• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Mroczne Zaułki » Wąska uliczka
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Ayumi
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Marzec 2012, 20:56   Wąska uliczka



    ***


    Spokój tego jakże majestatycznego, mrocznego miejsca miał zostać niedługo zakłócony. Na horyzoncie już niedługo pojawi się smukła postać, niepewnie stąpająca pośród półmroku tej tajemniczej krainy.
    Kotka była tak zaabsorbowana wizją jutrzejszej wycieczki z dziewczynką poznaną w restauracji, że nie zauważyła kiedy przeszła Cukierkową Ulicę. Ta okolica wydała jej się dziwnie nieprzyjemna. Purpurowa mgła wyglądała intrygująco i niepokojąco jednocześnie. Szczelnie otulała stopy Ayumi, sprawiając że były prawie całkowicie skryte. Panujący tu półmrok wcale jej nie przeszkadzał, dzięki kocim oczom doskonale wszystko widziała. Może nawet zbyt dobrze, okolica bowiem nie należała do do najprzyjemniejszych. Okna w podniszczonych kamienicach ziały pustką, lecz nie wiadomo co może czaić się w mroku. Będąc tu dziewczynka czuła się coraz bardziej spięta, a co gorsza, zaczęło jej się wydawać, że nie jest tu sama. Właśnie zastanawiała się którędy tu przyszła i jak mogłaby stąd wyjść, gdy gdzieś w oddali rozległo się dźwięk, jakby uderzenie kamieniem o posadzkę. Ayumi aż podskoczyła. Po dłuższym okresie ciszy wydało jej się donośniejsze niż w rzeczywistości. Pomyślała, że to pewnie przypadkowe, lecz za chwilę dźwięk się powtórzył. I raz. I drugi. I trzeci. Teraz kotka miała już pewność, że coś lub ktoś się tu zbliża. Nie miała najmniejszej ochoty przekonać się co to jest. Rozejrzała się więc uważnie w poszukiwaniu drogi ucieczki. Jej uwagę przykuła wąska uliczka zaczynająca się niedaleko niej. Szybko w nią wbiegła, by skryć się przed owym stworzeniem. Starała poruszać się jak najciszej, co znacznie ułatwiały jej bose stópki. Jeszcze nie przywykła do poruszania się w ten sposób, biegła dosyć niezdarnie, przez co musiała bardzo uważać aby się nie przewrócić. Ku jej zaskoczeniu droga okazała się być ślepą uliczką. Na szczęście dostrzegła miejsce, w którym mogła by się ukryć. Były to około metrowa wnęka przed drzwiami wejściowymi jednej z kamienic. Kotka podbiegłą do nich. Chwyciła za klamkę, lecz były zamknięte. Dziwny odgłos ciągle się zbliżał, więc, nie mając innego wyjścia, skuliła się pod nimi mając nadzieję, że to coś jej nie zauważy. Objęła nogi ramionami i oparła twarz na kolanach.
    Ayumi coraz bardziej się bała. Serce przyspieszyło swój bieg i zaczęło ją nieprzyjemnie kłuć w boku. Nie było to bezpodstawne, gdyż tak niepokojące miejsce na pewno na swoich strasznych mieszkańców. Może było to typowo bajkowe założenie, których swojego czasu trochę się nasłuchała, ale dziewczynce ta kraina bardzo bajkę przypominała. Co też to może być? Tego nie wiedziała i nie chciała wiedzieć.
    Azazel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Marzec 2012, 19:06   

    " Kiedy patrzysz w otchłań, ona także patrzy w ciebie”

    >>TEMAT MUZYCZNY<<

    Mroczne zaułki nie są z pewnością miejscem godnym odwiedzenia przez istoty których wrodzone i nabyte zdolności nijak się mają w chwilach samoobrony. Wie o tym wiele istot zamieszkujących okolice oraz peryferie ale z pewnością nie wszyscy. Toteż raz na jakiś czas trafi się jakaś zbłąkana duszyczka ale z pewnością nie pozostanie długo niezauważona...
    Tak właśnie było w przypadku młodej przedstawicielki kociej rasy. Gdyby znała choć parę opowieści o tych miejscach z pewnością omijała by je z daleka, tym czasem postanowiła się w nie zagłębić, przez moment podziwiając mgłę otulająca stopy nie wiedząc co może kryć...
    Po chwili usłyszała hałas, przerażona zaczęła się wycofywać by w końcu spróbować się ukryć. Ten lub to co szło za nią wcale nie odpuszczało i pomimo faktu iż maleństwo skuliło się w kąciku, dobrze wiedziało gdzie jest. Nastała chwila ciszy, przerażającej ciszy którą przerwał głos.
    A był to chrapliwy, złowrogi i mocno podekscytowany głos.
    -Raz... dwa... trzy ... mały kotek tu się skrył....
    Ayumi rozejrzała się w koło starając się skupić wzrok na miejscu z którego owy głos dochodził. Najprawdopodobniej doszedł do niej z okolic niewielkiej poręczy zakręconych w spiralę kamiennych schodów która zdawała się być zrobiona z czegoś co przypominało mocno sfatygowane kości jakieś człekokształtnej istoty.
    -Zbliżyć się do niego chcę... - tak z pewnością z stamtąd dochodził ale tam nie nie było.
    -Bo to to co zaraz ... ZJEM! - ostatnie słowa zostały wykrzyczane z dziką pasją a zaraz po ich zakończeniu w powietrzu, tuż nad kościaną poręczą pojawił się rząd ostrych, lekko pożółkłych zębów tworzących szalony uśmiech. To nie koniec bo po chwili zaraz nad upiornym uśmiechem pojawiły się dwa szmaragdowe ślepia z wąskimi źrenicami wpatrzone prosto w nią.


