• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Klinika » Pokój Tulki
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 18 Luty 2017, 23:44   Pokój Tulki

    Pokoik znajduje się w lewym skrzydle Kliniki, w sąsiedztwie Gabinetu Bane'a. Jest nieduży i jasny. Podłoga wyłożona jest jasnym drewnem, a ściany pomalowane na jasny, beżowy kolor. Na parterze, znajduje się wejście do niedużej łazienki oraz mały aneks kuchenny, by Julia mogła sobie przygotować herbatę czy kanapki, bez potrzeby opuszczania pokoju.
    Większą część parteru zajmuje mały salon. Podłoga jest tam lekko obniżona, dzięki czemu jest on delikatnie odgrodzony od reszty pokoju. Znajduje się tam regał na książki, stoliczek kawowy, a przy nim kremowa kanapa, w kształcie litery "L", na której znajdują się liczne poduszki, w różnych odcieniach beżu i brązu. Na ścianie na przeciwko znajdują się półki z książkami i bibelotami, a pod nimi wiklinowy koszyk z miękkim kocykiem - legowisko Amber. Na przeciwko wejścia znajduje się spore okno, sprawiające, że przez cały dzień, pokój jest jasny.
    Pięterko jest prywatną częścią pokoju (gości przyjmuje zawsze na dole). Znajduje się tam szafa oraz komoda na ubrania. Dalej stoi skromne biurko, w którego szufladach można znaleźć sporo artykułów plastycznych (może i Tulka jest teraz pielęgniarką i skupia się na tym, ale rysować nadal uwielbia). Na przeciwko biurka znajduje się toaletka ze sporym lustrem, które pozwala jej się też obejrzeć w całości, a nie tylko gdy chce się jakoś pomalować czy uczesać. Ściana na końcu piętra jest jednym wielkim oknem, a pod nim znajduje się łóżko. Nie przypomina ono jednak zwykłego łóżka, raczej spore legowisko, znajdujące się na podłodze i zajmujące całą szerokość pokoju. Obojętnie pod jakim kątem by się na nim położyła, zawsze będzie w całości na miękkim materacu, zakrytym licznymi poduszkami oraz ciepłą kołdrą. Łóżko jest oddzielone od reszty piętra, zasłoną, która daje jej odrobinę prywatności. Nic nie oddziela jednak legowiska od okna, więc leżąc w łóżku może bez problemu spoglądać w gwiazdy czy oglądać wspaniały park oraz żyjątka biegające wesoło po drzewach. Na jednej ze ścian znajduje się również lampka, która pozwala cieszyć się lekturą bądź szkicownikiem, nawet po zmroku.
    Całość jest nieduża i przytulna. Jest tam jednak na tyle dużo przestrzeni, że Tulka spokojnie może rozprostować skrzydła, a nawet wlecieć na antresolę, omijając tym samym schody.
    _________________





    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 5 Marzec 2017, 16:54   

    W drodze do pokoju zatrzymała się jeszcze w recepcji. Przekazała pani Alice to co powiedział jej dyrektor. Marionetka z uśmiechem podała jej dzwonek. Julia zawahała się ale po chwili zapytała jeszcze czy mogłaby dostać jakiś sok do pokoju i może miski dla Amber. Alice zaskoczyła ją wiadomością, że wszystko już na nią czeka w pokoju. Dziewczyna podziękowała grzecznie i ruszyła w końcu obejrzeć porządnie dwoje lokum. Cały czas była zawinięta w koc.
    Otworzyła drzwi i weszła powoli do pokoju. Dopiero teraz mogła spokojnie się rozejrzeć. Amber od razu poszła do swojego legowiska. Wybiegała się i najadła, to teraz pójdzie spać. No jasne!
    Tulka podeszła najpierw do wielkiego okna na parterze, zachwycona widokiem za nim. Po chwili zostawiła koc na kanapie po czym zaczęła oglądać uważnie najpierw parter, by następnie udać się na antresolę. Widząc spore legowisko oniemiała z wrażenia. O takim łóżku to nigdy nawet nie marzyła. Tyle miejsca! Opadła na miękkie poduszki i zamruczała głośno. Coś czuła, że tutaj nie będzie miała problemów z zasypianiem.
    Gdy skończyła już zwiedzać swoje skromne loku, podeszła do toreb, które zostawiły tu rano razem z Jocelyn. Wyjęła z nich kosmetyki oraz piżamę i ruszyła do łazienki. Wzięła szybki prysznic by się odświeżyć, używając do umycia się żelu o zapachu magnolii. Przebrała się w piżamę składającą się z szortów i krótkiej luźnej koszulki z krótkimi rękawami, z których jeden opadał, odkrywając jej ramię.
    Następnie do jednej z misek nalała Amber wodę, by lisiczka zawsze miała do niej dostęp. W aneksie znalazła szklaną miskę, którą od razu wypełniła kupionymi wcześniej słodyczami. Zaniosła to wraz ze swoimi przyborami plastycznymi oraz jedną z kupionych książek na antresolę. Pozostałe książki ułożyła na regale. Następnie wzięła torbę z ubraniami i poszła na górę. Zaczęła powoli, bez pośpiechu przekładać je do komody oraz szafy. Przybory ułożyła na biurku. Nad nim na półce postawiła szklanego liska, którego dostała od Prismy.
    Koszulkę dla Bane'a zostawiła na toaletce, by o niej nie zapomnieć.
    Jeśli do tego czasu jeszcze nikt się u niej nie zjawił, zeszła na dół by nalać sobie soku po czym wróciła do łóżka. Tam ułożyła się wygodnie, kładąc obok miskę z żelkami i książkę. Chwilę spoglądała na park za oknem po czym zabrała się za lekturę, czekając aż ktoś do niej przyjdzie.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 6 Marzec 2017, 22:56   

    Bane przed pójściem do pokoju Tulki wstąpił do magazynu z którego zabrał potrzebny sprzęt - kroplówkę, wenflony, igłę i stelaż do kroplówki (no przecież nie będzie się przemęczał i stał z pojemnikiem z ręku). Wolnym krokiem, gwiżdżąc sobie radośnie udał się do skrzydła w którym znajdowały się mieszkania personelu.
    Stanął przed drzwiami i uśmiechnął się szeroko. Gdyby go teraz ktoś zobaczył, stwierdziłby że facet coś knuje.
    Nie trzeba było czekać długo - Bane powolutku sprawdził, czy klamka pod naporem ustąpi. Ustąpiła, więc nie czekając na zaproszenie, mocnym pchnięciem otworzył drzwi na oścież i wkroczył jak aktor na scenę, oczekujący oklasków i okrzyków uznania.
    - Oto jestem! Szykuj się na wieczór z atrakcjami! Twój ulubiony lekarz-już-ordynator przybył! - zakrzyknął śpiewnie i wyszczerzył się, ale na dole nikogo nie było.
    Ramiona opadły mu na dół, westchnął i rozglądnął się dookoła. Pokoik nie był jakoś specjalnie wielki ale przestronny i podobnie jak jego, miał antresolę. Wygodne rozwiązanie z tymi piętrami, zawsze można było wykorzystać dół jako gabinet a góra była strefą prywatną.
    - Jest tu ktooo? - zawołał, znowu śpiewnym tonem. Był w wyśmienitym humorze, chyba nikt ani nic nie może mu go dzisiaj zepsuć!
    Z natury należał do osób bezczelnych, dlatego wspiął się schodami na górę, nie zważając na to, że Tulka może nie życzyć sobie jego towarzystwa. Trudno! Będzie musiała go dzisiaj znieść! Był w świetnym humorze a poza tym trzeba jakoś uczcić jego awans, co nie? No i Tulka miała zaległą premię od niego.
    Przez chwilę rozglądał się po pomieszczeniach aż wreszcie znalazł zgubę. Podszedł do łóżka, ciągnąc za sobą stelaż kroplówki. Wyszczerzył się do niej zadziornie.
    - Tęskniłaś? - zapytał po czym przykucnął przy łóżku. Nie miało skrzyni, materac znajdował się na podłodze, wydało mu się to trochę dziwne, ale nie komentował. Przyłożył dłoń do jej czoła by sprawdzić temperaturę. Była w normie, jednak mimo to dziewczyna była trochę blada. Nie dziwne, została ugryziona przez Krwiopijcę...
    Ha! No, to skoro Bane ma teraz zająć się Rosie, to się z nią trochę zabawi. Oczywiście przy tym też wyleczy, bo jak wiadomo, lekarz przede wszystkim ma wyleczyć! Jak to się mówi...? "Istotę najlepiej się leczy zabawą"? A może nie... Może to było "Istota najlepiej się uczy przez zabawę..." No nieważne! Będzie faaajnie!
    Westchnął i pokazał małej co ze sobą przyniósł. Pamiętał, że kiedy spotkali się pierwszy raz bała się igieł. Faktycznie wkłucia to nic przyjemnego, ale niestety w jej wypadku trzeba było zastosować kroplówkę. Jeśli miała szybko wrócić do formy (a miała! bo Bane przygotował 'premię') to musi się zgodzić na igłę.
    - Nadal boisz się igieł, Słońce? - zapytał głaszcząc ją po policzku. Jego głos złagodniał a ekscytacja trochę przygasła, uśmiech zmienił się na delikatniejszy a oczy lekko zmrużyły.
    Taka krucha...
    Patrzył jej w oczy z troską i czekał na decyzję - kłuć teraz czy jeszcze poczekać? W międzyczasie przygotował sobie wszystko, założył rękawiczki i nasączył wacik płynem dezynfekującym.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 6 Marzec 2017, 23:49   

