• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Bary i Restauracje » Lodziarnia "Finezja"
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Sonia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Wrzesień 2013, 13:41   

    Sonia niesamowicie cieszyła się widząc uśmiech na twarzy nowej przyjaciółki. Miała dziwne uczucie że to troszkę dzięki niej, a to tylko polepszyło jej niesamowicie już dobry humor.
    - O,o! Jak polecasz, to chętnie spróbuję!- powiedziała radośnie, choć inny ton głosu nie miał teraz prawa bytu.
    Ale na chwilkę zamilkła. Na chwilkę, jakby się zastanawiając. Zazwyczaj jej wyjście do świata ludzi ogranicza się do lasu lub miejsc w których byłyby składniki. Dlatego nie zrozumiała czegoś.
    - A tak nawiasem mówiąc... co to jest sorbet?- zapytała niepewnie, zdając sobie sprawę że pewnie brzmi to niesamowicie głupio. Nie wiedzieć co to sorbet! Znała tutejsze rośliny, wielokrotnie bowiem była zmuszona przestudiować Kompendium Roślin Światów, ale nazwa ,,Sorbet'' była dla niej czymś abstrakcyjnym. Czymś co mogło być wszystkim. Znaczy, wiedziała że to coś się je, ale co to jest? Woda? W jakiej konsystencji? A może przecier? Kawałki danego owoca? Sonia myślała, czym mogło się okazać tajemniczy twór o nazwie ,,Sorbet Truskawkowy'' ale nic jej nie przychodziło do głowy. Ale może lepiej mieć niespodziankę? Do odważnych świat należy, trzeba odkrywać nowe rzeczy!
    Melanie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Listopad 2013, 21:54   

    Melanie czekała grzecznie na zamówienie. Dziewczyna, Sonia, także zamówiła to samo. A potem zadała dziwne pytanie. Sorbet? Jak można nie wiedzieć co to jest sorbet?! Spojrzała na nią zdziwiona i na chwilę się zadumała. Jakby to jej wytłumaczyć... dla niej to była sprawa oczywista, ale dla osoby, która wcześniej nie próbowała tego łakocia, Ona osobiście bardzo lubiła sorbety, jak była mała mama zawsze jej robiła. W teorii nie powinna wtedy słodyczy jeść, ponieważ mogłaby przytyć i nie zmieścić się w kostium, ale jakoś się tym nie przejmowała i wcinała aż jej się uszy trzęsły.
    - To taki deser mrożony z owoców, wody i soku. Jak byłam dzieckiem to mama robiła go co niedzielę.- Uśmiechnęła się do niej.
    Po chwili zamówienie dziewczyn doszło. Miła kelnerka postawiła na stoliku dwa pucharki wypełniony pysznym deserem. Melanie nie czekała na nic tylko wzięła się za jedzenie. Pierwszy "kęs" był na degustacje. Kucharz odwalił kawał dobrej roboty, będzie musiała go pochwalić.
    - Jedz, bo ci się rozpuści!- Zaśmiała się.
    Sonia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Listopad 2013, 18:49   

    Mrożony deser...? Woda, i owoce, tak? Dziewczyna na początku nie była przekonana. Ale zawsze należy próbować nowych rzeczy, inaczej może ominąć nas tyle wspaniałego! Dziewczyna na wieść o tym, że to mama robiła jej ten deser, zamyśliła się chwilkę. Czy jej mama robiła jej jakieś łakocie, zanim umarła? Sonia stwierdziła, że nie ma prawa tego pamiętać, miała wtedy dwa latka. Ale na pewno robiła jej Klara, lunatyczka, która ją przygarnęła po jej śmierci. Tylko że ona robiła jej muffinki, i takie ciasto...Ona mówiła na to tak dziwnie... Brownie! Takie fajne, czekoladowe, z czekoladą w środku. Ale teraz, gdy przeprowadziła się do internatu w Różanej Wieży, Klarę widuje rzadko, a jeszcze rzadziej je jej wypieki.
    - Heh, cóż. Przepraszam za pytanie- powiedziała, chichocząc z własnej głupoty - z tego świata niestety kojarzę tylko...em...żelki? Tak to się wymawia? Takie mięciutkie cosie, często o smaku owocowym, występujące w wariancie słodkim i kwaaśnym~~ - dodała, akcentując ,,kwaśny'' i jakby krzywiąc się troszkę na wspomnienie smaku. Mimo tego jednak kwaśne są jej ulubionymi żelkami.
    Po chwili jednak kelner przyniósł ,,sorbet'' i pod namową nowej przyjaciółki niepewnie chwyciła łyżkę. Na początku tylko delikatnie zamoczyła język w ,,sorbecie'' ale czując na sobie wzrok Melanie, która najwyraźniej patrzyła na nią jak na idiotkę, od razu wsadziła sobie łyżkę do buzi.
    W ustach poczuła dziwny smak. Można było wyczuć w nim wyraźnie truskawkę, ale konsystencja deseru była wodnista, jakby ktoś truskawkę... zmielił?
    - . . . dobre to to -powiedziała, i bez namysłu wpakowała w usta kolejną łyżkę. A potem od razu kolejną. I tak cały czas...
    Melanie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Grudzień 2013, 22:42   

