• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Malinowy Las » Polana Melodii
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 19 Lipiec 2016, 13:55   

    "Co tam kto tam..." och dziewczyno, z takim zapałem nie wziąłbym cię nawet do szkolnego przedstawienia. Mogła by włożyć w to jakikolwiek wysiłek. Ogólnie patrząc, to obydwie panienki postanowiły mieć całkowicie wyrąbane na to, że właśnie śpiewa do nich obcy głos znikąd. On, na ich miejscu, już dawno wyciągnąłby gnata i strzelił parę ostrzegawczych w źródło dźwięków. Że niby nie po to ostrzegawcze są? Gregory uważał, że strzał ostrzegawczy, to taki, który złośliwie nie trafia w łeb lub serce. On sam nie był wyborowym strzelcem i takie "strzały ostrzegawcze" zdarzały mu się dość często, dlatego wolał stawiać na siłę własnych mięśni, szponów i kłów.
    - Piękna Jocelyn, nie spodziewałem się spotkać ciebie tak szybko... - rzekł, a właściwie zaskrzeczał, powoli i leniwie, przeciągając się na gitarowej gałęzi, która zabrzęczała ponownie, w tonacji C-moll. Baldachim z liści zakrywał go kompletnie, ukazując go jako pokryty szmaragdowymi cieniami kontur. Gregory nie zamierzał się narzucać swoim wyglądem - zejdzie tylko, kiedy one tego od niego zażądają, a na razie obserwował je z góry
    - Może zechcesz przedstawić mnie swojej koleżaneczce... o ile sama ogarniasz, kto do ciebie mówi. Mnie - dodał, robiąc krótką przerwę na szerokie ziewnięcie - do tego nie śpieszno. A ponadto śpiący jestem. Co w ogóle robicie tutaj, w ten zarypiście przemiły dzień? - I w miejscu stworzonym do musicali? Naprawdę, w tej polanie dźwięczącej niczym orchestra symfoniczna, nie dało się nie grać i nie śpiewać. No, to sobie wesołe miejsce znaleźli na ponowne spotkanie. Dobrze, że nie zdążył jeszcze ubrudzić futra i pierza krwią.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 19 Lipiec 2016, 19:30   

    To wszystko działo się szybko, a pytania się gromadziły, nienagradzane odpowiedzią za swoją pomysłowość. Chciałaby na przykład wiedzieć, czy na pewno wybór tego miejsca był przypadkowym.
    - Co to za ptaszyna tam? Twoja bestia? - zapytała, wskazując dłonią w kierunku, gdzie ciemny kontur wyłaniał się zza liści. - Jest wyjątkowo niegrzeczna i natarczywa... - dodała chwilę później.
    Powstała z miękkiej trawy i niby to kaszlnęła, a kolejny motyl zagościł na jej dłoni, następnie uchowanej za sobą i wypuszczającej owada w pogoń za ptaszyskiem. Poleciał po łuku z zamiarem natrafienia na tego niezwykle śpiewnego skrzydlatego, którego zachowanie dla Szafirka było zupełnie niezrozumiałym. Nabrała więc podejrzeń, że to wcale nie jest zwykła bestia.
    I czy motylek zdążył rozbić się o ciało ptaszyny, tym samym mówiąc Szafirkowi, że to najzwyklejszy jest Cyrkowiec?
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 19 Lipiec 2016, 23:41   

    Gdy tylko usłyszała zwrot "Piękna Jocelyn" aż drgnęła. Jak dotąd tylko jedna osoba nazwała ją piękną... w dodatku śpiewak mówił o ponownym spotkaniu. Niby wszystko się zgadza jednak głos kompletnie nie pasuje. Patrząc na to co wyrabia dziewczyna błądziła myślami aż w końcu zorientowała się o co może chodzić. Wtedy właśnie dostrzegła jak dziewoja wypuszcza z dłoni małego, ślicznego motyla który wzleciał w powietrze w stronę drzewa skąd pochodził głos śpiewaka...
    - Nie mam żadnej takowej bestii. A na drzewie jęsli się nie mylę..- Pod koniec zdania w jej głosie dało się słyszeć trudno skrywaną radochę.
    Nasz pan Gregory przemienił się w Gryfa.
    Myśl ta, tak ją podekscytowała że ze zniecierpliwieniem wzbiła się w powietrze i podleciała do drzewa na którym (jak podejrzewała) siedział Greg w swojej naturalnej postaci.
    - A może zejdziesz do nas sweetie i sam się przedstawisz? Ta drobna istotka w dole latać nie umie więc tu nie wzleci - Powiedziała przekornie, mając szeroki uśmiech na twarzy. Kto by się spodziewał że tak szybko go znowu ujrzy?
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 21 Lipiec 2016, 19:33   