    Siedziała spokojnie, zawinięta w kołdrę. Czytała jedną z zakupionych rano książek, od czasu do czasu zerkając za okno. Nie było to zbyt trudne skoro zajmowało praktycznie całą ścianę. Słońce wpadało miło przez szyby, dodatkowo rozgrzewając dziewczynę. W końcu się uspokoiła po tym zwariowanym dniu. Mimo, że nie zrobiła dziś wiele czuła się jakby cały dzień biegała po Klinice od jednego pacjenta do drugiego. Zaśmiała się cicho, uświadamiając sobie, że przecież może tak być w przyszłości. Ale nie ma co marudzić! Nie jest już małą dziewczyną i nie będzie marudzić, że jest ciężko! Ma trzy miesiące, żeby udowodnić Anomanderowi, że jest coś warta i przyda się w Klinice i ma zamiar ten czas jak najlepiej wykorzystać.
    Nagle usłyszała, że ktoś naciska klamkę. Spięła się i nasłuchiwała. Nie tylko tego czy ktoś wchodzi czy się tylko pomylił ale też tego jak zareaguje Amber. Początkowo zawarczała cichutko, ale nie wyszła z koszyka. Julia nie słyszała charakterystycznego cupkania pazurków o posadzkę. Nagle drzwi się otworzyły, a cały pokój wypełnił śpiewny głos Bane'a. Zaśmiała się cichutko słysząc to.
    - Jestem na górze - zawołała, gdy zapytał czy ktoś tu jest. Czekała grzecznie aż lekarz wejdzie na górę. W międzyczasie odłożyła książkę obok sporego legowiska. Usiada bliżej krawędzi i uśmiechnęła się na jego widok. Był naprawdę radosny, prawie go nie poznawała. Ale była to pozytywna zmiana. Przynajmniej nie był tak przygnębiony jak dziś rano. Zmiana o sto osiemdziesiąt stopni. Na lepsze.
    Poruszyła delikatnie ogonkiem pod kołdrą - bardzo- uśmiechnęła się do niego. Uśmiech jednak znikł, gdy zobaczyła co Bane ze sobą przyniósł. Tak jak myślała...dostanie kroplówkę, a niestety lisica nadal bała się igieł. Co prawda nie było to już tak paniczne jak jeszcze kilka lat temu, ale nadal był to strach.
    Westchnęła cichutko i uśmiechnęła się nieznacznie - nadal się boję - przyznała cichutko, opuszczając nisko uszka - ale wytrzymam - dodała wtulając się delikatnie policzkiem w dłoń mężczyzny. Tak bardzo potrzebowała jego dotyku. Choćby tak nikłego jak głaskanie po licu.
    Siedziała spięta, widząc jak lekarz przygotowuje sprzęt. Wzięła kilka głębszych oddechów i gdy zobaczyła, że Bane jest już gotowy, wyciągnęła niepewnie w jego stronę rękę, by mógł się wkłuć. Widać było, że się boi i jest spięta, ale starała się być dzielna. Uszy miała położone, a szczęki zaciśnięte. Odwróciła wzrok dając białowłosemu pracować. Chciała mieć to już za sobą. Nie uciekała ręką, ani nic nie mówiła, po prostu czekała.
    Gdy Bane podłączył już kroplówkę, rozluźniła się lekko i spojrzała na niego, uśmiechając się delikatnie. Poprawiła sobie poduszkę za plecami i usiadła wygodniej, lekko rozpościerając skrzydła.
    - Pewnie musisz teraz uciekać do swoich obowiązków? - zapytała spokojnie. Nie chciała go odciągać od pracy, mimo iż bardzo chciałaby, żeby został przy niej. Jednak to tylko kroplówka, nie musi jej pilnować, jest już duża i wie czego nie robić, żeby sobie czasem wenflonu nie wyrwać. No i sama potrafi potem kroplówkę odłączyć. Spojrzała mu w oczy, czekając na jego decyzję.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 7 Marzec 2017, 00:35   

    Może i urosła, gdzieniegdzie doszło jej kilka nowych krągłości i kształtów, ale tak naprawdę nie zmieniła się zbytnio. Nadal była w jego oczach małą Tulką, wystraszoną dziewczynką która potrzebuje opieki. Bała się igieł... Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem bo w głębi duszy wiedział, że Tulka nadal będzie się bała.
    Kucanie przy tym dziwnym łóżku przypominającym niedźwiedzi barłóg (bo legowisko było wielkie) nie było najwygodniejsze, ale Bane jakoś sobie poradził. Przeszedł na kolana i przygotował wszystko, posyłając dziewczynie co chwilę pokrzepiające spojrzenia.
    - Wiesz, kiedyś jak byłaś jeszcze dzieckiem chciałem ci opowiedzieć bajkę, ale nigdy nie było okazji. - zaczął. Chciał zająć ją słuchaniem. Po co? No cóż... W swojej długoletniej praktyce lekarskiej nauczył się, że jak się odwróci uwagę dzieci jakąś ciekawą historyjką to nawet nie wiedzą kiedy nastąpił zastrzyk.
    - Chcesz posłuchać? Jest trochę przygnębiająca, ale ostatecznie ładnie się kończy. - powiedział uśmiechając się delikatnie - Ale to śpiewana historia, więc musisz się skupić na słowach by zrozumieć całość. Śpiewak ze mnie nie najlepszy, ale dam z siebie wszystko. - odchrząknął przygotowując się do piosenki.
    Zaczął cicho, jakby nie był do końca pewien czy spodoba jej się jego nieco chrapliwa, męska barwa głosu. Kiedyś śpiewał Kylie i mówiła, że ma ładny głos, stworzony do musicalowych ról...czarnych charakterów. Zawsze wtedy złościł się a jak był malutki płakał, bo nie chciał być zły.
    Śpiewał o Bestii który pokochał Piękną, lecz Piękna, zakochana w sobie, odepchnęła brzydala racząc go nieprzyjemnymi epitetami. Bestia płakał, ale wyniósł z tej lekcji o wiele więcej niż próżna Piękna. Znalazł swoją własną, prawdziwą Ślicznotkę która widziała w nim Najpiękniejszego Mężczyznę na Świecie. I tak skończyła się bajeczka.
    Czy się zorientowała czy nie, w połowie piosenki gdy nadszedł najważniejszy dla fabuły moment, wkłuł się najdelikatniej jak umiał, wcześniej przecierając miejsce wacikiem. Podpiął wenflon i kroplówkę i gdy skończył ostatnią frazę piosenki, zawiesił pojemnik z płynem na stelażu.
    Uśmiechnął się do niej gdy w końcu się do niego odwróciła.
    - I jak? Podobała się bajka? - zapytał, celowo pomijając temat igły - Może jesteś już za duża na takie dziecinne opowieści... ale... - urwał i już nie dokończył. Nie wypada przyznawać się, że jak zniknęła na te kilka lat, przerobił bajkę na swój własny sposób. I tak Bestia stał się Cyrkowcem...ale Bane nigdy nie mógł się zdecydować czy Tulka jest próżną Piękną czy prawdziwą Ślicznotką. W chwilach złości była Piękną, w chwilach gdy miał nadzieję że wróci, była Ślicznotką.
    Gdy zapytała go o plan dnia, zamyślił się na chwilę. W sumie powinien był jeszcze zajrzeć do Rosie bo Anomander poprosił go, by teraz to on się nią zajmował... Ale Rosie przecież nie ucieknie, prawda? Białowłosy poprosił Alice by przed snem zerknęła w jakim stanie jest pacjentka. Jeść jej i tak nie dadzą bo musi być na czczo do badań.
    Mężczyzna pochylił się i wszedł na łóżko, na dziewczynę, tak, że zawisł twarzą nad jej licem. Uważał na kroplówkę i jego ruchy były wolne. Gdy znalazł się tuż nad nią, uśmiechnął się tajemniczo.
    - Obowiązków mam więcej, zgadza się. - powiedział cicho - Ale jako Nowy Ordynator muszę zadbać też o personel. A o ile dobrze pamiętam...obiecałem ci premię, czyż nie? - pochylił się i trącił nosem jej obojczyk.
    Musiał chwilę poczekać. Dziewczyna musi nabrać sił. Odsunął się od niej i zszedł z legowiska, ostrożnie, by nie potrącić stojaka z płynem.
    Stanął na równych nogach i popatrzył na nią z góry. Jedną rękę włożył do kieszeni, jak to miał w zwyczaju, przez co jego poza nabrała nonszalancji.
    - Nieźle się tu urządziłaś. - powiedział - Cieszę się, że masz swoje gniazdko. Będziesz miała gdzie przede mną uciekać. - uśmiechnął się drapieżnie a oczy błysnęły mu złowieszczo.
    Ale przecież ona go znała. Wiedziała, że mężczyzna nie zrobi jej krzywdy. Bo nie zrobi... Prawda?
    - Czy mógłbym zrobić sobie kawy? - zapytał uprzejmie i jeśli mu pozwoliła, zapytał czy też coś chce po czym zszedł na dół, do aneksu kuchennego.
    Po chwili wrócił z kubkami i usiadł na podłodze po turecku, wzdychając bo podłoga była trochę za twarda. Ale nie narzekał, w końcu nie on tu miał mieszkać, prawda? Może Tulka nie lubiła krzeseł ani foteli.
    Patrzył na nią z uczuciem i popijał kawę, czekając aż kroplówka przywróci jej siły. Co chwilę stukał palcem w woreczek z płynem, sprawdzając ile już ubyło.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 7 Marzec 2017, 08:51   

