• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Domki
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Pies Baskerville'ów

    Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: brata
    Nie lubi: zakazów
    Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą.
    Zawód: Dziedziczka rodu Venefici
    Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel.
    Bestia: Kapeluterek
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 35
    Wysłany: 4 Maj 2018, 14:52   Sąsiadujące kamienice




    Mimo, że główna siedziba rodu znajduje się nad morzem, a rezydencje należące do członków rodu porozrzucane są po całej Krainie Luster posiadanie własnej nieruchomości w mieście jest najzwyczajniej w świecie praktyczne.
    W posiadaniu rodu są dwie sąsiadujące ze sobą kamienice o bogato zdobionych fasadach. Różnią się od siebie wyglądem, ale ładnie wyglądają obok siebie. Jedna jest piaskowa, a druga bardziej ceglasta.
    Obie mają po trzy piętra i podobną szerokość. Mimo, iż mają osobne wejścia można przejść z jednej do drugiej nie wychodząc na zewnątrz.
    Jedna jest przeznaczona do użytku członków rodziny, a druga przyjaciół i ważniejszych współpracowników. Obie przez większość czasu stoją puste. Z tego też powodu mają dość minimalną ilość służby - w obu po kamerdynerze, kucharzu i pokojówce. W sytuacjach gdy w jednej jest nadzwyczajny ruch, a druga stoi pusta służba z tej pustej udziela pomocy swoim odpowiednikom.
    Wnętrza obu są już bliźniaczo podobne. Eleganckie i wygodne. Widać, że wyposażenie jest kosztowne, ale nie nachalnie. Niektóre rzeczy wyglądają wręcz niepozornie, ale to tylko pozory. Wszystko jest najwyższej jakości.
    W obu znajdują się: sypialnie, łazienki, jadalnia, sala konferencyjna, małe gabinety i biblioteka, kwatery dla służby, kuchnia oraz pokoje gościnne. Oczywiście jest także strych i piwnica, ale one służą tylko do magazynowania niepotrzebnych na co dzień przedmiotów.




    Pies Baskerville'ów

    Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: brata
    Nie lubi: zakazów
    Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą.
    Zawód: Dziedziczka rodu Venefici
    Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel.
    Bestia: Kapeluterek
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 35
    Wysłany: 7 Czerwiec 2018, 17:57   

    Poczekała z bratem aż Lindel zapuka i ktoś im otworzy drzwi do piaskowej kamienicy. Nie musieli długo czekać. To, że było już dość późno nie miało żadnego znaczenia.
    Konrad, kamerdyner był w koszuli i kamizelce, bez marynarki i z lekko poluzowaną muszką. Najwidoczniej szykował się na spoczynek.
    Bez żadnego zaskoczenia widocznego na twarzy odezwał się:
    - Ach, panienka Erika i panicz Edan. Przepraszam za mój wygląd, ale nie dostałem powiadomienia, że przybędziecie.
    - Spokojnie, to niczyja wina, bo sami nie planowaliśmy. Prosta kolacja wystarczy. Przyszliśmy w zasadzie się tylko przespać. - powiedziała wchodząc już po schodkach.
    - Już się robi. - odpowiedział grzecznie i zniknął jak tylko dobrzy służący potrafią.
    Można było usłyszeć kilka dzwonków i stłumione głosy.
    Długo nie musieli czekać, a na stole pojawiły się pieczone mięsiwa na zimno, sery, owoce, pieczywo i napoje. Nic niezwykłego, ale nie to było wszystko zorganizowane w dosłownie kilka minut, a i tak głównie chciała się położyć.
    Podczas posiłku gawędziła spokojnie z bratem.
    - Jak sądzisz, odpowie na nasze zaproszenie czy będzie szukała pretekstów by się nie pojawić?
    Podczas posiłku Konrad pojawił się jak cień i oznajmił:
    - Pokoje są gotowe. Kąpiele będą gotowe jak tylko skończycie spożywać wieczerzę.
    Lindel siedział w fotelu i czekał. Chwilowo nie miał nic do roboty.
    _________________
     



    Pies Baskerville'ów

    Godność: Edan Victor Andrew Veneficus
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokracja
    Lubi: siostrę
    Wzrost / waga: 168cm, 54 kg
    Aktualny ubiór: Ciemnogranatowe bryczesy, śnieżnobiała koszula z błękitną kokardą spiętą broszą z czarnym kamieniem szlachetnym, czarna marynarka i skórzane oficerki, ciemnogranatowa furażerka z wetkniętym jasnoniebieskim piórem Rajskiego Ptaka.
    Zawód: Dziedzic rodu Venefici
    Pod ręką: Broń, parę igieł, stare, metalowe monety i guziki.
    Broń: Pałasz.
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 11
    Wysłany: 29 Czerwiec 2018, 06:06   

    Wszedł do kamienicy za siostrą bez słowa. Ona zajmowała się grzecznościami więc wiedział, że wszystko co chcą będzie na czas. Zasiedli fo wieczerzy i zaczęli rozmowę. Słysząc pytanie siostry zastanowił się na chwilę i postanowił odpowiedzieć.
    -Nie jest głupia. Będzie próbować się wimigać, ale na pewno wie, że w końcu musi przyjąć zaproszenie.
    Arystokracji się nie odmawia. Chyba, że chce się źle skończyć.

    Nie mogli przewidzieć co zrobi skrzydlata. Możliwe, że nie zechce ich powtórnie widzieć, ale na pewno jest dobrze wychowana i obyta więc pewnie wpadnie jej do głowy myśl, że ich następne spotkanie jest nieuniknione. Może by szybko załatwić tą całą sprawę odpowie od razu podczas pierwszego wolnego dnia licząc, że rogate rodzeństwo odpuści jej inne wizyty. Ale któż to wie, to nie powinna być jedyna taka na jaką będą ją prosić. Muszą zdobyć jej względne zaufanie by móc wciągnąć ją w swe zabawy bez podejrzeń.
    Jedząc dalej zastanowił się, co też będą robić następnego dnia. Miał ochotę na polowanie, albo na wizytę w teatrze. Chociaż niedosyt po dzisiejszym spotkaniu miło by było zrekompensować inną, nową, ciekawą znajomością.
    -Co masz ochotę jutro zrobić moja piękna.
    Zapytał się odkładając sztućce i biorąc łyk czerwonego wina. Było lekkie i mało procentowe, specjalnie dobrane do ich wieku, by nie próbowali mocnych trunków, jednak poznali smak napojów stołowanych na przyjęciach i balach
    Był by to przecież wstyd, gdyby przyszła głowa rodu wykrzywiała swą słodką twarz po spróbowaniu wytrawnego wina w towarzystwie.
    _________________




    Pies Baskerville'ów

    Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: brata
    Nie lubi: zakazów
    Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą.
    Zawód: Dziedziczka rodu Venefici
    Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel.
    Bestia: Kapeluterek
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 35
    Wysłany: 20 Lipiec 2018, 20:42   

    Skinęła głową słysząc odpowiedź. Nie odpowiedziała, bo właśnie przeżuwała kawałek pieczeni.
    Edan miał rację. Sama doszła do podobnych wniosków.
    - Zająć się jakże fascynującymi tabelami i spisami lokali z Miasta Lalek znajdujących się pod moją pieczą. Trochę mi to zajmie. A ty, kochany?
    Po czym sama napiła się wina. Nie była to dla nich żadna nowość. Wina trzeba wypić sporo by się upić. Szczególnie do jedzenia.
    Posiłek przebiegał spokojnie. Dziewczyna była jednak zmęczona. Dyskretnie ziewnęła.
    - Ja się już powoli udam na spoczynek. Mógłbyś prosić Marikę? - ostatnie słowa skierowała do kamerdynera.
    - Oczywiście panienko. - natychmiast też zniknął jak tylko dobra służba potrafi.
    Pokojówka będzie robić za pomoc przy kąpieli.
    _________________
     



