Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 26 Maj 2018, 18:46 Wielka Hala "wycieczkowa"
Na obrzeżach Miasta Lalek, po przeciwnej stronie niż Klinika na Wzgórzu, znajduje się sporych rozmiarów budynek. Z zewnątrz nie wygląda jakoś bardzo reprezentacyjnie. Tylko nad sporym, ozdobionym mało kolorowymi witrażami drzwiami widnieje napis "Wielka Hala Wycieczkowa". A czemu akurat taka nazwa? To proste!
Gdy wejdzie się do środka, ma się wrażenie, że wkroczyło się do jeszcze innego świata. Wszędzie znajdują się stragany, małe restauracje, gdzie można zasmakować dań, a następnie zakupić składniki na wszystko, czego można tam spróbować. Są takie, ze Świata Ludzi oraz takiego, które sprzedają odpowiedniki.
Poza jedzeniem znajdzie się tam też zabawki, ubrania, rośliny, zwierzęta. W samym centrum znajduje się scena, na której Marionetkarze prezentują swoje nowe dzieła i mają okazję trochę na tym zarobić, albo wybić się w branży (trochę jak targ niewolników ale ciii).
Co jest jednak najciekawsze w tym wszystkim? Niektóre targowiska wydają się być do góry nogami inne na boki. Wszystko wydaje się jedną wielką kulą, w środku której znajduje się oświetlone podium. Jako światło wykorzystuje się tutaj latające, różnokolorowe kule, które świecą mocnym światłem ale za razem nie rażą oczu.
Ze wszystkich stron można usłyszeć nawoływania oraz głosy, zachęcające do kupna, lub do sprawdzenia jakie dobroci oferują.
Akwaria kule, wypełnione różnymi żyjątkami, zarówno do jedzenia jak i ozdobnymi. Klatki z ptakami, pojemniki z robalami, pająkami i ślimakami. Dla każdego coś dobrego!
Każdy znajdzie coś dla siebie, zarówno bogaci jak i Ci mniej bogaci. Jubiler? Szewc? Może i to się tutaj znajdzie?
Godność: Ira Inferveo Wiek: około 20 Rasa: Cień Lubi: Ogień, ciekawe i niezwykłe rzeczy Nie lubi: Sezamu, idiotów i dręczycieli, nazywania jej Irką Wzrost / waga: 172cm / 55kg bardzo żywej wagi Aktualny ubiór: Czarna kurtka o głębokich kieszeniach, szara koszulka z logo jakiegoś mało znanego zespołu, brązowe spodnie myśliwskie, wojskowe buty, solidny pasek, pomarańczowa bandana.
Event: Wojskowe buty, spodnie myśliwskie, sweter, pas. Znaki szczególne: Blizna po oparzeniu na lewym nadgarstku Zawód: Kucharz / dorywczo tancerka z ogniem Pod ręką: zapalniczka zippo, klucze, scyzoryk climber victorinox, komórka, zegarek Broń: noże - Camillus Heat w kieszeni kurtki i nóż myśliwski z hakiem na pasku, na plecach Stan zdrowia: Zdrowiutka
Dołączył: 06 Lis 2016 Posty: 138
Wysłany: 28 Maj 2018, 22:14
Ira szła pod rękę z Mari okazjonalnie kichając i sypiąc fioletem na okolicę.
Gdy weszli do hali dziewczyna aż zamknęła oczy. Było tu tak kolorowo i jasno, że na chwilę niemal zupełnie oślepła. Na szczęście nie była sama.
- Olej raczej macie więc jego nieeee... - kichnięcie - nie ma co szukać. Zacznijmy może od zboża i ziaren. Tylko poprowadź. Nie znam tego miejsca, a mało co widzę. - powiedziała do towarzyszki tworząc falę baniek, która wcale się nie wyróżniała w dość pokręconym otoczeniu.
Z zachwalań, które słyszała i tego co widziała, bo coś widziała. Ostatecznie nie oślepiało jej to całkowicie. Wychodziło na to, że tu jest szwarc, mydło i powidło. Większym problemem może się okazać znalezienie czegoś niż fakt, że czegoś tu po prostu nie ma.
Widziała szewca obok straganu z jabłkami i jakiejś kuli. Sensowne planowanie nigdy nie było mocną stroną Krainy Luster. Pod tym względem Ludzie bili ich na głowę.
_________________
❞ Ogień to siła, która niszczy lub tworzy - zależy jak ją pokierujesz. Tak jak gniew...❝
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 29 Maj 2018, 21:21
Rozejrzała się niepewnie po pomieszczeniu. Hala została otwarta nie dawno, więc nie nigdy tu jeszcze nie była. Nie była typem, który lubi zakupy. No dobrze...lubiła czasem coś tam sobie kupić, czy połazić po sklepach, ale nie tak jak robi to większość dziewczyn czy kobiet. Kupować bo ładne. Kupowała bo potrzebowała i raczej starała się oszczędzać to co zarobiła, dzięki czemu już trochę pieniędzy miała uzbierane i nie mogła się nazwać już ubogą kotką.