    - Sama jesteś natarczywa - odburknął, zaszywając się głębiej w listowie. Żadna blada chudzina nie będzie go oceniać. Zastanawiało go, kim jest ta pannica. Będzie musiałzapytać o to Jocelyn jak najszybciej
    Gregory skulił się lekko i cofnął na tyle, na ile pozwalała mu gałąź, chcąc choć odrobinę osłonić się przed wiatrem, które wytwarzały jej białe, lśniące skrzydła. Wścibska, ech, jak wszystkie baby. Mrużąc oczy, nie od razu zauważył małego, błyszczącego gównioka, który osiadł mu na dziobie. Przyłożył sobie łapą tuż po tym momencie, kiedy to motyl postanowił rozpaść się w pył. Cholerne owady, jeszcze okaże się, że to ONI wysłali mu syf zaszczepiony w tym cudeńku, jakiś syf, malarię, kiłę-mogiłę. Przynajmniej dziób był martwą, twardą tkanką, nie wstrzykną mu przez niego żadnych toksyn. Albo cholera ich wie, ONI mieli dostęp do wszystkiego.
    - Skoro tak bardzo tego pragniecie... tylko się nie przestrasz, blada!
    Po tych słowach zeskoczył miękko na ziemię, prezentując się w miękkim świetle dnia. Sina skóra pokryta zmierzwionym, brązowym futrem i rozorana bliznami. Ciemny, metalowy kościec tu i ówdzie przebijający ciało, głównie wzdłuż kręgosłupa. Dwa bezduszne, lustrzane obiektywy zamiast oczu, wpatrujące się w Sapphire.
    - Dzieńdoberek. - rzekł.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 25 Lipiec 2016, 11:36   

    Upiór przedostawał się przez zarośla, nieznacznie unosząc się w powietrzu, a jego rozłożyste, ciemne macki zdawały zostawiać po sobie ślady na liściach, łodygach i korze. Było to jednak tylko złudzenie, spowodowane dość nieregularnym kształtem bestii. Zwolniło kroku, kiedy między drzewami zobaczyło większy prześwit, sugerujący, że niedaleko znajduje się polanka. Zatrzymało się, kiedy jedno z głośniejszych słów doszło nie postawnych uszu.
    Spodobała się blondynce ta reakcja zwierzęcia. Szafirka bardzo uwielbia słowne drażnienie się. Oczywiście nie wtedy, kiedy przegrywa, ale jeśli jest okazja, to spróbuje z tego skorzystać. To zawsze wyzwala smaczną mieszankę emocji po drugiej stronie, której schrupanie daje jej dodatkową satysfakcję z wygranej.
    To już nie ulegało wątpliwości - ta Opętana coś wie i prawdopodobnie zaprowadzenie jej tutaj było na rękę. Sapphire wcale się to nie podobało i zamierzała udać się w niedługim czasie stąd wyjściem ewakuacyjnym, wiodącym przez najbliższe zarośla.
    Motyl zdradził rasę domniemanej ptaszyny - Cyrkowiec. Takie połączenie wiele dobrego nie oznaczało - oboje zostali skrzywdzeni, a to, jak się z tym teraz czują, nie sposób odgadnąć.
    - Interesujące... - skomentowała rozmowę Jocelyn z ptaszyną.
    I akcja nabrała tępa, gubiąc Sapphire jakby była kotem drażnionym kawałkiem sznura. Podeszła bliżej miejsca w które poleciała Skrzydlata, a wtedy nieopodal niej zeskoczył... gryf.
    - C-co to k-kto się tu dzieje, watafak. Wiedziałaś! - wypomniała skrzydlatej tę oczywistość, samej zamierzając odpłacić się im z nawiązką. I wtedy ujrzała tę czarną maść kilka drzew dalej. Nie wykluczone, ze z wysoka widzieli tę piękność - Cauchemare.
    Oburzona, w jednej chwili zmieniła wyraz twarzy na podejrzliwy uśmiech. Spojrzała na nich jakby właśnie podziwiała barwy pucharków lodów, serwowanych przez dziórawy kocioł. Zabrać chciała ich obojgu całą tę gamę owoc-... wróć, emocji. A koszmarna upiorność przyglądała się temu wszystkiemu ze spokojem.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 25 Lipiec 2016, 13:34   

