• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Odwrócone Osiedle » Rezydencja rodu Vaele
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Arystokratyczny Pętak

    Godność: Abigail
    Wiek: 7 lat
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: Puchate zwierzaczki i słodycze
    Nie lubi: Gorzkiego, jak ktoś komuś robi krzywde
    Wzrost / waga: 110cm/23kg
    Aktualny ubiór: http://i.imgur.com/tE7OczY.jpg
    Znaki szczególne: Malutkie, czerwone spiralne rogi
    Pod ręką: Pluszowy królik
    Broń: Uśmiech!
    Bestia: Magiczny Kapeluterek
    Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (1szt.), Prezentełko, Kula Pomocna, Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Zdarte kolanka i mały guz z tyłu głowy
    SPECJALNE: Pomoc Administracji
    Dołączyła: 05 Lut 2017
    Posty: 95
    Wysłany: 9 Październik 2018, 13:28   

    Abi nie obudziła się podczas przenosin. Zmęczenie tym wszystkim dało jej się we znaki. Lulu też zmęczona, padła na wyrko które przygotował jej Caius.

    Zbierała kwiatki na polanie. Poprzednie zdążyły już zwiędnąć i Nana je wyrzuciła. Abi po kryjomu schowała je między stronami jednej z książek. Teraz bardzo ładnie wyglądały! Prawie jak obrazki w książce.
    Czuła jak słoneczko grzało ją w plecki. Cisza dookoła była bardzo miła. Właśnie ścinała bardzo piękną stokrotkę, gdy usłyszała trzask gałązek. Odwróciła głowę i uśmiechnęła się szeroko.
    Mama! Nana! Pomóżcie mi, będzie bardzo ładny bukiet- kobiety przyklękły obok dziewczynki i pomogły ścinać jej kwiaty, które następnie wkładały do koszyka. Było bardzo miło i wesoło, dopóki nie zaczęło się nagle ściemniać. Zrobiło się zimno a z nieba zaczęły spadać duże krople deszczu.
    Mama i Nana gdzieś znikły. Abi została sama na łące. Dookoła niej rozbrzmiał ponury i kpiący śmiech. Dziewczynce zadrżała warga, pociągnęła nosem. Już nie było fajnie, chciała wrócić do domu.
    Znajdę Cie dziecko- rozbrzmiał męski głos. W oczach dziewczynki zebrały się łezki.


    Dziecko zerwało się z łóżka. Miała zapłakaną całą buźkę, w pokoju było bardzo bardzo ciemno, przez co poczuła się jeszcze gorzej. Zaczęła chlipać. Zeszła z łóżka i po ciemku szukała drzwi, była zdezorientowana więc nie szło jej dobrze. Lulu obudziła się i na wpół śpiąc podążyła za swoją mała przyjaciółką.
    W końcu Abi znalazła drzwi, wyszła z pokoju. Od razu poczuła, że to był zły pomysł. Było bardzo ciemno, zimno i nikogo nie było dookoła. Poszła przed siebie, trzymając delikatnie Lulu za ogon. Łzy cały czas leciały z jej oczu, a ona szukała kogoś… kogokolwiek.
    Na przemian chlipiąc i nucąc kołysankę mamy, usiadła w końcu gdzieś przy jakichś drzwiach, błądziła tak długo, że nie wiedziała gdzie dokładnie jest. Przytuliła Lulu do siebie i po jakimś czasie usnęła zmęczona płaczem.
    _________________
    #F078E2




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 14 Styczeń 2019, 22:48   

    Do domu dotarł bardzo późno. Nie wiedział dokładnie ile jeszcze czasu pozostało do świtu, niebo było jeszcze ciemne. Właściwie... był tak pijany, że nawet nie wiedział jaki jest dzień miesiąca i nie kojarzył, czy to wszystko dzieje się naprawdę czy tylko śni jakiś pijacki sen.
    Do drzwi prawie się doczołgał. Prawie, bo jednak udało mu się utrzymać w pionie. Oparł się o drzwi policzkiem i chwycił klamkę. Zamknięte...?
    Zapukał cicho, potem odrobinę głośniej i uśmiechnął się pod nosem. Służba ładnie strzegła domu, czy mu otworzą?
    W uchylonych wrotach pojawił się płomień niesionej na kaganku świecy i trochę zaspana twarz Orła. Włosy miał luźno upięte na karku, oczy lekko podpuchnięte, na sobie miał jasną koszulę, troszkę wymiętą, co świadczyło o tym, że odpoczywał. Thorn nigdy nie pytał czy Senne Zjawy śpią... a może powinien?
    - Otwórz, Alden... To tylko jaaa...
    - Jesteś pijany. - powiedział cicho czerwonowłosy, marszcząc brwi ale nie otworzył drzwi szerzej. Aeron wsparł rękę na drewnie i naparł na nie, chcąc go zmusić by go wpuścił.
    - I co z tego? Jestem dorosłyyy... - wybełkotał napierając jeszcze mocniej.
    - Dawno nie widziałem cię w takim stanie. Mogłeś chociaż powiedzieć, że zamierzasz się upić jak świnia, zostałbym tam z tobą. - Alden odpuścił lekko, uchylając drzwi.
    Upiorny zdenerwował się. Orzeł był jego przyjacielem, ale nie powinien się zapominać. Pełnił funkcję Kamerdynera i tak powinno zostać, nawet jeśli dookoła nie ma nikogo kto mógłby usłyszeć ich rozmowę.
    - Nie jesteś moim ojcem, Aldenie, nie masz więc prawa mnie oceniać. - syknął i dosłownie wparował do środka, przepychając Zjawę. Sługa odszedł na bok i spojrzał na niego z niepokojem, zamykając za nim drzwi.
    Aeron przeszedł w głąb ale kiedy zrównał się ze złotookim, uśmiechnął się do niego promiennie i położył mu rękę na ramieniu, w czułym geście.
    - Właściwie, to dobrze, że nie jesteś moim ojcem. - powiedział łagodnie - Gdybyś nim był, zabiłbym cię bez mrugnięcia okiem. - dodał i poklepał go przyjaźnie, po czym chwiejąc się, udał się na górę. Trzymał się mocno poręczy, żeby nie stoczyć się na dół.
    Znowu powrócił mu humor, mimo zachowania Aldena. Miał iść spać do swojego pokoju, ale naszła go pewna myśl - czy Julia jest w Rezydencji?
    Uśmiechnął się szeroko, zdjął marynarkę i rzucił ją na jeden z mebli, nie przywiązując wagi gdzie ubranie upadnie. Pozostał w spodniach i koszuli, której guzik rozpiął pod szyją.
    Do pokoju który przeznaczony był dla Tulki wszedł cichutko, na paluszkach. Usłyszał oddech dziewczyny i zobaczył w ciemności kształt na łóżku. Znaczyło to, że była na miejscu.
    Podszedł najciszej jak potrafił i wspiął się na mebel. Przesunął się nad dziewczynę po czym pochylił się, i dotknął ustami skóry na jej odkrytym ramieniu. Złożył na nim mokry pocałunek i zachichotał cichutko.
    W obecnej sytuacji znajdował się nad nią, trzymając ręce obok niej, osaczając ją całym sobą. Jak zareaguje Julia, kiedy zobaczy nad sobą uśmiechniętego Braciszka?
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 15 Styczeń 2019, 08:42   

