to na bok, postanowił zejść niżej, w ślad za naszym Malinowym Tarzanem. Tunel wyglądał na stosunkowo zadbany - to znaczy, nie walały się po nim cudze szkielety, ani nie unosił się jakiś nieprzyjemny zapach. To pokrzepiało Foku. Jedynym dość niecodziennym widokiem był obrastający ściany mech. Choć czuć było pewną wilgoć w powietrzu, to z każdym krokiem dało się zauważyć również wyraźny spadek temperatury. Dość intrygujące, zważywszy, że ewidentnie wszędzie mech wyglądał identycznie. Przynajmniej pod względem budowy, bo jedna rzecz z pewnością odstawała - kolor. Im głębiej się znajdowali - bo stromość podłoża wskazywała, iż schodzą w dół - tym bardziej różnorodne barwy przybierała roślina. Ta specyficzna właściwość tutejszej flory, okazywała się jednocześnie jej największą zaletą. Blade, acz jednostajne światło wydobywające się z różnokolorowych łodyżek umożliwiało dostrzeżenie dalszej drogi. Z daleka ujrzał feerie intensywniejszego kolorowego światła, które tańczyło po ścianach tunelu.
    - Wyjście - pomyślał. Samair dalej nie było, lecz już wcześniej słyszał jej kroki odbijające się echem. Przyspieszył. Gdy wybiegł, jego oczom okazało się coś niesamowitego. Wnętrze krateru żyło. Po białym śniegu tańczyły iskierki tęczowych promieni. Obok niego, w odległości może dwudziestu metrów kicał sobie zając. Tyle, że stworzony z lodu. Jeszcze dalej, dużo dalej, zauważył coś, co w pierwszym momencie przypominało mu lustro. Dopiero, gdy spojrzał w górę i zobaczył w powietrzu wielki otwór, znajdujący się na samym środku czegoś, co kształtem przypominało kopułę, zrozumiał, że to nie lustro, lecz tafla jeziora, a oni są właśnie wewnątrz krateru. Sądził, że wyjdą raczej po drugiej jego stronie, a jeżeli nawet nie, to nie liczył na tak spektakularne widowisko. Z zamarzniętej tafli pulsowały jeszcze intensywniejsze fale czerwieni, zieleni, żółci, błękitu i fioletu.
    - Dość spektakularne. - wydukał, podchodząc do Seamair i nie odrywając przy tym wzroku od tańczącej w oddali zorzy. Kucną, jakby nogi zarwały się pod nim z wrażenia, a ręce bezwiednie opadły do ziemi. Po krótkiej chwili, w twarz rogatej dziewczyny poszybowała kula zimnego puchu, trafiając prosto w czoło, po którym powoli zaczęła się zsuwać.
    - Orientuj się! - krzyknął rozbawiony, wykonując przy tym sporego susa w dal. Nie próżnował i zaczął już lepić kolejne śnieżki. Dwie kolejne poszybowały w odstępie jakichś dziesięciu sekund. Tym razem wycelowane były na jej klatkę piersiową, a dokładniej na obie jej strony. Przypadek? Nie sądzę. Foku sukcesywnie przesuwał się po półokręgu, co chwilę schylając się w dół, by uzupełnić braki w puchowej amunicji. Kilka pocisków nieco się zabłąkało i poszybowało gdzieś w dal, trafiając wprost do tunelu, gdzie z dużym prawdopodobieństwem mogły trafić kolejną osobę, która raczyła się z niego wyłonić.
    Alime
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Styczeń 2016, 09:02   

    Na odpowiedź mężczyzna o jego " wokalnych talentach " zachichotała pędząc przed siebie dalej żwawo.
    - Nie, nie.. Skądże ja? - zrobiła przy tym minę aniołka ale tylko na chwilę.
    Kolejna odpowiedź czarnowłosego nie zdziwiła blondynki. Wejścia nie zawsze potrzebne. No tak.. Niby tak! Skoro w krainie są skrzydlate osoby mogą być też takie które potrafią się teleportować lub przechodzić przez ściany czyż nie? Podczas rozmowy rogatej panienki z " kierownikiem wyprawy " nie wtrącała się lecz lustrowała fiołkowymi ślepiami wszystko dookoła. Kiedyś tu jeszcze przyjdzie to pewne. Skoro wie jak czemu ma się nie wybrać na przechadzkę? Ten pomysł został jeszcze bardziej utrwalony kiedy weszli do środka. Kiwnęła głową na ocenę Foku wpatrując się ku górze.
    - Fantastyczne - szepnęła raczej sama do siebie.
    Po chwili usłyszała kolejne słowa i kiedy się odwróciła.. Zachichotała pod nosem. Ośnieżona w poszczególnych miejscach Seamair wyglądała dość.. Spektakularnie.. Tamta dwójka najwyraźniej nie zauważyła postaci która była dość.. Nie tak blisko..