    Pies Baskerville'ów

    Godność: Edan Victor Andrew Veneficus
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokracja
    Lubi: siostrę
    Wzrost / waga: 168cm, 54 kg
    Aktualny ubiór: Ciemnogranatowe bryczesy, śnieżnobiała koszula z błękitną kokardą spiętą broszą z czarnym kamieniem szlachetnym, czarna marynarka i skórzane oficerki, ciemnogranatowa furażerka z wetkniętym jasnoniebieskim piórem Rajskiego Ptaka.
    Zawód: Dziedzic rodu Venefici
    Pod ręką: Broń, parę igieł, stare, metalowe monety i guziki.
    Broń: Pałasz.
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 11
    Wysłany: 9 Październik 2018, 18:03   

    Bardzo lubił spędzać czas z siostrą. Czasami miał wrażenie, że jest ona jedyną inteligentną istotą na całym tym świecie. Starał się nie marnować sił na plotkowanie, ale czasami jego głowę zaprzątały sprawy z pozoru błahe, a jednak będące istnymi drzazgami. Małymi, niepozornymi, a denerwującymi drzazgami.
    Podniósł wzrok na siostrę kiedy odpowiedziała na jego pytanie. Przez chwilę przyglądał się jej twarzy, studiując każdy cal jasnej skóry.
    - Może mógłbym ci pomóc, najdroższa? - zapytał w końcu, ale prawdę mówiąc wcale nie miał ochoty siedzieć nad tabelami. Zwłaszcza, że miał ciekawsze rzeczy do roboty. Erika postanowiła z resztą o nie zapytać.
    - Doszły mnie słuchy, że sytuacja gospodarcza odrobinę się zmieniła. Chciałbym sprawdzić, kto postanowił namieszać. - stwierdził bawiąc się pucharem.
    Siatka szpiegowska Venefici sięgała swoimi mackami naprawdę daleko i głęboko, dlatego Edan doskonale wiedział co ostatnimi czasy się zmieniło. Niepokoiły go ruchy wśród Arystokracji i wypadało zbadać, czy mają do czynienia z sojusznikami czy wrogami. Oczywiście Venefici nie mieszali się w konflikty zbrojne... a przynajmniej nie bezpośrednio. Jednak kto wie? Może przyda się dolać nieco oliwy do ognia, jeśli zajdzie taka potrzeba?
    Erika była zmęczona, on jednak jeszcze nie był na tyle śpiący by kłaść się spać. Edan uśmiechnął się do niej delikatnie kiedy wyraziła swoją chęć udania się na spoczynek. Odstawił puchar i wstał. Podszedł do niej powoli, zachodząc od tyłu i pochylił się, by objąć ją za szyję.
    Chociaż był już prawie dorosłym mężczyzną, nadal drzemała w nim dusza dzieciaka. Upiorni Arystokraci dojrzewają w różnym tempie.
    - Mogę spać dziś z tobą, siostrzyczko? - szepnął jej do ucha, przyciskając nos w załom między szczęką a szyją. Erika pachniała przepięknie.
    _________________




    Pies Baskerville'ów

    Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: brata
    Nie lubi: zakazów
    Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą.
    Zawód: Dziedziczka rodu Venefici
    Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel.
    Bestia: Kapeluterek
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 35
    Wysłany: 10 Październik 2018, 21:26   

    Lubiła spędzać czas z bratem. Czasem miała wrażenie, że jest jedyną osobą, która ją naprawdę rozumie. Przy rozmowie z nim nigdy nie musiała tracić czasu na zbędne tłumaczenia.
    Fakt, że mieli inne zainteresowania był plusem, bo gdyby były takie same czułaby się zapewne jakby rozmawiała z sobą samą.
    - Nie trzeba. To moje obowiązki. Nie zapominaj też, że masz podobne. - powiedziała bez większego entuzjazmu. Nie była to najbardziej fascynująca część jej obowiązków. Nigdy jej jednak nie zaniedbywała gdyż była świadoma jej istotności w jej procesie kształcenia i nabierania doświadczenia, które okaże się kluczowe w jej przyszłości.
    Wysłuchała z uwagą słów brata upijając w międzyczasie łyk wina.
    - Zawsze się zmienia. Dopiero gdy wydaje się statyczna oznacza, że jest coś nie tak, ale jak rób jak chcesz. Może tym razem coś za tym stoi. - skontrowała lekko zainteresowanie brata. Gdyby każda zmiana byłabym czyjąś ingerencją to by nie było miejsca dla graczy. A nie można się ukrywać zawsze. To jest niemożliwe więc jeśli to czyjeś machinacje dowiedzą się o tym.
    Uśmiechnęła się łagodnie gdy objął ją brat. Gdyby nie fakt, że zaszedł ją od tyłu z chęcią by odwzajemniła uścisk.
    - Wiesz, że już krzywo na to patrzą, - stwierdziła przewracając oczyma lecz po chwilce się uśmiechnęła i podjęła - ale tu my mamy ostateczny głos więc czemu nie? Mój mały braciszek się stęsknił. - Zażartowała sobie. Teoretycznie było to prawdziwe stwierdzenie. Urodziła się pierwsza. O jakieś pół godziny.
    Sięgnęła ręką i pogładziła brata po włosach.
    - Dobrze, a teraz puść mnie, bo chcę się umyć.
    Wyswobodziła się, wstała i ruszyła w kierunku łazienki. W drzwiach jednak się jeszcze zatrzymała i dowróciła do brata.
    - Masz jednak być czysty i pachnący jak przyjdziesz, bo cię wykopię z łóżka. - powiedziała sztucznie słodkim głosem. Szczególnie tę drugą część, która średnio przystała damie.
    Weszła po schodach i bez wahania przeszła przez otwarte drzwi łazienki. Marika już czekała.
    Stołem się nie przejmowała. Opustoszeje jakby nigdy nic na nim nie było jak nie będą patrzeć. Potrwa to dłużej niż w domu, ale nie oczekiwała cudów po dość ograniczonej służbie kamienicy.
    _________________
     



    Pies Baskerville'ów

    Godność: Edan Victor Andrew Veneficus
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokracja
    Lubi: siostrę
    Wzrost / waga: 168cm, 54 kg
    Aktualny ubiór: Ciemnogranatowe bryczesy, śnieżnobiała koszula z błękitną kokardą spiętą broszą z czarnym kamieniem szlachetnym, czarna marynarka i skórzane oficerki, ciemnogranatowa furażerka z wetkniętym jasnoniebieskim piórem Rajskiego Ptaka.
    Zawód: Dziedzic rodu Venefici
    Pod ręką: Broń, parę igieł, stare, metalowe monety i guziki.
    Broń: Pałasz.
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 11
    Wysłany: 15 Październik 2018, 23:16   

