• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Zapłakany Tańczący Park...
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 24 Październik 2014, 19:21   

    Widząc malujące się na jej twarzy zawahanie, nadal niezmiennie pozostawał przy swojej prośbie. Twarz zachwiała się w pionie i zdecydował się w sposób delikatny odchylić maskę ku górze. Dotąd szmaragd oczu wyglądał jak zza krat, jak więzień. Teraz jednak oczodoły dodały spojrzeniu głębi, brwi skontrastowały z rzęsami, a łagodne przejście skóry na kości policzkowe ukazało mu lepszą od znanej wiele lat twarzy. Była doskonalsza, bo nadludzka. Bo miał na nią wpływ - on, który uznaje swoją rasę za najpotężniejszą ze wszystkich.
    Usilne próby starania mogły nie przynieść jej przewidywań co do dalszego kroku Arona. Zbliżył się na pół tej miary, a dłonią objął ją za plecami. Maskę uchwycił między palce, ustawiając ją na zewnątrz dłoni, a opuszkami palców przeczesał włosy. Wreszcie wargami swymi dotknął jej ust.
    Czuł się inaczej niż Camill. Albo, zwyczajnie, pamięć go zawodziła. A jeszcze prędzej - chciał przez wiele lat zapomnieć. I choć Revi nie znał, zdawała mu się być bliższa. Najwidoczniej wciąż pojmowanie ją per własne dzieło z zaznaczeniem istnienia jako istota, a nie jako rzecz, prowokowało go do takich a nie innych działań.
    - Żadnemu Cieniowi nie pozwolę się do Ciebie zbliżyć. - zapewnił, nie przestając gładzić jej włosów.
    Mogła mu dziękować jak i czuć niepokój. Bo jeśli każdy z nich chce pożreć senne zjawy, wszystkie, jakie tylko pląsają się po znanych im światach? A co, jeśli któryś z nich stanie się jej bliskim przyjacielem?
    Wpadłaś nie jak w śliwka w kompot - to Aronia wpadła na Ciebie. Choć może to wyglądać jak pierwsze porównanie. Z reguły stwórca dba o swoje dzieła... I z reguły dzieła są pozbawione życia.
    _________________


    x x x x
     



    Wspomnienie Senne

    Godność: Revi Destin / Mello Alisder
    Wiek: Wizualnie ok. 20 lat
    Rasa: Powiedziano mi że jestem Senną Zjawą.
    Wzrost / waga: Revi 166 cm / 49 kg // Mello 182 cm / 70 kg
    Aktualny ubiór: Aktualny ubiór jako Mello -> http://orig01.deviantart....ama-d6gb6m9.png + http://www.edykte.pl/efla...czczerwonaa.jpg Obroża na szyi, ukryta pod warstwą bandażu elastycznego.
    Znaki szczególne: Revi -Piękne szmaragdowe oczy. / Mello - hipnotyzujące bursztynowo czerwone oczy.
    Zawód: Revi -Pracuję, jako kelnerka oraz pomoc kuchenna w kawiarni Kaprys // Mello - szkuka pracy :x
    Pan / Sługa: Brak.
    Pod ręką: Czarna torba na ramię a w niej: szkicownik, ołówki, długopis, portfel, telefon komórkowy, spakowany zestaw damskich ubrań. A poza tym magiczny dobyte .
    Broń: Urok osobisty, poza tym brak :x
    Bestia: Innocenza
    Nagrody: Animicus, Księga Magicznych Opowieści (za mini-event w Traümen), Bursztynowy Kompas, Generis Collare, Tęczowa Różdżka, Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (1 szt.)
    Stan zdrowia: 100 % hp
    Dołączyła: 24 Mar 2014
    Posty: 187
    Wysłany: 24 Październik 2014, 22:03   

    Spod wachlarzu gęstych czarnych rzęs szmaragdowe spojrzenie dokładnie obserwowało poczynania białowłosego, w jego postawie coś się zmieniło również i mrok jego spojrzenia przestał nieść wcześniejszy niepokój. Tylko na krótką chwilę przymknęłam powieki, kiedy to moja twarz została pozbawiona swej balowej kreacji. Moje zawahanie się nie było bezpodstawne, ponieważ po prostu martwiło mnie to, w jaki sposób Aron zareaguje na moją twarz, która w końcu jednocześnie była i jej twarzą. Maska dawała mi pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, którego zostałam pozbawiona, jednak w końcu sama wyraziłam ku temu zgodę. W jego oczach widziałam teraz własne odbicie i przez chwilę utonęłam we własnych myślach spętana pytaniem i wątpliwościami. Kogo teraz przed sobą widzisz Aronie? Mnie czy Ją? Zawładnięta tymi rozmyślaniami w pierwszej chili nie spostrzegłam nagłego zmniejszenia się dzielącego nas dystansu, a dopiero dłoń, która właśnie spoczęła na moich plecach na powrót sprowadziła mnie do przytomności. Już teraz ogarnęło mnie zmieszanie, choć kiedy tańczyliśmy towarzyszyła temu podobna bliskość to teraz czułam niepewność . Po chwili chyba tylko po to, aby jeszcze bardziej pogłębić mą niepewność poczułam jak jego palce delikatnie głaszczą moje włosy. To było miłe i przyjemne dla mnie uczucie, jednak budziło również moje wspomnienia z okresu, kiedy jak wspominałam byłam tylko marionetką … Znałam i zaznałam już podobnej bliskości, choć tylko w jego snach i wiedziałam wtedy doskonale, że to nie dla mnie przeznaczone były uczucia zawarte w tych gestach i tej bliskości…. A co teraz? Teraz, kiedy świat nie jest już tylko snem a jawą a to znów się dzieje? W chwili, kiedy Lunatyk nagle się nade mną pochylił ogarnęła mnie panika, bo za wiele działo się teraz zarówno wokół mnie jak i w mojej głowie. W porę jednak zdałam sobie sprawę z jego zamiarów i na chwilę nim nasze usta miały się zetknąć przeszkodziłam im w tym gdyż palce mojej uniesionej dłoni delikatnie wylądowały na wargach Arona. Nadmiar emocji za pewne malował się na mojej twarzy w postaci rumieńców jak i nieśmiałego, choć jednocześnie i bladego uśmiechu. Czułam się spłoszona, czułam, że moja powierzchowność na nowo przywoływała w nim dawne wspomnienia i tęsknotę za nią i w końcu czułam, że w dalszym ciągu to dla niej przeznaczone były te gesty.
    -Ja.. przepraszam. Choć jestem jak jej lustrzane odbicie to dalej nie jestem i nigdy nie będę. To, co do niej czułeś było czymś wyjątkowym dla was obojga jednak dla mnie nadal jest obce, nadal nierealnie, nienależące do mnie i nie dla mnie przeznaczone.
    Oświadczyłam łagodnym tonem, mimo iż nadal czułam się speszona tą sytuacją i w miarę swej wypowiedzi poczyniłam krok w tył chcąc na powrót odzyskać bezpieczeństwo swej przestrzeni osobistej. W tej samej chwili, kiedy mój wzrok skupił się na dłoni, która jeszcze przed chwilą głodziła moje włosy, dłoń splamiona błękitną krwią. I tym razem to ja, choć właśnie uciekłam przed jego bliskościom ujęłam ostrożnie ów dłoń przyglądając jej się przez moment. Rany to ból a jego obecność nigdy nie była mile widziana. Nie zastanawiałam się nad tym i po prostu po raz kolejny skorzystałam z mocy, jakie posiadałam, tym razem z uzdrawiania. Aron mógł poczuć delikatne mrowienie jak i ciepło rozchodzące się po jego dłoni za sprawą, którego zadrapanie na jego dłoni natychmiastowo zaczęło się goić.
    -Powinieneś bardziej uważać, jeśli dalej zależy Ci na utrzymaniu zagadkowości swego dziedzictwa.
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 24 Październik 2014, 22:38   