    Może powinna sama tam iść a nie? Chyba tamten nic jej nie zrobi? Choć.. Kto to wie! Trudno! Ruszyła nie czekając na żadne słowa, ostrzeżenia czy też ruchy tamtych w stronę Sina ( w ogóle to pewnie nie zauważona przez tamtych po za ich plecami ) . Miała ochotę przywitać go śnieżką ale.. Jeszcze by się pogniewał! Nie wiadomo jaki ma charakter! Znajdując się już w odległości 2 metrów przystanęła. Chwyciła rąbki sukienki i dygnęła delikatnie. takie przywitanie. Znów robi za spokojną dziewczynkę.. Matka ją nauczyła że gości i napotkanych ludzi trzeba ładnie przywitać. Ten tu z pewnością nie był człowiekiem ale.. Matka przecież nie pochodziła z krainy.
    - Dzień dobry - odezwała się pogodnym głosem do Sina.
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 12 Styczeń 2016, 09:01   

    Dwie panny z tyłu zajęte własnymi dyskusjami albo mojego pytania nie usłyszały albo też zbyt pochłonięte własną konwersacją nie miały zamiaru jej przerywać by tym samym udzielić mi odpowiedzi. Jednak niezależnie od tego, która z tych wersji była prawdziwą ja nie miałam zamiaru pytania ponaglać. Towarzystwo na czele grupy było bardziej rozmowne względem mnie, zaskakujące… jak i to, że sama odpowiadałam zainteresowaniem. Szczególnie względem czarnowłosego, to właśnie jego spojrzenie napotykałam najczęściej i to z nim się konfrontowałam. Dlaczego akurat on doczekał się ode mnie takiej właśnie uwagi czy zainteresowania? Sama nie umiałam odpowiedzieć sobie na to pytanie w pełni… Może, dlatego że sam również wykazuje je względem nie, albo, że jako jedyny aż tak wyróżnia się na tle tej grupki… Ukryte ryzyko, konkurencja, przeciwnik… wszystko to się mieszało i koniec końców jedyne, co mogłam zrobić to skarcić się za zaprzątanie sobie głowy tymi pomysłami oraz jego osobą. Przede wszystkim należy zachować czujność to podstawa reguła, która pasuje w każdych okolicznościach.
    Nagle podjęta decyzja o porzuceniu towarzystwa i udaniu się do wnętrza tunelu była czymś jak najbardziej naturalnym dla mojej osoby. Zapuszczenie się w nieznane sobie rejony… czyż to nie było ekscytujące? Ogarnięta falą ciekawości zwyczajnie nie mogłam czekać, co więcej miejsce to z tego, co zrozumiałam obce było dla całej naszej grupy, dlatego tym bardziej zapragnęłam dostrzec je, jako pierwsza. Nie wiedziałam zupełnie, co mnie zastanie wewnątrz, może za chwilę moje czerwone ślepia ujrzą obraz zbiorowej mogiły lub czyjąś skromną siedzibę? Mogło być tam wszystko zarówno coś dobrego jak i złego, miałam tą świadomość jednak możliwość ryzyka czy rozczarowania nie powstrzymywała mnie wcale. Ktoś, kto niemal całe życie spędził w zamknięciu na pewno zrozumiałby moją ekscytację, chęć poznania, jednak nikomu nie życzyłam takiego losu pomijając oczywiście wszystkie plugawe kreatury zasilające szeregi MORII, a także pewnego Lunatyka… Przypominanie sobie o tym, co było a o czym chciałoby się zapomnieć, choć nie należało do miłych to pomagało między innymi właśnie w tym, że należy zawsze pozostawać czujnym.
