• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Dyniowe Miasteczko » Dyniowy Las
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Duma
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Sierpień 2015, 21:35     

    Rozumiem. W mojej bibliotece podręcznik zawsze podbiera mi czarownik zza siódmej góry, pieprzony emeryt ostatnio czatował na nią od siódmej rano – wywrócił zielonymi oczyma, całkowicie nieprzejęty warczeniem Elyana – ba, poirytowanie nieznajomego sprawiło, że Duma uniósł głowę i ożywił się nieco, uradowany możliwością przegadania kogoś, dodatkowo z nutą sarkazmu, której tak dawno nie używał (i tęsknił szczerze!). Pokiwał po prostu głową na jego następne słowa i obserwował go chwilę, nim ruszył swoją drogą.
    Nie przepadał za chwilami, w których przedmioty martwe dziękowały mu za kulturalne zachowanie (które spotykało na swojej drodze Lunatyka bardzo rzadko i w najmniej odpowiednich czy oczekiwanych momentach, dokładnie takich, jak ten) – więc nic dziwnego, że zamiast dumy i zadowolenia wywołanych spełnieniem dobrego uczynku, zareagował cofnięciem się o krok od celu, strojąc na licu wyraz co najmniej niezrozumienia... najpewniej kilka neuronów w główce odmówiło współpracy i chłopak, zamiast powrócić do typowej, dumnej, beznamiętnej miny stał tak z rozwartą gębą i wpatrywał się w dynię jak w ósmy cud świata, choć zaraz przyszło mu do głowy, że ósmym cudem świata na pewno nie jest ten przedmiot, ale ktoś. Meh. Po chwilowej awarii wszystko powróciło do normy określonej przez Lunatyka. Wszystko, poza latarką, która upadła na ziemię podczas zaskakiwania chłopca. Schylił się po nią szybko i z powrotem nakierował snop światła na dyniowatą...
    Wyskoczyli.
    Dokładnie wtedy, kiedy Duma się wyprostował. I to naprawdę nie była jego wina, że cisnął latarką w pana Hiszpana z kapeluszem – sprowokowano go! Tak, on się naprawdę nie spodziewał hiszpańskiej inkwizycji. Żeby stworzyć podstawy kościoła w Krainie Luster potrzeba przecież najpierw konkwistadorów albo innych jegomości. Chyba że tym razem była to oferta dwa w jednym... Niemniej skoro już się pojawili, reakcja musiała być. Że przejaskrawiona... mogli wyczytać ze znowu szeroko otwartego otworu gębowego chłopaka.
    Podszedł bliżej i chwycił latarkę. Uniósł się, znowu wyprostował i szmaragdowe oczy wbite zostały w jednego z członków organizacji. Moria, Róże, Anarchiści... i Inkwizycja. Chyba ich wdzianko przybrałby najchętniej. Ślipia Dumki pociemniały potępiająco.
    Przepraszam? – a potem rozszerzyły się zapominając o pokerowej twarzy, którą miał zachowywać już w tym poście po raz trzeci.
    Wycofali się. Nareszcie, strasznie przez nich ta atmosfera zgęstniała. Lunatyk odgarnął wciąż mokre włosy z twarzy i wycofał się w kierunku Cyrkowca, prawie nie nadeptując na Felice. Wcisnął mu w dłoń latarkę, przeprosił Felice bełkotliwym „ugh” i kiwnął krótko głową, pewnie do siebie.
    Mu... muszę iść – mógłby chociaż spojrzeć na wyimaginowany zegarek na lewym nadgarstku albo obejrzeć intensywnie bliznę w jego poszukiwaniu... nie. Żadnych pozorów, tylko spojrzenie, które niemal bezgłośnie błagało Elyana o wybaczenie nagłej dumnej ewakuacji. – Sorry, że zostawiam cię samego na jakimś polu pełnym dyń z trupem, który ma zmartwychwstać... ale czas mnie goni. Ale miło było!
    Ja pierdolę. Brak mi słów.
    ...Czmychnął ścieżką, którą mianował „drogą do domu”.

    z/t
    Rebeka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Sierpień 2015, 13:19     

