Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Nie wiadomo jakim cudem, ale tu znalazło się jedynie kilka grobowców w pełni zdewastowanych. I znów ta perfidna purpurowa mgiełka przyprawiająca o dodatkowe ciarki.
Karciana Szajka: Król Godność: Lord Oleander de Roitelette Wiek: Od dawna jest dorosły, choć wciąż wygląda na 16 lat. Lubi: Siebie, władzę, swoje bestie, wszystko co krwawe i potworne Nie lubi: Mleka, a fe! Wzrost / waga: 160 cm czystego zła! (+ 4 cm dzięki butom) / Lekka niedowaga Aktualny ubiór: Beżowa koszula, brązowy krawat z przyczepioną kościaną broszą, czarne spodnie, wysokie skórzane buty zapinane na klamry i ozdobione z przodu króliczymi czaszkami, długi, czarny płaszcz. Do tego klasyczny, czarny kapelusz z doczepionym niewielkim ptasim szkieletem oraz kartą Króla Pik. Znaki szczególne: Androgyniczna uroda, dwubarwność tęczówki i ledwie widoczne źrenice Bestia: Yūrei – Morita, Eques – Pan Jednorożek, Noaliks – Christo, Avi – Dolly Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Duszy, Kłamstwożerca SPECJALNE: Administrator-Zombie, Grafik | Maskotka Forum
Dołączył: 25 Lis 2010 Posty: 2309
Wysłany: 18 Czerwiec 2011, 15:59
Ach, cóż za przeuroczy wieczór! Niebo ciemne jak smoła, bez ani jednej gwiazdeczki. Idealnie pasowało do ponurej okolicy, do której akurat zawędrował Oleander. Zapewne nawet dzienne światło niewiele by jej pomogło, wciąż byłyby to upiorne pozostałości grobowców. Jednak właśnie za tę atmosferę, niczym wyjętą z horroru chłopak uwielbiał okolice Mrocznych Zaułków. Czego nie mógł powiedzieć o większej części Krainy Luster. Oleander nie do końca widział po czym stąpa z uwagi na otaczające go ciemności i purpurową mgiełkę, owijającą się wokół jego kostek. Końcem drewnianej laski, którą trzymał w prawej ręce uderzył kilka razy o ziemię, aż usłyszał charakterystyczny stukot kamiennych płyt. To był dobry znak. Przynajmniej nie zabłoci swoich pięknych butów, bądź też nie przewróci i nie ubrudzi drogiego stroju, szytego na miarę. A cóż to był za śliczny ubiór! Elegancka koszula w kolorze grafitu ze srebrnymi guzikami, na niej dopasowana czarna kamizelka, och, i ta przesłodka purpurowa kokardka zawiązana pod szyją, dodająca chłopcu uroku. Wbrew temu co można sądzić po tej właśnie wstążeczce czy butach na obcasie, był to jeden z bardziej chłopięcych strojów Oleandra. Nawet swoje długie, jasne włosy związał w warkocz. Może i nie była to najbardziej męska fryzura, jaką można sobie wyobrazić, lecz gdy rozpuszczone włoski tak opadały mu na twarz i ramiona, nie można było pozbyć się wrażenia, że jednak rozmawia się ze śliczną dziewczynką o odrobinę chłopięcym głosie. Tak, to zdecydowanie najbardziej denerwowało paniczyka. Choć bardzo przepadał za swoim wyglądem, ba, uważał się za najbardziej urodziwą osobę na świecie, to jednak nie chciał być wiecznie brany za „młodą damę”. Z jednej strony mógł chełpić się tym, że jest bardziej uważany za piękniejszego niż większość dziewcząt, jednak z drugiej strony, przecież dziewczynką nie był. To takie frustrujące dla kogoś, kto za wszelką cenę chce być alfą i omegą. Idąc przed siebie, wciąż postukiwał laską o ziemię. Myśli chłopca praktycznie cały czas kręciły się wokół jego osoby. Tak, myślał tylko osobie i to pod każdym względem. Teraz również jego głowę zaprzątały jedynie myśli o tym, jak ślicznie wygląda oraz jak to fajnie byłoby nad kimś się poznęcać dla własnej przyjemności. Dawno nie miałem okazji nikogo skrzywdzić. To straszne! – przemknęło mu przez myśl. Dla Oleandra faktycznie tragedia, choć normalny człowiek wziął by go za psychopatę. Kiedy chodzenie już mu się znudziło, wypatrzył większy kamień i podszedł do niego. Po powierzchownych oględzinach, czy aby na pewno nadaje się na miejsce do siedzenia i czy jest odpowiednio czysty, przysiadł na nim, zakładając nogę na nogę i odchylając głowę w tył, by lepiej widzieć mdłe, czarne niebo.
ADMIN NA URLOPIE. W razie problemów, proszę kontaktować się z Tykiem i Mari.