    Korytarz wydawał się solidny, w powietrzu czuć było wilgoć oraz specyficzny zapach, którego powodem był najprawdopodobniej mech porastający ściany. Co ciekawe im głębiej zapuszczałam się w nieznane bym więcej barw owego mchu mogłam zauważyć, robiło to całkiem miłe dla oka wrażenie, zdecydowanie milsze niżeli panujący tu chłód, który zdawał się przybierać na sile jednak i to mnie nie zniechęciło. W końcu ukazało mi się wyjście, od którego biło jaskrawe, lecz przyjemne światło, przyspieszyłam nie mogąc doczekać się tego, co zastanę po drugiej stronie tunelu. Ale co z resztą? Może postanowili ominąć to miejsce i uznać mą osobę za zbędną w tej wyprawie? Mogłabym posnuć tego typu teorie jeszcze przez chwilę gdyby nie echo niesione się przez korytarz, był to wyraźny odgłos kroków i to na dodatek całkiem energicznych. Mimowolnie uśmiechnęłam się nie czekając na podążającą za mną istotę wręcz wybiegłam z tunelu znajdując się nagle w niezwykle urokliwej scenerii. Zatrzymałam się nagle i oszołomiona panującą tu atmosferą zwyczajnie zatraciłam się na chwilę, aby podziwiać to miejsce. Było tu tak pięknie i barwnie, że nie wiedziałam, na czym mam skupić spojrzenie. Było tu po prostu magicznie, ale było też i zimno. Chwilowo jednak chłód nie doskwierał mi tak bardzo, widziałam jednak jak mój oddech zmienia się w mroźną parę, lubiłam ten widok, bardziej jednak miłym było podziwianie poświaty unoszącej się znad tafli jeziora, skutego warstwą lodu. Na chwilę zerknęłam za siebie chcąc sprawdzić, kto właśnie do mnie dołączył, tak jak też podejrzewałam podczas przysłuchiwania się krokom był to Foku. Obdarzyłam go krótkim spojrzeniem jak i uśmiechem, którego nie byłam jeszcze w stanie zmyć z twarzy, za bardzo mi się tu podobało. Kiedy mężczyzna łagodnie przerwał panującą tu ciszę skinęłam tylko głową i powoli odwróciłam się z zamiarem dodania własnego komentarza.
    -Muszę przyznać Ci ra…..
    Nie dokończyłam, ponieważ nagle poczułam jak coś zimnego rozbija się prosto na mojej twarzy! Odruchowo zamknęłam oczy i szybko cofnęłam się o krok potrząsając przy tym energicznie głową, wprawiając tym samy w ruch falę różowych kosmyków. Chwilę przed tym ponownie usłyszałam jego głos i wiedziałam, że to on był winny tego czynu… Ale jeszcze większa wina była po mojej stronie, bo przecież ile to już wspominałam o zachowywaniu czujności a teraz od tak dałam się zaskoczyć! To był śnieg… to chyba jest rodzaj zabawy, rzucone mi wyzwanie…, ale gdyby był to sztylet lub kamień?
    -Tyyy…
    Wycedziłam cicho przez zaciśnięte zęby. Byłam zła na siebie, na niego w pewnym stopniu też jednak, dlatego że chwilowo wygrywał tą grę… zapragnęłam zemsty. Kiedy otworzyłam oczy moje źrenice się zwęziły, oczy stały się bardziej dzikie a łagodny do tej pory uśmiech nagle przybrał drapieżniejszego wyrazu. W moją stronę poszybowały dwa kolejne pociski, niechybnie wycelowane w klatkę piersiową… bezczelny.
    Zadarłeś właśnie z złym Cyrkowcem, mój drogi…. Pomyślałam tylko, po czym zrobiłam kolejny krok do tyłu w tym samym czasie zaś otwierając przed sobą portal. Wyglądało to jakby nagle w powietrzu rozlała się kałuża jakiejś przedziwnej opalizującej substancji. Owy portal bardzo szybko się powiększył zaś drugi będący wyjściem pierwszego powstał tuż jakiś metr za plecami czarnowłosego. Uśmiechnęłam się złośliwie, kiedy rzucone śnieżki zniknęły w portalu i natychmiast z pełnym impetem wyleciały z drugiej strony przejścia, aby w końcu trafić w plecy swego właściciela. To jednak nie miał być wcale koniec niespodzianek dla czarnowłosego , oj nie! Momentalnie pochyliłam się ku ziemi i obie dłoni zanurzyłam w śniegu czerpiąc go jak najwięcej, po czym, przez ich delikatne zaciśnięcie miałam teraz prowizoryczną amunicję, co prawda bardzo słabo zbitą i przygotowaną na starcie z dłuższym dystansem, ale to nie było konieczne, teraz liczył się czas! Nie myśląc wiele wskoczyłam do widniejącego przede mną portalu, podobnie jak i wcześniejsze śnieżki i ja pojawiłam się za plecami szkarłatnookiego. Gdy już znalazłam się na drugiej stronie automatycznie zamknęły się za mną oba z portali.
    -Sam się orientuj!
    Krzyknęłam jeszcze tylko, byłam jednak już wówczas w trakcie ataku na pana w garniturze. Mając świadomość kiepskiej, jakości swej amunicji starałam się doskoczyć jak najbliżej swojego celu, po czym wymierzyć się w niego tak, aby moje ręce mogły pozbyć się śnieżnych kulek, tak by te trafiły go w głowę bądź kark. Liczyłam się z tym, że mógł zdarzyć już się odwrócić, po tym jak oberwał z własnej amunicji, miałam jednak nadzieję, że zaskoczenie weźmie nad nim górę a ja zdołam przeprowadzić sprawny atak. Lepiej tylko by uciekał niżeli usiłował mnie zatrzymać, co mogło się stać, kiedy w końcu tak znacząco starałam się zmniejszyć dzielący nas dystans na rzecz celnego trafienia. Uśmiech z złowrogiego szybko przybrał oznaki rozbawienia, dalej jednak nie brakowało mu drapieżnej nuty. W głowie zaczynałam już planować kolejne ruchy oraz ewentualne strategie obrony.