    Natura Strachów jest niezwykle zagadkowa. Nawet te, które kroczą po świecie już od setek bądź nawet tysięcy lat, nie potrafią same kontrolować kiedy jakaś część ciała znika. Można co najwyżej wspomnieć, że coś na chwile zniknęło, jednak o zniknięciu decyduje głównie MG.

    Jak mówiłam, Strach nie kontroluje swoich zniknięć ale też nie wie kiedy następują kolejne. Tak więc krótko po tym jak Szafirka podeszła do Grega i Joce, zniknęła jej lewa ręka. Nic niezwykłego prawda? A może tak namieszać w miłej konwersacji.
    _________________

     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 25 Lipiec 2016, 13:38   

    Jocelyn była bardzo zadowolona. Gregory wreszcie ukazał jej się w swojej prawdziwej postaci. Na początku przeżyła lekki wstrząs spowodowany silnym kontrastem między otoczeniem a wyglądem Grega. Nie można go nazwać urodziwym. Żóltawe futro, lekko wyleniałe, popękany dziób, i metalowe części wystające z jego ciała... Smutek ścisnął jej serce gdy patrzyła w jego mechaniczne oczy. Trzeba być potworem by skrzywdzić kogoś do tego stopnia. Co dziwne patrząc na niego i stojąc przy nim nie czuła strachu. Może lekki niepokój ale bardziej czuła że ma ochotę go przytulić i pogłaskać po tym wyleniałym łbie. Przyglądając mu się, skrzywiła się. Smutne..
    Reakcja dziewczyny na Grega trochę ją rozbawiła przez co parsknęła śmiechem. Może i Gregory wygląda dość nietypowo ale bez przesady. Joce w świecie ludzi widywała już gorsze bestie... o tak..
    Poza tym w Krainie Luster też naoglądała się już tyle dziwactw że szkoda gadać. Wtedy gdy Dziewka podeszła do nich Joce wmurowało.
    - Gdzie Ty masz rękę??! - Zapytała głośniej niż zamierzała.
    Watafak.. co to w ogóle znaczy? Nigdy nie słyszała takiego słowa, jak długo żyła. Gdy na twarz chochlika wstąpił uśmieszek zaniepokoiło ją to. Zdała sobie sprawę z tego jak to wszystko musi wyglądać. Zabrała ją z Dyniowego lasu do miejsca równie odludnego. I nagle bam! Pojawia się Gryf który nie wygląda zbyt przyjaźnie. Dokładnie tak jakby Joce specjalnie przytargała tu dziewkę by Greg zrobił jej kuku. Powoli odwróciła się w stronę w którą jeszcze przed chwilą wpatrywała się młódka. I wtedy na gałęzi dostrzegła coś niepokojącego. Całej tej sytuacji przyglądało się czarne, mgliste coś z białymi można by rzec świdrującymi oczyma. Zamarła jak sparaliżowana. Co to? . Znikająca ręka, bestia na drzewie.. co to wszystko w ogóle ma znaczyć?
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 25 Lipiec 2016, 15:13   

