• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Bary i Restauracje » Uciecha
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Mieszkaniec Krainy Luster

    Godność: Verna Sari de Clare
    Wiek: 24 lata, rzekomo
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Siebie
    Nie lubi: Ciebie
    Wzrost / waga: 174 cm / 64 kg
    Aktualny ubiór: Sukienka w soczystym kolorze czerwieni, zwiewna, na ramiączkach, odsłaniające pokryte bliznami ciało. Czarny, koronkowy pasek, wojskowe, wysokie buty. Znak Trefl wyszyty na lewej piersi.
    Znaki szczególne: Ona cała jest szczególna! Karminowy tatuważ koło prawego oka, kolczyk w dolnej wardze
    Pan / Sługa: Od dzi? sama sobie Pani?|| Laleczka w ludzkim ciele - Wiku? *_*
    Pod ręką: Kolorowe, owocowe sukiereczki, przemycone papierosy miętowe - cieńkie, oprawiony w skórę notes z metalowymi klamrami, kluczyk zawieszony na szyi, fantazyjny, przypominający lecącego motyla
    Broń: Składany nóż, dłonie, krótka włócznia z wiśni
    Stan zdrowia: Zdrowiutka
    SPECJALNE: Upiorna Księżniczka (Halloween 2011)
    Dołączył: 08 Maj 2011
    Posty: 265
    Wysłany: 23 Październik 2011, 18:43     

    Ulice miasta tętniły życiem. Chodnikami spacerowali ludzie, chcący rozerwać się po ciężkim dniu w pracy. Wstęgi samochodów sunęły z warkotem ulicami. Tymczasem noc zdążyła zawładnąć firmamentem nieba, na którym błyszczały tajemniczo gwiazdy. Mdłe światła latarń rzucały kręgi plam.
    Wśród tej scenerii znajdowała się kobieta, która ściągała spojrzenia przechodniów, niczym magnez. Szła pewnie, wyprostowana, sunąc z gracją chodnikiem.
    Verna uszykowała się na ów wypad ze starannością. Gdy pozostawiła swego towarzysza przed namiotem cyrkowym , wróciła do Karcianej Twierdzy, gdzie postanowiła zrelaksować się po ciężkim dniu, biorąc gorącą, wonną kąpiel. Następnie wybrała elegancką, odważną kreację, która odsłaniała kształtne ramiona, barwą przywodzące na myśl czysty, podświetlony alabaster. Sukienka spływała leniwie na biodra, podkreślając wąską kibić, pieszcząc łagodnie kształtne uda. Materiał połyskiwał delikatnie, ciemny, soczyście wręcz ametystowy. Do tego dobrała satynowe pantofelki, sandałki, oplatające tasiemkami kostki. Więcej czasu zajęło jej ułożenie fryzury. Spięła włosy z tyłu, unosząc je do góry. Wpięła w czekoladowe pasma piękne, mieniące się piórka, pawie oczka, zachwycające wyrazistymi barwami. Zabieg ów odsłonił długą szyję. Pozostało jej jedynie wykonać makijaż. Podkreśliła oczy delikatnym, fioletowym cieniem, który również został pociągnięty od dolnej powieki, nad kością jarzmową, do skroni. Zatuszowała i tak długie rzęsy czarnym tuszem.
    Prezentowała się doprawdy uroczo, tajemniczo. Pełna wdzięku i kociej kwintesencji. Przywodziła na myśl kolorowego, dostojnego Pawia...
    Kobieta szła pewnym krokiem, któremu towarzyszył stały dźwięk stukania obcasów o płyty chodnika. W ślad za intrygującą postacią podążała mleczna wstęga, przed którą wszyscy rozstępowali się z lękiem i szokiem wymalowanym na twarzach. Rogaty łeb nie unosił się wyżej, niż na kilka centymetrów, co jakiś czas patrzący na swą panią niepewnie. Argos nie czuł się zbyt pewnie, otoczony tak wielką ilością ludzi. Jednak spokojny nurt myśli jego właścicielki koił jego lęk.
    Celem Modliszki była pewna rozchwytywana restauracja, jej tajny nabytek, który stanowił pewien rodzaj odskoczni od codziennych spraw. Miała ochotę rozluźnić się nieco tego wieczoru, zjeść porcję ulubionego czekoladowego ciasta, wypić kilka kieliszków wyśmienitego wina.
    Zwykły wieczór, który miał pomóc kobiecie chociaż na chwilę zapomnieć o rozterkach i lękach, które nawiedziły jej umysł.
    Co prawda, gdyby została przy Sztukmistrzu, bardzo możliwe było, iż skorzystałaby z młodej nocy o wiele bardziej hojnie, jednak nie miała dzisiaj cierpliwości do gierek...
    A jednak takie właśnie ją czekały, tyle że już nie sprawiające tyle przyjemności, ile by pragnęła uzyskać.
    Otworzyła wolno drzwi i przeszła przez próg lekkim, pewnym krokiem. Naeve wśliznął się bezszelestnie do środka, trzymając się stóp swej pani.
    Kobieta rozejrzała się po sali, a na karminowych wargach zaigrał nieznaczny uśmieszek. Prostując łopatki, ruszyła do upatrzonego stolika, przy którym zasiadł nieznany jej mężczyzna.
    Adam zmaterializował się tuż koło jej boku, odziany w idealnie skrojony, czarny garnitur, i odsunął usłużnie krzesło.
    -Dziękuję, Adamie - odezwała się melodyjnym głosem.
    Przeniosła spojrzenie skrzących się, akwamarynowych ślepi na nieznajomego.
    - Witam, pana - przy tych słowach posłała mu delikatny uśmiech, jednak w jej oczach kryły się zawadiackie iskierki.
    Argos usadowił się koło krzesła Verny, zwijając się w pokaźnych rozmiarów kulkę.
    Modliszka była bardzo dziwną i piękną personą, miała tego świadomość, co wykorzystywała skrzętnie i z dostatkiem. Złożyła dłonie na stoliku, które aż do zgięcia łokci pokryte były lśniącym, grafitowo - czarnym pancerzem, być może chitynowym. Spod łokci wyrastały pojedyncze, zakrzywione ostrza. Palce kończyły się szponami, zaś na nadgarstkach i kłykciach można było dostrzec drobne, ostre wypustki - kolce. Jednak kolejną rzeczą, która bardziej od dłoni, rzucała się w oczy, była para rogów wyrastająca od nasady czoła, zawijająca się delikatnie ku tyłowi.
    Ciekawe, czegoż mogła oczekiwać od niego ów panienka? Na sali był raczej tłok, ich stolik oddzielał lekki, ażurowy parawan.
    Ułożyła podbródek na splecionych w górze dłoniach.
    - Nie widziałam pana jeszcze w tych stronach. Przejezdny? - rzuciła od niechcenia.
    Nikt nie zwracał na nich uwagi, jakby wszyscy byli przyzwyczajeni do widoki Jaskółki. Co było prawdą.
    _________________
    {Galeria}:*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*

