• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Morze Łez » Plaża
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Drakar



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Lipiec 2011, 11:14   

    Drakar nie zauważył, że dziewczyna przyglądała mu się badawczo, bo miał zamknięte oczy. Ta sytuacja przypomniała mu coś z dzieciństwa, nie mógł jednak przypomnieć sobie co dokładnie.
    Po chwili jednak usłyszał, że dziewczyna pyta go o samopoczucie. Czyli siedziała przy nim. Otworzył oczy i zwrócił się w jej stronę, siadając.
    - Tsa... Teraz już tak.
    Podrapał się po głowie. Był zadowolony, że dziewczyna jest obok niego. Nie czuł się taki wolny jak dawniej, ale nieco szczęśliwszy i spokojniejszy.
    Pogoda ciągle utrzymywała się w ładzie, słońce wisiało na niebie zabijając co wrażliwsze na suchość robale i ogrzewając zmarzluchów. Woda na morzu była spokojna, ale wzmagała się, toteż można było dostrzec małe fale. Wiatr był średni, nie denerwujący ale fajny, orzeźwiający.Takiej oceny dokonał chłopak siedząc i wpatrując się w wodę.
    Wstał szybko, chwycił ją w talii i uniósł w górę. Rzeczywiście była leciutka. Okręcił się z nią w kółko i postawił na ziemi. No, to chyba jednak był dziwny pomysł zważywszy, że podpatrzył go u rodziców z dziećmi. No, ale dzieciaki wyglądały na zadowolone. Może jemu też się uda ta sztuczka.
    Art of Suicide
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Sierpień 2011, 21:30   

    Alice pojawiła się znienacka na plaży jak to zwykle robiła. Nikt nigdy nie wiedział skąd przychodziła. Była gwieździsta noc. Dziewczyna szła powoli w stronę brzegu. Zerwał się lekki wilgotny wiaterek. Obwiewał jej twarz i przyklejał jej włosy do twarzy. Znowu zachowywała się jak w transie. Ciągle rozmyślała nad sytuacją na cmentarzu. Była pewna że spotkała tam swoją mamę. Ale jeśli ją tam widziała to oznaczało by że żyje i wszystko co wiedziała o jej śmierci było zmyślone przez jej siostrę. Tak to na pewno było oszustwo z jej rzekomą śmiercią. Znowu jej rodzona siostra ją oszukała i zraniła. Biedna Alice wmawiała sobie to wszystko gdyż była chora na schizofrenie i nie mogą uwierzyć, że wymyślała lub widziała ludzi którzy już zniknęli z tego świata. Dziewczyna usiadła nad brzegiem i zdjęła buty by zamoczyć sobie stopy. Siedziała z ugiętymi kolanami na których miała oparte skrzyżowane ręce. Patrzyła w dal. Nie widziała końca jeziorka gdyż tam w oddali była mgła. Widziała jedynie odbijające się gwiazdy i księżyc w tafli wody. Wyglądało to przepięknie gdyż woda przybrała piękny jasno zielono-niebiesko kolor. Miała obojętny wyraz twarzy z resztą jak zawsze w końcu wywołać u niej uczucia było ciężko. Nigdy specjalnie ich nie okazywała gdyż uważała to za słabość. Znaczy jej drugie złe "ja" tak uważało, a to pierwsze słodziutkie nie. Nagle poczuła znużenie. Położyła się na wygodnym jasnym piachu. Skuliła się w kłębek gdyż odczuło zimno. Zamknęła oczy.
    Mon
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Lipiec 2012, 19:31   

    Zero plusku, zero trzasku łamanych kończyn, zero trupów, które morze mogło by pochłonąć u stóp klifu. Tylko jednak zadziwiająca rzecz. Rzecz, która delikatnie spadła na taflę wody, nie powodując większego poruszenia. Chwila ciszy, tylko odgłos rozbijających się o kamienie fal, oraz odzywających się ptaków. Kilka sekund później spokojne wyłonienie... skąd? Z kapelusza. Na początku sama głowa z szerokim uśmiechem rozciągającym szczupłą twarz, okalana puklem różowych włosów. Potem ręce, lekki plusk. Samo tułowie w kapeluszu płynie powolutku do brzegu. Gdy ostatnie fale kontrolowały ruch kapelusza wyłoniła się cała. Drobna osóbka. Wyłoniła z wody mokry kapelusz po czym walnęła się w przyjemnie ciepłym piasku. Wpatrzona w ciemność, która spowijała bezchmurne niebo powoli zaczęła bratać się ze snem...
    Mon
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Lipiec 2012, 11:23   