    Podniosła delikatnie uszy, słysząc, że Bane chce jej opowiedzieć bajkę. Zerknęła na niego i uśmiechnęła się lekko - bardzo chętnie posłucham - powiedziała i skinęła głową, że rozumie iż jej zaśpiewa.
    Słuchała uważnie, wsłuchując się w tekst. Opowieść faktycznie była przygnębiająca ale w końcu skończyła się dobrze i Bestia znalazł prawdziwą Ślicznotkę. Niosła przesłanie, że jeśli masz dobre serce to znajdziesz kogoś kto Cię pokocha, niezależnie od tego czy jesteś piękny czy wręcz przeciwnie. Ale przecież to nie wygląd się najbardziej liczy, a uczynki. Jakby miała oceniać tylko po wyglądzie, to w życiu by się nie zdecydowała na pracę tutaj. Nie póki jest tu Anomander. W końcu gdy ten patrzył na nią swoim zimnym wzrokiem, przypominał nie tyle smoka ale demona.
    Dziewczyna drgnęła, gdy białowłosy wkłuł się w jej rękę. Nic jednak nie powiedziała. Była chyba zbyt wyczulona na to by dało się skutecznie odwrócić jej uwagę od problemu. Słuchała jednak piosenki do samego końca.
    Gdy już się odwróciła, odpowiedziała nieśmiałym uśmiechem na jego uśmiech.
    - Bardzo mi się podobała - przyznała poruszając lekko uszkami - i lubię kiedy mi śpiewasz, uspokaja mnie to - przyznała delikatnie się rumieniąc. Słysząc dalszą jego wypowiedź, przekręciła lekko głowę - Bane, na bajki nigdy nie jest się za dużym, a ja bardzo chętnie posłucham kiedyś następnych - przyznała z uśmiechem i wyciągnęła lekko do niego rękę i jeśli ją chwycił, uścisnęła lekko jego dłoń - zawsze lubiłam słuchać bajek, ale odkąd umarła moja niania, gdy miałam jakieś cztery czy pięć lat, nie miał mi ich kto opowiadać - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się uroczo.
    Zarumieniła się delikatnie, gdy pochylił się nad nią i przypomniał jej o premii - no dobrze - powiedziała nieśmiało - ale pamiętaj, że nie chcę Cię odciągać od pracy - dodała spokojnie. To nie tak, że nie chciała premii, czy że nie chciała z nim spędzać czasu, bo chciała i to bardzo, ale jeśli przez nią zacznie się opuszczać w pracy, zwłaszcza teraz gdy został Ordynatorem, to Anomander będzie na nich zły, a tego nie chciała.
    Zaśmiała się słysząc o uciekaniu przez lekarzem - a może wzięłam osobny pokoik, żebyś to ty mógł odpocząć ode mnie? - zapytała zadziornie i pokazała mu języczek. Widać było, że powoli zaczyna odzyskiwać siły oraz dobry humor - poza tym chyba lepiej, żeby Amber nie kręciła się pod nogami, gdy będziesz przyjmował pacjentów u siebie, albo, żebym ja nagle nie wparowała bo czegoś zapomniałam, bo wtedy na pewno by krążyły plotki, że dostałam pracę bo sypiam z Ordynatorem - dodała miło. Bane mógł mieć wrażenie, że dziewczyna bardziej przejmuje się innymi niż samą sobą.
    Przytaknęła mu głową - czuj się jak u siebie - powiedziała z uśmiechem. Słysząc jego dalsze pytanie, sięgnęła po pustą już szklankę - mogłabym Cię prosić, żebyś przyniósł mi soku? Na blacie stoi otwarty jeden - jeśli wziął od niej szklankę, uśmiechnęła się miło i czekała cierpliwie aż Cyrkowiec wróci do niej. Podziękowała mu grzecznie za sok i upiła łyk po czym odstawiła szklankę obok łóżka.
    Widząc jak wzdycha siadając na podłodze zaśmiała się - Bane nie musisz siedzieć na podłodze jeśli nie chcesz, obok jest sporo miejsca - pokazała na legowisko - a poza tym, są też krzesła - uśmiechnęła się uprzejmie. Po chwili jednak sobie coś przypomniała - Bane...skoro i tak musimy poczekać aż kroplówka się skończy to chciałabym Ci coś dać - powiedziała nieśmiało i wskazała ręką na toaletkę, na której leżała czarna, męska koszulka - rano zniszczyłam Ci koszulkę i nie czułam się z tym dobrze, uznałam więc, że Ci ją odkupię - opuściła niepewnie wzrok - mam tylko nadzieję, że Ci się spodoba - dodała cichutko, czekając na reakcję mężczyzny. Wzięła taką, która jej się spodobała i uznała, że będzie do białowłosego pasować, jednak przecież mogła się pomylić lub nie trafić w gust mężczyzny.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 7 Marzec 2017, 13:24   

    Jej komentarz o tym, że mógłby usiąść na krześle, zbył machnięciem ręki. Chciał być przy niej, a poza tym lepiej siedziało mu się na podłodze, bo przynajmniej nie musi się pochylać. A siedząc na krześle, musiałby usiąść tak, by aż tak nie górować.
    Pił kawę rozkoszując się jej smakiem i aromatem. Znał już ten zapach na wylot, ale nie przestawał go zadziwiać. Uwielbiał tutejszą kawę, w porównaniu do tej, ludzka była zwykłymi szczynami. Aż dziw, że w Świecie Ludzi mógł zapijać się lurą każdego dnia, po kilka filiżanek dziennie.
    Patrzył na dziewczynę i uśmiechał się delikatnie. Anomander co prawda nie dał mu wolnego wieczoru, ale dał też do zrozumienia, że z Rosemary wszystko w porządku, bo zwyczajnie śpi. No tak, po takiej dawce środka jaki dostała, będzie spała do rana. Rano rozpocznie się zabawa.
    Oparł głowę na ręce i cierpliwie czekał aż kroplówka zasili Tulkę. Zastanawiał się co czuła mała gdy Rosie z niej piła. Pewnie bolało, musiało boleć... Dwie małe kropki, pamiątka po ugryzieniu, zostały nie najlepiej zasklepione przez co na skórze pozostawiły malutkie ślady. Ale może to i dobrze? Czasem blizny przypominają o tym co było i hamują przed popełnieniem tego samego błędu co kiedyś. Bane sam był w bliznach, przecinały jego skórę prawie w każdym zakamarku, tworząc swoistą mozaikę - obraz pełen bolesnych wspomnień.
    Ale z tym co było już dawno się pogodził. Przeszłości nie zmieni, ma tylko wpływ na teraźniejszość i przyszłość.
    Na wzmiankę o tym, że dziewczyna ma dla niego prezent, ożywił się. Brew powędrowała ku górze, malując na twarzy wyraz zdziwienia. Popatrzył w miejsce które mu wskazała.
    Na toaletce leżała jakaś część garderoby, Tulka szybko pospieszyła z wyjaśnieniami - koszulka. Wstał podpierając się i podszedł do mebla by wziąć ją i oglądnąć. Była z dobrego gatunkowo materiału, czarna, ze srebrnymi zdobieniami. Nie musiał znać ceny by wiedzieć, że dziewczyna wykosztowała się i to mocno.
    Uśmiechnął się dotykając srebrnej nici. Zawsze lubił czerń. Była elegancka i ponadczasowa. Teraz gdy wyglądał jak śmierć, czerń pewnie mu nie służyła, ale miał to gdzieś. Przecież to on ma się czuć w ciuchach dobrze, prawda?
    Chyba trafiła z rozmiarem jednak mimo to, koszulka wydawała się być dość przylegająca, żeby nie powiedzieć 'obcisła'. Ale to dobrze! Bane będzie mógł chwalić się wyrobionym przez te wszystkie lata tutaj kaloryferem. Ordynator przecież nie zawsze musi być otyłym, łysiejącym facetem w okularach jak denka flaszek, prawda?
    Nie czekając na nic, zdjął kitel i odrzucił go na toaletkę. Następnie pozbył się swojej czarnej tuniki. Chciał zmierzyć nowe ubranie, ale jeszcze przed narzuceniem sobie koszulki na głowę, uśmiechnął się do Tulki zadziornie.
    Może i wyglądam jak postać z czarno-białych fotografii... Ale ciało mam niczego sobie!
    Zwykła męska próżność i potrzeba pochwalenia się tym co ma, sprawiły, że ubierał się powoli, pozwalając by dziewczyna oglądała grę mięśni. Może to głupie... Ale Bane miał w sobie coś z narcyza. Z tym, że sam się nie podziwiał, lubił jak robili to inni.
    Faktycznie koszulka była przylegająca, ale na pewno wyglądał w niej świetnie. Skąd to wiedział? Bo świetnie się czuł. A jakoś tak jest, że jak facet który było nie było ma swój styl (i to elegancki, ładny) czuje się w czymś dobrze, to i wygląda dobrze.
    - Świetna. - powiedział wygładzając materiał na swoim umięśnionym brzuchu - Nie musiałaś, naprawdę. Ale dziękuję, bardzo mi się podoba. - uśmiechnął się - Jak wyglądam?
    Głupie pytanie. Przecież Bane wiedział, że wygląda jak milion dolców. Czarne jeansy z wąskimi nogawkami (ale nie obcisłe rurki!), czarne buty i czarna koszulka z pięknymi, srebrnymi zdobieniami. Czy wysportowany, zadbany mężczyzna mógł wyglądać w tym źle?
    Przykucnął przy jej łóżku i stuknął w kroplówkę. Płynu ubywało, jeszcze chwila i Tulka powinna poczuć się lepiej. Posłał jej uśmiech i wszedł na łóżko, powoli, jak kocur który skrada się do swojej ofiary. Znowu znalazł się tuż nad nią, pochylił się by ich twarze spotkały się bardzo blisko.
    - Coś czuję jednak, że za chwilę koszulka nie będzie mi potrzebna, czyż nie? - zapytał a w jego oczach pojawiła się iskra, która powoli rozbudzała żar - Sam jej jednak nie zdejmę, za bardzo mi się podoba. Może mogłabyś mi pomóc? - zmrużył oczy i zaśmiał się cicho, głębokim głosem.
    Pochylił się jeszcze niżej. Kroplówki zostało już niedużo, może sobie więc pozwolić na delikatny prolog tego co nastąpi później.
    Skierował twarz ku jej szyi, obojczykowi. Musnął ustami skórę w jednym miejscu, potem w drugim. Pochylał się nad nią tak, że z ciała tworzył swoistą klatkę, mogłaby się wyrywać, ale on był wyższy, cięższy i silniejszy - efekt można sobie więc wyobrazić.
    - Nie ruszaj się, malutka. - szepnął owiewając skórę jej szyi gorącym oddechem - Nie chcemy byś zrobiła sobie krzywdę. - nawiązywał do wenflonu który dość łatwo zerwać w czasie szamotaniny.
    Zaczął całować jej obojczyk, składając na nim soczyste, leniwe pocałunki. Skóra pod jego koszulką zaświeciła się gdy zaczął używać mocy. To był taki rytuał - Bane już nawet nie musiał pamiętać, by użyć mocy w trakcie pieszczot z dziewczyną. Stało się to naturalne, bo tylko dzięki temu mógł złagodzić działania swojej śliny.
    - Nie używaj swojej mocy. Jeszcze nie teraz. - wymruczał cicho. Mogła czuć na skórze delikatne pieczenie, podobne do tych jakie wywołują kremy z kapsaicyną - rozgrzewające. Nie chciał by już teraz zużywała energię na moc, przyda jej się później bo na wieczór zaplanował coś szczególnego. Oczywiście jeśli ona się zgodzi.
    Całował wolno, leniwie, poświęcając każdemu skrawkowi skóry szyi należytą atencję. W przerwach na oddech, zerkał na kroplówki. Już zostało tak niewiele.
    Po kolejnej dawne pocałunków, podniósł twarz i popatrzył na nią uważnie.
    - Jak się czujesz? - zapytał kontrolnie. Na jego skórze widniały znajome świetliste wzory, potwierdzające użycie mocy. Przygasły jednak na chwilę, dając Bane'owi możliwość zatrzymania energii na później. Przyłożył rękę do jej czoła. Miał nadzieję, że z Tulką jest już dobrze bo... No, bo dłużej już nie wytrzyma! Cholera, pościł przez kilka lat, prawda? Nie dotykał żadnej kobiety przez długi czas, chyba należało mu się małe co nieco? Zwłaszcza, że dostał dziś awans! Stał się kimś!
    Patrzył na nią, czekając na jakikolwiek odzew. Na zgodę do dalszych pieszczot, lub odmowę. On się dostosuje, nie chce jej do niczego zmuszać. Mają czas, w końcu będą razem pracować.
    Ach, to takie słodkie! Romans Pielęgniarki i Ordynatora.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 7 Marzec 2017, 14:39   