      Już nie pamiętam, jak las szumi śniegiem,
      jak słońce złotem w ciszę lasu pryska,
      kiedy płaszczyzna obłąkana biegiem
      ucieka pędem szalona i śliska.
      Już nie pamiętam gór ogromnych wiecznią
      i nocy gęstej, gwiazdami nabitej,
      i pól płaszczyzny bezmiernej konaniem,
      śniegiem zmierzchnącej i puchem skro-litej.
      Już nie pamiętam, jak słońce w śnieg prószy
      i w biele sypie ciszę pyłem złota.
      Dzwonki polami biegną i szeleszczą,
      cisza osiada śniegu mgłą na płotach.
      Już nie pamiętam ! miasto zaczajone
      zza murów mgłą mi dusi jaźń zamarłą
      i krwią już niebo mdłych, przegniłym dymów
      nocą wyszło w ulice
      i dławi mi gardło...
    Morihei



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Październik 2011, 19:02     

    Morihei popijał dalej herbatę, aż zobaczył, że do środka weszła kobieta... Przyjrzał się jej uważniej, zlustrował jej ubiór. Wszystko wydawało się takie normalne, do momentu, aż spojrzał na jej ręce oraz rogi... Na głowie?
    -Chyba sobie żartujecie... - Rzucił sam do siebie, gdy kobieta poczęła maszerować w jego kierunku. To dlatego go tu posłali? To taki żart? A może nie? Nigdy nikt sobie przecież żartów tam nie robił. Mężczyzna rozsiadł się więc wygodniej, przyglądając się spod kapelusza, kierującej się do niego kobiecie. Cały czas nie wierzył w to co widział, to się na prawdę wydawało prawdzie, nie sztuczne. Operacja plastyczna? Przeszczep? I co to było za licho, idące tuż za tą tajemniczą nieznajomą?
    Gdy ta podeszła bliżej, widział ją już dokładnie z bliska... Przerwało mu, nagłe pojawienie się jakiegoś mężczyzny - lokaja w garniturze... Tylko skąd on się tu wziął? Odsunął krzesło i zdematerializował się. Teraz Morihei przestał wierzyć własnym oczom. Spojrzał na herbatę którą pił, zastanawiając się czy nie podali mu w niej czegoś. Może to była jakaś trucizna, narkotyk? Przecież? Mężczyzna rozejrzał się ciut zszokowany dookoła, spoglądając to na otoczenie, to na ludzi siedzących dookoła. Ukryta kamera? Udawany pokaz ludzkiej, sztucznej magii? A może jeszcze jakiś inny żart? O cóż tu chodziło? W końcu, mimowolnie spojrzał na kobietę. Gdy ta akurat siadała, on podniósł się i pochylił lekko głowę, witając się z nieznajomą gestem do którego później dołączyły słowa:
    -Witaj, Pani. - Rzekł, wracając na swoje miejsce, rozsiadł się z powrotem na krześle, opierając się o niego plecami. Siedział strasznie wyprostowany... Coś tu nie grało, wręcz nie pasowało. Ona... Wydawała się jakaś inna... Nie ważne. Przyjrzał się jej dłoniom, gdy złożyła je na stole. Zbroja, kolce, pazury, naturalne uzbrojenie! Tak, on już zrozumiał, że to nie było sztuczne, to tak miało być! Nie rozumiał tylko czy powinien był się w tym momencie zacząć obawiać o własne życie. W końcu zadała pytanie... Nikt nie zwracał na nich uwagi... To tutaj normalne? To może dlatego ludzie tu tak znikają? Skoro tutaj coś takiego jest normalne? Może zaraz okaże się... Nie, nie będzie próbował. Skupił teraz swój wzrok na nieznajomej, przyglądając się jej uważniej.
    -Raczej przyjezdny. Bardzo ładny... Pancerz. - Odparł, nie wiedząc jak ma to komentować... Prawda, że w swej drugiej postaci, był podobno, łuski, pazury, wystające kolce... Tak, to prawda, jednak zwykły człowiek i coś takiego? A może raczej niezwykły... Ona na pewno nie była zwykła... Biorąc jeszcze pod uwagę jej "pupila". Rzeczywiście... Dziwne miasto.