    Nie z wyglądu niczym poprzedniczka, z z urody, której nie umiał odmówić, skierował wobec niej tak śmiałe zamiary. Nie jest typem mężczyzny który pierw pyta, albo chociaż upewnia się, a potem działa. Czyni na odwrót. Ale teraz i na zapytanie nie bardzo jest już pora. Odrzucony, został z rękami przy sobie i na większym dystansie. Chciał coś powiedzieć, ale wzorzec piastujący się na bezsilność mu zabraniał. Wzorzec, który musi obalić, uznać za niewłaściwy dla siebie. Chwyciła dłoń, zasklepiła drobne zadarcia skóry. Nie mógł przestać patrzyć w jej twarz, ale przyznawanie się do kapitulacji to nie jest jego droga.
    - Zadziwiające... że w ostatnim czasie tylko Ty wspomniałaś sobie o Camill. Czyżbyś miała trudniej oddzielić się od przeszłości, niż ja? Wydawało mi się, że nie zabraniasz w sobie dostrzegać tylko siebie. A nawet chciałabyś tego.
    Może pora się martwić, bo do takiego zapomnienia raczył się przyznać? Ale niech nie zmyli jego stanowcza postawa w kwestii upadłej ze skał, bo nie jest na tyle bezuczuciowy, by zapomnieć na zawsze.
    Chyba, że sama mu w tym pomoże.
    - Co do zadrapania... Dzięki, choć nie była to raczej konieczność. Póki co nikt nie zauważyłby tego, poza Tobą, Revi.
    Może gdyby był ślepcem, nie posądzałaby go o odnajdywanie w niej Camill? A może musiałby jeszcze nie słyszeć jej głosu? Jak wielka jest różnica między tożsamością a osobą i ile trzeba nie dojrzeć, albo nawet co trzeba dojrzeć, by tę różnice wymazać i widzieć tylko tożsamość Revi, bez śladów jej pierwowzoru?
    Aron chyba nigdy nie będzie w stanie pojąc ile. Ale wiedza ta zbędna, gdy chęci będą w nim wystarczające. Będą, bo póki co wciąż ma ich za mało.
    _________________


    x x x x
     



    Wspomnienie Senne

    Godność: Revi Destin / Mello Alisder
    Wiek: Wizualnie ok. 20 lat
    Rasa: Powiedziano mi że jestem Senną Zjawą.
    Wzrost / waga: Revi 166 cm / 49 kg // Mello 182 cm / 70 kg
    Aktualny ubiór: Aktualny ubiór jako Mello -> http://orig01.deviantart....ama-d6gb6m9.png + http://www.edykte.pl/efla...czczerwonaa.jpg Obroża na szyi, ukryta pod warstwą bandażu elastycznego.
    Znaki szczególne: Revi -Piękne szmaragdowe oczy. / Mello - hipnotyzujące bursztynowo czerwone oczy.
    Zawód: Revi -Pracuję, jako kelnerka oraz pomoc kuchenna w kawiarni Kaprys // Mello - szkuka pracy :x
    Pan / Sługa: Brak.
    Pod ręką: Czarna torba na ramię a w niej: szkicownik, ołówki, długopis, portfel, telefon komórkowy, spakowany zestaw damskich ubrań. A poza tym magiczny dobyte .
    Broń: Urok osobisty, poza tym brak :x
    Bestia: Innocenza
    Nagrody: Animicus, Księga Magicznych Opowieści (za mini-event w Traümen), Bursztynowy Kompas, Generis Collare, Tęczowa Różdżka, Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (1 szt.)
    Stan zdrowia: 100 % hp
    Dołączyła: 24 Mar 2014
    Posty: 187
    Wysłany: 25 Październik 2014, 02:29   

    Nie potrafiłam inaczej wytłumaczyć sobie jego intencji niżeli postrzeganie we mnie dawnej ukochanej. Przecież tak naprawdę On mnie nie znał, nie wiedział wcześniej o wymiarze mego istnienia o tym, że już w snach towarzyszyło mu coś więcej niżeli tylko dawne wspomnienie. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie miał mi za złe, mojej postawy względem jego zamiarów. W końcu jak w takich okolicznościach mam znać jego uczucia i co ja tak naprawdę wiem o nim, mimo iż jestem jego częścią to okazało się, że tak wielu rzeczy nie jestem w stanie jeszcze pojąć. Nawet nie znałam jego prawdziwej rasy, jednak moja wiedza ograniczała się w końcu do tego, co mogła wiedzieć Camill.
    -Może i masz rację…, chociaż to nie łatwe biorąc pod uwagę, że posiadasz wspomnienia życia, którego nigdy nie przeżyłeś, to trochę jak podróż z pożyczonym bagażem, który, mimo iż bywa niewygodny daje Ci mimowolne poczucie bezpieczeństwa a przynajmniej do czasu aż Twój własny nie stanie się wystarczający, aby można w pełni obrzucić cudzy. Instynktownie korzystam z tego, co posiadała jednak nie ograniczam się tym staram się budować swoją historię, swoją podróż w trakcie, której zyskam to, co powinien zawierać mój własny bagaż.
    Nie wiem, czemu użyłam akurat takiego porównania jednak mogąc podzielić się tymi przemyśleniami poczułam pewien rodzaj ulgi. Nie miałam w zwyczaju rozmawiać z kimś o swoim pochodzeniu, zdobyłam się jedynie na to, aby zwierzyć się z tego przyjaciółce a teraz i również Aronowi. Dopiero w momencie, kiedy wspomniał o zadrapaniu zdałam sobie sprawę, iż dalej trzymam jego dłoń. Przez chwilę przyjrzałam się jeszcze miejscu, w którym wcześniej widniało zadrapanie i przesunęłam po nim opuszkami palców, aby upewnić się, iż wszystko ładnie się zagoiło pozostawiając już tylko gładką skórę. Po tym puściłam jego dłoń i nieco bardziej się wyprostowałam uśmiechając się już śmiali.
    -To nic takiego a skoro mogę pomóc, czemu nie miałabym tego robić.
    Zaczesałam kilka kosmyków włosów za ucho i zaczęłam rozglądać się po parku. Póki, co nikt nie mógłby dojrzeć błękitu jego krwi w końcu byli tu sami a przynajmniej w zasięgu wzroku nie dało się dostrzec żadnej innej żywej duszy.
    -W sumie to ciekawe, że choć moim dziedzictwem a kiedyś i całym światem były Twoje sny to Ty sam pozostajesz dla mnie zagadką. A może to normalne a te wątpliwości po prostu napędza moja własna ciekawość? Ciężko mi stwierdzić, bo nie miałam okazji spotkać jeszcze innych sobie podobnych, aby móc wymienić się doświadczeniami.
    Zastanawiałam się nad tą kwestią wielokrotnie, jakie są inne senne zjawy, co nas wyróżnia, co łączy a co dzieli? Miałam wiele pytań jednak czas mnie nie gonił, więc sądzę, iż wystarczy, że będę cierpliwa i powoli wszystkiego się dowiem. Do tej pory mój wzrok głównie spożywał na twarzy Lunatyka teraz jednak na chwilę odwróciłam się w stronę, z której muzyka zdawała się być najwyraźniejsza, zastanawiałam się jak duży jest ów park i jak bardzo oddalić można się od ratusza, choć winnam pamiętać, że powinnam trzymać się tego miejsca w przeciwnym razie będę miała problem, jeśli przyjaciółka pojawi się a nie będzie w stanie mnie odnaleźć. Jednak co jeśli nie wróci… ?
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 27 Październik 2014, 14:51   