    Hałas się nasilał, a jego źródło nadal pozostawało nieznane. Ruszała się powoli, usiłując nie wydawać przy lawirowaniu wśród pnączy podejrzanych i skłaniających do zbadania odgłosów. Nadal przemoczone nogawki spodni sprawnie sączyły glebę, obciążając jej ruchy. Co chwilę przystawała, nadal pozostając w pozycji klęczącej po to, żeby nasłuchiwać dalszych głosów, których źródło musiało znajdować się już dość blisko. Cały czas do jej uszu docierały także wymieniane przez mężczyzn zdania. Wyglądało na to, że mimo że chcieli ożywić zmarłą, co już samo w sobie było absurdalnym pomysłem, nie mieli pojęcia jak się za to zabrać. Chociaż bardziej zmartwiła ją wiadomość o powzięciu planu przeszukiwania pola. To także skłoniło ją do podążania w stronę kichnięć i łomotów, przy okazji oddalając się nieco od duetu bezczeszczącego groby po godzinach.
    Gwałtowny dźwięk przerwał jej poszukiwania. Uniosła głowę, nadal ostrożnie nisko. Szybka penetracja wzrokowa terenu ujawniła nowe fakty. Przede wszystkim, liczba obecnych z dwójki szamotających się z nieboszczką dziwaków zwiększyła się do piątki, a w zasadzie licząc tych żywych, to do szóstki. Czuła jak jej mięśnie mimowolnie się napinają, a zmysły wytężają. Wszystko wskazywało na to, że wśród gęsto posianych dyń czaić się może zdecydowanie więcej nieproszonych gości. Szybka wymiana zdań zmusiła jej wzrok do popędzenia w stronę nowo przybyłych. Hiszpańska inkwizycja? Co do diabła?! Trójka osobników zniknęła równie szybko, jak się pojawiła. Kim byli i czego tu szukali? Te myśli nie dawały jej spokoju.
    Najwyraźniej ich nagłe pojawienie się tylko ją wprawiło w zakłopotanie. Jeden z porywaczy ciał zignorował ich niemal zupełnie, co skłoniło ją do zastanawiania się nad jego poczytalnością. W końcu codziennie wykrada się cudze zwłoki i jeszcze daje się na tym przyłapać, prawda? Za to wszystko wskazywało na to, że drugi złodziejaszek wypłoszony postanowił wziąć nogi za pas i pozostawić towarzysza na pastwę losu. Milutki typ. Naprawdę. Zastanawiała się co pocznie ze swoim truchełkiem porzucony koleś, ale... CO DO?!
    Z myśli wyrwał ją cudzy dotyk. Znieruchomiała, napinając kark i nastawiając uszu, do których dotarł rozbawiony głos, należący niewątpliwie do płci brzydkiej. Czyżby ktoś odkrył jej obecność? Może to ten machający latarką na prawo i lewo ją zauważył i tylko udawał, że stąd pryska, a tymczasem zakradł się od tyłu? Nie, to było niemożliwe. Potem znajomy zapaszek targnął się na jej nozdrza, przypominając o niedawnej szamotaninie na cmentarzu. Powolnym ruchem, przypominającym działania robota odwróciła głowę, rzecz jasna nie spodziewając się tego co zobaczy. Patrzyła w niemym zszokowaniu na unoszącego się nad ziemią na różowych skrzydełkach kolesia, którego... o ile nie cierpiała na psychozę albo inną poważną chorobę psychiczną, zostawiła jakieś kilkanaście metrów dalej, w worku... martwego!!!
    Nie poczuła jak jej dolna szczęka opada, a ciało prostuje się jak poparzone, wprawiając członki w mimowolny ruch. Nie krzyknęła. O dziwo. Wyprostowana i zdecydowanie odcinająca się od pola niższych dyń sylwetka w nieruchomej, pełnej przerażenia pozie komentowała to, na co patrzyły teraz oczy - Ty przecież nie żyjesz! Jakim cudem?! - wykrzyczała, nie zważając na to czy ktoś ją zauważy, teraz nie miało to znaczenia. Najważniejsze było teraz dowiedzenie się jak u licha niedoszły trup dychał i gadał i o bogowie, miał jeszcze sprawne, choć kiepskie poczucie humoru.
    Sofia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Sierpień 2015, 21:02     

    Myśli i marzenia to pierwsza rzecz prowadząca ludzi do piekła. Oczywiście przysłowie mówi co innego, ale przecież przysłowia często się mylą, czyż nie? Dla Elyana piekłem mogło być to, czego właśnie chciał - zmartwychwstanie małej dziewczynki, której zamordował brata. Oczywiście wiele zależy od jego podejścia... Ale dziewczynka na pewno chciała tego już od momentu gdy spojrzała żółtymi oczami na swojego mordercę.

    - TY! - wrzasnęła głosem zdecydowanie bardziej piskliwym niż za życia. Czy przypadkiem w najbliższym oknie nie pękła szyba? - Jak śmiałeś...! Kto ci w ogóle...?! Czemu...?!! Oddaj mi moje życie. Natychmiast - zażądała w pozycji siedzącej. Na najbliższej dyni względem Elyana. Kto by pomyślał, że zombie są takie szybkie, no nie? Do tego jeszcze, jak gdyby nigdy nic, trzymała swoją urwaną rękę w drugiej dłoni i wymachiwała nią na wszystkie strony, wskakując na nowy poziom rozgniewanej gestykulacji.