    Krzyk, przeraźliwy, trwający ułamki sekund krzyk. Tak, dziewczyna po niespełna trzech godzinach obudziła się. Koszmar się skończył. Monique podniosła się na równe nogi, lecz te machinalnie odmówiły jej posłuszeństwa, po czym znów opadła na chłodny piasek niczym oszołomiona. Czuła się źle. Skronie jej pulsowały, mięśnie odmawiały raz po raz jakiegokolwiek ruchu. Brakowało jej siły. Dlaczego? Czyżby niezbyt przyjemny sen zabierał energię zamiast ją ofiarowywać? Wypompował ją z jakiejkolwiek siły? Próbowała się zastanowić. Wydarzenia z koszmaru jakby okryły się mgłą, więc musiała się wysilić by przypomnieć sobie niektóre fragmenty. Po co jednak? Przecież był to zwykły sen... a może jednak nie? Czuła w nim, miała odblokowane emocje. Mimowolnie ogarnęło ją uczucie zażenowania. Czy gdy znów stanie przed obliczem śmierci, będzie aż tak żałosna? Składała skrawki swej pamięci. Dlaczego się nie domyśliła, że to był sen? To tylko jej mózg spłatał jej figiel. Była tego pewna. Dlaczego jednak czuła niepokój? Dlaczego czuła, że to jeszcze nie był koniec, a raptem początek? Wydawało jej się to śmieszne... czyżby Ciernisty Egzekutor był.... cieniem?! To było jedyne trafne wytłumaczenie. Cienie mogły wkradać się do snów innych istot, prowadzić je, oraz wchłonąć ich energię życiową. Co za cholerny skurwysyn! Przeklinała go w myślach, po czym zastanowiła się nad samym końcem snu, gdyż był on najważniejszą wskazówką co do kolejnej konfrontacji. Przypominała sobie jego słowa, maskę... Zapytał czy nie boi się śmierci. Nie odpowiedziała mu wtedy. Sama nie była pewna. Czekała na nią, lecz czy nie roiło się w jej wnętrzu ziarenko niepokoju? Potem jednak gdy nachylił się nad nią kompletnie znieruchomiały jej nawet wargi. Czyżby przez strach? Może też sama nie była pewna co mu odpowiedzieć, więc wolała przemilczeć. O co jednak mu chodziło z tym, że przygotuje dla niej coś gorszego, że będzie aż go błagać o litość? Wzdrygnęła się. Nadal odczuwała chłód, który ogarnął ją podczas końcowej sceny. To naprawdę było jak przedstawienie w teatrze, ale dlaczego to ona była ofiarą? Tego nadal nie mogła zrozumieć. Czyżby rola jej życia się odwróciła? Nie mogła sobie jednak przypomnieć jego ostatnich słów, choć miała przeczucie, że były one kluczowe. Może jednak z czasem sobie przypomni? Teraz jednak pragnęła opuścić plażę, gdyż nie była stosownie ubrana do tutejszej pogody. Z lekkim trudem uniosła się i na słabych nogach powędrowała ku wyjściu z plaży.

    z/t
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 12:31   

    Pojawiła się na plaży. Spacerując oczywiście jako kot gdzieś przy wydmach, zwróciwszy uwagę, że nikogo nie ma w pobliżu przemieniła się w kobietkę. Ściągnęła swą suknię starannym ruchem i będąc w ładnym kostiumie , który ją co prawda denerwował. Było tak duszno i upalnie, że nie miała ochoty jeszcze tułać się w stronę zatoczki, która była dalej choć tam najchętniej się kąpała, ponieważ rzadko kto tam przybywał i mogła wypluskać się nago. Nie znosiła gdy czuła na sobie wilgoć pochodzącą z ubrania. Cóż tym razem będzie musiała to koniecznie przeboleć.
    Stanęła przy brzegu i zgarnęła włosy dłońmi i zaplotła wysokiego kucyka.
    Wzięła głęboki wdech i jeszcze postanowiła przejść się brzegiem plaży. Trochę jej to zeszło. Ale przez ten czas obserwowała różnorakie ptaki w oddali i niesamowicie błękitne, bezchmurne niebo. Słońce dosłownie prażyło, a ona oddychała pełną piersią.
    Przegryzła dolną wargę jakby z zachwytu przyrodą.
    Najdziwniejsze było to iż dziś zrobiła sobie dzień "bez psot" tak więc mogła być dziś grzeczną dziewczynką no chyba, że ktoś bądź coś zmieni jej bieg planów, a tak też może się zdarzyć. W końcu panna Reusen bywała nieprzewidywalna.
    Siadła nagle przy brzegu tak by woda podmywała jej nogi i krągły tyłek, czuła jak to ją schładza,a zatem postanowiła położyć się na całych plecach i w tej pozycji obserwowała niebo, wcześniej nasuwając na oczy okulary, które były na jej białowłosej, lśniącej świeżością głowie.
    Mierzyła spojrzeniem wszystkie stworzenia będące w zasięgu jej wzroku.
    Rozłożyła szczęśliwie dłonie i uśmiechała się sama do siebie. Nawet w samotności potrafiła się cieszyć co niestety było rzadkością i jeśli był taki przejaw to naprawdę musiało być coś w tym dziwnego. Dziś po prostu prawdopodobnie wyspała się swą kocią naturą, gałęzie w lesie nie są takie złe jeśli chodzi o drzemki jak widać. Jest cisza no prócz śpiewu ptaków, ale ten na szczęście ją usypiał w trakcie zmęczenia. Takie zjawisko nazywała dobrym dniem.
    Przekręciła się jednak na brzuch postanawiając sobie opalić trochę plecy,a poza tym lubiła mieć przed sobą widok lasu i wydm, które były niedaleko no i oczywiście przepadała także za zabawą dłoni w piachu, zaczęła coś malować na mokrym piasku. Stopami co jakiś czas machała w wodzie, gdy ta je obmywała. Zachowywała się co najmniej tak jakby się zadłużyła,a to niesamowite bo coś takiego nie miało miejsce. Jak widać i `panusiowata` dama może być dzieckiem, zresztą czy jest w tym coś złego?
    Valentine
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 13:13   