    - Jeśli twój bagaż jest niewygodny, mógłbym go ponieść. A jeśli jest niekompatybilny, może pora od podstaw złożyć własny?
    Wielu sugestii można się w tych słowach dopatrywać, niekoniecznie zauważając tę słuszną. Aron chciał mieć wpływ na jej życie. Od podstaw, od nowa. Poznać chciał swoje dzieło, być jego opiekunem, wspomóc. A to dalekie od jego natury, chęci.
    Tak, to oznacza, że mogą być nietrwałe, niekompatybilne i niespójne ze swoimi definicjami słownikowymi.
    - Camill mało o mnie wiedziała. Gdyby wiedziała więcej, może by ocalała.
    Wiedza o jego osobie miałaby stanowić ratunek od śmierci? Czy tajemniczość może zabijać?
    Być może i tak to właśnie działa. Ale to, że coś stało się czegoś skutkiem, nie znaczy, że skutek nie byłby ten sam bądź gorszy przy innych, zdawałoby się przyjemniejszych, okolicznościach. W tym momencie dochodzę do rozważań wpływu jednostki na inne - na nieodłączny temat w kwestiach gdybania o przypadkach, losie i wzajemnych relacjach.
    "Ile jestem w stanie dać?"
    Tak właśnie. Zadajcie sobie to pytanie, moi mili...
    Nie, Aron nie ma na to odwagi.
    - Jesteś pierwszą senną zjawą, jaką spotykam. I chciałbym cię poznać.
    Troszkę zbliżył się do niej i położył dłoń na ramieniu w geście wsparcia. Nieznaczny uśmiech formował się z kreski jego ust. Na więcej pozytywnych uczuć wylanych na jego twarzy trzeba będzie długo czekać i jeszcze ładnie się o ich napływ postarać. Oczywiście tyczy się to prawdziwych emocji, a nieudawanych.
    _________________


    x x x x
     



    Wspomnienie Senne

    Godność: Revi Destin / Mello Alisder
    Wiek: Wizualnie ok. 20 lat
    Rasa: Powiedziano mi że jestem Senną Zjawą.
    Wzrost / waga: Revi 166 cm / 49 kg // Mello 182 cm / 70 kg
    Aktualny ubiór: Aktualny ubiór jako Mello -> http://orig01.deviantart....ama-d6gb6m9.png + http://www.edykte.pl/efla...czczerwonaa.jpg Obroża na szyi, ukryta pod warstwą bandażu elastycznego.
    Znaki szczególne: Revi -Piękne szmaragdowe oczy. / Mello - hipnotyzujące bursztynowo czerwone oczy.
    Zawód: Revi -Pracuję, jako kelnerka oraz pomoc kuchenna w kawiarni Kaprys // Mello - szkuka pracy :x
    Pan / Sługa: Brak.
    Pod ręką: Czarna torba na ramię a w niej: szkicownik, ołówki, długopis, portfel, telefon komórkowy, spakowany zestaw damskich ubrań. A poza tym magiczny dobyte .
    Broń: Urok osobisty, poza tym brak :x
    Bestia: Innocenza
    Nagrody: Animicus, Księga Magicznych Opowieści (za mini-event w Traümen), Bursztynowy Kompas, Generis Collare, Tęczowa Różdżka, Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (1 szt.)
    Stan zdrowia: 100 % hp
    Dołączyła: 24 Mar 2014
    Posty: 187
    Wysłany: 28 Październik 2014, 14:01   

    Jego słowa mnie zaskoczyły i to pozytywnie, bo niosły wsparcie, bo jak inaczej intepretować propozycję „poniesienia bagażu”. To było miłe z jego strony jednak nie chciałam nikogo obarczać własnym ciężarem. Natomiast propozycja nowego startu, wiązała się według mnie z uwolnieniem się od przeszłości a czy moją przeszłością nie był właśnie Aron? A może nie o to w tym chodził, może po prostu muszę spojrzeć na niego w innym nowym świetle. Wolałam spróbować właśnie tak uczynić. Utkwiłam szmaragdowe spojrzenie w swoim towarzyszu. Sama miałam możliwość ingerowania w cudze wspomnienia, ciekawe jak by było gdybym i własne mogła kontrolować w ten sposób. Na jego słowa odpowiedziałam jedynie delikatnym uśmiechem, szybko jednak zaczęłam rozmyślać nad jego kolejnymi słowami.
    -A czy wiedza jest w stanie zmienić bieg losu ? A przynajmniej w takich okolicznościach…
    Skoro Camill tak niewiele wiedziała o swym ukochanym tylko potwierdzało to fakt o jego tajemniczości. Dlaczego krył się ze swoją rasą? Czy te dwa światy były sobie wrogie w jakiś sposób? Ledwo zaczynałam odnajdywać się w ludzkim świecie a teraz miałam przed sobą kolejną krainę, którą byłam zafascynowana. Nie byłam człowiekiem, więc i ich świat tak naprawdę nie był moim, więc może to kraina luster? Może to tutaj będzie pasować ktoś taki jak ja? Z drugiej strony… to wśród ludzi znajdowała się teraz moja przystań, jaką stała się Cukiernia. Miejsce zawsze wypełnione słodkim aromatem i ciepłem, którym podzielono się również ze mną. W głowie miałam teraz uśmiechniętą twarz starszej pani- właścicielki i już wiedziałam, że nie jestem w stanie od tak zostawić tego wszystkiego. Jednak nie byłam też w stanie zignorować fascynacji krainą luster, tylko jak mam to pogodzić? Kiedy poczułam dłoń białowłosego na swoim ramieniu i usłyszałam jego wyznanie obdarzyłam go ciepłym uśmiechem. To było miłe, że chciał być mi wsparciem a przynajmniej w ten sposób odbierałam jego postawę względem mnie, swoją drogą ile razy już zdążyła się ona zmienić od czasu naszego poznania.
    -Cieszy mnie to, bo i ja chciałabym lepiej Cię poznać, na nowo.
    Przez krótką chwilę położyłam swoją dłoń na jego, która dalej znajdywała się na moim ramieniu. Czy to kolejny nowy początek? Wsparcie, jakie w tej chwili zaoferował, nie chciałam go specjalnie nadużywać, lecz cieszyło mnie. Jako senna zjawa tak naprawdę nie miałam w końcu nikogo, brak przeszłości, rodziny jak, swojego miejsca na świecie, taki start bywał trudny, o czym zdążyłam się już nie raz przekonać szczególnie pierwsze ni bo wyrwaniu się ze snów… napawały przerażeniem, bo czy nie jest to naturalny stan, kiedy brnie się w nieznane?
    -Ten świat, go również pragnę poznać może z czasem stanie mi się bliższy niż ten ludzki. A Ty który z światów uważasz za swój Aronie ?
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 28 Październik 2014, 22:24   

