[Mari]

Uśmiechnęła się do niego zalotnie - ależ bardzo chętnie pójdę poznam miejsca, do których lubisz chodzić, mój drogi - powiedziała uśmiechnięta. Nadal musiała trzymać się swojej roli, nie mogła dać innym poznać, że ten rogacz nie jest tak naprawdę jej ukochanym - w końcu musimy się jak najlepiej poznać, prawda?
Uśmiechnęła się błogo czując "pocałunek" na zgięciu szyi. Westchnęła też błogo, gdy już się od niej odsunął.
Pomachała mu jeszcze, gdy się oddalała i zniknęła w powozie, tam zaczęła planować następny dzień. To była dobra okazja, żeby lepiej go poznać, może przewidzieć czy na pewno zrobi to o co go poprosiła. Jakaś głupia obroża nie była przecież aż tak wysoką ceną za wolność, której pragnęła, a za tą wolnością szło jeszcze coś.

Następnego dnia w samo południe czekała przy tym samym krzaku. Rozglądała się uważnie, szukając z której strony nadejdzie Gwardzista. Była ubrana w piękną, zwiewną, błękitną suknię z delikatnym białym wzorem, która sięgała jej nad kolana. Dekolt odsłaniał tyle ile powinien. Włosy miała luźno spięte, by nie przeszkadzały przy spacerze. Wyglądała jakby po prostu wybierała się na rankę, co nie do końca było kłamstwem. Pomijając fakt, że całe spotkanie było tylko po to by mogli lepiej dogadać się co do szczegółów ich jutrzejszego zapoznania Upiornego z ojcem kobiety.
Była trochę przed czasem, więc spacerowała sobie, jednak nie spuszczała z oka umówionego miejsca, z którego Thorn mógł bez problemu zobaczyć gdzie jego partnerka na dzisiejszy dzień się znajduje.