    Melanie zajadała się swoim deserem, ale jadła powoli, bo nie chciała by się zbyt szybko skończył. bardzo lubiła sorbety, dlatego też nie mogła się nacieszyć tym. Może i był to zwyczajny sorbet, ale tak dawno go nie jadła, że po prostu jedzenie go sprawiało Mel wielką radość. Uśmiechnęła się. Był w smaku bardzo podobny do tego, co robiła jej mama, jak jeszcze żyła. Przypomniały się jej czasy dzieciństwa, jak jeszcze ż y ł a. Przypomniały się jej treningi gimnastyki. Prawdę mówiąc do dziś ma bardzo elastyczne ciało. Uśmiechnęła się blado i spojrzała na swoją towarzyszkę, która właśnie zapytała ją o żelki.
    - Żelki też lubię. A najbardziej te kwaśne.- Uśmiechnęła się.
    Cieszyła się bardzo, że Sonii smakował deser. Bądź co bądź to ona mu go poleciła i byłoby jej pewnie smutno, gdyby nie przypadł dziewczynie do gustu. Jednakże ta wcinała go aż się uszy Sonii trzęsły. Zaśmiała się cichutko.
    - A nie mówiłam, że dobry!
    Jeżeli chodzi o jej sorbet, to już powoli się kończył, ale to nic. Jak będzie chciała, to poprosi o dokładkę, jak na razie miała dość. Melanie chciała się bardziej skoncentrować się na dziewczynie no i oczywiście bliżej poznać. Miała dość bycia nieufną do wszystkiego i wszystkich. Przecież nie każda osoba była ja ON i nie każda chciała ją skrzywdzić, prawda? Sonia wydawała się być naprawdę miłą dziewczyną i pewnie taka była. Da jej szansę. A kto wie, może wyjdzie z tego coś więcej niżeli zwyczajna znajomość?
    - Opowiedz mi, proszę, coś o sobie.- Uśmiechnęła się w jej stronę.- Strasznie mnie intrygujesz!
    Sonia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Grudzień 2013, 17:48   

    Przez pewien czas Sonia nie rozróżniała ,,Intrygujesz'' od ,,Irytujesz''. Teraz, gdy już umie, nie wie czy traktować to jako komplement, czy nie. Jedząc, niby pod przykrywką dobrych manier, zastanawiała się, co może jej powiedzieć.
    - Cóż. Jestem Sonia. Sonia Donner de l'espoir. Taak, to drugie to nazwisko. Jak dla mnie o wiele za długie. Niby coś tam oznacza, ale ciul wie co to znaczy - powiedziała z uśmiechem, między jedną łyżką a drugą. Nie wypadało przecież mówić z pełnymi ustami!
    Teraz jadła wolno. Zastanawiała się, co może jej powiedzieć. O stowarzyszeniu? Nigdy! O bracie- lepiej nie, dla jego bezpieczeństwa.
    - Ym... jestem z Szkarłatnej Otchłani, i ogólnie spędziłam tam całe życie jak na razie... jeju, co mogę ci jeszcze powiedzieć?
    Dziewczyna serio nie wiedziała. Uznawała się za nudną osobę, w końcu całe życie przesiedziała u siebie w pokoju, głównie kręcąc się po wieży, no i czasami wychodząc po składniki. Okazjonalnie by spotkać się z bratem.
    O właśnie, brat. Tak dawno go nie widziała. Naprawdę zatęskniła. Była ciekawa, jak mu się wiedzie, w końcu żyją w dość niepewnych czasach.
    - Jeśli chodzi o rodzinę, nie pytaj bo nie wiem. Wiem tylko, że po śmierci matki wychowała mnie rodzina lunatyków. - dodała. Miała nadzieję, że to zdanie jakoś odciągnie ją od pytań o rodzinę.
    Spojrzała na puste naczynie po sorbecie. Trochę zasmuciła się, bo naprawdę jej zasmakowało, ale bała się, że nie ma aż tyle pieniędzy.
    Melanie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Luty 2014, 21:56   

    //Melanie odpisuje!

    Mel spoglądała na Sonię z ciekawością. Dziewczyna wydawała się jej być całkiem miła. Miała wielką nadzieję, że pozna ją bliżej. Ona nie miała żadnych znajomych. Nie licząc JEGO, ale Melane GO bardzo nienawidziła i najchętniej to by go zabiła i gdzieś w rowie zostawiła, gdyby nie fakt, że ON posługiwał się ogniem, a ogień był równoznaczny ze śmiercią, a panna le Burn chciałaby jeszcze troszkę "pożyć", ale cholera wie czy można nazwać ją żywą, kiedy tak naprawdę jest trupem, zombie czy jak tam jeszcze inaczej to nazwać. Zwał jak zwał, wiadomo o co chodzi.
    - Nie masz nikogo bliskiego? Choćby rodzeństwa...- zapytała nieco zdziwiona. Miała niby o rodzinę nie pytać, jednakże jakoś nie mogła się powstrzymać. Gdy Sonia odpowie na pytanie, mówi dalej.- To ja opowiem coś o sobie, w zamian. Jestem Melanie le Burne, pochodzę z Francji. Francja to takie państwo z tego świata. Trenuję gimnastykę od dzieciństwa i jest to moja pasja. Nie znam mojego ojca, wychowywała mnie matka. Jestem jedynaczką.
    Mel starała się mówić tak, by dziewczynie przypadkiem czegoś za dużo nie zdradzić. Bądź co bądź, ale nie chciała się wygadać z bycia "żywym trupem". Od czasu, kiedy to generał ją zabił, a ktoś tam wskrzesił, starała się żyć jak normalny człowiek, mimo że nim nie była. Szło jej to raczej kiepsko, strasznie izolowała się od świata i nie potrafiła zawierać nowych znajomości. Dodatkowo brzydziła się samą sobą. Codziennie, gdy patrzyła w lustro, widziała nie ładną dziewczynę, którą kiedyś była a nawet jest, a obleśne zombie, które powinno gnić już w piachu od ponad stu lat.
    Sonia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Marzec 2014, 22:29   