    Pędziła przez całą Krainę Luster. W rzeczy samej, pędziła, bo znów przyszło jej się zgubić. Kiedy tylko przekroczyła Szkarłatną Bramę, zapomniała drogi do Cukierkowej Ulicy, a tym bardziej do cukierni Abdia, który teraz pewnie biedny myślał, że Walentynka go wystawiła. Nic, tylko czekać aż czarnowłosa zmieni się pewnego dnia w jakieś zwierzątko pod wpływem klątwy, która miała ciążyć nad dziewczyną, jeśli nie dotrzyma umowy. Nie żeby V miała się załamać z tego powodu, ale na pewno nie jest jej teraz miło i będzie próbowała dostać się do Czarnego Mleczka najprędzej, jak to możliwe.
    Tymczasem jednak, trafiła na Morze Łez. Konkretniej na plażę, która wydawała się być jakby nieskończoną. A piasek? Piasek był wręcz cudowny. Taki czysty, bez skazy. Nie tyle co nie było w nim żadnych śmieci, ale też nawet pojedynczej gałązki czy kamyka. Dziewczyna nie miała innego wyboru niż zdjąć buty i rozkoszować się mięciutkimi drobinkami gładzącymi skórę jej stóp. Aż westchnęła z zachwytu, powoli ruszając przed siebie, z butami zawieszonymi na dwóch palcach.
    Kiedy tak szła, a bryza delikatnie otulała jej twarz, przy okazji delikatnie targając włosami, zielone oczy wpatrywały się w bezkresną linię morza. Umysł odszedł do innego wymiaru, aby zająć się myślami w istocie niecodziennymi. Co prawda w pewnym momencie zahaczyło się o temat, jakim byli rodzice Valentine. Pytanie o ich dalsze poczynania, czy szukali swojej zaginionej córki, czy próbowali przeszukać cały kraj, byleby tylko ją znaleźć? Czy mają zamiar nadal podejmować się tego niemalże bezsensownego zadania? A jeśli tak, to czy im się kiedyś uda? Walentynka stała się osobą bardzo nieufną, to prawda. Ale jeśli ktoś spróbowałby wmówić jej, że jest jej matką tudzież ojcem, ona pewnie uwierzyłaby z miejsca. Małe serduszko bardzo chciało poznać osoby, które towarzyszyły jej każdego dnia dzieciństwa. Dlatego też było skłonne zaakceptować każdego, kto za taką osobę by się podał.
    Po dłuższym czasie ciemnowłosa wyrwała się z zamyśleń, a jej przepiękne ciemnozielone oczęta zmieniły obiekt obserwacji, którym stała się leżąca nieopodal dziewczyna. Kiedy tylko rysy jej twarzy zrobiły się bardziej wyraźne, Ludożerka zarumieniła się nieznacznie. Vivienn była najładniejszą osobą, jaką dane było V do dzisiaj spotkać. No, przynajmniej patrząc na jej sylwetkę. Tą miała rzeczywiście najpiękniejszą. I tak bardzo kobiecą. Valentine aż zaczęła jej zazdrościć. Sama uważała się za imitację przedstawicielki płci pięknej, ale to już kwestia jej własnych kompleksów. Nie chcąc jednak przeszkadzać Dachowcowi w korzystaniu z uroków plaży, sama Brytyjka usiadła na piasku, jednak dalej od wody. Niespecjalnie chciała dać się obmyć, może z wyjątkiem stóp, do których chłodna ciecz jednak docierała.
    Ciche westchnięcie zakończyło jej dotychczasowe poczynania, które teraz zmieniły się ponownie w obserwację Morza Łez.
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 13:58   

    Cécile w tej chwili już nie mogła ukryć swego czarnego ogona, którym delikatnie smyrała jedną ze swych łydek, tak samo jak uszu, które wystawały jej z puszystych włosów. Machnęła ogonem energiczniej w powietrzu widząc nowo przybyłą istotkę, była wyższa od Vivienn o całe cztery centymetry, ale z daleka nie było tego widać.
    Podniosła się z piasku i swoimi spokojnym krokiem skierowała się w stronę nowej osóbki. Przymrużyła swe kocie zielone oczy, które lustrowały bezwstydnie aż napastliwie sylwetkę czarnowłosej dziewczynki.
    Zwilżyła suche usta wilgotnym językiem pochylając się nad nią gdy już tylko stała przy niej.
    Jako, że była dachowcem zapach V doszedł do jej nosa od razu, włosy pachniały czymś nieziemsko przyjemnym dla Reusen.

    -A Ty kogoś na czekasz? Czy przyszłaś sama na kąpiel?-

    Pierwsze pytanie z ust panny mogło chwilowo zabrzmieć oschle jednak gdy siadła obok dziewczyny podciągnęła swoje kolana pod brodę, która oparła zaraz o nie i wbiła wzrok w towarzyszkę.

    - Choć wyglądasz co najmniej tak jakbyś się zgubiła.. -

    Tym razem stwierdzenie kociej duszy brzmiało troskliwie i przyjemnie dla ucha.
    Rozprostowała zaraz nogi i sunęła po swoich udach dłońmi, by zaraz spleść palce między nimi.
    Wzięła głęboki wdech i zadarła głowę do góry chcąc nacieszyć się promieniami słońca, które całowały jej buźkę.
    To niesamowicie miłe gdy ktoś faktycznie tak myśli o drugiej osobie.
    Przyznam też szczerze, że na widok Valentynki Vivi nie zawahała się ruszyć z miejsca i podejść. A przyciągają ją zwykle charakterystyczne, piękne i wartościowe osoby.
    Zatem userka może być już dumna ze swojej tak niezwykle uroczej postaci.
    Zastrzygła uchem to jednym to drugim i nastawiła je jakby oczekując odpowiedzi z ust tej ślicznej osóbki. Ten dzień czarnoksiężniczka będzie musiała wpisać chyba do ulubionych. Nigdy nie spotkała jeszcze tak urzekającej istotki jaką była mała czarnowłosa dziewczynka.
    Valentine
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 16:37   

