Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Ferris ziewną krótko, ponieważ dzisiejszego dnia niewiele zrobił, a właściwie na niewiele miał ochotę, więc snuł się z miejsca na miejsce; jakby to miało mu w czymś pomóc. Doskonale sobie zdawał sprawę z tego, że zajęcie nie spłynie na niego z niebo, choć świat, w którym obecnie się znajdował był całkiem barwny i niesamowity. Przeżył już tyle lat, a wciąż zadziwiały go pewne rzeczy. Do takich akt racji należało Dyniowe Miasteczko, do którego trafił raz przez zupełny przypadek i… po raz drugi już nie dotarł. Najwidoczniej nie było mu to dane., a szkoda. Miejsce przyciągało jego ciekawość.
Jednakże co Lunatyk robił w Krainie Snów skoro swoje miejsce zamieszkania miał w Szkarłatnej Otchłani? Trafnym stwierdzeniem będzie, że zwyczajnie… zwiedział. W gruncie rzeczy gospodarował sobie czas, coby przypadkiem nie umrzeć z nudów któregoś dnia. Przy okazji mógł obserwować i wyciągać wnioski na temat otaczającego go świata oraz istot. W końcu był przedstawicielem zacnej rasy, która, wbrew nazwie, wcale nie chodziła po nocach z zamkniętymi oczami, by na następny dzień tego nie pamiętać. Oni kolekcjonowali różne informacje, ale przedziwne rzeczy. Sam kiedyś chciał zbierać różnego rodzaju miecze, ale wrodzona ciekawość i chęć posiadania wielkiej wiedzy zwyciężyły z tą przyziemną zachcianką. Nie na próżno uzyskał status Diabelskiego Bibliotekarza. Jego zbiory były nadzwyczajnie ogromne, ale nie miał wielkiej ochoty się dzielić tym, co tak skrupulatnie zbierał przez znaczną część swojego życia. Cóż za mania. I najgorsze było to, że wciąż był złakniony nowych obserwacji.
Był niezwykle zadowolony z faktu, że jego rasa może bez większych problemów podróżować między światami i jak większość iść przedstawicieli, tak Ferris korzystał z tego przywileju. Dzięki temu spędzał trochę czasu w jednym miejscu, by wkrótce przenieść się do następnego. Czasem jego życie było pełne podróży, a swój własny dom traktował jak hotel, który mu przypominał jak wygodnie się śpi we własnym łóżku, a także jak doskonale smakuje posiłek przy swoim stoliku. Albo pita czekolada z ulubionego kubka siedząc w, aż do przesady, wygodnym fotelu.
Może to właśnie z powodu uwielbienia czekolady znalazł się w tych okolicach? Może nie sprawiał takiego wrażenia, ale wszystko co czekoladowe mógłby jeść tonami i w życiu mu się to nie znudzi. Czasem się zastanawiał, jak jego żołądek wytrzymuje nadmierne ilości tych pyszności. Nawet nie było po nim widać, że zajadał się jakimikolwiek słodyczami! Przecież to chude było. I wysokie przez co sprawiał wrażenie niedokarmionego, a było wręcz przeciwnie.
Nie spodziewał się spotkać nikogo, więc drobną niespodziankę sprawiła mu obecność jakiejś istoty nad Czekoladowym Jeziorem. Wrodzona ciekawość skierowała jego kroki ku nieznajomemu żyjątku. Ferris zawsze był neutralny i rzadko obierał jakąkolwiek stronę konfliktu. Nawet w kontaktach z innymi zdawał się nie przejawiać wielkiej euforii. Nie był też naburmuszonym gburem, oj nie. Był zwyczajny, był po prostu Ferrisem – tajemniczym Lunatykiem, który niechętnie dzielił się informacjami na swój temat, ale o innych, by je zbierał z wielką zachłannością. Trochę nieuczciwy układ, ale co poradzić? Wiele też dowiadywał się z samych obserwacji. Teraz jego niezwykle lazurowe spojrzenie przyglądało się dziewczynce opartej o barierki. Na pierwszy rzut oka nie zauważył misia, ale filiżanka z napojem nie uszła jego uwadze. Długie i piękne włosy, nieskazitelna cera, na której nie dostrzegł żadnej skazy i oczy. Jej tęczówki były chyba najbardziej interesujące.
Zatrzymał się niedaleko nieznajomej nie krępując się w ogóle tym, że obdarza ją zaciekawionym spojrzeniem. Schował ręce do kieszeni i na krótką chwilę rozejrzał się po okolicy. Gdzieś dalej usłyszał chlupnięcie i okazało się, że to jakaś ciasteczkowa ryba wyskoczyła nad czekoladową taflę. Mhm, czekolada.
- Powinienem sobie takie w domu sprawić – wymruczał pod nosem, bardziej do siebie niż do otaczającego go świata. Zdecydowanie pomysł posiadania własnego jeziora, albo chociaż stawiku wypełnionego po brzegi czekoladą kusił, oj tak. - Panienka tak sama się nie boi tu przesiadywać? – spytał z nutką ciekawości w głosie, gdy jego cała uwaga skupiła się na nieznajomej. Sam nie okazywał żadnych oznak agresji, bo i po co? Z natury był spokojny, całkiem grzeczny, choć bezczelności nie można mu było odmówić. Ocenił dziewczynkę na niezwykle młodą z wyglądu, ale wieki spędzone w tym i innym świecie nauczyły go, że tutaj wygląd wcale nie idzie w parze z przeżytymi latami, oj nie. Sam też nie był dobrym przykładem. Posiadał wizerunek osiemnastoletniego, może dziewiętnastoletniego chłopaka, a w rzeczywistości już dawno się pogubił w rachubie.
Chariot [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Luty 2013, 15:56
Dyniowe Miasteczko faktycznie było ciekawe, niestety - tak samo Chariot była w nim tylko raz. I to na jakimś balu halloweenowym, z tego co pamięta. A może to nie tam? Nie no, samo halloween kojarzy się z upiornymi dyniami, więc gdzie indziej?! W każdym razie kojarzy tamto miejsce, i kojarzy też że tam zjadła kawałek dobrze przyrządzonego warzywa. Potem jakoś nie pomyślała, by znów odwiedzić to miejsce, zdecydowanie bardziej wolała herbaciane łąki czy jakieś słodsze miejsca. W końcu sama była taka słodka i urocza.
Szklani ludzie też zamieszkiwali Szkarłatną Otchłań, a Kagari właśnie do nich należała! I mimo, że tamta kraina była jej zdaniem piękniejsza, to jednak w Krainie Luster wydawało jej się, że jest więcej istotek i fajnych miejsc. W otchłani nie ma jeziorka, w którym płynie czekolada... wielka szkoda. Przynajmniej czerwonawe niebo dużo plusuje. U niej.
Ahh! Jak ona zazdrościła Lunatykom. Mogli normalnie przemieszczać się między światami, a ona biedna musiała latać po jakichś bramach, portalach itp. Chociaż całkiem miło było tak spacerować... kto wie, może w końcu zdarzy się coś ciekawego? Miło by było zapolować na jakąś bestyjkę. Kurcze, przydałby jej się taki pupilek... nawet ma jednego na oku!