    Cholera.
    Choleracholeracholera.... -myślała dziewczyna, gdy padło pytanie o rodzeństwo. I co teraz, no co?
    Dobra, ułóżmy wszystko w logiczną całość.
    - Cóż... miałam brata. Bliźniaka. Wychowywaliśmy się osobno, bo matka jakimś cudem chciała, by mieszkał wśród ludzi. Nie wiem, dlaczego...- powiedziała cicho, chcąc dobrać jak najlepiej słowa. Miała tylko nadzieję, że tak nie kontaktuje się często z Morią i że nie wykryje jej kłamstwa.
    - Jakimś cudem, niewyjaśnionym nawet dla kogoś takiego jak ja, spotkaliśmy się, jakieś dwa lata temu. Przez przypadek. To było... niesamowite- powiedziała znów, uśmiechając się na wspomnienie owej chwili. Teraz nie kłamała. Uczucie strachu i ekscytacji jakie wtedy czuła jest nie do zapomnienia.
    - W ciągu dwóch ostatnich lat zżyliśmy się bardziej niż niektóre rodzeństwa żyjące ze sobą od urodzenia. Byliśmy nierozłączni...
    Dobra, teraz się skup.- pomyślała. Oparła głowę na dłoni, zasłaniając czoło i oczy. Starała się myśleć o najsmutniejszej rzeczy, o jakiej mogła sobie wymarzyć.
    - Kilka miesięcy temu mój brat został zabity- powiedziała cicho, a wyobrażenie śmierci brata wystarczyło, by jej głos lekko się załamał.- Rodzinne porachunki... Ja pewnie też niedługo padnę- powiedziała, lekko wycierając oczy i uśmiechając się. - No ale... -dodała, wycierając raz jeszcze oczy i zwróciła swój wzrok na dziewczynę. Wolała słuchać o niej, niż opowiadać o sobie. Po raz pierwszy. Zazwyczaj trajkotała jak szalona o czym się tylko dało. Teraz o dziwo wolała się wyciszyć.
    Może nie dowiedziała się za wiele, ale zawsze inny temat do rozmowy.
    - Gimnastyka? Wo, ciekawe. Ja niby siedzę w parkour'rze, (jakkolwiek się to odmienia). Oprócz tego uwielbiam rysować. I interesuję się zielarstwem. Dodała. Starała się uśmiechać, choć martwiła się nieco. Wiedziała, że ostatnie zdanie było prawdą. I że jej bratu, jak i jej samej, grozi niesamowite niebezpieczeństwo.
    Następnie dziewczę spojrzało na wielki zegar przytwierdzony do ściany. Niedobrze. Jak tak dalej pójdzie, nie zdąży przed nocą dotrzeć do wierzy.
    - Przepraszam... ale muszę iść. Późno się robi... po czym szybko wstała. Z kieszeni wyciągnęła pieniądze- na pewno wiele więcej niż powinna zapłacić za sorbet
    - Przepraszam... mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy. Pa~~- powiedziała, pomachała jej, i ruszyła gdzieś przed siebie.

    [z/t]
    Matyldka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Kwiecień 2015, 14:43   

    Jest piękny, słoneczny dzień. Puchate obłoki leniwie suną po błękitnym niebie. Promienie słońca radośnie rozświetlają okolicę. Powietrze, choć gorące, jest pełne spokoju. Matyldka w taki dzień wyjątkowo traci cierpliwość do siedzenia w klasie. Czuje, że pogoda wręcz krzyczy, aby wybiec i pobawić się. Każdy krzak, blok, krawężnik... absolutnie wszystko w taki dzień wydaje się radośniejsze, a nawet czymś rozbawione. Mistyczne szczęście zaklęte w spokoju natury. Dziewczynka nie mogła się pohamować, aby go nie zgłębić. Toteż ponownie zerwała się ze szkoły z ostatnich lekcji, co było już wpisane w jej zwyczaj. Tacie znów będzie trudno odnaleźć córeczkę.
    Choć Matyldka siedząc w klasie może sprawiać wrażenie spokojnej i opanowanej, w rzeczywistości uwielbia biegać i hasać. Pozwalając swojej wybujałej wyobraźni, aby to ona opowiadała jej o otaczającym świecie. Stąd już nie biegała wśród blokowisk, nie było ulic, nie było trzepaków, nie było schodków. Wszystko obracało się w wibrującą, ciągle ulegającą przemianom żywą abstrakcję. Zbiór figur i barw. Z tej formy umysł dziewczynki wydobywał nowe skojarzenia, nowe funkcje. Blokowiskami były ogromne kartony, ulice to podłużne ciasto jagodowe, trzepaki to satelity podziemnych laboratorium, schodki zaś stawały się grzbietami dinozaura.
    Dziewczynka chciała biec wszędzie, od wszystkiego się odbijać, wszystkiego dotknąć, doświadczyć. Nierzadko zagadując do niektórych stworzeń, które czasem życzliwie coś jej odpowiadały. Biec, biec... ciągle w ruchu... Świat tak wielki, tak pełen... Nie sposób go zgłębić. Ale jaka to przyjemność! Jaka satysfakcja! Ze zgłębiania właśnie!
    Zdarza się jednak, że coś przyciągnie uwagę Matyldki na tyle, że karze zatrzymać się. Pochylić się nad owym niezwykłym czymś i zbadać dokładniej jego naturę... To owe niezwykłe coś właśnie znalazła tutaj. W ciemnej, ciasnej alejce między dwoma blokami. W ślepym zaułku na stercie śmierdzących śmieci. To był... banknot 10-funtowy... Skąd? Jak? Ten przedmiot stanowił wyjątek od tego typu pytań. Także podświadomość uznała, że jest to coś zbyt cennego aby uległo przemianie w imaginacji. Dziewczynka stała pochylona nad papierkiem dobrą dłuższą chwilę, intensywnie się w ten wpatrując. Szok spowodowany tym niesamowitym widokiem sprawił, że jej rozkołatane myśli podróżujące wzdłuż i wszerz konstelacji gwiazd całego uniwersum uspokoiły się... Starając się zachować opanowanie wzięła cieniutki papierek i schowała do plecaczka.
    Spokojnie już, może nawet trochę sztywno - niczym zahipnotyzowana - skierowała się w kierunku lodziarni. Tam zamówiła trzy gałki lodów o ulubionym smaku (waniliowe) po czym usiadła na zewnątrz na słońcu i zaczęła powoli jeść swój deser. Delektując się smakiem, który sprawiał jej niezwykłą przyjemność, mimowolnie otwierając imaginacje zakrywające cały zewnętrzny świat...
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 8 Kwiecień 2015, 03:18   