Westchnęła cichutko, słysząc, że to ona ma znaleźć to czego szukają. Noga nadal ją bolała, więc tym bardziej jej się to nie podobało, bo w środku hala wydawała się większa niż, gdy patrzyło się na budynek z zewnątrz - przyznam Ci się, ze jestem tutaj pierwszy ran, więc pewnie nam to chwilę zajmie - powiedziała średnio zadowolona z tego. Tak bardzo chciała się już zobaczyć z Nishim, przytulić go, ale ... sama i tak średnio da radę chociażby przenieść zakupy do jego domu. Do Odwróconego miała kawałek i nawet jeśli wzięłaby jakiś wóz to i tak pewnie miałaby problemy, żeby przenieść zakupy. Dodatkowo umówiła się z ukochanym wieczorem, a ten jeszcze nie nastąpił, więc nawet nie miała pewności, czy on już w domu jest, a tak czekać pod to troszkę głupio. Tym bardziej jeśli była z kimś.
Rozejrzała się po tym dziwnym miejscu, starając się wypatrzeć odpowiednie miejsce. Całe szczęście, wszystko było tak skonstruowane, że mimo iż stały przy wejściu to mogły mniej więcej dostrzec gdzie co się znajduje. Znalazła coś co chyba się nadawało -to chyba tam - powiedziała, skazując kierunek, po czym rozejrzała się z drogą, która poprowadzi je do celu. Gdy już ją odkryła, ruszyła powoli, prowadząc swoją towarzyszkę.
Godność: Ira Inferveo Wiek: około 20 Rasa: Cień Lubi: Ogień, ciekawe i niezwykłe rzeczy Nie lubi: Sezamu, idiotów i dręczycieli, nazywania jej Irką Wzrost / waga: 172cm / 55kg bardzo żywej wagi Aktualny ubiór: Czarna kurtka o głębokich kieszeniach, szara koszulka z logo jakiegoś mało znanego zespołu, brązowe spodnie myśliwskie, wojskowe buty, solidny pasek, pomarańczowa bandana.
Event: Wojskowe buty, spodnie myśliwskie, sweter, pas. Znaki szczególne: Blizna po oparzeniu na lewym nadgarstku Zawód: Kucharz / dorywczo tancerka z ogniem Pod ręką: zapalniczka zippo, klucze, scyzoryk climber victorinox, komórka, zegarek Broń: noże - Camillus Heat w kieszeni kurtki i nóż myśliwski z hakiem na pasku, na plecach Stan zdrowia: Zdrowiutka
Dołączył: 06 Lis 2016 Posty: 138
Wysłany: 1 Czerwiec 2018, 21:45
Może i obie nigdy tu nie były, ale przynajmniej jedna nie miała chwilowo problemów ze wzrokiem. Gdy tamta wskazała ręką kierunek nawet się nie obejrzała. Wątpiła by zobaczyła coś na tyle wyraźnie by mogla potwierdzić lub zaprzeczyć.
Jeszcze po drodze powiedziała do Kotki:
- Jak wiesz, że coś z tego co będę wymieniać macie to wtrącaj się, nie ma co kupować więcej niż potrzeba.
Gdy już doszły szybko otaksowała wzrokiem stanowisko i zaczęła bez wahania wymieniać:
- Soja, jęczmień, gorczyca, soczewica, ciecierzyca, mąka gryczana o ile jest, jak nie to gryka. Mąka pszenna. - o ryżu nawet nie wspomniała. Na pierwszy rzut oka widziała, że go nie ma. - W sumie to ilu osób się spodziewacie? - odwróciła się do Mari z pytaniem. Jakoś jej to zupełnie z głowy wyleciało, a ilość osób bezpośrednio się przekłada na ilość jedzenia, a co za tym idzie ilość produktów. Gdy usłyszałaby już odpowiedź to by zwróciła się do sprzedawcy z ilością poszczególnych produktów. Lekko zawyżoną w jej ocenie, ale lepiej żeby zostało trochę niż żeby nie było z czego robić. Ostatecznie to jedzenie. Zawsze można to wykorzystać.
- Tutaj by było na tyle. Następne przyprawy lub warzywa. Co się znajdzie pierwsze.
Poczekałaby grzecznie aż Mari zapłaci. W sumie to były zakupy dla niej, ona będzie tylko robić za kucharza. Jednak zakupy by od razu jej odebrała i sama niosła.
_________________
❞ Ogień to siła, która niszczy lub tworzy - zależy jak ją pokierujesz. Tak jak gniew...❝
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 6 Czerwiec 2018, 19:04
- Dobrze - powiedziała, prowadząc dziewczynę do wybranego punktu sprzedaży. Słuchała uważnie co ta wymieniała. Nie miała pewności co Nishi ma w domu, więc to nie było takie proste jakby miała powiedzieć co ma we własnej kuchni. Nie rozglądała się aż tak uważnie, co Opętaniec takiego ma w swoim domu -obie mąki mamy - powiedziała, zanim sprzedawca wszystko podał wszystkie pozostałe składniki. Poprosił o chwilę i poszedł po wszystko -nikogo się nie spodziewamy. Mieliśmy być w dwójkę...no dobrze. W trójkę - powiedziała, wskazując na swoją torbę, w której poruszyła się Luna. Zamarudziła coś pod nosem i spała dalej. Pewnie coś ciekawego się jej śniło. Mówiła prawdę, no chyba, że Kruczek kogoś zaprosi, ale raczej w to wątpiła.
Zapłaciła po czym westchnęła ciężko, widząc jak Ira porywa zakupy. No cóż. Póki nie będzie chciała z nim uciec to niech sobie niesie. Przynajmniej Mari będzie mogła nadal oszczędzać nogę, zanim wróci do domu.