Tyle lat już przeżyła... ma własne mieszkanko, w którym normalnie sobie przyrządza jedzonko czy sprząta. Normalny człowiek by się zdziwił - trzynastolatka sama w domu? Niach, momentami wyglądała nawet na młodsza, choć każdemu wpierała, że ma te 13stkę. Oprócz tego ma spore doświadczenie, choć i tak woli pytać innych i znać ich zdanie w wielu kwestiach...
Jak to dziecko, prawda?
No, i jak to dziecko uwielbiała słodycze! Choć żelki były na ostatnim miejscu, to wszelakie ciasteczka, czekoladki, cukierki, pianki.. mm. Raj dla podniebienia. Często piła gorącą czekoladę w swojej komnacie, w Karcianej Twierdzy i wyglądała przez okno. Nah, była taka słodka i niewinna, kto by pomyślał, że mogłaby należeć do tak podłej organizacji?! Szczególnie, że bez szczególnego zdenerwowania wciąż była tą milutką dziewczynką! Chociaż... czy na pewno milutką? Nieco upiorną i zadającą dość trudne pytania...
Interesujące oczy? I to ciekawe spojrzenie... jak miło! Z pewnością usłyszałaby jego myśli, gdyby nie fakt, że skubany miał tę cholerną blokadę umysłu. Shit, była denerwująca! W głowie lunatyków roi się tyle ciekawych informacji, dlaczego, pytam, dlaczego ta moc?! Wtedy jedna z jej umiejętności była tak bezużyteczna...
Co za pech.
Powoli zbliżał się wieczór (a przynajmniej w tej okolicy, ba, wiadomo do czego "zdolna" jest Kraina Luster), jednak na niebie było jeszcze całkiem jasno. Lubiła przesiadywać o takiej porze dnia na dworze, szczególnie, że pogoda wcale nie była negatywna.
Już po kilku sekundach usłyszała czyiś głos. Oblizała usta, aby nie przywitać towarzysza upaćkana w czekoladzie i odwróciła głowę w stronę dźwięku.
Kiedy tylko zobaczyła wysokiego mężczyznę, uśmiechnęła się leciutko pod noskiem. Woo, był naprawdę wysoki. Przewyższał ją aż 29 centymetrami!
- Dzień dobry. - przywitała się, po chwili odwracając się i wyciągając jedną rączkę za barierkę.
- Niee, proszę Pana. W takim przytulnym miejscu nie ma się czego obawiać~ -Nagle... wyskoczyła rybka! I ta szybkim ruchem ją złapała w palce. Ucieszona, że udało jej się złapać zdobycz za pierwszym razem, uważnie przyjrzała jej się. Nie była jakaś duża, w dodatku gdy tylko ją złapała, wydawało się, jakby rybka była martwa. Ciekawe zjawisko, po prostu... po prostu zamieniła się w prawdziwe, zwykłe ciasteczko! A może to tylko zasadzka i zaraz wyrwie się z rączek Chariot? Niee.
- Rodzynki.. - nie było źle, choć wolała z bakaliami, orzechami.. no, ale tym też potrafiła się zadowolić. Już miała ugryźć kawałek przekąski, gdy po chwili spojrzała na nowo przybyłego. Gdzie moje maniery... - pomyślała krótko, wstając z kładki. Otrzepała lekko swoją sukienkę, nawet, jeśli nie była brudna. Wystawiła rękę z ciastkiem do przodu, ku Ferrisowi.
- Chce Pan? - zapytała, choć tak naprawdę miała ochotę mu ją na siłę weprzeć. Dziwne dziecko!
Ferris [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Luty 2013, 23:31
Ferris będzie musiał się dowiedzieć czy jest jakiś sposób na odwiedzenie tego miejsca ponownie. Nie ukrywał przed samym sobą, że było ono kuszące, ba, niezwykle silnie go tam ciągnęło i miał ochotę je poznać, bliżej mu się przyjrzeć. W końcu na pewno było tam wiele, wiele interesujących rzeczy, o których w tej chwili nie miał pojęcia. Niestety ile razy próbował – tyle razy mu się nie udało dotrzeć do Dyniowego Miasteczka. Nie pomagały nawet umiejętności Lunatyków, które pozwalały się przemieszczać między światami bez potrzeby korzystania z wrót. Co za niefart. Być może z tego właśnie powodu wracał tak często do tego miejsca, do Krainy Luster po cichu licząc, że pewnego dnia trafi do intrygującego miasteczka. Och! Jakże bardzo tego chciał.
Właściwie, to każdy z tutejszych światów był niezwykle ciekawy. Każdy miał swój urok, swoje większe i mniejsze zalety oraz wady. W Szkarłatnej Otchłani brakowało mu jakichkolwiek opadów atmosferycznych. Po części z tego powodu, iż jego zdolności do zabawy wyładowaniami elektrycznymi dawały możliwość lekkiej kontroli nad burzą i jej piorunami. Z drugiej strony lubił nieraz popatrzeć, jak to padał sobie deszcz, albo śnieg. Uważał to za swego rodzaju urozmaicenie, które wprowadzało nieraz małe zamieszanie. Przecież ulewa mogła spowodować powódź, a śnieg mógł padać tak długo i tak gęsty, że przedostanie się drogą graniczyć mogło z cudem, bo tyle byłoby białego puchu. Jest jeszcze świat ludzi przecież. Zdawał się on być najbardziej normalny, ale zarazem nudny. Tam nie było czegoś takiego, jak czerwone niebo, czekoladowe jeziora czy różnej pogody na pięciu metrach kwadratowych. Jednakże był on fascynujący pod innym kątem – zwykli ludzie posiadali rzeczy, o których się u nich nie śniło. To one przyciągały Ferrisa i jego niezaspokojoną ciekawość. Roiło się tam od różnego rodzaju wynalazków na każdym roku. Zadziwiające, jak homo sapiens sobie radzili bez magii czy innych zdolności. Niesamowite!
Białowłosy może nie był maniakiem słodyczy, ale na pewno uwielbiał wszystko, co tylko ma choć trochę wspólnego z czekoladą. Szczególnie uwielbiał mleczną oraz gorącą do picia. Niebo w gębie! Czekoladowe jezioro pozwalało na zaspokojenie pragnienia, aż do rozpuku. Były momenty, gdy Ferris najadał się tyle tego przysmaku, że potem obiecywał sobie „nigdy więcej”, bo tak się źle czuł od nadmiary czekolady. Obietnicy tej jednak nigdy nie dotrzymywał, bo ukochany napój zawsze do niego wołał „chodź! No zjedz/wypij mnie. Przecież tego pragniesz” – i ulegał tym pokusom.
Ferris wykształcił w sobie umiejętność blokowania umysłu przed czytaniem w jego myślach. Nie mógł sobie pozwolić, aby ktokolwiek zbierał informacje na temat tego, co udało mu się zgromadzić przez tyle lat swojej egzystencji. Nie było o tym mowy, o nie. Owa zdolność chroniła również przed iluzją, jeśli tylko zdawał sobie z niej sprawę, ale to wymagało uruchomienia jej świadomie, a nie automatycznie, jak w przypadku próby odczytywania myśli. Z tego też powodu zamiast widzieć błękitne tęczówki u dziewczyny, on widział pomarańczowe. Wątpliwości budziła w nim rasa dziewczynki. Nie potrafił jeszcze ocenić czy należała ona do Marionetek czy może do Szklanych Ludzi. Dlaczego te, a nie inne? Miała jasną skórę, na której nie widniała żadna skaza, które zwykle towarzyszą innym. Mógł stwierdzić, iż była aż do przesady idealna, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało. Nie pytał też na razie, bo nie wypadało, choć ciekawość go kusiła, oj kusiła. Wrodzona cecha – wściubianie nosa we wszystko w co się tylko da. Starał się to jednak robić z wyczuciem.