    Skrzywił się na jej przytyk. Nie musiała tego mówić, przecież on, Edan, starał się zawsze pilnować swoich obowiązków. To, że czasami wolał pomóc własnej siostrze, nie oznaczało, że zaniedba to, co powinien zrobić. Był poukładanym dzieckiem, mimo iż młodziutkim i niedoświadczonym w oczach innych Upiornych Arystokratów, starał się dbać o własną reputację i dobre imię rodu. Kto wie, może kiedy minie kilka stuleci a on dorośnie, będzie znaczył o wiele więcej w świecie w jakim przyszło im żyć?
    Kiedy odezwała się gdy on ją przytulał, zignorował jej słowa o opinii innych. Właściwie miał gdzieś co myślą o nich inni, ci nic nie znaczący pachołkowie. Nie mają odwagi powiedzieć wprost, że ich zażyłość jest... specyficzna? To znaczy, że nie mają do powiedzenia nic w tej sprawie. Z resztą od kiedy Erika tak bardzo przejmowała się głosem służby? Czy braciszek nie był ważniejszy?
    Żart, który w zasadzie był prawdą podziałał na niego niczym impuls elektryczny. Chłopiec zamruczał niczym zadowolony kot i uchylił usta. Zapach Eriki był nęcący, kuszący. Wwiercał się w jego nozdrza i powodował, że jego serce zaczynało bić mocniej.
    Zawsze najlepiej czuł się w troskliwych objęciach siostry. Może była to kwestia tego, że był młodszy o te kilkadziesiąt minut. Mimo, iż był młodszy o naprawdę niewiele, czuł się podległy. Pragnął jej dotyku, jej komplementów. Zawsze chciał, by była z niego dumna.
    Ukojenie znajdował tylko gdy była w pobliżu, gdy go głaskała, tuliła i mówiła do niego łagodnym głosem. Czuł spełnienie, kiedy pozwalała mu okazać, jak bardzo kocha swoją siostrzyczkę. A kochał całym sercem. Za nią oddałby życie.
    Ciepły, wilgotny język Upiornego Arystokraty dotknął słodkiej, gładkiej skóry Eriki. Zęby musnęły ją, kiedy postanowił delikatnie uszczypnąć miejsce między szyją a obojczykiem.
    - Zawsze za tobą tęsknię, najsłodsza. - słowa wypowiedziane tak cicho, by tylko ona je usłyszała, zdradzały jego nastawienie. Pragnął jej dotyku, jej atencji. Chciał, by pochwaliła go, że ładnie zachowywał się w obecności Lisicy. Że ładnie zjadł posiłek. By pochwaliła za cokolwiek!
    Wyswobodziła się z jego objęć. Zamknął usta i zamrugał kilkukrotnie, odpędzając mgiełkę która zasnuła jego wzrok. Erika chciała zażyć kąpieli, a on, chociaż wewnątrz wył z pragnienia towarzyszenia siostrzyczce we wszystkim, nie mógł iść z nią do łazienki. Na to jedno nie mógł sobie pozwolić. Chociaż każdą chwilę spędzali razem, istniały granice których nie wolno było przekraczać.
    Założył ręce na piersi kiedy powiedziała o higienie. Nigdy nie dawał jej powodów, by się go wstydziła, dlaczego więc teraz postanowiła podroczyć się w taki sposób?
    Zrobił naburmuszoną minę, ale już po chwili uśmiechnął się do niej z błyskiem w oku. Jeśli tak, postara się, by i tym razem Erika nie miała mu nic do zarzucenia. Choćby miał szorować pumeksem całe swoje dziecięce ciało.
    Kiedy tylko zniknęła, on sam również udał się do łaźni, ale w inną stronę domu. Po drodze poprosił o nagrzanie balii wody i przygotowanie olejków zapachowych. Z uśmiechem na ustach wkroczył do przygotowanego pomieszczenia i nie czekając ani chwili dłużej, pozbył się ubrań i wszedł do wanny pełnej wrzątku. Z sykiem zanurzył się po sam podbródek.
    Nie, Erika nie wykopie go z łóżka. Młodszy braciszek dzisiaj zrobi wszystko, by siostrzyczka była zadowolona. Jak nigdy.
    _________________




    Pies Baskerville'ów

    Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: brata
    Nie lubi: zakazów
    Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą.
    Zawód: Dziedziczka rodu Venefici
    Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel.
    Bestia: Kapeluterek
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 35
    Wysłany: 17 Październik 2018, 20:36   

    Jego skrzywienie się ją rozbawiło. Jeszcze się nie przyzwyczaił, że będzie o takich rzeczach wspominać nawet kiedy wie, że nie musi. Kryła się za tym nie nieufność, ale troska. Pogładziła go przepraszająco po policzku.
    Zachichotała gdy poczuła gorącą wilgoć na skórze. Choć lekko drgnęła na uszczypnięcie. Było lekko niespodziewane.
    - Jakbyś przestał to bym wiedziała, że ktoś mi podmienił brata. - powiedziała ciepłym tonem. Pocałowała brata w policzek. Ani przesadnie krótko, ani przesadnie długo.

    Gdy weszła do łazienki już czekała w niej Marika i wanna gorącej wody. Nieśpiesznie się rozebrała korzystając w kilku miejscach z pomocy pokojówki. Weszła do wody i zanurzyła się tak, że tylko jej twarz pozostała nad powierzchnią wody. Nie trwało to długo gdyż po chwili się wyprostowała i usiadła.
    Dała sobie spokojnie namydlić włosy specyfikiem na bazie mydlnicy. Pospolite zielsko, ale po prostej obróbce i dodaniu kilku dodatkowych składników tworzyło doskonały, delikatny środek czyszczący.
    Włosy szybko zniknęły pod warstwą piany. Mycie ich nie trwało przesadnie długo, miała ostatecznie dość krótkie włosy. Marika usłużnie je spłukała i podała dziewczynie do rąk gąbkę, a sama zajęła się za szorowanie jej pleców.
    Po łazience rozniósł się zapach lawendowego mydła.
    Erika dość mechanicznymi ruchami myła się tam gdzie mogła bez problemu dostać. Gdyby nie wiedziała, że to co trzyma w ręku było kiedyś żywą istotą by się sama nie domyśliła. Natura była niezwykła. Nawet takie coś co nie cechowało się jakimkolwiek zróżnicowaniem ciała mogło żyć i funkcjonować. Całkiem nieźle - w Morzu Łez nie było ich wcale mało.
    Jak zwykle w czasie kąpieli odpłynęła myślami i lekko się zdziwiła gdy Marika chwyciła ją za ramię by pomóc jej wstać. Tak. Trzeba się wysuszyć. Założyła płaszcz kąpielowy i pozwoliła służącej pracować ręcznikiem na jej głowie. Rogi utrudniały trochę sprawę. Nie było to też codzienne zadanie dziewczyny - tak dziewczyny, Erika była młoda, ale pokojówka niewiele starsza. Radziła sobie jednak całkiem sprawnie. Miała pewne ograniczone doświadczenie w tej kwestii.
    Gdy już była sucha zdjęła z siebie płaszcz kąpielowy i pozwoliła założyć na siebie koszulę nocną. Nie żeby sama tego nie potrafiła zrobić, ale to była część gry. Gry między sługami, a panami. Jedni udają, że potrzebują pomocy przy byle czym, a drudzy udają, że gdyby nie oni to by tamci źle skończyli.
    Podobnie było ze szlafrokiem, ale zawiązała go już sama.
    Podziękowała grzecznie, ale stwierdziła już, że do sypialni pójdzie sama i tam sobie już poradzi. Marika zaś ma tu ogarnąć i sama wypocząć, bo będą wyjeżdżać wcześnie rano.
    Erika wiedziała - w sumie przez przypadek - o uczeniu się w wolnych chwilach dziewczyny. Powolny, codzienny rytm kamienic zostawiał go całkiem sporo. Osobiście dopilnowała by w biblioteczce dla służby - tak, była i taka w kamienicach - znalazło się kilka tomów, które by jej pomogły. Jeśli będzie osiągała odpowiednie wyniki może zostać zatrudniona najpierw jako asystentka kogoś, a potem kto wie? O pokojówkę nie jest trudno, ale o kompetentnego i lojalnego zarządcę już nie tak łatwo. Sama o tym jeszcze nie wiedziała - wspomniała tylko o tym Edmundowi, kamerdynerowi, który miał ją obserwować i oceniać pod tym względem. Dbanie o służbę było opłacalne i bezpieczne. Wiele ich kontaktów to byli niezadowoleni pracownicy różnych spółek lub bogaczy. Osoba zaś dobrze traktowana od samego dołu do ważnej pozycji na jaką czasem awansują są oddane. Traktują swoich pracodawców może jako dalszą, ale rodzinę.
    Koszty niewielkie, a zyski ogromne. Zasmucające było jak wielu tego nie widziało.