    Za ciepło.. nie byłam przygotowana na taką pogodę a szczególnie moja garderoba. Czerń zagościła na mnie już w pełnym wymiarze, byłam prze szczęśliwa, że moje włosy wróciły wreszcie do naturalnej faktury i koloru, chciałam się nimi nacieszyć, dlatego rozpuściłam je i dałam im pełną swobodę(nie licząc czapki którą oczywiście musiałam mieć na sobie aby ukryć kocie uszy, i przez którą ludzie pewnie sądzili że zwariowałam żeby nosić ciepłą czapkę w taki upał) , nawet nie przeszkadzały mi kosmyki, które niepokornie opadały mi na twarz, dziś poprawiałam uczesanie z szczerym zadowoleniem i ulgą, nie chciałam nawet wyobrażać sobie reakcji Miko na widom mnie w wersji a’la wata cukrowa brrrr. A co do mojej siostry oczywiście miałam to szczęście nie zastać jej w domu… podejrzewałam, że razem z narzeczonym wybrali się na zakupy, cóż do wieczora powinni wrócić, jednak ja do tego czasu muszę powłóczyć się po mieście, ponieważ zapomniałam zabrać klucze do ich mieszkania, a byłam pewna, że je zabierałam. Słońce, na którym zwykle lubiłam się wygrzewać dziś nieco mi doskwierało, skórzaną kurtkę przewiązałam sobie w pasie i to jedyne, co mogłam na razie zrobić, miałam trochę swoich ubrań, jednak były zamknięte w mieszkaniu siostry, niefart. Martwiłam się również o stan czekoladek, które bezpiecznie (albo i nie) spoczywały w moim plecaku, wysoka temperatura zdecydowanie nie wyjdzie na dobre czekoladowym myszkom. Miałam trochę czasu, dlatego wybrałam się do sklepu muzycznego gdzie zakupiłam nowy flet, nie był on tak wspaniały jak mój poprzedni, ale na razie musi mi wystarczyć póki nie znajdę czegoś odpowiedniejszego, brakowało mi gry, dawno nie roztaczałam już czarownych słodkich dźwięków kołysanki. Kolejne minuty spaceru w pełnym słońcu skłoniły mnie do szukania schronienia a przede wszystkim ochłody i tym oto sposobem moja osoba przekroczyła właśnie próg lodziarni. Nie byłam tu wcześniej, ale nie przeszkadzało mi to, chciałam po prostu dostać coś zimnego i pysznego. Czekając na swoje zamówienie usiadłam przy stoliku koło okna, zamówiłam duży śmietankowy milkshake, którego oczekiwałam z niecierpliwością. Obserwując krajobraz za oknem natknęłam się na dziewczynkę pochłoniętą pałaszowaniem lodów. Zatrzymałam na niej wzrok przez dłuższy moment, po czym zerknęłam na zegar wiszący nad ladą. Było jeszcze wcześnie, o tej porze ludzkie dzieci powinny jeszcze być w szkołach, a przynajmniej tak właśnie mi się wydawało. Małe wagary? Całkiem prawdopodobne.
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 9 Kwiecień 2015, 14:41   