    A więc nie była tu sama a ten kto za nią podążał i teraz na wpół widoczny spogląda nań z góry z pewnością nie miał zamiaru wyciągnąć pomocnej dłoni by wyprowadzić zgubę z tej nieprzyjaznej uliczki...
    Ayumi
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Marzec 2012, 17:47   

    Już miała nadzieję, że to coś sobie poszło, ale nagle ciszę przerwał nieprzyjemny głos. Gdy dziewczynka go usłyszała wstrząsnął nią silny dreszcz. Tak bardzo się bała, a kolejne wypowiedzi tego stworzenia coraz bardziej ją niepokoiły. Kotka mocno zacisnęła oczy, tak jak to robią dzieci, kiedy dzieje się coś niepokojącego. Tyle że to nie było żadne dziecięce urojenie, nagłe skrzypnięcie podłogi w środku nocy. Zaraz jednak je otworzyła i niepewnie rozejrzała się po okolicy, w poszukiwaniu nadawcy tych słów. Nie zobaczyła jednak nikogo. Lecz głos rozległ się ponownie. Teraz już miała pewność, że dochodził z okolicy schodów.
    Ayumi bezwiednie przesunęła się pod drzwi. Chciała jak najbardziej się od tego oddalić, zejść z jego pola widzenia. Gdyby tylko mogła ukryć się w tym domu. Nie miało to jednak sensu, gdyż i tak nie udało by jej się otworzyć tych drzwi, a nawet gdyby, to ten ktoś mógłby ją zobaczyć w wejść za nią.
    Słysząc ostatnią wypowiedź Ayumi zamarła. Nie mogła, nie chciała, uwierzyć własnym uszom, lecz zostało to tak głośno wypowiedziane, że nie było mowy o pomyłce. Ale jeszcze większe przerażanie miało ją dopiero nawiedzić. Nad poręczą schodów, zrobioną z czegoś co niepokojąco przypominało kości, pojawił się uśmiech. Pełen okropnych, ostrych, groźnych zębów. Lecz to nie było wszystko. Zaraz za nimi pojawiła się para oczy wpatrzona prosto w nią. Dziewczynka czuła jak przeszywają ją na wylot. Jej źrenice gwałtownie się rozszerzyły, a uszy płasko płasko położyły po głowie. Jej serce biło tak szybko i głośno, że zdawało jej, że jest ono słyszalne również dla Tego. Chciała odwrócić wzrok, jednak nie mogła, strach tak bardzo ją paraliżował, że nie była w stanie się poruszyć. Nie mogła uwierzyć w to co się działo. Nie chciała umierać! I to w taki sposób.
    Kotka miała mętlik w głowie, mimo obezwładniającego strachu, który nie pozwalał jej normalnie funkcjonować, zaczęła zastanawiać się nad drogą ucieczki. Gdyby nadarzyła się dobra okazja, zrobiłaby wszytko, aby się stąd wydostać i zniknąć z pola widzenia tego stwora. Jedynie jej niezdarność mogła być tu przeszkodą.
    Azazel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Marzec 2012, 20:24   

    Serce dudniło jak oszalałe, a kociczka nie mogła oderwać oczu od tego co zobaczyła. To, to... ten stwór wciąż w milczeniu się jej przyglądał, pastwił się nad nią tak jakby bawiło go przerażenie Ayumi.
    Uciec do tego domu!- pojawiła się myśl ale zniknęła równie szybko jak powstała. Drzwi są zamknięte, a jak wejdzie za nią? Poza tym kto tam może być? Nie nie to nie był dobry pomysł. A może...
    W tym momencie rozmyślanie dziewczyny przerwało poruszenie się twarzy a właściwie tylko jej widzialnej części. Stworzenie z gracją zeskoczyło z barierki lądując niedaleko niej. Zauważyła jak w czterech miejscach fioletowa mgła okalająca wszystko przy ziemi przecięła się w trzech miejscach. Nie trudno było się domyśleć, że cokolwiek by to nie było, było na czterech łapach a każda z łap była obdarzona trójka ostrych i długaśnych pazurów.
    -Mniam.... mniam... - ponownie rozległ się głos bestii. Był nad wyraz spokojny niczym jakiś piekielny aktorzyna recytujący wiersz. Powoli zaczęła kroczyć w jej stronę a Ayumi miała wrażenie, że ściana za nią coraz mocniej napiera na plecki kotki. Ale to ona starała się w nią wlepić.
    - Będę się dziś głośno śmiał... bo deserek wciąż nie zwiał... - powiedział będąc już jakiś metr od niej. Teraz to zrozumiała, albo uciekać albo walczyć. Ale walka? Z czym? Ma szanse?!
    Uciekać! tak, pobudzona niezwykle duża dawką adrenaliny rozchodzących się w jej żyłach zaczęła się rozglądać w koło w główce układając plan za planem. Aż nagle zauważyła że całkiem niedaleko brukowana posadzka na której siedzi ma parę obluzowanych kamyczków. A może tak rzucić w to coś i później... Biec w stronę z której przyszła? Po schodach, z barierki których zeskoczył stwór? A może zaryzykować próbę przeskoczenia przez płot parę metrów dalej z boku domku o którego ścianę się opierała?
    Ayumi
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Kwiecień 2012, 18:51   