Grapevine
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 18 Czerwiec 2011, 20:57
Dziewczyna spokojnym, a za razem wolnym krokiem wędrowała pomiędzy grobowcami. Bardzo zaciekawiła się purpurowa mgła, która była taka, dziwnie... przerażająca. Grapevine zaczęła myśleć, o nie wiadomo czym i patrzyła swoimi kolorowymi oczyma głęboko w niebo. Było czarne ja smoła, a nie widniała na nim, ani jedna gwiazda. Nagle zobaczyła pewną istotę, która prawdopodobnie była dziewczyną, ale postanowiła się o tym przekonać. Zaczęła biec truchtem do tajemniczej... osoby. Ciekawiła ją tylko jedna rzecz, to że owy "ktoś" miał w ręku drewnianą laską. Czy był stary? Tego nie mogła stwierdzić, dlatego postanowiła przyspieszyć. Tak też zrobiła, a gdy była nie daleko istoty powiedziała do niej, patrząc na jej dziwne oczy :
- Cześć! Jak masz na imię, bo ja jestem Grape... Grapevine. Mam nadzieję, że... Ci nie prze... przeszkadzam.
Nie wiedziała dlaczego, ale mało męski chłopak robił taką dziwną minę, że się zaczynała bać. Jeszcze atmosfera tego miejsca była dobijająca. Może mina obojniaczka była normalna, ale Winorośl i tak go się bała. Och... jedyna rzecz, która w chłopaku była bardzo fajna to jego bardzo piękne i lśniące włosy. Wisienka nie miała zamiaru źle myśleć o tajemniczym, lecz inaczej jej nie wychodziło. Po prostu musiała o czymś myśleć, była taka... samotna? Tak to trafne określenie! Głupia Baśniopisarka, dalej gapiła się na chłopaka, po czym kiwnęła głową w bok i powiedziała jeszcze bardziej przestraszona :
- Wiesz... masz bardzo łą... ładne wło... włosy! - po tych słowach zaczęła troszkę wyraźniej - Bardzo mi się podobają, są takie lśniące i mają ładny kolorek. Mam nadzieję, że nie uważasz, mnie za kom... kompletną idiotkę.
Po swojej krótkiej, lecz męczącej przemowie walnęła się w głowę i zaczęła szukać wygodnego miejsca, w którym mogłaby usiąść. Wkrótce znalazła duży kamień, który był niedaleko skały, na której siedział wędrowiec. Dziewczyna nie wiedziała co ma robić, więc pospiesznie wyjęła kartkę i zaczęła coś bazgrolić. Starała się narysować podobiznę "kolegi". Nie wiedziała, czy jej praca spodoba się podróżnemu. Miała jednak pocieszenie, że innym jej prace przypadały do gustu. Tak się bała! Jednak nie mogła być tu dłużej, miała zamiar iść stąd tak daleko, ale coś ją tu zatrzymywało. Szybko wstała, popatrzyła ostatni raz na chłopaka i pobiegła w swoją stronę. Biegła przed siebie, bo nie wiedziała co z sobą zrobić. Dziwne... nie u niej to normalne i to bardzo.
Karciana Szajka: Król Godność: Lord Oleander de Roitelette Wiek: Od dawna jest dorosły, choć wciąż wygląda na 16 lat. Lubi: Siebie, władzę, swoje bestie, wszystko co krwawe i potworne Nie lubi: Mleka, a fe! Wzrost / waga: 160 cm czystego zła! (+ 4 cm dzięki butom) / Lekka niedowaga Aktualny ubiór: Beżowa koszula, brązowy krawat z przyczepioną kościaną broszą, czarne spodnie, wysokie skórzane buty zapinane na klamry i ozdobione z przodu króliczymi czaszkami, długi, czarny płaszcz. Do tego klasyczny, czarny kapelusz z doczepionym niewielkim ptasim szkieletem oraz kartą Króla Pik. Znaki szczególne: Androgyniczna uroda, dwubarwność tęczówki i ledwie widoczne źrenice Bestia: Yūrei – Morita, Eques – Pan Jednorożek, Noaliks – Christo, Avi – Dolly Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Duszy, Kłamstwożerca SPECJALNE: Administrator-Zombie, Grafik | Maskotka Forum
Dołączył: 25 Lis 2010 Posty: 2309
Wysłany: 26 Czerwiec 2011, 14:32
Nie zmieniając pozycji, Oleander kątem oka zerknął w stronę, z której dosłyszał szelest. Na tyle, na ile mógł zobaczyć, dojrzał postać, jak sądził, dziewczyny. Niezbyt wysokiej i o zdecydowanie dziwnym guście odnośnie barw, ponieważ mimo wszechobecnych ciemności, kolory jej stroju i włosów wyraźnie się odznaczały. Cóż, nie można powiedzieć by chłopak szczególnie się nią przejął. Raczej kompletnie zignorował i już po chwili wzrok znów wbił w czarne jak smoła niebo. Właściwie, to właśnie z nią mu się kojarzyło. Jak gdyby zaglądał właśnie do wnętrza olbrzymiego kotła z czarną, gorącą mazią, którą można by oblać jakiegoś nieszczęśnika.