    Jej reakcja była naprawdę przezabawna, ale też troszeczkę bolesna - zbyt często Gregory słyszał podobne teksty, zbyt wiele razy wzbudzał ataki paniki. Mógł poczekać jeszcze chwilę na tym drzewie, mógł przybrać normalną postać, ubrać się i zejść dopiero wtedy. I po co mu to było? Ze zmęczeniem uniósł dziób do góry, dokładnie na czas, aby zobaczyć Szafirowego Cauchemara, który spoglądał na nich z góry. Co to niby ma być? Co to takiego? Blada dziewczyna też wydawała się go widzieć, jednak po tym ataku przerażenia, zachowała się podejrzanie spokojnie na widok drugiego potwora...
    Umysł Grega przepełniony był paranoją i teoriami spiskowymi, więc na podobną sytuację mógł zareagować tylko w jeden, logiczny dla niego sposób; spiął się wyraźnie, zniżając łeb do pozycji bojowej po czym wystąpił odrobinę naprzód. Zwrócił swój łeb w stronę Jocelyn:
    - Jesteś pewna komu ufasz? Kogo zabierasz na pokład statku? Patrz jak się śmieje - to jest tak zwana pułapka, a ona to tak zwany łowca głów, zapewne ONI ją wysłali. - powiedział Gregory znudzonym głosem, jak nauczyciel, który musi kolejny raz powtórzyć zdanie do zapisania, niejako odpowiadając na pytanie, które pojawiło się w głowie skrzydlatej. - Chyba się nie mylę? Jeśli tak, to odwołaj to czarne gówno nad naszymi głowami, cokolwiek by to nie było. - dodał, zwracając się w stronę Saphire - I tłumacz się. Pamiętaj, obserwuję twoje rączki i nóżki, nieważne, czy je widać, czy nie. Jeden fałszywy ruch i cię zjem. - Oczywiście, była to pusta groźba. Gregory bywał brutalny, ale nigdy, przenigdy nie posunąłby się do zjedzenia istoty inteligentnej. Niektórych rzeczy po prostu się nie robi, ma się jakieś granice, prawda?
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 26 Lipiec 2016, 15:09   

    //Cauchemare znajdował się nisko nad ziemią, pomiędzy drzewami, a właściwie to stał tam nawet.
    //Poprzednio zaznaczałem, że Sapphire Wam emocje zje, więc opisuję, jak to się może dziać.


    Przyszło jej wyzwolić z siebie angielski skrótowiec popularnego przekleństwa, który zapewne w magicznej krainie nie jest szerzej znany. A w dodatku ręka jej znikła, najpewniej na znak wyczerpania emocjonalnego. Ale jak wspomniano, posilić się zgromadzonymi tu osobami zamierzała. Kiedy więc Pani Opętaniec znów radowała się wyglądem Gryfa, zaraz potem poczuła, że właściwie... nic z tego nie zostaje, podobnie jak ze współczucia mu. Mogła poczuć jakby w jednej chwili zrezygnowała z takiego spojrzenia na Gregora, lecz wiedziała przecież, że tak chciała i chce o nim myśleć. To coś jakby chcieć się zaśmiać, a tylko by się nieznacznie poruszyło ustami.
    Gregory, dopytując o ufność, mógł odczuwać jeszcze większe znudzenie swoimi słowami, niż spodziewał się, że zastanie, a nauczycielski ton pęknął jak bańka na wietrze. Z kolei pusta groźba o zjedzeniu była jeszcze bardziej nikłą w swojej formie.
    Bez emocji ciężko żyć, bo cokolwiek chce się zrobić, nie odczuwa się nic w związku z tym. Strach jednak te emocje sobie może wziąć, a nie-Strach spróbować ponownie je wywołać. A koło może się zapętlić...
    - Ręka?.. - kątem okiem przyuważyła swoja zgubę - a nie wiem, na spacer poszła chyba.
    Postąpiła parę kroków w stronę Cauchemare, wciąż mając na uwadze i w zasięgu wzroku ich dójkę. A on wyszedł tak, że stał na linii pierwszych drzew.
    - Sam masz łajno na korpusie! - burknęła znienacka, kiedy to ośmielono tak obrazić jej ukochaną bestię... choć to ukochanie było akurat relacją, jeszcze, jednostronną.
    Niewidzialną dłonią poprawiła kosmki swoich włosów.
    - A teraz słucham, cóż za ONI? Boicie się kogoś, czy jak? Moria tu raczej na co dzień nie sięga...
    Wskazała powód, którego mogli się tak bardzo obawiać. A statki... jedyne, co o nich słyszała ostatnio, to że napadają na nie w Otchłani. Otchłań - dawno tam nie była, powinna się kiedyś wybrać, polatać...
    Klasnęła w dłonie, jakby chcąc wrócić do rzeczywistości, ale też i pewna myśl się jej spodobała.
    - Ahoj! Ty pewnie jesteś Panią Kapitan! Mogę płynąć, pozwól mi!
    Odmowy sobie nie życzyła, ale nie wiedziała jeszcze, pod jaką groźbą... groźbą? Coś bardzo wniknęła w te sprzeczki słowne, a dawno nie zabijała i chyba wyszła z wprawy. Wróć, dawno on nie zabijał, bo ona sama to jeszcze nigdy... i nie ma w tym wprawy.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 26 Lipiec 2016, 16:34   