    Dziewczyna przyglądała się z zapartym tchem, jak mężczyzna ogląda prezent. Odetchnęła jednak, gdy zobaczyła jak rozbiera on kitel i tunikę. Jej wzrok zatrzymał się na umięśnionym brzuchu. Bane naprawdę nad sobą pracował w trakcie jej nieobecności. Ona sama lekko wyszczuplała i nabrała kształtów. Nie musiała się wstydzić swojego ciała. Zaśmiała się krótko, gdy zobaczyła jak powoli mężczyzna ubiera koszulkę, która okazała się dość opinająca, ale dzięki temu będzie mogła zerkać na jego ciało nawet wtedy gdy jest ubrany.
    - Cieszę się, że Ci się podoba - powiedziała z uśmiechem. Słysząc jego pytanie, przyjrzała się mu krytycznie - no...ujdzie w tłumie - powiedziała i pokazała białowłosemu język. Oczywiście, że wyglądał świetnie! Ale on to na pewno wiedział. A to, że jej też się podobał mógł zobaczyć w jej oczach, które odzyskiwały swój dawny blask.
    Zachichotała cichutko, słysząc, że za chwilę nie będzie potrzebował koszulki - musisz w niej jeszcze chwilkę wytrzymać - uśmiechnęła się niewinnie - jeszcze jestem trochę uwiązana - poruszyła delikatnie ręką z wenflonem, żeby pokazać o co jej chodzi. Jeśli teraz zaczęłaby zdejmować mu koszulę to znając jej szczęście, wyrwałaby go sobie i to bardzo szybko.
    Jej serce lekko przyspieszyło, gdy poczuła muśnięcia jego usta. Przytaknęła głową, że nie będzie się ruszać. Jej oddech stał przyspieszył, usta miała lekko rozchylone, a oczy przymrużone. Zerkała na mężczyznę oraz świecące wzory, przebijające się przez materiał koszulki. Odchyliła głowę, by ułatwić mężczyźnie dostęp. Chciała użyć mocy, ale w ostatnim momencie Bane ją powstrzymał. - d-dobrze - wyszeptała.
    Mruczała cichutko, zadowolona z delikatnych pieszczot. Gdyby to był ktokolwiek inny, bałaby się, ale czuła, że Cyrkowiec nie zrobi jej krzywdy. Dbał o nią i martwił się. Ufała mu w pełni. Nie wiedziała czemu tak jest, czy przez to, że coś do niego czuje czy może przez to, że jej pomógł jak była jeszcze mała. Trochę nieświadomie zaczęła wodzić ręką bo zarysie mięśni na jego torsie. Siedziała pod nim mocno zarumieniona.
    Gdy się od niej odsunął, by upewnić się jak się czuje, uśmiechnęła się do niego zarumieniona - już o wiele lepiej, dziękuję - wyciągnęła rękę i pogłaskała go delikatnie po policzku, uśmiechając się cały czas. W jej oczach błyszczały zadziorne iskierki.
    Poprawiła się na legowisku trochę nerwowo i zerknęła na kroplówkę, sprawdzając jak długo będzie musiała jeszcze czekać, aż w końcu Bane usunie ten paskudny wenflon z jej żyły i będzie miała swobodę ruchów.
    Tulce chyba spodobały się takie pieszczoty, gdyż Bane mógł zauważyć jak się niecierpliwi, żeby odebrać swoją premię.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 7 Marzec 2017, 21:52   

    Grzecznie przyjmowała pieszczoty, nie próbowała żadnych sztuczek co spodobało się mężczyźnie. Gdyby zaczęła machać rękoma, zerwałaby sobie wenflon a to jest raczej mało przyjemne. Z resztą kroplówka miała jej pomóc, wzmocnić ją.
    Odsunął się od niej gdy skończył całować a na jej wiadomość, że czuje się coraz lepiej, skinął głową. Odczekał chwilę, bo woreczek z płynem był już prawie pusty. Gdy wreszcie zniknęły ostatnie kropelki, Bane wstał by umyć ręce, po czym wrócił do niej z założonymi już gumowymi rękawiczkami.
    Igły pozbył się sprawnie i bez zbędnego gadania. Nie było sensu zawracać głowę dziewczynie kolejną bajeczką, skoro w czasie słuchania pierwszej i tak myślała o wkłuciu.
    Białowłosy posprzątał wszystkie narzędzia, dziewczynie dał wacik nasączony płynem dezynfekującym i kazał przyłożyć do rany. Następnie, gdy pozbył się odpadów medycznych (wrzucił je do worka który przygotował do wyniesienia przy okazji jak będzie opuszczał to miejsce) chwycił jej dłoń i zasklepił rankę mocą. Wystarczyło że jego tatuaże zaświeciły się na mgnienie oka, by po rance nie było ani śladu.
    Po skończonej robocie Bane uśmiechnął się, przesunął stelaż po czym bez pardonu, władował się na łózko, obok Tulki. Wyciągnął się na nim wygodnie, zakładając nogę na nogę, a ręce za głowę. Odetchnął zadowolony, oczy mu błyszczały niespotykaną na co dzień u niego radością.
    - No to teraz czas na premię. - powiedział patrząc na dziewczynę - Proszę, oto jestem. Możesz dziś wykorzystać mnie do czego tylko chcesz. - wyszczerzył zęby. W oczach obok wesołości mogła zobaczyć błysk ekscytacji i tajemnicy, bo Bane przecież nie określił dokładnie co teraz nastąpi.
    Pozwolił jej decydować. Jeśli mała chce jeszcze odpocząć, on posłusznie przy niej poleży. Jeśli chciała się przytulić, był dla niej. A jeśli liczyła na coś konkretniejszego... No cóż. Był otwarty na każdą propozycję. Właściwie liczył, że Tulka zdecyduje się na intensywniejszą zabawę.
    Patrzył na nią wyczekująco. Mogła z nim zrobić co chciała, oczywiście w granicach rozsądku bo nie wymaluje jej paznokci ani nie zaplecie warkocza francuskiego - tego zwyczajnie nie umiał.
    - Dziś masz mnie na wyłączność. Decyduj, zdaję się całkowicie na twoją łaskę. - poprawił się na łóżku, jedną rękę wyciągnął ku niej i przejechał palcami od linii szczęki, aż po talię.
    Minę miał zagadkową, jak kot z Cheshire - w oczach czaiła się pasja, obietnica rozkoszy, ale nic dosłownie! Ot, zwyczajnie patrzył na nią uśmiechając się tajemniczo.
    Czy Tulka wykorzysta go tak, jak tego chciał sam mężczyzna? Nie powinna się hamować, nie powinna się obawiać. Przecież miał wprawę i wieloletnie doświadczenie, w końcu był ponad dwa razy starszy od niej.
    Jednak w tej chwili nie liczył się wiek. Atmosfera gęstniała, jego oddech stał się głębszy - białowłosy wdychał zapach dziewczyny, delektując się nim i płynącą z niego młodością. Była jak świeży, młody owoc, zielone jabłuszko które kusiło by je choć trochę nagryźć.
    No dalej, na co czekasz, Mała Tulciu? Masz dla siebie całego mnie, było nie było seksownego faceta, gotowego spełnić dzisiaj twoje życzenia.
    Uśmiechnął się do swoich myśli. Tak, zdecydowanie uważał się za pociągającego. Z resztą nie po to ćwiczył jak szalony przez te wszystkie lata by teraz ukrywać się w mysiej norze i tonąć w kompleksach. Zdawał sobie sprawę z własnych atutów, sama Tulka przyglądała mu się z mieszaniną podziwu i podniecenia.
    I dobrze. Trzeba Małą rozbudzić, pokazać, że i jej niczego nie brakuje.
    - To jak? Pomożesz mi z tą koszulką czy mam może przynieść ci więcej soku? - zmrużył oczy, odchylił głowę do tyłu, prezentując zgrabny, gładko ogolony podbródek i niewydatne jabłko Adama. Dłonią wskazał na jej szklankę, która nie była już pełna.
    Jego oddech był głęboki. Dobrze też, że skrzyżował nogi bo mała zobaczyłaby bez problemu narastające w nim pożądanie.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 8 Marzec 2017, 00:11   