    - Wiedza potrafi wiele zmienić. Od jej jakości zależą podejmowane decyzje.
    Wedle fizycznych teorii, a właściwie praw fizyki kwantowej, stan obiektu może zależeć od momentu jego obserwacji. Co to oznacza? Że wiedza zależy od punktu widzenia. A więc także i decyzja od momentu obserwacji rozdroża wymagającego wyboru drogi.
    - Mam tajemnice których prędko nie poznasz... Nie byłbym sobą, gdybym na to pozwalał więc się przyzwyczaj.
    Mimo szczerych chęci oderwania się od przeszłości, wspomnienia dręczyły jego dłonie o cieplejsze przyjęcie Revi, a usta zachęcały do drugiej próby złożenia pocałunku. Dobrze wiedział, że ona nie pozwoli mu się tak łatwo mu oddać, a jego potrzeby nie były jeszcze wyższe od chęci.
    Przetrzyma to, wiele jest w stanie wytrzymać.
    - Z natury jestem posłany do odwiedzania wszystkich światów, badania i spisywania wiedzy.
    Który zatem za swój uważa? Sam tego nie wie. W żadnym nie ma obecnie stałego lokum.
    - Codziennie zwykłem zmieniać świat. Rzadko kiedy przebywam w jakimś na dłużej. Camill była przystanią w świecie ludzi. Miałem tu swoją tożsamość więc najpewniej swój jedyny dom tu właśnie posiadałem.
    Przeniósł wzrok z jej twarzy na niedawno ranną dłoń, wciąż łagodnie spoczywającą na jej ramieniu.
    - Miałaś kiedyś okazję smakować krwi? Pytam bo wiesz... Na ogół niebieska jest rzadkością i mało kto wierzy, że jest prawdziwa.
    Uśmiechnął się tajemniczo i rozwinął związany z tym temat:
    - Ludzie lubią opowieści o wampirach. Sądzisz, że takowy osobnik wolałby spijać błękitną krew od zwykłej? Pewnie niektórzy z nich uznawaliby tylko szkarłat za jedyną poprawna barwę tej substancji.
    Próbował ją czymś zając, a jeśli myśli, że będzie skory romansować o bursztynie gwiazd, pięknie pobliskich kwiatów i może jeszcze wspomni o chęciach poczytania poezji, to jest w błędzie.
    Wolałby mniej przyziemne sprawy - owiane tajemnicą, czasem też bólem i cierpieniem. Zbytnia radość nie jest częstym wypełnieniem jego aury. Zdecydowanie mowa o negatywie tego świata jest jego mocniejszą stroną.
    Objął ją druga dłonią i rozpoczął bardzo spokojny i monotonny taniec. Lepsze to, niż stać tak całkiem w bezruchu.
    _________________


    x x x x
     



    Wspomnienie Senne

    Godność: Revi Destin / Mello Alisder
    Wiek: Wizualnie ok. 20 lat
    Rasa: Powiedziano mi że jestem Senną Zjawą.
    Wzrost / waga: Revi 166 cm / 49 kg // Mello 182 cm / 70 kg
    Aktualny ubiór: Aktualny ubiór jako Mello -> http://orig01.deviantart....ama-d6gb6m9.png + http://www.edykte.pl/efla...czczerwonaa.jpg Obroża na szyi, ukryta pod warstwą bandażu elastycznego.
    Znaki szczególne: Revi -Piękne szmaragdowe oczy. / Mello - hipnotyzujące bursztynowo czerwone oczy.
    Zawód: Revi -Pracuję, jako kelnerka oraz pomoc kuchenna w kawiarni Kaprys // Mello - szkuka pracy :x
    Pan / Sługa: Brak.
    Pod ręką: Czarna torba na ramię a w niej: szkicownik, ołówki, długopis, portfel, telefon komórkowy, spakowany zestaw damskich ubrań. A poza tym magiczny dobyte .
    Broń: Urok osobisty, poza tym brak :x
    Bestia: Innocenza
    Nagrody: Animicus, Księga Magicznych Opowieści (za mini-event w Traümen), Bursztynowy Kompas, Generis Collare, Tęczowa Różdżka, Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (1 szt.)
    Stan zdrowia: 100 % hp
    Dołączyła: 24 Mar 2014
    Posty: 187
    Wysłany: 29 Październik 2014, 02:01   

    -Potrafię być cierpliwa a przynajmniej staram się taką być, pośpiech często sprawia, że wiele rzeczy potrafi nam umknąć i potem ten mały brakujący kawałek układanki nieznośnie dręczy nasze myśli.
    Wiedza była ważna z tym nie miałam zamiaru się kłócić, jednak nie mogłam też zlekceważyć mocy sprawczej, jaką posiadał los, jak wiele otaczających nas zdarzeń było jedynie kwestią przypadków, na które nie możemy mieć wpływu? Raczej niedane będzie mi poznać odpowiedź na to pytanie i pozostanie ono jedynie kwestią rozmyślań jak sądzę wielu istnień. Zaciekawiły mnie jego słowa, czy przez naturę rozumiał swą własną czy odnosił się do całości swej rasy? Jednak mogłam przypuszczać, iż w takim razie łączył nas „głód wiedzy”, być może jego był znacznie bardziej wybredny i sprecyzowany, lecz pozostawał głodem, niedosytem, który i mnie towarzyszył. Świadomość tego jak wielu pewnie i podstawowych rzeczy jeszcze nie znam, to ten głód tak często kusił mnie do zaglądania w cudze doświadczenia jednak, co innego ujrzeć a co innego przeżyć.
    -Skoro to mój debiut tutaj, to pewnie nie trudno się domyślić, że moja przystań a chyba nawet i dom znajduje się teraz wśród ludzi. Swoją drogą, w jaki sposób można podróżować między tymi światami? Moja przyjaciółka używa do tego specjalnego kompasu i to na razie jedyna znana mi metoda.
    Tak na dobrą sprawę aktualnie nie miałabym możliwości pojawienia się tu gdyby nie Airil, co oznaczało, iż bez jej udziału nie byłam również w stanie wrócić do świata ludzi. Co prawda byłam daleka od snucia głębszych dramatycznych wizji, iż przyjaciółka mogłaby mnie tu porzucić… jednak mimo wszystko zależało mi na poznaniu odpowiedzi na to pytanie. Kolejne słowa Arona sprawiło, że moja twarz przybrała oznaki zaskoczenia, skąd na myśl przyszedł mu właśnie ów temat i czemu miałabym próbować krwi? Zdawało mi się to czymś nienaturalnym a w każdym razie jak daleko sięgam pamięciom nie znajduję chwili abym odczuwała potrzebę jej smakowania.
    -Nie, nigdy nie próbowałam a gdy miewam już z nią styczność to bliższą mej naturze jest chęć zaleczenia ran niezależnie czy chodzi o me własne czy cudze.
    Oznajmiłam spokojnie zastanawiając się nad jego kolejną wypowiedzią. Nieznane mi były inne istoty, których krew spływała błękitem, więc niewątpliwie miał rację, iż musiała ona stanowić rzadkość. Czy każda z ras skrywała jakąś swoją tajemnicę?
    -Ludzie zwykli też sądzić, że tylko szlachetnie urodzeni posiadają błękitną krew.
    Uśmiechnęłam się wspominając o tym a jako że białowłosy postanowił wznowić taniec nie wzbraniałam się przed tym, lecz szybko dołączyłam do bardziej tanecznej pozy to też moje ręce spoczęły delikatnie na plecach Lunatyka.
    -A, co do krwiopijców, o których wspominasz, to, jeśli ów taki kierowałby się mą poprzednią myślą to pewnie błękit padłby jego ofiarą. Pewnie wszystko sprowadzałoby się jednak do różnicy smaku i osobistych preferencji.
    Ten temat nie przeraził mnie ani też nie zniesmaczył a jedynie zaskoczył, jednak nie widziałam nic złego w snuciu podobnych domysłów.
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 30 Październik 2014, 13:55   