    Mieszkaniec Krainy Luster

    Godność: Verna Sari de Clare
    Wiek: 24 lata, rzekomo
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Siebie
    Nie lubi: Ciebie
    Wzrost / waga: 174 cm / 64 kg
    Aktualny ubiór: Sukienka w soczystym kolorze czerwieni, zwiewna, na ramiączkach, odsłaniające pokryte bliznami ciało. Czarny, koronkowy pasek, wojskowe, wysokie buty. Znak Trefl wyszyty na lewej piersi.
    Znaki szczególne: Ona cała jest szczególna! Karminowy tatuważ koło prawego oka, kolczyk w dolnej wardze
    Pan / Sługa: Od dzi? sama sobie Pani?|| Laleczka w ludzkim ciele - Wiku? *_*
    Pod ręką: Kolorowe, owocowe sukiereczki, przemycone papierosy miętowe - cieńkie, oprawiony w skórę notes z metalowymi klamrami, kluczyk zawieszony na szyi, fantazyjny, przypominający lecącego motyla
    Broń: Składany nóż, dłonie, krótka włócznia z wiśni
    Stan zdrowia: Zdrowiutka
    SPECJALNE: Upiorna Księżniczka (Halloween 2011)
    Dołączył: 08 Maj 2011
    Posty: 265
    Wysłany: 23 Październik 2011, 19:22     

    Verna idąc do wybranego naprędce stolika, przypatrywała się zimnymi, błękitnymi ślepiami mężczyźnie. Wydawał się urwać z innej bajki, strój cowboya, kapelusz z szerokim rondem, jakieś ustrojstwo na jego boku, długi, szary, bezosobowy prochowiec, błędny wzrok. Uśmiechnęła się z ironią, gdy dostrzegła szok malujący się na jego twarzy. Wydawał się niemal zagubiony, skonstatowany, nie pewny, czy to wszystko, co widzi to nie jakiś żart. Czyżby nowy w tych okolicach? Jeżeli tak to spotka go jeszcze wiele dziwactw tej mieściny. Ogarnęło ją rozbawienie, gdy w jej głowie zaświtała myśl: a co by było gdyby znalazł się w Sepctrofobii? Och, jego mina zapewne byłaby bezcennym przeżyciem.
    Zasiadła wygodnie na obitym materiałem krześle. Cowboy mógł poczuć delikatny zapach fiołów wymieszany z nieznaczną nutką frezji, który roztaczała koło siebie nieznajoma dla niego kobieta.
    Odetchnęła spokojnie, nie spuszczając z niego wzroku. Musiała przyznać, że był intrygujący. Facet jakoś po trzydziestce, z rysem tajemnicy kryjącym się w bruzdach skóry na twarzy, wyprostowany jak struna. Zaśmiała się cicho.
    -Spokojnie, towarzyszu, o ile wiem, dzisiaj nie czuję głodu - mrugnęła do niego porozumiewawczo. Żartowała sobie? Mówiła prawdę? Wiem, a może ukryta kamera! Kto ci ją tam wiedział, wydawała się za to spokojna i rozluźniona, w przeciwieństwie do pewnego pana, który wlepiał w nią spojrzenie, jakby zastanawiał się, czy ktoś nie wyskoczy z ukrycia i nie wykrzyknie: Mamy cię!
    Argos uniósł jasny, rogaty łeb, rozszerzając miękkie nozdrza. Moherek mógł poczuć, jak jego kostki oblega przeszywający chłód. Paciorkowate, opalowe ślepia futerkowego gada spoczęły na nim, gdy zwierzę wychynęło zza stołu, opierając krótkie, szponiaste łapki na brzegu blatu. Wydawał się zainteresowany nowym znajomym swej pani. Spojrzał pytająco na Vernę. Ta przekrzywiła głowę i pokręciła nią lekko, jakby coś do niego mówiła i zapewne taka też była prawda. Stworzenie opadło na podłogę i, o ile słuch Moherka nie dziwił, westchnął zawiedziony.
    - Musisz wybaczyć Argosowi jego ciekawość, nie przywykł do widoku ludzi - wzruszyła dystyngowanie bladymi, kształtnymi ramionami. Postukała złożonymi w piramidkę palcami o siebie, aż wydały cichy, stłumiony klekot.
    - Dziękuję, jakby nie patrzeć, MORIA przysłużyła mi się swym eksperymentem - kiwnęła lekko głową, odgarniając czekoladowy kosmyk z szyi, który łaskotał ją nieprzyjemnie po skórze.
    Na jego stwierdzenie, że jest raczej przejezdnym, uśmiechnęła się nieznacznie.
    - Tak też myślałam. Twoja reakcja na mój widok mówi sama za siebie - ponownie zaśmiała się krótko. - Cóż, raczej musisz się zacząć przyzwyczajać. Chociaż ta Kraina to pikuś.. - wydawała się czymś doprawdy rozbawiona.
    W tej chwili pojawił się Adam. Skłonił się lekko przed Verną i położył przed nią kawałek czekoladowego ciasta na talerzyku, sztućce oraz kryształowy kieliszek. Sięgnął do po butelkę i wlał do kielicha karminowego płynu.
    - Zechcesz się ze mną napić? - zagadnęła.
    _________________
    {Galeria}:*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*