Zamyśliła się, słysząc co jest następne na ich liście zakupów. Rozglądała się, szukając odpowiednich miejsc - tutaj niedaleko jest sklep z jarzynami, a o przyprawy będzie trzeba zapytać, bo na razie nic nie widzę- przyznała, mrużąc oczy i próbując dostrzec, gdzie coś takiego kupią.
Wzięła towarzyszkę pod rękę i poprowadziła ją tak jakby piętro wyżej, kierując się prosto do warzywniaka. Ten w przeciwieństwie do poprzedniego miejsca był sklepem, do którego się wchodziło i samemu wybierało co takiego jest potrzebne.
Godność: Ira Inferveo Wiek: około 20 Rasa: Cień Lubi: Ogień, ciekawe i niezwykłe rzeczy Nie lubi: Sezamu, idiotów i dręczycieli, nazywania jej Irką Wzrost / waga: 172cm / 55kg bardzo żywej wagi Aktualny ubiór: Czarna kurtka o głębokich kieszeniach, szara koszulka z logo jakiegoś mało znanego zespołu, brązowe spodnie myśliwskie, wojskowe buty, solidny pasek, pomarańczowa bandana.
Event: Wojskowe buty, spodnie myśliwskie, sweter, pas. Znaki szczególne: Blizna po oparzeniu na lewym nadgarstku Zawód: Kucharz / dorywczo tancerka z ogniem Pod ręką: zapalniczka zippo, klucze, scyzoryk climber victorinox, komórka, zegarek Broń: noże - Camillus Heat w kieszeni kurtki i nóż myśliwski z hakiem na pasku, na plecach Stan zdrowia: Zdrowiutka
Dołączył: 06 Lis 2016 Posty: 138
Wysłany: 7 Czerwiec 2018, 18:29
Pokiwała głową i dała się zaprowadzić do warzywniaka.
- Papryka, ostra i łagodna. cebula, czosnek, seler, cukinia, pomidory, bakłażan, ziemniaki, fasola szparagowa, fasola czerwona. Pomożesz mi to znaleźć? - spytała sama już przyglądając się paprykom.
Jak już miały wszystko zapytała się:
- Jak sądzisz? Dostanę tu gdzieś cytrynę? Albo jakiś inny mocno kwaśny owoc?
Przy kasie spytała się o przyprawy i podziękowała za wskazówki. Gdy już tam doszły rzuciła dość długą litanię sprzedawczyni.
- No więc: imbir, asafetyda, ostra papryka, migdały, czarnuszka, kolendra, kardamon, słodka papryka, kurkuma, gałka muszkatołowa, kmin, kozieradka - liście i nasiona, mak, goździki, pieprz, koper, wawrzyn, imbir, cynamon, anyż, kumina, szafran. Im więcej się znajdzie tym lepiej.
Im więcej tym lepiej, ale bez części sobie poradzi. Taka asfetyda to było coś co ciężko było dostać.
Ile by zdobyła to by zdobyła i mniej lub bardziej zadowolona ze względu na efekty by powiedziała Mari:
- No to jeszcze bym potrzebowała: mleka, jogurtu, zsiadłego mleka i syropu cukrowego lub przynajmniej cukru. I to by było w sumie wszystko.
_________________
❞ Ogień to siła, która niszczy lub tworzy - zależy jak ją pokierujesz. Tak jak gniew...❝
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 12 Czerwiec 2018, 10:09
Zamrugała, ale zgodziła się na pomoc - poradzisz sobie? Ja poszukam reszty- powiedziała i jeśli towarzyszka się zgodziła to poszła do dalszej części sklepu, który wbrew pozorom był naprawdę imponujący i zaczęła szukać części składników - ile nam tego będzie potrzeba?- zapytała jeszcze, zanim się całkiem oddaliła. W końcu ziemniaków może kupić kilka sztuk, albo kilka kilogramów, więc lepiej, żeby wiedziała, bo potem będzie się to tylko psuć i nic więcej. Po chwili już wróciła, mówiąc co znalazła, żeby Ira nie musiała już tego szukać.
Zamyśliła się - chyba widziałam gdzieś i cytryny i limonki - powiedziała, rozglądając się i już po chwili znalazła odpowiednie miejsce i dała swojej towarzyszce wybrać to co najbardziej się nada do jej potraw. Sporo tego było i jakoś tak nie mogła uwierzyć, że to dania tylko dla trzech osób, ale postanowiła tego nie komentować.
Otworzyła szeroko oczy, gdy doszły do następnego stoiska - jak Ty to wszystko zapamiętujesz? Tego jest mnóstwo- powiedziała. Była zaskoczona tym, że dziewczyna wymieniała to wszystko bez najmniejszego zająknięcia. Ani na moment się nie zawahała, zupełnie jakby to wszystko czytała z listy, albo miała to jakoś wprogramowane w głowę. Chyba tak się to nazywało.
O dziwo znalazły praktycznie wszystko z tej dziwnej listy. Słysząc kolejne zamówienia, musiała pomyśleć trochę bardziej. Wyszła, rozglądając się za jakimś miejsce, w którym by to znalazły - chyba tam będzie wszystko - powiedziała wskazując na zupełnie przeciwległą część hali - ale nie mam pojęcia czy będzie tam zsiadłe mleko. Coś takiego w ogóle można kupić w sklepie? - zapytała trochę z niedowierzaniem. Umiała gotować, ale nie była kucharką. Nie siedziała w tych tematach aż tak głęboko jak jej towarzyszka.