Słysząc słowa dziewczyny, opuścił głowę i spojrzał na nią z politowaniem, jednak nic nie odpowiedział. Wyglądała cokolwiek dziwacznie. Zero elegancji, zero klasy. Ostra ocena gościa nie była niczym dziwnym w przypadku Oleandra, który samego siebie uważał za istny ideał, a wszyscy inni są be i w ogóle to nie zasługują nawet na to, żeby na patrzeć. Miny zbyt groźniej nie miał, toteż zapewne nie zrozumiałby dlaczego dziewczyna już teraz się go wystraszyła. Przecież nawet w najmniejszym stopniu nie pokazał, jaki potrafi być przerażający! W tej chwili jego oblicze było raczej beznamiętne, mina chłopca wyrażała nie tyle złość czy złe zamiary, co wybitne znudzenie. Dziewczyna jakoś szczególnie go nie zaciekawiła, a sam Oleander sprawiał wrażenie, jak gdyby zupełnie jej nie słuchał, a jedynie przyglądał się swoimi różnokolorowymi ślepiami. Po kolejnej wypowiedzi nieznajomej, wciąż milczał i to przez dłuższą chwilę, po czym usiadł w lekkim rozkroku i nareszcie raczył do niej przemówić.
- Ano. Uważam. – odparł, posyłając dziewczynie nieco podły uśmieszek, choć jego głos brzmiał całkiem miło. – Wiem, że są ładne. Przecież są moje. – dodał, wciąż się uśmiechając i odruchowo dotknął warkocza.
No, tak. Wszystko, co Oleandrowe, musi być piękne. Przynajmniej w jego przekonaniu. Wziął w palce końcówkę warkocza i przyłożył do ust. Jego włosy nie tylko były lśniące i miały piękną barwę, ale były także bardzo mięciutkie. Uśmiechnął się nieco milej, czując ich delikatny dotyk na twarzy. Zaraz odrzucił warkocz w tył i oparł łokcie na kolanach. Dalej obserwował wyczyny nieznajomej, coraz mocniej utwierdzając się w przekonaniu, że chyba jest leciutko stuknięta. Wciąż się jąkała, miotała i na dodatek jakoś dziwnie wyglądała. Jak dla Króliczka, takie podchodzenie nocą do zupełnie obcych ludzi i podawanie swoich danych osobowych było nieco dziwne, ale cóż. Ostatecznie był w krainie pełnej dziwów. Najwyższa pora przywyknąć, że tutaj zawsze będzie spotykał dziwaków. Jako, że nie specjalnie chłopca obchodziło co też nieznajoma dziewczyna wyprawia, znów wbił wzrok w czarne niebo, zaciskając dłoń na swojej lasce, której wbrew pozorom wcale nie nosił, gdyż był stary, zmęczony bądź kulawy, a zwyczajnie dla ozdoby. Jako taki modny dodatek, o.
Westchnął cichutko, po czym podniósł się z kamienia, wspierając o laskę. Popatrzcie! Właśnie do czegoś się przydała! Rzucił ostatnie spojrzenie na dziewczynę, po czym odwrócił się na pięcie i zaczął powoli maszerować ścieżką, którą tu trafił.
Godność: Verna Sari de Clare Wiek: 24 lata, rzekomo Rasa: Cyrkowiec Lubi: Siebie Nie lubi: Ciebie Wzrost / waga: 174 cm / 64 kg Aktualny ubiór: Sukienka w soczystym kolorze czerwieni, zwiewna, na ramiączkach, odsłaniające pokryte bliznami ciało. Czarny, koronkowy pasek, wojskowe, wysokie buty. Znak Trefl wyszyty na lewej piersi. Znaki szczególne: Ona cała jest szczególna! Karminowy tatuważ koło prawego oka, kolczyk w dolnej wardze Pan / Sługa: Od dzi? sama sobie Pani?|| Laleczka w ludzkim ciele - Wiku? *_* Pod ręką: Kolorowe, owocowe sukiereczki, przemycone papierosy miętowe - cieńkie, oprawiony w skórę notes z metalowymi klamrami, kluczyk zawieszony na szyi, fantazyjny, przypominający lecącego motyla Broń: Składany nóż, dłonie, krótka włócznia z wiśni Stan zdrowia: Zdrowiutka SPECJALNE: Upiorna Księżniczka (Halloween 2011)
Dołączył: 08 Maj 2011 Posty: 265
Wysłany: 25 Wrzesień 2011, 16:48
Verna szła wolnym krokiem, patrząc pod stopy, które wzburzały obłoki szarego pyłu, mieszającego się usilnie z rdzawą, gęstą mgiełką, przez co wypatrzenie cokolwiek na podłożu było dość trudnym zadaniem. Nawet w tym miejscu panował soczysty półmrok, a dookoła wyrastały strzeliste szkielety drzew pozbawione szlachetnego listowia, konary zawijały się w surrealistyczne wzory, kreśląc ciemne smugi na szarym, równie ekscytującym firmamencie przesłoniętym równie kolorowymi, szarymi chmurami. Po prostu radość, słodycz i swoboda paraliżowały każdego przechodnia. Kobieta uniosła wolno głowę, zadzierając szpiczasty podbródek. Na twarzy Królowej malowało się zamyślenie, jednak to nie ono mogło zastanawiać, a trupia bladość, która okryła alabastrową cerę. Nos zmarszczył się niespodziewanie z niechęcią, gdy chłodne, nieruchome oczy natrafiły na kupę gruzu, która niegdyś musiała być grobowcem.