    Gdy weszła do łóżka było ono już przyjemnie ciepłe. Sprawność tej nielicznej służby była ogromna. Nie spodziewali się ich, a nie mogła im nic zarzucić. Nie miała pojęcia kiedy mogli przygotować i wsunąć w pościel szkandelę.
    Sięgnęła na szafkę nocną i wzięła w ręce dwa małe czepeczki ze sznurkami. Nie była to rzecz konieczna. Wiele razy spała bez nich i nic się nie stało, ale po tym jak obudziła się raz w rozdartej poduszce wolała tego nie zaniedbywać. Były to osłonki na czubki rogów. Skóra i jedwab.
    Szlafrok leżał rzucony na fotel. Edana jeszcze nie było. Podkręciła trochę światło i już chciała sięgnąć po książkę gdy zatrzymała się w pół ruchu. Jeszcze nie skończyła obowiązków. Sięgnęła trochę wyżej i wyciągnęła notatnik pełen tabel. Nie prosiła by tu go przynieśli. Nie musiała.
    W oczekiwaniu na brata zaczęła porównywać spodziewane liczby z tymi realnymi i czytać przypisy, które sugerowały powody różnic.
    _________________
     



    Pies Baskerville'ów

    Godność: Edan Victor Andrew Veneficus
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokracja
    Lubi: siostrę
    Wzrost / waga: 168cm, 54 kg
    Aktualny ubiór: Ciemnogranatowe bryczesy, śnieżnobiała koszula z błękitną kokardą spiętą broszą z czarnym kamieniem szlachetnym, czarna marynarka i skórzane oficerki, ciemnogranatowa furażerka z wetkniętym jasnoniebieskim piórem Rajskiego Ptaka.
    Zawód: Dziedzic rodu Venefici
    Pod ręką: Broń, parę igieł, stare, metalowe monety i guziki.
    Broń: Pałasz.
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 11
    Wysłany: 18 Październik 2018, 18:05   

    Pocałunek był słodki, Edan pożałował, że trwał tak krótko. Erika nigdy nie była przesadna w okazywaniu uczucia, przynajmniej według niego. Ale ostatecznie kochał ją najbardziej na świecie i nie zamieniłby na nikogo innego. Świata poza nią nie widział.

    Woda była cudownie gorąca. Rozluźniała napięte, zmęczone po całym dniu mięśnie. Jasne kosmyki włosów zatańczyły leniwie, kiedy chłopiec zanurzył głowę. Pachnące oleje koiły zmysły.
    Co przyniesie nowy dzień? Prawdę mówiąc miał dosyć papierkowej roboty. Chciałby spędzić cały dzień na beztroskiej zabawie z siostrzyczką. Ale czy mogą sobie na to pozwolić? Zwłaszcza, że ich ojciec zaniemógł i właściwie nie był zdolny do trzymania wszystkiego w całości. Oni, jako dobre dzieci, powinni zająć się tym całym burdelem.
    Zbieranie informacji samo w sobie było ciekawe, bo było trochę jak zbieranie fantów. Na każdego znalazł się jakiś hak i Edan gromadził je z przyjemnością. Nigdy nie wiadomo, kiedy się przydadzą. Kiedy trzeba będzie pociągnąć za kilka sznurków.
    Każdy dzień starał się traktować jako przygodę. Nigdy nie był pewien co nadejdzie. Chciał, by Erika zawsze była z niego dumna, ale jeszcze był za młody, by przewidywać co będzie się działo w polityce czy gospodarce. Piętnaście lat to naprawdę niewiele dla Upiornych Arystokratów i chłopiec zdawał sobie sprawę, że może to być wykorzystywane przeciwko niemu. Nadrabiał miną, bo przecież nie od dziś wiadomo, że jeśli czegoś nie wiesz, nie przestawaj się uśmiechać i sprawiać pozorów. Nie wyjdziesz na niedouczonego ignoranta.
    Ach... Erika.
    Blondyn z błogim uśmiechem na ustach zanurzył się aż po czubek głowy w przygotowanym przez służbę wrzątku i wypuścił odrobinę powietrza, tworząc w ten sposób bąbelki. Gorąca ciecz aż szczypała w skórę przez temperaturę i dodane do niej oleje.
    Wynurzył się już po krótkiej chwili i wyłożył w wannie, opierając łokciami na jej rantach. Westchnął patrząc w sufit.
    A może... A gdyby tak wybrać się jutro na wycieczkę? Tak po prostu. W końcu byli tylko dziećmi, a dzieci chyba mają prawo się bawić?
    Zmrużył oczy i sięgnął jedną dłonią pod wodę. Przesunął palcami po swojej piersi, bo brzuchu i niżej, badając fakturę rozgrzanej skóry. Jego mięśnie były w tej chwili rozluźnione - krótka chwila relaksu po całym dniu wrażeń.
    Napotkany wcześniej Opętaniec nie należał do najmądrzejszych. Takie było jego zdanie. Może i lisia dziewczyna była jeszcze młoda, ale powinna wiedzieć, że Upiornym zwyczajnie się nie odmawia. Jeśli mają ochotę obdarować, robią to. Jeśli zaś zaprosić do siebie, nie wolno migać się od obecności.
    Może Edan powinien poczuć się urażony? Ale co na to siostrzyczka?
    Słodka, najdroższa Erika...
    Drobna dłoń dziecka zsunęła się w stronę ud. Na ustach chłopca pojawił się psotny uśmieszek. Chociaż był młodziutki, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, czym został obdarzony. Jako dziecko wpływowego Lorda Veneficus, było mu wolno naprawdę wiele. Oprócz wiedzy jaką otrzymał dzięki rodzicom i nauczycielom, z czasem przyszła też samoświadomość ciała. Dlatego też jego powolne ruchy nie były powodowane ciekawością, jak to bywa u dzieciaków. On doskonale zdawał sobie sprawę, jak sprawić sobie przyjemność.
    Uniósł się wyżej i sięgnął po gąbkę. Erika poprosiła, by był czysty, dlatego nie może jej zawieść. Wylał na ciało sporo oleju o zapachu drzewa sandałowego i zaczął szorować skórę, wcierając woń w pory. Nie da jej powodu do niezadowolenia. Nie dziś.
    Zabiegi pielęgnacyjne nie trwały długo. Edan ze wszystkim poradził sobie sam, bo zwyczajnie nie lubił obecności służby w czasie czegoś tak intymnego jak kąpiel. Co innego, gdyby była tu siostrzyczka... ale ona rzadko przychodziła, gdy akurat moczył się w wannie.
    Po wszystkim, pachnący i czyściutki, założył ciemnofioletowy szlafrok, zawiązał go w pasie i wyszedł z pomieszczenia, pozostawiając drzwi otwarte. Służba zajmie się sprzątaniem.