    Westchnęła z wyraźną ulgą, gdy Bane w końcu pozbył się wenflonu z jej żyły. Grzecznie przystawiła do ranki wacik i czekała cierpliwie aż lekarz do niej wróci.
    Zaśmiała się wesoło, gdy ten rozwalił się na jej legowisku. Sama też się położyła, uśmiechając do niego miło, z uczuciem. Wtuliła się do niego przymykając oczy. Chciała jeszcze chwilę poleżeć, a że Bane był obok niej, czuła się spokojniejsza. Położyła głowę na jego torsie przymykając oczy i ciesząc się jego bliskością. Tak bardzo tego potrzebowała po tym wszystkim co się tego dnia stało. Czuła, że odzyskuje siły, ale potrzebowała jeszcze trochę czasu.
    Słysząc jaką premię dostanie, zamyśliła się na chwilę. Zaczęła delikatnie wodzić ręką po umięśnionym brzuchu Cyrkowca, nadal ukrytym pod materiałem koszulki. Myślała dłuższą chwilę - i zrobisz wszystko o co poproszę? - zapytała nie patrząc na niego. A jeśli potwierdził, uśmiechnęła się i odsunęła od niego. - gdybym to wiedziała to nie rozpakowywałabym się wcześniej tylko teraz Ciebie o to poprosiła - Zaśmiała się i przysiadła na piętach, spoglądając na mężczyznę - ale w takim razie mam dla ciebie kilka zadań - powiedziała szczerząc swoje białe, lisie ząbki. Zastanowiła się jeszcze chwilę, dopracowując swoje życzenia. W końcu jednak odchrząknęła.
    Wstała i podeszła do toaletki, wyjmując z niej dwa przedmioty. Wróciła do łóżka i podała je Bane'owi. Były to dwie szczotki. Jedna najzwyklejsza do włosów, druga najprawdopodobniej do futerka - zaczniemy od małych pieszczotek - uśmiechnęła się zadziornie i usiadła tyłem do mężczyzny. Nie podała mu żadnych gumek, spinek, czy innych dodatków do włosów, nie chciała, żeby jej robił jakieś fryzury, chciała tylko, żeby poczesał jej włosy, a jeszcze bardziej ogonek. Nie pamiętała by mężczyzna kiedykolwiek go głaskał, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Jeśli zaczął ją czesać, przymknęła oczy i zaczęła cichutko mruczeć, rozluźniając się i opuszczając niżej skrzydła. Przy pielęgnacji ogona mruczała głośniej, dając tym samym mężczyźnie znać, jak bardzo lubi, gdy ktoś głaszcze czy czesze jej puszystą kitę. Po dłuższej chwili, zamieniła się w liska i położyła przed mężczyzną, domagając się dalszego czesania, tym razem całego futerka. Przemiany nie zabierały jej zbyt dużo energii, więc nie bała się, że potem będzie słaba.
    Gdy już uznała, że starczy, podniosła się na łapki i otrzepała, strosząc futerko i dzwoniąc srebrnym dzwoneczkiem, znajdującym się przy granatowej obróżce na jej szyi. Poruszyła ogonkiem i wróciła do swojej oryginalnej formy.
    - Teraz poproszę o jakiś miły masażyk na rozluźnienie, po tych wszystkich dzisiejszych stresach - uśmiechnęła się zadziornie. Tu dała Banowi wolną rękę czy ma siedzieć czy leżeć. Sama się na tym nie znała, ale słyszała, że jest to przyjemne i chciała się dowiedzieć czy na pewno. Mężczyźnie mogły przy tym przeszkadzać skrzydła, ale jest już dużym chłopcem, poradzi sobie i z tym.
    Mruczała cichutko, jednak gdy wyczuła, że zaraz zaśnie, albo że Bane chce już przejść do "ostatniego zadania" dziewczyna uznała, że wystarczy i podziękowała mu grzecznie. Ufała mu, że nie posunie się dalej bez jej zgody.
    - Może jak kiedyś będziemy mieli wolne w tym samym czasie to wybierzemy się gdzieś razem? - zaproponowała ciesząc się masażem - muszę sobie kupić jeszcze parę rzeczy, a myślę, że Ty mi chętnie doradzisz co wziąć - zaśmiała się cichutko. W sumie jeszcze nigdy nie wyszli razem nigdzie, poza wyjściem do parku. Ale nie było okazji by zajść na miasto.
    - Następne zadanie, poproszę o pyszne kakałko, które sam zrobisz - poruszyła delikatnie ogonkiem - z tego co widziałam mam mleczko w lodówce i kakao też jest więc to nie będzie problem.
    Wydała pierwsze polecenie. Domyślała się na co liczył mężczyzna, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Najpierw chciała sprawdzić czy na pewno zrobi wszystko, czy tylko to na co sam ma ochotę.
    Jeśli białowłosy zszedł na dół czekała cierpliwie na wymarzone kakao. Uwielbiała ten napój od dziecka, a tutaj był on jeszcze smaczniejszy niż ten, który piła w domu, choć miała wrażenie, że niania dawała jej podobny, do tego, ale patrząc na to co dziewczynie śniło się w trakcie operacji, możliwe, że staruszka również pochodziła z Krainy Luster.
    Gdy Bane przyniósł jej już kakao, upiła łyk i uśmiechnęła się zadowolona - jest pyszne - przyznała, po czym znów się zamyśliła - jednak czegoś mu brakuje....no tak! - pstryknęła palcami znajdując brakujący składnik - mógłbyś zajść do pani Alice i poprosić o jakieś ciasteczka do kakao? - Poruszyła lekko uszami.
    Jeśli Cyrkowiec i to zadanie zgodził się wykonać, w trakcie jego nieobecności, Tulka szybko wstała z łóżka i wyciągnęła z szuflady, bieliznę, którą dostała od Jocelyn. Biały komplecik. Zarumieniła się lekko i udała do łazienki tam szybko się przebrała, po czym wróciła na legowisko i zawinęła w kołdrę tak, że mężczyzna nie mógł zobaczyć co teraz ma na sobie, ale jednocześnie, mogła spokojnie sięgnąć po kakao i ciasteczka o spokojnie je spałaszować.
    Podziękowała mu gdy już wrócić i zajęła się pałaszowaniem kakao i ciasteczek. Oczywiście zapytała mężczyzny czy też chce. Nie była samolubem!
    W międzyczasie rozejrzała się jeszcze po antresoli i zauważyła na suficie miejsca na powieszenie zasłony, która oddzielałaby legowisko od reszty pięterka. Płachtę znalazła już wcześniej, ale nie wiedziała do czego służy.
    - Bane? - zapytała popijając jeszcze kakałko i zagryzając ciasteczkiem - w komodzie są takie dwie płachty, czy mógłbyś je zawiesić przy łóżku? - pokazała na zaczepy na suficie. Wiedziała, że nie będzie tego w stanie sama zrobić, a skoro ma już mężczyznę obok siebie to trzeba to wykorzystać. Z uśmiechem pokierowała nim co ma robić, nie odkrywała się jednak ani na moment. Na koniec pokazała mu zaczepy na ścianach, do do których przywiązywało się zasłonę, tak by nie była cały czas spuszczona. Umożliwiały one zasłonięcie części sypialnianej na noc, by dać śpiącemu więcej prywatności.
    Wymyślała te zadania w sumie z jednego powodu. Nadal nie czuła się w pełni sił. Chciała odzyskać ich jak najwięcej, ale jednocześnie chciała jakoś zagospodarować ten czas białowłosemu. Skoro już był na każdy jej rozkaz to mogła się poczuć choć raz w życiu jak ktoś ważny. Za każde wykonanie zadania, grzecznie mu dziękowała, z uśmiechem i nie rozkazywała, a prosiła.
    Nie spieszyła się, ale to dlatego, że musiała się psychicznie przygotować do ostatniego zadania, ale w końcu i na nie przyszła pora.
    - A teraz ostatnie zadanie - powiedziała z tajemniczym uśmiechem - ale jako iż dziś nie tylko ja zaczęłam pracę na nowym stanowisku, to to zadanie będzie inne - zarumieniła się lekko i schowała bardziej w swoim kołderkowym kokonie - czy pokazałbyś mi co to znaczy... - zaczęła niepewnie - ...być kobietą tak wspaniałego mężczyzny? Ale kobietą, a nie zabawką? - zakończyła cichutko. Nie chciała się posuwać za daleko, ale miała ochotę na pieszczotki. Ostatnie słowa nawiązywały do jej przeszłości jak Giping robił z nią co mu się żywnie podobało, nie przejmując się tym co chce dziewczyna, ani jej samopoczuciem.
    Pamiętała też jak Bane był szczęśliwy poprzedniego wieczora, gdy mógł wycałować jej brzuch. Na pewno przez to, że stał się taki, a nie inny, nie miał kontaktu z kobietą od kilku lat. Chciała mu ulżyć, choć wiedziała, że nie będzie w stanie go w pełni zadowolić. Nie była na to jeszcze gotowa. Miała nadzieję, że ta namiastka, którą była mu w stanie dać, wystarczy mu na razie i że poczeka na więcej.
    Nie odkrywała się jednak. Czekała aż mężczyzna sam to zrobi. Siedziała zarumieniona, lekko zawstydzona. Mógł spokojnie pomyśleć, że siedzi naga, a jednak ona ukrywała przed nim małą niespodziankę, która miała nadzieję mu się spodoba.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 8 Marzec 2017, 17:38   

