• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Upiorne Miasteczko » Dworzec AKL
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Październik 2014, 22:41   

    -Wiesz..tak sobie myślę. To lepiej, że będę wykonywała różne obowiązki, ponieważ mało tego iż się nie będę nudzić to jeszcze nauczę się przy okazji czegoś nowego. To naprawdę dobra wiadomość, nie będę miała chwili by usiąść i myśleć zdecydowanie za dużo.. -
    Oznajmiwszy to z uśmiechem wpatrywałam się w twarz Rosarium. Wysłuchując jednak tego co ma do powiedzenia przytaknęłam któryś raz już dziś swoją głową.
    -Oczywiście, Arcyksiążę. Spróbuję czym prędzej zapoznać się z lokalizacją pomieszczeń w Twoim pałacu. Muszę mieć przecież jego `mapę ` w małym palcu. - Poparłam to co przed chwilą powiedział. Właściwie, czy ja mu się chciałam sprzeciwiać? Ależ nie.
    Co do herbaty..oczywiście, zechce zaparzyć ją sama by móc później poczęstować nią swego panicza.
    -Pozwoli Pan, że jednak ja zadecyduję gdzie zechcę przyrządzić herbatę.- Obrzuciłam Lorda swoim podejrzliwym wzrokiem, który jednak miał w sobie coś.. niezwykłego, takiego.pociągającego. Tak.
    -A jest jakaś którą preferujesz, albo.. masz w planach poznać jej smak?-
    Spytałam półszeptem wtulając się jednocześnie w ciało rozmówcy, a dokładniej buźkę przykleiłam do jego ramienia. Dawałam się obejmować i głaskać. Jak mi było przyjemnie.. Wtulałam swój zaróżowiony policzek w ramię arystokraty. Od czasu do czasu musnęłam je noskiem co by móc po chwili odchylić główkę i spojrzeć swoimi iskrzącymi źrenicami na twarz mężczyzny.
    -Czy wolałbyś jednak zostać zaskoczony? -
    Dodałam zaraz również cichym tonem głosu, aczkolwiek melodyjnym i bardzo rozkosznym dla ucha.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 28 Październik 2014, 23:08   

    Miałem iść spać o dwudziestej trzeciej, a przynajmniej położyć się do łóżka, tak się jednak złożyło, że niektóre osoby potrafią przyjąć pewne zobowiązania, a następnie zniknąć, uniemożliwiając ich realizację, przez co mam więcej czasu na rzeczy takie jak choćby odpis.
    - Cieszy mnie twój entuzjazm koteczku. - Powiedział do niej cicho, nie szeptem, bo ten byłby niesłyszalny przez szum powietrza, który był nieunikniony na balkonie pędzącego pociągu. Oczywiście te słowa pasowały zarówno do pierwszej jak i do drugiej wypowiedzi Vivienn, choć ta wydostała się z jej ust dopiero kilka chwil później. Jednak pomimo tego wypadałoby coś odpowiedzieć, a przecież niestosownym jest się powtarzać. Dlatego słowa Rosarium zabrzmiały teraz inaczej i dotyczył innej kwestii.
    - Oczywiście ważniejsze miejsca zostaną Ci pokazane, ale musisz spamiętać połączenia między nimi, ale nie wątpię, że nie będzie to zadanie zbyt trudne.
    Na jej pytanie o pozwolenie nie zareagował wcale jako na sprzeciw. W końcu trzeba pamiętać, że wskazanie jej miejsca do przygotowania herbaty było wynikiem przyjętych w Różanym Pałacu zwyczajów.
    Na następne słowa jednak odpowiedział zbiorczo, do tego czasu, a było to kilka długich chwil, przez cały czas głaszcząc dłońmi kotkę po włosach i czasami schodząc dłonią na jej plecy, czy też zahaczając o ramiona. Dopiero przy wypowiedzi jego dłoń zsunęła się na jej podbródek, unosząc lekko jej twarz, a usta zbliżyły się do jej ucha.
    - Niespodzianka brzmi niezwykle urzekająco, a więc zdecyduję się na nią. - Przez chwilę się zawahał, zastanawiając się, czy poruszać kwestię salonu herbacianego. - Wybór miejsca owszem, należy do Ciebie, lecz jak sądzę nie pominiesz tak wartościowej propozycji. - W końcu trzeba pamiętać, że salon herbaciany jest miejscem tylko do picia herbatę. Jest w nim wszystko co potrzebne, a także najróżniejsze rodzaje herbat. Wszystko pod ręką, a i wystrój urokliwy. Po chwili jednak dodał jeszcze. - I nie zapominaj koteczku jak powinnaś się do mnie zwracać. - Po czym ustami dotknął jej policzka, na chwilę przed tym jak jego spojrzenie skierowało się na mijane właśnie miasteczko, które gdzieś tam było w dole. Na razie takie upomnienie powinno kotce wystarczyć. Nie za wszystko trzeba palić.
    _________________