      Już nie pamiętam, jak las szumi śniegiem,
      jak słońce złotem w ciszę lasu pryska,
      kiedy płaszczyzna obłąkana biegiem
      ucieka pędem szalona i śliska.
      Już nie pamiętam gór ogromnych wiecznią
      i nocy gęstej, gwiazdami nabitej,
      i pól płaszczyzny bezmiernej konaniem,
      śniegiem zmierzchnącej i puchem skro-litej.
      Już nie pamiętam, jak słońce w śnieg prószy
      i w biele sypie ciszę pyłem złota.
      Dzwonki polami biegną i szeleszczą,
      cisza osiada śniegu mgłą na płotach.
      Już nie pamiętam ! miasto zaczajone
      zza murów mgłą mi dusi jaźń zamarłą
      i krwią już niebo mdłych, przegniłym dymów
      nocą wyszło w ulice
      i dławi mi gardło...
    Morihei



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Październik 2011, 19:43     

    To nie była ukryta kamera... To działo się na prawdę. Nikt sobie z niego nie żartował. A więc w każdej chwili mogło zrobić się jeszcze dziwniej niż dotychczas? Zabawne. Będzie bardzo interesująco. Mężczyzna zamknął na chwilę swe oczy, biorąc głęboki wdech. Otworzył je i ponownie spojrzał na kobietę. Nadal tu był... Ech. Dobrze. Skoro to już było prawdziwe, przyszło mu już tylko i wyłącznie przecierpieć te dziwota.
    -Dokładnie tak samo jak ja, nieznajoma. - Odparł, uśmiechając się lekko ironicznie. Ona go mogła pożreć? Tak, jeszcze nie wiedziała z kim rozmawia. Albo to on nie wiedział z kim rozmawia. W końcu nie wiadomo ile jeszcze istot tutaj było "nie z tego świata". Nie mnie jednak na nim tego typu słowa nie robiły wrażenia. Nie bał się, uspokoił, oddychał miarowo. Również oparł swe dłonie na stole, przyglądając się pupilowi kobiety, który akurat w tym momencie najwyraźniej pozwolił sobie na ciut za dużo.
    -Ależ bardzo miły piesek. - Odpowiedział, uśmiechając się lekko. Ciekawe stworzenie... Jakby, pokryty futrem gad. Że też nie wziął aparatu! Czegokolwiek! Komórka! Ale przecież nie będzie tutaj fotografował niczego... Wyjdzie na nienormalnego. Nie ważne... W ten, nieznajoma wspomniała o jakiejś organizacji...
    -Nie znam tej... "MORII". Ale eksperymenty na ludziach są chyba zabronione, czyż nie? - Zapytał. Nieświadomie, nieznajoma kobieta powiedziała mu bardzo dużo. Tym już nie zaufa, tego typu pospólstwu się po prostu nie ufa. Nie zamierzał skończyć z trzecią ręką.
    Jego reakcja na jej widok? No tak... Przecież w innych miastach po ulicach chodzi pełno mutantów, a czemuż to nie? Nawet nie chciał nad tym rozmyślać! Nie ważne... Artefakty, inna kraina? Artefakty! On ma pić alkohol? Tak dla tego czego szuka, może, chodź nie należał do tych którzy specjalnie lubili w tym degustować. Nie pokazał tego jednak po sobie... Zrobił się nagle tajemniczy, jego zaskoczenie minęło, jakby już się przyzwyczaił. Nawet nagłe pojawienie się lokaja, nie zrobiło na nim wrażenia... Cóż, miał Asa w rękawie.
    -Tak... Chętnie się napiję. Pozwól, Pani, że się przedstawię. - W ten mężczyzna wstał, ukłonił się ponownie, wysuwając prawą dłoń w kierunku dłoni nieznajomej. Delikatnie pochwycił jej prawą dłoń i pochylając się niżej, starym zwyczajem ucałował dłoń kobiety, następnie podnosząc się do góry i mówiąc:
    -Zwą mnie Morihei Anasazi. Nie jestem nikim ważnym... Bez obawy. - Wyjaśnił, a następnie ponownie usiadł na krześle, przyglądając się uważnie reakcji kobiety. Przeważnie wszystkie były pozytywnie zaskoczone, gdyż zwyczaj ten, wręcz średniowieczny, dzisiaj nie był spotykany. A na pewno nie zbyt często. Ludzie pozapominali czym jest honor, maniery albo dobre wychowanie.