Ferris uśmiechnął się półgębkiem słysząc jej wypowiedź. Albo nie zdawała sobie sprawy, że w ich świecie mogło się wydarzyć wszystko, albo skrywała w sobie silną moc i umiejętności, które mogą jej pomóc w obronie. Osobiście stawiał na drugą opcję, co znowu było spowodowane latami doświadczeń. Nawet ludzie nie byli bezbronni, ponieważ wymyślali ciekawe sposoby na obronę, naprawdę.
- Ah! Gdzież moje maniery… Witam w ten przyjemny wieczór. Ferris – stwierdził, kiedy uświadomił sobie, że się w ogóle nie przywitał! Przecież posiadał kulturę osobistą, nie? Także nawet się przedstawił. Lazurowe tęczówki z uwagą obserwowały poczynania dziewczynki, która właśnie chwyciła w rękę miasteczkową rybkę.
- Pozwolę sobie wziąć tylko kawałek. W końcu to twoja przekąska – odparł, gdy zaproponowała mu kawałek ciastka, więc ten kawałek sobie wziął, a co. Nie był fanem rodzynek, bo wolał normalne, nieususzone winogrona, ale też nie nie lubił ich. – Ferris. Mówi mi Ferris. – Nie przywykł do zwracania się do niego per „Pan”. Nadawało to rozmowom dość sztywny charakter; nie zawsze, ale w większości przypadków.
Jego cechą było to, że zawsze obdarzał dużą dozą uwagi swojego rozmówcę, więc i w tym wypadku spojrzenie skupiał na nieznajomej. Choć patrzył na nią z góry, bo był o wiele wyższy od niej, to nie wyczuwało się od niego jakiejś wyższości. Zwyczajnie ze względu na wzrost inaczej się nie dało.
- Intrygujący kolor tęczówek – powiedział. Oczywiście mówił prawdę, bo mało kto mógł poszczycić się pomarańczowym odcieniem oczu. Był to też swego rodzaju komplement. Wszak był mężczyzną, a jeśli coś mu się podobało u płci przeciwnej, to o tym mówił. Raczej nie należał do osób nieśmiałych, ale za to do tajemniczych już na pewno.
Chariot [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 28 Luty 2013, 15:52
A ona... pewnie gdyby bardzo tego chciała, to i dzisiaj by trafiła. Troszkę połazić, może popytać, z resztą sama nie jest tak głupiutka i mniej więcej pamiętała drogę do Dyniowego Miasteczka - czy bardzo podobnego miejsca... Uwielbiała zwiedzać, przy tym łatwo zapamiętywała ścieżki, więc wszelkie wędrówki z Kagari właściwie miały same pozytywy! Chociaż.. lubiła się droczyć, więc zawsze trzeba było mieć świadomość, że w każdej chwili mogło zachcieć jej się 'żartów'.
Miejsce ich zamieszkania było świetne! I właśnie brak opadów atmosferycznych, zdaniem Chariot było duużym plusem. Nie lubiła, gdy w trakcie swoich spacerków lub zabawy na placu zabaw nagle zrywała się wielka wichura i... deszcz! A właściwie deszczysko, bo dość szybko się rozkręcało. Co w tym ciekawego? W dodatku tak bez płaszcza.. trzeba zerwać się ze swojej ulubionej huśtawki i leecieć przed siebie, gdzie ciemna, szara chmura jeszcze nie dotarła. Dosłownie, w końcu w Krainie Luster możliwa była wichura z deszczem a 10 metrów dalej słoneczko i tęcza. Ha, fascynujące, przynajmniej łatwo było pozbyć się problemu. A świat ludzi? Jak już coś się rozpętało, to zwykły bieg przed siebie by nie pomógł! Od razu trzeba szukać schronienia, a w trakcie nieźle się namęczyć. Dlatego tak bardzo nie lubiła zjawiać się w tamtej krainie. W dodatku ludzie... takie zwykłe szaraczki.. niby mieli te całą technologię, która była cholernie ciekawa i bardzo przykuwała uwagę Kagari, ale... ale to jednak nie to. Po chwili przypominała sobie o swoim świecie i wszystko wracało do normy, cała fascynacja mijała. Człowieki nie znali pojęcia magii, którą posługiwali się mieszkańcy Szkarłatnej Otchłani oraz Krainy Luster, niesamowicie łatwo było ich sprzątnąć z powierzchni ziemi. Ale co by zrobili inni, gdyby zauważyli, jak taka dziewczynka właśnie zabija niewinnego człowieka? W dodatku.. magią! Jakimiś latającymi kartami, albo nie wiadomo czym jeszcze?! Wzięli by ją do laboratorium i przeprowadzali na niej, broń boże, eksperymenty...
I tak by ich pozabijała.
A potem uciekła do swojej krainy. Oh, jak wspaniale! Tyle, że ona nie za bardzo chciała mieć styczność z ludźmi, nawet, jeśli wiedziała, że ma nad nimi nie małą przewagę. Chociażby stworzyć taką iluzję .. no, na przykład ściany i już nie wiedzieliby co zrobić. Gorzej gdyby zaczęli strzelać, ale przecież skoro już stworzyła iluzję to nie będzie stała, prawda? Głupia nie jest, choć wygląda na bardzo nie doświadczoną. Ale... pozory mylą, czyż nie? No bo właściwie to aktualnie rozmawiasz z 300latką. Serio.
Gorąca czekolada lub ciepłe, słodkie mleczko z rana było po prostu świetnym śniadaniem, czasem nawet nie trzeba było kanapek, od razu czuło się w pewnym sensie spełnienie!~ No, ale każdy wie, że gdy zje się za dużo słodyczy, to odzywa się pragnienie, a popicie czekoladą tylko pogorszy sprawę - dlatego zawsze trzymała w swojej torebce buteleczkę wody, niezwykle czystą, w dodatku z jakiegoś smacznego źródełka.
A szkoda, wielka szkoda, że Pan Ferris posiadał coś takiego jak blokada umysłu. Panienka była nieco poirytowana, bo akurat miała ochotę przeprowadzić z kimś ciekawą rozmowę. Przynajmniej widział jej iluzję. Jej, ona naprawdę nie przepadała za swoimi błękitnymi tęczówkami.. a pomarańczowe, przy tak jasnej cerze i włosach były znakomite! Przyciągały uwagę, a jak każde dziecko Chariot uwielbiała być w centrum uwagi. Co do ciekawości... tak. Blondynka często pytała swoich towarzyszy, tuż na początku rozmowy o rasę. Jakoś.. jakoś lepiej jej się wtedy gadało, w końcu wiedziała, do czego zdolna jest postać przed nią stojąca, czy siedząca, a może latająca?
Specjalnie wielkiej mocy to ona nie miała, ale planów do ucieczki... 100 i więcej, dlatego nie bała się przebywać w takich miejscach. Była odważną dziewczynką i jak ktoś jej nie zalazł za skórę to nie reagowała negatywnie. Niektórzy puszyli się gdy tylko usłyszeli w swoją stronę "dzień dobry", także..
Z resztą mogli się nieźle zdziwić, bo ona naprawdę była upioorna.