    O nie, nie, nie! To coś się do niej zbliżało! Kotka coraz mocniej napierała na drzwi, jakby rzeczywiście mogła przez nie przeniknąć, a co za tym idzie, skryć się za nimi. Było to całkowicie irracjonalne zachowanie, z czego nie do końca zadawała sobie sprawę.
    Gorączkowo zaczęła rozglądać się za drogą ucieczki. Nie daleko siebie dostrzegła również parę kamyków, którymi mogłaby rzucić w bestię. Tylko czy coś mu to zrobi? Na pewno na go zadziwi i zdezorientuje na jakiś czas. Co szkodzi spróbować? A później? Miała do wyboru kilka opcji. Mogła pobiec tą samą drogą którą przyszła. Nie był to dobry pomysł, byłaby doskonale widoczna i stwór jeszcze by ją dogonił. A może by tak wejść po chodach z kościaną barierką. Nie, nie wyglądały jej na bezpieczne, zresztą nie wiadomo co mogło się znajdować na ich szczycie. Pozostawała więc trzecia opcja - przeskoczyć przez drewniany płotek zamykający tą uliczkę. Ayumi odkąd była w tym ciele nie nie wspinała się i nie przeskakiwała przez nic, jak dotąd nie miała takiej potrzeby. Nie wiedziała czy by jej się to udało, ale przecież mając swoje dawne, kocie ciało robiła to wielokrotnie. Może i tym razem, bazując na doświadczeniu, udało by się jej pokonać tą przeszkodę. Co więcej zyskałaby przy tym trochę czasu, musiała by jednak wcześniej spróbować ogłuszyć swojego prześladowce.
    Dziewczynka czuła jak pod wpływem silnego stresu, w jej ciele zaczęła rozchodzić się ożywiająca siła, zwana adrenaliną. Całą swoją uwagę skupiła na widzialnej części stwora oraz mgle, rozstępującej się przed kończynami stwora. Dzięki dobremu wzrokowi, kotka wyraźnie widziała gdzie się teraz znajduje.
    Zaczekała jeszcze chwilę, aż to zbliży się dostatecznie blisko i przezwyciężając strach, wyciągnęła się szybko do kamyków. Schwyciwszy kilka, zaczęła obrzucać nimi w widoczną część zmory. Starała się rzucać jak najcelniej i jak najmocniej potrafiła. I rzeczywiście, kilka kamyków trafiło w niego, co więcej powstrzymało go od dalszego zbliżania się do niej. Tak, to była jej szansa! Ayumi szybko podniosła się z ziemi i ominąwszy czyhającego na nią stwora, uprzednio wyrzuciwszy na niego kolejną porcję kamieni, które schwyciła po drodze, rzuciła się w kierunku płotku. Nie wiedziała na jak długo uda się jej go zatrzymać, w tej chwili swoją uwagę skupiła na dotarciu do ogrodzenia. Swoją drogą nie wyglądało ona na stabilne, było wyraźnie stare i niszczejące.
    Gdy w końcu do niego dotarła, rączkami uczepiła się jego góry i odbiwszy się od ziemi zaczęła wspinać się po nim. Nie było to takie proste, postrzępione drewno kuło ją w bose stopy, przez co trudno było jej zachować równowagę. Podświadomie poczuła, że stwór zapewne zmierzła już ku niej, i co najgorsze na pewno nie jest w dobrym nastroju.
    Kotka spróbowała odbić się od deski, by wreszcie przeskoczyć ogrodzenie, lecz w tym momencie jej stopa się ześlizgnęła. Kotka kurczowo trzymając deski, mimo drzazg wbijających jej się w dłonie, ponowiła próbę. Sprawnie przerzuciła nogę nad płotem. Zaraz za nią poszła druga. Lecz nie mogąc zachować równowagi, przeleciała bezwładnie przez niego. Uff, nareszcie miała to już za sobą. Szybko podniosła się z ziemi i kontynuowała bieg. Lekko przy tym kuśtykała, gdyż zranione stopy oraz stłuczona tylna cześć ciała dawała o sobie znać. Podnosząc się, dostrzegła błysk zielonych oczu.
    I co teraz co teraz? Co właściwie ją czekało? Czy podążając tą drogą znajdzie wyjście z tego okropnego miejsca? Jak daleko od niej znajdował się ten stwór? Tak wiele niewiadomych krążyło teraz w jej głowie. Czuła się jednak trochę spokojniej, wierząc że jej prześladowca znajduje się jeszcze za ogrodzeniem. Lecz jak długo pozostanie on w tyle? Oby jak najdłużej.
    Azazel
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Kwiecień 2012, 14:47   

    //Moja droga, nie zapominaj, że nie piszesz sama tylko z MG. W takim razie to ja jestem tu od tego by kierować istotami w koło, oceniać Twoje akcje i ewentualnie dodawać coś niespodziewanego.
    Dla tego opisy takie jak:
    "Starała się rzucać jak najcelniej i jak najmocniej potrafiła. I rzeczywiście, kilka kamyków trafiło w niego, co więcej powstrzymało go od dalszego zbliżania się do niej."
    Nie są zbyt na miejscu. Staraj się pisać w formie niedokonanej a ja ocenię i opisze co z tego wyszło ; )//