    - Przecież powiedziałem: Dzisiaj możesz mnie wykorzystać w każdy sposób. - skinął głową na potwierdzenie swoich słów. Gdy wspomniała o rozpakowywaniu się, wzruszył ramionami. Cóż mógł poradzić, mogła zaczekać aż ktoś jej pomoże. No, ale była samodzielną, zaradną dziewczyną, dlatego postąpiła tak a nie inaczej.
    Pierwsze zadanie wprowadziło go w osłupienie. Chciała by ją uczesał? Tak...zwyczajnie uczesał? Podała mu dwie szczotki, więc była pewna swojej decyzji. No dobrze, Bane przecież nie będzie protestował. Jeśli jej tym sprawi przyjemność, to grzesznie wyszczotkuje zarówno włosy jak i rudą kitę. Co prawda liczył na inny charakter zadania, ale Tulka wspomniała że jest ich kilka, więc może zaczną od czesania a potem rozbierania i dojdą wreszcie do sedna?
    Czesał ją powoli, starając się nie szarpać. Smukłe palce mężczyzny prześlizgiwały się między kosmykami długich, lśniących włosów. Zapatrzył się na rudą falę spływającą na ramiona.
    Była śliczna. Już wtedy gdy ją poznał, tam na placu zabaw, wiedział, że wyrośnie z niej piękność. Okiem chirurga plastycznego oceniał wtedy proporcje twarzy, zastanawiał się nad możliwościami jakie miało jej ciało w trakcie dorastania... A potem zniknęła. I pojawiła się, już starsza, krąglejsza, piękniejsza. Może to lepiej, że nie był przy niej gdy dojrzewała? Nie wiadomo czy zniósłby humorki, wygniatanie pryszczy i tłumaczenie co to miesiączka. Ale z drugiej strony byłoby to nawet zabawne - już on by się postarał by o miesiączce Tulce opowiedział Anomander.
    No właśnie. A jaka była jej wiedza w sprawach seksu? Musiała wiedzieć jak się to odbywa, w końcu nie była dziewicą. Ale obraz który znała był spaczony, brudny i bolesny.
    Niby przypadkiem, co chwilę muskał palcami jej barki, gdy podbierał włosy do czesania. Było w tym czymś coś uspokajającego. Czy tak czuli się ojcowie czeszący swoje małe królewny?
    Po skończeniu pracy z włosami, zabrał się za ogon. Czesanie go było dla niego czymś tak...nienaturalnym, że przez chwilę robił to jakby machinalnie, nie wkładając w to żadnego uczucia. Po chwili jednak przyzwyczaił się, i zaczął traktować futro tak, jak włosy. Czesał dokładnie, puszyło się pod szczotką co wyglądało uroczo.
    Dziewczyna mruczała z zadowolenia i w pewnym momencie zmieniła się w lisa. Widząc, że domaga się pieszczot i dalszego czesania, wrócił do czynności, tym razem zajmując się też futrem na całym jej zwierzęcym ciele. Po skończeniu pracy, westchnął zadowolony z efektu. Tulka w lisiej formie z nastroszonym futerkiem wyglądała rozkosznie. Otrzepała się dzwoniąc dzwonkiem który miała przy szyi, po czym zmieniła się w ludzką formę.
    Będzie jej musiał powiedzieć by zdjęła dzwonek. Dla lisa takie coś to samobójstwo w gęstwinie, nie da rady do niczego się podkraść i umrze z głodu. Co prawda dziewczyna nie musiała polować by przeżyć, ale nie wiadomo jak potoczy się życie. A zdjęcie dzwonka teraz, może jej kiedyś uratować skórę.
    Ale nie czas na morały, dała kolejne zadanie. No, to już mu się bardziej podobało. Przez chwilę jednak zastanawiał się jakby by ją tu ułożyć, by nie przeszkadzały im skrzydła. W końcu, nadal siedząc za nią, pchnął ją do przodu, polecając tym samym by położyła się na brzuchu. Gdy się już położyła, poprawił ją tak by odpowiadała mu jej pozycja, po czym zabrał się za masaż.
    Najpierw skrzydła. Anomander uczył go jak masować skrzydła tutejszych istot w razie przykurczu, dlatego zastosował wiedzę i tutaj. Poświęcił dłuższą chwilę każdemu ze skrzydeł, a gdy wreszcie opadły rozluźnione na boki, przeniósł dłonie na plecy. Tutaj miał większe pole do popisu, które oczywiście wykorzystał. Tulka mogła więc cieszyć się porządnym masażem.
    Dotyk jej skóry sprawił, że Bane jeszcze bardziej zechciał przejść do dalszych zadań. Powstrzymywał jednak zapędy, chociaż najchętniej rzuciłby się na nią jak wygłodniały zwierz. Ale 'kontrola" to nie bez powodu jego ulubione słowo. Owszem, lubił mieć kontrolę nad ciałem partnerki, ale jeszcze bardziej nad swoim. Dlatego nie dopuszczał nigdy do samowolki, znał swoje ciało na tyle by wiedzieć kiedy może pozwolić sobie na spuszczenie gardy.
    - Teraz, gdy jestem Ordynatorem... - ale to super brzmi! - ...będę miał pewnie więcej obowiązków, ale czemu nie. Możemy kiedyś wybrać się na wspólne zakupy ale ostrzegam, że było nie było jestem facetem. Czasem robię się marudny w czasie sklepowych wycieczek. - powiedział i uśmiechnął się pod nosem.
    Kolejne zadanie wypowiedziane przez dziewczynę sprawiło, że przez chwilę patrzył się na nią tępo, chłonąc sens. Co? Kakao?
    Potrząsnął w końcu głową i wstał. Posłusznie udał się do aneksu kuchennego, na dół i zabrał za robienie ciepłego napoju. No cóż... Widocznie Tulka tego potrzebowała, miała wolną rękę, mogła wykorzystać go do czego chciała. Jej prośby były trochę...przyziemne, ale nie komentował tylko spełniał je bez gadania.
    Pokręcił głową nalewając ciepłe mleko do kubka do którego nasypał kakao. Ach, była już niby duża a jednak dalej drzemało w niej dziecko... Ale przecież kobiety takie właśnie są! To bestie, gotowe na wszystko, mające po kilka twarzy i kilka charakterów. I tylko wybierają sobie: "Hmm, dziś świeci słońce, ptaki śpiewają i ogólnie zapowiada się cudny dzień więc wybieram moduł 'Zołza'. Oł je, tak! Czas trochę ponarzekać na wszystko co mnie otacza!".
    Przyniósł jej kubek i usiadł na skraju legowiska. Patrzył wyczekująco.
    - Cieszę się. - powiedział uśmiechając się lekko gdy Tulka upiła łyk przygotowanego przez niego napoju. Ale mina mu zrzedła gdy poprosiła o ciastka.
    Wstał, wzdychając ale poszedł do recepcji. Gdy tylko opuścił jej mieszkanie, wzniósł ręce ku niebu i zakrzyknął w myślach: "Bogowie, dlaczego wystawiacie mnie na taką próbę? Ile jeszcze błahych zadań mnie czeka?". Ale szybko się opanował. Dziś jest Dzień Tulki. Dziś trzeba było zadbać, by była zadowolona, a skoro zadowala ją czesanie, masaż, kakao i ciastka, to Bane zrobi co w jego mocy by jej dogodzić.
    Alice przyniosła z kuchni talerz ciasteczek z czekoladą, nie pytała po co, uśmiechnęła się tylko i wróciła do swoich obowiązków. Mężczyzna poczłapał do mieszkania Tulki, wszedł na górę i...
    Zdziwił się bo dziewczyna siedziała w kokonie z kołdry. Otulona po samą szyję. Czyżby było jej zimno?
    He he. Nie jest jej zimno. Bane zaśmiał się tryumfalnie w myślach. Ona jest naga!
    Uśmiechnął się do niej słodko robiąc minę niewiniątka i podał talerz. Patrzył jak zajada słodycze, sam nie poczęstował się mimo iż proponowała. On wolał inny rodzaj słodyczy.
    Kolejne zadanie było typowo męską robotą - kobietki, kruche stworzonka przecież nie poradzą sobie gdy idzie o jakieś majsterkowanie czy prace domowe inne niż sprzątanie.
    Uprzejmie kierowała go co ma robić, Bane bez problemu znalazł płachty i znowu uśmiechnął się pod nosem gdy zrozumiał po co one.
    Ach tak! Czyli moimi rękoma przygotowujesz się i swoje łózko do zabaw? Ach, sprytnie. Czesanie, masaż rozluźniający na nerwy, czekolada jako afrodyzjak, teraz te zasłony... Tylko czemu chowasz się pod kołdrą, skoro już widziałem cię nago?
    Na samo zawieszanie ich pod sufitem zdjął koszulkę. Nie dlatego że bał się ją ubrudzić przypadkowo naruszonym, spadającym tynkiem. Po prostu wieszając je znalazł się naprzeciwko dziewczyny. Niech sobie popatrzy na ładne, wysportowane ciało, może nabierze ochoty?
    Gdy skończył, sapnął i uśmiechnął się do niej po czym szybko skoczył umyć ręce. Gdy do niej wrócił, siedziała dalej w swoim kokonie i wyglądała na mocno zawstydzoną. Wszedł na łózko, znowu jak skradający się kot i nachylił się nad jej twarzą.
    Jej słowa były słodką obietnicą czegoś więcej. Jego oczy zapłonęły nagle, zielone źrenice rozszerzyły się a na ustach pojawił się tajemniczy uśmiech.
    Prośba była jasna i uderzyła Bane'a jak obuch w łeb. No tak, wcześniej Tula doświadczyła tylko wykorzystywania, nie czerpała ze stosunków z panem. Prawie zapomniałby, że musi odczarować dziewczynie postrzeganie tego typu zabaw.
    Szybko zmienił więc taktykę, bo początkowo miał zamiar ją trochę zdominować, by poczuła, że mimo premii to on decyduje ile dziewczyna dostanie. Zdecydował się więc na delikatniejsza formę, będzie musiał się mocniej kontrolować, ale da sobie radę. W końcu pościł tyle lat, co tam jeden dodatkowy dzień. Czy tydzień, miesiąc. Czy nawet rok.
    Cofnął się trochę by dziewczyna nie czuła się osaczona. Uśmiechnął się do niej uwodzicielsko, lekko mrużąc oczy.
    - Oczywiście. - powiedział cicho, głębokim głosem - Tylko powiedz mi Maleńka... - jednym palcem chwycił za kołdrę w okolicy jej podbródka i pociągnął chcąc ją odkryć - Dlaczego się chowasz? Przecież możesz mi zaufać.
    Jeśli pozwoliła mu rozchylić kołdrę, mężczyzna zamrugał zaskoczony tym co zobaczył. No, tego się nie spodziewał. Tulka, jego Mała Tulka... w tak seksownej bieliźnie? Ale skąd ona ją miała?
    Nieważne! Nie czas na pytania kretynie! Ubrała się tak dla ciebie, doceń to i wykorzystaj! zganił się w duchu.
    Zbliżył się ku niej, patrząc to na twarz, to na jej ciało i opinające ją koronki. Wyglądała jak aniołek, tak niewinnie i czysto. Gdy jego twarz znalazła się tuż przy jej, nagle zmienił kierunek i zbliżył usta do jej lisiego ucha, teraz spuszczonego nieśmiało w dół.
    - Jesteś taka... piękna. Idealna. - wymruczał głosem w którym aż buzowało pragnienie. Odsunął się i przeszedł do wezgłowia łózka. Ustawił poduszki i położył się tak, że korpus i górna część ciała znajdowała się nieco wyżej, nie leżał płasko tylko opierał się o poduszki. Przywołał ją do siebie i jeśli się zbliżyła, sprawnym ruchem chwycił ją jedną ręką w talii i pociągnął tak, że znalazła się nagle na nim. Leżała na jego nagim torsie, twarze mieli blisko. Chciał w ten sposób by była na górze, by decydowała na ile mężczyzna może sobie pozwolić.
    - Nie pokażę ci jak być kobietą. - powiedział patrząc jej w oczy - Ale ją w tobie rozbudzę. - zaczął wodzić dłońmi po jej plecach i pośladkach. Jednocześnie usta zbliżył do jej obojczyka i zaczął składać na nim pocałunki. Wolne, leniwe, tak by dziewczyna mogła w każdej chwili przerwać jeśli coś nie będzie się jej podobało. Jej pozostawił decyzję o leczeniu, sam jednak również skorzystał z mocy i jego tatuaże zaświeciły się delikatnie. Pełną moc wykorzysta później, jeszcze przyda mu się energia.
    Z czasem pozwolił dłonią na śmielsze ruchy - zjeżdżał nimi niżej, do ud, czasem pozwalając sobie na niby przypadkowe muśnięcie również gdzie indziej. Cały czas nasłuchiwał czy czasem się nie sprzeciwia, nie dawał sobie odlecieć by w razie czego zauważyć kiedy Tulka chce powiedzieć 'pas!".
    Chciał ją rozochocić, by sama poprosiła o coś na co ma ochotę. Wiedziała przecież, że o wszystkim może mu powiedzieć, to również tyczyło się sfery łóżkowej.
    Oczy miał zamknięte i mimo że się hamował, czerpał dużą przyjemność z tego, że jednak zdecydowała się wykorzystać go do konkretniejszych celów. W końcu nie tylko w leczeniu i składaniu pięknych buziek był dobry.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 8 Marzec 2017, 21:46   

