• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Klinika » Pokój nr 2
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Nocna Mgła

    Organizacja MORIA: Renegat
    Godność: Anomander van Vyvern
    Wiek: Z wyglądu 35 lat
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Zwierzęta, naukę, badania naukowe, toksykologię, kynologię, polowania
    Wzrost / waga: 198 cm / 89 kg
    Aktualny ubiór: Skórzane spodnie, kamizela i płaszcz z kapturem, czarna koszula, ciężkie buty, nagolenniki i karwasze ze stali.
    Zawód: Doktor nauk weterynaryjnych
    Pod ręką: Torba medyczna (apteczka), manierka z alkoholem, klepsydra, sztucer, nóż
    Broń: Nóż, sztucer Purdey kalibru 375 H&H z celownikiem Swarovski Z8i
    Nagrody: Prezentełko, Kula Pomocna, Cukrowe Berło
    Stan zdrowia: Zdrowy
    SPECJALNE: Moderator, Pomoc Administracji
    Dołączył: 12 Wrz 2016
    Posty: 221
    Wysłany: 1 Marzec 2017, 01:53   Pokój nr 2



    Sala chorych mogąca naraz pomieścić pięć osób.
    Urządzona jest dość skromnie. Białych ścian nie zdobią żadne malunki czy obrazy, podłoga zrobiona została z ciemnego drewna. Ustawione w pokoju łóżka są proste ale miękkie przez zastosowanie sprężynowych materaców. Dzięki kółeczkom możliwe jest przesuwanie łóżek w celu zmiany układu pokoju. Pomagają też przy transporcie chorych do sal zabiegowych. Każde osobne łóżko jest zaścielone (pościel wymieniana jest regularnie), ma poduszkę i narzutkę. Przy każdym znajduje się prosty metalowy stoliczek na którym pacjent może postawić książkę lub szklankę z wodą, albo cokolwiek sobie zapragnie.
    W pokoju ustawionych zostało też kilka bujanych krzeseł – dla odwiedzających, lub pacjentów którzy znudzeni są ciągłym leżeniem i gapieniem się w sufit.
    Duże okno (zakratowane by ktoś przez przypadek nie wypadł) wpuszcza do pomieszczenia dużo światła, wieczorami jednak jest przysłaniane roletą by zapewnić pacjentom minimum prywatności.
    _________________




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 17 Marzec 2017, 11:36   

    Przez całą drogę wiodącą do sali nr 2 milczeli. Bane nie widział potrzeby by zabawiać Grega rozmową, facet i tak był już mocno przygnębiony, prawdopodobnie na skraju załamania nerwowego.
    Wjechał wózkiem do sali po czym wybrał łóżko najbliżej okna (oczywiście zakratowanego). Odsunął śnieżnobiałą kołdrę, poprawił poduszkę po czym schylił się ku Gregowi i dźwignął go w górę, łapiąc pod pachami. Był pierońsko ciężki (może przez płyny które dostał w kroplówce, a może przez zwiotczenie dolnych partii ciała.
    Bane ułożył go na łóżku i przykrył kołdrą, by nie było mu zimno - w końcu był bez koszuli (niewiele z niej zostało). Poprawił mu poduszkę, by było mu wygodnie. Posłał mu uśmiech, mający na celu dodać mu otuchy.
    Pewnie normalnie Bane już by wyszedł. Ale czuł się związany z Gregorym nicią przyjaźni, dlatego stanął przy oknie i spojrzał przez nie na park. Przez chwilę się nie odzywał, gapiąc się przez okno.
    W końcu jednak odwrócił się do pacjenta i włożył ręce do kieszeni.
    - Dalej palisz? - zapytał ot tak. Pamiętał że gdy się pierwszy raz spotkali, wyczuł od niego zapach papierosów. Dlatego też wybrał łóżko pod oknem. No cóż, każdy miał własne uzależnienia. Bane jak by mógł, leżałby non stop pijany.
    Przyglądnął się mężczyźnie. Wyglądał jak siedem nieszczęść, już nawet nie przez ból fizyczny bo nie miało prawa go już nic boleć.
    - Jak się czujesz? Potrzebujesz kroplówki? - zapytał nie wiedząc jak mógłby zagaić rozmowę - A może coś...przeciwbólowego? - dodał siadając w nogach łóżka. Nie, nie chodziło mu o paracetamol czy inne nic nie warte gówno. Chodziło o coś mocniejszego, coś co Gregory dostał od Anomandera, tego straszliwego gada o sercu ze złota.
    Bane wolałby podać morfinę osobiście, tak by Gregowi nie wpadło nic głupiego do łba i by nie uraczył się na raz ilością większą niż potrzeba.
    Białowłosy patrzył na niego ze smutkiem w oczach, mimo iż twarz miał poważną. Jego kumpel cierpiał, ciężko się na to patrzyło. Swoimi złośliwościami w Operacyjnej chciał zwyczajnie wybadać grunt - czy Greg dalej jest pyskaty i narwany. Co prawda odpowiedział na zaczepki, ale Bane wyczuwał w nich jakiś wewnętrzny smutek, rezygnację. Już sama postawa blondyna mówiła: "Odwalcie się wszyscy ode mnie."
    Bane wiedział, że osiłek jest im wdzięczny. W końcu połatali mu plecy, dzięki nim nie wykrwawił się na śmierć. Greg nie musiał im dziękować, by białowłosy czuł, że niższy facet jest zadowolony z efektu ich pracy.
    - Chcesz... zostać sam? - zapytał niepewnie. Wolałby tu zostać. - A może chcesz pogadać? Obiecuję odpuścić sobie złośliwości.
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 17 Marzec 2017, 20:06   