    Tak więc w ostatnich sekundach, w których można było coś zrobić Ayumi postanowiła działać. Najwyraźniej stwierdziła, że tanio skóry nie sprzeda i to było chyba najlepsze z możliwych wyjść. Chwyciła garść kamieni i zaczęła nimi ciskać w stwora, naturalnie nie na oślep. Oceniła gdzie najprawdopodobniej się znajduje sądząc po oczach i pysku, które były widoczne oraz śladach stóp. Nim jednak pierwszy z improwizowanych pocisków dosięgnął celu, stworzenie znikło a kamień przeleciał dalej. Na szczęście sprytna kotka zerknęła na mgłę która rozwiała się obok co oznaczać mogło, że prześladowca uskoczył. Teraz celowała tam gdzie pewnie się znajduje ale czy trafiła? Tego nie była pewna, tak czy inaczej ruszyła do ucieczki.
    Drobne serduszko teraz biło niczym ogromny młot, gdy dziewczyna starała się wdrapać na płot nie zważając na wbijające się w dłonie i stópki drzazgi. Czy stwór był tuż za nią? Może już szykował się do skoku na kociczkę? Takie myśli dały jej dodatkowego kopa. Wybiła się mocno i zobaczyła jak krawędź płotu przelatuje pod nią.
    Tak! udało się przeskoczyć! - pomyślała ale było to za wczesne stwierdzenie. Bowiem w chwilkę później poczuła jak zahacza jedną stopą o płot. Było za późno na reakcję, poczuła że leci prosto na śliczną buzię, zdarzyła tylko zakryć twarz rączkami gdy gruchnęła na ziemię. Ku jej zdziwieniu i chyba wielkiemu szczęściu, po tej stronie nie było brukowanego podłoża o które pewnie by się połamała. Rosła tu gęsta trawa na dość podmokłym podłożu. Dzięki temu jedynie lekko obiła łokcie i pobrudziła ręce oraz buzię ale nic poważnego się nie stało.
    Ale to co chciało ją zjeść wciąż tam było, nie było czasu na rozczulanie się nad sobą. Dziewczyna natychmiast podniosłą się i zaczęła gnać przed siebie. Miała wrażenie że jej oprawca jest tuż za nią, odwróciła się na moment i zobaczyła dwie zielone plamki, natychmiast stwierdziła że to jego ślepia choć może były to jakieś latarnie w oddali...
    Spojrzała przed siebie, przed nią był las, ciemny straszny, zamglony las w którym mogło czaić się znacznie więcej o wiele groźniejszych stworzeń ale teraz o tym nie myślała po prostu biegła...


    //Przenosiły się do tego tematu:
    http://spectrofobia.cba.p...p?p=27865#27865
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 12:56   

    Nie zamierzała udawać się do Świata Ludzi. Jeszcze nie teraz, bo jest tam... zbyt jasno i zbyt radośnie. Ingrid wrzała teraz z gniewu, dlatego wybrała miejsce bardziej adekwatne do jej nastroju. Nie mogła się nawet skupić, aby dorwać istotę podobną do ludzi i zastraszyć ją na śmierć. Poprzedniego wieczoru bardzo cieszyła się na myśl, że będzie mieć stałe źródło pożywienia, jednak wszystko to teraz było już nieaktualne. Dlatego też zaczął jej doskwierać brak żywiciela. Zaś w Krainie Luster nie każda istota w tej Krainie nadawała się na pokarm. To jeszcze dolało oliwy do ognia.
    Obity lewy bark dokuczał jej. Musiała porządnie uderzyć się o ten mały komputerek w posiadłości Marionetkarza. Zerknęła w końcu na swoją mahoniową tunikę, która miała poważną ranę z boku. Odzież... wybierała zawsze najwyższej jakości. Nie kupowała, bo się na tym nie znała. Wchodziła, brała i wychodziła. Bo któż mógł ją zatrzymać? Nie interesowała się przyziemnymi sprawami.
    Wracając jednak do tematu... Ingrid miała czerwone policzki z wielkości upokorzenia. Niewidzialna i niematerialna istota, która prawdopodobnie była wymysłem Marionetkarza, doprowadziła do tak skrajnej sytuacji. Nie obchodziło Ingrid, że ten Czarny Pionek Kamerdyner widocznie musiał istnieć w jakimś podłożu, skoro słyszała i czuła jego ruchy. Rozsądek zaślepiał teraz gniew.
    Szła powoli przez uliczkę i zaklinała rasę Marionetkarzy. Wymyślała bardzo soczyste scenariusze w jaki sposób się zemścić na właścicielu Kamerdynera. Rozważała opcje wykastrowania, ewentualnie utopienia go w najbliższej rzeczce. Aczkolwiek stworzenie iluzji tak realnej, jak nigdy. Kiedy była wypoczęta jej zdolności nabierały bolesnej i namacalnej rzeczywistości. Kopnęła jeden z kamieni i zamknęła oczy. Powinna się opanować. Jej zasady nie pozwalały na zabijanie ludzi pod wpływem gniewu. Jednak pragnienie zemsty na Yaradanie paliło ją od środka. Nie tak traktuje się damy z wyższych sfer. Oj tak, Ingrid była bardzo próżna i dumna. Oraz arogancka, nie wolno o tym zapominać.
    Hm, biada temu, kto przetnie jej drogę w danym momencie.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 13:28   