    Dynia na której siedziała nie tylko była najbliżej Elyana, ale też była całkiem spora. No, na tyle chociaż, by jej twarz znajdowała się dobre dziesięć centymetrów wyżej niż chłopaka. Zdecydowanie była z tego faktu bardzo zadowolona, bo patrzenie na niego z góry dawało jej nieukrywaną satysfakcję. Tylko trochę raziło ją, że nie była w stanie dźgnąć go palcem w pierś i tupnąć nóżką, ale nie daj bóg jeszcze by się jej ta nóżka oderwała, więc stanowczo zostanie na swoim miejscu.

    Gdy Rebeka wrzasnęła na widok ożywionego trupa większość reakcji była drastyczna. Ożywiona dziewczynka odwróciła głowę w tamtym kierunku tak szybko, że o mało jej nie odpadła, a sam trup na którego wrzeszczano zaczął wymachiwać z przerażeniem rękami starając się uciszyć krzykaczkę.

    - Przecież go śledziliśmy, nie?! - wykrzyczał szeptem (w jaki sposób udała mu się ta mistyczna sztuka niech pozostanie tajemnicą). - Poza tym mnie nie pytaj! Nawet nie ogarniam jak umarłem a mam jeszcze ogarniać jak zmartwychwstałem?! Zmniejsz trochę wymagania, kobieto! - kontynuował, wciąż starając się być niedostrzegalnym. Co pewnie było już bez sensu, bo właściwie nie za bardzo było jak ukryć że tu są.

    Zrobił naburmuszoną minę i wylądował przed dziewczyną. Założył ręce na piersi i patrzył na nią dziarsko, wyraźnie oczekując na jakąś reakcję. Pewnie najchętniej by usłyszał coś w stylu "przepraszam", ale jednak najważniejsze było, by ktoś w końcu zareagował. W końcu jakiś czas pod ziemią, gdzie dzieją się tylko robale był bardzo nudny. Pora na balangę! Czy coś w tym stylu.
     



    Przedrzeźniacz

    Organizacja MORIA: Agent
    Wiek: Wizualnie około 20 lat.
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Zależy od wcielenia.
    Nie lubi: Bycia niezauważanym.
    Wzrost / waga: 1,78 m / 64 kg
    Aktualny ubiór: http://goo.gl/McJaH2 Poprzez użycie mocy, tymczasowo usunął blizny z twarzy. | Retrospekcja: https://goo.gl/U5KMWY
    Znaki szczególne: Chelsea'ski uśmiech, mocno widoczne żyłki na powiekach, blada skóra, białe włosy, kilka piegów na nosie.
    Zawód: Sobowtór do wynajęcia | Tentacle monster ♥
    Pod ręką: Zapalniczka, portfel, kilka cukierków owocowych | Retrospekcja: zegarek kieszonkowy, papierosy, zapalniczka
    Broń: Nóż sprężynowy, kastety
    Nagrody: Krwawa Broszka, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 15 Lip 2014
    Posty: 128
    Wysłany: 22 Sierpień 2015, 22:59     