    Greg, choć po operacji odzyskał odrobinę dobrego humoru, szybko stracił ją na wieść o ekscesach Jocelynowych alter ego. Pozwalał się przesuwać i operować jak bezwolna lalka, chwilami tylko zamykając oczy, choć wcale nie czyniło go Szarakowi lżejszym. Na wózku inwalidzkim poczuł się jeszcze gorzej, kompletnie wypompowany z energii, słaby i bezbronny.
    Ciężko było powiedzieć, czy podoba mu się sala, do której go wnieśli. Sala jak sala. Wysoki Cyrkowiec wyjął go z wózka i ułożył na łóżku z iście matczyną troską. W innej sytuacji byłby to kolejny powód Gryfa do wyzłośliwiania się, ale obecnie przyjął owo traktowanie z uprzejmą obojętnością. Nawet podusię mu poprawił. Uroczo. Dopiero leżąc już w pełni wygodnie na łóżku, postanowił poruszyć się jakoś konkretnie, ściągając z siebie poszarpane resztki jego koszuli i podkoszulka, i rzucając je gdziebądź. Nawet ją lubił, ale w obecnym stanie nie nadawała się już do niczego. Po tym geście przykrył nagi tors pościelą aż po usta, tworząc sobie z niej wygodny kokonik. Nogi nadal odmawiały mu posłuszeństwa, ale raczej nie będzie to trwało wiecznie.
    Wraz z otwartym oknem do pokoju wleciał chłodny wiaterek, który obmył mu twarz. "Będzie burza" pomyślał Greg, spoglądając na ciężką warstwę chmur za oknem. Kiedy Bane będzie wychodzić, poprosi go o zamknięcie sztorów.
    - A czy ziemia nadal się kręci? - dodał żartobliwie. Nie chciało mu się jednak palić, inny głód palił go od wewnątrz. Bane musiał to widzieć, dlatego dość szybko zadał kolejne pytanie.
    - Twój... szef już mnie w takowy zaopatrzył. Akurat miałem rzucać, a tu takie pokusy dają. - zamruczał marudnie, chowając ręce w kieszeniach. - W sumie do końca nie pojmuję, jak mogłeś wytrzymać z tym gościem aż trzy lata. Jest, kurwa, przerażający, jak go widzę, mam dreszcze. - gdyż jak wiadomo, Grzesiu kochany nasz miał serce na dłoni i jak coś mu się nie podobało, to po prostu to mówił. Nie dodał, że prześladuje go wrażenie, że widział go już wcześniej, dawno temu, ponieważ nie chciał specjalnie stresować siwucha. Może potem, jak opadną emocje.
    - ...Tak. Nie... Nie wiem. Zostań, jeśli chcesz. - powiedział z pewnym rozkojarzeniem. Z jednej strony chciał być teraz sam, całkowicie sam, tak, jak się teraz czuł. Ale z drugiej strony przydałby mu się bezpiecznik, gdyby wpadło mu coś... niemądrego do głowy. Bo na chwilę obecną nawet rytualne seppuku japońskich wojowników stawało się coraz atrakcyjniejsze.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 17 Marzec 2017, 21:23   

    Widok Gregorego w takim stanie sprawiał, że nawet zgniłe serce Bane'a kłuło niemiłosiernie. Białowłosemu było żal osiłka, nie zasłużył na takie cierpienie. No dobrze, może Bane nie znał go aż tak dobrze by osądzać co mu się należy a co nie ale... do cholery. Greg był Cyrkowcem. Chyba już wystarczająco się wycierpiał, prawda?
    Bane patrzył na niego uważnie, studiując emocje wymalowane na jego twarzy. Znowu, tak jak trzy lata temu, musiał mrużyć oczy gdy na niego patrzył bo blond włosy w oczach Bane'a jarzyły się jak żarówka - widział przecież kolory nieco intensywniej.
    Okno wpuszczało do pokoju trochę świeżego powietrza, drzewa szumiały uspokajająco. Mężczyzna na chwilę przeniósł wzrok na park. Był środek dnia a jednak niebo pociemniało, chyba zbierało się na deszcz. Pięknie, fantastycznie. Jeszcze brakuje dziś jakiegoś gradobicia albo tajfunu do kompletu zdarzeń niefortunnych.
    Przeniósł wzrok na Grega i zaśmiał się gdy tamten odpowiedział mu pytaniem. No tak, z nałogu tak łatwo się nie wychodzi - blondyn nie rzucił więc. Właściwie Bane nie spodziewał się tego po nim, fajki pasowały do tego krępego osiłka, zawsze mu się z nim kojarzyły.
    Pacjent trochę marudził, ale Bane wcale mu się nie dziwił. Miał prawo czuć się podle.
    - Widziałem. - powiedział potwierdzając, że wie o morfinie. Kolejna część jego wypowiedzi rozbawiła białowłosego, zaśmiał się więc cicho. - Wiesz... Wziął mnie do pracy, zaoferował dach nad głową. Takich ludzi nie sposób nie lubić. - odgarnął włosy z oczu - A poza tym zyskuje przy bliższym poznaniu. Swój z niego chłop.
    Zrobił na chwilę przerwę. Wstał i przymknął trochę okno, bo zerwał się wiatr. Po chwili wrócił w nogi łóżka.
    - Jest cholernie przenikliwy. Mogę się założyć, że wyniuchał dlaczego prosisz akurat o morfinę. - zaśmiał się patrząc na Grega - A mimo wszystko ci ją dał. Już samo to powinno działać na jego korzyść.
    Bane po chwili wyciągnął rękę w jego stronę.
    - Daj mi tą morfinę. - powiedział z powagą - Przyda ci się teraz chwila rozluźnienia. Wolę byś sam sobie jej nie podawał, jestem w końcu fachowcem. - wzruszył ramionami.
    Faktycznie, Greg wyglądał jakby mu ktoś powiedział, że jego matką była wieśniaczka a ojcem nazista. Albo że jest adoptowany. Albo że komornik zajął mu dom.
    - Zostanę. - powiedział spokojnie - Nie musimy gadać, jeśli nie chcesz. Ja tylko dopilnuję byś...nie zrobił jakiejś głupoty. - dodał trzymając cały czas wyciągniętą dłoń ku niemu.
    Chciał mu ulżyć. W końcu sam był alkoholikiem i wiedział jak to jest być na głodzie. Już dzisiaj pokazał w Operacyjnej czym jest pragnienie.
    A Anomander mu wczoraj pomógł. Dam mu wódki, upił go jak belę.
    Gregowi też należy się mały odlot. Zwłaszcza, że jest teraz jednym wielkim kłębkiem nerwów. Bane nie był dobry w pocieszaniu, ale jeśli strzałem w żyłę jakoś kumplowi ulży, poda mu tą nieszczęsną morfinę.
    Niech Gregory odpocznie. Od nerwów. Od Jocelyn. Od świata.
    Dobry odlot zawsze działa na korzyść.
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 18 Marzec 2017, 00:06   