    Co chwila koszmary się zmieniały. Policzki miała wilgotne tak samo jak poduszka pod jej głową.
    Gdy Cierń wszedł do pokoju tylko się poruszyła lekko. Gdy Upiorny zaczął wspinać się na łóżko, Tulka zawarczała cicho. Zaczynała się powoli budzić. Była w końcu w nowym miejscu. Mimo, że już tam nocowała, to nie była do tego aż tak przyzwyczajona. Do tego wtedy była dzieckiem, a koszmary, które nie chciały dać jej się wyspać tylko wszystko utrudniały.
    Nadal była zaspana, nie ogarniała gdzie jest. Poczuła tylko mokry pocałunek na ramieniu, to że ktoś nad nią jest oraz że ten ktoś śmierdzi alkoholem. Jej zaspany umysł podał jej najbardziej logiczne wyjaśnienie, kto postanowił ją obudzić - Bane.
    Zamachnęła się, trafiając mężczyznę prosto w już zaczerwieniony polik i zrzucając go nie tylko z siebie ale także z łóżka. Szybko przeniosła się na kolana by nawarczeć na mężczyznę - czego chcesz! Nie masz dość bawienia się mn.... - dopiero teraz zorientowała się, że nie jest na swoim posłaniu, ani nawet w Klinice. Zamrugała kilka razy i dopiero teraz spojrzała bardziej przytomnie na mężczyznę leżącego na podłodze.
    - Braciszku? Co tu robisz? - zapytała początkowo i dopiero teraz poczuła plaskacza, którego zasadziła rogatemu. Dłoń jej pulsowała, więc nie zdziwiłaby się jakby Służba słyszała jak Cierń oberwał od niej - ojej...przepraszam myślałam, że...to kto inny - powiedziała i wstała by pomóc mu wstać - w ogóle...czemu śmierdzisz jakbyś spał w beczce z winem... - zapytała ostrożnie, ale nie była zbyt zadowolona i to było widać.
    _________________





    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 17 Styczeń 2019, 04:13   

    Cała ta sytuacja była zabawna. Wisiał nad śpiącą dziewczyną, Julią, którą znał niemal od dziecka. Jeszcze nie tak dawno ledwo sięgała mu do łokcia, a teraz? Była już prawie dorosłą pannicą. Samodzielną, rozważną i w dodatku śliczną. Czuł w pewnym sensie dumę, że wyrosła na tak piękną osobę. Nie tylko z wyglądu, ale i wewnątrz.
    Jednocześnie jednak poczuł żal, bowiem dorastała za szybko. On, Upiorny Arystokrata, skazany na długowieczność, obserwował jak jego przyjaciele się starzeją, potem osiągają wiek starczy i w końcu umierają. Kiedy mija pięćdziesiąt lat, dla niego to jakby minął jeden dzień.
    Przyglądał się jej przez chwilę i słuchał jej oddechu. Ona też kiedyś odejdzie?
    Pewnego dnia Aeron napotka Julię na ulicy, idącą z partnerem pod rękę, może nawet i mężem. Prowadzącą wózek... Drugie dziecko będzie siedziało na ramionach mężczyzny z którym ona postanowi spędzić resztę życia. A on, Aeron Vaele, wiecznie młody, uśmiechnie się do niej i usunie się w mrok. Może nawet ona go nie rozpozna?
    Pochylił się by położyć rozgrzany buzującym w głowie alkoholem policzek do miejsca które przed chwilą pocałował. Była chłodna, ale w bardzo przyjemny sposób. Czuł jej obecność.
    I wtedy właśnie usłyszał jej głos i zatrzymał się w połowie. Zmarszczył brwi i spojrzał na jej twarz, nie rozbudzoną jeszcze do końca, z lekko uchylonymi oczami.
    Co... o czym ona mówi?
    Uderzenie sprawiło, że zachwiał się i jedna ręka ześlizgnęła się z pościeli, co w efekcie zakończyło się upadkiem na podłogę. Huk był niesamowity, bo przywalił rogami o drewniany parkiet. Zakręciło mu się w głowie, ale nie od impetu - bardziej od wina. Chyba przesadził z jego ilością.
    Leżał przez chwilę na podłodze w dziwacznej pozycji, nienaturalnej i niewygodnej, gapiąc się w sufit, chcąc uspokoić zawroty głowy. W końcu jednak zachichotał, a chwilę później chichot zmienił się w śmiech.
    Początkowo nie usłyszał jej pytania. Z resztą, czy musiał na nie odpowiadać? Przecież cała posiadłość była jego domem, to nie dziwne, że przechadzał się po włościach. Oczywiście powinien zachować kulturę i uszanować prywatność, ale... no cóż, był pijany jak bela.
    Przeprosiła, a on zaśmiewał się ze swojej niezdarności i całej tej sytuacji. Zmrużył oczy i leżąc na podłodze śmiał się do rozpuku.
    Kiedy powiedziała, że myślała, że kto inny naruszył jej spokój, uniósł głowę i wstrzymał śmiech, chociaż usta miał rozciągnięte w wyrazie rozbawienia. Otworzył szerzej oczy.
    Nie przyjął pomocy, podniósł się sam. Z trudem, ale jednak udało mu się zrobić to samodzielnie. Jej uwagę o winie zwyczajnie zignorował.
    Podszedł do niej tak blisko, jak tylko mógł, na tyle, by jego klatka piersowa prawie naparła na dziewczynę. Dokładniej na jej twarz, bo przecież Julia jest od niego niższa.
    - Powiedz mi, siostrzyczko... Myślałaś, że kto do ciebie przyszedł? - zapytał, patrząc na nią z góry - Kogo się spodziewałaś? - jego twarz cały czas wyrażała rozbawienie, było mu naprawdę wesoło, chociaż w jego zachowaniu było coś niestosownego, niepokojącego - Może swojego ukochanego, hmm? Powiedz? - pochylił się ku niej i zbliżył usta do jej szyi - Tęsknisz za jego pocałunkami? O, takimi? - wysunął język i złożył na skórze pocałunek - A może takimi? - uszczypnął skórę zębami - Powiedz mi coś więcej, jestem twoim bratem a nie wiem o tobie nic! - odsunął się, uśmiechnął do niej przyjacielsko jakby nic się nie stało i usiadł na łóżku po czym poklepał siedzenie, by usiadła obok - No? To jak będzie? Podzielisz się z bratem swoimi sekrecikami? Przecież mnie możesz zaufać.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 17 Styczeń 2019, 09:46   