    Mieszkaniec Krainy Luster

    Godność: Verna Sari de Clare
    Wiek: 24 lata, rzekomo
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Siebie
    Nie lubi: Ciebie
    Wzrost / waga: 174 cm / 64 kg
    Aktualny ubiór: Sukienka w soczystym kolorze czerwieni, zwiewna, na ramiączkach, odsłaniające pokryte bliznami ciało. Czarny, koronkowy pasek, wojskowe, wysokie buty. Znak Trefl wyszyty na lewej piersi.
    Znaki szczególne: Ona cała jest szczególna! Karminowy tatuważ koło prawego oka, kolczyk w dolnej wardze
    Pan / Sługa: Od dzi? sama sobie Pani?|| Laleczka w ludzkim ciele - Wiku? *_*
    Pod ręką: Kolorowe, owocowe sukiereczki, przemycone papierosy miętowe - cieńkie, oprawiony w skórę notes z metalowymi klamrami, kluczyk zawieszony na szyi, fantazyjny, przypominający lecącego motyla
    Broń: Składany nóż, dłonie, krótka włócznia z wiśni
    Stan zdrowia: Zdrowiutka
    SPECJALNE: Upiorna Księżniczka (Halloween 2011)
    Dołączył: 08 Maj 2011
    Posty: 265
    Wysłany: 25 Październik 2011, 19:33     

    Zależy co można nazwać żartem. Życie było jednym wielkim absurdem, ktoś, kto przeżył te trzydzieści lat powinien to zauważyć. Zresztą, gdyby się temu dogłębniej przyjrzeć, sam Moherek również nie był kimś 'normalnym'. Gad zaklęty w człowieka? I czy to nie był paradoks?
    Verna siedziała sobie spokojnie na krzesełku, założyła nogę na nogę, pokazując ładną linię łydek i uda, pogładziła palcami kolano, przypatrując się nieznajomemu spod przymrużonych powiek. Gdyby miała być ze sobą szczera, okrutnie się jej nudziło, a jeszcze bardziej nic nie chciało. Miała ochotę na chwilę słodkiego lenistwa i nieróbstwa, posiedzenia w ciszy i spokoju, a tu najwyraźniej została zmuszona do okoliczności, które mało ją satysfakcjonowały. Tłumaczyć nieznajomemu zawiłe relacje trzech Światów, Organizacji, ras istniejących tu i tam? Absurd, może innym razem.
    Zsunęła dłoń na głowę rogatego węża i przeczesała miękkie w dotyku futro. Westchnęła.
    -To miło - odrzekła jedynie na odzywkę, która była klonem jej słów. Było to nudne zagranie, ale cóż, najwyraźniej tego pana nie było stać na nic więcej.
    Obserwowała go chłodnymi ślepiami, chociaż uśmiechała się delikatnie. Argos, jakby wyczuł nurt myśli swej właścicielki i sens słów mężczyzny, syknął głucho, poruszając zakończonym kolcami ogonem. Klepnęła go palcami po nosie, dając mu znak, by się uspokoił. Irytacja stworzenia nieco ją deprymowała, gdyż zakłócała spokojny nurt jej myśli.
    - Neava, stworzenie zamieszkujące Malinowy Las w Krainie Luster, potrafi wytworzyć lodowe pociski, zaś na jego ogonie znajdują się kolce z jadem paraliżującym - wymruczała skróconą wersję encyklopedycznej notatki. Uśmiechnęła się raz jeszcze.
    - Nie dziwię się, że nie znasz, skoro nie jesteś z tych stron. MORIA jest organizacją ludzi, naukowców, któych celem jest tworzenie najlepszej broni, bawienie się w bogów, którzy eksperymentują na istotach zza Karminowych wrót - wzruszyła dystyngowanie ramionami, jakby nic ją to nie obchodziło.
    Gdy wyraził chęć napicia się z nią, wstała wolno, wychylając się po butelkę wyśmienitego wina, złapała palcami za drugi kielich i nalała czerwonego płynu do naczynie. Przesunęła kielich w jego stronę po blacie stolika.
    - Za t nietypowe spotkanie - mruknęła, łapiąc za swój kielich i unosząc go wolno do malinowych ust.
    Gdy wstał, śledziła każdy jego ruch, wysunęła prawą dłoń, nim ją uchwycił swymi palcami. Przekrzywiła głowę, zaciekawiona. Raczej każdy unikał kontaktu z jej dłońmi, tym bardziej mężczyźni. Hm..
    - Verna de Clare, Królowa Karcianej Szajki - przedstawiła się również spokojnym głosem.
    _________________
    {Galeria}:*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*

      Już nie pamiętam, jak las szumi śniegiem,
      jak słońce złotem w ciszę lasu pryska,
      kiedy płaszczyzna obłąkana biegiem
      ucieka pędem szalona i śliska.
      Już nie pamiętam gór ogromnych wiecznią
      i nocy gęstej, gwiazdami nabitej,
      i pól płaszczyzny bezmiernej konaniem,
      śniegiem zmierzchnącej i puchem skro-litej.
      Już nie pamiętam, jak słońce w śnieg prószy
      i w biele sypie ciszę pyłem złota.
      Dzwonki polami biegną i szeleszczą,
      cisza osiada śniegu mgłą na płotach.
      Już nie pamiętam ! miasto zaczajone
      zza murów mgłą mi dusi jaźń zamarłą
      i krwią już niebo mdłych, przegniłym dymów
      nocą wyszło w ulice
      i dławi mi gardło...
    Morihei