    "Prąd. Muszę skombinować go więcej". Pudełeczko trzymało się ostatkiem sił, gdy Charles miotał się po centrum. "Gdzieś tu muszą być ludzie, którzy je dają. W końcu nocą we wszystkich domach paliły się światła, nie? Myśl, myśl, myśl... za gorąco na myślenie! Zwariować można! Do tamtego sklepu znowu go nie wpuszczą... Nie zamierzałem molestować tej ekspedientki." jęknął w duchu: "To była tylko taka bliska rozmowa! Miała bardzo ładny nos, a ja chciałem być UPRZEJMY! Ale ten buc o czerwonej twarzy wykopał mnie ze sklepu w biały dzień!" Powoli osunął się na jedną ze ścian - w szarej bluzie, z głęboko naciągniętym kapturem wyglądał jak podrzędny menel. Kapelusz miał schowany pod bluzą, blisko skóry - jak żaden kapelusznik nie potrafiłby po prostu go zostawić w domu.
    Po chwili zdał sobie sprawę, że jeżeli zaraz się nie schłodzi, to odwodni się na amen. Z westchnieniem spojrzał na pieniądze przeznaczone na baterie. "No tak, istnieją przecież priorytety". Rozejrzał się naokoło - ten sklepik wyglądał całkiem sympatycznie. Wstał z chodnika, otrzepał się i podszedł do okna. Nie, nie sklepik. Restauracja. Z lodami! Oczywiście nie był to poziom ulicy Cukierkowej, ale kto by się tym przejmował? W odbiciu szyby zauważył nagle dziewczynkę, jedzącą loda i wpatrującą się w nieokreślony punkt na horyzoncie. Odwrócił się, aby się upewnić, czy na pewno tam jest "Od upałów można dostać halucynacji, mama zawsze tak powtarzała". Stała, jak miała stać. A jak kupiła lody, to pewnie widziała cennik.
    - Przepraszam, droga pani - rzekł, ostrożnie dawkując słowa. Może i wyglądała jak dziewczynka, ale po drugiej stronie lustra niektóre dzieci potrafiły być pięciokroć starsze od niego, więc wolał nie ryzykować - Za ile w tym przybytku można kupić wodę z lodem?
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
    Matyldka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Kwiecień 2015, 04:20   

    Matyldka była w swoim małym, błogim świecie. Nic poza nią i smakiem lodów się nie liczyło. Jej imaginacje były równie przepełnione słodyczą jak deser którym się delektowała. Czuła się błogo, niczym w innym świecie.
    Kupić... wodę z lodem...?
    To zaintrygowało podświadomość dziewczynki na tyle, aby wybudzić ją po kilku sekundach z błogiego snu. Lód... doskonale wie, gdzie taki można znaleźć, a następnie dodać do wody. Można też zrobić w zamrażalniku, ale to chyba więcej zachodu. Natomiast kupić, nigdy o tym nie słyszała. Postanowiła pomóc, ale najpierw zaczęła się rozglądać skąd dochodzi źródło głosu.
    Zauważyła starego mężczyznę, który patrzy się na nią stojąc tuż obok. To zapewne on... Matyldce podobało się jego dziwne i ekstrawaganckie ubranie. Dobrze oddawało smak jej lodów, toteż zanim odpowiedziała polizała gałkę wpatrując się w strój mężczyzny. Rodzice co prawda ostrzegali ją, aby nie rozmawiać ze starszymi ludźmi, bo kochają dzieci inaczej... Nie wiedziała jednak, co to może znaczyć, więc zignorowała.
    - Cześć! - Matyldka nie zwraca większej uwagi na wiek osób z którymi rozmawia. Dlatego nawet dużo starszym osobom mówi na "ty" - Niestety tu chyba nie można kupić wody z lodem. Właściwie... nigdzie takiego czegoś nie sprzedają. Lód można zrobić w domu, ale to bardzo trudne. O wiele łatwiej będzie jak Ciebie zaprowadzę do świata śniegowych krain.
    Dziewczynka wstała i kontynuując jedzenie loda zaczęła zastanawiać się, gdzie może leżeć północ bądź południe. Rozglądając się wokół zauważyła kobietę za oknem. Co dziwne, na głowie miała fragment góry... Matyldka pamięta z filmów, że góry mogą znajdować się w różnych śnieżnych krainach bądź ich szczyty są pokryte śniegiem. Akurat góra kobiety była zupełnie goła, jednak może znać jakieś wskazówki! Dziewczynka śmiało weszła do środka lodziarni. Teraz widzi, że ta pani była ubrana cała na czarno. To trochę dziwne w taką pogodę, a rodzice ostrzegali córeczkę że na czarno ubierają się tylko źli ludzie. Ta intrygująca informacja tylko bardziej podjudziła dziewczynkę do podjęcia rozmowy. Podeszła szybkim krokiem do stolika.
    - Hej! Co słychać? Jak Ci na imię? Jesteś bardzo ładna - zarumieniła się leciutko - Masz jakiś swój ulubiony kolor? To pewnie czarny. Czy jesteś złym człowiekiem? Rodzice mówią, że na czarno ubierają się tylko źli ludzie. Dlaczego jesteś złym człowiekiem? Widzę, że masz na głowie fragment góry - dziewczynka spojrzała na ułamek sekundy na jej czapkę - Pewnie wiesz gdzie znajdują się śnieżne krainy? Góry często tam są lub ich szczyty są pokryte śniegiem - ułożyła ramiona na głową w kształt piramidy - Muszę tam zaprowadzić mojego kolegę - wskazała palcem na mężczyznę w cylindrze. Głos Matyldki, choć mówi ona pewnie siebie, jest spokojny i ciepły. W rozmowach z obcymi potrafi być bezpośrednia, jakby już tą osobę dobrze znała, oraz od razu przechodzić do konkretów. To znaczy, być może nie byłoby takiego wrażenia, gdyby chociaż nie układała pytań w jeden duży zlepek nie czekając od razu na odpowiedź. Zazwyczaj też nie ma absolutnej tendencji prosić kogoś o pomoc. Jest to dla niej wręcz coś irracjonalnego. Jednak to Matyldka zauważyła górę na głowie tej kobiety. Spytać się niezwykłą właścicielkę o kierunek nie jest proszeniem o pomoc, ale poznawaniem drugiej osoby. Jest ciekawa skąd pochodzi, gdzie była i dlaczego postanowiła zostać... Górową Panią.
     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 11 Kwiecień 2015, 15:54   