    Zamrugała zaskoczona, gdy Cierń zaczął się śmiać jak opętany. Widząc, że nie chce pomocy, odsunęła się. Trochę dziwnie się zachowywał, więc wolała trzymać się trochę na odległość. Za często widziała co się działo z osobami pod wpływem alkoholu, a tego Upiornego nigdy takiego nie spotkała. Trochę się na ich temat nasłuchała w Wieży, a na temat Aerona również. W końcu był Dowódcą Gwardii, więc znali go również tam.
    Z trudem powstrzymała się przed zrobieniem kroku w tył, gdy mężczyzna na nią naparł. Spojrzała w górę jednak szybko uciekła wzrokiem w bok - n...nie...po prostu miałam koszmary...przez co jak przyszedłeś to nie ogarnęłam, że to kto inny - przyznała. Poprawiła swoją koszulkę i niepewnie poruszyła białymi skrzydłami. Nie chciała teraz o tym rozmawiać. Dlaczego więc poruszał ten temat?
    Odskoczyła jak poparzona, gdy złożył na jej szyi pocałunki. Otworzyła szeroko oczy i przełknęła ślinę - jego...jego były inne... - przyznała, przypominając sobie uczucie pieczenia, które zostawało na skórze po zetknięciu ze śliną Bane'a. Oblał ją lekko rumieniec i pociągnęła nosem. Otarła też oczy i policzki po nocnych nieprzyjemnościach.
    Wahała się przez chwilę, ale widziała, że nie ma za bardzo wyboru. Westchnęła więc ciężko i usiadła na łóżku, jednak zachowała lekki dystans, który uznała za konieczny dla strefy komfortu.
    - Śnił mi się...jak to nazwałeś mój ukochany...z którym już nie jestem - zaczęła ostrożnie - dziś rano uznał, że nie chce być ze mną...a wcześniej mieliśmy kilka...konfliktów, więc może to i lepiej...tak więc nie ma o czym rozmawiać... - wzruszyła ramionami. Nie patrzyła na brata obok. Przyglądała się samotnemu, skrzydlatemu lisowi na swoim nadgarstku, który spoglądał na różę. Otoczonemu cierniami, róży, z ledwo widocznym napisem "solitude"...
    _________________





    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 18 Styczeń 2019, 15:14   

    Na wieść, że miała koszmary, uśmiech zniknął mu z ust. Zacisnął je w prostą kreskę i pokiwał z powagą głową. Sam doskonale wiedział, jak to jest śnić o rzeczach strasznych. Jak to jest budzić się zlanym potem i jeszcze przez kilka sekund nie wiedzieć, gdzie się jest i co się stało.
    Patrzył na nią przez chwilę po czym przyciągnął ją do siebie, szarpiąc trochę za mocno bo był pijany, i przytulił. Miał dobre chęci. Pogłaskał jej zmierzwione włosy i uśmiechnął się pod nosem.
    - Już dobrze, tutaj jesteś bezpieczna. - powiedział z entuzjazmem - W moim domu nikt nie zrobi ci krzywdy. - dodał i puścił dziewczynę. Odsunął ją od siebie i spojrzał jej w twarz. Posłał jej pokrzepiający uśmiech i dał pstryczka w nos, ale z racji tego, że jego ruchy były chwiejne, nie trafił w niego i pstryczka dostało powietrze, tuż przed jej noskiem.
    Zachichotał, rozbawiony swoją nieporadnością. Już dawno nie wypił tak dużo i w tak ciekawym towarzystwie. Właściwie nie był pewien, czy to wszystko co działo się teraz nie było snem. Tylko jedna rzecz przemawiała za tym, że nie śnił - wszystko co się teraz działo, było miłe, a przecież jemu zawsze śniły się tylko koszmary. Przypominające o przeszłości.
    Uniósł brew kiedy powiedziała o swoim partnerze. Nie bardzo chciała o tym rozmawiać, może nie powinien ciągać ją za język? Ale ciekawość wzięła górę a szum w głowie spowodowany alkoholem, ośmielił rogatego na tyle, by drążył temat.
    - Huh, nie jesteście już razem? - zapytał, chociaż przecież nie musiał, bo Julia przed chwilą to powiedziała - Kilka konfliktów? Cóż, w każdym związku bywają gorsze i lepsze dni... Ja tam się nie znam, bo nigdy z nikim nie byłem. - zachichotał, a reakcja ta była nieco nieadekwatna - Nie tak naprawdę. Seks się nie liczy. - dodał, mrugając do niej jakby była wtajemniczona - Nie chcę ci prawić morałów, dlatego powiem tyle: Olej go. Musi być idiotą, skoro dał ci odejść tak po prostu. Pewnie za jakiś czas doceni to co stracił, ale wtedy powinnaś pokazać mu środkowy palec i krzyknąć: "Wal się, dupku!" - ostatnie słowa dosłownie zawołał w stronę ściany, po czym spojrzał na nią i wyszczerzył zęby - No? Gdzie jest twój uśmiech? - wyciągnął ręce i zaczął łaskotać ją w brzuch, chcąc wywołać uśmiech.
    Dosyć już smutku, dosyć żalu i łez. Przecież jego sen jeszcze się nie zaczął.
    _________________
     



    Biały Królik

    Godność: Amias
    Wiek: 25
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: imprezy, robótki ręczne, ciekawostki ze świata i okolic
    Nie lubi: brudu, smrodu i ubóstwa
    Wzrost / waga: 175/58
    Aktualny ubiór: Beżowa koszula z kołnierzem wyszywanym perłami, turkusowy frak, dwurzędowa kamizelka, spodnie, buty z jasnobrązowej skóry
    Zawód: Tancerz na szarfach
    Pod ręką: Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
    Broń: Rapier
    Stan zdrowia: Zdrowiusieńki
    Dołączył: 10 Cze 2018
    Posty: 16
    Wysłany: 19 Styczeń 2019, 22:17   

    Do Mrocznych Zaułków wpadł jedynie by się umyć i przebrać. Srebrne pasma, wcześniej zebrane w zgrabny koński ogon, zostawił rozpuszczone. Usta pociągnął szminką w naturalnym kolorze, a policzki przypudrował by uniknąć trupiego wyglądu. Niestety rumieniec u Lunatyków oznaczał intensywne sinienie, a wiedział, że go nie uniknie będąc pod wpływem silnych emocji. Odziany w lekkie, orzeźwiające wonie oraz beże i głębokie turkusy był gotów do drogi. Poprawił jeszcze białe rękawiczki i wyszywany perłami kołnierz jasnej koszuli, który stał na baczność idealnie eksponując szlachetne rysy twarzy. Frak, kamizelka i spodnie barwą przywodziły na myśl toń kryształowego morza. Patrząc na siebie w lustrze uznał to za zabawne. Wszak niektóre zwierzęta zamieszkujące podwodne królestwo również mają niebieską krew.
    Chwilę skupił się, by przenieść się tam gdzie chciał. Nie miał absolutnie żadnych wątpliwości, że znajduje się w rezydencji Aerona. Portret pana domu przeświadczyłby o tym nawet największego niedowiarka nieufającego własnym zmysłom.
    Z cichym pyknięciem ulotnił się z hallu. Cierń w stanie upojenia zawsze chciał jedynie kilku rzeczy: chlać dalej, spać, chędożyć lub zagadywać towarzystwo aż im uszy nie odpadną, więc Amias nawet nie tracił czasu na zwiedzanie parteru i udał się prosto na piętro.
    Był w łazience, przez uchylone drzwi słyszał chichoty i rozmowy. Nie widział Aerona i drugiej osoby zbyt dokładnie. Ciemność spowijała pomieszczenie, a do tego miał ograniczone pole widzenia. Oparł czoło o chłodną ścianę. Lekko bolała go głowa. Nie wiedział czy to zasługa wina czy chętki na papierosa, ale zapach cygaretki szybko zaalarmowałby domowników. Poza tym z tego co pamiętał, Aeron niezbyt lubił tytoniowy dym. Musiał obejść się smakiem.
    Przymknął oczy i chłonął informacje. Więc Cierń nigdy z nikim naprawdę nie był. Słyszało się o aranżowanych spotkaniach, istnych castingach na Panią Vaele, ale widać nie wypaliły. Całe szczęście pomimo poważnego tematu rozmów, humor Aerona pozostał dobry. Naprawdę nie miał ochoty niańczyć kolejnego faceta i wysłuchiwać rzewnych historii o nieszczęśliwych związkach, niesprawiedliwości podziału obowiązków lub cierpieniu męskiego ego.
    _________________