Godność: Ira Inferveo Wiek: około 20 Rasa: Cień Lubi: Ogień, ciekawe i niezwykłe rzeczy Nie lubi: Sezamu, idiotów i dręczycieli, nazywania jej Irką Wzrost / waga: 172cm / 55kg bardzo żywej wagi Aktualny ubiór: Czarna kurtka o głębokich kieszeniach, szara koszulka z logo jakiegoś mało znanego zespołu, brązowe spodnie myśliwskie, wojskowe buty, solidny pasek, pomarańczowa bandana.
Event: Wojskowe buty, spodnie myśliwskie, sweter, pas. Znaki szczególne: Blizna po oparzeniu na lewym nadgarstku Zawód: Kucharz / dorywczo tancerka z ogniem Pod ręką: zapalniczka zippo, klucze, scyzoryk climber victorinox, komórka, zegarek Broń: noże - Camillus Heat w kieszeni kurtki i nóż myśliwski z hakiem na pasku, na plecach Stan zdrowia: Zdrowiutka
Dołączył: 06 Lis 2016 Posty: 138
Wysłany: 13 Czerwiec 2018, 23:44
Wzięła dwie czerwone i jedną zieloną.
- Jakoś.
Dziewczyna odeszła od niej, ale zanim się bardziej oddaliła zadała jej jeszcze jedno pytanie. W sumie bardzo dobre pytanie.
- W sumie to nie wiem. Nie wiem jakie macie apetyty. - kichnięcie w rękaw i jeszcze jedno oraz machnięcie ręką w bańki - To też nie ma być główne danie, a raczej ciekawostka więc pewnie nie jakoś dużo. Weź tyle ile byś wzięła na jedną, dwie porcje dla was. Ilościowo to nie jest baaa... - apsik - bardzo inne. Tylko inaczej zrobione.
Wspólnymi siłami całkiem sprawnie to ogarnęły.
- Świetnie. Przydadzą się.
Z przyprawami było całkiem nieźle. Nie dostała tylko asafetydy i szafranu.
Na pytanie podłapała się po głowie i odpowiedziała:
- Pracuję z tym w zasadzie na codzień. Ty pewnie też masz coś takiego co może się wydawać trudne innym.
Przyprawy dużo nie zajmowały. Taki ich urok. Zresztą taka jest ich istota - bardzo mocne smaki, które można wykorzystać.
Musiała wierzyć na słowo, bo na chwilę obecną gówno widziała na większe odległości.
Jednak słysząc jej wątpliwości spojrzała na nią z niedowierzaniem. Zanim zaczęła solidnie kichnęła.
- A ty z jakiej choinki się urwałaś? Tutaj je prędzej dostanę niż u Ludzi. Zsiadłe mleko to w zasadzie zepsute mleko, które nadal można wszamać. Ludzie je utrwalają i jak się psuje to się psuje dokumentnie więc zsiadłe tam ciężko dostać. Ale tu?
_________________
❞ Ogień to siła, która niszczy lub tworzy - zależy jak ją pokierujesz. Tak jak gniew...❝
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 17 Czerwiec 2018, 09:01
Zamyśliła się na moment. Może zapamiętanie nut? Melodii? Słów? Nie miała pojęcia, ale było to i tak imponujące dla niej, że dziewczyna dawała radę zapamiętać aż tyle składników i to bez najmniejszego zająknięcia czy też zamyślenia się, czy na pewno wszystko wymieniła. Była po prostu tego pewna, że wymieniła wszystko i nic nie dodała, co by po prostu zrujnowało danie. Ale cóż. Uznała, że nie będzie drążyć tematu. Skoro uważała, że to przez to, że pracuje w takim, a nie innym miejscu to w porządku. Dla Mari to i tak było coś niezwykłego, nawet jeśli w swojej głowie miała setki o ile nie tysiące piosenek i melodii, które mogła zaśpiewać obudzona w środku nocy, bo ciężkim dniu. Więc chyba nie powinna się temu dziwić, ale cóż. W kuchni nigdy nie była mistrzynią.
Położyła po sobie uszy i zamachała nerwowo swoimi ogonami. Chwyciła towarzyszkę pod ramię i pociągnęła ją za sobą, starając się znaleźć najkrótszą drogę do wybranego sklepu - nie urwałam się z żadnej i takie małe przypomnienie. Nie wiem co jest normalne dla Świata Ludzi. Znam muzykę z tamtej Strony Lustra, ale nie wiem co dla nich jest normalne, a dla nas dziwne i vice versa, więc nie wiem czemu się tak dziwisz - mówiła, nie patrząc na Irę i skupiając się na drodze, starając się, żeby nie myśleć o bolącej kostce.
W końcu dotarły na miejsce i wtedy puściła Cienia, by ta mogła znaleźć to swoje zsiadłe mleko. Zastanawiała się, co w ogóle można zrobić ze zsiadłego mleka. Trochę jej nie ciągnęło do tego by próbować, ale nie chciała być niemiła dla towarzyszki. Skoro uważała, że to coś dobrego to na razie jej wierzyła. Choć nie była zbyt chętna do tego, żeby to próbować.
Godność: Ira Inferveo Wiek: około 20 Rasa: Cień Lubi: Ogień, ciekawe i niezwykłe rzeczy Nie lubi: Sezamu, idiotów i dręczycieli, nazywania jej Irką Wzrost / waga: 172cm / 55kg bardzo żywej wagi Aktualny ubiór: Czarna kurtka o głębokich kieszeniach, szara koszulka z logo jakiegoś mało znanego zespołu, brązowe spodnie myśliwskie, wojskowe buty, solidny pasek, pomarańczowa bandana.