    *****
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Październik 2014, 14:08   

    Nie było zbyt cicho, ale cóż się dziwić. Ciągle byliśmy w ruchu i to jeszcze na powietrzu w niemałym pociągu. Szczerze mówiąc byłam zadowolona, że dotychczas się z Rosarium rozumieliśmy i miałam cichą nadzieję, że to się raczej nie zmieni.. Choć prawda jest zbyt brutalna, nic nie jest idealne, albo nic co dobre nie trwa wiecznie. Kiedyś pewnie będzie ten pierwszy raz gdzie nastąpi spór. Mimo wszystko jeśli nawet nadejdzie taki moment.. będę się starać by go szybko zakończyć.
    - To miło, że jednak ktoś pokaże mi owe pomieszczenia. Ktoś z Twojej służby , czy Ty sam Paniczu?-
    Wbiłam nieznacznie swe paluszki w jego plecy, ale w ramach przyjemności iż czułam nasza bliskość, czułam się rozpieszczana. Czy jest coś lepszego dla prawdziwego kociaka? Mrr..
    Nie przestawaj mnie dotykać, to lada moment się rozpłynę..
    Miałam już takie myśli, ale cóż poradzić. To, że uwielbiałam dotyk, to stanowczo za mało.
    Wracając jednak do rzeczywistości , o której przypomniały mi słowa Rosarium uśmiechnęłam się jedynie kącikiem swych warg.
    -W porządku Arcyksiąże, zatem za pierwszym razem spróbuję to zrobić w herbacianym salonie, ale.. raz.. wypróbuję po swojemu. Jak to kiedyś mnie uczono ,kiedy byłam jeszcze dzieckiem. -
    Uśmiechnęłam się ciepło w stronę rozmówcy. Zadarłam znów głowę, by móc wpatrywać się swoimi oczami w jego twarz.
    -Przepraszam. Postaram się więcej nie zapominać. - Rzekłam półszeptem jednocześnie czując , że coś w środku pęka. Liczyłam, że kiedyś nadejdzie chwila kiedy będę mogłam mówić mu na "Ty" bez żadnych ograniczeń czy dystansu. Miałam cichą nadzieję, że kiedy jesteśmy sami będę mogła sobie na to pozwolić. Jak widać mogłam się mylić..
    Zrobiło mi się przykro chociaż starałam się tego nie okazywać, chwilowo spuściłam głowę czując się nieco zagubiona.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 31 Październik 2014, 16:34   

    Czy podczas zwycięstw należy planować co zrobić w wypadku przegranej? Na pewno, warto jest mieć plan, który mógłby pozwolić na ocalenie choć części sił i wzmocnienie się. Z drugiej jednak strony zbytnie skupienie się na możliwości odwrotu może uniemożliwić nam skierowanie sił w stronę zwycięstwa, a tym samym nie będę rozważał teraz ewentualnych kłótni ze sprzymierzeńcami Rosarium, skoro trzeba zająć się współpracą.
    - Jeszcze zobaczymy, co do ważniejszych to sądzę, że znajdę chwilę czasu, a szczegółami zajmą się odpowiednie do tego osoby. - Odpowiedział do niej, po pierwszym pytaniu. W końcu trzeba było się upewnić, że kotka będzie wiedziała o wszystkim i gotowa będzie przyjść wezwana szybciej niż w ciągu trzech godzin, które miną na błądzenie po korytarzach.
    Nikt też nie chciał, żeby pewne osoby wchodziły do miejsc, które były zakazane dla osób "niewtajemniczonych" jak na przykład lochy. Kwestie bezpieczeństwa wymagały, by więźniowie nie mogli być eksponatami muzealnymi do oglądania przez każdego. Poza tym, nie wolno nikomu przeszkadzać w tłumaczeniu z walijskiego na baskijski przy użyciu słownika chińskiego.
    - Uczono Cię jak byłaś dzieckiem? Chętnie poznam tę historię, lecz wróćmy do środka. - Powiedział, po czym pogłaskał ją jeszcze kilka razy po plecach i dopiero odpowiedział na jej ostatnie słowa. - Nie przepraszaj koteczku, tylko nie zapominaj się następnym razem. - Odpowiedział do niej, głaszcząc ją tym razem po włosach, a następnie stając bokiem do niej, wciąż obejmując ją jedną ręką i prowadząc ją do środka. Co to za niesforna kotka, co zamiast się cieszyć chwilą martwi się sprawami tak małej wagi?
    _________________