    - O ile się nie mylę, to szła w tym kierunku...
    Yaradan słuchał tego, co ma do powiedzenia Gorgar. Ale już wystarczyło. Plan lekko się zachwiał, jednak jeszcze nic straconego. Ingrid była jednostką wysoce niestabilną, a jej nastrój ulegał zmianom z sekundy na sekundę. W zaledwie kilka godzin zdążyła polubić Yaradana, zirytować się jego obecnością, znów się rozpogodzić, strzelić obrażalską scenę na dobranoc i pobudka w formie awantury. Kobiety to w istocie dziwaczne stworzenia, jednak miało to swój sens z całą pewnością. Marionetkarz musi po prostu opracować pod to odpowiedni wzór, ale nie było teraz na to czasu. Jak sądził ta okolica będzie właściwa. Cóż, przynajmniej gdyby był Strachem i to zdenerwowanym Strachem, udałby się tutaj, żeby poprawić sobie humor. Przeszedł kilkoma alejami, to budziło wspomnienia. W razie czego był gotowy na atak. Wiedział jak brzmi ten budzik, nie wiedział tylko czemu wszystkich budzi, a jego nie. Może się przyzwyczaił? Niemożliwe. Pogoda w istocie była świetna, gęste i duże płatki śniegu spadały na bruk. Oczy Kurejasa zwróciły się na chwilę ku nieboskłonowi. Cisza i spokój. Po co jej w ogóle szukać? Jest raczej głośna i nie przejawia odpowiedniej ilości dynamiki. Lepiej wrócić do laboratorium i skupić się na ważniejszych rzeczach. Nie, nie. Tak być nie może, sam wowczas popadnie w koło zależności, którego całe życie unikał, musi być progres, a ta kobieta miała jemu ten postęp umożliwić. Skręcił więc w jedną z alejek. Była ślepa. Zawrócił i po kolei odwiedzał ciemne alejki.
    - Ingrid.
    Powiedział, nie musiał wołać. Jego głos był bardzo donośny, wiec się niósł po alejce i okolicach. Dlaczego, kiedy wszystko zaczęło mieć sens, jego sługa musiał wywinąć taki numer? Z resztą... miał go winić? Przecież wykonywał to każdego poranka. Będzie musiał zatrudnić chyba jakąś służbę, która go normalnie obudzi.
    - Ingrid...
    Nie było czasu na zabawę w kotka i myszkę. Musieli działać, czy nie była głodna? Może po prostu zrezygnowała? To słabo rokowało.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 13:47   

    Znudzona Ingrid to zła Ingrid. Wściekła Ingrid to nieobliczalna Ingrid. Proszę zapamiętać, tak na przyszłość.
    Kobiet nie trzeba rozumieć. Wystarczy, że będzie się je szanować i podziwiać, oraz ewentualnie kochać. Jednak ostatnia opcja w obecnej sytuacji w rachubę po prostu nie wchodziła. W końcu Ingrid opracowywała plan czy da się wykastrować Yaradana bez interwencji Tych Istot czających się non stop za jego plecami. Wydawało się to niestety niemożliwe i szczerze tego żałowała.
    Oczywiście, że usłyszała Marionetkarza. Jakże podniósł jej ciśnienie! Chociaż zachował się odpowiednio szukając jej. Nie zmieniało to jednak faktu, że zaraz mu się porządnie oberwie za niepoprawną służbę. Lepiej już zatrudnić ludzkie stwory, które będą bały się odezwać w osobowości z wyższych sfer.
    Zatrzymała się i po chwili prawie wyrosła spod ziemi tuż za Yaradanem.
    - KONIEC! - krzyknęła zła. - Nie będę konszachtować ze stworem, który ma nieposłuszną służbę, która w dodatku mnie upokorzyła! Nie życzę sobie takiego traktowania! Nie jestem zwykłą jednostką, jestem Strachem! - mówiła bardzo głośno, płosząc w oddali małe stadko gołębi albo czegoś, co było im podobne. Zaczęła chodzić w tę i we wte po długości dwóch metrów na chodniku. Nie mogła zaatakować, była jeszcze wytrącona z równowagi. Musiała się ograniczyć do słownego wyjaśnienia, iż damy należy traktować niczym księżniczki.
    - Kiedy żyłam byłam jedną z najpiękniejszych i największych dam w mieście. - syknęła i posłała mordercze spojrzenie Marionetkarzowi. - Więc wychowaj odpowiednio swojego kamerdynera! - warknęła i pomasowała bark, na którym tworzył się ładny siniak o zabarwieniu sinym bądź zielonym.
    Zacisnęła pięści i z całej woli starała się nie wyrządzić krzywdy otoczeniu. Tak bardzo pragnęła się teraz na kimś wyżyć! Gdyby nie ten atut Czarnego Pionka, iż był niematerialny, ten prędko pożałowałby takiego zachowania.
    Nie zapowiadało się, aby gniew minął tak szybko jak ostatnio. Chociaż... zależy do czego Marionetkarz posunie się, aby zatrzymać Ingrid przy sobie. Ba, ona oczekiwała, że będzie teraz pragnął zadośćuczynić temu wypadkowi i ją udobruchać. Ewentualnie odwróciłaby się na pięcie i poszłaby sobie na żer do Ludzi. Wolała mimo wszystko tamten kompromis, który brzmiał niezwykle kusząco.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 14:20   

    Usłyszał jej krzyk. Za nim? Odwrócił się, spokojnie. Nie wiadomo skąd się za nim znalazła ale mniejsza. Była tutaj. Ależ była wściekła. Gorgar po cichu się śmiał za plecami marionetkarza. Mężczyzna wysłuchiwał słów kobiety z takim samym wyrazem twarzy jak podczas wczorajszej rozmowy w barze. Pionowe źrenice zakotwiczyły się w gniewnych, żółtych, oczach Ingrid. Odchrząknął.
    - Czy do czasu, kiedy wydarzyło się to poranne wydarzenie, narzekałaś na niewygody, moja droga Ingrid? Mój sługa uległ rutynie, to fakt. Ciężko mnie czasami dobudzić stąd tak donośny system budzący. Za niedogodności przepraszam.
    Mówił ze stoickim spokojem, podpierając się o laskę. Kiedy mówił, wykonał kilka oszczędnych ruchów dłonią, aby podkreślić swoje słowa. Wydawało się, że w przeciwieństwie do rozmówczyni, nie dawął tak łatwo ponieść się emocjom. Potem nieskrępowanie podszedł bliżej kobiety, wnikliwie analizując jej spojrzenie, a chwilkę potem ubranie, które potraktowano kwasem.
    - Teraz musimy coś poradzić na uszkodzone odzienie. Damie nie przystoi chodzić w obdartym stroju.
    Zagrał na jej zasadach, które w sumie nie były jemu obce, sam był z rodziny, która miała arystokratyczne korzenie. Przychodziło to jemu naturalnie, bo w sumie i tak mówił to co myślał.
    - Oczywiście, na mój koszt.
    Wyciągnął lekko dłoń skierowaną wnętrzem do góry w jej kierunku, podobnie jak wtedy, w Kościołamaczu. Podejrzewał, że raczej nie pójdzie gładko i będą problemy, liczył jednak na to, że perspektywa stałego pokarmu jeszcze ma jakąś siłę przebicia u Ingrid. Teraz trzeba ją tylko udobruchać... albo aż. Kobiety to w istocie dziwne stworzenia.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 14:43   