    A Walentynka siedziała sobie spokojnie, korzystając z uroków Morza Łez przez całkiem długą chwilę, najbardziej ciesząc się z delikatnego wiatru smagającego czule jej twarz. Wolała to od deszczu, który towarzyszył jej pod koniec drogi do Szkarłatnej Bramy, szczerze mówiąc. Zwłaszcza że tutaj, oprócz delikatnego słońca przygrzewającego milutko, był właśnie wiatr. Jej ulubiony żywioł. Gdyby tylko mogła wybierać, jakie chce mieć moce, w stu procentach wybrałaby władzę nad wiatrem zamiast tych ohydnych kolców, wyginania ciała oraz trucizny paraliżującej. Te wszystkie trzy zdolności służyły wyłącznie do zabijania, ewentualnie unikania śmierci. A władza nad wiatrem? Ona byłaby o tyle dobra, że można by było zatrzymywać tornada, niszczące setki domostw, albo wzmacniać wiatr napędzający wiatraki, dostarczające ludziom prąd. Ach, Valentine widziała tyle dobrych możliwości dla tej mocy, a niestety nie było jej dane takowej posiadać. Cóż za szkoda.
    Spokój zakłóciły odgłosy deptanego piasku, zbliżające się coraz bardziej. Usłyszawszy zadane jej pytanie, zielonooka skierowała swój wzrok w stronę Vivienn, niefortunnie trafiając prosto na jej biust. To oczywiście wina Dachowca, że się wtedy schyliła, ale Valentine uznała to za swój wybryk i rumieniąc się dosyć mocno, skarciła się w duchu za ten manewr. Szybko przeniosła patrzałki na twarz dziewczyny, która postanowiła do niej zagadać i uśmiechnęła się zakłopotana. Oschły ton był pewnie odpowiedzią na jej zboczenia, którym nieświadomie dała upust. Później jednak, kiedy stwierdzenie zabrzmiało bardziej jak troska, powyższe myśli rozwiały się.
    - Racja, trochę głupio się przyznawać. Zgubiłam się w drodze do Cukierkowej Ulicy wiesz... wie pani... to znaczy... yhm... mogę spytać, którędy droga? - spytała z całkiem niewinnym wyrazem twarzy. A zająknięcia w tej wypowiedzi były spowodowane całkiem głębokim dylematem na temat jego, jak do kocicy powinna zwracać się V. Wyglądała tak kobieco, że nie sposób nie było jej dać ponad osiemnastu lat. A wtedy mamy oczywisty wybór - per "pani". Aczkolwiek z twarzy wyglądała na poniżej osiemnastki. Z tego powodu biedna Ludożerka (cóż za sprzeczne stwierdzenie <3) postanowiła po prostu wybrnąć innym wzorem pytania.
    Całe szczęście dla białowłosej, że Valentine nie zauważyła, że jest niemalże pożerana wzrokiem panny Reusen. Wtedy ich rozmowa na pewno nie byłaby tak swobodna, wszak Val nie lubiła, kiedy ktoś zbyt zachłannie lustrował jej ciało. Czuła się wtedy, jakby ktoś ją rozbierał wzrokiem. Kto wie, czy w umyśle jej towarzyszki nie rozgrywały się właśnie sceny. To by było chyba trochę straszne.
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 18:24   

    Mała korzystała z tego co ją otaczało, a Vivienn najzwyczajniej w świecie cieszyła oczy widokiem tak uroczej istotki no i oczywiście nie zapominała o ukochanym słońcu, przy którym uwielbiała się wylegiwać nie tylko jako kot.
    Cécile nie miała pojęcia z kim będzie miała do czynienia. Wydawać by się mogło, że ta mała może strasznie ją zmienić, a gdyby ta o tym wiedziała tu i teraz z pewnością by wiała.
    Póki co w zamiarach miała poznać dużo lepiej te czarującą damę.
    Wzięła głęboki wdech i na czworakach co mogło śmiesznie wyglądać przemieściła się na wprost rozmówczyni. Siadła przed nią i przechyliła lekko głowę w bok.
    Niektórych kocich nawyków jak widać nie do końca chciała się zawsze pozbywać.
    Zwilżyła suche usta patrząc na czarnulkę.

    - Wiem, którędy tędy droga. Doskonale znam te miejsca. Mam Cię zaprowadzić już, teraz? Bardzo Ci się spieszy? –

    Stwierdziła, a później już zaczęła zadawać pytanie. Dłońmi sunęła po piasku wzdłuż swych ud. I mruknęła coś niczym kot i postawiła jedno z uszu na sztorc, a ogonem zaczęła zamiatać piach wokół swych zgrabnych czterech liter.
    Po chwili zaśmiała się cicho i zajrzała bezpruderyjnie w oczy Valentynki.

    -Mów mi Vivi ,pełne imię to Vivienn, ale jeśli wolisz możesz także używać Cécile.–

    Oznajmiła puszczając oczko młodej damie.