W sumie to jeszcze słodsza by była, gdyby faktycznie należała do marionetek! Taka urocza, porcelanowa laleczka, bez Pana.
W sumie... to Ferris też miał oczy w kolorze niebieskim, a raczej jego odcieniu. Ale to były jego ślepia, nie jej! Więc nie czuła, że są jakieś brzydkie. Ba, wręcz przeciwnie - jemu pasowały, nawet bardzo. Wydawały się być takie.. hipnotyzujące. Ciekawe czy posiadał taką moc? Bo uwieść mógłby nie jedną, ha.
Oh, no tak. Ona też się nie przedstawiła.
- Ależ proszę się nie martwić! Jest tu tyle smakowitości, że może Pan wzią-... - i w tym momencie ułamał kawałek, nim ta skończyła mówić.
- Cóż... jak Pan chce! - wzruszyła ramionami, a po chwili drugi kawałek rybki znalazł się w jej ustach. Całkiem smaczna. Pogryzła ją dokładnie, a po chwili połknęła i wzięła kolejny łyk czekolady ze swojej filiżanki. Słodkie zestawienie, zaraz pewnie złowi kolejną zdobycz. Zupełnie jak bestia...
Haha.
Odłożyła filiżankę na barierkę, złapała za boki swojej sukieneczki i delikatnie, z gracją ukłoniła się przed mężczyzną. Kiedy wyprostowała się, wyciągnęła ku niemu dłoń.
- Mówią na mnie Chariot. Miło mi Pana poznać. - uśmiechnęła się, a po chwili wydała z siebie dźwięk - coś w stylu "oh!"
- To znaczy, Ferris~ - poprawiła się i spojrzała na swoją wyciągniętą dłoń. Tak dziwnie czekała, aż za nią złapie..
Głupio było patrzeć tak z dołu. Mimo, że miała buciki na obcasach.. chociaż tfu. One i tak miały może 5 cm, więc nie wiele to dawało.
I znów ten kochany uśmiech. Wielka szkoda, że nie posiadała kłów, tylko każdy jej ząbek był równie prosty. Wyglądała.. mniej strasznie. A tego właśnie nie chciała! Pff...
- O, dziękuję... mi też się podobają! - tym razem zaśmiała się nieco głośniej. Ha, to było takie fajne wiedzieć, że iluzja działa, szczególnie, że tak bardzo jej na niej zależało.
Użytkowniczka właśnie chciała napisać, że jej postać zamerdała ogonkiem ze szczęścia, ale zapomniała, że nie jest dachowcem - choć gdyby była, to tak pewnie by się stało. Mniejsza. I w sumie chyba dobrze, że nim nie jest, bo z tego co mi wiadomo - Ferris nie lubi kotów.
Spróbowała stanąć lekko na palcach, choć w tych butach średnio to wyglądało. W każdym razie wydłużyła się o ten 1 cm, a może 2?
- A co Ferrisa tu sprowadza? - i znów opadła w dół. Odwróciła się w bok, tym razem wydając z siebie ciche "uu", co dość zabawnie brzmiało, a po chwili schyliła się po swojego misia i przytuliła tak, by jego przód był skierowany w stronę rozmówcy.
- Prawie bym zapomniała... to jest Gucio. - hahaha, fajne imię.
Była to przytulanka, którą dostała od swojej dawnej przyjaciółki... kilkanaście lat temu. Dziewczynka, z którą przyjaźniła się Chariot była człowiekiem. W dniu, kiedy musiały się rozstać, tamta oddała jej zabawkę i do dziś Kagari trzyma ją blisko siebie.
Pewnie przyjaciółka już nie żyje. Albo jest Babcią... ciekawe, czy gdyby blondynka ukazała jej się - pamiętałaby ją?
Ferris [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 1 Marzec 2013, 00:08
Ferris, gdyby się postarał i uparł naprawdę, to może też, by je znalazł. Jednak do tej pory tego nie zrobił, więc zapewne prędzej trafi tam przypadkiem niż specjalnie. Czasem trzeba przestać szukać czegoś, by to się samo znalazło. Dość interesująca teza, ale często bywa tak, że jest ona trafna. Być może właśnie Ferris tak postanowił zadziałać i sprawdzić jej słuszność. Okaże się czy będzie się to opłacało czy też i nie. Teraz znajdował się nad Czekoladowym Jeziorem i to go cieszyło. Wokół było mnóstwo jego ulubionego przysmaku i najwyraźniej trafił na ciekawe towarzystwo.
Może właśnie dlatego tak Świat Ludzi intrygował Lunatyka? Dziwni byli jego mieszkańcy, którzy pozbawieni byli jakiejkolwiek mocy. Nawet prostego pstryknięcia palcami, aby oświetlić sobie drogę świetlną kulką. Oczywiście sam nie chciał należeć do tego rodzaju istot. Zdecydowanie bardziej doceniał swoje umiejętności, pochodzenie i wszystko wokół. Ta zmienność i różnorodność, która tutaj istniała była jego prawdziwym domem. Z tego, co przez tyle lat się zorientował, to ludzie nie tolerowali magii. W ogóle w nią nie wierzyli, a ich umysły były strasznie ograniczone. Dziwiło go to, że nie umieją pojąć czegoś, co nie mieściło się w ich ramach rozumowania. To było dość żałosne. Na ślepo wierzyli w swoją religię, której poparcie jest tylko w książkach, albo w naukę, która racjonalnie wyjaśniała wszystko, co tylko się dało. Kiedy już brakowało takiego wyjaśnienia, to wpadali w panikę, albo odsyłali takiego człowieka do lekarza. Cóż za dziwne postępowanie – uważać kogoś za chorego na umyśle, bo widział coś, co nie wychodziło poza granicę racjonalizmu. Dziwne i niepojęte dla Ferrisa. Zapewne to wynikało z różnic istniejących światów.
On się niepotrzebnie nie afiszował ze swoimi umiejętnościami, ponieważ nie widział ku temu najmniejszego powodu. Po co ktoś miał znać jego moc? Używał jej tylko w ostateczności, gdy wszystko inne zaczynało zawodzić. A co mogło? Jego zwinność oraz zdolność do wymachiwania jednoręcznym mieczem. Wprawdzie między ludźmi na niewiele takie ostrze mogło się zdać, ponieważ oni dysponowali zupełnie innym rodzajem broni. Huczała niezwykle nieprzyjemnie i dotkliwie raniła. Już nieraz był świadkiem, gdy wystrzelona z prędkością światła kulka zabijała innego homo sapiens na miejscu. Straszna broń, ale tutaj, w Krainie Luster i Szkarłatnej Otchłani istniały równie groźne moce.
Ferris chyba nie narzekał na nic w swoim wyglądzie. Może jedynie na to, że wyglądał czasem na zbyt chudego, ale ile, by nie zjadł i tak spali to szybciej niż zdąży zjeść. Co za pech. Na dodatek mógł wyglądać na słabeusza ze swoją figurą, ale siłą nie grzeszył, więc pewnie zaskakiwał innych, którzy z góry zakładali, że taki chuderlak długo nie wytrzyma. Co jak co, ale musiał przyznać, że oczy dziewczynki przy jej cerze i włosach robiły piorunujący efekt. I podobało mu się to. W końcu był facetem, więc wygląd płci przeciwnej mógł, albo nie musiał mu się podobać. Pomińmy, że wyglądała na nastolatkę, ale sam był nie lepszy. Przynajmniej nikt go nie wyzwie od pedofilii. No i nic nie robił przecież też.