    Toczony przez nas mały pojedynek zajmował mnie do tego stopnia że zignorowałam na ten moment pojawienie się pozostałej części naszej grupy. Moją koncentrację względem reszty mógł teraz poprawić ewentualny przypuszczony na mnie atak którejś z panien, śpieszącej z wsparciem dla czarnowłosego.
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Strachliwy Aniołek

    Godność: Cana Khoeli Mwezi
    Wiek: Wizualnie ok 11
    Rasa: Niebieskoskrzydły Strach
    Wzrost / waga: 140/35
    Aktualny ubiór: Niebieska, skromna sukienka za kolana.
    Znaki szczególne: Ogromne, błękitne skrzydła.
    Zawód: Ochroniarz, opiekunka.
    Pan / Sługa: Alice
    Pod ręką: Łuk i strzały
    Broń: Własnoręcznie robiony łuk oraz strzały.
    Bestia: Rajski Ptak [Tensi]
    Nagrody: Zegarmistrzowski Przysmak (x1), Blaszka Zmartwienia
    Dołączyła: 11 Wrz 2015
    Posty: 96
    Wysłany: 12 Styczeń 2016, 22:11   

    Cana uśmiechnęła się do dziewczyny.
    - Tak. Można spotkać tu strachy - odpowiedziała - i faktycznie mało kto za nimi przepada.
    Opuściła smutno głowę i westchnęła.
    - Czemu Cię tak interesują te stworzenia? - Zapytała jeszcze zanim usłyszała następne pytanie.
    Zamyśliła się na chwilę.
    - Ten uroczy ptaszek to Avi - powiedziała w końcu - jednak z tutejszych bestii. - uśmiechnęła się do Lynne - są różne. Jedne kolorowe i wyglądające przyjaźnie inne za to straszne i raczej nie zachęcające do tego aby się do nich zbliżać, a tym bardziej aby mieć ich za swoich towarzyszy.
    Szła przez chwile w ciszy rozglądając się co robią pozostali.
    - Wiem, jakie zwierzaki macie w Świecie Ludzi - powiedziała po chwili smutno - sama tam kiedyś mieszkałam....jakiś czas temu - dodała.
    - Ciekawe porównanie...właśnie tym są bestie w tym świecie. Zwierzętami. Tylko duża ich część jest od nich o wiele bardziej inteligentna niż zwierzęta jakie znasz, więc trzeba na nie bardziej uważać. - uśmiechnęła się do dziewczyny - sama mam zamiar hmm zaopatrzyć się w jedną bestię - powiedziała w końcu - nazywa się ją u nas Rajskim Ptakiem, a przypomina trochę skrzydlatego lwa z głową wilka i ogonem pawia i jest bardzo kolorowy.
    Zamyśliła się na chwilę, jednak z tego zamyślenia wyrwał ją nagle okrzyk Seamair. W tym momencie zorientowała się co się szykuje. Bitwa na śnieżki. Jednak strasznie nie do końca wiedziała czy ma teraz ochotę na taką zabawę. Stanęła więc z boku i obserwowała zabawę z lekkim uśmiechem. Starała się jednak nie oddalać od Lynne. Być może ma jeszcze jakieś pytania. Ale jeśli młoda dziewczyna będzie chciała przyłączyć się do zabawy to przecież nie będzie jej tego zabraniać. Może potem sama się dołączy do tej zabawy nowo poznanych dzieciaków? Przecież tym dla niej byli. Czuła, że żadne z nich jeszcze nie żyło dłużej niż trzydzieści lat. Mogła się mylić, jednak wiedziała, że ona tutaj robi za dinozaura, choć pewnie nikt jeszcze się nie zorientował jaka jest prawda.
    _________________
    Lynne
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Styczeń 2016, 14:54   

    Byli już we wnętrzu tunelu. Nie przyśpieszając zbytnio, krok po kroku zbliżali się do wyjścia, tak przynajmniej wydawało się Lynne. Słuchała z zainteresowaniem Khoeli, jednak co rusz skanowała swoimi ślepkami miejsce, w którym się obecnie znajdowali. Na całe szczęście nie była to nora pokryta pajęczynami, błotem i czymś na kształt szczątek, a wnętrze było zadziwiająco jasne i przyjemne jak na tajemniczy tunel. A może to tylko taka pułapka? Tak jak te muchołapki, które z pozoru wyglądają jak dziwaczne roślinki, a gdy tylko biedna, ciekawa muszka spocznie w ich "paszczy", przerobią ją na muchową papkę. Odgoniła jednak od siebie te okropne myśli i skupiła się na swojej towarzyszce.