    Gregowi nigdy wcześniej nie przeszkadzała pochmurna pogoda, wolał to niż słońce rażące go po oczach, jednak dziś musiał zgodzić się z szarym dryblasem:
    - Czytałem w gazetach, że dziś w nocy znowu będzie padać jakimś losowym gównem. Piłeczkami kauczukowymi bodajże - mam nadzieję że nikomu nie wybiją okien. - rzucił. Nie wiedział, czy Bane w ogóle czyta lustrzane gazety, dlatego lepiej było go poinformować. No i widok z okna w tą noc mógłby być naprawdę ciekawy,
    - Może i tak być. Ale osobiście bym mu nie zaufał. Mam nosa do takich jak on. - dodał, choć wiedział, kiedy przyhamować. Zarówno Szarak jak i Julcia obdarowali tego gościa sporym kredytem zaufania i nie chciał specjalnie psuć im tej sielskiej atmosfery, szczególnie iż wedle Bane'a nieźle dbał o swoich podwładnych ale ten dreszcz przechodzący po jego karku nie chciał go opuścić. Może to znowu paranoja Grzesia przechodziła poza granice?
    ...on wiedział...takich rzeczy nie da się po prostu zgadnąć...
    A ponadto lubił wielkie, złe psy. Jak każdy psychol. Psy są paskudne.
    Usłuchał się do prośby przyjaciela. Powolutku wyjął z kieszeni ampułki i strzykawki z kieszeni i podał je lekarzowi. Przy okazji spojrzał na swoje dłonie - były ździebko usyfione krwią i zaraz usyfi się nią też pościel. Choć w sumie - nie on prał, więc też nie on musiał się przejmować. Więc cokolwiek. Zaraz też położył dłoń z przedramieniem luźno, starając się nie napinać żadnych mięśni - wtedy igła wchodziła tylko gorzej. Owszem, był na siebie zły, ale nikt nie mówił, że przećpie on cały pobyt. Nie zamierzał przechodzić na nowo choroby abstynencyjnej, ten tydzień spędzony w izbie wytrzeźwień była jednym, wielkim koszmarem. To była mała dawka, malutka, aby jakoś to przeżyć:
    - Tylko jedną. Nie biorę więcej. Najwyżej dajcie mi potem ten zamiennik, jak mu tam, metadon, jakbym zaczął odwalać jakąś histerię. - zamruczał. Kilkakrotnie zacisnął i rozluźnił pięść w prawej ręce, aby na przedramieniu pojawiły się niebieskawe, grube jak sznurówki żyły. "Pośpiesz się waść, wstydu oszczędź."
    - Nawet jakbym chciał, to nic nie zrobię. Najwyżej uduszę się poduszką, a te są zbyt miękkie aby zabierać mi spode łba. - mruknął. Ułożył się z powrotem na wyżej wymienionym narzędziu zbrodni, czekając aż pan doktor da mu lekarstewko.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 18 Marzec 2017, 14:44   

    Gregory wydawał się być trochę nieobecny. Uciekał wzrokiem, widać było, że jego myśli galopują teraz w zawrotnym tempie. I w bliżej nieokreślonym kierunku, Bane nie chciał zgadywać jakim. Domyślał się, że chodzi o Jocelyn. Już trzy lata temu mu się podobała...
    Na wspomnienie o pogodzie, białowłosy parsknął. Nigdy nie interesował się pogodą bo póki siedział w bezpiecznej Klinice, nic mu się nie miał prawa stać. Ale taki Gregory, który prawdopodobnie nie miał stałego miejsca zamieszkania (a może miał?), musiał zwracać uwagę na takie rzeczy.
    - Dobrze, że nie golfowymi. - powiedział rozbawiony - Nie wyobrażam sobie co zostałoby z budynku po takim deszczyku. - zaśmiał się kręcąc głową.
    Właściwie temat pogody był przez niego odebrany jako zaproszenie do rozmowy, dlatego postanowił, że posiedzi z Gregiem. Nawet jeśli będą musieli rozmawiać o dupie Maryni, to przynajmniej odciągnie to jego uwagę od Jocelyn.
    Blondyn był sceptycznie nastawiony do postaci Anomandera i Bane'a cholernie ciekawiło dlaczego. Postanowił więc pociągnąć temat.
    - Może i masz nosa. Ale, stary, wyjaśnij mi jedną rzecz. - zaczął - Gdyby Anomander był jakimś zagrożeniem dla mnie lub innych, to czy zrywałby się do Was bez śniadania? Dodatkowo, zszył ci plecy, bo ja nie byłem w stanie. - podrapał się po szczęce która przez zarost swędziała go niemiłosiernie - Dlaczego więc masz mu nie ufać? Jest lekarzem, wszystko co robi ma ratować istoty tej krainy. - wzruszył ramionami - Z resztą gdyby miał złe zamiary, zauważyłbym coś przez te trzy lata. Niemożliwe by taki długi czas się maskował. - dodał - Ale może powiedz mi jakie ty masz na to spojrzenie. Jestem ciekaw twojego zdania, bo skoro nos podpowiada ci, że lepiej trzymać się przy Dyrektorze na baczności, to muszą być ku temu jakieś powody. Mam rację? - zachęcił Grega do odpowiedzi delikatnym uniesieniem kącików ust.
    Był szalenie ciekaw co o tym wszystkim myśli blondyn. Bane sam też był raczej nieufny, ale przecież znał Anomandera na tyle by zawierzyć mu własne życie. Bane stał się przez ten okres jeg narzędziem, najwierniejszym instrumentem którym Opętaniec mógł się posłużyć w każdej niemalże chwili. Ale Bane też miał swój rozum i gdyby coś mu się nie spodobało, zrezygnowałby.
    Gdy Gregory wyjął posłusznie strzykawki i lekarstwa, Bane wziął je od niego i odstawił na stolik przy łóżku po czym bez słowa wstał i poszedł do malutkiej łazienki. Wziął wiszący przy umywalce ręcznik i zmoczył go ciepłą wodą. Wrócił do mężczyzny i bez pytania zwyczajnie zaczął czyścić mu ręce.
    - Za chwilę nie będziesz już wyglądał jak rzeźnik, tylko jak wyjątkowo szczęśliwy, rozluźniony Cyrkowiec. - powiedział łagodnie.
    Kiedy skończył ręcznikiem czyścić mu ręce - pozbył się krwi dokładnie czyszcząc przede wszystkim miejsce w które nastąpi wkłucie - wstał i wziął z podłogi strzępy jego ubrań oraz brudny ręcznik i rzucił wszystko pod drzwi (zabierze jak będzie wychodził).
    - Umyjesz się dokładniej jak poczujesz się na siłach. - powiedział wracając w nogi łóżka. Z kieszeni swojego kitla wyjął środek odkażający i wacik i zaczął przygotowywać się do wkłucia. Nabrał do strzykawki morfinę, stuknął kilka razy pozbywając się powietrza.
    Słowa Grega sprawiły, że uśmiechnął się łagodnie.
    - I tak bym ci nie dał więcej niż jedną. Jest podwójna. - powiedział chwytając go za nadgarstek - Zapobiegliwy Anomander dał ci tyle, że mógłbyś się tym spokojnie wykończyć. - dodał pochylając się nad jego ręką i wybierając żyłę. Grzeczny Greg zadbał by uwidoczniły się na tyle, by Bane mógł wybrzydzać przy wybieraniu. Przetarł wybrane miejsce płynem.
    - Może zabrzmi to źle... - podniósł na niego oczy w których błysnęły złośliwe iskierki - Ale zrobię ci teraz dobrze. - powiedział po czym wkłuł się w jego rękę.
    Patrzył na niego uważnie gdy wstrzykiwał mu zawartość strzykawki. Czuł się jak diler podający wymarzoną działkę narkomanowi. Ale Greg zasłużył na chwilę odpoczynku.
    Bane wyczekiwał rozluźnienia na jego twarzy. Jakiegokolwiek znaku, że blondyn poczuł się lepiej.
    - O histerię się nie martw. - powiedział cicho - Jestem tu by ci pomóc. Sam wiem co to znaczy być na głodzie... Więc nie martw się. Będzie dobrze.
    Zawartość strzykawki powoli się kończyła. Bane na koniec przyłożył wacik do miejsca wkłucia i zgiął jego rękę, by zatamować ewentualną krew wypływającą z ranki. Pozbierał zużyte rzeczy do kieszeni, zostawiając na szafce nocnej jedynie drugą dawkę morfiny, ale bez strzykawki - tą wolał zachować, by Gregowi jednak nie strzeliło coś do łba.
    - Enjoy your meal, my dear friend. - powiedział z idealnym, angielskim akcentem wstając i stając obok jego głowy - You deserved it. - dodał, kładąc mu dłoń na ramieniu i pochylając się by sprawdzić po oczach, czy jego przyjaciel już czuje się lepiej, czy jeszcze trzeba będzie na to poczekać.
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 18 Marzec 2017, 15:35   