    -Doprawdy aż tak staro wyglądam? –

    Spytała marszcząc czoło co mogło także dość komicznie wyglądać w jej wykonaniu.
    Jej drobne palce bawiły się delikatnie piaskiem jakby dotykały czyjejś przyjemnej w dotyku skóry.
    Oddychała teraz pełną piersią , zadarła znów twarz do góry by nie peszyć za bardzo nowo poznanej osóbki.
    Kocie oczy skupiły się na latających ptakach, a jeden z nich konkretniej jakby począł denerwować moją bohaterkę tym iż za głośno ukazywał swą obecność. Jego śpiew zaczął jej działać na nerwy, ponieważ przez niego nie mogła skupić się na oddechu dziewczynki czy jest szybszy czy też wolniejszy, no i co gorsza mogłaby jej nie usłyszeć gdyby nagle zaczęła szeptać.
    Chyba zamieni się w kociego mordercę jeśli zaraz nie przestanie tak się drzeć..
    Aż warknęła po kociemu , uderzyła gwałtownie ogonem o ziemie ukazując tym swoje wyraźne niezadowolenie. Nie spuszczała z oczu teraz potencjalnej ofiary, która na całe szczęście odleciała gdzieś dalej. Czasem i koci wzrok potrafi zdziałać cuda..
    Valentine
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Sierpień 2012, 19:17   

    Walentynka zaczęła czuć się troszeczkę nieswojo. Mianowicie, za każdym razem jak spoglądała na towarzyszącą jej teraz dziewczynę - ta oblizywała swe usta. Jakby miała zamiar w pewnym momencie zbliżyć się do czarnulki, zatopić jej usta w swoich a potem pożreć bez jakichkolwiek skrupułów. Ta wizja była nieco straszna w całym jej całokształcie, z racji chociażby tego, że to przecież V była Ludożercą. To ona pożerała ludzi, Dachowców, Kapeluszników, wszystkich bezbronnych. Bezbronnych prawie tak, jak ona sama. Oni też mieli moce. Przeróżne, niektóre cudowne, niektóre mniej. Ale ona zawsze atakowała z ukrycia, żeby nie mieli czasu aby jakiejkolwiek użyć. Zawsze zakradała się po cichu.
    W każdym bądź razie, gdyby Valentine słyszała, jak wiele razy została nazwana "czarującą damą", tudzież po prostu "damą", na pewno cała by się zarumieniła i zaczęła prosić, aby zaprzestano. Vivienn mogła się tak nazywać - ona jednak nie. Nigdy nie była w tak zwanych wyższych sferach, nigdy nie uczyła się, jak poprawnie pić herbatę, jak poprawnie ukłonić się przed Arystokratą, nigdy w życiu nie założyła na siebie ciasnego jak cholera gorsetu, nigdy nie uczyła się ładnie mówić, nigdy nie uczyła się uskuteczniać ponętnego wzroku, to wszystko ją ominęło, bo wychowała się w normalnej, szarej rodzinie. I wolałaby pozostać takim szaraczkiem, pamiętać swe prawdziwe imię i nazwisko, zamiast stawać się eksperymentem laboratoriów MORII, który w każdej chwili może zostać zaatakowany przez żądze pożarcia kogokolwiek, jak najprędzej. To byłoby straszne. Gdyby nagle napadła ją chęć pożarcia siedzącej obok kocicy. Nie mogłaby się później pogodzić z odebraniem światu kogoś tak pięknego.
    Wtem, białowłosa na czworakach przekradła się naprzeciw ciemnowłosej. Ta zmieniła ustawienie swoich nóg tak, aby siedzieć po turecku, coby towarzyszka mogła usiąść troszkę bliżej. Podświadomie zapraszała ją o wiele bliżej, to dziwne. Przecież ledwie się poznały, Walentynka nawet nie zdążyła poznać jej imienia, a już chciała mieć ją jak najbliżej. Powiedzmy sobie szczerze, aparycja kocicy zauroczyła ciemnowłosą. Już nawet nie pamiętała o Agnes, do której się tak czule tuliła paręnaście godzin temu.
    V już miała odpowiadać na zadane jej pytania, lecz przerwał jej cichy śmiech dziewczyny, który był bardzo miły dla ucha i dźwięczny. A jakże radosny. Kruczoczarna pokiwała głową przecząco, nieco nerwowo przy okazji
    - W żadnym wypadku! Po prostu... Wyglądasz tak kobieco... No wiesz, krągłości, te sprawy. Yhm... Ja jestem Valentine. Niektórzy mówią mi Walentynka. Jak kto woli. Co do spieszenia się... Chyba nie. Całkiem miło będzie tu jeszcze troszkę dłużej posiedzieć. - podsumowała wszystko Valentine, uśmiechając się nikle. Ciemnozielonym oczętom nie umknęły ruchy palców białowłosej. Tak delikatnie wodziła nimi po piasku, że przez chwilę dziewczyna wyobraziła sobie, że ten piasek jest jej własną skórą. Przygryzła delikatnie wargę i momentalnie skarciła się za swoje zboczone myśli. Jak widać, wizyta w Świecie Ludzi trochę zepsuła jej psychikę. Ewentualnie to wina kocicy, której niektóre ruchy były co najmniej dwuznaczne.
    Wtem kocie oczy podniosły się ku niebu. Rzeczywiście, klucz ptaków akurat przelatywał nieopodal. V uśmiechnęła się mimowolnie, słysząc ich piękny śpiew. Vivi jednak uznała go chyba za zbędny. No tak, kocie nawyki. Jej warknięcia i uderzanie ogonem o piasek były dosyć czarujące. Valentine pierwszy raz od dłuższego czasu uśmiechnęła się tak, że widać było szereg jej śnieżnobiałych ząbków.
    - Nie martw się nimi. Już poleciały, nie będą cię niepokoić. - powiedziała jeszcze, aby upewnić się, że Dachowiec nie będzie chciał skoczyć na jednego z ptaszków z morderczymi zamiarami. To nie byłoby fajne...
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Sierpień 2012, 00:28   