Event: Wojskowe buty, spodnie myśliwskie, sweter, pas. Znaki szczególne: Blizna po oparzeniu na lewym nadgarstku Zawód: Kucharz / dorywczo tancerka z ogniem Pod ręką: zapalniczka zippo, klucze, scyzoryk climber victorinox, komórka, zegarek Broń: noże - Camillus Heat w kieszeni kurtki i nóż myśliwski z hakiem na pasku, na plecach Stan zdrowia: Zdrowiutka
Dołączył: 06 Lis 2016 Posty: 138
Wysłany: 20 Czerwiec 2018, 22:21
- Mnie nie dziwi, że nie wiesz o tym co tam jest takie czy owakie. Mnie dziwi, że nie wiesz jak łatwo dostać zsiadłe mleko. - odparła w serii baniek. Po czym zdrowo kichnęła.
Dała się poprowadzić. Wierzyła, że dostanie co chce bez problemu. Serwatka, zsiadłe mleko i inne. Tyle zastosowań. Oczywiście, że będą to mieć jeśli mają mleko. To w zasadzie samo się robi. Nawet nie trzeba się specjalnie starać.
Gdy już kupiłyby to zwróciłaby się do Mari:
- To chyba wszystko. Idziemy?
Spojrzała na nią w oczekiwaniu. Dramatyzmu dodało temu nagłe i ostre kichnięcie.
_________________
❞ Ogień to siła, która niszczy lub tworzy - zależy jak ją pokierujesz. Tak jak gniew...❝
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 4 Lipiec 2018, 20:03
Westchnęła - uwierz mi, nie miałam łatwego życia i od niedawna mi się jakoś ustatkowało, więc nie miałam okazji by rozglądać się co takiego można kupić w sklepach poza tym co sama kupowałam - wzruszyła ramionami.
Poprowadziła swoją towarzyszkę i faktycznie kupiły zsiadłe mleko. Kotka zapłaciła za wszystko i ruszyła powoli do wyjścia - idziemy - powiedziała nie mogąc się doczekać tego, by przytulić się do swojego ukochanego Albinosa. Jedynego skrzydlatego Japończyka jakiego znała i o jakim słyszała.
Po drodze minęły sklep z zabawkami. Dachowiec zobaczyła tam białego lwa. Zaśmiała się - poczekaj chwilę- poprosiła i pokuśtykała do sklepu gdzie kupiła tego pluszaka. Schowała go do torby, gdzie od razu zainteresowała się nim Luna - nie wolno, to dla Nishiego - skarciła psiaka i wróciła do Iry - Wybacz. Możemy już iść ale pojedziemy wozem, bo nie widzi mi się piesza wędrówka na Odwrócone Osiedle. Łapa za bardzo mi dokucza- zaśmiała się i wyprowadziła je z budynku.
Skierowała się od razu do przystani i wynajęła wóz, który zawiózł je prosto na Odwrócone Osiedle. Pod dom pewnego Japońskiego Opętańca.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 4 Lipiec 2018, 21:39
Nie do końca rozumiał czemu Gaw zwraca się do Cośka per Pan, ale uznał, że nie będzie o to wypytywał. Był zmęczony i chciał mieć już to wszystko za sobą. Chciał się walnąć do wanny i odpocząć, albo popracować. Uciec myślami do czegoś innego. Do świata stworzonego przez kogoś innego, gdzie nie był sobą i nie miał tych wszystkich problemów. To uwielbiał w tej pracy. Mógł się na niej skupić. Wcześniej uciekał od samotności, a teraz mógł uciec od Cośka, od Pardona, oraz od wszystkich ran, które pewnie jeszcze długo będą mu dokuczać, mimo iż zostały po nich tylko blizny, które za jakiś czas znikną zupełnie.
Szedł powoli, próbując stawać na nodze, ale raczej tego unikał. Nie ufał jakoś temu, że już jest w pełni zdrowa i wolał próbować w warunkach, w których nie będzie to zbyt niebezpieczne. W domu, pod okiem Cienia. By w razie czego go asekurował albo w miejscach gdzie sam może się podtrzymać czegoś.
Wsiedli do wozu. Pomógł Yukiemu wskoczyć i sam wszedł na samym końcu. Przez całą drogę spoglądał za okno. Zamyślony. Poruszał powoli swoim ogonem. Co jakiś czas jego jedno ucho drgało, jakby chciał odgonić niewidzialną muchę. Ale poza tym nie drgnął mu nawet mięsień. Ruszył się dopiero gdy się zatrzymali przed Halą Targową.
Wyszedł i rozejrzał się -chyba lepiej jak Bestie zostaną tutaj bo albo ich zgubimy, albo ich rozdeptają, albo Furor coś zwinie i będziemy mieli problemy - powiedział, spoglądając na Cienia. Woźnica nie miał nic przeciwko, obiecał, że poczeka i potem rzuci ich gdzie chcą. Widać dziś nie chciało mu się zbyt pracować, a tak miał szansę na łatwe pieniądze. Lusian czekał na rudzielców i ruszył w kierunku wielkiego budynku.