    Tak jak przypuszczała, nie na to liczył mężczyzna. Nie musiał nic mówić, żeby dziewczyna domyśliła się, że liczył na coś więcej niż tylko jakieś jej zachcianki. Ona musiała jednak jeszcze dojść do siebie. Chciała dać białowłosemu też jakąś nagrodę. W końcu został Ordynatorem! A to nie jest mała rzecz. Zasługiwał na jakąś nagrodę, a jak na razie to tylko ona dostawała premię. Ale miała zamiar mu też wynagrodzić jego trud.
    Posłusznie położyła się, gdy pchnął ją do przodu. Trochę zaskoczył ją masażem skrzydeł, ale nie protestowała. Zaśmiała się tylko cichutko na koniec, czując jak mocno rozluźnione są teraz jej mięśnie. Pierwszy raz ktoś ją masował i podobało jej się to. Mruczała zadowolona jak jakaś kotka. Oczy miała zamknięte przez cały czas. Było jej przyjemnie i to bardzo. Najchętniej to by teraz została już w takiej pozycji i zasnęła. Ale nie mogła tego zrobić!
    Słysząc komentarz na temat marudzenia, ponownie się delikatnie zaśmiała - nie martw się, nie każę Ci czekać nie wiadomo ile tylko bym przymierzyła milion ciuchów i potem żadnego nie wybrała - powiedziała zrelaksowanym, lekko zaspanym głosem. Uszy miała opuszczone nisko po bokach głowy, była całkowicie spokojna.
    Zauważyła dziwne ogniki w oczach mężczyzny, gdy ten zauważył ją w jej kokonie. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało. Musiał jednak poczekać jeszcze chwileczkę, zanim ją zobaczy.
    Nie ukrywała swojego zainteresowania wyrzeźbionym ciałem Cyrkowca. Przyglądała się mu, spoglądała na pracę mięśni pod skórą, gdy zakładał kotarę. Poruszała delikatnie ogonem, nie mogąc oderwać wzroku od umięśnionego brzucha, swojego mężczyzny.
    Jej oddech lekko przyspieszył, gdy Bane przysunął się do niej niczym kocur i uwolnił ją w końcu z kokona. Siedziała zarumieniona, z opuszczonymi nisko uszkami. Zawstydzona. Przymknęła lekko oczy, gdy przysunął się do jej twarzy, a słysząc jego słowa, speszyła się lekko. Wiedziała, że jest ładna, ale nie uważała się za żadną piękność, a tym bardziej za ideał. Ucieszyła się jednak z tego, że Bane tak uważa, w końcu w tym momencie to jego zdanie liczyło się najbardziej. Chciała się mu podobać, więc ucieszyła się gdy wyraził o niej takie, a nie inne zdanie. Oznaczało to też, że niespodzianka mu się spodobała.
    Spojrzała na mężczyznę zaskoczona, gdy ten nagle odsunął się od niej i przeniósł na poduszki. Uśmiechnęła się jednak do niego zalotnie i podeszła na czworaka do półleżącego Cyrkowca. Zaśmiała się radośnie, gdy ją do siebie przyciągnął, sprawiając, że teraz leżała na nim. Czuła ciepło, które od niego biło. Początkowo wtuliła się w niego delikatnie, słysząc jego słowa spojrzała mu w oczy.
    Przymknęła je jednak szybko, czując jak zaczyna ją pieścić i całować. Czując jak czasem dotyka pewnych miejsc, początkowo się spinała ale w końcu pozwoliła mu na to już bez żadnego oporu. Musiała najwidoczniej przyzwyczaić się do tego dotyku. Mruczała głośno, zadowolona z pieszczot, poprawiając się lekko na mężczyźnie.
    W końcu jednak spojrzała mu w oczy - zdaje mi się, czy dziś nie tylko ja zasługuję na małą premię? - uśmiechnęła się - czas na zamianę ról, jestem cała twoja - dodała i pocałowała mężczyznę mocno, wlewając w to całą swoją miłość i żar. Całowała go długo, głęboko jak nigdy wcześniej, pokazując mu, że może sobie pozwolić na trochę więcej - proszę pokaż mi, że nie mam się czego bać, i że może to być coś przyjemnego - wysapała, gdy już się od niego oderwała. W trakcie pocałunku używała już swojej mocy, wcześniej zdała się na Cyrkowca, wierząc, że nie zrobi jej żadnej krzywdy.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 8 Marzec 2017, 22:23   

    Dla klimatu

    Czuł jak się spinała, gdy jego palce wędrowały w (jeszcze?) zakazane miejsca. Mimo to starał się nie ustępować, strach czasem najlepiej przezwyciężyć stawiając mu czoła. Był bardzo delikatny w tym co robił, reagował na jej nawet najmniejsze drętwienia, cofał ręce by zaraz wrócić nimi na miejsce.
    Musiał, chciał odczarować obraz stosunku, jaki miała w głowie. Tamten facet... wykorzystywał ją jak była jeszcze dzieckiem. Nie pytał o zdanie, brał, niezależnie czy mała się opierała czy nie. Przy okazji też głodził ją, Bane pamiętał jaka była szczuplutka gdy się pierwszy raz spotkali. Już wtedy poczuł silną potrzebę zaopiekowania się tą Kruszyną, nie sądził, że przerodzi się to w coś więcej.
    Gdyby powiedział, że o niej nigdy nie fantazjował, skłamałby. Były takie noce gdy śniła mu się w najróżniejszych pozach, śniła mu się częściej niż inne kobiety.
    Całował jej obojczyk i gdy usłyszał, że dziewczyna zaczęła mruczeć zadowolona, uśmiechnął się. Rozluźniała się, czuł to pod palcami, już nie tylko leżała na jego piersi, zaczynała łapać rytm. Rytm ich wspólnej muzyki, muzyki oddechów, cichych jęków i sapnięć.
    Gdy odezwała się do niego, zaśmiał się cicho, głęboko, przez zamknięte usta. Nie zdążył jednak odpowiedzieć, bo Tulka dosłownie rzuciła się do jego ust. Początkowo ostrożnie poddawał się pocałunkowi, a gdy poczuł, że jest on żarliwszy niż dotychczas, sam też pozwolił sobie na śmielsze ruchy.
    Cała moja? Owszem, ale nie proś bym pokazał jakie pieszczoty ja lubię. Nie jesteś jeszcze gotowa. Trzeba zaczął powolutku.
    Chwycił ją nieco brutalniej za pośladki i przycisnął do siebie. Trochę obawiał się, że Tulka wystraszy się tego ruchu, ale jeśli zaprotestowała w jakikolwiek sposób, puścił ją. Jeśli nie, trzymał ją blisko siebie, jakby się bał, że dziewczyna odejdzie od niego po kilku pocałunkach.
    - Nigdy nie musisz się mnie obawiać. - powiedział i uśmiechnął się, patrząc na nią spod półprzymkniętych oczu - A to czy pieszczoty są przyjemne... Ty mi powiedz. - dodał i zaczął na powrót wodzić smukłymi palcami po jej skórze - Nie zrobię nic, na co nie masz ochoty. - stwierdził uspokajająco. Wbrew pozorom czytał z mowy jej ciała jak z otwartej księgi i nie potrzebował potwierdzenia, że dziewczynie się podoba.
    Przysunął swoją twarz do jej ucha. Mogła usłyszeć przyspieszony, gorący oddech mężczyzny. Dłońmi zjechał w rejony która tak zawstydzały Tulkę, i które były w dzieciństwie najbardziej krzywdzone.
    Przytrzymał ją pewnie, przytulając jej ciało do swojego, rozgrzanego. Mogła w każdej chwili się wyrwać, nie trzymał jej bowiem w żelaznym uścisku, zostawił jej swobodę ale jednocześnie pokazywał, że przy nim może się czuć bezpieczna.
    - A teraz... jeśli tylko poczujesz się choć trochę niekomfortowo... - wyszeptał urywanie - w jakimkolwiek momencie... Powiedz mi o tym. Przestanę. - dokończył i złożył na płatku ucha delikatny pocałunek.
    Wolnym ruchem ręki odchylił bieliznę i pozwolił sobie na dotknięcie miejsc, których nigdy wcześniej nie miał okazji dotykać. Był bardzo delikatny i ograniczał się tylko do głaskania, wodzenia palcami po wrażliwej skórze.
    Twarz miał w jej włosach, ale całym sobą badał jej reakcje i odruchy. Wsłuchał się w rytm jej serca, jej oddech, czekał na gęsia skórkę albo krótki spazm który potwierdziłby, że jest jej dobrze.
    Starał się jak mógł. W końcu nie chciał jej zrazić, prawda? Ani do stosunku, ani do samego siebie.
    W międzyczasie leżąca na nim dziewczyna mogła poczuć, że Bane nie pozostaje obojętny na całą sytuację. Prawdę mówiąc mocno go podniecała rola jaką miał dziś odegrać. Rola Pierwszego Kochanka. Drugiego po Oprawcy, ale Pierwszego jeśli chodzi o przyjemne zbliżenie.
    Chciał by czerpała przyjemność z jego dotyku, ciepła zbliżonych ciał, oddechów i szybkiego bicia serca. Oboje lśnili od mocy, co musiało wyglądać wyjątkowo, ale nie mieli widowni i Bane nie zamierzał kiedykolwiek namawiać Tulkę na trójkąt lub inne mnogie konfiguracje.
    Wystarczyła mu ona. Jego własna Bogini. Mała dziewczynka w ciele dorosłej kobiety. Niewinna, czysta. Taka krucha...
    Jeśli pozwoliła mu kontynuować śmielszą pieszczotę, odrzucił głowę w tył z westchnieniem.
    Było mu dobrze. Może ta mała, lisia dziewczyna nie zdawała sobie sprawy... ale dała mu coś więcej niż swoje ciało czy uczucie jakim go darzyła. Dała mu możliwość poczucia się znowu pełnowartościowym mężczyzną. Bez mutacji, bez toksyn, dziwnych oczu, szarawej skóry i białych jak świeży śnieg włosów...
    Czuł w końcu że może.
    Może nazwać się Mężczyzną.
    Nie tylko Nieudanym Eksperymentem.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 9 Marzec 2017, 00:12   