    Ona się czuła nieswojo? Dobrze, że Vivi nie poczuła wzroku tej niby niewinnej istotki na swoich piersiach. (:p )
    Cécile uważnie przysłuchiwała się towarzyszce i słysząc jej wypowiedź roześmiała się przyjemnie i pokręciła rozbawiona głową zaraz mrużąc te swe kocie oczy i wbiła je w patrzałki owej istotki, która siedziała naprzeciw niej i to po turecku. Wyglądała w tej pozycji naprawdę słodko.

    -W takim razie lubisz się kąpać , albo opalać albo albo hm…spacerować? –

    Utkwiła wzrok w rozmówczyni i chwilę później zamachała zadowolona ogonem suwając nim zaczepnie po stópce towarzyszki.

    -Całe szczęście, że odleciały. Naprawdę miały szczęście po pierwsze, że zniknęły, a po drugie, że Ty jesteś. Przy Tobie raczej nie zaatakowałabym ich chociaż by mnie mocno korciło nie dając mi spokoju. -

    Wielka szkoda, że białowłosa nie miała mocy czytania w myślach, aw. Wtedy by się działo huhu.
    Położyła się na brzuchu i zgięła nogi w kolanach delikatnie nimi machając wraz z ogonem, co także mogło wyglądać zabawnie.

    - Będziesz zatem skazana moja droga na moje towarzystwo, chyba nie masz nic przeciwko? Postaram się być przyjemna.-

    Zachichotała i sunęła ogonem tym razem obok stópek czarnulki.
    Swoją drogą zastanawiała się teraz kocica w jakim wieku może być ta panieneczka.
    Wsunęła swe dłonie we własne włosy jednocześnie łokciami podpierając się o ziemie.

    -Powinnaś skorzystać, że tu jesteś.. Kocham przyrodę, a najbardziej jej morze. –

    Szepnęła swym tajemniczym głosem i zaraz przeciągnęła się jak na prawdziwego kocura przystało i ruszyła się z miejsca. Wstała i odeszła o dwa kroki od zielonookiej i zawołała ją grzecznie dłonią w swoją stronę.
    Czas by się zapoznały i każda z ich przekonała się jaka jest ta druga i czy warto dzielić wspólnie czas.
    Valentine
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Sierpień 2012, 18:44   

    Rzeczywiście, nieco zboczony wzrok Walentynki lądujący z miejsca na nieodpowiednich partiach ciała dziewczyny... mógł sprawiać, że ona poczułaby się nieswojo. Ale to przecież jej wina! Czemu od razu tak się nachylała? Przecież mogła stać prosto, bez eksponowania biustu, prawda? W każdym bądź razie, czarnowłosa dawno już zostawiła w spokoju tę kwestię i aby nie dekorować twarzy rumieńcem, a umysłu wyrzutami sumienia - po prostu skupiła się na czym innym. Dobrym obiektem była cała osoba Vivienn, a zwłaszcza pytania przez nią zadawane. Byleby tylko znowu nie dać rumieńcowi wpełznąć na nieco blade lico, a będzie okej. Chociaż, suwanie ogonem po jej stopie był całkiem miłe i nieco łaskoczące. Dlatego też, obok cichutkiego śmiechu, Valentine wpuściła nieco różu na swą facjatę, mimo że wcale nie chciała. Westchnęła cicho, przyznając się w myślach do porażki.
    - Tak właściwie, to ani jedno, ani drugie, ani... trzecie. Najbardziej to lubię się obijać, to pewne. - odparła spokojnie, nie potrzebując nawet chwili namysłu. Była rasowym leniem, i gdyby nie instynkty zabójcy, pewnie nawet nie polowałaby na ludzi, uważając to za nazbyt wyczerpujące. Ale teraz, siedząc tak sobie spokojnie na plaży, obserwując czyściutką, błękitną wodę, miała wszystko, czego jej było potrzeba. I tak, racja. Przeniosła swe zielone oczy z kocicy na wodę, bo jej ciało było jednak zbyt ponętne i nawet tak niewinna osóbka jak V miała problemy z opanowaniem się. Ale cii, nikt nie musi o tym wiedzieć.
    - Hę? A co jest we mnie takiego specjalnego? - spytała zaskoczona, zaraz po tym, jak Vivienn w dosyć zawiły sposób ją skomplementowała. Niespecjalnie rozumiała, co do tych całych ptaków ma jej osóbka, ale niech będzie. Wszak nie musiała nic wiedzieć na ten temat, chociaż... To było ciut podejrzane. W każdym bądź razie, na następne słowa białowłosej uśmiechnęła się przyjemnie, zachowując milczenie. Werbalny sposób przekazywania informacji przyda jej się bardziej dopiero za parę chwil. A może nie przyda się wcale? Kocica wstała i po przejściu kilku kroków z ciekawskim wzrokiem Walentynki na sobie, pokazała jej, aby do niej dołączyła. Mimo, że w umyśle zrodziły się jakieś wątpliwości, ciało zareagowało od razu. Dziewczyna wstała i natychmiast poszła za Vivi, jakby została trafiona jakimś zaklęciem. Ale cóż, tak to już bywa, kiedy spotyka się na swojej drodze istoty zdolne oczarować swym wyglądem. Chociaż Brytyjka nie bała się, w żadnym wypadku. Gdyby był to mężczyzna, od razu przyszedłby jej do głowy najgorszy z możliwych scenariuszy - że zostanie zaciągnięta do jakiejś jaskini, zgwałcona i zamordowana. Ale po Vivienn czegoś takiego się spodziewać nie można.
    A może jednak...?
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Sierpień 2012, 12:17   

    Szła w stronę błękitnego morza. Wyciągnęła dłoń w stronę Valentynki, poruszyła śmiesznie swoimi palcami i stawiała wciąż kroki przed siebie.
    Uśmiechnęła się kącikiem swych warg słysząc jej pytanie.