-To gdzie idziemy najpierw? - spojrzał na Gawaina i jego małą kopię, czekając na ich wybór. Wiedział, że przyszli po nagrodę, ale był ciekawy czy czasem Dręczyciel nie ma jeszcze jakiś innych planów.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek Godność: Gawain Keer Wiek: Wygląda na około 30 lat. Rasa: Cień Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg// Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze Broń: Sztylet, kusza Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek Nagrody: Blaszka Zmartwienia Stan zdrowia: Zszargane nerwy SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
Dołączyła: 09 Paź 2016 Posty: 586
Wysłany: 5 Lipiec 2018, 20:57
Jechali. Daleko nie mieli bo Wielka Hala, zwana również wycieczkową, znajdowała się w zasięgu ich wzroku przez połowę podróży. A czemu wycieczkowa? Może dlatego, że gdy przepuściło się ostatnie miedziaki na dziwy, duperele i buble zostawało jedynie zwiedzanie połączone z koncertem westchnień równie ciężkich co zakupione toboły.
Mieli więc zaledwie kwadrans na pogawędkę, ale Yako się do niej nie kwapił. Siedział i gapił się za okno, markotny i cichy, jakby zastąpił go brat bliźniak, którego Gawain nie miał okazji wcześniej poznać. Ale chyba jeszcze gorsza była obojętność Lisa. Wpadł w deprechę. Może nadal chodzi o blizny? Albo po prostu martwi go Pardon i Cosiek? Do diaska, jak go z tego wyrwać?
Keer zerkał na niego zaniepokojony i gładził Furora zbyt pospiesznie, by mógł tym gestem okazać spokój i rozleniwienie. Poprawił się na siedzisku i przerwał ciszę. - Ya... Ja przecież widzę, co się dzieje Lusian. - prawie wypowiedział prawdziwe imię Demona, lecz szybko przywrócił się do porządku, choć ton głosu zdradzał jego pierwotny zamiar. - Nie martw się tak, będzie dobrze. I przepraszam. Za to w klinice. Wiem, że mnie poniosło. - powiedział miękko i równie delikatnie położył dłoń na okrytej szronem głowie Lisa, po czym poklepał go po niej. Furor prychnął z zazdrością, bo Cień przestał zwracać na niego uwagę. Wcisnął swój łeb na kolana rudzielca, upierając się o swoje głaskanko, ale ono nie nadchodziło. - Wygląda na to, że jesteśmy - zabrał dłoń i wyprostował się. Przytaknął skinieniem na propozycję Yako. Nie chcieli problemów. Furor zacząłby broić, zniknąłby i mogliby go już nigdy nie ujrzeć, a Yukiego pewnie chcieliby kupić lub skraść. Szczeniaki były cenne, bo można było je ułożyć po swojemu. Gawain potarł dłońmi uda i klepnął w nie lekko. - No! Kogitsune! Idziemy po twoją zasłużoną nagrodę. Tam - wskazał palcem na ogromne, upstrzone kolorowymi szkiełkami wrota. - znajduje się dużo rzeczy. Wybierzesz jedną i tylko jedną. Dostaniesz sola, złotą monetę, czyli pieniądze i będziesz mógł coś kupić. Rozumiesz? I jak co, to się nie martw, pomogę ci. - mówił powoli i wyciągnął z sakiewki żółciutki krążek o miłym ciężarze, by pokazać go chłopcu. - Dam ci go jak coś wybierzesz, żebyś go nie stracił. - dodał i zamknął dłoń.
Wysadził z wozu Cośka, a potem wyszedł za nim zatrzaskując drzwiczki za sobą. Furor zaskomlał żałośnie i wyraźnie nawoływał. Nie chciał zostawać sam. Dopiero po chwili uspokoił się, gdy okazało się, że Yuki również z nim jest.
- Po buty i ubrania. Nie będę się z nim tak pokazywał. Potem jakieś zabawki, czy co tam wpadnie mu w oko. - wzruszył ramionami. - Pewnie będziecie po tym wszystkim głodni, więc moglibyśmy wpaść do jakiejś miłej knajpki. Co ty na to? Sam chętnie napiłbym się czegoś ciepłego. - posłał Demonowi blady uśmiech mając nadzieję na poprawę jego humoru.
Poprowadził ich do środka. Oby tylko Yako i Cosiek wytrzymali nagłą zmianę perspektywy. Błędnik potrafił wariować, gdy oko nie miał punktu odniesienia. Stoiska, małe kramy i budki piętrzyły się i upychały w zamkniętej kuli. Gwar, światła i ciężkie od rozmaitych aromatów powietrze uderzyły ich po pierwszym kroku. Gawain, przyzwyczajony do zmienności sennych marzeń, ich niestałej przestrzeni i materii, nie odczuwał żadnych nieprzyjemności. Spoglądał tylko kontrolnie na swoich towarzyszy, niespiesznie ciągnąc za tłumem ściśniętym w alejkach. Nawoływania kupców, migoczące szyldy nie zwracały jego większej uwagi, do czasu aż nie znalazł interesującego go miejsca.