    Swoje kroki skierował od razu do sypialni siostry, po drodze sprawdzając, czy nikt go nie obserwuje. On miał gdzieś gadanie służby ale Erika chyba nie lubiła gdy się o nich plotkowało. Cóż było takiego dziwnego w tym, że bardzo się kochali i lubili razem spędzać czas? Młody Veneficus nie potrafił pojąć zdziwienia innych.
    Wślizgnął się przez ledwo uchylone drzwi. Wewnątrz było już ciemno na tyle, by mógł podejść do jej łóżka skąpany częściowo w mroku. Światło lampki padające na twarz dziewczyny sprawiało, że wyglądała jeszcze piękniej.
    Edan nie odezwał się kiedy miękkim krokiem sunął w jej stronę. Był w tej chwili jak wąż skradający się do swojej ofiary. Lubił tak o sobie myśleć. Lubił myśleć o Erice jako o swojej słodkiej ofierze, bez której nie może żyć. Była jego źródłem życiodajnej siły.
    Minę miała skupioną a on nie zamierzał jej przerywać w czytaniu. Jeszcze nie. Oparł nogę ugiętą w kolanie na miękkim łóżku i gracją kocura, na czworakach, wspiął się na mebel. Sunął w jej kierunku a szlafrok którym był obwiązany rozsunął się, ukazując jasną, dziecięcą pierś.
    Kiedy zbliżył się do jej schowanych pod kołdrą stóp, przypadł do nich i trąc policzkiem o materiał, zaczął przesuwać się w górę, coraz bliżej jej kolan, bliżej jej...
    - Mmm... Przepięknie pachniesz. - wymruczał, wtykając nos bliżej jej ciała - Jestem ciekaw, czy tak samo smakujesz. - powiedział i uniósł głowę, dzięki czemu mogła zobaczyć zadziorny uśmiech i błysk w oku brata - Pozwolisz mi sprawdzić?
    Uwielbiał lawendę. Zwłaszcza zmieszaną z oryginalnym, jedynym w swoim rodzaju zapachem starszej siostrzyczki.
    _________________




    Pies Baskerville'ów

    Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: brata
    Nie lubi: zakazów
    Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą.
    Zawód: Dziedziczka rodu Venefici
    Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel.
    Bestia: Kapeluterek
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 35
    Wysłany: 18 Październik 2018, 19:41   

    Tylko jedna kategoria była wyraźnie różna od przewidywań. Na tyle różna, że będzie to musiała sprawdzić. Potem.
    Drzwi się otwarły. Edan. Nie musiała długo na niego czekać. Uśmiechnęła się na jego widok i odłożyła papiery.
    Patrzyła jak się do niej zbliża. Powoli, ostrożnie, nieubłaganie.
    Jego szlafrok się rozsunął ukazując nagą skórę. Uniosła lekko jedną brew. Tak mu się spieszyło, że nawet piżamy nie ubrał. Powinna go złajać, ale jakoś nie miała ochoty.
    Przewróciła oczami na jego komplement. Mogła powiedzieć to samo o nim. Nie zrobiła tego jednak.
    Czekała.
    Do pierwszej brwi dołączyła druga. Oj, braciszek nie wiedział o co prosi.
    - Nie. - powiedziała krótko. Korzystając z krótkiej konsternacji jaką bez wątpienia wywoła ta odpowiedź zrobiła energiczny ruch, który miał doprowadzić to tego by kołdra przykryła Edana, a ona sama znalazła się na górze.
    Jej twarz znajdowała się blisko jego. Czuła jego oddech, a on z pewnością czuł jej.
    - To jednak nie oznacza, że niczego nie dostaniesz, kochany.
    Nie dając mu szans na odpowiedź pocałowała go w usta. Mocno i długo.
    Jedna z jej rąk zsunęła się po jego szyi na jego pierś. Gładką.
    Nie mogła się zdecydować czy blizny tylko dodały by jej charakteru czy też by tylko zrujnowały doskonałą cerę jej brata
    Oderwała swoje usta od jego.
    - Widzę, że tak ci się spieszyło, że nawet piżamy nie ubrałeś. Nie wiem czy powinnam się czuć zadowolona czy cię złajać. Jak sądzisz, co powinnam zrobić? - spytała wciąż leżąc na nim, jedną ręką trzymając na jego piersi, a drugą gładząc go po policzku.
    Uśmiechnęła się złośliwie.
    - A może po prostu chciałeś się dowiedzieć jak wyglądałbyś w jednej z koszul nocnych swojej ukochanej siostrzyczki? Hmmm? - ostatnie zdanie niemal wymruczała.
    _________________
     



    Pies Baskerville'ów

    Godność: Edan Victor Andrew Veneficus
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokracja
    Lubi: siostrę
    Wzrost / waga: 168cm, 54 kg
    Aktualny ubiór: Ciemnogranatowe bryczesy, śnieżnobiała koszula z błękitną kokardą spiętą broszą z czarnym kamieniem szlachetnym, czarna marynarka i skórzane oficerki, ciemnogranatowa furażerka z wetkniętym jasnoniebieskim piórem Rajskiego Ptaka.
    Zawód: Dziedzic rodu Venefici
    Pod ręką: Broń, parę igieł, stare, metalowe monety i guziki.
    Broń: Pałasz.
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 11
    Wysłany: 19 Październik 2018, 08:31   

    Był pewien, że tym razem pozwoli mu górować. Jakże się pomylił...
    Erika bardzo wprawnym ruchem zmieniła pozycję i już po chwili to chłopiec leżał na łóżku pod kołdrą, a ona nakryła go własnym ciałem. Jej odpowiedź była zaskakująca i sprawiła, że na młodzieńczych policzkach brata wykwitł zawstydzony rumieniec. Nigdy nie wiedział na ile może sobie pozwolić. To ona dyktowała zasady i chociaż Edan lubił, gdy wymierzała mu karę, starał się złościć ją jak najmniej. Słyszał, że złość piękności szkodzi a on przecież nie chciał, by jego śliczna siostrzyczka straciła urodę.
    Chociaż... tak właściwie nawet jeśli tak się stanie, on nadal będzie ją kochał do utraty tchu.
    Jej kolejne słowa zaparły mu dech w piersi. Otworzył szerzej swoje oczy i zawiesił wzrok na jej twarzy, doszukując się jakiegoś podstępu. Ona jednak wiedziała jak uspokoić braciszka.
    Pocałunek był tak słodki i rozkosznie długi, że chłopiec już po chwili zaczął mruczeć z zadowoleniem. Nie tylko brał, dużo dawał od siebie, pieszcząc wnętrze ust Eriki najlepiej jak umiał. Niewyparzony języczek nie oznaczał tylko skłonności do pyskowania czy komentowania otoczenia w niemiły sposób. Chłopiec wiedział, jak zrobić z niego użytek również w inny sposób.
    Ich ciepłe, wilgotne języki starły się ze sobą w niezwykle zmysłowym tańcu, wirując wokół siebie, nie odrywając się ani na chwilę. Leżący pod kołdrą i Eriką Edan uniósł biodra, dzięki czemu i dziewczyna znalazła się nieco wyżej.
    Mógłby tak w nieskończoność. Miała smak wina, pachniała lawendą i odurzała go samą swoją bliskością mocniej, niż niejeden narkotyk.
    Jęknął zawiedziony kiedy zakończyła pocałunek. No tak, jak mógł zapomnieć? Była starszą siostrą, ona rządziła. Mimo wszystko pozostał posłusznie pod nią, z lekko uchylonymi, zaczerwienionymi od pocałunku ustami, mocnym rumieńcem na policzkach i brwiami uniesionymi u nasady. Wyglądał tak niewinnie.
    Kręciło mu się w głowie od nadmiaru emocji. Jego słodka, najdroższa Erika...
    Jęknął kiedy zadała pytanie i pogładziła go po policzku, doprowadzając do szaleństwa. Czy wiedziała, że jej ruchy, cichy głos i uśmiech są niczym słodka tortura? Edan nie chciał by kiedykolwiek się skończyła...
    Cóż z tego, że nie miał piżamy? Nigdy ich nie lubił, chociaż starał się nie oponować. Mało tego, kiedy ostatnio zastanawiał się nad sobą, swoją pozycją i wiekiem, uznał, że to już najwyższa pora by zrezygnował z bielizny nocnej. W końcu jest już prawie dorosłym mężczyzną, prawda?
    Bez słowa sięgnął dłońmi pod jej koszulę i położył dłonie na jej brzuchu. Zaczął wodzić po gładkiej skórze siostry. Jego oddech był gorący i płytki a płomień w krwisto-czerwonych oczach tylko nabrał na sile.
    Przyciągnął ją zaborczo do siebie i wyjął jedną dłoń, by chwycić ją za tył głowy i zmusić, by zbliżyła swoje usta do jego.
    - Jeśli byłem niegrzeczny... Ukaż mnie, najsłodsza. - wymruczał i pociągnął ją mocno w dół, biorąc w posiadanie jej miękkie, słodkie wargi. Jego niecierpliwy język wdarł się ponownie do jej ust i zaczął eksplorować wnętrze.
    Nienasycony, niespokojny.
    Łaknący jej bliskości.
    _________________