Odetchnęła głęboko, przecierając dłonią powieki, jakby chciała ściągnąć z nich niewidoczną błonę, przesłaniającą źrenicę bielmem zmęczenia, ale także głęboko ukrytego wzburzenia. Chociaż od rozmowy z Viperem minęło zaledwie kilka godzin, czuła się, jakby upłynęło nie więcej niż parę minut. W tym czasie jednak zdążyła odświeżyć się w swej królewskiej łazience, skroplić uspokajającym aromatem fiołków, zmienić wyzywający strój kobiety sukcesu w coś bardziej wygodnego, a mianowicie zwykłe dżinsowe spodnie w odcieniu ciemnej szarości, do tego top w morskim kolorze, a także niemal nierozłączne trepy z wysoką, twardą cholewą, okraszone metalowymi, czarnymi klamrami. Skórzana, również szara, kurtka chroniła przed postępującym chłodem, który wkradał się do Spectrofobii zdradliwymi kroczkami, wyciskając całe ciepło z otoczenia.
Kopnęła jakiś kamulec, owijając ramiona szczelnie dłońmi. Pokręciła głową, zaciskając kurczowo powieki, czując niemiłe pulsowanie pod oczami oraz w skroniach.
Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Pomyślała, zwilżając górną wargę językiem. Zaschło jej w ustach, przez co powietrze drapało w gardle, prześlizgując się przez nos i tchawicę, by napełnić płuca stęchłym odorem rozpadu i zgnilizny.
Spojrzała raz jeszcze w górę, jednak nie wiele jej to dało, gdyż słońce usilnie kryło się za smętnymi chmurzyskami, których brzuchy sunęły leniwie, niemal dotykając kolców obumarłych drzew.
Ów miejsce prawdopodobnie idealnie oddawało stan ducha Verny, brakowało jedynie ognistych refleksów burzy, a może porywistego wiatru, który targałby włosami Ludożerki.
Przysiadła na szczątkach jednego z grobowców,, przeczesując długie, czekoladowo brązowe włosy szponiastymi palcami. Kilka kosmyków pozostało na kolcach kłykci i nadgarstka. Uniosła tą dłoń nieco wyżej, przyglądając się matowym pasemkom, powiewającym na delikatnym wietrzyku. Strzepnęła je z ręki, krzywiąc usta w niezadowolonym grymasie. Zaklęła siarczyście, wbijając czubek prawego buta w ziemię. Mgiełka zawirowała koło jej kostek.
-Życie to jedno wielkie gówno, które trzeba uporządkować, wyrzucić i napełnić je nowym - sarknęła pod nosem.
Wstała, wyciągając się, by chociaż trochę ulżyć zdrętwiałym mięśniom. Dotknęła palcami ziemi, grzebiąc nimi w suchym piachu, następnie rozsunęła nogi, owijając dłonie dookoła łydek, by zgiąć się jeszcze bardziej, wywijając tułów między nogi. Wyprostowała się, uniosła lewą nogę, przytrzymała lewą ręką i wyprostowała ją w linii prostej. Oddychała przy tym miarowo, spokojnie. Przymknęła raz jeszcze powieki. Nie wiedziała dokładnie, jak to się stało, gdy oddała się serii kolejnych ćwiczeń. Pomagało jej to mimo wszystko uspokoić nerwy, nabrać dystansu do świata, za to wsłuchać się w siebie. Uśmiechnęła się pod nosem.
jak słońce złotem w ciszę lasu pryska, kiedy płaszczyzna obłąkana biegiem ucieka pędem szalona i śliska. Już nie pamiętam gór ogromnych wiecznią i nocy gęstej, gwiazdami nabitej, i pól płaszczyzny bezmiernej konaniem, śniegiem zmierzchnącej i puchem skro-litej. Już nie pamiętam, jak słońce w śnieg prószy i w biele sypie ciszę pyłem złota. Dzwonki polami biegną i szeleszczą, cisza osiada śniegu mgłą na płotach. Już nie pamiętam ! miasto zaczajone zza murów mgłą mi dusi jaźń zamarłą i krwią już niebo mdłych, przegniłym dymów nocą wyszło w ulice i dławi mi gardło...
Azari [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 1 Październik 2011, 19:27
Spokojnym krokiem szedłem obok zniszczonych grobowców. Postanowiłem trochę pozwiedzać co tam jest ciekawego. Całość wyglądała iście ponuro. Gołe drzewa straszące swą posturą którą niejeden mógłby pomylić z jakimś potworem. Dodatkowo mroczny klimat podtrzymywała mgła która skutecznie ograniczała pole widzenia. Ostatnio zacząłem więcej czasu spędzać w Krainie Luster... W końcu tu się urodziłem więc powinienem znać mniej więcej teren. Miejsce było nadzwyczaj mroczne, ale mimo to po kilku krokach zauważyłem jakąś żywą istotę, a do tego kobietę... Podszedłem do niej powoli przyglądając się co robi. Wyginała się we wszystkie strony. Robiła to z wielką gracją... może należała do cyrku znajdującego się w Krainie Luster.
-Siemka...
Powiedziałem dość niepewnie... Nie dlatego, że miałem jakieś trudności w rozmowie z nowymi ludźmi... Trochę może się bałem tej dziewczyny... Mało kto chodzi w to miejsce, aby się po prostu porozciągać.