    - Dlaczego interesują mnie strachy? - Zamyśliła się na chwilę, tym samym powtarzając pytanie czarnowłosej, jakby miało to pomóc Lyśce na nie odpowiedzieć. - Jak wcześniej mówiłam, zamieszkuję Świat Ludzi, jednak po części należę również do tego świata... - Próbowała posklejać jakąś sensową wypowiedz. - Jednak Kraina Luster jest dla mnie niemal całkowicie obca, a moja wiedza na jej temat jest znikoma. - Uśmiechnęła się promiennie do skrzydlatej istotki. Z każdym krokiem, temperatura wydawała się spadać, a twarz nastolatki zaczął muskać chłodny wietrzyk, mogło więc oznaczać to tylko tyle, że wyjście jest już niedaleko. No i na całe szczęście, wyglądało na to, że wszyscy wyszli z tego bez szwanku, jednak jak to mówią "nie chwal dnia przed zachodem słońca".
    - Wiem o istnieniu kilku ras, między innymi Strachów... - dodała pośpiesznie aby jej wypowiedz pozostała spójna, w miarę możliwości. - Chciałabym dowiedzieć się o nich czegoś więcej... uważasz, że naprawdę są takie złe? - Zmieniła troszkę temat, opuściła lekko głowę, ponieważ jej twarz przybrała na ułamek sekundy smutny wyraz. Chciała się dowiedzieć, czy jej urocza towarzyszka, tak jak reszta magicznej społeczności uważa, że wszystkie Strachy to podłe bestie. Szybko jednak jej usta wykrzywiły się w przyjaznym uśmiechu i obdarzyła nim Khoeli, ta jednak opowiadała jej o Bestiach, o które Lynne zdążyła już spytać wcześniej. Taki towarzysz to musiał być skarb. Próbowała wyobrazić sobie to niezwykłe stworzenie, które opisywała jej właśnie skrzydlata dziewczyna. Jednak z jej rozmyślań wyrwała ją jedna informacja, a mianowicie fakt, że Khoeli podobnie jak Darlynne spędziła trochę czasu w Świecie Ludzi. Czyżby to je tak łączyło? Może. Czy jednak wypadało o to pytać? Nie bardzo. Fakt, nastolatka już dawno mogła wydać się czarnowłosej wścibska, jednak Lyśka postanowiła, że powstrzyma się od wypytywania o szczegóły. Z przeszłością często może wiązać się sporo bólu, dlatego jeśli Khoeli sama nie poczuje się na tyle pewna w towarzystwie Lyn aby co nieco opowiedzieć, nastolatka nie będzie o to wypytywać. Cała reszta grupy zniknęła im z pola widzenia, jednak Darlynne słyszała swoich towarzyszy niedaleko. Ona i Khoeli minęły jeszcze jeden drobny zakręt i wyszły z tunelu. Blondwłosa stanęła jak wryta oszołomiona tym wszystkim co tutaj zobaczyła. Podobało jej się to, że Kraina Luster potrafiła zaskakiwać. Nastolatkę przeszedł przyjemny dreszcz widząc tyle barw oraz.... śnieg! Tak, śnieg. Dostrzegła niedaleko swoich towarzyszy, wszyscy byli cali i zdrowi, wyglądało również na to, że wspaniale się bawili. Darlynne zachichotała, odgarnęła swoje długie włosy z twarzy, zarzuciła na plecy i sięgnęła po biały puch aby uformować z niego śnieżkę. Nie zważała ani przez chwilę na to, że chyba nie jest ubrana odpowiednio na takie swawole, jednak kto by się tym przejmował kiedy czekała na nią dobra zabawa. Kiedy Lyn była młodsza, razem z mamą urządzały sobie takie drobne bitwy na śnieżki. W ciągu tego swojego samotnego "żywotu", nie miała okazji aby móc z kimś się od tak porzucać śnieżkami. Teraz nawet pomimo swego wieku, który sięgał już trzydziestki, wciąż czuła się w pełni jak dziecko. Nigdy jej to nie przeszkadzało, tym sposobem bez względu na liczbę lat zachowa swoją wieczną młodość. Chyba lepiej wyglądać jak dzieciaczek i zachowywać się jak on, niż przypominać małego szkraba, który pozjadał wszystkie rozumy, prawda? Nie czekając długo na odpowiedz Khoeli, Lynne chwyciła swoją towarzyszkę za rękę i pognała w kierunku reszty drużyny. Kiedy była już niedaleko cisnęła wcześniej przygotowaną śnieżką w Panicza Foku, a ta trafiła w jego udo. Nastolatka schyliła się szybko aby uformować kolejny pocisk i tym razem obrała sobie za cel różowowłosą piękność.