    Ten stoicki spokój podziałał jak kubeł chłodnej wody. Przestała krzyczeć, ale nadal była śmiertelnie urażona. Nie zamierzała też dać się tak od razu udobruchać. Zachowywała się może jak dziecko, któremu zabroniono wyjść na dwór, jednak tak właśnie odreagowywała wstyd, na jaki ją narażono. Mimo, że nie znała tego pojęcia, zdarzało się je odczuwać. Stąd jej niezadowolenie.
    Zmierzyła gniewnie spojrzeniem Yaradana, węsząc podstęp. Nie ufała mu, nie miała pewności czy aby to się nie powtórzy. Nieposłuszna i niepoprawna służba była bardzo poważnym problemem, którego Ingrid nie tolerowała i nie zamierzała akceptować.
    - Od czasu porannego wydarzenia nie było mnie w tym domu. Oczywiście, że narzekam! Jak ja teraz wyglądam! - wskazała na siebie, gdyż wygląd bardzo się liczył dla tego rodzaju kobiety. - Jestem poobijana, moja ulubiona tunika nadaje się dla niewolników, bo nic się z nią nie zrobi i w dodatku twój szanowny kamerdyner nawet nie przeprosił! - znowu uniosła głos. Dopominała się odpowiednich zachowań, przestrzegania schematu.
    Po co jej ofiarność Marionetkarza, skoro pieniędzy nie używała? Brała co chciała i nie fatygowała się ze sprawiedliwością. Objęła swoje ramiona obrażona i nie zamierzała się nigdzie wybierać.
    Dobrze, że nie zaczął wypytywać w jaki sposób znalazła się w jego laboratorium, skoro była na poddaszu. Wtedy zapewne zostałby po prostu spoliczkowany dla smaku.
    Jakimś skomplikowanym cudem udobruchał ją słowami "Damie nie przystoi...". Czyli traktował ją jako kogoś z wyższych sfer, chociaż sam miał w zachowaniu wiele elementów arystokratycznych. Rysy jej twarzy złagodniały, chociaż nadal miała zmarszczone brwi.
    - Ubrania sama mogę sobie załatwić, nie potrzebuję niczyjej litości. - syknęła, lekceważąc jego wyciągniętą dłoń. Nie mogła ot tak wybaczyć takiej zniewagi. Nadal miała ochotę utopić go w jeziorku. Przynajmniej wyglądał ludzko, co zdaniem Ingrid wpływało bardzo korzystnie na obraz jego osoby. Nie musiała krzywić się na widok kłów i nieforemnego pyska.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 15:16   

    - Pytanie było "do" czasu, a nie "od" czasu, moja droga Ingrid.
    Spokojnie i cierpliwie odpowiedział, słuchając jej dalszych narzekań. Zainteresował się tuniką. Widział już wcześniej zniszczenia, ale drugi raz nie zaszkodzi podkreślić zainteresowania.
    - Rzeczywiście. Wygląda nie najlepiej. Znajdziemy jakąś. Teraz nie robią zbyt wytrzymałych materiałów. Jeżeli chcesz, moja droga Ingrid, mogę Ci zaprezentować rzeczy w których chodziła moja matka za młodu oraz jej siostry. Jak powiedziałem, teraz takich rzeczy nie robią, a przyznam szczerze, że są eleganckie i szykowne. Będą Ci pasować.
    Sprowadzanie Gorgara do roli kamerdynera było jemu bardzo nie w smak, przez co bulgotał niezadowolony w cieniu swojego pana, mężczyzna zaś wydał się nieco rozbawiony.
    - Czarny Pionek Gorgar na pewno gorzko żałuje swojego błędu. Jednak teraz nie może przemówić. Jest zbyt jasno. Poza tym, nie jest moim sługą. Jest raczej wdzięczną mi istotą, która pomaga w pracy. Jego posłuch jest jedynie rodzajem wdzięczności, nie przymusu.
    Jak zwykle, mówił spokojnie. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej na jego barkach i głowie zdążyła się już uzbierać cienka warstwa śniegu, który dziś dawał chyba z siebie wszystko przy produkcji płatków. Były ogromne.
    - Mam nadzieję, że wkrótce sobie to wyjaśnicie. I uśmiechnij się proszę, damy przecież nie zwracają takiej uwagi na pospólstwo, prawda? Chyba, że czasy się zmieniły, a ja nie nadążam?
    Miała wielkiego focha, to było widać i choć lekko spasowała, duma niosła ją dalej ku wyżynom próżności. Po co to wszystko? Jakby się nie dało po prostu omówić tego na miejscu. Będzie trzeba to wstawić do jakiegoś wzoru albo coś...
    - Łaska, a uprzejmość to dosyć zasadnicza różnica, moja droga Ingrid. A nie mogę już patrzeć jak dama chodzi w tak niegodnym statusu zszarganym odzieniu. To dosyć upokarzające i zastanawia mnie dlaczego jeszcze tutaj stoimy i nic z tym problemem nie robimy?
    Marionetkarz minął Ingrid i przeszedł kilka kroków w kierunku wyjścia z alejki. Przystanął.
    - Raczysz mi towarzyszyć, madame Ingrid? Poza tym, chyba dziś z kimś się umówiłem w świecie ludzi, ale nie wiem czy przyjdzie.
    Utrzymywał kontakt wzrokowy i był zwrócony do Ingrid całą swoją postacią. Mamusia się rozzłości. Ciocie też.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 15:29   