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Październik 2011, 20:34     

    Już zaczął się z tym oswajać. Z tą dziwną atmosferą, z niezwracającymi na nic uwagi ludźmi, a nawet z faktem, że media nie darły się o tym dwadzieścia cztery godziny na dobę. Zapewne uznawano to, za jakiś sposób ubierania się... Ludzie zawsze byli nietypową, specyficzną rasą. Ale to tutaj? "Neava"? Jaszczurka? Wąż pokryty łuskami? To rzeczywiście nabierało sensu, taka istota nie mogła pochodzić ze świata ludzi. Z tego świata...
    -Bardzo interesujące... Jednak... Z resztą nie, nie ważne. - Stwierdził. Chciał coś jeszcze powiedzieć... Ale nie mógł. Nigdy nie mógł, nigdy nie było mu wolno. Wsłuchał się za to uważniej w jej słowa, dotyczące tej organizacji... "MORIA"? Nigdy o niej nie słyszał... Bawili się w bogów? A więc mogą być niebezpieczni... Gorzej! Mogą posiadać jedną z tych rzeczy, których on poszukuje! Nowi wrogowie? Jak cudownie! Nie ma to jak kolejna banda do kolekcji. W końcu ile istot pragnie śmierci jego i jego pobratymców? Tak na prawdę niewiele... Zaledwie garstka... No, może trochę więcej. Lepiej by ta "MORIA" nie dowiedziała się niczego na jego temat.
    Złapał dłonią za kielich z czerwonym napojem. Również dobrze mogła się tam znajdować trucizna... Ale... Za dużo myślał na takie tematy.
    -Za nietypowe spotkanie... - Odparł, podnosząc kielich do ust, biorąc łyk wina. W ten jego uwagę przykuło coś innego...
    Mężczyzna który wszedł do restauracji. Ubrany w czarne spodnie sztruksowe, czarną bluzkę, buty... Odważnie, jak na tą porę... Do tego czarne włosy, zgolony "po wojskowemu", ekstremalnie krótko.
    Morihei przerzucił swój wzrok z powrotem na kobietę, wysłuchując jej.
    -Królowa? - Zapytał z lekkim rozbawieniem. Trochę mu to rozładowało napięcie. Zapomniał o tym panu, do momentu, aż facet minął ich stolik. Osoba ta, posiadająca błękitny kolor oczu oraz bliznę po wyraźnym cięciu na lewym oku, nietypowym, gdyż wyglądającym tak jakby ranę tą zadało pazurami jakieś stworzenie... Dość dużymi pazurami. Mężczyzna przeszedł kawałek, jednak po chwili zawrócił, ruszając w kierunku stolika przy którym siedzieli Verna i Morihei.
    Mężczyzna siedzący przy stoliku Verny w swym zachodnim kapeluszu i długim płaszczu, podniósł się nagle, mówiąc tylko:
    -Przepra... - Rzucił i nagle zamarł. Nieznajomy który wszedł do restauracji, stał teraz tuż za nim. Morihei wyprostował się i skamieniał, zupełnie jakby ktoś przyłożył mu pistolet do pleców... Cóż w rzeczywistości tak właśnie było. Morihei przesunął dłoń wzdłuż płaszcza, chcąc sięgnąć pod niego..
    -Nie radzę! - Warknął nieznajomy mężczyzna. Morihei znowu zamarł w bezruchu, sytuacja zaczęła się robić nerwowa, chodź jakby nic nie było widać. A przynajmniej ludzie dookoła nic nie widzieli... Chwilowo. Co się działo? Verna będzie musiał dojść do tego samodzielnie, bardzo szybko.
    -Draconie... Nie doceniłeś mnie - Dodał nieznajomy mężczyzna. "Draconie" - czyżby miał na myśli tego "cowboy'a"?




    Mieszkaniec Krainy Luster

    Godność: Verna Sari de Clare
    Wiek: 24 lata, rzekomo
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Siebie
    Nie lubi: Ciebie
    Wzrost / waga: 174 cm / 64 kg
    Aktualny ubiór: Sukienka w soczystym kolorze czerwieni, zwiewna, na ramiączkach, odsłaniające pokryte bliznami ciało. Czarny, koronkowy pasek, wojskowe, wysokie buty. Znak Trefl wyszyty na lewej piersi.
    Znaki szczególne: Ona cała jest szczególna! Karminowy tatuważ koło prawego oka, kolczyk w dolnej wardze
    Pan / Sługa: Od dzi? sama sobie Pani?|| Laleczka w ludzkim ciele - Wiku? *_*
    Pod ręką: Kolorowe, owocowe sukiereczki, przemycone papierosy miętowe - cieńkie, oprawiony w skórę notes z metalowymi klamrami, kluczyk zawieszony na szyi, fantazyjny, przypominający lecącego motyla
    Broń: Składany nóż, dłonie, krótka włócznia z wiśni
    Stan zdrowia: Zdrowiutka
    SPECJALNE: Upiorna Księżniczka (Halloween 2011)
    Dołączył: 08 Maj 2011
    Posty: 265
    Wysłany: 30 Październik 2011, 18:00     