    W jednej chwili słuchała nagany Grega a w drugiej już radocha jak i współczucie jej gdzieś wsiąkło. Z początku nie rozumiała o co chodzi ale w końcu sobie przypomniała. Strachy. Jak mogła zapomnieć? Aż się wnerwiła z powodu własnej głupoty.
    Nie rozumiała jednego w ich paplaninie. Wynikało z niej że ona, Jocelyn chce zaciągnąć to chucherko do załogi. Żeby chociaż o tym napomknęła w jakiś sposób...
    - Hola hola. Zapędziliście się. Mowy nie ma bym wzieła Ciebie do załogi.- Powiedziała znudzonym głosem. Była już nieźle podenerwowana tym wszystkim. Co to ona wie o tych strachach.. W jej głowie panowała jakaś dziwna pustka. Nie mogła się za bardzo skupić. Zmarszczyła gniewnie brwi. Cała ta sytuacja wytrąciła ją z równowagi.
    - Gówno Cie obchodzi jacy ONI. Nie twoja sprawa.- Odwróciła się teraz w stronę Grega. Jej głos był zimny, a ręka aż ją świerzbiła by dobyć swoją katanę iii... - Źle mnie oceniłeś sweetie. To że ja i..ona tu jesteśmy jest zwykłym zrządzeniem losu. - Fakt że znalazła się w jakiej takiej pułapce jeszcze bardziej podniósł jej ciśnienie. Nie zdziwiłaby się teraz gdyby ktoś rzekł iż jej szare jak niebo podczas burzy, oczy ciskają teraz błyskawice.
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 27 Lipiec 2016, 21:39   

    Gregory bywał nerwowym gościem, miewał wybuchy złości i to był idealny moment na takowy, jednak teraz poczuł się dziwnie... pusty. Powinien warczeć, powinien rzucić się jej do gardła za tą bezczelność, ale nie zrobił... nic? Dlaczego? Zapewne dlatego, że miał przed sobą Stracha. Szybko się tego domyślił, ale i tak nie byłby w stanie powstrzymać jej przed odebraniem sobie wściekłości. Dobrze w sumie dla nich wszystkich
    ONI... Jak w ogóle mógł mówić komukolwiek o NICH? Już samo wspomnienie NICH mogło ich tu zesłać w każdej postaci, bo tutaj nawet drzewa mają uszy. Musiało go zaciemnić i to ostro, skoro ich wspomniał. Głupi, głupi, głupi. Dobrze, że przynajmniej Jocelyn nie zadaje żadnych pytań... Na razie. Prędzej czy później się o nich zapyta - a co on wtedy na to? Że go ścigają, że go śledzą? Weźmie go za wariata, jak każda inna. Znaczy, nie każdą to odstraszało - niektóre Kapeluszniczki rozpalały się od tego jak piece hutnicze. No ale zawsze. Pytanie Straszki zbył milczeniem. Po krótkiej chwili odezwał się z nienaturalnym spokojem:
    - Słuchaj, blada, nie bierz tego do siebie, ale takie wykańczanie psychiczne i otępianie naszej załogi mogłoby być trochę nie na miejscu. Nie wiemy, kiedy będziemy potrzebować skoku adrenaliny, i ten... no. Odbieranie emocji przydaje się komornikom, jak szukasz pracy, to zajrzyj tam. A ponadto to ona jest tu szefową, ona decyduje, a na kilometr widać, że cię raczej nie lubi. Tak jak i ja. - dodał, przekrzywiając lekko głowę, za razem cały czas pilnując, czy Bestia w pobliżu nie wykonuje żadnych, podejrzanych manewrów. Wyglądała ona naprawdę ciekawie - przypominała lustrzane odbicie samego Grega, ale czarne i czyste, jakby ktoś ukradł mu jego własny cień. Nie wiedział, czym to coś jest - nie interesował się biologią Krainy Luster. W sumie to wiele rzeczy tutaj prędko stało się wysoce nieinteresujące. Poczuł, że wraca do niego jedno z uczuć - nikotynowy głód. Powoli sięgnął do mieszka i wyjął z niego papierosa, po czym przejechał pazurami po dziobie, tworząc snop iskier, które spadły na papier. Powoli zaciągnął się dymem, czując się naprawdę przyjemnie. Teraz na dodatek miał przewagę magiczną, gdyż cała jego moc pochodziła z owego dymu. Zakasłał lekko, po czym spojrzał na Sapphire jeszcze raz:
    - Jeśli już objadłaś się na naszej psychice i nie masz wobec nas żadnych innych, morderczych planów, to może już się pożegnamy. - rzekł, powoli wycofując się w stronę krzewów, niejako czekając na Jocelyn.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 12 Sierpień 2016, 18:32   