    Obrażenie wcale nie minęło. Yaradan jak zwykle czepiał się drobnostek i analizował każde słowo przez nią wypowiedziane. Zacisnęła usta, zapamiętując czym, a może kim jest Czarny Pionek Kamerdyner. Dla niej i tak pozostanie osobistym sługą Marionetkarza, który nie wywiązuje się ze swoich obowiązków i naraża gości swego Pana na niedogodności.
    Wystarczyło zerknięcie na zniszczoną tunikę, aby przyjąć do wiadomości argumenty Marionetkarza. Odpuściła na chwilę, wyraźnie zainteresowana prawdziwym materiałem produkowanym w dawniejszych latach. Rzadko też trafiała obecnie na prawdziwy jedwab, zazwyczaj były to podróbki.
    - Ech. Dobra. Tylko żeby więcej mi ten kamerdyner w drogę nie wchodził. Od dziś będę spać nie w twojej posiadłości. Znajdę sobie spokojne miejsce. - zakomunikowała obrażona i zrezygnowana podeszła do Yaradana. Zerknęła na płatki śniegu, które wirowały w powietrzu i osiadały na włosach, ubraniach i rzęsach. Topniały błyskawicznie, ustępując miejsca następnym.
    Zadrżała lekko z zimna. Niestety nadal odczuwała fizycznie wszystkie potrzeby oprócz głodu, jeśli nie chciała. Wolałaby mieć w sobie więcej z ducha niż z człowieka. Byłoby jej o wiele wygodniej.
    [zt x2]
    Liu
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Czerwiec 2015, 10:20   

    O nie. O nie nie nie nie nie.
    Złapał się za włosy i wydał z siebie coś pomiędzy jękiem a szlochem. Jak bardzo niezorientowanym trzeba być aby zgubić się... we własnej dzielnicy? A jednak Dżumie zdarzało się to dosyć często i tym razem był kolejny raz. Głównie dlatego, że unikał konfrontacji z dziwnie wyglądającymi istotami i tym sposobem wpadł do uliczki, opierając się o budynek i ciężko oddychając. Dopiero po chwili rozejrzał się dookoła i zdał sobie sprawę, że zupełnie nie wie gdzie jest.
    O nieeee.
    Kretyn. Wcale nie kretyn, jaki znowu kretyn, przecież pamiętał doskonale tylko teraz mu się trochę zapomniało ale to nic, zaraz się przypomni i zaraz trafi. Oczywiście w tym momencie nie było sensu prosić Psiaka o pomoc, który pewnie nie wiedział nic ale i tak się nie przyzna. Wcale nie. Oczywiście.
    Przeciągnął się, uspokajając oddech i zjeżdżając przy ścianie do siadu. Liczył, że jeśli rozejrzy się raz i drugi to może coś mu zaświta, ale nic takiego się nie działo, a w całej swej genialności nie wpadł na to, aby po prostu iść przed siebie i gdzieś trafić. A może wpadł, tylko po prostu mu się nie chciało? Właściwie był dość leniwą personą więc nie byłoby to nic dziwnego. Oparł głowę o kolana, zamykając oczy i próbując sobie przypomnieć jak tutaj trafił. Skoro wpadł z lewej, to należałoby się tam cofnąć i później pewnie prosto, aż się nie dotrze, a tutaj zawsze się dotrze. Gorzej z tym, że naprawdę nie chciało mu się teraz podnosić, bo może coś pokręcił - chociaż to raczej niemożliwe - ale może jednak i tylko zgubi się bardziej. W efekcie został sobie nieszczęśliwym kłębkiem z kocią maską na twarzy, już nawet nie rozglądając się dookoła, po prostu sobie siedząc i no. I siedząc, bo nie można powiedzieć, że myślał - właściwie to on rzadko kiedy myślał a częściej sobie rozmawiał i zostawiał tego typu umiejętności innym, mądrzejszym i tak dalej. Chociaż Szczeniak upierał się, że powinien czasem wykorzystać to, co ma w głowie, Dżuma kojarzył jedynie, że w głowie ma Psa. A nie widziało mu się go wykorzystywać w jakikolwiek sposób.
    Kretyn.
    Wcale nie, odpoczniemy tu chwilę i trafimy do domu.
    Nie mamy domu.
    Ani nic lepszego do roboty.