    Nie zdążył nawet odpowiedzieć Dumie, a tego już nie było. Elyan poczuł się trochę urażony jego nagłym odejściem, ale przecież początkowo w swoim planie nie uwzględnił nawet pomocy żadnego towarzysza, toteż oczywistym dla niego było, że równie dobrze poradzi już sobie sam. Przez chwilę zastanawiał się o czym takim mógł sobie nagle przypomnieć, ale zaraz coś innego skupiło na sobie jego uwagę.
    Chłopak usłyszał dźwięki (prawdopodobnie czyjeś słowa, ale zbyt niewyraźne, żeby dokładnie je zidentyfikował) dochodzące z pobliskich zarośli. Po wizycie mężczyzn w czerwonych szatach spodziewał się wszystkiego najdziwniejszego. Zanim jednak zdążył głębiej się tym zainteresować i doń zbliżyć, jego uszu dobiegł inny ton. Dużo bardziej przenikliwy i piskliwy, a przy tym tragicznie wręcz znajomy. Aż zabolała go głowa. Elyan prędko odwrócił się w stronę Felice, a gdy nie zastał jej na dyni, na której ją posadził, zaraz zaczął szukać źródła potwornego dźwięku, jakim był jej głos. Szybko stwierdził, że podobnie, jak za życia nie miała nic mądrego do powiedzenia. Ale czego mógł oczekiwać od kogoś, komu podczas sekcji zwłok prawdopodobnie usunięto wszystkie szare komórki. Nie, żeby wcześniej jakoś często z nich korzystała.
    Przecież właśnie to zrobiłem, idiotko. Żyjesz... po części. Taszczyłem tutaj twój ciężki zadek aż z cmentarza w Galssville, mogłabyś okazać trochę wdzięczności – odparł z pobrzmiewającą w głosie irytacją. – Swoją drogą, co tam u Vince’a? Spotkaliście się czy może dostał po-dożywocie w piekle za eksperymenty na żywych stworzeniach?
    Elyan był ciekaw czy mała detektyw Felice, która wyśledziła, że ktoś zajął miejsce jej brata, wiedziała także, że ten sam ukochany braciszek pracował jako naukowiec w morderczej organizacji za nic mającej prawa istot zza drugiej strony lustra. W tym niezbywalne prawo do życia oraz niebycia torturowanym i więzionym wbrew woli. Może i panna Mason była uciążliwą, wścibską, arogancką i złośliwą (a może po prostu) nastolatką, ale zawsze szkliły jej się oczy na myśl o krzywdzonych ludziach i zwierzątkach. Podobne współczucie prawdopodobnie odczuwała wobec tych magicznych. Zapewne łatwiej było jej przetrawić fakt, że „zły kosmita” przejął ciało jej krewniaka, niż że ten mógł być okrutnym mordercą.
    Nawet zabawnie było widzieć Felice w wersji zombie, choć Elyan musiał do tego zadzierać głowę i było mu z tym niewygodnie. Wizualnie dość mocno się zmieniła, ale wydawała się tą samą nadąsaną małolatą, co w Glassville. Cyrkowiec miał nadzieję, że zechce z nim współpracować. Cóż, tak na pewno było dużo prościej i wygodniej, niż gdyby musiał teraz uganiać się za nią i siłą wyciskać z niej zeznania. Taki mały, a tym bardziej człowieczy truposz nie był dla niego przeciwnikiem, ale mógł okazać się za to całkiem sporym utrapieniem. Na swój sposób jednak mu ulżyło. Czarownica nie kłamała! Rzeczywiście wystarczyło pozostawić zwłoki gdzieś w miasteczku, by te ożyły na nowo, jako zombie.
    _________________
    Rebeka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Sierpień 2015, 23:20     

    Jakkolwiek dziwnym nie był widok żywego trupa, na dodatek przypominającego bardziej podstarzałą, męską wróżkę z dorodnym zarostem, w większy szok wprawił ją piskliwy, damski głos, a po chwili widok kolejnego całkiem ruchliwego truposza. TO SIĘ NIE DZIEJE NAPRAWDĘ Krzyczała w myślach sparaliżowana tym co się właśnie wydarzyło. Patrzyła teraz na jedynego poza nią przedstawiciela żywych, ale tych na serio żywych, nie trupów okazjonalnie dokonujących zmartwychwstania i wykrzywiła twarz w kolejnym, niemym krzyku o pomoc - C-co do jasnej cholery się tutaj dzieje?! - zapiszczała obcym głosem, zdecydowanie piskliwszym niż zazwyczaj i wybałuszyła oczy w kierunku unoszącego się nad ziemią faceta.
    Już sama nie była do końca pewna co jest dziwniejsze. Wymachująca własnymi kończynami dziewczynka, którą do niedawna paraliżowało pośmiertne stężenie i proces gnilny czy spasiony, trzydziestoletni facet, fruwający z kwiatka na kwiatek na różowych, puszystych skrzydełkach wyrwanych rodem z bajek dla ośmiolatek!
    Patrzyła na parodię wróżki-zębuszki z szeroko otwartymi ustami - Co?! Kto śledził?! Kogo?! Jak ty w ogóle dychasz, przecież byłeś sztywny, sama widziałam! Nie próbuj mnie wykiwać bo zaraz zataszczę cię z powrotem na cmentarz i upewnię, że już nigdzie nie polatasz, ty... ty dziwolągu!- wykrzyczała z wielkim oburzeniem, odsuwając się od latającego dziwaka jak najdalej. Cofała się, aż opuściła gęste pnącza i zbliżyła do Elyana.
    Potem znowu spojrzała na pokracznego rozmówce, który jak wszyscy wiemy powinien grzecznie spoczywać jakieś dziesięć metrów dalej w plastikowym worku i dla pewności sięgnęła dłonią do rozchylonego plecaka, grzebiąc w jego wnętrzu i ostatecznie wyciągając z jego czeluści latarkę - Nie wiesz jak umarłeś? Byłeś niedorozwinięty umysłowo kiedy jeszcze żyłeś, czy jak?! - prychnęła odwracając latarkę w dłoni i wymachując ciężkim metalem przed karłem, tak jak się odgania muchy albo osy. Jakby to coś miało teraz pomóc!
    Liczyła na to, że spaślak straci nią zainteresowanie, albo zaciekawi go tańcząca z własną ręką niedoszła nieboszczka. Cokolwiek, byleby poszedł precz, albo jeszcze lepiej grzecznie schował się z powrotem do worka. Nadzieja matką głupich.
    Choć może nie do końca.
    Sekundę po jej niemym życzeniu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki karzeł runął na ziemię z zesztywniałym grymasem na facjacie. Nie żył. Znowu. Zaśmiała się pod nosem i szturchnęła wróżkę czubkiem buta, jakby chciała się upewnić, że nie wstanie po raz kolejny i nie zagra jej na nosie. Po chwili było pewne, że czort już nie zmartwychwstanie. Wzruszyła ramionami, wyraźnie zrezygnowana, zapakowała karła w worek, którym był owinięty, przerzuciła go przez plecy i opuściła las, w niemałym pośpiechu.