    Pies Baskerville'ów

    Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: brata
    Nie lubi: zakazów
    Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą.
    Zawód: Dziedziczka rodu Venefici
    Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel.
    Bestia: Kapeluterek
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 35
    Wysłany: 19 Październik 2018, 16:56   

    Dla większości postronnych to brat, Edan wydawał się tym bardziej dominującym z rodzeństwa. Zawsze bardziej skory do czynów i często bardziej bezpośredni niż siostra. Rzecz w tym, że Erika nie była tyle co wycofana, a...
    Wyrachowana. Nie jest to może idealne określenie, ale wystarczająco dobre. W życiu tak to jest, że trzeba pracować z tym co się ma, a język też miał swoje słabości i nieścisłości.
    Bliźnięta inaczej były postrzegane w zależności od tego na ile ktoś je znał. Najbardziej oględnie wydawali się światu właśnie nierozłączni i dość podobni charakterem. Dla tych co dłużej mogli ich obserwować często nachodził wniosek, że bardziej dominujący jest Edan - właśnie przez jego większą bezpośredniość. Jeszcze głębiej kryła się charakterna siostra i brat, który był gotów dla niej wszystko. Czy to koniec króliczej nory? Czy może ciągnie się ona o wiele głębiej będąc coraz bardziej pokręconą? Któż to wie? Możliwe, iż nawet nie same bliźnięta i Twórcy.
    Dziewczyna poczuła, że się lekko unosi, ale się tym nie przejęła całkowicie skupiona na długim i głębokim pocałunku. Usta oderwała w równym stopniu z potrzeby odetchnięcia jak i odezwania się. Zrobiła to jednak dość niechętnie.
    Widziała rumieniec na policzkach brata. Wiedziała, że wygląda tak samo. Czuła gorąco skóry. Jej brat wyglądał cudownie. Wyglądał tak cudownie - zarumieniony, rozchylonymi ustami i cięższym niż zazwyczaj oddechem. I te jego oczy. Oczy, które widziały tylko ją; nic innego się nie liczyło. To spojrzenie nie było jej obce. Widziała je nie pierwszy raz. Sama nieraz tak patrzyła na brata. Rzadko jednak tak otwarcie jak on teraz. Kochała go. On zaś kochał ją. To był jeden z niewielu aksjomatów jakich była naprawdę pewna. Pewna w tym świecie pełnym magii, zmian i niespójności.
    Zadrżała gdy poczuła palce brata na skórze brzucha. Jednocześnie delikatne i mocne. Delikatne jak arystokraty, który nie musiał nigdy pracować fizycznie. Mocne jak dłonie szermierza, który potrafi bezproblemowo trzymać ostrze w odpowiedniej pozycji przez długi czas.
    Nie oponowała gdy przyciągnął jej głowę i zmusił do ponownego pocałunku.
    Ten pocałunek był krótszy od poprzedniego. Mimo całej jego przyjemności oderwała się od niego. Niestety rozmowa ze złączonymi ustami była niemożliwa. Jednak to nie było proste oderwanie się. Zanim to nastąpiło ugryzła go w język. Delikatnie. Figlarnie.
    - Czy kara dla kogoś kto pragnie być ukaranym jest nadal karą? - pytanie godne ich nauki dialektyki. Kara ma być czymś niechcianym i nieprzyjemnym. Czy jak ktoś chce kary nie jest ona dla niego nagrodą? Jak odpowie na to pytanie Edan. Wystosuje kontrargument czy też przyzna, że kara dla niego nie będzie wcale karą?
    Zeszła na chwilę z niego. Koszula nocna nie była specjalnie gruba, a szkandela rozgrzewała pościel nie bez powodu. Noce były już chłodne. Schowała się znów pod pierzynę. Nic nie mówiła. Nie musiała. Wiedziała, że brat i tak za chwilę do niej dołączy pod nią. Był rozgrzany i teraz nagle znalazł się nad, a nie pod nią. Poczuje chłód. I poszuka ciepła. Ciepła pościeli. Ciepła siostry.
    Przymknęła oczy uśmiechając się szeroko. Miała nadzieję, że nie będzie zwlekać. Chciała mieć go znów pod ręką. Chciała znów czuć jego ciepło.
    _________________
     



    Pies Baskerville'ów

    Godność: Edan Victor Andrew Veneficus
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokracja
    Lubi: siostrę
    Wzrost / waga: 168cm, 54 kg
    Aktualny ubiór: Ciemnogranatowe bryczesy, śnieżnobiała koszula z błękitną kokardą spiętą broszą z czarnym kamieniem szlachetnym, czarna marynarka i skórzane oficerki, ciemnogranatowa furażerka z wetkniętym jasnoniebieskim piórem Rajskiego Ptaka.
    Zawód: Dziedzic rodu Venefici
    Pod ręką: Broń, parę igieł, stare, metalowe monety i guziki.
    Broń: Pałasz.
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 11
    Wysłany: 20 Październik 2018, 09:04   