Godność: Verna Sari de Clare Wiek: 24 lata, rzekomo Rasa: Cyrkowiec Lubi: Siebie Nie lubi: Ciebie Wzrost / waga: 174 cm / 64 kg Aktualny ubiór: Sukienka w soczystym kolorze czerwieni, zwiewna, na ramiączkach, odsłaniające pokryte bliznami ciało. Czarny, koronkowy pasek, wojskowe, wysokie buty. Znak Trefl wyszyty na lewej piersi. Znaki szczególne: Ona cała jest szczególna! Karminowy tatuważ koło prawego oka, kolczyk w dolnej wardze Pan / Sługa: Od dzi? sama sobie Pani?|| Laleczka w ludzkim ciele - Wiku? *_* Pod ręką: Kolorowe, owocowe sukiereczki, przemycone papierosy miętowe - cieńkie, oprawiony w skórę notes z metalowymi klamrami, kluczyk zawieszony na szyi, fantazyjny, przypominający lecącego motyla Broń: Składany nóż, dłonie, krótka włócznia z wiśni Stan zdrowia: Zdrowiutka SPECJALNE: Upiorna Księżniczka (Halloween 2011)
Dołączył: 08 Maj 2011 Posty: 265
Wysłany: 1 Październik 2011, 19:45
W trakcie wykonywania kolejnych czynności ćwiczebnych czuła, jak wściekłość przeradza się z wolna w ciszę, która niosła ukojenie. Wyprostowała się, łapiąc palcami prawą kostkę, by unieść nogę w linii prostej. Oddychała przy tym swobodnie, spokojnie. Poruszyła łopatkami, pozbywając się z tego miejsca odrętwienia. Przymknęła powieki, rozluźniając ciało, wypuszczając powietrze przez rozchylone delikatnie usta. Miała świadomość najmniejszej komórki swego ciała, słyszała więcej, niż przed chwilą. Był to dobry stan, o wiele bardziej zdrowszy od ślepej furii, która trawi wnętrzności, przewraca trzewia, pali krew i wszelką koncentrację.
Pokręciła wolno, niemal niezauważalnie, głową, unosząc dłoń do czoła, skąd starła perełki wilgoci. Palcami musnęła nasadę zrogowaciałej skóry, która przeistaczała się w dwa masywne rogi, zawijające się ku tyłowi. Odgarnęła niesforne kosmyki czekoladowych włosów. Prychnęła.
Że też dała się wyprowadzić z równowagi przez jakiegoś mężczyznę! Doprawdy, musiało się z nią dziać coś na prawdę nie dobrego, skoro traciła swe stoickie opanowanie.
Zadarła głowę, patrząc w mroczną, bezdenną przepaść, jaką było niebo, usłane miriadami gwiazd, niby przytłumionych, cichych, milczących. Nie można było dostrzec księżyca, przez co firmament wydawał się niekompletny, niczym dzieło niedokończone przez artystę. Ach, tak, to jej o czymś przypomniało, o własnym dziele, które stało osamotnione w pracowni, o płótnie wypełnionym jedynie konturami. Ale czy był sens go kończyć, czyż nie oddawało ono tego, jak się czuła? Jedynie konturem, nie pełnym bytem? Tak, było to dzieło idealne.
Westchnęła.
Wtem posłyszała czyjeś kroki, a zaraz potem do jej nozdrzy doszedł zapach Cienia, skradającego się mglistą ścieżką. Naraz wyprostowała się, przechodząc w rozluźnienia w stan czujności. Głos, zdawkowe Siemka. Siemka? A cóż to ma być? Slang niedojrzałych nastolatków? Uniosła w zapytaniu brew, jednak nie mógł tego dostrzec, gdyż stała do niego tyłem.
Uśmiechnęła się kącikiem ust, poruszając szponiastymi palcami, błyszczącymi matową czernią w mroku. Przesunęła palcem po ostrzu wyrastającym na prawym łokciem. Odchyliła się płynnie w bok, patrząc przez ramię lodowatym, błękitnym okiem przywodzącym na myśl kryształ akwamaryny. Uśmiechnęła się raz jeszcze, czując jak torebki jadowe na podniebieniu wypełniają się jadem. Ach, chodź tu do mnie, ptaszku, przybyłeś w samą porę.
-Witaj - szepnęła, stając przodem do niego, opierając dłoń na biodrze. Była fascynująca, gibka, dzika, o dwóch rogach wyrastających ponad czołem, o dłoniach pokrytych chitynowym pancerzem, smukła, kobieca, o przeszywającym spojrzeniu.
Przekrzywiła lekko głowę.
-Cóż to sprowadza takiego młodzieńca, jak ty w takie miejsce, jak to? - rzuciła filuternie, postępując krok w jego stronę.
jak słońce złotem w ciszę lasu pryska, kiedy płaszczyzna obłąkana biegiem ucieka pędem szalona i śliska. Już nie pamiętam gór ogromnych wiecznią i nocy gęstej, gwiazdami nabitej, i pól płaszczyzny bezmiernej konaniem, śniegiem zmierzchnącej i puchem skro-litej. Już nie pamiętam, jak słońce w śnieg prószy i w biele sypie ciszę pyłem złota. Dzwonki polami biegną i szeleszczą, cisza osiada śniegu mgłą na płotach. Już nie pamiętam ! miasto zaczajone zza murów mgłą mi dusi jaźń zamarłą i krwią już niebo mdłych, przegniłym dymów nocą wyszło w ulice i dławi mi gardło...