Hipnotyzujące? Bardzo ciekawe stwierdzenie. Na pewno miał czasem przeszywające wzrok, a w lazurowych tęczówkach widać było nie tylko tajemniczość, ale także bystrość. Jednakże chyba jeszcze nikt nie powiedział o jego oczach, że są hipnotyzujące. Może i coś w tym było, a może i nie? Łoh! To żem się uśmiechnęła widząc, iż Ferris mógłby uwieść niejedną. Uroczy uśmiech numer pięć, zawadiackie spojrzenie i heja do przodu! Chciałabym powiedzieć, że jest niezwykle przystojny, oh, ah i eh, ale jak wiemy, to każdy ma swój gust, ot co. Tylko nie samym wyglądem przecież może podrywać, nie? Charakter też się przecież liczy.
Uśmiechnął się kącikiem ust słysząc jej wypowiedź i to, że swoim zachowaniem przerwała. Za bardzo lubił czekoladę, by odmawiać, ale nie zamierzał jej też całej rybki zabierać, o nie. Stąd decyzja o wzięciu kawałka.
Uścisnął jej dłoń z nieco szerszym uśmiechem, a w oczach zapłonęły na krótką chwilę wesołe iskierki. O wiele lepiej się będzie teraz rozmawiało. Nie lubił tych sztywnych zachowań przy kierowaniu do siebie słów ‘pan’ oraz ‘pani’. Nie leżało to w jego naturze, ale też nie wszyscy życzyli sobie, by mówić im na ‘ty’, a i sam nie zawsze przechodził do bardziej koleżeńskiej formy.
- Mnie również – odparł jej. Mówiłam, że puścił jej dłoń? Nie? No to mówię, coby nie było, że mieli tak stać, a on miałby ją wiecznie trzymać za rękę. Nie to, aby narzekał, ale powitanie, to powitanie.
Kiedy ponownie się uśmiechnęła, Ferris zauważył brak kłów, które każda istota praktycznie posiada. No… może nie każda, bo jakieś wyjątki się zapewne znajdą, ale zwykle miały. Ciekawe, co było powodem ich braków? Miała idealnie równe zęby, więc tym bardziej się przekonał, że należy ona do jednej z dwóch ras branych pod uwagę przed białowłosego.
- Niecodziennie się spotyka takie oczy, ba, jeszcze nigdy nie spotkałem – odparł jej wnioskując, że trafił w dziesiątkę z jej tęczówkami. Sama musiała być nimi zachwycona, ponieważ bardzo entuzjastycznie reagowała na wzmianki o nich. Ciekaw był czy jest jeszcze coś, co tak bardzo wywołuje euforie u niej.
Gdyby mógł, to pewnie by się jakoś zmniejszył, by nie musiała stawać na palcach, ale to było nie możliwe, dlatego tylko oparł się o barierkę i ponownie schował ręce do kieszeni. Nogi miał skrzyżowane i nieco z przodu, co mogło spowodować, że znalazł się nieco niżej, może.
- Przechadzam się z miejsca na miejsce, obserwuję i zapełniam swój cały wolny czas nic nie robieniem – odpowiedział jej zgodnie z prawdą. Póki nie musiał za bardzo się otwierać, to nie było problemu z nim. Kiedy czuł, że naruszana jest jego strefa prywatności, to wycofywał się i zmieniał temat zupełnie ignorując sprawy, albo pytania, na które nie miał ochoty odpowiadać. W międzyczasie dziewczynka sięgnęła ku maskotce, którą Ferris widział już wcześniej, ale dopiero teraz jej się przyjrzał.
- Gucio? Ładny miś. Długo już go masz? – spytał. Osobiście wydawało mu się, że jest to neutralne pytanie, ale jak to mówią: pytać można, ale nie zawsze można uzyskać odpowiedź. Jednak było w zachowaniu Chariot coś, co mówiło mu, że ten pluszak jest dla niej ważny. Może dostała go od ważnej osoby, albo miał związek z ważnym wydarzeniem? A może zwyczajnie był jej ulubioną maskotką.
Chariot [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Marzec 2013, 18:33
Czekoladowe jezioro było jednym z lepszych miejsc w Krainie Luster! Ale największym plusem tego miejsca był fakt, że gdzieś w okolicy można było spotkać znanego, rajskiego ptaka. Była to milutka bestia w kolorach tęczy, przypominała dorosłego lwa z głową wilka oraz ogromnym, pawim ogonem. Oczywiście nie zapomnijmy o jego pięknych skrzydłach, które umożliwiały mu latanie. Był kochany, Chariot kiedyś widziała kawałek jego ciała, a przynajmniej tak jej się wydawało. Przyjemnie byłoby mieć takiego potworka, czyż nie? Ex aequo zachwycała się niejakim Naeve, ten z kolei pojawiał się gdzieś w pobliżu malinowego lasu. Równie przyjemnie miejsce. Jedynym jego minusem było to, że nie latał, a Kagari lubiła takie "bajery"! No bo kto nie chciałby choć raz spróbować takiej atrakcji? Aghr, aghr. Tyle tu było tych stworzonek, że ciężko było się zdecydować, która była najlepsza. Z wyglądu czy z charakteru, umiejętności... ah te ciągłe dylematy. Jakże dumnie było żyć ze świadomością swojej rasy i miejsca zamieszkania. Ludzie byli zbyt prymitywni... zwykli, nie ciekawi! No okej, pod względem tej całej technologii może i troszkę byli, ale zapewne każdy zgodzi się z Kagari, że chociażby obecne jezioro wypełnione czekoladą i kładka zrobiona z ciastek jest lepsza niż, powiedzmy, ludzka komórka?
Ludzie będą mówić, że Nasz świat jest lepszy, a My, że ich, lecz nie zawsze - choć często bywa, że dziewczyna z kręconymi włosami woli proste, a z prostymi kręcone, prawda? Mhm.
Te zwykłe istotki były wprost idealne do testowania swych umiejętności! Chariot nie raz spotkała przedstawiciela tego gatunku i rozmawiała z nim na podstawie czytania jego zacnych myśli. A ich mina? Bezcenna! Polecam. Gorzej, gdy ten wpadał w niepohamowaną panikę i okazywało się, że ma schowany pistolet. Raz się tak zdarzyło! Na szczęście Panienka parę sekund wcześniej odczytała jego zamiary, wytworzyła iluzję - ściany, a ten zdezorientowany nie wiedział co czynić. Spora ilość cegiełek znikała, wraz z ich stwórcą i tak kończyła się interesująca rozmowa zwykłego człowieka ze szklanym człowiekiem. Szklani ludzie... nie lubiła tego drugiego słowa w swojej rasie. Już wolałaby Szklanka, cokolwiek! Przecież ona nie miała nic wspólnego z tymi stworzonkami...