    To, co miało tutaj miejsce, przyprawiało już Szafirkę o irytacje. Zdenerwowałaby się, ale nie miała takich emocji w zanadrzu. Mogła zatem delektować się spokojnym biciem własnego, martwego i małego serduszka. O ile w ogóle jeszcze biło. A wtem Pan Skrzydlaty bardzo rozmyślnie poruszył kwestię teoretycznego uczestnictwa w rejsie. Zjadać emocje innych kamratów? Genialny sposób na zyskanie wśród nich pozycji, pomyślała, zadowolona, że tak dobrze raczył o jej jadłospisie pomyśleć. Pokazałaby to lepiej, ale tylko marny uśmiech znalazł miejsce na jej twarzyczce.
    - Zabrać na pokład? Byłby chyba zbyt małym... dla moich potrzeb. - zakończyła szeptem, słyszanym nie tylko dla niej samej.
    Znali się, a kobieta miała swój styl słodzić "temu-czemuś" - wnioskowała, nie mając pojęcia, jak poprawnie sklasyfikować go. Żaden znany jej bestiariusz nie opisywał takich fantazji. Może to senna zjawa, pomyślała i zaraz nabrała przeświadczenia, że tamta mogłaby go wyśnić. To pasowałoby wobec tego, jak się do siebie odnosili.
    Gdybała wiele, pozwalając wodzom fantazji przemierzyć horyzont na wskroś, bezkreśnie. A tamta wręcz teatralnie, albo groteskowo, złościła się. Straszka nie zamierzała tej emocji zjadać. To nie byłby smaczny posiłek ii jeszcze odruch wymiotny by ją mógł trafić... Chyba teraz bardzo dobrze rozumiała to popularne w internetach stwierdzenie o rzyganiu tęczą. Khe, khe, kłaczek.
    - Losu? O kuźwa, tak sobie wmawiać, jasne. Aż niestrawność Stracha bierze.
    Sztucznie kaszlnęła, przekręcając przy tym głowę i przystawiając dłoń do ust. I tą sam dłonią zaraz pomachała na swojego towarzysza, ale ten, jakby we złości, odwrócił głowę i beznamiętnie położył w dół sterczące dotąd uszy. Niezadowolona z tej reakcji Szafirka, sięgnęła podniesioną ręką włosów, niby to je chcąc poprawić, choć ich kosmyki w wystarczającym już nieładzie były po niedawnym locie, by jednym ruchem ręki nie móc jakkolwiek fryzury naprawić.
    Przydałby się Roślinny Burzyciel, pomyślała w innej, równoległej rzeczywistości. A wtem papieros poszedł w ruch. Też zapaliłaby, a co, może tym razem umiejętnie zdoła się nim zaciągnąć? Ostatnim razem miała wrażenie, ze wypluje swoje pięknie obszyte skórą płuca.
    - Jedni jedzą fajki, inni emocje. Różne miewa się nałogi! - krzyknęła na pożegnanie, biegnąc w stronę bestii. Chyba tylko z litości - podstępnej chęci przypodobania się - poczekała na Szafirkę. I kiedy Straszka znalazła się już na wyciągnięcie ręki, Cauchemare uciekł w dal, a Straszka za nim. Najwidoczniej czas na berka. Może następnym razem posiłek zdoła miłośnie poderwać, pomyślała, uparcie próbując dogonić swojego upiora. Skubaniec, nie chciał się dać jej pogłaskać! Nieoswojone ustrojstwo...