    z/t
    Sofia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Sierpień 2015, 22:29     

    Zombieska patrzyła na Elyana z nieopisaną wręcz wyniosłością, a pogardę jaka się z niej wylewała można by sprzedawać w słoiczkach na litry po całkiem rozsądnej cenie. Prychnęła wściekle słysząc kolejne słowa i już miała założyć ręce na brzuchu gdy przypomniała sobie, że tak w sumie to ma obie ręce po jednej stronie ciała, więc to tak trochę nie wyjdzie.
    - Posłuchaj ty obślizgły, parszywy... - zaczęła mówić, ale po chwili odpadła jej dolna warga co ją mocno zdziwiło. Zaniepokojonym wzrokiem popatrzyła na leżący na kolanach kawałek podgniłego mięsa. Odłożyła oderwaną rękę, sięgnęła tą sprawną po fragment... Ale w trakcie ruchu odpadła jej dłoń. Kolejne było prawe ucho. Następnie noga wylądowała z tąpnięciem na ziemi pod dynią. Po chwili cała dziewczynka była już tylko szczątkami które rozsypały się w kawałki. Nie było w nich już ani grama życia, ani nawet nieżycia, które mogłoby odpowiedzieć Elyanowi na pytania.

    Natomiast zombie Rebeki właśnie przymierzał się do dania jej dorodnego wykładu na tematy mniej i więcej związane z całą sytuacją, doprawionego dosadną porcją bogatej gestykulacji, gdy nagle coś zwaliło go z nóg. Zastygł w miejscu i padł na plecy, jakby ktoś nagle wyjął z niego baterie. Był sztywny i wrócił do bycia sztywnym, jakby to pewnie Rebeka ujęła.

    Trupy na powrót zostały trupami, nie chcąc już światu udzielić żadnej odpowiedzi. Ciężko powiedzieć dlaczego wyłączyły się w tym samym czasie choć jedno z nich zaczęło funkcjonować zdecydowanie później. Może dziewczynka tylko udawała przez chwilę, że wciąż jest tylko pustą skorupą? A może Kraina Luster znów się bawiła? Któż to wie. Jedynym pewnym faktem było to, że Kraina postanowiła sobie pożyczyć pogodę ze Świata Ludzi, i w ciągu krótkiej chwili niebo zasnuły ponure chmury z których zaczął kropić gruby, ospały deszcz.


    //koniec MGowania. x3
     



    Przedrzeźniacz

    Organizacja MORIA: Agent
    Wiek: Wizualnie około 20 lat.
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Zależy od wcielenia.
    Nie lubi: Bycia niezauważanym.
    Wzrost / waga: 1,78 m / 64 kg
    Aktualny ubiór: http://goo.gl/McJaH2 Poprzez użycie mocy, tymczasowo usunął blizny z twarzy. | Retrospekcja: https://goo.gl/U5KMWY
    Znaki szczególne: Chelsea'ski uśmiech, mocno widoczne żyłki na powiekach, blada skóra, białe włosy, kilka piegów na nosie.
    Zawód: Sobowtór do wynajęcia | Tentacle monster ♥
    Pod ręką: Zapalniczka, portfel, kilka cukierków owocowych | Retrospekcja: zegarek kieszonkowy, papierosy, zapalniczka
    Broń: Nóż sprężynowy, kastety
    Nagrody: Krwawa Broszka, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 15 Lip 2014
    Posty: 128
    Wysłany: 27 Sierpień 2015, 23:52     