    I jak to u Anglików bywało, temat zszedł na pogodę. Greg przynajmniej nie poczuwał się do bycia Brytyjczykiem, w końcu ustalił już, że pochodzi z Walii. Gdyby tylko wiedział, jak taki Walijczyk powinien się zachowywać... Rodzinnego miasta również nie pamiętał. Ech, kolejne depresyjne myśli lecą na stos kompletnego rozbicia emocjonalnego. W sumie, temat ów przypomniał mu o jednym wydarzeniu, którym postanowił podzielić się z Banem:
    - Raz na nasz Cyrk spadł grad jednocentówek. Nikt nie prosił o taki cud bo prosperowaliśmy dobrze, wręcz przeciwnie - monety narobiły wszystkim siniaków i porozrywały materiał namiotu. Wszystko co spadło, przeznaczone zostało na pokrycie szkód i wyszliśmy na zero. Ja naprawdę nie chcę wiedzieć, co dzieje się tam na górze, skoro takie rzeczy się dzieją. - dodał z zamyśleniem
    Greg naprawdę nie lubił poruszać tego tematu, ale skoro Toskyn tak mocno go bronił, to postanowił przyznać się do prawdy, z dość cierpką miną:
    - Nie mam nic więcej niż moje własne wnętrzności, które wywracają się na lewą stronę gdy słyszę jego głos. Mam zwierzęce zmysły, to się nazywa instynkt. Uratował mi życie zbyt wiele razy, aby go ignorować. No i prześladuje mnie wrażenie, że gdzieś go widziałem, albo kogoś podobnego. Wiesz, co się mówi o Opętańcach ze skrzydłami nietoperza - że takowe wyrastają tylko wyjątkowym skurwielom. Albo to ludzie on nich stają się źli. Nieważne. - dodał niepewnie. Nie lubił nikomu wyjaśniać swoich przeczuć, zawsze druga osoba powtarzała mu, że przesadza, że nie powinien tak przesadzać. W końcu nie był żadnym medium ani wróżbitą, aby widzieć wszystko. No nie był - i co z tego?
    - Idź się utop. I tak już zalatywało gejozą. - uśmiechnął się z dość zażenowanym wyrazem twarzy, przez którą przez chwilkę przebiegł grymas bólu. Nie minęło nawet pięć minut, jak poczuł w sobie cudownie znajomą falę spokoju i ciepła, rozchodzącą się ze strzykawki. Westchnął błogo i osunął się na poduszki, poddając się temu uczuciu.
    Zastanowiły go słowa lekarza:"Sam wiem co to znaczy być na głodzie... "Też przeszedł wesoły epizod ćpania? W końcu miał te wszystkie ślady po strzykawkach na ramionach, pamiętał, że widział je, kiedy był on w podkoszulku, ale wolał się nie dopytywać, czy to dzieło MORII czy jego własna inwencja. Jedyne co był pewien, to to, że kompulsywnie łykał zawartość małej piersiówki. Może to po prostu stary, dobry problem alkoholowy? Niestety, rozkminianie podobnych spraw szło mu raczej ciężko, kiedy opiaty tańczyły mu w żyłach. Potem pobawi się w detektywa. No i po raz pierwszy od dłuższego czasu usłyszał starą, dobrą mowę angielską. Poczuł, że wszystko będzie dobrze, że z Jocelyn wszystko będzie w porządku i z nimi razem...
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 18 Marzec 2017, 22:13   