    *****
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Listopad 2014, 09:35   

    Wciąż towarzyszyłam Rosarium. Zresztą czy miałam wyjście, albo chęci? Wyjścia nie miałam ale to nie kolidowało z moimi pragnieniami. Wszystko było prawidłowo dobrane. Dałam się wprowadzić do środka. Ostrożnie stawiałam swoje nóżki, co by się o nic nie potknąć. Ponownie wyszliśmy z balkonu będąc już w środku , gdzie było zdecydowanie cieplej.
    -Pewnie, że uczono. Ale nic w tym niezwykłego. Sam Rosarium przecież wie, jak zaparza się herbatę. A jak już jesteśmy w tym temacie.. niech mi Arcyksiążę powie. Czy pija herbatę z cytryną i miodem? - Wbiłam swe pełne zainteresowania oczy w jego twarz. Przy czym musiałam swoją główkę obrócić ku niemu. W zasadzie zastanawiałam się jaka będzie służba obecna w jego domu. Miałam ogromną ochotę już ich poznać. Ale przecież muszę poczekać, nastąpi to w odpowiednim momencie. Na pewno nie teraz.. bo byliśmy w innym miejscu. Byliśmy tu, gdzie tej najważniejszej służby raczej nie było. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie.
    Vivienn miała czasem to do siebie, że lubiła się przejąć czymś małym. Czasem nawet robiła to wbrew sobie.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 20 Listopad 2014, 10:01   

    Kiedy tylko przekroczyli próg oddzielający arcyksiążęcy salon na Heliosie od balkonu powietrze rzeczywiście stało się o wiele przyjemniejsze, ocieplone nieco i na pewno nie wzruszone przez ruch pojazdu. Ta odrobina przyjemności wymagała poświęcenia jej chociaż krótkiej chwili, toteż Arcyksiążę zatrzymał się na krótki czas i rozejrzał po pomieszczeniu, po czym skierował swoje spojrzenie na Vivienn i powiedział do niej:
    - Usiądźmy, mamy jeszcze do omówienia małe zadanie, które później Ci zlecę. Nieoficjalnie jednak mogę Ci już o nim kilka słów szepnąć. - Po tych słowach, nim jeszcze zajął swoje miejsce dłonią przesunął po jej włosach, tak żeby nieco je poprawić, bo przez ten wiatr utraciły nieco niewzruszony stan, którym mogły się pochwalić na początku rozmowy. Dopiero po tym geście skierował się w stronę mebli i posadził Vivienn na tej samej sofie co poprzednio, samemu siadając obok.
    Co zaś do wiedzy Rosarium o zaparzaniu herbaty, to stwierdzić muszę, że pewna osoba, która za pewne czyta te posty nieźle się z tego powodu uśmiała. W końcu Arcyksiążę zwykle liczył na swoją kochaną służbę i poza kilkoma zdarzeniami raczej nie przygotowywał herbaty do picia samodzielne.
    - Zdarzało się, żebym taką herbatę pił, choć skoro pytasz to zapewne planujesz właśnie tak ją przygotować, zgadza się? - Po tych słowach przesunął dłonią po jej plecach, a następnie położył dłoń na ramieniu, które było dalej od niego i pociągnął ją tak, że położyła głowę na jego kolanach. Oczywiście jej uprzednio nie pytając czy wolno.
    - Wracając do zadania, nie wyślę Cię na nie natychmiast, żebyś miała czas zadomowić się w Różanym Pałacu. Poznasz też kilka co ciekawszych osób z dworu i spośród służby, w końcu nie powinno się dopiero co przybyłej osoby odprawiać, zgadzasz się?
    Czasem ta zasada zgubi Rosarium, przecież jest inna osoba, której powinien pozbyć się tuż po tym jak przybyła, a ten tego bezczelnie nie robi.
    Przejmowanie się małymi rzeczami nie jest właściwe. Biorąc pod uwagę racjonalną ocenę sprawy przejmowanie się w ogóle nie jest czymś właściwym. W końcu jeśli możemy na to wpłynąć, to na tym działaniu powinniśmy się skupić, a w innym wypadku i tak nic nie zrobimy. Nie oznacza to jednak, że możliwym jest zrezygnowanie z przejmowania się i z tego właśnie powodu nie można krytykować kotki, która jest teraz przez Tyka głaskana za takie nierozsądne podejście, czy innej osoby za dostrzeganie kłopotów tam, gdzie ich nie ma.
    _________________