Pech? Raczej niezwykłe szczęście. Wyglądać szczupło i być silnym.. nie jedna osoba pozazdrościłaby takiej cechy, więc marudzenie na ten temat było naprawdę zbędne. W sumie Chariot też lubiła wpakowywać w siebie spore ilości jedzenia (a w szczególności tych słodkich produktów), a nie tyła. I generalnie wyglądała na dziecko, 13 latkę, a jak się inaczej ubrała to nawet młodziej. I kto by pomyślał, że w takim słodziaku kryje się, prawdopodobnie dwa posty wyżej napisany potwór? Jemy, nie tyjemy. Lata nam mijają, a wizualnie wciąż jesteśmy tacy sami. Żyć nie umierać! Dodatkowo Kagari mogła pochwalić się nie tylko swoimi prawdziwymi mocami, ale i jedną z ciekawych umiejętności, nazywaną zaklęciem. Wprawdzie nie zawsze działało, ale kiedy już udało jej się je użyć, było niezmiernie przydatne. Pstryknięcie paluszkami, wypowiedzenie w myślach paru bardzo trudnych słów oraz sen przeciwnika~ Szkoda, że nigdy nie miała pewności na zadziałanie zaklęcia. Ale zawsze warto było próbować, doskonale wyuczyła się tych słów, a pstryknięcie palcami to przecież nic trudnego. Czuła się jak prawdziwa czarodziejka, tyle, że bez różdżki.
Śmiesznie by było, gdyby okazało się, że Ferris był od niej młodszy, a wizualnie wyglądał na starszego. Przecież mogło się tak zdarzyć! No i Kagari mimo, że wyglądała na nic nie umiejącą sierotkę, to przecież sama mieszkała w domu, gotowała, sprzątała... była doświadczoną kobietą, ha. Brakowało jej tylko męża, ale los sprawił, że była aseksualna. Z resztą... gdyby miała inną orientację, to przecież w ciele dziecka do niczego by nie doszło. Fuj, nawet nie chciała o tym myśleć. Pod względem miłości była zdecydowanie na nie. Bo co w niej takiego wspaniałego? Na początku jest idealnie. Motylki w brzuchu, milion wspólnych tematów, tak zwane szczęście. A potem... coś zaczyna się psuć. Pojawia się nuda, kłamstwa, nawet zdrady. Ludzie chcą próbować nowych rzeczy, nawet wcześniej mocna więź może się z czasem wykruszyć i... koniec. Miłość przepada, zaczyna się nowy rozdział w życiu. Nowe, przelotne miłostki! A raczej zauroczenia. W sumie to kochać można tylko zwierzę. To jest prawdziwa love. Kagari nigdy nie zaznała prawdziwej miłości, a z obserwacji innych związków wytworzyła sobie właśnie taką opinię na ten temat. Cóż. Przykre.
Kolejnym przykrym faktem jest to, że ludzie tylko mówią "charakter jest najważniejszy!", a jak przychodzi co do czego, to się powolutku, dyskretnie wycofują... ale wciąż trzymają się tych słów - po prostu wymyślają jakieś idiotyczne argumenty, a inni tępo im wierzą. Owszem, charakter jest bardzo ważny, ale kto by zaangażował się w związek z ... na przykład Quasimodo? Tak, miał dobry charakter, nie chciał źle. Ale nie oszukujmy się, czulibyśmy się nie zręcznie chodząc za rękę z tym czymś. Smutna prawda..
Wracając do lazurowych tęczówek Ferrisa - nie można było zaprzeczyć, wyglądały hipnotyzująco, pociągająco wręcz, może nawet gdyby mała blondynka była nieco starsza i dojrzała zdecydowałaby się na delikatny podryw? Haha, byłoby ciekawie.
Nie lubiła sprzeciwu. Mimo, że planowała oddać mu całą rybkę, to ten i tak ułamał pół. Tak, jakby sprzeciwił się jej zdaniu! Przekrzywiła nieco buźkę, jednak nic nie skomentowała. Ugryzła drugą część ciasteczka.
W sumie to każdemu wyrastają kły. To normalne, a ona była wyjątkiem! Marionetce łatwo byłoby zrobić taki atucik, ale Chariot urodziła się normalnie, nie była sztuczna. W dodatku wszystkie ząbki były idealnie równe i białe, ale to raczej zasługa magii. W końcu... w tym świecie wszędzie można było znaleźć doskonałość.
Ha! Tęczówki były wyrobem jej wyobraźni, tak bardzo cieszyła się, że iluzja działała nawet na istotę z blokadą umysłu. Nie byłaby pocieszona wiedząc, że owy osobnik widzi jej dziwne-niebieskie oczęta, ale tak jak wcześniej wspomniałam, zaczęła przyzwyczajać się do oryginału ich barwy. Cóż... pomarańczowe ślepia jednak wzbudzały większa ciekawość wśród innych i nawet, gdy spoglądali na nią krzywym wzrokiem, to ta była dumna, że w ogóle ktoś ją zauważył.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz ~ - powiedziała entuzjastycznie, po czym znów chapnęła kolejny kęs ciasteczka. W sumie to z tym wzrostem nie było tak źle, wystarczyło się nieco oddalić i było w miarę okej. Mężczyzna przecież powinien być wyższy od kobiety, a co!
- Nie masz tutaj znajomych? - zapytała, tak po prostu. W końcu wydawało jej się, że gdy ktoś ma znajomych to spędza czas z nimi, a nie sam zapędza się w dalekie uliczki. Jeśli chodzi o nią, to można powiedzieć, że nie miała zbyt wiele relacji, a jak już miała, to po pewnym czasie przepadały... no i generalnie wolała raczej chodzić sama po tym malutkim świecie, by poznawać kolejne osóbki.
Na pytanie o misiu, przytuliła go mocniej.
- Nee, dobrych paręnaście lat! - odpowiedziała, i już można było stwierdzić, że nie ma tylu lat na ile wygląda. Oddaliła go od siebie, a następnie przewróciła na drugą stronę, by patrzeć na jego pluszową mordkę.
- Właściwie... to on nie jest moją własnością. - zaczęła mówić, uśmiechając się do zabawki. Tak, jakby wszystkie wspomnienia z nią związane właśnie przewijały się w jej małej główce...
- Pochodzi ze świata ludzi... był wychowywany przez młodą dziewczynkę, której już nie ma. Tak myślę. - przystopowała na chwilkę, mrużąc oczy. Poczuła w głębi smutek, jednak nie mogła go długo okazywać, o nie! Jak ona mogła smucić się o jakiegoś człowieka?!
Uniosła głowę.
- Teraz jest mój! Mój, mój, mój.. - ścisnęła dłonie na pluszaku, wbijając w niego swoje paznokcie, jednak po chwili zaprzestała. Przepraszam... - 'przepraszam, nie chciałam'. Gdyby ten miś cokolwiek rozumiał..
Ferris [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 4 Marzec 2013, 00:28
Ferris nigdy nie zastanawiał się nad posiadaniem jakiegoś pupilka. Może to byłby dobry pomysł, aby zlokalizować mu jakieś zwierzątko i spróbować je oswoić. Jednakże on niezbyt wiedział jakie i co konkretnie, by go interesowało. Wydaje się dziwne z racji tego, że jest Lunatykiem? I to Diabelskim Bibliotekarzem? Owszem… posiadał ogromną wiedzę na temat zwierząt żyjących w ich świecie, ich wyglądu czy umiejętności, ale nigdy nie przypatrywał im się pod kątem pupilka. Dlatego właśnie musiałby usiąść i na spokojnie przestudiować kandydatów, z których jeden miałby należeć do niego i być wiernym towarzyszem.