    // Zapraszam Lucy c:
     



    Przytulanka

    Godność: Lucy
    Rasa: Lisokotowilk - taki podgatunek Dachowca, a co!
    Lubi: Enkila
    Nie lubi: Bycia w centrum zainteresowania, głębokiej wody, rasy ludzkiej
    Wzrost / waga: 165 cm/ prawidłowa, choć blisko jej do niedowagi
    Aktualny ubiór: Przemoczone wąskie spodnie do kolan w kolorze brązowym, luźna beżowa bluzka sięgająca pośladków, przewiązana szerokim, brązowym pasem, buty za kostkę nadające się do wyrzucenia
    Znaki szczególne: Lisi ogon, kocie uszy, szmaragdowe oczy
    Zawód: Arcyksiążęca Herbaciana Przytulanka
    Pan / Sługa: Arcyksiążę Rosarium
    Pod ręką: Bezdenna sakwa, a w niej mały kieszonkowy zegarek, bandaże, trochę pieniędzy, kilka długich rzemyków i mnóstwo innych rzeczy, o których nie pamięta
    Broń: Łuk i trzydzieści sześć strzał w sakwie
    Nagrody: Bezdenna Sakwa, Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Blaszka zmartwienia
    Stan zdrowia: Lekko podtopiona.
    SPECJALNE: Moderatorka | Wyjazdowa Maskotka Forum
    Dołączyła: 18 Sty 2015
    Posty: 170
    Wysłany: 28 Czerwiec 2015, 23:02   

    A wiec ponownie się tutaj znalazłam. To smutne. Minęło trochę czasu.
    Właściwie sama nie wiedziała dlaczego pomyślała akurat o nim. Jedynym celem kotki było jak najszybsze dotarcie do pałacu, otulenie się kocem i… no właśnie. I co? Wiedziała przecież, że w Różanym nikt na nią nie czeka, a jedyne o czym teraz marzyła, to wtulenie się w kogoś, kto jej wysłucha. Arcyksiążę może i się do jego nadawał, jednakże miał teraz obowiązki, od których nie należało go odciągać. Lecz czy to jedyny powód, dla którego tu przyszła? Oczywiście, że nie. Główną przyczyną był fakt, że od pewnego czasu tęskniła. Tak zwyczajnie. Trochę minęło nim sama przed sobą się do tego przyznała. Ale bez względu na to jak bardzo by chciała, nie mogła temu zaprzeczyć. Dlatego też, gdy okazało się, że pociąg, do którego wsiadła nie zmierza w kierunku Herbacianych Łąk, porzuciła swój pierwotny zamysł, zamiast tego kierując się do miejsca tak bliskiego jej sercu.

    Ostrożnie stawiała kroki, brodząc w gęstej purpurowej mgle. To miejsce wciąż przyprawiało ją o dreszcze, co nie było niczym dziwnym zważywszy, że to stało się w tej okolicy. Ze smutkiem spojrzała na swoją dłoń, oszpeconą przez jeszcze nie do końca wyblakłą bliznę, biegnącą od nadgarstka do paliczka bliższego środkowego palca. Jej myśli krążyły wokół tego pechowego dnia. Gdyby tylko nie była takim upartym kociskiem, wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Westchnęła cicho zaciskając pięść. Nie pora na to. Kątem oka zauważyła postać opartą o ścianę budynku w jednej z bocznych ulic. Osobnik rozglądał się jakby na kogoś czekał, a jego twarz była zasłonięta przez maskę. Maskę? Musiało jej się coś przywidzieć. Nie zaprzątając sobie głowy tajemniczym jegomościem, kontynuowała spacer, aż dotarła do celu. W momencie, w którym stanęła u progu, serce nagle przyspieszyło swój rytm, a dłonie zaczęły drżeć. No pięknie, chyba nie zamierzasz się teraz wycofać? Pozbierała do kupy resztki pewności siebie, jakie jej w tej chwili pozostały i zapukała do drzwi. Głuchy dźwięk docierający do jej uszu magicznie sprawił, że serce w jednej chwili stanęło, zakończywszy swój maraton i najpewniej zamierzało uciec teraz przez gardło. Po dość długiej, stresującej chwili… absolutnie nic się nie stało. Sama nie była pewna czy poczuła rozczarowanie, czy była to raczej ulga. Obeszła budynek wkoło, lecz w żadnym z okien nie paliło się światło. Była tak przejęta, że nie przyszło jej na myśl, że nikogo nie zastanie. Odchodząc jeszcze raz spojrzała w kierunku okna i dałaby zrobić sobie bliznę na drugiej ręce, że zasłona się poruszyła. Nie była jednak na tyle bezczelna, aby wrócić i załapać za klamkę. Najwyraźniej miał swoje powody, dla których jej nie otworzył. Być może nie chciał jej widzieć. Na tę myśl poczuła ucisk w klatce piersiowej.

    Powłócząc nogami udała się w kierunku, z którego przyszła. Starała się na czymkolwiek skupić, ale myślami uciekała do sytuacji sprzed chwili. Czy ta zasłona na pewno się poruszyła? Może sobie to uroiłam. A nawet jeśli, to przecież taki lekki kawałek materiału mógł poruszyć się z byle powodu, prawda? O zaraz, czy to nie ta dziwna postać w masce? Osobnik siedział w tym samym miejscu, w którym dostrzegła go za pierwszym razem, aktualnie skulony, z twarzą ukrytą w taki sposób, że widoczne były tylko fragmenty maski przypominające uszy. Kocie uszy. Ta okolica to istna wylęgarnia dziwadeł. Zastanawiała się czy wszystko z nim w porządku. Nie była przekonana czy chce do niego podchodzić, ale rzucenie kamieniem, aby sprawdzić czy zareaguje również nie było najlepszym pomysłem. Raz kotu śmierć. Jeżeli zginie w tym miejscu, zwyczajnie dopadnie ją los, którego uniknęła ostatnim razem. Podeszła nieco bliżej, wciąż jednak zachowując dystans umożliwiający jej szybką ucieczkę.
    - Hej, czy coś się stało? Wszystko w porządku? Jakie to banalne…
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 10