    *****
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Listopad 2014, 19:38   

    Kiedy tylko weszliśmy znów do środka poczułam uderzające ciepło.. i jakby spokój? Tak, nie było słychać już takiego szumu, który został spowodowany ciągłym ruchem pojazdu.
    Gdy tylko kroki Arcyksiąże zwolnił kroku , aż w końcu postanowił się zatrzymać ulokowałam swe zielone oczy na jgeo twarzy.
    -Zadanie dla mnie? Już jest gotowe? - Ułożyłam prawą dłoń na swej klatce piersiowej i przechyliłam delikatnie głowę na prawą stronę. Zielnymi oczami wciąż wpatrywałam się w Rosarium pełna zaskoczenia.
    - Powiem szczerze, że bardzo mi to odpowiada. Już się nie mogę doczekać. Właściwie.. czego ma się tyczyć owe polecenie? - Spytałam przyglądając się Rosarium dość tajemniczo.
    Moja niecierpliwość bywała czasem okrutna, szczególnie kiedy tyczyło się to czegoś za czym przepadałam pasjami.
    -Panicz wybaczy, ale jeszcze dodam apropo herbaty.. Owszem taką chciałam zaparzyć. Ale.. chyba zmienię zdanie , ponieważ bardziej zależy mi by Arscyksięcia zaskoczyć.- Ponownie pozwoliłam sobie na uśmiech czarodziejskiego kota. Ni to cwany ni to wyzywający. Coś między zadziornością, a delikatnością.
    Muszę jeszcze wspomnieć o tym , że każdy dotyk Rosarium w jakiś sposób wpływał na mnie pobudzająco.. Zatem gdy dotknął moich włosów przymknęłam na chwilę swe powieki i lekko poruszyłam swymi ramionami unosząc je najpierw ku górze, a później opuszczając.
    Gdy skupiłam swe myśli wyłącznie na dotyku panicza , chwilowo jakby odleciałam gdzieś do innego świata. Na szczęście jego kolejna wypowiedź na temat mojego zadania wybudziła mnie z " transu".
    -Oczywiście, rozumiem i jak najbardziej popieram. Chociaż.. przyznam szczerze, że już chciałabym poznać owe zadanie. Nie mogę się doczekać , aż będę mogła je wykonać. Po prostu.. uwielbiam swoją pracę. - Przekręciłam delikatnie główkę na kolanach swego pana odwracając doń swoją buźkę. Chwyciłam jedną z rąk jego jedną z dłoni i postanowiłam delikatnie otrzeć się policzkiem o wierzch jego paluszków. Zamruczałam cichutko jak na prawdziwego kotka przystało.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 23 Listopad 2014, 21:39   

    Arcyksiążę przez chwilę przestał głaskać kota, gdy ten spytał po raz kolejny o to jakie powierzy jej zadanie, gdy już znajdą się w budynku, a ponadto minie czas, który wyznaczony zostanie dla kotki na zapoznanie się z pałacem i wszystkim co z nim związane. Wydaje się bowiem niezbędne danie jej przynajmniej kilku dni, może tygodni, żeby zdążyła nie tylko zapoznać się z dworem, ale także poznała lepiej plany Arcyksięcia, a czy jest to możliwe inaczej, jak przez przebywanie przy nim podczas wszelkich narad?
    Co nie oznacza, że na takie próżniactwo Vivienn będzie mogła sobie pozwolić, czy będzie musiała znosić wiecznie, w końcu jako koci consigliere dość szybko zostanie jej powierzone pierwsze zadanie, którego zasadnicze wytyczne są już wykształcone i skupiają się wokół negocjacji z przywódcami innych organizacji. O ile jednak Karciana Szajka nie ma jeszcze osób, z którymi można rozmawiać, to trzeba w końcu oficjalnie zawrzeć sojusz z Czarną Różą, żeby uniknąć incydentów takich jak miały miejsce na balu z obecnością Cynthii. Sam Rosarium zajęty wielką polityką nie ma jednak czasu uzgadniać wszelkich szczegółów, więc w tym celu właśnie poleci kotce przeprowadzenie negocjacji z wysłannikiem Róży. Takie też zadanie, na razie bez dokładniejszych poleceń, przedstawił kobiecie.
    - Chciałbym żebyś poprowadziła dla mnie pewne negocjacje, jak sądzisz, mogę na Tobie polegać kotku?
    Po tych słowach położył palec na jej nosku i na nim na chwilę zatrzymał.
    - Najpierw jednak muszę na te negocjacje zdobyć zgodę, więc w czasie, gdy będę wymieniać pisma dyplomatyczne, będziesz miała czas się rozgościć na dworze. - Gdy skończył mówić stuknął palcem w jej wargę, po czym dłonią po jej policzku, następnie przesuwając dłoń na szyję kotki i tak sobie głaszcząc pupilka. Druga dłoń przez cały czas leżała spokojnie na jej włosach. Zastanawiał się czy w wypadku Dark też będą problemy z nakłonieniem jej do współpracy i już rodziło mu się w głowie kilka planów na temat tego jakby tu obejść konieczność zgody swojej siostry i umożliwić jej odpoczynek w Różanym.
    - Może teraz skusisz się na ciastko? Mamy tutaj kilka naprawdę wyśmienitych propozycji.
    I właściwie mogliby tak jeszcze rozmawiać, ale co uważniejszy obserwator mógł zauważyć, że lecą znacznie niżej niż jeszcze jakiś czas temu. Rosarium może nie był najbardziej uważnym obserwatorem, lecz o tym wiedział, w końcu leciał już nie raz tą trasą i nawet wyjście z balkonu nie było spowodowane tylko upływem czasu i postanowieniem, że jest już na nim za długo.
    _________________