    Młody Upiorny Arystokrata nie należał do cierpliwych. Chociaż z dwójki rodzeństwa to on uchodził za tego bardziej stanowczego i dominującego, jego spokój w wielu wypadkach był jedynie przykrywką dla tego, co działo się w głowie dziecka. Chciał działać, zawsze być pierwszy. Była tylko jedna osoba, której był w stanie ustąpić.
    Słodka, najdroższa Erika.
    To on kopał matkę, kiedy jeszcze znajdowali się w jej łonie. To on dopominał się, by wreszcie pozwoliła im wyjść na świat. Spokojna siostrzyczka trwała przy nim ale zdawać by się mogło, że wcale nie miała zamiaru opuszczać ciepłego mieszkanka. Zwłaszcza, że mogła być przy nim. Lecz mimo parcia chłopca, kiedy przyszedł czas rozwiązania, przepuścił Erikę w drodze na świat. Jak gdyby bał się tego, o co tak bardzo prosił. Jak gdyby wolał na zawsze pozostać w jej cieniu.
    Edan, gdyby mógł, już na zawsze pozostałby z nią złączony, w jakikolwiek znany naturze sposób. Potrzebowała kogoś, by się wyżyć - był obok. Potrzebowała rady - zawsze służył pomocą. Potrzebowała... kochanka? Z radością sprawi jej przyjemność. Nawet jeśli będzie się to wiązało z ostracyzmem społecznym. Ale któż może wiedzieć o ich zażyłości? Kto wie, co tak naprawdę łączy Bliźnięta?
    Tylko jej pozwalał oglądać swoje prawdziwe oblicze. Kiedy po całym dniu był zmęczony, pozwalał masce opaść na podłogę i roztrzaskać się na milion kawałków. Był wtedy bezbronny, czuł się przytłoczony i bezsilny. Taki mały w tym ogromnym świecie...
    Jej pytanie obudziło go z odrętwienia. Usta pulsowały, utrzymując na sobie wspomnienie pocałunku. Jego dłonie wodziły po jej ciele, niecierpliwie, domagając się uwagi. Patrzyła na niego a on, mimo iż był w szlafroku, czuł się nagi. Był pod nią, pod swoją jedyną panią. Najdroższą. Najukochańszą. Słodką Eriką.
    Zmrużył oczy i spojrzał na nią podejrzliwie gdy wstała i przeniosła się pod kołdrę. Odczekał chwilę aż dziewczyna się ułoży, po czym przysunął się do niej i wspiął powoli na nią, cały czas patrząc w jej czerwone, bliźniaczo podobne do jego oczy. Jego własne błyszczały.
    Ponownie znalazł się tuż nad nią ale nie zamierzał górować. Kołdra go okrywająca sprawiła, że w szlafroku zrobiło mu się gorąco, rozwiązał więc go i pozwolił by ubranie rozchyliło się prawie całkowicie.
    Nie pozwolił jej patrzeć na siebie. Usiadł na niej okrakiem i pozwolił swoim dłoniom zawędrować w górę jej ud, brzucha aż do piersi. Podsunął w ten sposób jej koszulę, ale cały czas na nią patrzył, by w razie czego wychwycić sprzeciw. Miał nadzieję, że jest dzisiaj w dobrym humorze.
    - Jak ukarać kogoś... kto czerpie z wszelakiej kary straszliwą, nieopisaną przyjemność? - wyszeptał pochyliwszy się nad jej brzuchem. Musnął ustami ciepłą, gładką, pachnącą lawendą skórę ale nie poprzestał na tym. Aż gotował się wewnątrz, niecierpliwił, bo wiedział, że siostrzyczka lubiła najpierw się podroczyć. Z jednej strony nienawidził jej za to, lecz z drugiej... Ona wiedziała co jest dobre. Ona jedyna. Przeciągając zabawę wzmagała apetyt i pragnienie bliskości. Doskonale znała brata i wykorzystywała jego słabości.
    Zaczął składać na jej brzuchu namiętne pocałunki. Kreślił językiem tylko jemu znane symbole, pozostawiając na jej skórze wilgotne ścieżki. Dłonie wsunął pod nią i zatrzymał je na jej plecach.
    - Pozostawię cię z tym pytaniem, moja słodka. - wymruczał w przerwie między jednym soczystym pocałunkiem a drugim - Ja zajmę się... zbieraniem przewinień godnych srogiej kary. - uśmiechnął się co mogła poczuć przez wygięcie jego ust po czym ugryzł ją mocno, pozostawiając na jasnej skórze przepiękny, czerwony ślad zębów. Zachichotał cicho po czym zaczął ssać miejsce ugryzienia, chcąc zintensyfikować pieczenie.
    Już po chwili przymknął oczy i nadal ssąc, zaczął zapadać w sen. Był zmęczony a obecność Eriki działała na niego uspokajająco.
    Niczym dziecko przytknięte do piersi matki, zasnął w akompaniamencie cmoknięć, otulony ciepłem i zapachem lawendy.
    _________________




    Pies Baskerville'ów

    Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: brata
    Nie lubi: zakazów
    Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg
    Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą.
    Zawód: Dziedziczka rodu Venefici
    Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel.
    Bestia: Kapeluterek
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 35
    Wysłany: 20 Październik 2018, 12:33   

    Edan także wsunął się pod kołdrę. To nie był jednak koniec. Nie spodziewała się go zresztą.
    Rozwiązał szlafrok ukazując jeszcze więcej swojej bladej, nieskazitelnej skóry. Idealnej.
    Usiadł na niej jakby dosiadał konia. Nogi po obu stronach jej ciała. Ręce zamiast chwycić za wodze zetknęły się z udami. I powędrowały powoli wyżej. Wysoko, do jej piersi - lub będąc bardziej dokładnym miejsca gdzie jej piersi kiedyś będą. Określenie nadal pozostawało poprawne gdyż mogło dotyczyć klatki piersiowej - ach, niedoskonałości języka. Jakże czasami frustrujące lecz jednak nadające mu charakter.
    Luźne poły materiału szlafroka łaskotały jej teraz nagą skórę.
    Przeoczyła przez to prawie wyszeptane pytanie. Jego oddech ogrzał jej brzuch. Tak. Jak ukarać kogoś kto z kar czerpie przyjemność? Nie karząc wcale? Czy to jednak byłaby wtedy kara?
    Usta Edana musnęły jej skórę. Westchnęła.
    Zaczął pieścić ją intensywniej. Całować. Lizać. Czcić.
    Nie zdążyła spytać go co takiego mógłby zrobić by zasłużyć na srogą karę. On. Jej ukochany brat. Zniszczenie świata nie byłoby wystarczającą przewiną.
    Często mówiła o karach, ale nigdy go nie ukarała. Nie tak naprawdę. Jak by mogła coś takiego uczynić? Jak?
    Pisnęła cicho gdy brat ją ugryzł. I to wcale nie delikatnie!
    Zadrżała gdy zaczął ssać miejsce ukąszenia. Ból mieszał się z przyjemnością.
    Jego oddech stał się po jakimś czasie głębszy i równiejszy. Zasnął.
    Odsunęła delikatnie głowę brata i spojrzała na ugryziony bok. Ślad był wyraźnie widoczny na jej bladej skórze. Będzie musiała o nim pamiętać teraz. Nie chciała by ktoś go nieopatrznie zobaczył.
    Chichot brata był jednak wystarczającym wynagrodzeniem dla tej niedogodności.
    Gdyby zrobił to ktokolwiek inny leżał by już martwy śmierdząc spalenizną. W bezpośrednim kontakcie mogła porazić równie skutecznie co piorun. Było to jednak wyczerpujące. Wyładowanie pozbawiające przytomności było praktyczniejsze.
    Edan wciąż na niej półleżał. Rozchełstany szlafrok, rozmarzony wyraz twarzy. Gdy go tak widziała nie dziwiła się dlaczego tak łatwo im utrzymać opinię niewinnych i słodkich dzieci. Tak wyglądali.
    Delikatnie opuściła głowę brata na materac. Podniosła się lekko i przesunęła się znad jego rąk. Poprawiła koszulę, a potem z grubsza szlafrok brata. Nie chciała ryzykować obudzenia go przesuwając go ku górze łoża i poduszkom gdy tak słodko spał.
    Sama więc zsunęła się niżej przesuwając także krawędź pościeli by mogli swobodnie oddychać.
    Położyła się przy bracie, trochę powyżej jego. Opuściła głowę i głęboko odetchnęła z nosem w jego włosach. Ich ruch lekko ją załaskotał.
    Gdy tak leżała z nim czuła się taka bezpieczna i szczęśliwa. Mogłoby to trwać wiecznie. Jednak jutro wstanie dzień i znów trzeba będzie zająć się obowiązkami.
    Ludzie zawsze widzą przywileje arystokracji, ale prawie nigdy nie zauważają obowiązków, które to umożliwiają.
    Odepchnęła od siebie te myśli. Nie to było teraz istotne. Teraz był czas, w którym mogła odpocząć ciesząc się bliskością brata. Ciężko by był bliżej.
    Zasnęła spokojnie z bratem w ramionach i uśmiechem na ustach.
    _________________
     