    - Wszyscy na wszystkich! Nikogo nie oszczędzać! - Zachichotała radośnie, tym samym odwracając się w stronę czarnowłosej. Nawet jej nie popuściła i zanim Khoeli zdążyła się zorientować co się kroi, śnieżka ulepiona przez blondwłosą trawiła w jej ramię. Darlynne szukała wzrokiem jeszcze jednej zaginionej duszy, której nie zdążyła jeszcze trafić. Uformowała w rączkach kulkę i popędziła w stronę Alime, która właśnie rozmawiała z kimś kogo Lyśka nie zdążyła jeszcze poznać. Wzięła zamach i trafiła niczego nieświadomą blondynkę w sam czubek głowy.
    - Spokojnie Panienko Alime, nie zapomniałam o Panience! - zaśmiała się i podeszła bliżej ów parki aby się przywitać. Tyko tym razem... bez bliskich spotkań z podłożem.
    - Witam... - powiedziała dosyć pewnie, a nawet zbyt pewnie jak na nią. Obróciła się jeszcze tylko na chwilkę, aby sprawdzić co dzieje się z Khoeli. Nie chciała jej tam zostawiać samej, liczyła na to, że czarnowłosa albo dołączy się do zabawy albo podąży za nią aby sprawdzić kim jest czerwonowłosy chłopak.
     



    Biały Królik

    Godność: Foku
    Wiek: 20
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: Truskawki/Bajkopisarzy.
    Nie lubi: Cieni i Dachowców.
    Wzrost / waga: 183 cm / 71 kg
    Aktualny ubiór: *czarny garnitur *buty garniturowe *biała koszula *czarny krawat
    Zawód: Informator, płatny zabójca.
    Pod ręką: Sztylet wysadzany szmaragdami.
    Broń: Sztylet wysadzany szmaragdami.
    Nagrody: Bursztynowy kompas, Rubinowe serce
    Stan zdrowia: W normie.
    Dołączył: 14 Lis 2015
    Posty: 49
    Wysłany: 2 Luty 2016, 17:33   

    Właśnie tego spodziewał się po tsundere-diablicy, której rzucił wyzwanie. Nie sprawiała wrażenia osoby mogącej zignorować tego typu zaczepkę. I o to chodziło. W końcu przyszli się tutaj zabawić, a gdzie zabawa, gdy nie ma nawet szczypty rywalizacji?
    W przeciągu kilku sekund sytuacja zmieniła się diametralnie. Przed oczami Foku otworzyło się coś, na kształt przejścia do innego wymiaru. Przynajmniej to przyszło mu na myśl, gdy zobaczył, że substancja o zaskakująco równych kształtach i kolorze w żaden sposób nie przemieszcza się. Choć finalnym dowodem było zniknięcie śnieżek, które wręcz zatopiły się w opalizującej tafli. Jakież było jego zaskoczenie, gdy zorientował się, że na jego plecach wylądowały właśnie dwa pociski. Dodatkowo jeden na udzie posłany z zupełnie odmiennego kierunku. Atak z zaskoczenia? Choć Seamair miał przed sobą i wiedział, że stanowi w tym momencie realne zagrożenie, mimowolnie rzucił krótkie spojrzenie za siebie. Jego czerwone źrenice znacznie się rozszerzyły. - Czyli jednak. - pomyślał, odwracając się na powrót twarzą do różowowłosej. W tym momencie, był już stuprocentowo pewny z czym ma do czynienia. Dziewczę niemal w połowie zdążyła się już zanurzyć w magicznym portalu. Czarnowłosy ani myślał odwracać się po raz kolejny, by sprawdzić jak wygląda sytuacja. Już wiedział, że jest opłakana. Jedynym słusznym wyjściem wydawało się teraz zrobienie gwałtownego przewrotu w przód, co też zresztą uczynił. Choć umorusał sobie całą marynarkę w białym puchu, to uchronił się od o wiele gorszego losu, który szykowała dla niego bestyjka. Sprawnie podniósł się na nogi i uśmiechnął nieco złowieszczo. - No ładnie... padłem ofiarą własnej taktyki. - odparł, spoglądając na napływające zewsząd fale dziewoi uzbrojonych w śnieżki. Choć aktualnie była mowa bardziej o Lynne i Seamair.