Swoją drogą… posiadanie umiejętności samo w sobie, jak latanie czy bycie niewidzialnym było… niezwykle kuszące i Ferris nie wiedziałby, co wybrać, gdyby kazano mu wybrać jedną z tych dwóch możliwości. Poruszanie się w powietrzu pozwalało przemieszczać się na wielkie odległości w krótkim czasie, szybować pod i nad chmurami. Znowuż niewidzialność dawała nieograniczone możliwości! Mógł być wszędzie i nikt nie musiał wiedzieć o jego towarzystwie. Czasem mógł też zniknąć i udawać, że go nie ma, jak nie miał ochoty z nikim rozmawiać. Jednakże analizując wszystko, to chyba postawiłby na bycie niewidocznym, bo już posiadał dość ważną umiejętność, dzięki której przemieszczał się z jednego świata, do drugiego, a to bardzo dużo.
Ferris zwykle się nie spoufalał z mieszkańcami Świata Ludzi, którzy byli tak bardzo graniczeni umysłowo nie dopuszczali do siebie faktu, że istnieje coś takiego jak magia, albo inny świat. Sam też nie wpychał się w sytuacje, które mogłyby mu zaszkodzić. Odzywała się w nim natura prawdziwego Lunatyka, którzy z zasady byli neutralni i nie zajmowali konkretnych stron. Nie cierpiał rozwiązywać waśni, ale dość silnie sprowokowany sam potrafił przywalić w ramach przekazania swoich racji. Jednak z jego spokojną naturą i przeogromną cierpliwością nie dawał się zbyt łatwo wyprowadzić z równowagi. Prędzej on sam swoim ignorującym zachowaniem zdenerwuje delikwenta. Cóż… bywa, tak? Ich chyba jedyną cechą wspólną z ludźmi był wygląd. Większość mieszkańców Krainy Luster czy Szkarłatnej Otchłani nie różniła się specjalnie od homo sapiens, choć byli zupełnie czym innym. Gdzie takiemu śmiertelnikowi do Ferrisa czy Chariot? Może nie powinien oceniać po wyglądzie, może nie powinien oceniać po okładce (w końcu jako Bibliotekarz powinien to wiedzieć najlepiej!), ale przez całe swoje życie natrafił na sporadyczne przypadki, z którymi nawiązał nieco ciekawszą konwersację. Jednak pomimo różnych osobowości nie byli tak różnorodni, jak oni.
Była we wszystkich światach jedna wspólna rzecz, której Ferris nie znosił, a już szczególnie w Świecie Ludzi. Tłum i hałas. Obie te rzeczy działały na niego bardzo negatywnie. Irytowały w każdy możliwy sposób. Z tego względu unikał bardzo zatłoczonych miejsc, rzadko bywał w barach czy karczmach, a swój pobyt wśród homo sapiens ograniczał do minimum. Tam nie dość, że po ulicach ludzie chodzili stadami, niczym mrówki, to trajkotali jak nakręceni, ich samochody warczały, strzelały i wyły. Nie… to zdecydowanie nie było dla Ferrisa. Już rozochocony tłum w Krainie Luster nie działał tak na niego, jak to co działo się wśród ludzi.
Jak to gdzieś wspomniałam… nie ocenia się książki po okładce, a do tego pozory lubią mylić, więc i w tym wypadku Lunatyk nie oceniał zaraz Chariot jako bezpieczną osóbkę, która nic nie zrobi. Wyglądała młodzieńczo, była drobna, niepozorna, a zwykle w takich siedział największy diabeł. Nie to, aby od razu zło wcielone, ale takie… porównanie. Zresztą w ich świecie nie można było nic ocenić tak, jak się z początku mogło wydawać.
Hm… ciekawy temat… Jak się Ferris odnosił do związków i miłości? On rzadko dopuszczał do siebie kogokolwiek bliżej. Ciężko było zaskarbić sobie jego przyjaźń, zaufanie, a o większym uczuciu już nie wspomnę. Był bardziej typem samotnika, co nie znaczy, że kobiety go nie pociągały. Podobały mu się przedstawicielki płci pięknej, ale tylko 2 razy pozwolił sobie na o wiele bliższe poznanie. Za tą pierwszą był w stanie wskoczyć w ogień, a za drugą… może nie, ale była dla niego wyjątkowa. Po tym jednak, gdy ich drogi się rozeszły nie szukał swej lubej, a już szczególnie unikał zbytniego otwierania się przed innymi. Później przytrafiło się parę… jednorazowych przygód, ale nic więcej. Cóż za opinię mu wyrobię! Hah!
Pomimo powyższego flirtu sobie nie odmawiał, a jakże. Tam pochwalił kobietę za śliczne oczy, tam za włosy, tam za uśmiech. Czasem one powiedziały coś miłego i tak się to kręciło, ale na słowach się zwykle kończyło. Dlatego, jakby Chariot była starsza i dojrzalsza, to nie odmówiłby sobie takiego wątku w rozmowie. Interesujące.
A Ferris uwielbiał wszelkiego rodzaju… anomalie. Nie spotyka się istot z pomarańczowym wzrokiem, kocimi uszami czy innymi rzeczami, które w Świecie Ludzi uchodzą za odstępstwa od naturalności. „Szklanka” mogła być pewna, że Lunatyk ją zapamięta na zawsze i jej osobę będzie od razu kojarzył z pomarańczowym spojrzeniem.
- Hmm… – zaczął powoli, jakby się zastanawiał nad odpowiedzią, co w gruncie rzeczy było prawdą. – Jestem raczej samotnikiem z ciężkim charakterem, bo nie lubię dopuszczać zbyt blisko siebie innych – powiedział w końcu uznając, że takie wyjaśnienie powinno jej wystarczyć. Zawiązywane znajomości były tylko na czas jednej, a może i dwóch rozmów, a potem… nic więcej.
Skinął jej krótko głową słysząc, że w posiadaniu misia jest już dość długo. Pewnie nawet o wiele więcej niż byłby jej w stanie dać lat, a jego uwadze nie uszło zachowanie Chariot, która przytulała do siebie misia. Uważnie ją obserwował podczas jej krótkiego monologu. Mimo, iż jej słowa zabrzmiały tak, jakby ukradła misia, to sam odnosił wrażenie, że jest on pamiątką po kimś ‘kto może już nie żyć’. Ferris nie wiedział, co tak naprawdę dręczyło ‘Szklankę’ i nie zamierzał w to wnikać, bo nie czuł się zobowiązany. Wyczuwał, że to naruszałoby strefy wrażliwej prywatności, więc podszedł do sprawy w inny sposób.
- Nigdy się nie zastanawiałaś co stało się z jego poprzednią właścicielką? – spytał. Był zwyczajnie ciekaw, a to pytanie wydało się niezwykle naturalne. – Moja jedyna pamiątka po tamtym świecie to wiedza, którą stamtąd wynoszę – dodał jeszcze i mówiąc o informacjach postukał się lekko palcem wskazującym w głowę, a jego usta wygięły się w lekkim uśmiechu.
Chariot [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 19 Marzec 2013, 19:47
Ona znała raptem tylko parę informacji na temat poszczególnych stworzonek. O jednych wiedziała więcej, o innych mniej i tak postanowiła jakiegoś przygarnąć. Tylko właśnie... ogromna chęć posiadania pupila, problem tkwił w tym, że nie wiadomo jakiego! Chociaż tak jak wcześniej wspomniałam był jeden osobnik, który przykuł jej największą uwagę. A jaki to szczęściarz - może kiedyś się dowiecie, jeśli uda jej się go złapać, a jeżeli nie... cóż, pech! Jeśli rozmowa dalej potoczy się tak przyjemnie, to zapewne Ferris będzie jedną z pierwszych osób, która pozna Pana Pupilka Chariot i - tak myślę - nie zostanie nim poszczuty. No bo jak ma się takiego towarzysza to czemu by nim dla zabawy nie postraszyć?