    Pies Baskerville'ów

    Godność: Edan Victor Andrew Veneficus
    Wiek: 15 lat
    Rasa: Upiorna Arystokracja
    Lubi: siostrę
    Wzrost / waga: 168cm, 54 kg
    Aktualny ubiór: Ciemnogranatowe bryczesy, śnieżnobiała koszula z błękitną kokardą spiętą broszą z czarnym kamieniem szlachetnym, czarna marynarka i skórzane oficerki, ciemnogranatowa furażerka z wetkniętym jasnoniebieskim piórem Rajskiego Ptaka.
    Zawód: Dziedzic rodu Venefici
    Pod ręką: Broń, parę igieł, stare, metalowe monety i guziki.
    Broń: Pałasz.
    Dołączył: 18 Mar 2018
    Posty: 11
    Wysłany: 20 Październik 2018, 19:29   

    Nie pamiętał kiedy zasnął.
    Ostatnim co zapamiętał, była przepiękna, zarumieniona twarz siostry, jej oddech i fakturę rozgrzanej skóry. Otulił go zapach lawendy.
    Nie czuł troskliwego układania, spał snem sprawiedliwego a wyglądał przy tym tak niewinnie. Kiedy miał zamknięte oczy, można było pomyśleć, że jest bezbronnym, zwyczajnym dzieckiem. Gdyby nie rogi, w tej chwili ukryte w rozrzuconych na wszystkie strony jasnych włosach, można by go pomylić z Człowiekiem.
    Oddychał miarowo, usta miał lekko rozchylone. Wachlarze rzęs opadały na policzki, tworząc obraz spokojnego, grzecznego dziecka. Poprawiony przez Erikę szlafrok ukrył wszystko to, czego nie powinna ujrzeć służba, kiedy już przyjdą obudzić rodzeństwo. Dopóki byli ubrani, wszystko było w porządku. Cudowny teatrzyk.
    Nie śniło mu się nic, ja zwykle z resztą gdy był przy niej, ale może właśnie dzięki temu przesypiał w spokoju całą noc. Sny miewał tylko gdy sypiał samotnie. Takie noce były ciężkie...
    Chociaż chciał uchodzić za dorosłego mężczyznę a przynajmniej młodzieńca, w duszy był dzieckiem. Nieco zbyt rozpieszczonym, przyzwyczajonym do wygód i obecności służących, przepysznych potraw serwowanych kilka razy dziennie, eleganckich sportów jak skoki konne, wyjątkowej jakości materiałów z których skrojone były ich ubrania...
    Czując ciepło ciała Eriki i jej zapach, przez sen zamruczał jak zadowolony kot i przysunął się do niej, wtulając twarz w jej mostek. Mógłby zostać tak już na zawsze. Przy niej. Tylko przy niej.

    Promienie słońca obudziły go tuż przed nadejściem służby. Podniósł się i spojrzał na okno z niezadowoloną miną. Wstał już kolejny dzień... a więc należy pozbierać okruchy maski z podłogi, złożyć ją w całość i przywdziać ją, kontynuując całą tę absurdalną maskaradę.
    Jeszcze nie chciał opuszczać ciepłego, nagrzanego przez noc łóżka. Spojrzał z góry na Erikę, która spała wśród pościeli tak spokojnie.
    Uśmiechnął się szeroko, mrużąc oczy i pochylił się nad nią, po czym złożył na jej policzku delikatny pocałunek. Subtelne powitanie, bo na nic więcej nie mógł sobie teraz pozwolić. Nie wybaczyłby sobie, gdyby swoim zachowaniem zbudził śpiącą przy nim boginkę.
    Westchnął i wstał. Ile pozostało mu czasu? Wystarczająco dużo, by przekraść się do swojego pokoju i ubrać. Wystarczająco dużo, by udawać, że całą noc był u siebie.
    Poprawiwszy szlafrok wyszedł i po cichu przeszedł do pokoju obok. Pomieszczenie było zimne, pościel nienaruszona. Krótkie spojrzenie - i już wiedział, że od wczorajszego wieczora nikogo tu nie było. To dobrze.
    Nie kłopotał się mierzwieniem pościeli, bo i po co? Przecież mógł sam poprawić łoże, przecież był takim grzecznym chłopcem. Poukładanym.
    Zrzucił szlafrok i niedbałym ruchem rzucił go na łóżko. Nawet nie zaszczycił go spojrzeniem, by sprawdzić gdzie wylądował. Nie ważne, zajmie się nim służba.
    Nie miał nastroju na to, by ubierali go służący. Nie miał ochoty, by ktokolwiek go dzisiaj dotykał. Nie dziś, kiedy czuł jeszcze na ciele cień dotyku Eriki.
    Otworzył wielką szafę i spojrzał w lustro zawieszone na jednym ze skrzydeł. Tafla ukazała mu ładną twarz blond chłopca o czerwonych jak krew oczach. Uchylił usta i uniósł dłoń. Dotknął palcami warg a na jego policzkach wykwitł rumieniec, zbiegając się z lekkim uniesieniem nasady brwi.
    Erika... Pragnął jej. Chciał być przy niej. Oglądać jej uśmiech, podziwiać ją, wielbić.
    Sapnął cicho i odjął rękę od ust. Nie, już wystarczy. Musi doprowadzić się do ładu, przecież zaczął się nowy dzień. Widać maska jeszcze nie do końca stężała. Trzeba to zmienić.
    Wyprostował się a z jego lica zniknęły jakiekolwiek oznaki słabości. Odbicie ukazywało teraz poważnego, choć młodziutkiego Arystokratę, o szlachetnych rysach zapowiadających ładną, mocną linię szczęki i wysoko osadzone kości policzkowe. Cień dorosłego Edana.
    Wyjął z szafy bieliznę i bez zbędnych ceregieli ubrał wszystko. Dni były już coraz chłodniejsze dlatego musi brać pod uwagę nie tylko wygodę ale i to, że musi mu być najzwyczajniej w świecie ciepło.
    Wybrał śnieżnobiałą koszulę ze stójką, na modłę oficerską. Chociaż sam niewiele miał wspólnego z wojskiem, naprawdę dobrze wyglądał w ubraniach w tym stylu. Następne były spodnie - ciemne, przylegające. Od razu ubrał buty z wysoką cholewką.
    Nie zapomniał o perfumach - skropił kołnierzyk i mankiety odpowiednią ilością pachnącej drzewem sandałowym wodą. Pokropił też skórę za uszami i nadgarstki. Na samym końcu ubrał kamizelkę i pasującą do kompletu marynarkę. Zwieńczeniem zaś były srebrne ozdoby: zegarek kieszonkowy ze zdobionym łańcuszkiem i sygnet rodowy.
    Włosy przeczesał dłonią, lubił mieć na głowie nieład. Tworzył kontrast do ubioru, zawsze nienagannego i czystego. Na koniec przetarł rogi miękką, polerującą szmatką.
    O tak. Był gotowy na kolejny dzień.
    Wyszedł z pokoju trzymając płaszcz. Do pokoju siostry wparował bez pukania. Był ciekaw, czy już się obudziła, bo jeśli nie, już on postara się o przyjemną pobudkę.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 10