Sklepik wyglądał jak miniaturowy, modelowy domek dla dzieci. Mały, bielony płotek z równie śmiesznie niską furtką, tak że można by ją bez trudu przekroczyć, odgradzał połać terenu od uliczki. Za nimi ustawiono półki z wypolerowanymi na błysk trzewikami i puchatymi kapciami. Malutkie butki dla drobnych stópek. Dalej znajdowały się otwarte drzwi do domku, pokrytego czerwonym gontem. W środku paliło się światło, które pozwalało dojrzeć wieszaki z ubraniami oraz skrytego za ladą przyjaźnie wyglądającego jegomościa. Przywitał ich pogodnym uśmiechem i spoglądał ciepło zza połówek okularów. Ciemnoszare włosy miał schludnie zaczesane do tyłu, a elegancko przystrzyżona kozia bródka zamerdała, gdy poruszył szczęką. Karminowa peleryna spływała z ramion. Musiał nieznacznie pochylić się w przejściu, by nie zahaczyć czołem o framugę drzwi. Podszedł pospiesznie i otworzył przed nimi furtkę.
- Witam panów! W czym mogę pomóc?- rozłożył ręce, po czym splótł dłonie w uprzejmym oczekiwaniu. Błękitne oczy przeskakiwały z Lisa na Cienia i z powrotem.
- Szukamy obuwia i ubioru dla tego młodzieńca tutaj. - Gawain odparł rzeczowo i poprawił Cośka na rękach. - Potrzebujemy jednego kompletu na formalne okazje, co najmniej trzech codziennych oraz piżam, bielizny. Dwóch par obuwia. Czegoś na gorszą pogodę. - wymienił praktycznie jednym tchem i spojrzał na Yako nie będąc pewnym, czy o czymś nie zapomniał. Za to zafrasował sprzedawcę, bo ten chyba starał się to wszystko spamiętać, jakby bał się, że Gawain nie będzie się powtarzał. Dopiero po chwili odszedł na parę kroków i odchylił się do tyłu. - Ummmhmmm! - mężczyzna mruknął ze zrozumieniem i krytycznie przyglądał się Cośkowi. Obejrzał go z prawej i lewej, po czym wyprostował się i cmoknął. Namyślił się. - Chłopczyk będzie rósł, więc polecałbym ubrania z zaszewkami. Będzie można je dopasowywać. Nie w nieskończoność oczywiście, ale rozwiążą problem na dłuższy czas. - zalecił. - Proponuję zacząć od ubrań. Podczas, gdy będę je dopasowywał, pan będzie mógł wybrać buty dla syna. - uśmiechnął się uprzejmie i zaprosił ich do środka, gdzie znajdował się podest. Cień postawił na nim chłopczyka. - Tylko nie gryź i nie drap pana, jasne? - wyszeptał ostrzegawczo i zrobił miejsce dla maestro igieł, nici i bel materiału. Stanął obok. Jeszcze namierzą się butów. Na ten czas wolał udawać odpowiedzialnego ojca, który ma baczenie na syna.
Godność: Kogitsunemaru Foxkeer Wiek: Wygląda na 6 lat Rasa: Cyrkowiec Wzrost / waga: 110 cm/ 16 kg Aktualny ubiór: na głowie kaszkiet z wystającą parą lisich uszu, biała koszula wciśnięta w ciemne rybaczki z grubego materiału, wszystko w miarę luźne Znaki szczególne: Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony Pod ręką: . Bestia: Magiczny Kapeluterek
Dołączyła: 31 Gru 2017 Posty: 95
Wysłany: 5 Lipiec 2018, 22:12
Pokazanie, przykład, pewnością, powinniśmy, udać, otrzymanie... Chłopiec miał wrażenie, że te wszystkie nowe i nieznane słowa zmieniają się w jego czaszce w coś fizycznego i obijają się o kościane ścianki. Kręciło mu się w głowie, ale zadał jeszcze parę pytań, niespecjalnie chcąc znać odpowiedź. Dość, że poznał kilka nowych zagadnień z gramatyki.
Wszystko to było nieznośnie męczące i nudne, ale przynajmniej Cień uznał, że Cosiek jest już duży. Może nawet uda mu się zdobyć wino?
- Sola - Powtórzył wskazując na krążek. Więc tak wyglądają pieniądze! - Złotą monetę - Przyglądał się metalowemu dyskowi. I to jest tyle warte?
Bez protestów dał się wpakować do wozu. Zafascynowany widokami za oknem nie zwracał szczególnej uwagi na zachowanie dorosłych. Podróż nie trwała zbyt długo i zaraz znowu został podniesiony przez Gawaina.
- Dlaczego Furor i Yuki nie iść? - Nie podobała mu się myśl o rozdzieleniu stada. A co jeśli coś się stanie? Jednak mężczyźni zdawali się tym nie martwić, w przeciwieństwie do lisów.
Niepokoiły go odgłosy dobiegające z wielkiego budynku. Skoro tutaj jest tak głośno, to jak jest w środku? Może jednak nie tam idą? Nadzieja okazała się płonna, bo zaraz cała trójka znalazła się wewnątrz.
Pomieszczenie musiało być ogromne, przynajmniej tak podejrzewał. Nie wiedział na pewno, bo miał wrażenie, że w dziwny sposób oślepł i ogłuchł. Hałas boleśnie uderzał w uszy, ale to było nic w porównaniu z zapachami. Było ich tak wiele! Wydawało się, że ktoś wziął wonie z całego świata i wcisnął do zbyt małego na nie budynku. Kolory wirowały i mieszały się nieustannie. Niektóre normalnie uznałby za całkiem przyjemne, a innych wolałby nigdy nie poznać. Ale nawet gdyby docierały do niego same ładne zapachy to ich mieszanka byłaby nieznośna. Na dodatek wylądowali w samym środku tłumu dwunożnych. Z każdej strony ktoś się pchał lub przeciskał.