    Lustereczko, powiedz przecie
    Kto jest najpiękniejszy w świecie.




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 20 Styczeń 2019, 00:46   

    Próbowała go od siebie odsunąć, ale nie miała możliwości by poradzić sobie z dorosłym mężczyzną, który dodatkowo przez większość o ile nie całe swoje życie trenował, a trochę już na tym świecie żył. Nawet jeśli dla Upiornego był to dość krótki okres czasu to dla takiego przeciętnego Opętańca, jakim była Tulka była to liczba niewyobrażalna do przeżycia. Bo ile ona tutaj pobędzie? Sto lat? Dwieście? I to tylko przy dobrych wiatrach, a znając jej szczęście to nawet pięćdziesiątki nie dożyje.
    Odsunęła się od niego trochę bardziej bo nie miała ochoty na bliskość teraz z kimkolwiek. No...może z Amber i Kropką, ale one były wyjątkami. Poza tym to były zwierzęta, w stu procentach, nie tak jak Służba w Rezydencji. Albo po prostu jej się wydawało, że nie chce teraz tego.
    - Dziękuję, że chcesz pomóc, ale jakoś sobie wtedy poradzę, ale nie będzie takiej sytuacji, jeśli na koniec mówił prawdę, więc nie ma o czym myśleć - wzruszyła ramionami. Widać było, że nie ma humoru, bo ten pokaz i wykrzykiwanie w ścianę nie zrobiło na niej wrażenia.
    Tego co się stało dalej jednak w ogóle się nie spodziewała. Nie była przygotowana na ten swoisty atak. Chciała się jakoś ochronić, ale nie dała rady. Poza tym miała łaskotki i to spore. Szybko zaczęła się więc śmiać i piszczeć cicho. Starała się to jakoś stłumić, żeby nie obudzić pozostałych domowników, bo patrząc na to, że jest nadal dość ciemno to raczej wszyscy jeszcze spali, a przynajmniej powinni - stop p...przestań - wydusiła z siebie, z trudem panując nad swoim ogonem i skrzydłami. Nie chciała przecież nic zrzucić, ani też zrobić krzywdy Cierniowi, a takie oberwanie potężnym skrzydłem na pewno bolało. W jej oczach zaczęły pojawiać się łzy, tak bardzo odmienne od tych, które gościły tam wcześniej. Były to łzy spowodowane śmiechem.

    Wracając jednak do zwierzaków. Amber spała sobie w najlepsze w koszyku. Gdy Aeron pojawił się w pokoju, wyjrzała tylko z koszyka. Gdy spadł na podłogę zawarczała, odwróciła się tyłkiem do wyjścia i zasnęła. Wiedziała, że nic się złego nie dzieje, znała to miejsce, więc nie musiała się w ogóle przejmować tym, że reszta nie śpi.
    Kropka za to postanowiła sobie pospać na mięciutkim, puchatym dywanie, który znajdował się w łazience. Julia nie zamknęła drzwi, więc miała tam łatwy dostęp. Spała tam sobie więc zwinięta w kuleczkę. Spała tak mocno, że wtargnięcie Gospodarza miała głęboko pod swoim puchatym ogonkiem. Dopiero pojawienie się niespodziewanego gościa, zareagowała. Dziwny dźwięk wystraszył ją, a gdy się obudziła, zauważyła kogoś obcego więc tym bardziej się spłoszyła. Zaczęła piszczeć i skakać po wszystkim wokół, trzepocząc skrzydełkami, aż wpadła w białe kosmyki mężczyzny i... zaplątała się. Starała się uwolnić, ale nie umiała, więc piszczała tylko, co jakiś czas się szarpiąc. Była nieduża, mieściła się w dłoniach, do tego była bardzo puchata, ale co z tego, skoro pewnie boleśnie kudliła i plątała wypielęgnowane włosy Lunatyka.
    _________________





    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 20 Styczeń 2019, 01:39   

    Mimo ciekawości i śmiałości spowodowanej alkoholem, nie udało mu się wyciągnąć nic więcej od samej Julii. Interesował się jej stanem i widział, że była jakaś przygaszona. Dziewczyna ukrywała to pod sztucznym uśmiechem, ale... Kłamcy nie oszuka. Co jak co, ale Aeron doskonale znał się na manipulowaniu faktami, dlatego widział, że coś jest nie tak. Chciał pomóc, ale czy był w stanie?
    Uśmiechnął się kiedy odrzuciła propozycję pomocy. Nie chciała o tym rozmawiać? Nie ma problemu. Asertywność jest dobrą cechą i nie raz ratuje skórę. Tulka wyrosła na mądrą dziewczynę, dojrzałą i silną. To dobrze, że nie pozwala każdemu wtykać nos w jej sprawy.
    Jej śmiech był jak zastrzyk energii. Aeron momentalnie ożywił się i zaczął chichotać (może przez to nie miał szans usłyszeć, że za drzwiami pojawił się ktoś niespodziewany). Nie odpuszczał łaskotek, co więcej, nasilił je, potęgując śmiech lisiczki. Pamiętał, że niedaleko znajduje się pokój Abi, ale przecież głosy rozmowy i rozbawienia nie obudzą zmęczonego dziecka. Z resztą... Thorn zaraz do małej zajrzy, żeby się upewnić, że wszystko jest w porządku.
    - No dobrze, siostrzyczko. - powiedział i sięgnął, by zmierzwić jej grzywkę - Nie będę cię naciskał. Zachowaj kilka sekretów dla siebie, ale pamiętaj, że mnie zawsze możesz o wszystkim powiedzieć. Zawsze cię wysłucham. - dodał i wstał - Połóż się i odpocznij, przepraszam, że cię obudziłem. Ale może to i lepiej, skoro miałaś koszmar? - posłał jej uśmiech i skłonił się dworsko, lekko chwiejąc się na boki od alkoholu - A łapkę to ty masz silną, nie ma co! - pogroził jej palcem i zaśmiał się wesoło, bo nie miał jej za złe, że tak zareagowała na jego obecność i pocałunki. Faktycznie trochę przesadził, ale procenty naprawdę potrafią zmienić każdego.
    - Dobranoc. - powiedział i ruszył ku drzwiom. Poczuł znużenie, a chciał jeszcze iść do małej Abigail. Od tej pory musiał myśleć i o niej, była jego rodziną. Myśl o tym, że będzie się opiekował dzieckiem wprawiała go w zakłopotanie, bo nie potrafił rozmawiać z maluchami, ale kto wie, może nie będzie tak źle? Czas pokaże.
    Mężczyzna nacisnął klamkę i otworzył drzwi, gotów na spotkanie z mrokiem korytarza i... może kimś jeszcze?
    _________________
     