    - Deszcz pieniędzy? Cholera, jak bym wcześniej o czymś takim wiedział, to kupiłbym dziesięć wanien i poustawiał je na jakiejś polanie by łapać te monety. Wiem, one i tak spadałyby na trawę, ale z racji, że jestem leniwy i nie chciałoby mi się ich zbierać...zaprowadziłbym do banku wannę na kółeczkach i niech oni się męczą z liczeniem. - zaśmiał się i zakończył rozmowę o pogodzie. Nie była jakaś specjalnie ciekawa, z resztą z Gregiem na pewno znali lepsze tematy, neutralne tematy, które można było poruszyć.
    Jego wątpliwości co do Anomandera brzmiały ciekawie, ale niezbyt możliwie. Bane wysłuchał oczywiście przyjaciela, kiwając mu głową, że przyswaja informacje. Ale wszystko opierało się tylko i wyłącznie na przypuszczeniach.
    Bane wiedział czym jest intuicja ale był raczej zwolennikiem zimnej kalkulacji posiadanymi pięcioma zmysłami. Czasem przeczucie okazywało się być błędne, prawda?
    - Rozumiem. - powiedział krótko - Hmm. Może i masz rację, ale ja wolę myśleć, że to zwykły facet ze skrzydłami nietoperza. Ponury, to fakt, ale jak na razie okazywał mi tylko życzliwość. Nie dziwne więc, że widzę go w nieco innych barwach. - wzruszył ramionami.
    Przyjemnie oglądało się jak twarz Gregorego powoli się rozluźnia. Bane usiadł więc wygodniej w nogach łóżka (znaczy się rozsiadł się całą dupą, o! - przecież jego niski przyjaciel i tak sięgał nogami do połowy łóżka) i przez materiał kołdry zaczął rozmasowywać jego kończyny, bo wróciło mu czucie po znieczuleniu.
    Wiało gejozą. I to jak cholera. Ale co miał poradzić? Czasami lekarz musi ścierpieć dotykanie pacjenta w dziwny sposób.
    Jeśli Greg na niego spojrzał, Bane tylko uśmiechnął się kącikami ust i nie przestawał miętosić jego łydek.
    - Zanim coś powiesz, przyjacielu, wyjaśnię: muszę cię wymasować, żebyś po zejściu znieczulenia nie miał swoistego 'uczucia mrówek' w nogach. - westchnął po czym zaśmiał się krótko.
    Po chwili przestał i wyprostował się, krzyżując ręce na piersi.
    - I jak tam? Lepiej? - zapytał lekko rozbawiony, bo serio widok odlatującego blondyna był przyjemny dla oka.
    Cyrkowiec dużo przeszedł. Nawet jeśli zaliczył przygody z narkotykami i się uzależnił, działka należała mu się jak psu buda. A chyba lepiej dostać w żyłę od kumpla-lekarza, niż gdzieś pod mostem, od szemranego typa, łapiąc przy okazji jakieś cholerstwo typu HIV?
    No właśnie. Ciekawe czy w Krainie Luster mają AIDS. Albo takie prozaiczne przypadłości jak kiła, czy insza opryszczka. Choroby popularne w zacofanych technologicznie krajach. Ogólnie mieszkańcy tego świata wydawali się być odporniejsi niż ludzie (na przykład taki Gopnik - przyszedł do Kliniki bo go dziewczyna nastraszyła a na miejscu okazało się, że ma zapalenie wątroby).
    No właśnie, a propos Gopnika.
    - Musisz mi na sekundkę wybaczyć. Pójdę wypisać pacjenta do domu i zaraz wracam. - powiedział wstając. Zabrał z szafki nocnej zapas morfiny. Niby wierzył, że Grześ nic sobie nie zrobi ale nigdy do końca nie wiadomo jak zachowa się głodny pies gdy zostawisz mu przed nosem kiełbasę. Nawet jak wydasz komendę "Nie rusz".
    - Będę za chwilkę. Wypoczywaj, jakby coś się działo zadzwoń dzwonkiem który jest w szufladzie szafki. - powiedział i ruszył ku drzwiom sali.
    Wyszedł i od razu skierował się na poszukiwania sowieckiego Kapelusznika.


    z/t (serio, zaraz wracam - zaniedbane obowiązki wzywają ^^")
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 19 Marzec 2017, 10:13   

    Cóż, kiedy spotkali się po raz pierwszy, Bane wydał się Gregowi rozsądnie cynicznym jegomościem. Najwidoczniej musiał mieć jakąś skłonność do tamtego... tak jak Greg miał skłonność do ufania Cyrkowcom, wszystkim Cyrkowcom, nawet jeśli często nie miał ku temu żadnych racji. Parę razy się nawet na tym przejechał, przynajmniej udało mu się ujść z życiem. Po prostu zawsze najlepiej wiedział, co przeżyli.
    - Ojjaaaaaa... jak ja za tym tęskniłem... Trzy miechy bycia czystym poszły się... Ojaaaaaa... - na twarzy rozlał mu się głupkowaty uśmiech. Grymas ów tak rzadko pojawiał się na jego twarzy, ale z miejsca odejmował mu co... najmniej dziesięć lat, robił z niego małego chłopca. Wszystkie problemy dzisiejszego dnia stały się tak cudownie odległe, miałkie, nieważne. Wypełniało go pulsujące światło, a dotyk... Bane'a tylko dopełniał uczucia. Zaraz ktoś tu wpadnie z tą... kamerą, taką na korbkę bo tylko takie tu trzymają, zaczną porno kręcić. Może ten Szarak miał wobec niego jakieś... niecne plany już wcześniej? Mały, prawilny wpierdziel zapobiegawczy powinien przywrócić go do pionu w... tej kwestii. On był z Joce... z jego przepiękną... cudowną... kochaną Joce. Było mu z nią dobrze. I będzie... dobrze. Będzie im dobrze razem. Może nawet Jocyś go polubi? Bana w sensie. Ona go nie lubi. Ale on jej nic nie zrobił. Nic... O co chodziło...?
    Ale nie... on gdzieś wyrusza... gdzieś.
    - Iiiiiiiić. Iiiiiić tam getu... tego tam pujć i rub co kcedszzzszz... - wybełkotał nieskładnie. Było mu coraz przyjemniej, coraz mocniej ogarniał go błogostan. Zamknął ciężkie powieki i zaczął drzemać, nie myśląc o niczym konkretnym.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 19 Marzec 2017, 14:52   