Zamknął oczy i zasłonił uszy rękami. Hałas nieco zelżał, ale kolory nie zniknęły. - Nie! Cosiek nie! Źle! Iść! Już! - Krzyczał wciskając twarz w ramię Cienia. Znajomy zapach trochę pomagał, przynajmniej żołądek postanowił zostać na swoim miejscu. Ma coś znaleźć w tym miejscu? W nagrodę? Wykluczone!
Chciał się wyrwać i uciec z tego miejsca, ale za bardzo się bał. Miał nadzieją, że Gawain wysłucha jego prośby i wyjdą, niestety zamiast tego został poniesiony dalej. Nie rozglądał się dookoła więc zdziwił się kiedy natłok bodźców zelżał. Byli w dziwnym pokoju pełnym ubrań i butów. Oprócz nich w pomieszczeniu znajdował się dwunożny z futrem na twarzy. Cień coś do niego mówił, ale oszołomiony Cosiek większości nie zrozumiał. Obcy chyba też nie. Czyli nie wszyscy dwunożni potrafią się tak dobrze porozumiewać. Przez chwilę chłopiec czuł się trochę lepiej wiedząc, że nie jest taki głupi. I wtedy futrzasto-mordy wyrzucił z siebie potok słów i malec zwątpił, że kiedykolwiek się wpasuje.
Skinął głową na znak, że rozumie zakaz atakowania. Jeśli w którymkolwiek momencie broda dwunożnego znalazła się w zasięgu rąk dziecka to chłopiec za nią chwycił. Nie chciał zrobić nic złego, był po prostu ciekaw jaka jest w dotyku.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 6 Lipiec 2018, 16:02
Skierował ucho w stronę ukochanego, gdy ten się się odezwał. Westchnął ciężko i poprawił się na siedzeniu. Przeczesał dłonią białe włosy i dał się poklepać. Spojrzał na kochanka - Gaw nie jestem na ciebie zły.- uśmiechnął się delikatnie - to nie ma związku z Tobą, więc się nie przejmuj - dodał jeszcze i poklepał rudzielca po kolanie.
Wyszedł z wozu i zatrzymał Yukiego - Ty zostajesz z Furorem, bo jeszcze ktoś Cię nam porwie - powiedział i pacnął liska po nosie, po czym wypuścił rudzielce. Miał nadzieję, że jak wrócą to nie okaże się, że facet im nawiał. Jeśli tak się stanie, to na pewno nie pożyje za długo, w szczególności, że Yako mógł już zmieniać swoją formę. Wytropiłby go bez najmniejszego problemu. I raczej nie czekałby na wsparcie Gwardii, zanim przyjmą w ogóle zgłoszenie o kradzieży. Nawet Cierń nie byłby wystarczająco szybki by uprzedzić Lisa przed ukaraniem złodziejaszka. Demon spojrzał groźnie na woźnicę, by ten wiedział, że ma nie kombinować, bo naprawdę, mimo iż mężczyzna chodzi o kulach, to lepiej z nim nie zadzierać.
Przytakiwał głową, gdy Cień wymieniał co mają tutaj załatwić. Już chciał powiedzieć, że nie ma za bardzo apetytu na zwykłe jedzenie, gdy przypomniał sobie o Cośku. On nie wiedział, że Lusian nie potrzebuje jedzenia. Nie takiego normalnego. Spojrzał w oczy ukochanego, a w jego własnych widać było już delikatnie przebijający się fiolet. Nie czuł jeszcze zbytnio głodu, ale to nie znaczyło, że nie zaczynał być głodny. Na razie jednak sobie odpuści podjadanie. Może na Hali coś sobie skubnie - dobry pomysł. Ale patrząc na młodego, to samo ubranie mu nie pomoże - poczochrał młodego po ryżej głowie, dając tym samym znać Dręczycielowi o co mu dokładnie chodzi.
Gdy weszli do środka, już wiedział, że znalezienie tego co chcieli nie będzie takie proste. Położył po sobie uszy, gdy usłyszał hałas. Ale był do tego przyzwyczajony, w przeciwieństwie do malucha. Ten krzyczał, że nie chce. Demon westchnął i rozejrzał się. Zauważył sklepik z nakryciami głowy i nausznikami. Wszedł tam na moment i wrócił z parą pomarańczowych nauszników. Od razu założył je na uszy chłopca, by ten się uspokoił choć trochę. Lepiej, żeby nie robił scen, bo zwracało to na nich zbyt dużą uwagę.
Przywitał się uprzejmie i gdy tylko weszli do środka, zaczął się rozglądać, przysłuchując się instrukcjom - żadne z nich nie mogą ograniczać ruchu oraz być łatwe do prania, bo coś mi mówi, że długo czyste nie pozostaną - zerknął na malucha, zdejmując mu wygłuszające nauszniki, by mu nie przeszkadzały.
Usiadł po chwili na krzesełku, by dać odpocząć kończynom i przyglądał się jak młody interesuje się bródką sklepikarza. Sam rozglądał się po butach. Musieli kupić coś do wyjściowych ubrań, oraz czegoś bardziej sportowego. Żeby dzieciak mógł biegać i nic mu nie przeszkadzało. Dobrze byłoby też zaopatrzyć się w jakieś kalosze, by nie przeziębił się przy pierwszym deszczu i zabawach w kałużach, które są nieuniknione. Trzeba jednak poczekać na to co wymyśli mistrz igły, nim wybiorą cokolwiek więcej.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!