    Biały Królik

    Godność: Amias
    Wiek: 25
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: imprezy, robótki ręczne, ciekawostki ze świata i okolic
    Nie lubi: brudu, smrodu i ubóstwa
    Wzrost / waga: 175/58
    Aktualny ubiór: Beżowa koszula z kołnierzem wyszywanym perłami, turkusowy frak, dwurzędowa kamizelka, spodnie, buty z jasnobrązowej skóry
    Zawód: Tancerz na szarfach
    Pod ręką: Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
    Broń: Rapier
    Stan zdrowia: Zdrowiusieńki
    Dołączył: 10 Cze 2018
    Posty: 16
    Wysłany: 20 Styczeń 2019, 12:41   

    Nie liczył na szczegóły. Gra właśnie na tym polegała, by odrobinę się natrudzić nie okazując zmęczenia. Wyrywanie informacji siłą nie było dla Amiasa ani odrobinę pociągające. Wolał przyciągać i odpychać, wabić i odrzucać niczym w tańcu, który tak ukochał. Gadanie o majątkach arystokraty, znajdujących się gdzieś hen daleko, byłoby pokraczne i karykaturalne. Jednak gadka szmatka była potrzebna, by nieco przełamać lody i wyczuć humor rozmówcy. Po co miałby sobie strzępić język, jeśli Vaele ignorowałby jego słowa?
    - Mówi się, że bratasz się z niższymi klasami i podejrzanymi typami. Niektórzy się na to krzywią i twierdzą, że nieczystej krwi nie zmieni nazwisko i bogactwa. Inni się dziwią, a jeszcze inni biorą to za dobrą monetę, znak, że czasy niemalże nieograniczonej władzy Upiornych dobiegają końca. Próbują cię wyczuć, ale motyw takich działań pozostaje dla nich niejasny. O twojej wychowanicy słowem nikt się nie odezwał. Jest bezpieczna. Co myślą inne rody? Czort raczy wiedzieć. Poza tym pamiętaj, że to tylko plotki i opinie. - odparł składnie niezrażony postawą Upiornego. Sam jednak go nie oceniał. Siedem lat było dla niego niczym, istoty dosłownie wiekowej, ale kto powiedział, że przez ten czas nie zmieniło się nic?
    W świetle świec uśmiech Vaele zdał mu się złowieszczy, a rogi ostrzejsze. Trudno było opanować rosnącą wewnątrz ekscytację, dreszczyk emocji towarzyszący układom i cyrografom, w których jego towarzysz lubował się od dawien dawna. Rozbrzmiewający w saloniku śmiech sprawił, że każdy blady włosek na ciele Amiasa stanął dęba. Tęczowe spojrzenie wgniotło młodego Lunatyka w fotel, choć sądził, że nie da się już bardziej z nim zespolić.
    Obserwował Upiornego szeroko otwartymi oczami i nie śmiał mu przerywać. Zresztą głos jaki zdołałby z siebie teraz wydobyć zdradziłby nie tylko podziw, ale i pożądanie. Nie żałował, że ustąpił miejsca na scenie Aeronowi ani przez sekundę i wręcz rozkoszował się tym, co dane mu było usłyszeć. Do końca przemowy sztywno trzymał spodek z filiżanką, by unieść się z oparcia i założyć swobodne pasma za ucho. - Venefici i Aesher nic a nic się nie zmienili. Za to Laraziron... - zacisnął zęby, co było zauważalne, gdy rysy Lunatyka wyostrzyły się na moment. - Ja również wolałbym nie zachodzić mu za skórę. - piękny i błyszczący ametyst odrobinę przygasł.
    Laraziron i jemu podobni byli jego koszmarem. Mogliby z uśmiechem kazać mu pełzać w błocie, poniżać i ranić miesiącami pod groźbą stali w jego karku, a i tak nie mógłby przejrzeć ich planów. Za osobiste zniewagi płaciło się najwyższą cenę. Ucieczka była jedynym wyjściem i zastanawiał się, jaki też będzie jego los, jeśli Vaele postanowi połączyć z nim swe siły. Układy, umowy i honorowe obietnice będą liczyły się bardziej od znienawidzonego Lunatyka, którego jego "drogi przyjaciel" mógł zwyczajnie wykorzystać jako kartę przetargową. Znajdował się w trudnym położeniu, a zagrożenie napełniało go strachem każdego dnia.
    Amias powiódł palcem po krawędzi filiżanki, ale zaraz podniósł wzrok na Aerona i upił łyk herbaty. - Ostrzegać nie musisz, wszak sam wysunąłem tę propozycję. A czy cię znam? Zapytaj sam siebie jak dobrze mnie znasz, a otrzymasz odpowiedź. - na piękną twarz ponownie wstąpił uśmiech, a sam Amias wręcz emanował buńczucznością. - Zdecydowanie starczy na dziś. - odłożył filiżankę na bok. - Korzystając z okazji, chciałbym cię zaprosić na mój występ w Skrzydłach Nocy. Chyba wiesz, gdzie to jest, prawda? - kącik jego ust uniósł się w zawadiackim grymasie. - Będę tańczył na szarfach, a przy okazji będziesz bezpieczniejszy niż w towarzystwie Cyrkowców. - wyjaśnił wygładzając ubranie.
    _________________

    Lustereczko, powiedz przecie
    Kto jest najpiękniejszy w świecie.