    - Masz lustro w swoim domku słodka dziewczynko? Widziałaś się w nim? –

    Odpowiedziała jej pytaniem na pytanie . Nie minęła dłuższa chwila, a stopy kocicy wylądowały w wodzie, której fala obmyła szczupłe Vivienkowe łydki.
    Kobietka wpatrzyła się w buźkę towarzyszki.

    -Jesteś gotowa na owocną kąpiel? –

    Wyrzuciła z ust o dziwo łagodnie swe słowa, ogonem suwała po tafli przejrzystego morza.
    Tak..ono było niemożliwie piękne, czyste… widać było dno. Więc jak kąpieli oprzeć się?
    Nie.. po Vivienn nie można było się spodziewać aż takich podłych rzeczy.
    Lubiła psocić, ale nie burzyć komuś cały świat.
    No chyba, że wywrócić go do góry nogami ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
    Białowłosa stanęła w miejscu obserwując rozmówczynię. Wbiła w jej oczy swoje zupełnie jakby chciała ją przejrzeć na wylot, no bo co takiej ślicznotce w duszy gra…?
    Chwilę później zielone oczy przeniosły się na niebo, kociczka wciągnęła mocno nosem zapach nieco wilgotnego powietrza.
    Nozdrza jej drobnego nosa rozszerzyły się, a jej uśmiech wkradł się na jej twarz zupełnie jakby wielce cieszyła ją własna obecność w danym miejscu.
    Zachwycała się tym terenem. Był doprawdy niezwykły, czarujący.
    Sądzę, że ktoś kto kocha przyrodę na swój sposób doskonale to zrozumie.
    Zresztą Vienn uwielbiała korzystać z otaczającego ją świata jak najlepiej. Nie znosiła marnować żadnej z wolnych chwil.
    Często gdy tylko występowała pustka w jej wolnym czasie szybko to zmieniała poszukując przygód.

    Kiedy już stała w wodzie czekając na dziewczynę, Vivienn popatrzyła na nią przepraszającym spojrzeniem , skinęła lekko głową.

    -Wybacz , muszę znikać, mam pilną sprawę do załatwienia, wzywają mnie. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy! -

    Rzucając te słowa głośno i pewnie w stronę dziewczyny już oddalając się od niej w końcu zniknęła gdzieś w wysokiej trawie.

    / zt/
    Emanuella
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Kwiecień 2013, 19:13   

    Emanuella była istotą lubiącą piękne miejsca, gdzie można było nacieszyć oko, ale i spędzić miło czas. Takim miejscem z pewnością była owa plaża. Była tutaj zupełnie nowa, praktycznie nikogo nie znała, więc sama musiała odnaleźć plaże. Cieszyła się, że jako marionetka nie odczuwa bólu nóg czy innych dolegliwości związanych z długim chodzeniem. W innym wypadku już w połowie drogi zapewne by zrezygnowała. W końcu jednak jej oczy ujrzały nieskazitelne morze i aż jęknęła z wrażenia. Była prostą osóbką, tak więc nawet małe rzeczy robiły na niej ogromne wrażenie. Tak było i teraz. Rozejrzała się dookoła czy ktoś tu jest, a gdy upewniła się, że nikogo nie ma, czym prędzej zsunęła z nóg buty i pobiegła przed siebie. Czuła pod gołymi stopami miękki piasek. Przy samym brzegu zwolniła i popatrzyła jeszcze raz na morze. Była niepewna czy ma wejść czy może pozostać w takiej odległości.
    -Tak długo tutaj szłam, że nie mogę stąd odejść nie wchodząc nawet stopą do wody-pomyślała, uśmiechając się delikatnie pod nosem. Miała dzisiaj wyjątkowo dobry humor, co zresztą było widać, gdyż praktycznie ciągle wykrzywiała pełne usta w uśmiech. Wysunęła najpierw jedną nogę, obawiając się jak jej ciało zareaguje.
    Chłodna woda obmyła jej stopę, a Emanuella jęknęła, czując chłód. Wiadomo, że morze nie mogło mieć ciepłej temperatury, dlatego dziewczyna nie była w ogóle zaskoczona zimnem, jakie poczuła. Powoli ruszyła przed siebie, wchodząc coraz to głębiej i głębiej. Fale delikatnie uderzały w jej nogi, potem w uda i wtedy marionetka postanowiła zatrzymać się. Stała tak, całkowicie samotna, pochłonięta swoimi własnymi myślami. W końcu opadając do tyłu, położyła się na wodzie. Tafla unosiła ją, co chwila kołysząc, zaś dziewczyna wpatrywała się wielkimi oczami w czyste niebo. Miała spokojne życie, ale nie tego oczekiwała. Samotność potrafi być przyjemna, lecz do pewnego momentu.
    -Życie marionetki jest takie...puste-powiedziała do siebie i zachichotała. Przecież była marionetką, a lalki na ogół są puste.
    Valentine
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Lipiec 2013, 20:28   