    Kobieta obserwowała mężczyznę niewzruszonymi oczyma, uśmiechając się zagadkowo. Oparła raz jeszcze podbródek o złożone na stole dłonie. Spojrzała pytająco, gdy nie dokończył myśli, która go trapiła.
    - Pytaj śmiało, odpowiem w miarę wyczerpująco - rzuciła spokojnie.
    Miała dzisiaj dość dobry humor, może dlatego nie zachowywała się, niczym ostatni jędza. Możliwe, że ta znajomość może okazać się interesująca, a ów wieczór nie taki beznadziejny, jak mogłaby przypuszczać. Szkoda tylko, że przypadki odnajdują ją akurat wtedy, kiedy szuka spokoju i chwili wytchnienia, niż wtedy, gdy diabelni się nudzi.
    Patrzyła, jak chwyta z wahaniem kielich, uczyniła to samo chwilę przed nim. Mrugnęła do niego i upiła maleńki łyczek. Zamruczała z satysfakcją. Uwielbiała dobre, stare trunki.
    Verna spostrzegła, że coś zaalarmowało jej nowego 'znajomego',uniosła nieco głowę, by zerknąć w stronę, w którą i on spojrzał. Mężczyzna, jakich wielu w tych okolicach, dość szpetny, biorąc pod uwagę fakt, że na jego twarzy znajdowała się blizna. Uniosła nieco lewą brew.
    - Królowa Karcianej Szajki, jednej z czterech organizacji, przywódczyni szalonej zgrai, której zadaniem jest utrzymanie ich w ryzach, a jednocześnie zagwarantowanie im odpowiedniej rozrywki. U mego boku powinien zasiadać również Król, niestety, z losowych wydarzeń jest on nieobecny, przez co nasza kadra nie jest pełna - wyjaśniła ze stoickim spokojem.
    Mięśnie kobiety spięły się niewidocznie, gdy mężczyzna, który zawitał do jej lokalu, przeszedł koło nich, błyskając błękitem tęczówek, a zaraz zawrócił, kierując swe miarowe kroki ku nim. Instynkt drapieżcy kazał Ludożerce wyczulić swoją wrażliwość. Uśmiechnęła się zimno, obserwując intruza. Morihei wstał, co uznała za idiotyzm, ale nie skomentowała tego w żaden widoczny sposób, zachowywała się tak, jakby nic, zupełnie nic, się nie działo. Nie uszło jej uwadze to, że kompan skamieniał, jakby go prąd raził.
    - Przepraszam, ale czy byłby pan łaskawie wytłumaczyć, dlaczego wzbudza pan sensację w miejscu publicznym? - rzuciła od niechcenia, patrząc w oczy nieznajomego. Ów mężczyzna mógł poczuć bliżej nieokreślony lęk, jakby poczęły urzeczywistniać się jego skrywane głęboko lęki. Nie było to dla Verny niczym dziwnym, wszakże zaczęła używać swej mocy, Krystalizacji Strachu, która powodowała dezorientację, strach, złość, a nawet chwilowy paraliż. Każdy wszak reaguje różnorako.
    W tym samym czasie Naeva, która skryła się pod stołem, gdzie okrywały ją poły obrusa, błyskawicznie wysunęła swój ogon, by dziabnąć napastnika w udo kolcami jadowymi. To powinno na jedną chwilę odwrócić uwagę intruza.
    _________________
    {Galeria}:*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*

      Już nie pamiętam, jak las szumi śniegiem,
      jak słońce złotem w ciszę lasu pryska,
      kiedy płaszczyzna obłąkana biegiem
      ucieka pędem szalona i śliska.
      Już nie pamiętam gór ogromnych wiecznią
      i nocy gęstej, gwiazdami nabitej,
      i pól płaszczyzny bezmiernej konaniem,
      śniegiem zmierzchnącej i puchem skro-litej.
      Już nie pamiętam, jak słońce w śnieg prószy
      i w biele sypie ciszę pyłem złota.
      Dzwonki polami biegną i szeleszczą,
      cisza osiada śniegu mgłą na płotach.
      Już nie pamiętam ! miasto zaczajone
      zza murów mgłą mi dusi jaźń zamarłą
      i krwią już niebo mdłych, przegniłym dymów
      nocą wyszło w ulice
      i dławi mi gardło...
    Morihei



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 30 Październik 2011, 18:25     

    Cóż, Verna zrobiła swoje, a później wszystko już działo się w ułamkach sekund. Mężczyzna krzyknął, czując ukłucie, Morihei dynamicznie wywinął się, pochylając się przy tym, a następnie krótkim ciosem uderzył mężczyznę pięścią w nos, zwiększając swą siłę ruchem biodra. W między czasie złapał pistolet który natychmiast wślizgnął się za jego płaszcz. Nieznajomy osunął się na ziemię.
    Morihei pochylił się przy nim i poklepał go po policzku.
    -Halo? Słyszy mnie pan? - Zapytał, sprawdzając czy mężczyzna jest przytomny. Martwił się o tego faceta? W życiu! Perfekcyjna gra aktorska, tylko Verna mogła widzieć to co zrobił jej "towarzysz od rozmowy" który teraz udawał, że nie wie co się stało, że facet po prostu zemdlał. Jakaś kobieta, widząc nieprzytomnego chwyciła za komórkę i natychmiast zadzwoniła po karetkę. Morihei wyjął z za płaszcza strzykawkę i wbił ją ukradkiem w udo nieprzytomnego. Następnie schował strzykawkę z powrotem do płaszcza, podniósł się i skierował swój wzrok na Vernę.
    -Pani wybaczy, muszę się ulotnić. - Wyjaśnił, a następnie skinął ruchem głowy na pożegnanie i ruszył w kierunku wyjścia z baru. Dlaczego chciał się ulotnić? Cóż, nie mógł zwracać na siebie uwagi, a ten facet powiedział o nim już za dużo. "Draconie..." Stanowczo za dużo. Niby jedno niezrozumiałe słowo ale jeśli ktoś poszpera głębiej, ma znajomości, może dowiedzieć się co nieco o tajemniczych smokach chodzących na dwóch nogach. To niedobrze. Cóż, niekulturalnie tak wychodzić, niemniej jednak sytuacja...