    - Podejrzewam, że moglibyśmy mieć tę samą przystań w ludzkim świecie. Jak myślisz? Sądzę, że to może wyjść na dobre, chyba dość już czasu byliśmy w rozłące?
    Jak mógłby nie chcieć zamieszkać z Revi? Fakt, to dziwne by miałby jej pokój zajmować, ale lepiej aby nocował w jednym z hoteli albo w jakiejś dziurze w Otchłani?
    - A co do podróżowania... ja mogę podróżować bo... mój rodzaj po prostu z tym się rodzi. W końcu stworzeni dla zbierania wiedzy, potrzebujemy jakichś ułatwień, prawda?
    Właściwie nie byłaby dziwota, gdyby porządek rzeczy miał kaprys pozbyć ich mocy podróży między światami. Mało to ironii w przyrodzie się zachowało i trwa nadal?
    - Kompas to dość popularny i prosty sposób.
    ...i zapytałby, czy w takim razie posiadały dwa, bo jeden kompas może tylko jedną osobę przenosić.... Lecz chyba zrobiłaś inaczej, ale nie szkodzi.
    Niestety, nie spotkał się z jej pokusą o skosztowanie czy taki sam metaliczny posmak ma jego krew, co ludzka. Dla niego takie eksperymentowanie wcale nie było z gatunku obleśnych, ale też i nie czynił tego - czysto teoretyczne rozważania tutaj mamy.
    Może innym razem się nakroi dla degustacji... Może i ją nakroi?
    Dobra, wróćmy do mniejszej psychodelii.
    - Problem wampirów, co wolą i co im się trafi... I zapewne nie zdziwiłaby cie obecność kogoś takiego nieopodal? Cóż... przyzwyczaj się, Moja Droga, że ta kraina pełna jest niespodzianek, również nieprzyjemnych. Ale ochronię cie, gdy tylko będę w pobliżu.
    Ponownie ją zapewnił, milknąć na dłużej i odnajdując spokój w tańcu. Coś mu jednak w tym przeszkadzało - była to pustka w pamięci, pozostawiona przez kasację Revi. Będzie musiała za jakiś czas przyjrzeć się temu co w głowie mu siedzi, zanim sam doszuka się siedzących tam, niedobrych wspomnień.
    Wrócił do jej rasy. A co, jeśli znów mogłaby zawitać w jego snach?
    - Sądzisz, że mogłabyś powtórnie wejść w sny? Wydaje mi się, że skoro raz się wydostałaś, możesz i kolejny i to bez nieciekawych nieprzyjemności. Można spróbować, jeśli chcesz... Bo i przyznam szczerze, Senne Zjawy to jednak z najmniej poznanych przeze mnie ras, właściwie tyle co nic.
    Stwórca lubi badać swoje dzieła, prawda? A Aron nie oprze się tej pokusie zbyt stanowczo.
    _________________


    x x x x
     



    Wspomnienie Senne

    Godność: Revi Destin / Mello Alisder
    Wiek: Wizualnie ok. 20 lat
    Rasa: Powiedziano mi że jestem Senną Zjawą.
    Wzrost / waga: Revi 166 cm / 49 kg // Mello 182 cm / 70 kg
    Aktualny ubiór: Aktualny ubiór jako Mello -> http://orig01.deviantart....ama-d6gb6m9.png + http://www.edykte.pl/efla...czczerwonaa.jpg Obroża na szyi, ukryta pod warstwą bandażu elastycznego.
    Znaki szczególne: Revi -Piękne szmaragdowe oczy. / Mello - hipnotyzujące bursztynowo czerwone oczy.
    Zawód: Revi -Pracuję, jako kelnerka oraz pomoc kuchenna w kawiarni Kaprys // Mello - szkuka pracy :x
    Pan / Sługa: Brak.
    Pod ręką: Czarna torba na ramię a w niej: szkicownik, ołówki, długopis, portfel, telefon komórkowy, spakowany zestaw damskich ubrań. A poza tym magiczny dobyte .
    Broń: Urok osobisty, poza tym brak :x
    Bestia: Innocenza
    Nagrody: Animicus, Księga Magicznych Opowieści (za mini-event w Traümen), Bursztynowy Kompas, Generis Collare, Tęczowa Różdżka, Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (1 szt.)
    Stan zdrowia: 100 % hp
    Dołączyła: 24 Mar 2014
    Posty: 187
    Wysłany: 31 Październik 2014, 14:09   

    Zaskakujące jak wiele może się zmienić w jednej chwili, co było przyczynę tego spotkania? Czy możliwe, aby więcej niżeli ślepy los? A może tak miało się stać, może to, że nasze ścieżki ponownie się zeszły było już przeznaczeniem? Nie znam odpowiedzi na to pytanie i nie wiem czy ją poznam, wiedziałam jedynie, że taki obrót spraw cieszył mnie. Lecz czy powinien mnie uszczęśliwiać skoro w niepamięć odchodziły właśnie me dawne przyrzeczenia? Obiecałam sobie zniknąć z życia Arona, aby nie nieść mu szkody swym istnieniem, jednak teraz, kiedy poznał prawdę o mym istnieniu miałam znów zniknąć, stać się wyblakłą kartą wspomnień a może i nawet tą wyrwaną? Nie, tym razem nie będę uciekać bez słowa. Mój wzrok z jego twarzy przeniósł się na wysokość klatki piersiowej, skupiając się na jednym z drobnych białych guzików koszuli.
    -Nie mam nic przeciw temu, aby tak było. Muszę jednak uprzedzić abyś nie oczekiwał zbyt wysokich standardów w ów przystani. Jakiś czas po tym jak stałam się częścią realnego świata pod swoje skrzydła wzięła mnie pewna starsza Pani prowadząca Cukiernię. Sądzi, że uciekłam z domu i pozwoliła mi u siebie zostać, udostępniła mi nawet prywatny pokój, ja w zamian pracuję w jej Cukierni.
    Wyjaśniłam w skrócie pomijając kilka kwestii takich jak na przykład, że ów kobieta parę lat temu straciła wnuka i żyje w konflikcie ze swoją rodziną i jedynie najmłodszy z jej synów wraz z żoną pomagają jej w utrzymaniu interesu. Ja znałam tą historię z wspomnień właścicielki, ale nie widziałam potrzeby, aby zapewne zanudzać Lunatyka takimi kwestiami. Jeśli chodzi o kwestie podróżowania moja wiedza poszerzyła się jedynie o to, w jaki sposób czynią to Lunatycy, a jak ma radzić sobie reszta ras nieposiadających dostępu do magicznych przedmiotów? A może i Senne Zjawy posiadają tak przydatną umiejętność?
    -To całkiem przydatny i wygodny atut. Ciekawe czy i Senne Zjawy mają taką możliwość.
    Oznajmiłam swe myśli z powrotem podnosząc spojrzenie na twarz białowłosego, można było długo podziwiać kontrast malujący się między śnieżnymi włosami, jasną cerą a smoliście czarnymi tęczówkami. Jeśli tak byłoby to całkiem przydatne inna kwestia jak się zabrać do sprawdzenia tego? W końcu postanowiłam odłożyć tego typu eksperymenty na późniejszy czas. Zegarmistrz raczył się dać mi zarówno ostrzeżenie jak i zapewnienie, za to drugie obdarowałam go wdzięcznym uśmiechem.
    -Dziękuję, miło jest czuć w kimś oparcie. Ja również mam nadzieję takie dla Ciebie stanowić, jeśli będę mogła w jakiś sposób Cię wspomóc.
    Nie mogłam powiedzieć tego z równą pewnością, co on sam, bo miałam świadomość tego, że moje zdolności ciężko byłoby wykorzystać mi w zwartej konfrontacji. Walka o życie już raz się jej podjęłam i jedynym, co mogłam zrobić było spowolnienie mego oprawcy i ucieczka. Cienie to ich najbardziej się bałam, ale prawda nie powinnam zapominać, że inne zagrożenia mogą czyhać na moją osobę, skoro posiadałam jak najbardziej materialne ciało to musiałam uważać na różne rzeczy. Taniec był spokojny a mnie dalej zastanawiała łatwość, z jaką zdaje się, że oboje dopasowywaliśmy swoje ruchy nawet podczas tego poprzedniego. Czy to instynktowne i nabyte przez fakt, że w końcu Aron był moim stwórcą? Kto wie. Szybko jednak kolejne słowa zaczęły zaprzątać mój umysł kolejna ciekawa kwestia jaką poruszył.
    -Prawdę mówiąc nie próbowałam tego, ale muszę przyznać, że to całkiem ciekawa myśl. Właściwie chętnie bym odwiedziła świat snów, sprawdziła, co się teraz zmieniło, co ja mogę zmienić. Dlatego skoro i Ty jesteś temu przychylny to z chęcią rozwikłam tą ciekawość, kiedy tylko będę miała taką możliwość.
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 5 Listopad 2014, 00:50   