    Beznamiętnym wzrokiem wpatrywał się w rzucającego w jego kierunku obelgami trupa. Niezbyt się nimi przejmował, co zresztą widać było po wyrazie jego twarzy. Chciał tylko wyciągnąć z niej to, czego potrzebuje, a krzyków tępej, zarozumiałej nastolatki i tak nie wziąłby sobie do serca, niezależnie od tego czy byłaby żywa, czy martwa.
    Wtedy stało się coś, czego absolutnie nie przewidział. Felice dosłownie rozsypała się na jego oczach. Całe życie momentalnie z niej uszło, a ciało było w dużo gorszym stanie, niż gdy je tutaj przyniósł i usadził na dyni. Przez chwilę stał nieco osłupiały ze zdziwienia, po czym przykucnął obok resztek zwłok małej Mason. Tknął palcem jej głowę, ale nie ruszyła się. Nawet nie drgnęła. Przeszło mu przez myśl, że może to taki głupi żart, ale kto w ramach żartu chciałby rozpaść się na kawałki? Tym bardziej kiedy był w trakcie wygłaszania obraźliwego monologu, skierowanego do swojego mordercy. Z każdą sekundą docierało do niego, że nie ma już żadnych szans na wyciągnięcie czegokolwiek od tego truchła. Jego jedyna szansa właśnie obróciła się, niemal dosłownie, w popiół.
    I tyle zostało z misternego planu Elyana. Kupka kości. Niepotrzebnie wlókł spróchniały zadek Felice Mason aż z Glassville do Dyniowego Miasteczka. Zupełnie niepotrzebnie. Przez moment miał przemożną ochotę kopnąć głowę dziewczyny tak mocno, że rozbiłaby jakąś pobliską dynię, ale uznał, że nie warto. Wyprostował się i westchnął ciężko.
    Gdy nocne niebo przysłoniły ciężkie chmury, a na nos i głowę Elyana kapnęły pierwsze krople deszczu, ten postanowił czym prędzej spakować pozostałości Felice, póki było jeszcze co zbierać. Kości, resztki zgniłego mięsa i brudnej tkaniny, dawniej będącej uroczą, dziewczęcą sukienką, wrzucił do foliowego worka, który znalazł leżący obok jednej z dyni. Bynajmniej nie zrobił tego, bo miał jakikolwiek szacunek do tej dziewuchy. Wiedział, że musi odnieść jej resztki do grobu. Biorąc pod uwagę oskarżenia, jakie za życia rzucała w jego stronę, ktoś mógłby uznać, że coś faktycznie jest na rzeczy, skoro ciało dziewczynki wyparowało i zacząłby niepotrzebnie zagłębiać się w tę sprawę. Stan zwłok zawsze można było wytłumaczyć śmiertelnym wypadkiem i rozkładem, a stan trumny robotą okolicznych zwierząt. Policja nigdy nie była zbyt rozgarnięta, więc zapewne taką wersję przyjęliby przy ewentualnej ekshumacji, żeby nie dokładać sobie więcej pracy.
    Elyan zaklął głośno, zaciągnął kaptur na głowę, a worek zarzucił na plecy i udał się w drogę powrotną, bo cóż innego miałby w takiej sytuacji uczynić.
      [z/t]
    _________________
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 11 Lipiec 2016, 16:04     

    Po niezbyt udanym spotkaniu z cyrkowcem szwędała się to tu to tam. Nie miała na razie nic do orboty. Wiedziała od swoich informatorów że osoby które ją teraz interesuja są poza jej zasięgiem..
    Nie wiedzieć czemu rozmyślała o swoim domu. Nie robiła tego już tak długo..
    W sumie. Lepiej o tym nie rozmyślać. Skazuje się tym na bolesne chwile ale jakos spotkanie z gryfem rozgrzebało stare śmieci. Z irytacją kopnęła jakąs srednia dynie ktora rozbryzgała się dookoła, plamiąc teź jej sukienkę. Zaklęła pod nosem i zaczęła wycierać ją chustką. Co gorsza wycierajac ją schylila sie troche nieporadnie przez co skrzydlo zahaczyło o galąź dość niskiego drzewa. Dziewczyna próbowała i próbowała się odczepić ale nie dość że to cholernie bolało to i efekt był żaden. Co za głupia sytuacja... Rozejrzała się dookoła nieporadnie..
    _________________