Jeśli chodzi o spór pomiędzy mocą niewidzialności a latania... Panienka również wybrałaby tę pierwszą opcję. Latać może na pupilku, a sama chyba by się troszkę bała. Niewidzialność była czymś fantastycznym! Mogła być w miejscu, gdzie nikt nie wiedział o jej obecności - mogła podsłuchiwać.. właaśnie. Jak wiadomo dziewczynka należała do niejakiej Karcianej Szajki. Jako pierwsza jaźń nie nadawała się do tej grupy, jednak druga - jak najbardziej, dlategóż się w niej znalazła. Ale mniejsza o to! Gdyby była niewidzialna - spójrzmy, ile informacji mogłaby dowiedzieć się ze spotkań innych organizacji! Potem powiedzieć królowej swojej i o... niezły zysk, szczególnie, że dziewczynka należała do tych cwanych istotek. Cóż, niewidzialności może nie potrafiła opanować, ale za to miała inną - równie bardzo przydatną umiejętność. Czytanie w myślach, a jakże! Jedyny minus tkwił w tym, że w Krainie Luster dość sporo osób blokowało swoje myśli co uniemożliwiało Chariot zabawę. Jednak gdy natrafiła się już jakaś "otwarta" istotka - to była zabawa!
Ludzie służyli jedynie do zabawy. Tak właśnie uważała blondyneczka. I mimo, że kiedyś przyjaźniła się z przedstawicielką tej rasy to wciąż uważała, że to jedynie insekty, które trzeba zwalczać! A jeżeli ktoś nie lubi zabijać, to bawić się. Zrobić sobie z nich sługę, cokolwiek! My - istoty magiczne bez problemu moglibyśmy przyporządkować sobie tamten świat... ludzie byliby Naszymi podwładnymi, tworzyliby dla Nas technologię! Chociaż... w sumie to bez technologii jest piękniej. Człowiek potrafił jedynie wszystko zniszczyć. Owszem, parę wynalazków było naprawdę fascynujących i przydatnych, ale duża ilość beznadziejna i niepotrzebna! Zaśmiecająca i generalnie do kitu. Po co to im? Dlaczego tak niszczyli swoją krainę? Jak to dobrze, że tu nie mieli większego dostępu... łolaboga, co to by było. Kagari nie chciałaby mieszkać w zasyfionym, szarym bloku jak oni. Co, może jeszcze fajeczki jej brakowało? Absurd!
Racja, racja! Samochody w świecie ludzi przyprawiały o dreszcze. W dodatku jakie one były brzydkie. Ta nowoczesność zdecydowanie odpychała szklaną Panienkę, a gdy tylko zaczynała rozmowę z nieznajomym - ten posyłał jedynie krzywy wzrok, z reguły jeszcze jakieś wulgarne słowo i zwyczajnie odchodził bez nawet zwykłego "do widzenia". Kolejny dowód na pustactwo tych istot. Zero towarzyskości, powiedz coś - już jesteś skreślony. Brr...
Oh! Gdyby tylko mogła przeczytać myśli Ferrisa. Zaplusowałby, a co. Miał całkowitą rację w nie ocenianiu ludzi na pierwszy rzut oka. Faktycznie - mała potrafiła przemienić się w drugą, gorszą Chariot. Gorszą to chyba nawet za delikatne słowo, jednak aktualnie nie miała do tego podstaw, więc mógł spokojnie porozmawiać. Jak to niektórzy mówią - bez spiny, haha.
Cholera, żyła tu równo 300 lat i ani razu nie doznała uczucia miłości, czy nawet zauroczenia. Przyjaźń - okej, ale coś więcej? Niby była uwięziona w ciele małej dziewczynki i można było to wytłumaczyć, że jest za młoda na związki, ale tak naprawdę była starsza od nie jednego emeryta! I to o ile. Właściwie to sporo osób w magicznych krainach nie uznawały miłości. Ciekawe z czego to wynikało?
Kucnęła, by po chwili przechylić się ku jeziorku i napełnić czekoladą swoją filiżankę. Nie odmówiła sobie również złowienia kolejnej rybki, były tak smaczne, że na jednej nie mogło się skończyć.
Bum.
A więc tym razem wskoczyła w jej łapki nieco większa ryba z kawałkami owoców. Nie żeby coś, ale Chariot wciąż wyczekiwała na tę z bakaliami! Oczywiście bez chwili zastanowienia - ugryzła zdobycz, popiła brązową cieczą i oblizała usta. Oj oj, ciekawe ile to wszystko miało kalorii? Pewnie sporo, Kagari jednak nie musiała się zbytnio martwić - nie ważne ile zjadła, zawsze była szczuplutka i malutka. Świetna przemiana materii, nie uważasz?
- Hm... nie można być tak aspołecznym! - przekrzywiła buźkę. Ajajaj, ileż ona osób spotkała na swojej drodze, gdzie większość rozmowy można było słyszeć jej głos i jedynie od czasu do czasu jakieś inne brzdęknięcie. No i co wtedy zrobić? Kagari potrafiła powiedzieć komuś w twarz "Nudny jesteś", ale inni? Eh eh, czas najwyższy otworzyć się na świat! Mimo, że Ferris mówił o sobie jak o faktycznie takiej osobie to rozmowa całkiem całkiem się kleiła i jak na razie Chariot nie miała zastrzeżeń.
Znów zatopiła swoje ząbki w owocowym ciastku. Rybka nagle podskoczyła, strasząc nieco blondyneczkę. Poczuła się jak mięsożerca jedząc jeszcze żyjącą rybę, ale już po krótkiej chwili leżała bezczynnie, zupełnie jak zwyczajny wyrób piekarza.
Spojrzała w górę. A więc schodzimy na temat jej dawnej przyjaźni? Uważaj, Ferris - jeden zły ruch i możesz ją zdenerwować!
- Czy zastanawiałam się? Cóż... - przystawiła palec do ust, obracając oczami. Co mogło się stać z tamtą dziewczyną?
- Pewnie siedzi sobie teraz przy kominku na wygodnym fotelu a obok niej biegają wnuczęta. - zaczęła z poważnym wyrazem twarzy, jakby wcale ją to nie cieszyło. Zagadka rozwiązana -
- ... chciałabym to wiedzieć. Tak naprawdę nie wiem co się z nią stało... pewnie już nie istnieje! - Wtedy Miś stał się najważniejszą istotą w jej życiu... czasem miewała ochotę ożywić przytulankę, ale wtedy stałaby się własnością jakiegoś marionetkarza. Lub osoby, która po prostu potrafiła tchnąć w niego życie. Mimo wszystko Chariot wolała zostać przy martwej zabawce.
- Może kiedyś oddam Misia. - uśmiechnęła się, nieco podejrzliwie. Ciekawe czy istniał świat w którym martwe istoty mogły się ze sobą spotkać? Każdy wierzył w co innego, Kagari zaś bardziej była skierowana ku transformacji w ducha i dalszemu życiu na ziemi.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!