    Gdy pozostanie nie zwiąże się z cierpieniem, nie będzie łamać swojego przyrzeczenia. A nawet jeśli, zawsze można sobie wmówić, że wcześniej było lepiej. Że miało być lepiej. Póki co jednak nie jest na swoim kwadracie, zatem w trymiga nie wparuje jej na przedpokój z plecakiem i swoim ulubionym kocykiem.
    Nie, nie ma ulubionego kocyka.
    - Nie masz wygód. Może uda nam się w niedalekiej przyszłości wystarać o jakieś mieszkanie. Przecież nie możesz się ciągle w jednym pokoju kisić, prawda? Coś ci znajdziemy.
    Aronie, więcej radości! Więcej, niczym tej którą czułbyś po degustacji dobrej aroniówki. >>Chcę więcej potęgi - kwadrat; chcę więcej potęgi - sześcian!<<
    Napominała o wspomaganiu ze wzajemnością, pływała pośród dobrych myśli, dodawali sobie wzajemnie otuchy. Szkoda tylko, że surowość przedzierała się w dźwiękach jego wypowiedzi, emocje ograniczały się do cichych westchnień, lekkich uśmieszków i skromnych zmian na twarzy czy w błysku oczu.
    Zmiana muzyki, ale taniec wciąż był wolniejszy od wymaganego.
    - Postaraj się tylko o uprzedzenie mnie we śnie, że to Ty jesteś. Wiesz, chyba, co mam na myśli. - Rzucił luźną uwagę. Nie chciałby we śnie nękać jej kolejnymi próbami pocałunków, myśląc, że to byłaby wspominana Camill.
    - Proponowałbym teraz przejść się gdzieś w spokojniejsze miejsce. Szczerze mówiąc, nie nastawiałem się na dłuższe trwanie na tej uroczystości, a już na pewno nie w pobliżu jej epicentrum. Stronię od tłumów, rozumiesz...
    Albo po prostu powiedz, że bez muzyki chcesz pozbierać myśli na jej temat, ochłonąć w ciemniejszych alejkach i postarać się o...
    Oczywiście, że nie. Oczywistym, że tego nie uczynisz. Ale wcześniejsza wyliczanka jest poprawna.
    Ujął jej dłoń i zamierzał udać się w ciemniejsze zakątki miasteczka, jeśli nie wyraziła sprzeciwu.

    z/t x2
    _________________


    x x x x
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 8 Wrzesień 2015, 10:51   

    Machała skrzydłami bez opamiętania, bez konkretnego celu podróży, najszybciej i najsprawniej jak tylko potrafiła – co w jej roli nowicjusza nie wychodziło aż tak fatalnie. Musiała uciec, oddalić się od tego przeklętego domu i najlepiej już nigdy do niego nie wracać. Po co w ogóle sobie o nim przypominała? Po co dała się sprowadzić Sennej Zjawie do jego wnętrza? Gdyby nie to… Każde z kolejnych zdarzeń nie miałoby miejsca. W uszach szumiało jej wycie chowańca, który zdezorientowany, zapewne jak jego właścicielka, nie podążył jej śladem lub nawet jeśli to zrobił, nie miał możliwości wbić się w przestworza, więc stracił ją z oczu i tylko po zapachu mógł starać się odnaleźć.
    Wyrzuty sumienia tłumione były przez niezrozumienie. Nie tylko tego, że właśnie była znienawidzonym przez siebie ptakiem (choć przyznać należało, że ten gatunek uważała za niezwykle miły dla oka) lecącym w bliżej nieokreślonym kierunku, ale także ze względu na przeszłość swojej właścicielki, która nagle i boleśnie wyszła na jaw. Kotka przestała się już łudzić, wmawiać, że jest nadzieja, że to wszystko okaże się wierutnym kłamstwem. Każdy fakt miał swoje uzasadnienie. Zaślepiona Hebi teraz je doskonale dostrzegała, a co ważniejsze – dopuszczała możliwość ich istnienia. Tej gorszej strony Elizabeth.
    Nigdy nie była kochana na tyle, na ile zasługiwała. Nie popełniała błędów, zawsze posłuszna i oddająca siebie całą tej przeklętej staruszce. I po co to było? Żeby stać się zwierzątkiem hodowanym na rzeź? Ta cała obłuda, kłamstwa, w które namiętnie wierzyła… Żeby to wszystko szlag trafił! Na samo wspomnienie zrobiło jej się niedobrze. Nie wiedziała czy ptaki wymiotują, ale za chwilę miała okazję się o tym przekonać na własnej skórze.
    Przysiadła na jednej z gałęzi gęstej korony drzew, ptasimi pazurami mocno wbijając się w korę, tak by na wszelki wypadek nie spaść z dużej, jak na taką drobinkę, wysokości.

    Wszystko to urocze kłamstwa, los tak pięknie sobie z ciebie kpi. Nie masz już nic, nie masz nikogo. Ukochany zabił, ukochana nie zdążyła. Nyahahaha. Och, jaka szkoda, że nie możesz im się odpłacić… Nie, nie! Mogę! Jemu mogę. Prawda, nya?
    Prawda.
    Mogę odpłacić się każdej jednej osobie mając przed oczami ich twarze. Zemścić się. Nie muszę się o nikogo troszczyć, nikomu współczuć. Współczuć? Mogę! Nyah! Mogę! Czuć wspólnie z nimi ich cierpienie, rozpacz, ból i nienawiść. Całą gamę najpiękniejszych uczuć. Żywić się nimi. Przecież jestem Strachem, czyż nie?
    Jesteś.
    Nyahahahaha. Zginiecie. Wszyscy zginiecie. Nyahahaha.