    No doooobra. Tego się nie spodziewał. Albo dziewczynka już dawno znalazła się w czułych obięciach przegrania mózgu, albo również pochodziła z krainy Luster - Charles nigdy nie słyszał, żeby ktoś z tego świata wyrażał się w tak pokrętny sposób. Nie martwił się tym jednak. Jeżeli rzeczywiście wiedziała, gdzie jest lód, nawet górski, to dobrze, a jeśli na dodatek pochodziła z jego rodzinnych stron, będzie miał z kim porozmawiać. Powoli wszedł za nią do budynku. Kiedy przeszedł przez próg, jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz - wewnątrz było chłodniej.
    Pozwolił sobie na wyjęcie swojego zielonego kapelusza i nałożenie go na głowę: wszystkie okiennice były otwarte na oścież, a z komina nie unosił się dym. Ktokolwiek mieszkał wewnątrz, również niezbyt dobrze znosił upał. Westchnął. Mała od razu przyczepiła się do jakiejś kobiety. Tamta była ubrana na czarno, miała też czarne włosy i śliczne niebieskie oczęta. Oczy te miały w sobie coś niezwykłego, ale Charles nie potrafił powiedzieć, co w nich mu nie pasuje.
    - Na czarno ubierają się grabarze! - wtrącił głośno i tubalnie, ni to do dziewczynki, ni to do tamtej - Bez nich na ulicach roiłoby się od trupów, moja mała. Więc są pożyteczni. Pożyteczni ludzie raczej nie są źli. W czerń odziewają się również żałobnicy. Może ta pani jest w żałobie... po ukochanym na przykład! - spojrzał jej w oczy jeszcze raz. Zaraz powinien dojść, co z nimi jest nie tak. - A wracając do tematu, to ta śniegowa kraina byłaby naprawdę dogodnym zbiegiem okoliczności. Jeżeli zna pani jej położenie, byłbym wielce rad za udzielenie nam informacji.Po tych słowach bezceremonialnie usiadł naprzeciw niej i położył nogi na stole, tuż obok jej milkshake'a.
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 12 Kwiecień 2015, 00:50   