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 20 Styczeń 2019, 14:33   

    Wiła się i biła skrzydłami, nie mogąc się powstrzymać od śmiechu. Miała straszne łaskotki, a Aeron to podstępnie wykorzystał. To było nie fair! W końcu gdy przestał i się odsunął, leżała jeszcze chwilę by złapać oddech. Oczy miała zapłakane ze śmiechu. Oddychała ciężko, ale w końcu udało jej się w miarę ogarnąć.
    Nie chciała pomocy, bo jak na razie nie było w czym. I tak by postąpiła po swojemu, a jeszcze za życia w Świecie Ludzi, nauczyła się by nie wołać po pomoc, bo sama o wiele lepiej sobie poradzi. Cóż...tacy ludzie ją wychowywali, którzy nie potrafili zająć się swoim adoptowanym dzieckiem.
    Przytaknęła głową i poprawiła się, gdy rogacz wychodził - dobranoc i Ty też lepiej wracaj do łóżka, bo rano nie dasz rady zająć sioę swoją kuzynką - powiedziała już w lepszym humorze.
    Gdy tylko Cierń zamknął za sobą drzwi, usłyszała jakieś hałasy w łazience. Dopiero teraz zorientowała się, że Amber, próbuje dostać się do łazienki i na coś warczy, a w środku Kropka piszczy w niebogłosy.
    Nie miała broni, więc nie wiedziała co ma robić. Mogła wołać Gospodarza, ale co jeśli po prostu Niechniurka się wystraszyła bo drzwi się zamknęły? Następny raban odwiódł ją od tego zdania. Szybko otworzyła drzwi i .... stanęła jak wryta. W środku znajdował się wielki ... pająk! I wyraźnie chciał się pozbyć Kropci, albo chciał wyjść...nie wiedziałą tego. To wielkie bydle robiło coś czego nie mogła odczytać. W końcu pajęczak zniknął, a na środku łazienki stał jaki facet. Nim jednak dziewczyna zdążyła zareagować, ten zniknął, a Kropka wpadła jej w ręce, widząc jedyną znaną sobie osobę.
    Dopiero po chwili Julia otrząsnęła się z szoku i zaczęła uspokajać puchatą kulkę. Chyba będzie musiała z nią wyjść. Dziewczynie też się przyda świeże powietrze na ochłonięcia. Nie zakładała na siebie nic więcej. Musiała ochłonąć, a na chwilę jak wyjdzie na chłód to nic jej się nie stanie. Najwyżej potem wypije duży kubek herbaty z miodem.
    Gdy tylko opuściła pokój znów stanęła i położyła po sobie rude uszy. To był ten facet, który był przed chwilą w jej łazience. Podeszła do rozmawiających mężczyzn, poruszając zdenerwowana zmierzwionym ogonem. Na rękach nadal trzymała trzęsącą się Kropkę, a przy jej nogach kręciła się Amber, która też była wyraźnie zdenerowana, powarkując cicho.
    - Rozumiem, że to jakiś Twój znajomy? - zapytała, nie witając się nawet - mam nadzieję, ze nie będziecie dalej balować, bo ja nie mogę siedzieć tu cały dzień, żeby pilnować młodej. Poza tym miałeś odpoczywać, a nie szaleć. Mam nadzieję, że jutro spędzisz ten czas z kuzynką jak należy, a nie zostawisz ją znów ze Służbą. Ty jesteś za nią odpowiedzialny i na pewno powinieneś o niej więcej wiedzieć i nią się interesować, a nie mną. - była zdenerwowana, co było widać nie tylko w sposobie jej mówienia, ale także w jej postawie. Rozstawionych nogach oraz lekko rozchylonych skrzydłach i położonych uszach. Wyraźnie miała gdzieś, ze zwraca się do Ciernia tak bezpośrednio w obecności kogoś innego, miałą gdzieś konsekwencje. Była niewyspana i zła. A do tego roztrzęsiona i raczej już nie wróci dziś do łóżka.
    Zwróciła się też do białowłosego - radzę się nie pojawiać w cudzych łazienkach i nie podsłuchiwać. Niech się pan cieszy, że Kropce nic nie jest, bo na obiad Caius by miał do przygotowania sporego pająka. Słyszałam, że są smaczne w czekoladzie- powiedziała i ruszyła do wyjścia do ogrodu, żeby dziewczynki mogły się uspokoić, tak samo jak ona sama.

    zt
    _________________





    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 20 Styczeń 2019, 19:46   

    Ucieszył się, że zdołał chociaż odrobinę poprawić jej humor. Miała łaskotki, a on to wykorzystał, ale tylko po to by odgonić widmo koszmaru, który przecież śniła. On sam wiedział jak to jest, kiedy budzisz się w nocy wytracony ze snu strachem i nie bardzo wiesz gdzie się znajdujesz ani co jest prawdą, a co nie. Sam miał koszmary i początkowo nie mógł się z nimi pogodzić ale... jego nie miał kto połaskotać. Nie miał kto powiedzieć: "To tylko sen, Aeronie. Jesteś tutaj bezpieczny." Nie miał o to żalu, po prostu przyjął to na klatę. Jaki miał wpływ na coś, co w jego oczach miało pozostać niezmienne? Wiedział, że nie może się mazać, bo nie przystoi to ani mężczyźnie, ani tym bardziej Upiornemu. Dlatego zaakceptował koszmary tak, jakby były czymś normalnym.
    Julia przypomniała mu o Abi i poczuł mocne ukłucie sumienia, bo przecież od razu powinien do niej zajrzeć. Bał się jednak, że pijany zrobi coś nieoczekiwanego. Że może obudzi biedne dziecko i wystraszy swoim zachowaniem. Przyjście do Julii może i było głupie, ale ona znała go już jakiś czas i wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy. Nawet pod wpływem alkoholu.
    Uśmiechając się wyszedł z jej pokoju i zamknął drzwi. Przeciągnął się i ziewnął, zdjęty nagłą sennością. Posiadłość o tej porze była spokojna.
    Nie usłyszał szamotaniny bo akurat w tym czasie rozcierał skronie i kark, zahaczając również o uszy. Masował je, przysuwając skórę do otworów, przez co momentami nic nie słyszał. Następnie przeniósł dłonie do oczu, by i je rozetrzeć. Chyba czas spać.
    Gdy je otworzył i zobaczył przed sobą Amiasa z dość niezadowoloną miną, otworzył usta ze zdumienia. Dobrze, że jego szczęka solidnie trzymała się całości, bo pewnie teraz musiałby ją zbierać z podłogi.
    Jego słów wysłuchał totalnie zdębiały. Nawet nie zdołał nic wykrztusić. Ma szkodniki? Powinie zatrudnić szczurołapa? Co do cholery!?
    Spróbował się odezwać, ale jego wypowiedź zaczynającą się od "Yyy..." ucięło nagłe nadejście Julii, która trzymała na rękach Kropkę. Spojrzał na nią i zamrugał, zaskoczony tym co powiedziała. Czy on... czy coś go ominęło? Nie potrafił połapać się w całej tej sytuacji.
    A potem skrzydlata nagle odeszła, fukając na nich obrażona, a za nim jej lisica. Mężczyźni zostali sami a w głowie Thorna pobrzmiewało ostatnie zdanie Amiasa, którego nie potrafił w tej chwili zrozumieć.
    - Co tu się do ciężkiej cholery stało? - zapytał zdezorientowany, gapiąc się na Pająka jak idiota na ser. Samo najście powinien odebrać jako bezprawne wtargnięcie, ale pamiętał, że przecież zapraszał Poego. Rozmawiali też o kradzieży.
    Subtelny zapach Lunatyka był odczuwalny jeszcze silniej niż dotychczas, bowiem jego srebrzyste włosy były rozpuszczone i opadały łagodnie na jego ramiona. Aeron zauważył też, że mężczyzna zdążył się przebrać i wyglądał na wypoczętego. Z przeciwieństwie do niego samego, pijanego i w noszonych cały dzień ciuchach.
    - Eee... - bąknął zbity z tropu - Masz może ochotę na kawę lub herbatę? - zapytał niczym grzeczna pokojówka i wskazał schody, którymi mogli zejść na dół.
    _________________
     