    - ...MORII.
    To słowo wystarczyło, by znów wyprowadzić kotkę z równowagi. O ile kiedykolwiek można było nazwać ją zrównoważoną. Ktoś tu był, ktoś coś wiedział… Coś o czymś wiedziało. Nie wynurzała się ze swojej kryjówki, obserwowała i wsłuchiwała się we wszystko, co miało miejsce niedaleko niej.
    Drzew tutaj nie brakowało, a długie, zwisające gałęzie wierzb idealnie ją maskowały, choć również wielce utrudniały dostrzeżenie spotkania kilku zabawek pod pniem nieopodal.
    - Podobno znów wzmagają działania. Nie wiesz nigdy na kogo trafisz.
    - Skąd to wiesz?
    - Takie pogłoski.
    - Pogłoski? Ktoś sypie.
    - Nam nie dorastają do pięt.
    Salwa momentami przerażającego śmiechu rozniosła się po parku, co tylko uświadomiło Anastazję jak wiele osóbek musi się tam znajdować. Ich głosy nie brzmiały wcale strasznie, raczej były urocze, niekiedy przesłodzone do granic możliwości. Niektóre dziewczęce, inne chłopięce. Ale na pewno nie były to osoby dorosłe lub jakieś ich karykatury. Niewielkie potworki?
    Gdzie właściwie wylądowałam, nya?
    Ostrożnie stawiała kroki, aby zbliżyć się do krawędzi liściastej kurtyny. Ciało jednak nie zawsze posłusznie wykonywało polecenia. Tu się przechyliła nie trzymając równowagi, tam omsknęła się noga i na koniec, co położyło doszczętnie skradanie, sowie pohukiwanie wydobyło się z jej… dzioba. Pieprzone, głupie ptaki! Chciała ryknąć na głos, ale mogła co najwyżej wyżyć się w myślach.
    - Mamy gości.
    Nim zgraja lalek dobiegła do drzewa, na którym znajdowała się sowa, Anastazja zdążyła wzbić się w powietrze, mając tym samym pewność, że do niej nie dotrą, a i lepszą okazję się im przyjrzeć.
    Ach, więc musiało to być Miasto Lalek. Doprawdy, podziwianie świata z takiej perspektywy, jaką Animicus ją teraz obdarzył było zupełnie jak uczenie się go na nowo. Być może było to jeszcze spowodowane szokiem, być może rzeczywiście znajdowało się w tej teorii ziarenko prawdy – czas nie pozwalał się nad tym rozwodzić. Dwa rodzaje zabawek otoczyły konar, wykrzykując w jej stronę pogróżki i wymachując posiadanymi broniami. Wszystkie poza jedną. Jedną Małą Ann, która obrała przeciwny kurs uciekając na swoich krótkich nóżkach ile tchu.
    To ona właśnie wydała się najciekawszym obiektem do rozmowy. Ale w pierwszej kolejności należało pozbyć się tej przeklętej formy, wrócić do idealnej kocio-strachowej.
    Szybowała nad lalką, starając się nie stracić jej z oczu i jednocześnie próbując jakimś cudem się przemienić.
    I dopiero kiedy Ann skręciła w ciemny zaułek, ginąc z tropu, Anastazja uwolniła się od bycia sową i wylądowała z hukiem, chociaż na czterech łapach na ulicy.
    Nie zwlekała, biegła dalej.

    zt
    _________________
    Ruby
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Kwiecień 2016, 23:06   

    Ruby była cichą wodą. Była uśmiechnięta, ale to wcale nie przeszkadzało jej w rozdawaniu nagan na prawo i lewo jej pracownikom. A była ona podstępna, bowiem przebrana za zwykłego klienta, dbała o swój interes, po przez liczne „inwentaryzacje”. W praktyce wyglądało to jak wycieczka krajoznawcza, bowiem ta podróżowała jak? No właśnie. Pieszo. I w ogóle nie był to dla niej problem, że do miejsca docelowego jest wiele kilometrów. No, czasami potrafiła złapać przysłowiowego „stopa” bo akurat ktoś sobie w konia jechał w tę stronę, co ona. A że miała ona gadane, a co najważniejsze, świetny wygląd, to nie jeden młody jak i stary się skusił by wziąć ją na przejażdżkę. Biada tym, którzy chcieli jej coś zrobić, bo formalnie, Ruby zawsze miała kogoś, kto za nią podążał i dbał, by tej nic się nie stało.
    A jak była ubrana? No dość kiepsko, można by było powiedzieć. Nosiła tylko brązową, pozbawioną ornamentów suknię z długim rękawem, czerwony pas z delikatnej tkaniny, który z tyłu był zwieńczony kokardką, czarne buty na delikatnym obcasie, szary czepek i czarne, cieniutkie rękawiczki. Tutaj chyba znajdowało potwierdzenie przysłowie, iż to nie szata zdobi człowieka, bowiem mimo iż nie nosiła długich sukni i licznych klejnotów, które normalnie zdobiły jej szyję, uszy, a nawet palce, wyglądała wciąż pięknie. Szczególnie jej długie, jedwabiście gładkie blond włosy, które powiewały na wietrze nadawały jej szczególnego uroku.
    Ruby tym razem zawitała w Mieście Lalek, od zachodniej jego strony. Jej celem był park, bo tak sobie wyliczyła, że dojdzie tam w samo popołudnie. A że dzień był młody, a ona raczej stara, to byłoby to też dobre miejsce na jej odpoczynek. Szła raczej powoli i zamyślona, uzbrojona wiklinowy koszyk, szkicownik i ołówek. Szkicowała co lepszy widok. Genialna to ona w tym nie była, ale trening czyni mistrza – co wie, to wie. Jej podróż szła naprawdę wolno, bo tu zatrzymała się w kawiarence, tu u jakiegoś kupca galanteryjnego. Lubiła to też zamienić parę słów z tubylcem, czyli najczęściej marionetką. Nie w głowie jej były księgarnie – co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro. I taki tok myślenia spowodował, że było po 15, a ona wciąż nawet nie na rynku i głodna. Kupiła więc kawałek złocistej szarlotki, cieplutki chleb, pętko kiełbasy i kawałek świeżego mięsa. Dziwiło ją w sumie, że dużo było to sklepików spożywczych. Było to Miasto Lalek. Najwidoczniej mniejszości musiało tutaj być dużo, że taki interes się opłaca. Poprzednim razem, też ją to zastanawiało. Będzie trzeba to zbadać! Ale to badanie nie na dziś.
    Przyspieszyła swój krok, bo chciała też nakarmić Eiiko, jej ptaka, a w środku miasta chyba nie wypadało tego robić. Szybko więc dotarła na rynek, lecz piękny, renesansowy ratusz nie mógł pozostać zostawiony samemu sobie. Wzięła swój szkicownik i zaczęła sprawnym ruchem kreślić jego kontury na kolanie, oparta o jakąś kamieniczkę. Po 20, może 25 minutach, jej dzieło było gotowe i nawet uznała, że szkic był ładny. Szkoda, że niebo takie ponure. W końcu, to nie Mexsyk. W sumie szkoda, bo on ładny. Ruszyła w stronę kanału trzech łez, by przysiąść pod jakąś wierzbą. Nie był zbyt piękny w oczach mieszkańców, ale Ruby naprawdę się tym nie przejmowała. Uznała nawet, że ma swój urok.
    Wchodząc do parku, wybrała jakąś poboczną uliczkę, którymi raczej ludzie licznie chadzać to nie chadzali. Dzięki temu, jej nie wadził nikt i ona nikomu nie wadziła. Rozłożyła bowiem kocyk niedaleko owej dróżki, położyła swoje szkice z lewe, a koszyk z prawej, po czym zawołała Eiiko. Dała jej trochę mięsa, po czym sama zaczęła jeść. Trochę się rozmarzyła, patrząc na tę poczciwą ptaszynę. Był to ptaszek ze świata ludzi – jej pamiątka i dobry przyjaciel. Był więc na swój sposób wyjątkowy. To napawała ją dumą. Zamknęła oczy, oparła się o wierzbę i na chwilę zamarzyła.
    Priscilla
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Kwiecień 2016, 20:40   