Azari [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 1 Październik 2011, 20:00
Gdy kobieta odwróciła się do mnie przodem cofnąłem się o krok. Ona wyglądała... strasznie. Rogi wyrastające z czoła, ręce pokryte chityną... Przez chwilę nawet przez myśl przeszło mi ucieczka. Jednak było by to najgłupsze co mogłem zrobić... przynajmniej tak mi się wydaje.
-Chciałem się przejść... aż zawędrowałem tutaj.
Odpowiedziałem na pytanie kobiety.
-A co robi tutaj taka kobieta jak Ty?
Zapytałem ciekaw. Teoretycznie gdyby odpowiedziała, że tu mieszka... nie zdziwił bym się. Ciekawiło mnie jaką ona rasę prezentuję. Nie znałem za dużo ras... W sumie znałem tylko Ludzi, Cienie oraz Dachowców.
-Jaką jesteś rasą?
Zapytałem bez namysłu nie czekając nawet, aż kobieta odpowie na pierwsze pytanie. Ciekawość po prostu mnie zżerała.
Godność: Verna Sari de Clare Wiek: 24 lata, rzekomo Rasa: Cyrkowiec Lubi: Siebie Nie lubi: Ciebie Wzrost / waga: 174 cm / 64 kg Aktualny ubiór: Sukienka w soczystym kolorze czerwieni, zwiewna, na ramiączkach, odsłaniające pokryte bliznami ciało. Czarny, koronkowy pasek, wojskowe, wysokie buty. Znak Trefl wyszyty na lewej piersi. Znaki szczególne: Ona cała jest szczególna! Karminowy tatuważ koło prawego oka, kolczyk w dolnej wardze Pan / Sługa: Od dzi? sama sobie Pani?|| Laleczka w ludzkim ciele - Wiku? *_* Pod ręką: Kolorowe, owocowe sukiereczki, przemycone papierosy miętowe - cieńkie, oprawiony w skórę notes z metalowymi klamrami, kluczyk zawieszony na szyi, fantazyjny, przypominający lecącego motyla Broń: Składany nóż, dłonie, krótka włócznia z wiśni Stan zdrowia: Zdrowiutka SPECJALNE: Upiorna Księżniczka (Halloween 2011)
Dołączył: 08 Maj 2011 Posty: 265
Wysłany: 1 Październik 2011, 20:16
Kobieta zaśmiała się dźwięcznie, acz głucho. Był to śmiech pozbawiony wszelkiej wesołości, pusty. Przymknęła na jedną chwilę powieki, dławiąc gorzki chichot. Spojrzała na niego ponownie. Dostrzegła strach i niepewność rysującą się w jego ciemnych oczach, ciekawość wylewającą się na zewnątrz, cofnięcie, sugerujące czysty instynkt samozachowawczy. Był młody i niedoświadczony, dostrzegał w niej jedynie powierzchowność, nie zagłębiał się dalej, oceniał wygląd, jak każdy młody samiec. Prychnęła, niczym rozgniewana kotka, chociaż zabrzmiało to raczej niczym syk węża. Typowy mężczyzna, z czasem, być może, nauczy się patrzeć na innych mniej górnolotnie. Może zacznie dostrzegać... głębię.
Robiło się coraz chłodniej. Splotła dłonie na kształtnych piersiach. Krwawa mgła spowijała ich stopy, pięła się ku łydkom. Wydawać by się mogło, że gęstnieje. Postanowiła się zabawić. Przecież mogła, prawda? Sięgnęła do jego umysłu, a był to akt bezszelestny i w ogóle niewyczuwalny, gdyż nie zagłębiała się w jego jaźń, a wydobywała zza granicy subtelne sygnały, które z wolna urzeczywistniały jego lęki, potęgowały je.
- Takie miejsca nie są zbyt bezpieczne dla dzieci, nigdy nie wiesz, kogo możesz tu spotkać... - odparła cicho, a cz wyraźnie na jego słowa.
Gdy padło pierwsze pytanie, zbliżyła się o kolejny krok, miękko, łagodnie, pełna promieniującej gracji.
- A jaką jestem kobietą, twoim zdaniem, hm? - zapytała, odbijając piłeczkę w jego stronę.
Czuła politowanie względem tego jegomościa. Był taki naiwny, taki... niedouczony.
Jego ciekawość była dziecinna, acz zrozumiała. Postanowiła być miła, do jakiegoś czasu. Czekała, aż moc zacznie działać, a jego strach się spotęguje.
-Jestem mieszanką wielu ras, chociaż tutaj zwą nas Cyrkowcami, ze względu na naszą... niespotykaną formę - odrzekła najspokojniej w świecie, postępując jeszcze jeden kroczek do przodu, by zrównać się z nim.
jak słońce złotem w ciszę lasu pryska, kiedy płaszczyzna obłąkana biegiem ucieka pędem szalona i śliska. Już nie pamiętam gór ogromnych wiecznią i nocy gęstej, gwiazdami nabitej, i pól płaszczyzny bezmiernej konaniem, śniegiem zmierzchnącej i puchem skro-litej. Już nie pamiętam, jak słońce w śnieg prószy i w biele sypie ciszę pyłem złota. Dzwonki polami biegną i szeleszczą, cisza osiada śniegu mgłą na płotach. Już nie pamiętam ! miasto zaczajone zza murów mgłą mi dusi jaźń zamarłą i krwią już niebo mdłych, przegniłym dymów nocą wyszło w ulice i dławi mi gardło...