    To nie tak, że specjalnie nasłuchiwać prowadzonych wokół mnie rozmów, ja wcale nie podsłuchuję… po prostu posiadam wyczulone zmysły tak jak każdy kot, potrafię usłyszeć oddech gryzonia czającego się gdzieś w kącie pokoju a co dopiero głosy ludzi wokół mnie. Bywa to uciążliwe a nawet bolesne, kiedy przebywam w nadmiernym hałasie. A skoro już trudno uniknąć mi odcięcia się od pewnych bodźców to nie trudno też domyśleć się, że potrafią mnie zaciekawić a tym bardziej, kiedy nie mam nic do roboty, tak jak teraz. Dziecko nie wzbudzało moich podejrzeń, wyglądało na człowieka a jeśli jednak nim nie była to należy przyznać, iż nieźle potrafi się maskować, jednak, co do mężczyzny miałam już pewne podejrzenia. Kształt, który chował się pod kapturem nie wyglądał naturalnie, cóż kryło się pod warstwą materiału nie licząc głowy właściciela? Nim się zorientowałam tuż obok mojego stolika stała niewysoka dziewczynka zerkająca na mnie z wyraźnym zaintrygowaniem a kiedy tylko uchyliła usta zostałam potraktowana lawiną pytań. Otworzyłam szerzej oczy a pod czapką przez ułamek sekundy można było zauważyć nieznaczny ruch, zastrzegłam uszami z zaskoczenia, zapominając o fakcie, że może być to widoczne, przynajmniej o ogon nie musiałam się martwić, lecz nie powiem, aby było mu wygodnie, kiedy musiałam zwinąć go tak szczelnie wokół bioder i ukryć pod garderobą. Musiałam się skupić, aby powtórzyć sobie w myślach pytania dziewczynki i pomyśleć nad odpowiedzią, co nie było proste gdyż nie zrozumiałam w pełni wszystkiego, co mówiła a szczególnie części dotyczącej jakiejś śnieżnej krainy? Odsunęłam od siebie wysoką szklankę i wyprostowałam się bardziej, na mojej twarzy dało się zauważyć pogodny uśmiech. Zwróciłam się do dziewczynki.
    -Całkiem nieźle, choć nieco zbyt upalnie. Jestem Kejko, ale niektórzy nazywają mnie Kołysanką i dziękuję. Owszem trafne spostrzeżenie Panienko, choć przepadam również za błękitem oraz fioletem. Co do…
    Już miałam kontynuować swą wypowiedź jednak mężczyzna o jaskrawo złotym spojrzeniu wszedł mi w słowo, zauważyłam też, iż dość intensywnie wpatruje mi się w oczy, takie spojrzenie mogłabym nazwać wręcz prowokującym. Wsłuchałam się w jego słowa a jednocześnie przyjrzałam lepiej owej personie, jego strój, styl bycia i szalony cylinder na głowie tak zdecydowanie pasował do ogólnego obrazu Kapeluszników. Jednak nie mogę być jeszcze pewna, co do jego rasy, chociaż coś jeszcze skłania mnie, aby sądzić, iż mężczyzna nie pochodził z tego świata, zdawał się nieobeznany z tutejszym otoczeniem. Woda z lodem można dostać ją praktycznie w każdym lokalu, w którym wydaje się posiłki, to wydawało mi się oczywiste, jednak ja przez kilkanaście lat żyłam w świecie ludzi i zdążyłam się z nim dobrze oswoić, zaś potencjalny Kapelusznik… być może nie miał okazji gościć tu zbyt często?
    -Kapłani, kominiarze jest wiele profesji, które upodobały sobie ten kolor. W czerń odziewają się źli ludzie, jednak ta zasada obowiązuje tylko w świecie kreskówek w prawdziwym świecie źli ludzie mogą ubierać się równie barwnie, co bohaterowie z bajek, więc kolor to kiepski wyznacznik czyjejś moralności.
    Ucichłam na chwilę, bo przypomniałam sobie o Kruku, który również lubował się w czerni nie licząc bandaży był w niej skąpany a przecież nie był złą osobą, tak samo ludzie często miewają awersje do czarnych kotów, sądzą, że przynoszą pecha, krzywdzące. Czym stylowa i piękna czerń zasłużyła sobie na tak niepochlebną opinię?
    -Całe szczęście nie noszę po nikim żałoby, a po prostu lubię tą barwę, sądzę, że do mnie pasuje.
    Uśmiechnęłam się znacząco zerkając na domniemanego Kapelusznika, który właśnie umościł się w krześle naprzeciw mnie a jego czarne glany o mało nie strąciły mojego napoju, co nie specjalnie mi się spodobało…Mimo że w kociej formie często wskakuję na blaty stolików to w ludzkiej bardziej uważałam na kulturę osobistą zwłaszcza w miejscach publicznych, co więcej był tu ktoś młody i nie chciałam aby połapał tego typu zachowania. Błękit mego spojrzenia śmiało zmierzył się z wzrokiem mężczyzny.
    -Hmm… interesujący Cię napoju… schłodzona mineralna woda butelkowana to zwykle wydatek od dwóch do trzech funtów, jednak sądzę, że gdybyś grzecznie poprosiłbyś kogoś z obsługi lokalu to jest szansa, iż dostałbyś szklankę wody z lodem za darmo. Jednak takie zachowanie może być w ich oczach kiepsko odebrane…
    Kończąc zdanie położyłam dłoń na kostce mężczyzny, po czym nie bardzo przejmując się jego reakcją, zepchnęłam jego nogi z powrotem na ziemię, uśmiechając się przy tym wręcz uroczo, ponownie swą uwagą obdarzyłam czarnowłosą dziewczynkę.
    –A czy Twoi rodzice, nie wspominali również o tym, że nie powinnaś rozmawiać z obcymi, hm? Śniegowa Kraina, o którą pytacie... to jakiś park rozrywki? Niestety nie znam tego miejsca, więc raczej nie jestem w stanie pomóc.
    Nie zrozumiałam, co mała miała na myśli mówiąc, że mam na sobie fragment góry…, dlatego pominęłam tą kwestię. Szybkim ruchem ręki strąciłam z stolika drobiny piasku, które pochodziły z podeszw butów nieznajomego, po czym moją uwagę przyciągnęły lody waniliowe a dokładniej spływający po ich boku waniliowy szlak.
    -Uważaj za chwilę się ubrudzisz.
    Zwróciłam się łagodnie do dziewczynki wskazując na jej deser.
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 12 Kwiecień 2015, 19:56   

    Oczy... oczy... przecież w swoim czasie widywał aż osiem par takich oczu. Charles podniósł się z krzesła i krzyknął:
    - Oczywiście!!! Ty jeste... - umilkł w porę. Zauważył, że barman spojrzał się na niego dziwnie. Szybko! Charles przewertował nagłówki gazet sprzed ostatnich kilku tygodni, panicznie szukając jakiejś nazwy geograficznej - ...zzzzz Iraku. Też jestem w sumie z Iraku. Wspaniałe miejsce taki Irak. - dodał, powoli osiadając na krześle. Było blisko - powinien sobie kiedyś urwać ten durny jęzor. - A wracając do tematu, to poszukiwaliśmy raczej prawdziwej góry lodowej. Ale najwidoczniej ta panienka ma chyba trochę zbyt rozbuchaną fantazję. To chyba, że też jest z Iraku - jeszcze tego nie rozgryzłem. - mruknął - Jak jest ta woda, to ja sobie kupię i będzie... miło..
    Powoli podszedł do lady i uśmiechnął się nieśmiało.
    - Poproszę szklankę wody z lodem. A co do tamtego, to zawsze miło jest zobaczyć rodaka...
    Barman mruknął coś, chyba o "pie###onych emigrantach", po czym podał mu napój. Zadowolony Kapelusznik wrócił do stolika.
    - Priorytety załatwione. - oznajmił, siadając - Przy okazji, ja jestem Charles. Charles Verbascum. A to jest... Chyba nie podałaś nam swego imienia... - zwrócił się w stronę dziewczynki.
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
    Matyldka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Kwiecień 2015, 23:13   