    *****
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Listopad 2014, 19:26   

    -Sądzę , że jeśli Arcyksiążę zechce mi zdradzić co mam negocjować lub z kim.. odpowiem od razu. Aczkolwiek.. wydaje mi się, że kogokolwiek by się to nie tyczyło gotowa jestem wypełnić zadanie. - Oświadczyłam muskając ciepłymi wargami wierzch dłoni Rosarium. Właściwie to.. nie miałam nikogo bliskiego by się obawiać, że coś poprzez niewłaściwe wypełnienie zadania może mu grozić. Zatem byłam gotowa na wszystko. Wtem jeden z palców pana wylądował na moim zadartym nosku. Uśmiechnęłam się zadziornie wbijając w jego twarz co raz bardziej "chochlikowe" spojrzenie.
    -Dobrze, Paniczu. Zatem zacznę od dziś budować w sobie cierpliwość. Myślę, że do tak ważnych spraw warto się przyłożyć i nie robić czegoś bezmyślnie. Jeden niewłaściwy krok i wszystko można stracić, nieprawdaż?-Przymknęłam na chwilę oczy by móc znów skupić się na jego dotyku. Od policzka po szyję czułam chwilami przyjemne dreszcze i ciepło, które powstawało na skutek pocierania delikatniej skóry. Nie powstrzymywałam się przed mruczeniem, odchylałam na zmianę swe kocie uszka do tyłu , a pazurki wbijałam finezyjnie i lekko w garnitur mężczyzny. W końcu jedna z dłoń sunęła po jego ręce w subtelny, koci sposób. Odchyliłam delikatnie głowę , co by dać towarzyszowi nieco większe pole do popisu.
    -W tym momencie już karmi mnie Panicz słodyczą, dotykiem. - Uśmiechnęłam się łagodnie otwierając swe oczy, które w tym momencie raziły swym zielonym blaskiem.
    Jeśli ktoś stał z boku i przyglądał się temu co zmieniało się za oknami z pewnością bez trudu dostrzegł , że jesteśmy co raz bliżej ziemi, a także bliżej pałacu. Tym samym moja osoba zbliżała się do poznania pańskiej służby. Właściwie.. liczyłam na interesujące osoby i intrygujące znajomości. A może też różnorodność ras? Z jednej strony chciałam jak najdłużej jeszcze pobyć w towarzystwie Rosarium, ale z drugiej coś ciągnęło mnie do nowych, którzy "czekali " na mnie w Tykowym pałacu.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 25 Listopad 2014, 18:47   

    Rosarium głaskał kotkę po twarzy szczególnie często dotykając skórą palców jej policzka. Oczywiście przez cały ten czas pieszczot uważnie jej słuchał, choć gdy już z jego ust padła odpowiedź na pewno nie była w pełni zadowalająca dla Dachowca. Mimo wszystko było to tylko doprecyzowanie wcześniejszych słów.
    - Na razie, skoro nie mamy jeszcze oficjalnie żadnych wrogów, trzeba nam szukać sojuszników i negocjować, więc możesz być pewna, że nie raz otrzymasz takie zadanie.
    I tutaj też się na dłuższą chwilę zamyślił, unosząc swoje spojrzenie i patrząc przed siebie, na wnętrze salonu. Za oknem można było już ujrzeć pojedyncze korony drzew, czy rzadkie wzniesienia. W tym czasie arystokrata zastanawiał się nad tym do kogo jeszcze powinien wysłać odpowiednich ludzi, którzy mogliby negocjować w jego imieniu. Było wiele wybitnych jednostek, nie na wszystkie jednak było warto tracić czas. Nie mówiąc już o tym, że nie wolno było zapomnieć o odpoczynku. W końcu na co komu władca, który przez zbyt dużą ilość pracy pali przypadkowych ludzi na stosie. Co innego bowiem być okrutnym i palić za najmniejsze przewinienie, a co innego palić losowo. To drugie nigdy nie przynosi nic dobrego, choćby z tego powodu, ze można całkiem przydatnych osób się pozbyć z dworu.
    W pewnym sensie odpoczynkiem można nazwać podróż pociągiem. Oczywiście faktem jest, że wyruszył Heliosem by przyjąć do Arcyksięstwa pewnego kota, lecz teraz, gdy właściwie wszystkie niecierpiące zwłoki szczegóły zostały omówione i nie trzeba się już obawiać, że z tej zwłoki wyjdą zwłoki, Arcyksiążę po prostu głaszcze pupilka, nie przejmując się polityką, a snując całkiem luźne refleksje. Naprawdę!
    Po chwili jednak zrobiło się zupełnie ciemno i minęła chwila zanim zapaliły się światła, które mogły oświetlać wnętrze salonu. Było to na tyle niespodziewane, że kot mógł się przestraszyć, z drugiej strony pewnie nie jest aż tak strachliwy. Za to Arcyksiążę był do tego przyzwyczajony i powiedział tylko:
    - Już prawie jesteśmy na miejscu.
    _________________