    Mieszkaniec Krainy Luster

    Godność: Verna Sari de Clare
    Wiek: 24 lata, rzekomo
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Siebie
    Nie lubi: Ciebie
    Wzrost / waga: 174 cm / 64 kg
    Aktualny ubiór: Sukienka w soczystym kolorze czerwieni, zwiewna, na ramiączkach, odsłaniające pokryte bliznami ciało. Czarny, koronkowy pasek, wojskowe, wysokie buty. Znak Trefl wyszyty na lewej piersi.
    Znaki szczególne: Ona cała jest szczególna! Karminowy tatuważ koło prawego oka, kolczyk w dolnej wardze
    Pan / Sługa: Od dzi? sama sobie Pani?|| Laleczka w ludzkim ciele - Wiku? *_*
    Pod ręką: Kolorowe, owocowe sukiereczki, przemycone papierosy miętowe - cieńkie, oprawiony w skórę notes z metalowymi klamrami, kluczyk zawieszony na szyi, fantazyjny, przypominający lecącego motyla
    Broń: Składany nóż, dłonie, krótka włócznia z wiśni
    Stan zdrowia: Zdrowiutka
    SPECJALNE: Upiorna Księżniczka (Halloween 2011)
    Dołączył: 08 Maj 2011
    Posty: 265
    Wysłany: 30 Październik 2011, 18:32     

    Wszystko wydarzyło się w błyskawicznym tempie, jednak kobieta obdarzona tak czułymi zmysłami, jak Panienka Ludożerka, nie mogła ukryć faktu satysfakcji, gdy Morihei, dzięki jej pomocy, uwinął się tak gładko z napastnikiem. Wnioskowała z jego zachowania, że walczyć potrafił, jak mało kto, do tego nagle się spłoszył. Uśmiechnęła się drwiąco, rzuciła banknoty na stół, nachyliła się nad nieprzytomnym.
    - Adamie, dopilnuj, aby ten pan 'bezpiecznie' doszedł do siebie - odezwała się chłodnym, zdystansowanym głosem ku zarządcy jej restauracji. Faktem było, że Adam to stuprocentowy człowiek, jednak był bystry, szybki i zaradny, przez co wybrała go na swego pomocnika. Adam skinął jej lekko, powściągliwie głową. Zauważyła, jak mięśnie jego żuchwy pracują, gdy odprowadził ją wzrokiem, gdy ruszyła za dopiero co poznanym mężczyzną. Wiedziała, że facet czuje do niej mięte, jednak tym bardziej on sam wiedział, że nie miał szans.
    Westchnęła w głębi duszy. Argos wyślizgnął się spod stołu, widać było, że jest bardzo zadowolony z siebie. Poklepała go dobrotliwie po łbie.
    Dobrze się spisałeś - pochwaliła zwierzaka, na co ten zamruczał, kiwając łbem. Ach, kochana bestyjka.
    Dołączyła do Moriheia.
    - Cóż, sądzę, że za pomoc należy mi się nagroda - rzuciła z niemym rozbawieniem. - Na początek, co zrobiłeś z tą strzykawką? Jak mniema, nie był to twój przyjaciel - zaśmiała się cichutko, krocząc miarowym, szybkim krokiem. Nie miała problemów, by dotrzymać mu kroku. Stukot obcasów towarzyszył im podczas drogi.
    _________________
    {Galeria}:*|*|*|*|*|*|*|*|*|*|*

      Już nie pamiętam, jak las szumi śniegiem,
      jak słońce złotem w ciszę lasu pryska,
      kiedy płaszczyzna obłąkana biegiem
      ucieka pędem szalona i śliska.
      Już nie pamiętam gór ogromnych wiecznią
      i nocy gęstej, gwiazdami nabitej,
      i pól płaszczyzny bezmiernej konaniem,
      śniegiem zmierzchnącej i puchem skro-litej.
      Już nie pamiętam, jak słońce w śnieg prószy
      i w biele sypie ciszę pyłem złota.
      Dzwonki polami biegną i szeleszczą,
      cisza osiada śniegu mgłą na płotach.
      Już nie pamiętam ! miasto zaczajone
      zza murów mgłą mi dusi jaźń zamarłą
      i krwią już niebo mdłych, przegniłym dymów
      nocą wyszło w ulice
      i dławi mi gardło...
    Morihei



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 30 Październik 2011, 18:38     

    Mężczyzna po prostu szedł przed siebie. Nagle dołączyła do niego ta kobieta. Wspomniała, że należy się jej nagroda. Jaka znowu nagroda? Dlaczego wszyscy zawsze chcą nagród? Co za świat chory? Nie wystarczy im świadomość tego, że pomogli drugiej istocie? Chodź z drugiej strony... Cóż, rzeczywiście. Idąc dalej, postanowił odpowiedzieć jej na pytania [zt oboje]
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 9