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 12 Lipiec 2016, 19:49     

    Szafirek użyła kompasu, aby prosto z domu przenieść się do Krainy Luster. Ostatnim czasem bardzo rzadko tu bywała, zazwyczaj korzystając z płci przeciwnej do pojawiania się tutaj. Ostatnim dniem jednak Noritoshi tak ją zmęczył, a przytłoczenie miejską panoramą na tyle przygniatało, że wybycie z codzienności Glassville było już konieczne.
    Wylądowała, jak zwykle tam, gdzie nie chciała. Dyniowe Miasteczko. Nie przez wspomnienia, ale przez ogólny wydźwięk tego miejsca, nie umieszczała go na liście ulubionych do zwiedzania. Musi w końcu nauczyć się korzystać poprawnie z dobrodziejstw kompasu. A może ten model był felernym? To nawet miałoby sens...
    Parę kroków i napotkała... równie wielką co okoliczne dynie, rozczapierzoną na zaroślach ptaszynę. Zamotała się najwidoczniej, bidulka... A nie, moment - kalibracja kształtów do standardów Krainy Luster - to jest człowiek! Dwa światy, dwie płcie - czasem czas reakcji wydłuża się, zapełniając się niepoprawnymi wnioskami. Dotąd i tak największy problem to było skorzystanie ze złej ubikacji w centrum handlowym, ale uchodzenie za transwestytkę nie było aż takie złe.
    - Hejka!.. - krzyknęła do kobiety - Coś się stało? - i zapytała już znacznie mniej śmiało, przygarniając dłonie pod szyję. Nie lubiła nawiązywać kontaktu, właściwie teraz zrobiła to tylko dlatego, że w samotności i w ciszy te dynie wokoło wyglądały przerażająco.
    I oby ta skrzydlata nie była im zbytnio przychylna, pomyślała.
    Podeszła bliżej, przyglądając się skrzydłu. Bała się zapytać o to, jak udzielić pomocy, bo czuła, że nie jest wstanie tego uczynić. Nieśmiałość, nieporadność, problemy z empatią wobec obcych oraz niska ocena własnych możliwości. Biedny Szafirek na padole magicznych irracjonalności.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 12 Lipiec 2016, 20:01     

    Gdy usłyszała jak ktoś do niej mówi aż zesztywniała. Nie no gorzej już być chyba nie może
    Ledwo powstrzymała się przed wyrwaniem siłą skrzydła z gałęzi i ucieczki. Żenująca sytuacja.. Ona zahaczona o pieprzoną gałąź, stanie się teraz pośmiewiskiem dość uroczej dziewoi. W sumie wygląda ona na tak drobną i kruchą jakby najlżejszy podmuch wiatru mógł ją porwać. Joce przyglądała jej się w milczeniu, nadal lekko poruszając zaczepionym skrzydłem w nadziei że samo się uwolni. Nie chciała prosić nieznajomej o pomoc. Co za wstyd
    Westchnęła z rezygnacją. Chyba nie mam innego wyboru.. Oparła ręce na kolanach zauważając przy tym że jakimś cudem rozdarła jej się sukienka, odsłaniając udo i prawie bieliznę. Zarumieniła się z zażenowania. Nawet jeśli to kobieta to i tak...
    Jedną rękę ułożyła tak że zasłoniła dziurę (choć niestety nie całą).
    - Jakby to..- Odkaszlnęła- Ehh.. utknęłam. Tak jakby- Odwróciła przy tym głowę w przeciwną stronę by dziewczyna nie dostrzegła jej zakłopotanemu wyrazu twarzy.
    _________________




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 12 Lipiec 2016, 20:59     

    Zachowanie kobiety było bardzo niezrozumiałym nawet dla niej, niby to także kobiety. Niby potrzebowała pomocy, choć jakby liczyła, ze sama się stanie. Umazana sokiem z dyni, z przedziurawioną sukienką, patrząca gdzieś dalej. Może chce, abym sobie poszła? Nie mówi nic w prośbie o pomoc... O co jej chodzi? Nie rozumiała, wiele rzeczy interpersonalnych było poza jej pojmowaniem. Nie, nie poza pojmowaniem, a poza bezproblemowym ogarnianiem.
    Pewnych oceanów nie da się po prostu poznać.
    - To może spróbuję. - zaczęła z pewnym wahaniem - Ale uwaga, to może zaboleć.
    Wspięła się na gałązkę - tę część, która się nie chwiała zbytnio, Nadmiar materiału sukienki podwijała pod siebie, obawiając się jego potargania. Ogromne skrzydło budziło w niej pewien lęk, ale także i podziw. Zaczęła pędy wydobywać spomiędzy piór, a kolejno całą siłą odchyliła jedną z gałązek.
    - Spróbuj poruszać teraz, w tę stronę! - zaproponowała, skinieniem głowy pokazując kierunek. Kiedy skrzydło się poruszyło, odchyliła tę gałąź w inną stronę, aby puścić ją pod arsenałem piór. To powinno wystarczyć do uwolnienia. Może niekoniecznie był to najprostszy sposób, ale powinien być skutecznym. O to, czy radzi i jak bardzo sobie z równowagą w takich sytuacjach, nie pytała. Zakładała, że bardzo dobrze.
    Ona zna się tylko na pilotowaniu mniejszymi skrzydłami i do takich jest przyzwyczajona.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 13 Lipiec 2016, 16:18     