    *****
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Listopad 2014, 14:44   

    Słuchając uważnie Rosarium niemalże się troszkę rozleniwiłam pod jego dotykiem. Leżałam nicyzm grzeczne kocie wbijając pazurki delikatnie w jego rękę. Słysząc jego słowa przeniosłam wzrok z boku kanapy, na której się znajdowaliśmy na jego twarz. Spojrzenie miałam niemalże piorunujące, takie było.. kiedy sprawiało mi się tyle przyjemności.
    -Oczywiście Paniczu, postaram się je wypełnić wtedy jak należy. - Rzekłam znów niczym spragnione dotyku kocie ocierając się policzkiem o jego dłoń.
    W jednym miał rację, nie byłam aż tak strachliwa. Więc kiedy tylko zgasły światła po prostu czujnie odwróciłam swe spojrzenie w kierunku wejścia. Podniosłam się niechętnie z kolan Arcyksięcia by w razie czego być czujną. Pieszczoty pieszczotami, ale nie mogły przysłaniać obowiązków. Mając już pewność, że to nic groźnego odwróciłam swe lico w kierunku Tyka.
    -I poznam swoje miejsce, tuż przy Paniczu.. - Uśmiechnęłam się oznajmiwszy to melodyjnym głosem . Byłam wyraźnie podekscytowana. W końcu miałam zaraz zobaczyć pałac Arcyksięcia i poznać tych, z którymi przyjdzie mi współpracować. Skoro.. mój Panicz był na tyle osobą inteligentną liczyłam, ze zatrudnił osoby równie mądre. Gorzej gdy wobec kogoś się pomylił. Liczyłam jednak, ze wszyscy przypadną mi do gustu i nie będę gderać.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 2 Grudzień 2014, 17:14   

    Arcyksiążę miał naprawdę wiele do zrobienia, jeśli chciał rozszerzyć swoją władzę na całą Krainę Luster, lecz dotąd prawie w ogóle się tym nie zajmował. Owszem, szukanie sojuszników jest jednym z istotniejszych elementów przygotowań do wszelkich wojen, lecz spotkanie Agasharra i Vivienn odbiegło w sposób znaczny od polityki i dyplomacji, a stały się bardziej zabawą magnata ze swoim pupilkiem.
    Z tego właśnie powodu, gdy tylko ciemność została poważnie zraniona przez liczne światła dworca, a także te, które znajdowały się wewnątrz Heliosa, dłoń arystokraty powędrowała na policzek kotki, przesuwając po nim kilka razy, a następnie schodząc niżej, na szyję Vivienn i ostatecznie opierając na palcach koci podbródek.
    - Czas jednak wrócić do polityki.
    Po tych słowach pocałował jeszcze kotkę w policzek, po czym jego dłoń zsunęła się po ramieniu dachowca, jednocześnie z tym jak Arcyksiążę wstał ze swojego miejsca i dłonią sięgnął po swój płaszcz, który bez zbędnej zwłoki założył, sięgając wtedy też po kapelusz, lecz w ostatniej chwili zmieniając swój cel i dłonią chwytając jedno ciastko, które po chwili powędrowało tuż przed nos Vivienn.
    - Częstuj się koteczku, a o zadaniu na razie nie myśl, gdyż teraz polecam Ci rozeznać się dobrze w moim domu, żeby w przyszłości się przypadkiem nie gubić.
    Pociąg jechał już naprawdę powoli, choć zwalniał niezwykle długo - choć to nie było wyczuwalne - jeszcze przed wjechaniem do podziemnego tunelu, który prowadził do dworca na tyle dużego, by pomieścić Heliosa i dla niego też specjalnie stworzonego. Zanim dotrą do pałacu czeka ich jeszcze mała przejażdżka z arcyksiążęcego fortu na teren pałacu, skoro jednak już transport czeka, wystarczy tylko przejść kilka kroków.
    Rosarium jednak najpierw zaczekał, żeby kotka również mogła przygotować się do wyjścia, a przede wszystkim, by zjadła ciastko, które jej ofiarował. Dopiero po tym, biorąc sobie na drogę niewielką czekoladową różyczkę, ruszył wolnym krokiem, wraz z kotką, w stronę wyjścia z pociągu.
    _________________