    Wrócił dosłownie po kilku minutach. Pożegnanie z Gopnikiem nie trwało nie wiadomo chwilę, Kapelusznik tak się ucieszył na to, że może wyjść, że aż palił się do podróży.
    Ciekawe czy faktycznie przyjdzie na kontrolę. Dobrze by było bo coś Bane'owi podpowiadało, że mimo zaleceń, facet i tak będzie chlał jak wściekły. Swój swojego zrozumie. Gdyby Bane mógł tak po prostu się upijać, byłby wiecznie pijany.
    Entuzjazm Gopnika jednak polepszył mu humor i gdy białowłosy wrócił do pokoju w którym leżał Greg, miał uśmiech na twarzy. Lekki, bo lekki, ale zawsze to coś. Przynajmniej jakoś to ożywiało jego bladą twarz i maskowało ciemne kręgi pod oczami.
    Podszedł po cichu do łózka przyjaciela i usiadł, ale nie w nogach, jak przedtem - na stołku, by nie budzić Grega. Blondyn miał minę która wskazywała na błogostan. Dobrze, czyli morfina działała.
    Bane usiadł tak, że podbródek podparł na ręce. Patrzył na Cyrkowca i zastanawiał się nad tym co mężczyzna powiedział wcześniej o Anomanderze.
    No dobrze, Opętaniec wyglądał jak wysłannik Piekieł... Ale przecież był tak dobrym człowiekiem. Ponurym i małomównym, ale jego życzliwość była okazywana czynami. Już samo to, że przyjął Bane'a pod swoje skrzydła mając o nim jedynie garść informacji, nadawało się do tego by go wybielić z jakichkolwiek innych zarzutów. Może i skrzydlaty miał jakąś mroczną przeszłość, ale przecież liczą się czyny teraźniejsze.
    Przez trzy lata nauczył Bane'a więcej niż białowłosy wyniósł w trakcie studiów. Poszerzył jego horyzonty i tym samym wiedzę. Cyrkowiec mógł się więc zacząć nazywać lekarzem Krainy Luster, już nie tylko leczącym Ludzi ale też i Lustrzan.
    Białowłosy westchnął i sięgnął do ręki rozluźnionego Gregorego. Złapał za nadgarstek i zamknął na chwilę oczy, wczuwając się w jego puls. Był w normie, znaczy się że blondyn zalicza wesołą wycieczkę do Krainy Spokoju. Dobrze. Gdyby okazało się, że ma Złego Tripa, Bane musiałby jakoś go sprowadzać na ziemię, a to było raczej... niemiłe.
    Czekał, bo Greg uciął sobie drzemkę. Ciekawe jak idzie Anomanderowi? Pewnie zaraz będą wołać na obiad... Zjedzą razem, czy Gad przegapi kolejny posiłek? A Tulka? Jaką rolę teraz odgrywa?
    Bane miał nadzieję, że nie została potraktowana jako niepotrzebna. Poszła z Anomanderem...może dodawała Jocelyn otuchy?
    Jocelyn. Ciekawe jak zareaguje na mój widok ta jej prawdziwa część...
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 20 Marzec 2017, 09:04   

    Były... były tam takie te. Rzeczy. Akurat nie halucyneganował na innych rzeczach, znaczy tak. Ale się mu się robiło tak dziwnie chwilami. Tak, nieziemsko kosmicznie. Tak ta. Tego. Od morfi schciało mu się spać... Jak zawsze... Bo Morfeusz... Tam tego jego ślina była chyba nie? Czy inna substancja. Ogłupienie takie mocne... Niepotrzebnie obawiał się Bane, tu nie było bad tripów bo tu tripów nie było. Na LSD były i ...na grzybach, pamiętał. Muchomorach, hehe. Skąd on wiedział że Bane o tym myśli? Otwarcie... Umysły znaczy się. Jak parasola. Transcendencja umysłu kurde. Transcendentalny parasol... Kupowałbym.
    Nic nie bolało, nie bolał go mózg, nie bolało go serducho jego jedyne. Od tak dawna nie czuł się tak szczęśliwy. Chciałby czuć się tak zawsze. A Bane wrócił. Obiecał że wróci i wrócił. Najlepszy kolega na świecie. Nie powiedział mu dzień dobry, bo nie był to dobry dzień, ale przeszedł do sedna sprawy:
    - Ty wieszsz cu? Jak ja bym tam tak kciał aby Jcyś to poczóua. Tak tesz. - zamruczał niewyraźnie, bardziej jak wielki kot niż istota ludzka. - Smótna jezt jakaź taka. Lepiej jej bedzie. Bo wisz... wisz... - nastąpiła dłuższa przerwa, podczas której słychać było tylko jego głęboki, pełny oddech. - To nie miauo tak być. Skofronki miały być i muzyka. Na krzypcach. Bym ją całował bym. Opowiadał jak teskniuem. Śmialibyśmysie. A tak ja jessem wrakiem. Ona jess wrakiem. Zderzyuy siem dva warki i poszuy! Na dno. Dobże rze mi smótno nie jest tak treaz.
    Po wygłoszeniu tego oświadczenia z powrotem pogrążył się w cudownym letargu, nawet nie pamiętając już, co powiedział przed chwilą. A nie, miał mu do powiedzenia jeszcze jedną rzecz, której normalnie zapewne by nigdy nie powiedział:
    - Wiszsz cu? Ja siem nawet cieszsze że cie Jocuś nie lubi. Bo jakby cie lubiła to by zostawiła mnje dla cb. Mondzrzejszy jesteś i wgl. Wyższy, nje musisz pakować aby nie wygldać na 10 lat. I z tobo to nie zoofilia, nie? - ciekawe, czy przyjdzie mu żałować tych słów...
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 20 Marzec 2017, 18:22   