    Biały Królik

    Godność: Amias
    Wiek: 25
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: imprezy, robótki ręczne, ciekawostki ze świata i okolic
    Nie lubi: brudu, smrodu i ubóstwa
    Wzrost / waga: 175/58
    Aktualny ubiór: Beżowa koszula z kołnierzem wyszywanym perłami, turkusowy frak, dwurzędowa kamizelka, spodnie, buty z jasnobrązowej skóry
    Zawód: Tancerz na szarfach
    Pod ręką: Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
    Broń: Rapier
    Stan zdrowia: Zdrowiusieńki
    Dołączył: 10 Cze 2018
    Posty: 16
    Wysłany: 25 Styczeń 2019, 22:40   

    Z deszczu pod rynnę, jak zwykło się mawiać, choć słowa dziewczyny i tak spływały po nim jak po kaczce. Nawet go rozbawiły. Widok Aerona besztanego przez podlotka! Gdyby chociaż miała rogi! To ci heca! Vernifer zachował jednak kamienną twarz. Być może naruszył prywatność, domowy mir, ale unoszenie się, pouczanie a w końcu śmianie się z Upiornego Arystokraty nie należało do najlepszych pomysłów. Cierń zwykł być miły i serdeczny, ale miewał dni kiedy jego przezwisko pasowało jak ulał. To nie lekko kolący w bok cierń, a głęboko wżynający się w żywą tkankę pod paznokciem. Niby nic wielkiego, ale pamięta się to do końca życia.
    Zanim zdążył wypowiedzieć choćby jedno słowo, dziewczyna wyminęła ich i ruszyła w dół korytarza. Jej gniewne, ciężkie kroki było słychać jeszcze przez krótką chwilę, po której srebrnowłosy ułożył rękę na łopatce zdezorientowanego rogacza i lekko nakierował go w tę samą stronę, by usunąć sprzed sypialni skrzydlatej złośnicy.
    - Chyba ją wystraszyłem. Wiesz jak kobiety reagują na widok pająka w łazience. - zaśmiał się krótko i nisko. Próżno było szukać w nim satysfakcji. Co najwyżej pobrzmiewało w nim znużenie. - Lecz szukałem Ciebie, nie jej. Zaskakujesz nawet po latach. Rzadko przyjmujesz gości na dłużej. - splótł dłonie za plecami. Znał plotki. Owszem, Aeron gości miewał, ale mało komu pozwalał pozostać w swojej sypialni aż do świtu. Jeszcze rzadziej angażował się emocjonalnie i decydował się z kimś pomieszkiwać. Amias nie wiedział tylko dlaczego, a ciekawość trawiła go nie mniej niż głód, który odczuwał jeszcze parę minut temu. Co takiego było w tej smarkuli, która szybko zestarzeje się i zmarnieje by stać się kupką kości?
    - Raczej herbaty. Wieczór minął jakiś czas temu. - szedł krok przed Aeronem i wyjrzał za okno na dopełniający się księżyc. W jego świetle wyglądał jakby sam został z niego utkany. Blady, smukły i srebrnowłosy. Gdyby nie ubiór można by pomylić go z duchem tego ponurego, acz gustownego dworzyszcza. Przystanął na moment wspierając się na balustradzie. - Sam ją urządzałeś? - obejrzał się przez ramię na niezbyt trzeźwego Vaele.
    _________________

    Lustereczko, powiedz przecie
    Kto jest najpiękniejszy w świecie.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 28 Styczeń 2019, 09:44   

    Cała ta sytuacja była mocno dziwna. Może gdyby Aeron nie był pijany, inaczej podszedłby do wtargnięcia Amiasa do jego domu? Wiedział, że Pająk jest Lunatykiem i znał ich ciekawą zdolność do przemieszczania się między światami, ale nie przypuszczał, że odwiedziny nastąpią tak szybko! Może i je zapowiadał, ale przecież powinien uprzedzić, prawda?
    Na jego komentarz o pająkach wzruszył ramionami. Julia nie była niewolnikiem, mogła odejść w każdej chwili. Nie zatrzymał jej więc a jedynie odprowadził wzrokiem w milczeniu. Jej zachowanie pozostawiało naprawdę wiele do życzenia, ale na jej korzyść działało to, że Thorn był w relatywnie dobrym humorze. No i był nawalony jak bela, o czym świadczył zdrowy rumieniec na jego na ogół bladej twarzy.
    Spojrzał na Amiasa i zamrugał kilkukrotnie, chcąc wyłapać sens jego słów. Lunatyk nie był głupi, Aeron przez lata znajomości przekonał się, że na tego osobnika trzeba uważać. Srebrnowłosy oprócz tego, że był piękny, byś śmiertelnie niebezpieczny przez informacje które posiadał. Vaele nigdy nie wiedział, czego się po nim spodziewać, co on wie i co postanowi wykorzystać. Może właśnie dlatego również i teraz spiął się i wyprostował, lekko marszcząc brwi, ale nie tracąc humoru.
    - Znasz pojęcie łaski, Amiasie? - zapytał wprost, nad wyraz poważnie - Faktycznie, rzadko przyjmuję kogoś na dłużej, ale nawet ja bywam litościwy. Nie przejdę obojętnie obok krzywdy innych. - dodał i posłał mu blady uśmiech. Jakie były jego prawdziwe powody trzymania tutaj Julii, wiedział tylko on sam. I nie miał zamiaru tłumaczyć się nikomu ze swoich decyzji.
    - Ale do rzeczy: Szukałeś mnie. Jestem ci potrzebny do czegoś konkretnego, czy może postanowiłeś wprowadzić w życie swój plan kradzieży? - uśmiechnął się już cieplej - Bo jeśli to drugie, to marnie ci idzie. Podstawową zasadą, niedoszły złodziejaszku, jest to, by nie dać się złapać! - złośliwość w głosie wymieszała się z wesołością, kiedy wyszczerzył zęby i wyciągnął dłoń. Palcami, imitując krok ludzkich nóg, wspiął się po jego klatce piersiowej i zabrał rękę, kiedy znalazła się ona u podstawy jego długiej szyi.
    Droczył się? Może. Grunt, że nie był zły. Powinien wyrzucić Poego za drzwi, zwłaszcza, że jest już noc, ale mężczyzna wzbudził jego ciekawość, dlatego Aeron zdecydował się pociągnąć akcję w łagodniejszy sposób.
    W pewnej chwili przypomniał sobie o Abi. Prowadząc Lunatyka korytarzem, zaszedł pod jej drzwi i zajrzał do pokoju w którym powinna spać. Niestety, nie znalazł jej, co wzbudziło w mężczyźnie niepokój. Szybko rozejrzał się dookoła i przeszedł dalej, mając nadzieję, że znajdzie dziecko gdzieś po drodze. Wyjść za zewnątrz nie mogła, bo Służba nie pozwoliłaby jej na tak nierozważny ruch.
    Starał się nie pokazać Pająkowi, że czegoś szuka, ale ostatecznie też nie ukrywał, że jest czymś zaaferowany. Na szczęście jednak, nie musiał wszczynać alarmu, bo znalazł ją. Leżała spokojnie na progu jego pokoju.
    W jednej chwili zrobiło mu się straszliwie głupio. Jak mógł tak zaniedbać swoją podopieczną? Zostawił ją samą, nie licząc Julii, w wielkiej posiadłości gdzie nie znała nikogo. Z pewnością poczuła się źle i postanowiła szukać towarzystwa. A jego, jej kuzyna, jedynego oparcia, akurat nie było w domu.
    Z drugiej strony... przecież on, będąc małym chłopcem, nie był specjalnie pilnowany. Jego wychowanie było twarde i dzięki temu wyrobił sobie charakter. Miał mieszane uczucia co do Abi bo poczuł więź, ale jednocześnie chciał wychować ją na silną, niezależną kobietę.
    Wychować. Jak to poważnie brzmi.
    Schylił się i wziął dziecko na ręce. Spało, dlatego starał się być delikatny by jej nie obudzić. Na pytanie Amiasa, wyjaśniłby krótko, że to jego wychowanica. Na pytania przyjdzie czas później.
    - Nie, i nie przywiązuję wagi do wystroju tutaj. Ta Rezydencja jest jedną z wielu, będących w posiadaniu mojej rodziny. Zająłem ją, bo jest w blisko miasta i jako jedyna, nie wymagała gruntownego remontu. - wyjaśnił - Jestem dość leniwy, w tej kwestii. - posłał mu zagadkowy uśmiech - Ale już niedługo... - dodał urywając i rozglądając się dookoła.
    Skierowali się do saloniku. Thorn poinformował służbę, że ma przygotować herbatę dla trzech osób i zaprowadził gościa do pokoju. Usadowił śpiącą dziewczynkę w jednym z dużych foteli i okrył ją kocem, a sam usiadł tuż obok. Amiasowi wskazał mebel na przeciw.
    Po chwili przyniesiono herbatę. Bianka postawiła tacę na małym stoliczku i oddaliła się bez słowa, nie chcąc przeszkadzać.
    - Co cię do mnie sprowadza? - zapytał ponownie Thorn, przyglądając się srebrnowłosemu.
    _________________
     