    *****
    Vivienn
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Grudzień 2014, 11:36   

    Ból wszystkich rządzących. Zbyt wiele obowiązków by móc sobie pozwolić na więcej czasu wolnego. Przynajmniej... tak się zdawało być u Arcyksięcia Tyka. Jaka szkoda, bo najchętniej zamknęłabym nas w osobnej kuli. Z dala od świata. By te chwile wspólne choć ulotne trwały jak najdłużej. Niestety, tylko marzyć pozostaje. To piękne, że to nie zostaje nam zabronione. Nawet złudzenia potrafią barwić życie na te ciepłe kolory. A to ułatwiało prawidłowe funkcjonowanie w monotonnym świecie.
    Przeżywałam każdy dotyk Rosarium, najmniejsze nawet muśnięcie jego palca, który przylegał do mojej skóry. Było to niejako kojące, ale zarazem podniecające. Budziło we mnie pełno ekscytacji, które jak widać nie mogły trwać wiecznie. Gdy tylko Panicz wspomniał o powrocie do polityki jedynie skinęłam głową. Na szczęście jednak.. na dobre zakończenie złożył pocałunek na moim policzku. Obrzuciłam wtedy Arcyksięcia spojrzeniem pełnym wdzięczności i niejakiej euforii. Jak mnie czasem niewiele było potrzeba do szczęścia..Aw.
    Powoli podnosiłam się z kanapy,a wtem tuż przed moim noskiem znalazło się ciastko. Zerknęłam na panicza rozbawiona, po czym złapałam w ząbki ciasteczko, do którego powędrowała zaraz jedna z moich dłoni. Co by sobie pomóc, przy takiej degustacji.
    -Oczywiście. Zapoznam się z planem Pańskiego domu. - Ukłoniłam się gdy tylko zjadłam ciastko ,w ramach podziękowania. W końcu dołączyłam do Rosarium stając tuż obok niego. Kierowaliśmy się już ku wyjściu. Pociąg już zwolnił i nawet mijając okna można było dostrzec to , że jesteśmy już na ziemi, a mało tego.. coś nowego cieszyło moje oczy. Jak ja lubiłam nowe miejsca..
    /zt
    Melissa
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Czerwiec 2015, 14:38   

    Dobra, zaczęło się wspaniale. W końcu przypomnienie sobie o posiadaniu kolejnej sukienki (wylądowała bardzo głęboko w szafie, która wydawała się zaczynać pękać od nadmiaru strojów) miało zapowiadać dobry dzień. Szczególnie, kiedy arystokratka sobie tego życzyła! Najprawdopodobniej prychnęłaby w tej chwili głośno, by podkreślić dramaturgię nadchodzącego ówcześnie zdarzenia, gdyby właśnie ona była narratorką. Lecz zacznijmy od tej sukni znalezionej przez Melissę. Sięgała poniżej kolan i miała krótkie, lekko zaokrąglone rękawy, blisko których znajdowały się dwie kokardy. Cały strój był bladobłękitny, z miękkiego i przyjemnego w dotyku materiału. Ideał, cudo w oczach znajdującej - dlaczego więc nie sprawił, że dziewczyna dojechała tam, gdzie chciała? Wrr! Do tego jeszcze czarne pantofelki, które tak lubiła zakładać i warkocz. Właśnie w takim stroju panienka rozpoczęła podróż.
    Dotarcie do najbliższego dworca kolei (wyglądały nieźle, więc zapewne ich właściciel musiał mieć gust - tak przynajmniej uznała szklana osóbka, automatycznie nabierając parę procent szacunku dla takowego) również obyło się bez przeszkód. Po zakupieniu biletu do Miasta Lalek... No, domniemanego Miasta Lalek, usiadła na wybrane miejsce, rozgaszczając się. Oprócz niej można było zauważyć wiele osób, ale ta jedynie obdarzyła ich zirytowanym z powodu marnowania powietrza przez taki "motłoch" spojrzeniem. Ach, ten szacunek do innych.
    No i chyba los postanowił ją skarać za tą ogarniającą serce Melissy pogardę narastającą z każdym dniem. Bo już odczuwając bardzo delikatne szarpnięcie - hamowanie - zauważyła jedną rzecz. Nie była gdzieś, gdzie miało być pięknie i uroczo. Była w jakimś CYRKU! Rada, nie rada - musiała wyjść, warcząc na wszystkich jeszcze bardziej. Usiadła więc na ławce, przybrała zgorszoną minę i zaczęła nerwowo tupać nogą. No już, podejdźcie, zainteresujcie się "lepszą od was". Doskonale widać było, że jest zirytowana. Tylko... jak można denerwować się na innych przez kupienie niewłaściwego biletu?
    Tak, to prawda - niebieskooka wymówiła nazwę "Upiorne Miasteczko", zamyślona wlepiając wzrok w tablicę informacyjną. To nawinęło się jej na język. I choć ktoś normalny po prostu zaśmiałby się z własnego błędu, ta wszystko zrzuciła na obsługę. Och, ile miała teraz negatywnych uwag! Bo przecież obsługa powinna zapytać, czy na pewno chce jechać nie do Miasta Lalek, a do "cyrkopodobnego czegoś", ciągle informować o miejscu docelowym i jeszcze nieść ją na rękach!
    Niezalecane jest podchodzenia do tak nabuzowanej nastolatki, która może w każdej chwili wybuchnąć. I powodzenia pracownikom, którzy będą w jej zasięgu wzroku.