    Bane'owi zrobiło się lepiej gdy zobaczył jak spokojny w tej chwili jest Gregory. Bądź co bądź, niski Cyrkowiec był pierwszym tego samego pokroju co on, pierwszym którego spotkał w tym dziwnym świecie. Dobrze był wiedzieć, że nie jest się jedynym skrzywdzonym przez MORIĘ. Żyło się z tym jakoś lżej.
    No i świadomość, że mieszkańcy tego świata jednak nie będą wytykać białowłosego palcami była cudowna. Mógł przynajmniej zapomnieć o swojej odmienności i zająć się pracą. I nauką, bo przecież przez te wszystkie lata nie tylko poświęcał się robocie. Anomander nauczył go tylu nowych rzeczy.
    Przyznanie funkcji Ordynatora było niespodziewane i stawiało Bane'a prawie na równi z Opetańcem. Czyli, gdyby się uprzeć, mogliby nazywać się wspólnikami. Oczywiście wkład Anomandera w rozwój Kliniki był niepomiernie większy, ale Cyrkowiec też się starał.
    Słysząc bełkotliwą mowę przyjaciela, uśmiechnął się jednym kącikiem ust, patrząc na niego z uwagą. Oho! Czyżby przyszedł czas na filozofowanie? No peeewnie!
    Bane wysłuchał Gregorego nie przerywając mu.
    - Nie jesteście wrakami. - powiedział łagodnie - Jedynie łodziami które zaliczyły uderzenia w kilka skał i przyszorowały o mieliznę dnem. - dodał - Dotarliście tutaj, do najlepszych szkutników Krainy Luster, do mnie i do Anomandera oraz Julii. Już my się zajmiemy łataniem was. - posłał mu pokrzepiający uśmiech - Mało tego, postaramy się byście wypłynęli na pełne morze już nie jako osobne łodzie. Jako Galeony, pod jedną banderą, mój przyjacielu. - machinalnie położył mu rękę na jego dłoni. Nie było w tym geście żadnego podtekstu. Po prostu martwił się o kumpla a z tego co przestawiał Greg, sytuacja nie wyglądała najlepiej.
    - Jeszcze przyjdzie czas na skowronki a nawet i cały ptasi chór. Na muzykę nie jednych skrzypiec a kwartetu. Na śmiech i łzy szczęścia. - westchnął - Na pocałunki...i nie tylko. - dodał po chwili - Jocelyn jest w dobrych rękach, co ja gadam: najlepszych! Anomander nigdy nie odpuszcza dopóki nie wyleczy pacjenta.
    Spojrzał przez okno. Burza zbliżała się do nich wielkimi krokami, można było zauważyć już pierwsze błyski. Zerwał się też wiatr który zmusił Bane'a do zamknięcia całkowicie okna. To też zrobił.
    Kolejna uwaga sprawiła, że białowłosy zdębiał. Wrócił na krzesło ale minę miał jakby zadano mu wyjątkowo dziwne pytanie. Poczuł się dziwnie. Na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie.
    Grześ był taki szczery przez morfinę. Normalnie przecież nie powiedziałby mu czegoś takiego. To było takie... otwarte.
    Postanowił jakoś z tego wybrnąć.
    - Wiesz, już trzy lata temu, w tym nieszczęsnym hotelu wiedziałem, że jej się podobasz. Patrzyła na ciebie w ten charakterystyczny sposób. - powiedział - Jestem dość spostrzegawczy i widziałem jak cię pragnie. - wzruszył ramionami - Co do mnie... Nie jestem mądrzejszy. Jestem po prostu...inny. To że mam zawód jaki mam, nie czyni mnie w żadnym stopniu lepszym od ciebie, przyjacielu. - posłał mu uśmiech - Wysokość nie ma tu nic do rzeczy, stary. No dobrze, wcześniej złośliwie komentowałem twój wzrost. Ale to się nie liczy. Można być największym przystojniakiem, najmądrzejszym na świecie gościem, a być przy tym obrzydliwym skurwysynem. - zrobił na chwilę pauzę i podrapał się po szczęce która przez cholerny zarost swędziała - A można być twojego wzrostu i mieć największe serce pod słońcem, być uosobieniem piękna i dobra na swój własny sposób. - powiedział po przerwie - Wtedy, kilka lat temu gdy się spotkaliśmy... Nie znając mnie i mojej historii, wyciągnąłeś ku mnie dłoń i zaprosiłeś do wspólnej przygody, dając mi zapowiedź czegoś na kształt normalności. Gdybyś mnie wtedy nie zwerbował, nie poznałbym tylu wspaniałych istot. Gdybyś nie spojrzał w moją stronę, nie zainteresował się dziwnym gościem z białymi kudłami, nie poznałbym mojego pierwszego przyjaciela. Ciebie Greg. - uśmiechnął się łagodnie - Powinienem więc dziękować ci na kolanach i zrobię to, jeśli chcesz. Tylko nie pytaj mnie dlaczego Joce wybrała ciebie, bo przecież odpowiedź jest oczywista.
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 20 Marzec 2017, 21:31   

    - Teraz wim! Wim sze wszyfkgo bedzie dobszsz... Wim! - powiedział radośnie, a przynajmniej na tyle, na ile pozwalał mu narkotyk uspokakający. Teraz to już tylko ślub i ósemka dzieci. Adoptowanych, wady bezpłodności. No i domek, śliczny domek nad morzem. I emerytura od chronienia i napadania, i półświadków i haraczy. Tylko cyrku nie potrafiłby opuścić. Dawały występy, a wszyscy jego przyjaciele przychodziliby i dawali mu brawo. Cudowna perspektywa!
    Kiedy usłyszał o kwalifikacjach Bane'a, że nie jest wcale mądrzejszy, zareagował dość nieoczekiwanie. Parsknął niemrawym śmiechem. I to nie inteligencja szarawego narcyza go rozśmieszyła, w końcu przyznał się przed nim do nie bycia ideałem, a raczej sam Gregory. On też był mądry. Spostrzegawczy. Ale wiedzy nie posiadał żadnej. Z jednego... prostego powodu MORII:
    - Ale ja zzzapomniałem. Haha! Nie pamietam czy kończyłe szkołem wyższom! Nic nie pamietam! Zabrali...! Pffff! - parsknął jak powietrze ulatujące z dziecięcego balonika. Tyle wspomnień z jego życia zniknęło bezpowrotnie, tyle marzeń i nadziei. Wyglądał młodo, ale nie pamiętał wcale, jak być dzieckiem, choć intuicyjnie był zawsze na dobrej drodze. Ani lwiątkiem. Ani pisklęciem. Gryf nie miał własnej przeszłości, był tylko zlepkiem wszystkiego, bez ładu i składu, stworzonym do polowania.. Gdyby nie błąd w jego programie, zapewne pozostałby nim zawsze. Szczęściarz z niego. Cholerny szczęściarz.
    Słuchał go z rozanieloną buzią, czasem tylko potakując ździebko ironicznie. Żaden drag nie był w stanie wyciągnąć z niego cynizmu:
    - Kadzzzzisz, kadzzzisz mi! Nie jessem dobry. Jessem najemnikiem takiem ty wiesz. Kazali mi robić rzeczy za piniundz. Czasem dobre rzeczy czasem, złe rzeczy czasem. Ja robiłem dobre rzeczy i złe rzeczy. Pamietam... pamietam głufnie te zue. - powiedział z tą samą ucieszoną, niewinną mordką, jakby to wyznanie nie było dla niego niczym bolesnym. Zachichotał do siebie. Tak cudownie było się śmiać... kiedy płacz znajdował się tak blisko jego myśli. Niestety, czuł, że ten ekstatyczny stan nie będzie trwał wiecznie. Ale czym się martwić? Nic już nie mówił, tylko burczał pod nosem pojawiające się i znikające z jego głowy myśli. Nie mógł wytworzyć w głowie żadnego sensownego tematu do pogadanki, gdyż jego myśli były zbyt powolne. Postanowił więc po prostu poleżeć sobie w ciszy. I tak było mu fajno.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 20 Marzec 2017, 22:03   