    Biały Królik

    Godność: Amias
    Wiek: 25
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: imprezy, robótki ręczne, ciekawostki ze świata i okolic
    Nie lubi: brudu, smrodu i ubóstwa
    Wzrost / waga: 175/58
    Aktualny ubiór: Beżowa koszula z kołnierzem wyszywanym perłami, turkusowy frak, dwurzędowa kamizelka, spodnie, buty z jasnobrązowej skóry
    Zawód: Tancerz na szarfach
    Pod ręką: Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
    Broń: Rapier
    Stan zdrowia: Zdrowiusieńki
    Dołączył: 10 Cze 2018
    Posty: 16
    Wysłany: 28 Styczeń 2019, 14:32   

    Zmiana w postawie Upiornego wyraźnie zdradzała jego usilnie pobudzoną czujność. Zbyt pijany, próbował kryć się za swoją maską, lecz bezskutecznie.
    - Doskonale wiesz, że znam. Wszak doświadczałem jej niezwykle rzadko i tym bardziej ją cenię. Również dziś. - uśmiechnął się blado, jednocześnie poniekąd wyrażając skruchę przed panem domu. Gdyby powiedział "przepraszam" pogrążyłby się zupełnie. Nie przez wzgląd na dumę, ale to jak dobrze Upiorny go znał. Od razu wiedziałby, że coś jest na rzeczy i nabrałby niepotrzebnych podejrzeń. Dziewczyna, choć interesująca nie znajdowała się w centrum jego uwagi, toteż brak informacji na jej temat mu nie ciążył. W końcu dowie się kto to taki, a wtedy rozbierze ją na części pierwsze.
    Głośno wciągnął powietrze, czując dotyk na swoim torsie, czego odrobię pożałował, gdy gęste alkoholowe opary podrażniły jego nozdrza. Uniósł brew i wbił w tęczowe oczy Aerona swoje spojrzenie. - To drugie, lecz to wyjątkowa kradzież, więc środki też muszą takie być. Więcej ci nie zdradzę. - odrzekł tajemniczo i delikatnie pstryknął palcami w dłoń Aerona, jakby pozbywał się insekta.
    Idąc dalej trzymał się już za rogatym. Nie wiedział, czy Upiorny czegoś szuka, czy zwyczajnie wybrał złe drzwi, ale tym razem siedział cicho i obserwował ucząc się go na pamięć. Dziecko na podłodze wzbudziło w nim mieszane uczucia. Dziewczynka była słodka, by nie powiedzieć urocza, ale to było dziecko, a te zwykle czegoś chciały lub narzekały na świat dookoła. Mali malkontenci. Jednakże malutkie różki i wieść, że Aeron jest odpowiedzialny za wychowanie dziewczynki rodziły wiele pytań.
    - Równie zachęcające co stare, kruszące się tomiszcza, prawda? A jednak to włości, ziemia. Zawsze możesz postawić coś na gruzach, remonty nie zawsze się opłacają. - ciągnął temat. - Ktoś chyba jednak ich pilnuje? - zapytał odrobinę zaniepokojony. - I zanim zapytasz, nie mam zamiaru nic stamtąd kraść. Mam ambitniejsze plany. - naprędce dodał.
    Zajął wskazany mu fotel i z zadowoleniem przymknął oczy. Nie wymyślał z rodzajem herbaty. Było późno, a dodawanie obowiązków służbie zafundowałoby mu jej dozgonną pogardę.
    - To co zwykle, ploteczki. - mówił szeptem, by nie zbudzić małego diabełka, przyjmując filiżankę. - Dużo się o Tobie słyszy i z tego co widzę... - wymownie spojrzał na śpiącą kruszynę. - ...są daleko w tyle. - powiedział uspokajająco po odrobinie dramatycznej przerwie. - Bardziej chciałbym zasięgnąć języka, bo informacje nie spadają z nieba. W zamian możesz żądać tego samego, gdy coś zdobędę. Powiedz, czy na scenę wkroczył ostatnio ktoś nowy? Lub stary, dotąd będący w stanie spoczynku? Nie chciałbym nadepnąć komuś na odcisk... zbyt szybko. - pytał wprost i bardziej zanurzył się w obiciu fotela. - Dałbyś czasem sobie pomóc. - wymruczał i upił łyk herbaty. - Um! Jest doskonała. - westchnął jeszcze z zachwytem. - Niebo wyżej od tego, co ludzie szumnie nazywają herbatą. Przynajmniej w Anglii oraz Azji jeszcze potrafią docenić jej walory, ale Kraina Luster ma najlepszą. - płynnie przeszedł na inny temat nie przejmując się poważnym tonem poprzednich zdań.
    _________________

    Lustereczko, powiedz przecie
    Kto jest najpiękniejszy w świecie.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,73 sekundy. Zapytań do SQL: 9