    Cóż, nie dało się ukryć, że to morze rzeczywiście było bardzo piękne. Nieskazitelnie czysta woda, do tego piasek, który tak przyjemnie pieścił bose stopy. Żyć, nie umierać, co? A chwile spędzone na tejże plaży, przy mile przygrzewającym słonku, niewątpliwie bez problemu można było zaliczyć do tych wyjątkowo udanych. Leżeć, leżeć, wsłuchiwać się w szum fal, czy śpiew ptaków i mieć tą błogą świadomość, że w miejscu takim, jak to nic złego nie może się stać; nikt nie przeszkodzi nam w odpoczynku. Ha, przy niczym nie zmąconym spokoju dałoby radę pewnie i tak zasnąć.
    Jednakowoż nie w tym sęk. Bo choć nad tym, jak urokliwe i czarujące było to miejsce można by się bardzo długo rozwodzić, to szkopuł tkwił w czymś zupełnie innym. A mianowicie, zapytana Walentynka wspominała wcześniej, że za kąpielami jako-tako nie przepadała. Choć czysta woda kusiła, to i lenistwo dawało się we znaki…
    Mimo to, pomimo początkowego wahania, delikatnie ujęła dłoń Vivienn w swoją, krocząc tuż u jej boku. Kątem oka też przyglądała się jej, tak, by nie mogła tego zauważyć. A przynajmniej taki był plan… Nie miała pojęcia, czy przed bystrym wzrokiem dachowca coś takiego może umknąć. Oj, ale co mogła poradzić? Postać kotki naprawdę ją ujęła. Jej aparycja… Naprawdę była bardzo ładna. Budziło to u niej zachwyt, jak i pewne ukłucie zazdrości, które starała się jednak zignorować. Póki co cieszyła się tym, że była tak blisko równie pięknej istoty. Nawet nikły uśmiech wpłynął na jej usta, gdy tak o tym pomyślała. Szkoda, że nie dorównywała jej urodą choć w pewnym stopniu… Tak w każdym bądź razie. Kompleksy? Odrobinkę. No, ale nic! Szybko się otrząsnęła. Nie zamierzała dłużej łamać sobie nad tym główki. Zwłaszcza, że w tej chwili miała zgoła inne zajęcia, które bardziej zasługiwały na jej uwagę niż coś takiego.
    Słodka… dziewczynko…? Rumieniec znów wpłynął na jej bladą buźkę. Jak można tak zawstydzać biedną Ludożerkę (jakkolwiek by to nie brzmiało, khu…)? To się nie godzi! A nuż, widelec spłonie tu przy niej ze wstydu i zamiast z czarnowłosą V, kotka będzie miała do czynienia jedynie z marną kupką popiołu? Oj, dobrze już, wyolbrzymiam nieco. Ale i tak nie podobało jej się to, z jaką łatwością jej towarzyszka wprowadzała ją w zakłopotanie. Dlaczego? Dlaczego tak na nią działała?
    Yhm… Owszem, widziałam się w nim. Nie zauważyłam wtedy niczego nadzwyczajnego. – odpowiedziała, nieco niewyraźnie i uciekła gdzieś wzrokiem. Choć żałowała nieco, że nie mogła dłużej się jej tak z ukrycia przypatrywać… Oj, głupio jej było troszkę przy takich sugestiach, ot. Po prostu. A i ciężko było jej się do tego tak otwarcie przyznać.
    Pomijając… najwyraźniej przyszedł wreszcie czas na tę nieszczęsną kąpiel. Prawie się przewróciła, kiedy Vivi tak niespodziewanie stanęła. Na tyle ją zaabsorbowało nie danie po sobie zbytnio poznać, jak bardzo brała do siebie wszystkie te jej sugestie, że nie od razu zauważyła, że były już u celu ich małego spacerku. A tuż po tym to przenikliwe spojrzenie Dachowca… brr. Aż ją dreszcze przeszły. Uczucie zgoła nieprzyjemne.
    Zmarszczyła nieznacznie nosek i przeniosła wzrok tych swoich zielonych ślepi na powierzchnię wody. Nie, nie weszła do niej. Jakoś tak… oj, nie miała ochoty, nie i koniec. Nawet pomimo tego, że jej rozmówczyni już w niej stała. Uparła się. Zresztą… jak się po chwili okazało, nie było takiej potrzeby. Zielonooka musiała już ją bowiem, niestety, zostawić. Siły wyższe, huh? No cóż… Trochę żal, ale trudno. Wzywają ją? Skoro tak, to i zatrzymywać jej nie będzie. Pewnie to jakieś ważne sprawy… ech. No, ale to, że jednak nie będzie musiała wchodzić do wody przyjęła ze swoistą ulgą. Nie bała się jej co prawda, ani nic z tych rzeczy, ale… nie.
    Niemniej jednak, kiedy już Reusen się oddaliła, nie miała dłużej co robić w tym miejscu. Pozwoliła sobie jedynie na cichutkie westchnienie, mruknęła pod nosem coś, co zabrzmiało jak "do zobaczenia" (nu, pomińmy ten nieco opóźniony refleks i to, że kotka nie mogła już tego usłyszeć). Otrzepała też ubranie z piasku i sama czym prędzej stamtąd zniknęła. Była Walentynka, nie ma Walentynki! Czary, co?

    z/t.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 9