    - Godne z was przeciwniczki, jednakże nie polegnę! - to mówiąc, ulepił kolejne cztery śnieżne kulki. Jedną z nich, nieco zabrudzoną czymś czarnym, rzucił w przestrzeń pomiędzy czterema dziewczętami, a chwilę potem po jednej kolejno w Alime, Seamair i Lynne. Kiedy te zaaferowały się wykonaniem manewrów zwrotnych, on w mgnieniu oka zniknął z pola widzenia i pojawił się w miejscu, gdzie obecnie powinien się znajdować pierwszy pocisk. Korzystając z przewagi, jaką zyskał dzięki swej sprytnej dywersji szybko schylił się ku ziemi, by uzupełnić amunicję i posłać, po jeszcze jednej kulce, a żeby Khoeli nie czuła się poszkodowana brakiem uwagi, w jej stronę pofrunęły dwie. Po tym wyczynie zabrał nogi za pas i powędrował w okolice pobliskiego drzewa, za którym chwilowo chciał się skryć - mając oczywiście świadomość, że przebywanie pod nim, może wiązać się z potencjalnym niebezpieczeństwem.
    _________________
    Alime
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Luty 2016, 19:27   

    Blondynka dalej wyczekiwała z wręcz zabójczym uśmiechem odpowiedzi chłopaka z płomiennymi włosami. Swoją drogą bardzo ciekawe... Nigdy kogoś takiego nie spotkała. Drugi element który zwrócił uwagę nastolatki to... Oko na muszce? Lekko śmiesznie wyglądająca ( przynajmniej dla niej, lecz wiedzieć wam trzeba że ona ze wszystkiego śmiać się potrafi ) gałka oczna obracała się w tym samym kierunku w którym patrzył chłopak. Ukradkiem zerknęła przez bark za siebie. Kompletnie ją zamurowało kiedy ujrzała.. Portal, a właściwie można powiedzieć dwa - wejście i wyjście. Widząc moment kiedy różowo włosa przeszła przez niego i zaatakowała od tyłu czarnowłosego zaśmiała się w duchu. A dobrze mu tak! " Panienki " żądzą! - pomyślała. Wracając spojrzeniem usłyszała kroki, szybkie kroki. Za swoimi plecami. Natychmiast uświadomiła sobie że trwa tutaj bitwa na śnieżki. Bardzo prawdopodobne jest to, że ktoś szarżuje ze śniegowym pociskiem na nią. Jednak nim zdążyła zareagować dostała kulką z białego puchu w sam środek blond czupryny. Zaraz potem usłyszała głos skierowany do niej.
    - Ależ ja się nie martwię! - zachichotała odwracając się do Lynne.
    Natychmiast przykucnęła nabierając śnieg w gołe dłonie. Co jak co, śnieg zimny jest. Foku przynajmniej ma rękawiczki! Ale w tej chwili dziewczynę najmniej to obchodziło. Formując sporej wielkości pocisk wstała i wycelowała go w głowę niepozornej dziewczyny - tak, tak! Lynne! Zaśmiała się otrzepując z długich włosów resztki śniegu.
    - A może pan się przyłączy? - spytała jeszcze chłopaka.
    Ah! Znów to głupie ( dla niej ) pan, panienka. Widząc śnieżkę, wycelowaną przez kierownika wyprawy odsunęła się lekko na bok ale nie potrzebnie. Kulka białego puchu upadła metr od niej. Zaśmiała się po czym kucając zrobiła jeszcze dwie. Widząc że Foku ukrył się pod drzewkiem wycelowała tam śnieżkę. Nie.. Nie w niego! W dość sporą gałąź nad nim, na której było nie mniej śniegu! By mieć jednak pewność że ta dotrze użyła swej mocy, telekinezy by naprowadzić dobrze pocisk. Wyglądało to zupełnie normalnie i tak na prawdę nikt nie mógł się tego domyślić. Śnieg spadł z gałęzi i osypał " zwykłego podróżnika " ( o ile ten nie zdążył uciec! ) Machnęła ręką Lynne na znak by pobiegła za nią i odgarniając ręką obfite kucyki włosów które własnie spadły jej na twarz ( tak, zawsze w złym momencie czyż nie tak? ) pobiegła w stronę anielicy. Ze śmiechem wycelowała w nią pocisk z odległości ok. 2 metrów i schyliła się by uformować jeszcze coś. Przecież nie może tak z pustymi rękami! Z tego samego miejsca z jej czerwonych rąk powędrowało kilka śnieżek; jedna w stronę głowy Seamair , druga ku Lynne, trzecia znów obiła się o Khoeli, czwarta... Czwarta poleciała ku mężczyźnie, piąta.. Piąta została na obronę. Nie zbaczając czy ta ostatnia dotarła am gdzie powinna odbiegła kawałek i z uśmiechem obserwowała sytuację. Czy ktoś spróbuje ją zaatakować? Przygotowana jest! Po to ma tą kulkę, czyż nie tak?