    Matyldka zauważyła jak góra na głowie kobiety zatrzęsła się. Zastanowiło ją, czy tak właśnie wyglądają lawiny. Jednak jedynie na ułamek sekundy, by opuścić wzrok na oczy kobiety i wysłuchiwać jej odpowiedzi wypowiadanych spokojnym tonem. Było w nim coś ciepłego i przyjacielskiego, co podobało się dziewczynce. Zaczęła lekko się uśmiechać.
    Pewnie spokojny nastrój Matyldki nie zmieniłby się, gdyby mężczyzna nie zaczął mówić o... trupach? Ludzie w czerni naprawdę się nimi zajmują...? To przeraziło dziewczynkę. Natomiast czym może być żałoba, nie do końca wiedziała. Naprawdę zaczęła żałować, że zaczęła dyskusję z osobą która ubrała się w czerń.
    Na szczęście Kejko - która zdążyła już się przedstawić - w porę zareagowała. Mówiła przy tym dostatecznie prostym językiem, aby mała dziewczynka mogła ją zrozumieć. Niestety jednak, smutek Matyldki nie do końca przeminął...
    - Czyli... możliwe że jesteś złym człowiekiem? Albo on? - spojrzała się na mężczyznę - Jak rozpoznać kto jest złym człowiekiem...? - ostatnie zdanie wypowiedziała z wyraźnym zmartwieniem w głosie.
    Niestety, pojawił się kolejny powód do smutku. Matyldka choć jest bardzo przyzwyczajona aby samej rozwiązywać wszelkie problemy, teraz została... zszokowana. Jakby ktoś specjalnie chciał zrobić jej krzywdę. Nie miała nic przeciwko ewentualnej pomocy, ale tutaj kobieta po prostu przejęła całą inicjatywę i rozwiązała całą sprawę za nią. Pozbawiając dziewczynkę wszelkiej satysfakcji. Co więcej, zniknęła okazja na ciekawą przygodę. Mężczyzna spytał się o ich wspólną misję, a kobieta przekazała mu, że wystarczy jedynie poprosić kogoś z obsługi, aby dostać taką wodę. Na to Matyldka nie wpadła, za co miała do siebie pewne wyrzuty sumienia i pomarkotniała. Co więcej, musiała docenić intuicję kobiety, że wiedziała w jakim celu chcą udać się do Śniegowej Krainy.
    Dziewczynka nie odpowiedziała Kejko czy rodzice nie ostrzegli ją przed rozmową z obcymi. Choć zazwyczaj jest gadatliwa i pełna energii, teraz złapał ją kiepski nastrój i gapiła się bezwiednie na stół, wyraźnie zamyślona. Zauważyła przy tym jak kobieta zrzuca nogi starszego kolegi ze stołu. Jednak w żaden sposób nie zareagowała.
    - Nie, to nie jest park rozrywki, Kejko - ledwo zdobyła się na odpowiedź na kolejne pytanie. W jej głosie nie było pretensji. Choć czuła się skrzywdzona. Może i irracjonalnie nie miała wyrzutów do koleżanki. Sprawiała ona wrażenie osoby zbyt przyjaznej. A Matyldka bardzo ceni przyjaźń.
    Zignorowała jednak uwagę o pobrudzeniu się. Przyjęła do wiadomości, jednak deser nie miał w tym momencie dla niej większego znaczenia. Ani też to, że się nim obrudzi.
    Otrząsnęła się nagle na krzyk mężczyzny. Aż drygnęła i wyprostowała się, lekko zdezorientowana. Zaczęła rozglądać się zaniepokojona starając się zrozumieć co się dzieje. Wychwyciła, że mężczyzna ucieszył się, że zarówno Kejko jak i on są z Iraku. Matyldka niezbyt dobrze zna się na geografii, tym bardziej polityce, aby wiedzieć jakie miejsce ma na myśli. Nie mniej, był to wystarczający bodziec aby zająć jej myśli i z uwagą przysłuchiwać się rozmowie. Powoli zapominając o smutku. Dziewczynka zlizała cieknący lód.
    Uśmiechnęła się nawet kiedy kolega powiedział, że poszukują prawdziwej góry lodowej. Może jest jeszcze nadzieja, może chociaż z ciekawości pójdą jej poszukać! A potem użyją jej, aby się nieco schłodzić dodając do napoju.
    Zaskoczyło ją natomiast, że mężczyzna uznał, iż ona również jest z Iraku... Ze względu na jej wyobraźnię... Czy to jest jakieś miejsce fantazji?
    - Co to jest ten Irak? Gdzie się znajduje? Skąd podejrzewasz, że tam byłam? Powiedziałeś, że to ze względu na moją wyobraźnię... Tak naprawdę nie mam bujnej wyobraźni. Ludzie tak myślą, bo nie dostrzegają jak wielu mają przyjaciół - uśmiechnęła się sympatycznie. - Ale świat wyobraźni...? Czy tam spełniają się sny i marzenia? Zawsze marzyłam aby zostać księżniczką! - wyraźnie zaczęła odzyskiwać swoją energię.
    Kolega jednak postanowił pójść i tutaj kupić poprosić o wodę. Cóż, to już przestało trapić Matyldkę. Nie mogła doczekać się odpowiedzi na jej pytania.
    Dziewczynka uśmiechnęła się wesoło kiedy mężczyzna chciał dowiedzieć się jej imienia.
    - Ja jestem Matyldka! - odpowiedziała, po czym odwróciła się w stronę Kejko - Miło mi! A teraz, czy mogłabym wiedzieć czym jest ten Irak? - obracała głową na swoich nowych znajomych.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 10