    Mruczała i cichutko pojękiwała pod wpływem delikatnych pieszczot Cyrkowca. Było jej przyjemnie, uspokajała się. Miała przymknięte oczy. Cieszyła się pieszczotą oraz bliskością Bane'a.
    Uśmiechnęła się słysząc jego śmiech i zamruczała ponownie czując jak odpowiada na jej pocałunek. Spięła się na krótki moment, zaskoczona ruchem mężczyzny, ale szybko się rozluźniła. Ruch był nagły i dlatego lekko się zlękła, jednak czując, że to nic groźnego uśmiechnęła się do białowłosego.
    - Nie obawiam się ciebie - przyznała zgodnie z prawdą, lekko łasząc się do niego głową - są bardzo przyjemne, zupełnie inne niż... - urwała nie chcąc wracać do nieprzyjemnych tematów. Teraz oboje odbierali swoje nagrody i nagradzali drugą osobę. Teraz był czas na przyjemności, na naukę, nie na smutne wspominki czy bolesne słowa. Była tylko ona i Bane i to się dla niej liczyło najbardziej.
    Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, gdy powiedział, że nie zrobi nic, czego nie będzie chciała. Potwierdziło to tylko jej przypuszczenia. W jej oczach mógł też dostrzec zaufaniem jakim go darzyła. Zaufanie, którego nie mógł doświadczyć nikt inny.
    Słysząc jego dalsze słowa, przełknęła cicho ślinę i przytaknęła mu głową, że rozumie.
    Czując jak zaczyna ją odważniej pieścić wtuliła się w niego. Nie uciekała, nie mówiła, że nie chce. Nie odepchnęła go. Musiała się jednak przyzwyczaić, że ten dotyk nie jest zły. Musiała się przekonać, że jest to przyjemne, że mimo jej leku, nie robi jej żadnej krzywdy. Wtulała się do niego spięta przez chwilę, ale w końcu poszła w ślady swojego organizmu. Rozluźniła się, a z jej rozchylonych ust wydobywały się nieśmiałe jęki i mruczenie. Zaczynała łapać rytm, oddawać się pieszczocie. Bane mógł łatwo wyczuć, że sprawia jej to przyjemność. Jej ciało pokryła gęsie skórka, a dziewczyna lekko drżała, przestając się już opierać.
    Wyczuła, że nie tylko ona jest rozpalona pieszczotami. Oddawała się im jeszcze chwilę, po czym nieśmiało poprawiła się i przeniosła jedną rękę w okolicę rozporka mężczyzny. Nie mogła mu dać wiele, jednak chciała, żeby on też z tego coś miał. Niepewnie zaczęła go delikatnie masować. Spoglądała na niego nieśmiało, pytająco. Nie chciała pozawalać sobie na za dużo, ale chyba taka pieszczota to nic złego, prawda?
    Jeśli zauważyła, że Bane się nie sprzeciwia, postanowiła zaryzykować i posunąć się trochę dalej. Powoli uniosła się delikatnie, jednak tak, by Bane nie pomyślał, że dziewczyna ucieka od pieszczot. Rozpięła mu spodnie i zsunęła je lekko po czym wróciła do pieszczenia mężczyzny. Robiła to trochę odważniej niż wcześniej. Uśmiechnęła się do niego zarumieniona. Miała nadzieję, że to mu na razie wystarczy, nie miała odwagi posuwać się dalej. Powolutku, małymi kroczkami. W końcu się nauczy. Jest jeszcze młoda, ma czas, a wierzyła, że Bane pomoże jej w przyzwyczajeniu się do pieszczot.
    Jej jęki stawały się coraz śmielsze, czuła, że zbliża się do końca, do jej pierwszego, prawdziwego, niewymuszonego spełnienia.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 9 Marzec 2017, 12:08   

    Tak jak przewidział, po kilku chwilach jej ciało zaczęło do niego mówić. Nieśmiało prosiło o więcej, dziewczyna pojękiwała cicho a gęsia skórka i delikatne spazmy tylko potwierdzały, że podoba jej się to co Bane z nią robił.
    Gdy się spięła zatrzymał dłoń tam gdzie ją trzymał ale jej nie cofnął. Wolną ręką przycisnął ją lekko do siebie i pocałował w policzek.
    - No już już. Jestem przy tobie.- powiedział cicho, uspokajająco. Był gotów na to, że Tulka tak zareaguje na jego śmiałość. Ale inaczej nie mógł, chciał sprawić jej przyjemność lecz by to zrobić musiał jej pomóc się odblokować.
    Poprawił się na łóżku by siedzieć trochę wyżej. Dziewczyna trwała oparta o jego tors, gdy ich spojrzenia się spotkały, białowłosy uśmiechnął się.
    Zaczęło jej się podobać jeszcze bardziej. Może wstydziła się to powiedzieć, ale wyczuł to “pod palcami” - jej ciało otworzyło się na niego, zapraszało by posunął się dalej, głębiej. Sam był już mocno rozpalony, nie był z kobietą od kilku lat.
    Już sam fakt że dotykał Tulkę działał jak mocny stymulator. Dodatkowo jej nieśmiałe odpowiedzi, jęki i sapnięcia nakręcały go. Szybko więc sam zaczął pojękiwać.
    Absolutnie nie spodziewał się tego co zrobiła. Nie dziwne że wyczuła jego podniecenie, spodnie zrobiły się mocno ciasne. Ale sądził że Tulka zignoruje to, albo wręcz się przestraszy. A ona? Zaczęła go masować na co zareagował głośnym westchnieniem.
    Sam zaczął dotykać ją pewniej, kontynuując ich wolny taniec ciał. Oddechy zgrały się, ocierająca się o jego skóra dziewczyny była gorąca i aksamitna w dotyku. Palce Bane'a sunęły bo rejonach które chciał odczarować, a które otwierały przed nim nieśmiało swoje wrota.
    Poprawiła się co odebrał jako dobry znak - podobało jej się. Uśmiechnął się patrząc na nią spod półprzymkniętych oczu. Gdy nagle rozpięła jego spodnie, uwalniając go od problemu ciasnoty i dotknęła go, jęknął głośno i odrzucił głowę w tył. Opadł na poduszkę, na twarzy pojawił się dziwny grymas - coś co wyglądało jak smutek, nawet rozpacz bo brwi podniosły się w środkowych krawędziach a uchylone usta zadrżały.
    Początkowo chciał zaprotestować ale szybko odrzucił zamiar. Nie zmusił jej do niczego, sama chciała go zadowolić.
    Jej dotyk działał na niego bardzo mocno. Wystarczyła chwilą by był już blisko. Podniósł głowę i spojrzał na nią. Przyciągnął ją tak, że podbrzuszem musnęła go tam, na dole. Jednocześnie dał jej miejsce by dalej się nim zajmowała.
    Jego twarz znalazła się blisko jego. Jeśli na niego spojrzała mogła zauważyć w oczach kocioł targających nim teraz emocji - żądzy, szczęścia, rozpaczy.
    Badał jednocześnie palcami Wrota Edenu. Oddech mu przyspieszył bo dziewczyna zapraszała a jemu tak ciężko było się oprzeć. Wiedział że jej nie skrzywdzi.
    Nagle wpił się w jej usta, zaczął całować namiętnie, zachłannie, jak nigdy. Jednocześnie gdy poczuł, że ona jest gotowa go przyjąć... Smukłe palce powędrowały dalej, głębiej.
    Chwilę odczekał by przyzwyczaiła się do jego dotyku, całował długo a gdy się od niej oderwał, mogła usłyszeć jak szybko i urywanie oddycha. Poczuł, że jej ciało wychodzi mu na przeciw więc delikatnie wprawił swe zręcznie palce chirurga w ruch.
    Był bardzo blisko. Byli bardzo blisko.
    Nie mogąc już dłużej wytrzymać, szepnął ostrzeżenie, odrzucił głowę i stęknął głośno dając upust wszystkim, gromadzonym w sobie żądzom.
    W trakcie finału ich wspólnego tańca złapał ją wolną ręką za ramię, drugą ręką nie przestając jej zadowalać.
    - Julio... - wysapał przez zęby po czym...
    Jego skóra rozbłysła niesamowicie mocnym blaskiem, moc uderzyła z ogromną mocą bo oto nadeszło spełnienie o jakim marzył latami.
    Przez chwilę targały nim delikatne spazmy, jej ciałem też dlatego cofnął ręce, uwalniając ją od swego dotyku. Przytulił ją mocno, przyciągając by przylgnęła do niego całym ciałem. Złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Czy rozumiała ile mu dała?
    - Dziękuję... - szepnął tak cicho, że prawie niesłyszalnie - Dałaś mi Najpiękniejszy Prezent z okazji mego awansu.
    Zaczął składać na jej twarzy delikatne pocałunki. Tulka sama była wyczerpana dlatego starał się jej dodatkowo nie przemęczać rozmową.
    Odczekał chwilę po czym odsunął ją na bok, zszedł z legowiska i wziął ją na ręce. Było mu trochę niewygodnie bo miał rozpięte spodnie, ale na szczęście zatrzymały się na biodrach. Zaniosł ją do łazienki.
    Najpierw posadził ją na zamkniętej toalecie i rozebrał się do końca. Mogła zobaczyć jego ciało w pełnej krasie, dotąd nie miała okazji. Następnie rozebrał ją, zsuwając zgrabny komplecik.
    Weszli pod prysznic razem a raczej on wszedł a ją wniósł. Jeśli protestowała, zbył jej marudzenie ignorując ją. Postawił dziewczynę i przyciągnął do siebie, przytulając. Jedną ręką odkręcił wodę która ciepłym strumieniem spadła na parę.
    - Jesteś moim największym skarbem.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,4 sekundy. Zapytań do SQL: 9