Azari [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 1 Październik 2011, 20:29
Nie bardzo mi się podobało, że ta się do mnie zbliżała. Dodatkowo zagięła mnie swoim pytaniem... W sumie nawet nie wiedziałem jaka ona jest... no bo skąd? Pierwszy raz ją widzę...
-Hm... No nie wiem...
Odparłem wzruszając ramionami.
-Cyrkowiec... Pierwsze słyszę...
Dodałem po chwili pod nosem. Choć po dłuższym namyśle słyszałem o cyrkowcach jednak myślałem, że to nie chodzi o jakieś mieszanki różnych rasy...
-Ja jestem Cieniem. Zakładam, że już słyszałaś o tej rasie.
Kobieta była starsza co można było zauważyć na pierwszy rzut oka. Zapewne też dużo wiedziała o życiu i o innych rasach, a Cienie, jak mi się wydawało, jest dość często spotykaną rasą. Nie wiem skąd mi się wzięło takie odczucie.
@Edit
-Wiesz co... to ja może lepiej już pójdę. Nie jest to za przyjemne miejsce.
Zdanie to wypowiedziałem nawet bez większego namysłu. Chciałem sobie iść już od niej... była ona hmm... przerażająca.
-Do zobaczenia kiedy indziej.
Mimo, że wypowiedziałem to zdanie miałem nadzieję, że już jej nie spotkam... choć nie wiadomo co może mnie czekać w życiu.
z/t
Bast [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Maj 2012, 16:31
-A kiedy przyjdzie także po mnie... Zegarmistrz światła purpurowy... By mi zabe... - mężczyzna przerwał swój jękliwy koncert dla jednoosobowej publiczności, by przechylić się przez lewe ramię w tył, zwiesić łeb w dół i za grobem zwrócić nie całkiem jeszcze strawioną część dzisiejszego obiadu, obecnie przetykanego gęsto kłaczkami futra. Niby kocur nie miał prawie żadnej sierści, a mimo to jego żołądek zawsze kończył zapełniony tym syfem. Irytujące, naprawdę.
-Bełtać, cholerny świat. Zabełtać. - wymruczał niewesołym tonem sam do siebie, równocześnie prostując się i poprawiając na połamanej, kamiennej płycie nagrobnej, gdzie posadził wcześniej swój chudy tyłek. Wygodniej (o ile można tu mówić o jakiejkolwiek wygodzie) oparł się o sfatygowany nagrobek i po raz kolejny podniósł prawie już pustą butelkę do ust. Alkohol to wierny kompan, przynajmniej zdaniem Basta. Wierniejszy niż jakikolwiek nie-człowiek, w dodatku zawsze skłonny do wysłuchania twojego narzekania, pomocny i nawet butem nie próbuje rzucać, kiedy zaczynasz śpiewać. Pociągnął spory łyk, odstawił naczynie na miejsce obok siebie i potoczył znudzonym spojrzeniem po tonącym w karmazynowej mgle cmentarzu. To będzie kolejna długa noc. Ziewnął i odruchowo zawinął ogon tak, by ten znalazł się na jego kolanach. Nie lubił, kiedy zwisał nie wiadomo gdzie, podczas gdy on oddawał się drzemce. Tak było znacznie bezpieczniej.
Wiktor [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Maj 2012, 18:16
Nad Krainą Luster zapadły mroczne cienie... Wiktor rozejrzał się dookoła, delikatnie głaszcząc kciukiem wierzchnią stronę dłoni Riccio.
Czyżby skręcili w złą stronę? Albo właśnie w dobrą... Doprawdy, w tym świecie nigdy nic nie wiadomo. Zwłaszcza, gdy człowiek nie patrzy, gdzie idzie...
Drobna, dziecięca rączka laleczki wysunęła się z jego dużej dłoni, a blond czupryna zniknęła z pola widzenia.
- Cara, zwolnij! – krzyknął za nią, gdy jej czerwona sukieneczka mignęła mu gdzieś pomiędzy czarnymi drzewami i zniknęła za jednym z nagrobków.
- Riccio. Wróć tu natychmiast! Wiesz, że nie wolno ci się oddalać... Cara, to nie jest dobre miejsce na zabawę dla grzecznych dziewczynek..! Riccio!
Przyspieszył kroku starając się dogonić umykająca mu wciąż, między nagrobkami, drobną postać.
W końcu przystanął, nie mogąc złapać tchu. Dobra, Marionetki to niestrudzone istoty. Może za mocną ją dzisiaj nakręcił...
- Riccio – mruknął, naprawdę starając się brzmieć oschle, chociaż radość, że blond główka znalazła się tuż przy nim, chyba była bardziej wyraźna.