    Postępowała zgodnie z instrukcjami nieznajomej. Ból w skrzydle to się nasilał to lekko lżał. W końcu udało je się uwlonić. Stało sie to tak niespodziewanie ze az upadla na tyłek. Zapewne miała przy tym dosc głupi wyraz twarzy no ale cóż.
    Wstała zażenowana, z rumieńcem na twarzy po czym odwróciła się w stronę dziewczyny.
    - Um.. dziękuję.. za pomoc- Próbowała się uśmiechnąć, ale wyszło to dość krzywo.Sytuacja dość dziwna.. i ogólnie fakt że spotkała na tym odludziu inną żywą istotę było dość nieoczekiwane. Aczkolwiek cieszyło to ją w pewien sposób. Gdyby nie ta dziewczyna cholera wie ile by tak tkwiła nie? Pewnie narobiłaby sobie jeszcze więcej szkód, w najgorszym wypadku nie mogłaby latać przez pewien czas.
    Poruszyła pare raze skrzydłami, z żalem patrząc na piękne pióra, leżące na ziemi. A tak o nie dbałam..ehh
    - Przez własną głupotę .. utknęłam. Tak to jest jak się błądzi myślami- Powiedziała to przewracając oczami. Sama jest sobie winna. Za bardzo odpłynęła i o! Takie są tego efekty.
    _________________




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 13 Lipiec 2016, 21:45     

    Bała się, że przypadkiem pogorszy sytuacje albo chociaż uczyni jej krzywdę. Nie czuje się pewna w zbyt wymagających manualnej sprawności sprawach. No i czuła się trochę przygnębiona wielkością tych skrzydeł, kiedy tak z bliska je doglądała. Ale udało się. Nieznacznie się uśmiechnęła i pomachała ręką, uprzednio podnosząc ją na wysokość obojczyków.
    Podniosła z ziemi kilka pojedynczych piór, wybierając te co ładniejsze.
    - To chyba ci nie potrzebne... Mogę zabrać? - zapytała jakby miała kobietę za rozumnego ptaka, a nie za anioła. Choć w prawdzie miała za coś pomiędzy: za kobietę ze skrzydłami, pochodzącą z magicznej rasy.
    Bo anioł samemu by sobie zaradził, tudzież nie musiał latać rozkojarzony? Niby takie wspaniałe stworzenia przecież!..
    - Czy mogłabym cię prosić o zabranie mnie z tego miejsca? Nie lubię Dyniowego Miasteczka, jest.... dość specyficzne, nieco straszne... - po cichu poprosiła, wywijając dłońmi dziwne kształty w pobliżu swojego ciała, niby na odstresowanie, albo może właśnie jako efekt stresowania się? Z trudem przychodziło jej bycie kobietą wobec obcych osób. Bałą się chyba głównie zdemaskowania swojej prawdziwej natury.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 13 Lipiec 2016, 22:20     

    Zdziwiło ją nieco pytanie dziewczyny. Ciekawe na co jej moje pióra
    Mimo tego pytanie krążącego jej po głowie uśmiechnęła się ciutke i przytaknęła. Joce już się te pióra na nic przydadzą..
    Stwierdzenie że Dyniowa okolica jest straszna nieco ją rozbawiło. Osobiście nie widziała w nich nic strasznego. Choć od tego pomarańczowego koloru jak i specyficznego zapachu dyń zawsze odechciewało jej się jeść..
    Odwiązała od pelerynki czarną wstążkę, potrzymała chwilę w rękach a ta zamieniła się w nową sukienkę. Gorsetową, czarno czerwoną, z koronką, z lekko szarpanym materiałem u dołu, sięgającą do kolan (patrz link w aktualnym ubiorze).
    Joce zadowolona z efektu, zasłoniła całą siebie kokonem ze skrzydeł. Sztuczkę tę miała wyrobioną do perfekcji toteż nie miała żadnych problemów przy zmienianiu sukienki. Gdy tylko już się przebrała, odsłoniła się. Podartą sukienkę schowała do sakwy.
    Hmm, zabrać ją? W sumie nie był to taki zły pomysł. Chciała się wybrać w pewno dość odludne miejsce, o którym wiele słyszała jednak sama nigdy się tam by nie wybrała... Uśmiechnęła się po czym objęła dziewczynę w pasie.
    - Hold On Sweetie- Szepnęła jej do ucha po czym, wzleciała w górę.

    z.t obie -->Malinowy las ---> Polana Melodii
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,34 sekundy. Zapytań do SQL: 11