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 5 Luty 2016, 00:15   

    Niezadowolenie… to właśnie w tej chili odczuwałam, kiedy mój atak się nie powiódł, sama również niemal skończyłam na ziemi jednak ten moment zachwiania szczęśliwym trafem uchronił mnie przed oberwaniem śnieżką. Kto był jej adresatem tego nie wiedziałam, kolejna śnieżka powędrowała w moim kierunku, zdarzyłam ułożyć ręce tak, aby osłonić twarz. Czułam jak rozbija się na mnie zimny biały puch, nie szukałam jednak wzrokiem rzucającej lub rzucającego, ten, który to zaczął był winny a na dodatek na razie oberwał jedynie z własnej amunicji, to nie mogło się tak skończyć, o nie… Czarnowłosy właśnie cisnął kolejnym pociskiem, tym razem jednak wyjątkowo niecelnie. Uśmiechnęłam się zadziornie i szybko pochyliłam, aby uformować w dłoniach śnieżną kulkę.
    -Nagle straciłeś cela ?
    Rzuciłam drwiące pytanie ku Foce, w tej samej chwili rzucając w niego również przygotowaną śnieżką. Moje zdziwienie było niemałe, kiedy mężczyzna zniknął nagle, po czym pojawił się wśród nas zadając kolejne ataki. Oberwałam ponownie! Te śnieżki, mimo iż w rzeczywistości były zimne, to jednak paliły… raniąc moje ego. Z drugiej strony i na dziewczętach wypadałby się zemścić, ale na wszystkich będzie trudno… Może gdyby zamiast bestialskich organów, tatuś doszył mi dodatkową parę rąk to nadarzyłabym z lepieniem śnieżek, a tak to cóż? Odbiegłam nieco od grupki i przyklęknęłam w dłoniach sprawnie lepiąc amunicję, w tym czasie czerwonooki zaczął uciekać a raczej dokonał odwrotu taktycznego? W każdym razie nim nie musiałam się chwilowo obawiać, jednak nie miałam zamiaru pozwolić mu na zbyt długą chwilę spokoju. Obdarowałam śnieżkami Alime i Lynne, ponieważ uzmysłowiłam sobie, że to one wcześniej i mnie zaatakowały, kiedy przyszła kolej na anielicę, zawahałam się przez chwilę i ostatecznie zrezygnowałam z ataku na nią, jednak dopiero, kiedy przez chwilę udało mi załapać z nią kontakt wzrokowy. Uśmiechnęłam się tylko, po czym ruszyłam w pogoń za panem w czerni. Mężczyzna skrył się pod drzewem, całkiem dobrze się składało… W biegu otworzyłam kolejny portal tuż pod swoimi nogami, jego wyjście pojawiło się tuż za pniem drzewa, nie zastanawiając się długo przeprowadziłam atak z zaskoczenia rzucając w czarnowłosego dwiema śnieżkami z diabelskim uśmieszkiem na ustach.
    -Tym, razem już nie uciekniesz!
    Jednak w między czasie coś się stało… nie wiedzieć, czemu nagle śnieg zalegający na gałęziach opadł z drzewa, przez to stałam się jego niespodziewaną ofiarą. Było to gorsze od samych śnieżek, ponieważ poczułam jak zimny puch wpadł mi za kołnierz bolerka, przez co moje ciało przeszedł dreszcz a ja na moment znieruchomiałam. Śnieg nie spadł w końcu sam, a wiatru tu nie było...
    -Wrrr! Która to zrobiła!
    Krzyknęłam tylko a wzrokiem zaczęłam szukać sprawczyni, moje spojrzenie zatrzymało się na fioletowookiej blondyneczce. Momentalnie to dziewczynę obrałam sobie za cel, mimo iż jeszcze nie dostałam odpowiedzi na swoje pytanie. Ulepiłam śnieżkę i zaczęłam podrzucać ją w dłoni, chciałam wprowadzić chwilę napięcia przed atakiem. Prawdę powiedziawszy poza budowaniem napięcia coś jeszcze powstrzymywało mnie przed rzutem, dopiero teraz dostrzegłam, że w naszym gronie pojawił się ktoś nowy. Czerwonowłosego przybysza musiałam zetem obdarzyć chwilą uwagi, co tu robił i w sumie, kiedy się tu wziął? Przygryzłam dolną wargę usiłując sobie wyjaśnić jak mogłam przeoczyć tak istotną sprawę.
    -Kolejny kandydat do „szczęśliwej” eskapady?
    Zapytałam cicho jednak słowa te były bardziej wypowiedzianą myślą niżeli kierowanym do kogoś pytaniem.
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,2 sekundy. Zapytań do SQL: 9