- Wiktor! Chodź – dziecięce rączki pociągnęły go za rękawy płaszcza, w tylko sobie znaną stronę. – Zobacz kogo znalazłam...
Przyglądał się małej, gdy przypadła do...Dachowca?, próbując złapać majtający się na jego kolanach ogon. Doprawdy dziwaczne stworzenie..
- Wiktor! Mogę go zabrać do mojej kolekcji maskotek?
Doprawdy... Dziwaczna prośba jak na Marionetkę mającą wygląd kilkuletniego uroczego dziecka o złotych lokach...
Bast [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Maj 2012, 18:40
Bast otworzył od niechcenia jedno oko i obrzucił hasającą dookoła jego nagrobka dziewuszkę ponurym spojrzeniem. Czy ona musi robić tyle hałasu? O na wszystkie bóstwa tego dziwacznego, pokręconego świata, jak on nie znosił dzieci! Nic tylko biegały, wrzeszczały i próbowały ciągnąć za ogon. Małe potwory. Sycząc groźnie (a przynajmniej tak to miało zabrzmieć) zabrał swoją połamaną, okręconą bandażem dumę spoza zasięgu łap tego przebrzydłego stworzenia ćwierkającego zawzięcie. Bleh.
Chwila, chwila... Co to dziewczę powiedziało? Maskotek? Kolekcja? Niedobrze, bardzo niedobrze. Otworzył drugie oko i uważniej przyjrzał się jegomościowi, który przywlókł swoje zdyszane dupsko za niezmordowaną dziewoją. Koleś wyglądał na rozważnego i dorosłego, więc raczej nie powinien pozwolić małemu huraganowi na zabieranie zapijaczonych meneli z cmentarza do domu. Dlatego właśnie kocur nie przejął się sprawą zbytnio, napił się znów ze swojej butelki, zmarszczył nieprzyjemnie nos i podrapał brudną stopą po drugiej, równie brudnej acz na domiar złego swędzącej.
Wiktor [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Maj 2012, 19:00
- Cara - smukła dłoń w śnieżnobiałej rękawiczce, została wyciągnięta w stronę złotowłosego dziecka, w geście nieznoszącym sprzeciwu i nawet rozbrykany mały czort zrozumiał, co ona oznacza. - Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł...
Miodowe oczy mężczyzny dopiero po chwili spoczęły na niechlujnej postaci usadowionej pod nagrobkiem, która akurat pociągnęła zdrowo ze swojej butelki.
Dziwacznie to wszystko wyglądało. Obdarty, zapewne pijany w sztok, chociaż może jeszcze nie, kocur. I oni. We mgle, przez którą nie było nawet widać ziemi pod ich nogami, ze swoimi idealnie skrojonymi strojami - jakby uciekli z balu przebierańców - prezentujący się niczym piekielna rodzinka gdzieś z samych czeluści piekła... O ile nie gorzej.
- Ale Wiktor... Zobacz jaki on jest biedny - dziecięcy głosik kwilił prosząco, delikatnie łapiąc dłoń mężczyzny. - Na pewno jest głodny!
- Nie - czarnowłosy zawrócił na pięcie, nie zwracając na dziewczynkę większej uwagi.
Wracają do domu.
- Wiktor! - no tak, musiał się jednak zatrzymać, gdy te małe nóżki i rączki stawiły opór, nie mając zamiaru ruszać się ze swojego miejsca. - Obiecuję go wykąpać!
Bast [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Maj 2012, 19:19
No i proszę bardzo - przejaw rozsądku. Dziękujemy panu, panie Wielki Mroczny z dziwną skłonnością do małych dziewczynek. Nie, Bastowi nawet do głowy nie przyszło, że złotowłosy huragan mógł być siostrą tego ponurego dziada w garniaczku. "Dziwna skłonność" była jego zdaniem o wiele sensowniejszym wyjaśnieniem.
I kocur wcale jeszcze nie był pijany w sztok! On w ogóle nie był pijany, to dopiero trzecia butelka dziś! Gdyby znalazł się ktoś, kto go zna (a nie ma niestety takich osób), powiedziałby wręcz, że Bast ostatnimi czasy ogranicza! Z braku funduszy, ale mniejsza o to.
Na dźwięk słów "biedny" oraz "głodny" odruchowo zastrzygł uszami, a jego ogon poruszył się niespokojnie. Oczywiście, że jest biedny i głodny! Zawsze i wszędzie! W ciemnych ślepiach błysnęła iskierka zainteresowania. Może daliby mu jeść..?
Wzdrygnął się na samo wspomnienie kąpieli, jednocześnie krzywiąc paskudnie i czując jak na karku jeżą mu się resztki futerka. Za nic w świecie! Nigdzie z nimi nie pójdzie, nawet gdyby oferowali mu cały stos żarcia, podli, podstępni koto-kąpacze! W ramach sprzeciwu owego, Bast postanowił wykonać taktyczny odwrót, póki to jeszcze możliwe. Z tej okazji zsunął się powoli z nagrobka... i przy akompaniamencie huku rozbijanego szkła wylądował na ziemi. Tak się złożyło, że zupełnie zapomniał o stojących tam butelkach, a jako że one nie zapomniały o nim - wywinął pięknego orła i rymsnął tyłkiem o podłoże, klnąc szpetnie.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!