    Było ciemno, a skoro było ciemno, to mogła wyjść na dwór. Musiała przyznać, że trochę zdziczała. Niechętnie się do tego przyznawała, ale właśnie to się ze stworzeniami działo, kiedy żyły same, w odosobnieniu. Rzadko wychodziła z domu, a kiedy wychodziła to jedynie nocą. Czuła się wtedy komfortowo. Za dnia miała wrażenie, że jest obserwowana. Było zdecydowanie za jasno i wszystko było widać. Ona zawsze miała wrażenie, że jest obserwowana. Była to jednak bardziej jej własna paranoja, niż prawdziwe zdarzenie. Nie miała żadnej schizofrenii, czy coś, proszę tego z tym nie mylić. Po prostu takie dziwne, nieprzyjemne uczucie, które zawsze jej towarzyszyło. Nikogo jednak nigdy nie dostrzegła, kto by jej się przyglądał. Pomimo, że od dramatycznych wydarzeń minęło już kilkadziesiąt lat, to przeświadczenie wciąż pozostało. Nie mogła na to nic poradzić. Czasami zastanawiała się czy by nie wyjść na zewnątrz za dnia, poznać nowe osoby. Czuła jednak lęk przed innymi. Po prostu nie chciała tego. Nie chciała się do nikogo przywiązywać, bo wiedziała, że nie ma to sensu, i spowoduje to jedyne cierpienie. Żyła więc w swojej szklanej bańce, jedynie obserwując świat dookoła, nie ingerując w niego. Oczywiście jak zawsze postanowiła zawitać do parku. Wybrała swoje ulubione drzewo, czyli jedną z największych wierzb na tym terenie po czym wdrapała się na jedną z gałęzi i usiadła sobie spokojnie opierając się o drzewo. Musiała przyznać, że trochę odpłynęła bo nawet nie zauważyła, jak pod drzewem przysiadła jakaś istota. Dopiero ćwierkanie ptaka pod spodem wyrwało ją z zamyślenia. Spojrzała na kobietę pod sobą. Wyglądała raczej na normalną osobę. Wyglądem przypominała najzwyklejszego człowieka. Oczywiście, tym o czym Priscilla nie pomyślała, a co mogło być podstawą do jej największych obaw, był kapelusz. Przecież równie dobrze pod nim mogła skrywać rogi! Marionetce to jednak przez głowę nie przyszło. Obserwowała ją przez jakąś chwilę zastanawiając się cóż to za ptak, którego karmi. Nie widziała jeszcze takie ptaka. Mogła przyznać swobodnie, że był interesujący. Jeszcze bardziej jednakże, była jego właścicielka. Mogła się domyśleć, że nie jest to marionetka, ze względu na zgięcia. Wyglądała raczej na ciekawą osobę. Zawsze obserwując osoby z boku wyobrażała sobie całe ich życie. Trochę jej wyobraźnia była zbyt bujna. Wyobrażała sobie osoby, które widziała, w różnych, wyobrażonych przez nią sytuacjach. Zastanawiała się także, jak wygląda życie, tych konkretnych osób. Być może ta pani z czerwoną torebką właśnie wybiera się na tajemną schadzkę z kochankiem. Z kolei, ta młoda, jak widać, i niedoświadczona marionetka wymknęła się swemu panu, chcąc odpocząć trochę na świeżym powietrzu. Czasami naprawdę czuła chęć poznania tych osób. Często jednak tę chęć w sobie dusiła, usprawiedliwiając się przed samą sobą. Lęk jednak, jak zawsze zwyciężał. Oparła się o inną gałąź pochylając się by móc lepiej obserwować dziewczynę pod spodem. Pech jednak chciał, iż Priscilla, mimo swoich małych rozmiarów i jeszcze mniejszej wagi, złamała gałąź, jednocześnie tracąc równowagę. Poczuła jak jej nogi się ześlizgują, a ona sama traci grunt pod nogami. Spadła z hukiem na ziemię, zaraz obok nieznanej jej istoty. Aż dziw, że nic przy tym sobie nie złamała.
    -Ups.. - wydukała patrząc na zdezorientowaną istotę.
    Ruby
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Kwiecień 2016, 22:27   

    Ruby jadła w dość prymitywny sposób, nawet jak na nią. Pochodziła z wyższych sfer, jednak życie nauczyło jej prostej, ale bardzo pomocnej w codziennym życiu zasady – „Don’t worry, be happy”. Temu też wzięła bochenek chleba w lewą dłoń, a kiełbasę w prawą i zaczęła jeść, tak po prostu. Bardzo lubiła smak świeżego chleba – jego smak zawsze powoduje, że wypełnia ją nostalgia.
    I tak siedziała sobie oparta o drzewo, z głową w chmurach, jakby chciała uniknąć nieuniknionego. No bo niebo do najładniejszych nie należało, a ona nie była miłośniczką ciemnych kolorów. Domysły domysłami, ale obecność Eiiko naprawdę ją uspokajała. Chciała sobie jeszcze troszkę odpocząć, ale widok spadającej z nieba dziewczyny przerwał chwile błogiej ciszy. Musiała przyznać, że przez całe swoje długie życie, nie widziała spadającej dziewczyny. Przynajmniej, nie takiej, która spadła z nieba. Aż się kobiecina spociła, jak zobaczyła tę niewielką blondynę leżącą na ziemi! Przestraszyła się nieco, spojrzała w górę i zrobiła dziwną minę. Niby wiedziała, że siedzi pod drzewem, ale jakoś nie potrafiła sobie wyobrazić, że ktoś tam mógł wejść. Od razu pomyślała, że jeśli było to te drzewo, to chyba jednak przydała by się jej jakaś dieta. Ale, entuzjazmu brak, bo ona naprawdę lubiła samą siebie i nie chciała nic zmieniać. Zrobiła dziwną, zmieszaną minę i spojrzała się najpierw na Eiiko, która od huku, rozłożyła skrzydła i cofnęła się w tył. Potem na dziewczynę, do której podeszła na czworaka i chwytając ją za dłoń powiedziała tylko „Hej… nic Ci nie jest?” Po jej twarzy łatwo było wnioskować, że ta cała sytuacja naprawdę mocno ją zmieszała. Widać było na jej twarzy tysiąc kropel potu – kropelka po kropelce, łączyły się w większe kule i spływały po policzku spadając na ziemię. W końcu mało kiedy spada ci przed nosem jasnowłosa piękność. Może to znak od Boga? Nie, Ruby w takie cuda nigdy nie wierzyła. W każdym bądź razie, miała nadzieję, że jest w jednym kawałku.

    z/t
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,37 sekundy. Zapytań do SQL: 10