    Arystokrata

    Godność: Nathan Raccoon Chavc
    Wiek: 31 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Lisę, muzykę
    Nie lubi: wspomnień, kłamstw, MORII
    Wzrost / waga: 192cm/79kg
    Aktualny ubiór: biała koszula z kołnierzem oraz podwiniętymi do łokcia rękawami, którą wpuścił w czarne jeansowe spodnie spięte paskiem z ładnie zdobioną klamrą i na którą narzucił kamizelkę koloru spodni. do tego ciemne buty a la kowbojki, kilka rzemyków w roli bransoletek na prawym nadgarstku, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie połowy serca ukryty pod koszulą oraz szara torba, w której miał najpotrzebniejsze rzeczy
    Znaki szczególne: złote oczy, kolczyk w lewym uchu
    Zawód: projektant, krawiec, rzadko kelner w klubie Na Gorąco
    Pod ręką: portfel, klucze, telefon, paczka fajek, zapalniczka, Lilio-Róża przypięta do kołnierza, Blaszka zmartwienia (pół) na srebrnym łańcuszku, Lisa ukryta w odmętach torby
    Broń: Ruger New Model Super Blackhawk (Lisa)
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Lilio-Róża (za wydarzenie teatralne), Blaszka Zmartwienia, Zegarmistrzowski Przysmak (2szt.)
    Stan zdrowia: dobre pytanie
    Dołączył: 24 Cze 2014
    Posty: 141
    Wysłany: 8 Czerwiec 2015, 18:44   

    Zgodnie ze wszystkimi zawartymi informacjami dotarł do miejsca, które musiało być stacją kolejową. Nie było mowy o pomyłce, szczególnie, gdy na jeden z peronów podjechał właśnie pociąg. Całe szczęście, że nie był to jego. Skąd wiedział? Ach, i na mapie drobnym druczkiem dopisana tu została konkretna godzina oraz numer przejazdu. I patrząc po zegarze wiszącym w poczekalni zostało mu pół godziny. Pół godziny siedzenia pomiędzy tymi wszystkimi przerażająco magicznymi stworzeniami. Bacznie ich obserwował, jednocześnie chcąc dokładniej zgłębić wiedzę na ich temat. Czy oczywistym dla nich było, że ten oto siedzący tu Nathan jest zwykłym, szarym człowiekiem? Miał nadzieję, że nie. Któż wiedział, jakie niektórzy będą mieli do niego nastawienie, a z tego co zdążył zauważyć – część tych istot nie wyróżniała się niczym charakterystycznym w wyglądzie. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Znając szczegóły dotyczące ras, pewnie mógłby domniemywać kto jest kim.
    Tu mignął jakiś koci ogon, tu znowu olbrzymi i zbyt pstrokaty kapelusz, tam skrzydlata istota, o i jeszcze... coś o dwóch głowach. Haha... Zaśmiał się nerwowo w myślach, poluzowując kołnierz koszulki. Zdecydowanie było tu zbyt duszno.
    Na ratunek przybył mu sam czas, który podczas obserwacji minął w mgnieniu oka i pora była wyjść na odpowiedni peron, który też z łatwością odnalazł kierowany instrukcjami na dworcu.
    O dziwo udało mu się znaleźć przedział całkowicie pusty, gdzie przez drogę jaką pokonywał nikt nie zechciał dołączyć. Chociaż tu znalazł odrobinę samotności i wytchnienia od ludzkich czy też każdych innych istot. Siedział tuż przy oknie, dłonią podpierając swoją brodę i podziwiając uroki tej krainy. Nie, żeby uważał, że Świat Ludzi nie zasługiwał na podobne określenia, jednak ten był... po prostu inny, jeszcze mu nieznany. Kolejne minuty mijały w błogiej ciszy, aż odliczane w pamięci przystanki zaczęły się kończyć. To oznaczało jedno – na najbliższym wysiadka. Zebrał się z miejsca, rozprostowując kości i ubrania, a gdy już się zatrzymali, opuścił pociąg szukając w kieszeni mapy.
    Tak niewiele pozostało, kilka kroków i będzie na miejscu. Ale zaraz... Czy nie miał przypadkiem udać się do tego całego Upiornego Miasteczka, zamiast lądować na dworcu? Być może na końcu tej podróży wszystko się wyjaśni.
    Z wlepionym w papierek nosem szedł ostatnie dziesięć kroków. Zatrzymał się, westchnął i spojrzał przed siebie, dopiero wtedy dostrzegając, że niemalże wpakował się na ławkę i siedzącą na niej dziewczynę. Pięknie. Niech jeszcze popatrzy na mnie jak na obłąkanego.
    Wsadził dłonie do kieszeni, by po chwili wyciągnąć paczkę fajek i odpalając jedną z nich. Dopiero wtedy ponownie przeniósł spojrzenie na tę pannę.
    - Wybacz moje zachowanie, lecz czy to przypadkiem nie ty wysłałaś do mnie wiadomość o tym Upiornym Miasteczku? – Mogła go wziąć za idiotę, sam pewnie by się za takiego miał, jednak skoro w wyznaczonym miejscu jednak kogoś spotyka, to oczywistym było, że podejrzenia padną. Mimo wszystko starał się być miły i grzecznie o sprawę wypytać, nie wiedząc z kim tak naprawdę ma do czynienia, choć jej mina wcale do tego nie zachęcała. Magiczny potwór skryty pod powłoką tej uroczej dziewczyny? Bo przecież była piękna. Tylko za młoda - chyba. Cóż...
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 10