    Białowłosy słuchał uważnie gdy Greg do niego mówił. Gadał bełkotliwie, przez morfinę, ale dało radę wszystko zrozumieć. Oczywiście Bane musiał się mocniej skupić, ale ostatecznie łapał sens filozoficznych wynurzeń osiłka.
    - Nie pamiętasz? - zapytał cicho - No to masz szczęście brachu. Cholerne szczęście. Bo ja pamiętam wszystko mimo iż chciałbym zapomnieć. - zaśmiał się gorzko - Myślisz, że po co chleję tyle wódki? Bo mam nadzieję, że kiedyś na mnie zadziała. I odlecę, jak ty teraz, mój drogi.
    Rozmowa powoli zaczynała schodzić na niebezpieczne tematy. Bane myślał, że pocieszaniem uspokoi przyjaciela, doda mu otuchy. Specjalnie użył metafory z łodziami i Galerami. Co miał powiedzieć - wiesz Grzesio, ty już masz załatane plecki, Jocyś jeszcze słabuje na umyśle....ale spoko, kiedyś z tego wyjdzie, może za rok, może za dwa...może za dwadzieścia.
    Bane może i był ostatnim kutasem jeśli chodzi o empatię, ale wiedział kiedy przyhamować z ciętym językiem i pokusić się o łagodne słowa.
    Gdy Greg zaczął gadać coś o byciu najemnikiem, akurat do pokoju weszła Alice. Zapukała o framugę i gdy białowłosy skinął głową pozwalając jej wejść, stanęła przy wyjściu z sali.
    - Doktor Anomander wzywa do sali operacyjnej. - powiedziała - Spokojnie, chodzi o lekki zabieg. Pacjentce nic nie grozi, jej stan jest stabilny. - dodała uspokajająco, bardziej do blondyna.
    Bane podziękował i Marionetka wyszła, a on sam wstał. Wygładził kitel i sprawdził czy faktycznie ma w kieszeni morfinę którą zabrał Gregowi. Jedna dawka mu wystarczy.
    - Może i jesteś najemnikiem. Może i wypełniałeś jedynie rozkazy bo ci płacili. - powiedział na odchodnym - Ja jednak wolę myśleć, że za przyjaźń ze mną ci nie płacą. Proszę, nie odbieraj mi chociaż złudzenia. - dodał odchodząc - Śpij. Słodkich snów, Greg. I nie martw się. Wszystko będzie dobrze.

    Wyszedł z sali zamykając ją za sobą cicho i od razu skierował się na salę operacyjną.
    Czyli teraz czas na Jocelyn. Ciekawe, czy wszystko z nią w porządku. Greg bardzo się martwi... No cóż, jeśli nie jest z nią w porządku, to nie ma co płakać. Lekarze są od tego by leczyć, bez pytania o humory pacjenta.


    z/t
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 21 Marzec 2017, 23:55   

    Greg wysłuchał jego słów z lekkim zaskoczeniem, może nawet żalem. Nie chciał tak zabrzmieć... Nie o to mu chodziło...
    - Ej no nie fochaj. - zaburczał jeszcze za nim, ale sennie, bez przekonania. No przecież za przyjaźnienie się z kimś nikt nie płaci. To byłoby głupie. Głupie bardzo... Banuś, nie obrażaj się bez powodu, baba nie bądź... Akurat ty jesteś babiarz nie baba. Więc no. Zachowuj się. Tak by mu nagadał, ale lekarz już poszedł. Ale mu się zrobiło sennie... Nie zdążył nawet zdjąć spodenek.
    Kiedy osunął się w sen, jego ciało w przeciągu kilku minut rozleciało się w przesiąknięty nikotyną dym, ujawniając jego prawdziwą (fizycznie) postać. Wielkie, potargane zwierze leżało sobie na kocyku z zamkniętymi wizjerami i wyglądało przeuroczo. Raz po raz machało łapami, jakby coś ścigało przez sen, chrapneło lub mlaskneło szerokim, kocim jęzorem, jednak tym razem w głowie Grega trwała jedynie pustka. Po morfinie nie miewał snów.
    Przespał się... z pół godzinki, godzinę? Prawie pięć, sporo. Obudził go głód. Narkotykowy, wkraczający do jego ciała z nowo odzyskanymi siłami i pełną armią do pomocy, gotów odzyskać, co jego. Ale i też ten fizyczny. Zabiłby za stek. Upolowałby w sumie steka. Niestety, jego kończyny działały nadal dość niemrawo, a ponadto nie zamierzał zaznajamiać się z psiarnią w parku. No nic, gdzieś tu może jest stołówka, coś mu dadzą za piękne oczy. Gdyby miał prawdziwe oczy. Powoli zwlekł się z łóżka i przeciągnął się mocno. Zdawało mu się, że o czymś zapomniał, ale nie wydawało mu się to zbyt ważne. Bane'a również tu nie było, pewnie musiał być zajęty. Najwyżej ładnie się go poprosi. Powoli prześlizgnął się przez otwarte drzwi i ruszył na poszukiwania... nazwijmy to spełnieniem.
    Przyduszony dwoma silnymi głodami, całkowicie zapomniał o trzecim. Nikotynowym.

    z/t
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 9