    z/t
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 21 Sierpień 2016, 17:35   

    Tekst Grega o pracy komornika ją rozbawił do tego stopnia że parsknęła śmiechem. Złość jej minęła równie szybko jakże się pojawiła gdy tylko dziewucha się oddaliła. Niesłusznie w sumie się tak na nią wnerwiała. No bo.. rację miała. Każdy musi jakoś żyć prawda? Są drapieżnicy i ofiary. Joce jednak nie podobała się rola ofiary. Wolała być panią sytuacji i kierować innymi niźli być tym kierowanym i posłusznym. Kurde.. jeszcze trochę a zaczną mnie posądzać o popędy typu bdsm..- Przeleciało jej przez głowę gdy przeczesywała palcami swoje długie włosy. Stała teraz w martwym punkcie. Zawstydzona swoją reakcją na całą tą sytuacje wpatrywała się w spokojne niebo. Takie to ma dobrze.. Nie wiedziała co powinna teraz robić. Zwerbowała tych o których myślała.. noo choć Gregory jest jeszcze niewiadomą, ale jednak. Co powinna teraz zrobić? Cały ten zamęt związany z piraceniem trochę ją zmęczył i z chęcią by poszła się chwilę zrelaksować. Żadnych ataków, ucieczek i zamartwiania się.. tylko czysty relaks i przyjemność... Spojrzała kątem oka na odchodzącego w stronę krzaków gryfa i uśmiechnęła się nieznacznie. Lekkim krokiem podeszła do niego. Będzie co ma być
    - No to co teraz? - Nachyliła się lekko w jego stronę z uśmiechem błądzącym po ustach.
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 21 Sierpień 2016, 18:51   

    Gregory odprowadził ją wzrokiem, kiedy tamta zniknęła między drzewami. Naprawdę dziwna dziewczyna, nawet jak na nieumarłego. Dziwnie lekka, jak wróżka albo inna cholera, dziwnie mówiąca, o dziwnie nieposłusznej bestyi. Ale kim był, aby osądzać, co tu jest dziwne, skoro każda napotkana osoba i miejsce molestowało jego mózg swą rozbrajającą dziwnością? Już samo patrzenie na siebie w lustrze mogło spowodować migrenę. Taki wesoły koszmarek, z którego nie budził się już kilka lat i nigdy się nie obudzi. Pytanie skrzydlatej mogło być odebrane szeroko, dlatego Greg postanowił je omówić:
    - Teraz? Chciałem sobie popolować na drobnicę, ale jak znów się spotykamy tak nagle, to możemy pogadać jeszcze o wyprawie. Ale niewiele, wiesz - dziś wieczorem jest kolejny spektakl, muszę zdążyć na to wszystko, na ten cały... cyrk. - ta przypadkowa gra słów sprawiła, że na nowo mógł zachichotać, nisko i chrapliwie. Przez chwilę zastanowił się, czy nie zaprosić jej na spektakl, ale szybko wyrzucił tą myśl z głowy. Co innego występować przed obcymi, a co innego przed szefostwem. Po tym całym "Skocz, turlaj się, otwórz paszczę" nie miałby u niej poważania.
    Powoli szedł po ściółce, która z każdym krokiem jego miękkich łap brzęczała i grała coraz ciszej, coraz delikatniej, sygnalizując, że opuszczają czarodziejskie miejsce i niedługo dojdą do innego. Zawiał delikatny wiaterek, mierzwiąc mu pióra na karku - mała przyjemność w tak ciepły, miły dzień.
    - Jakby co, nieobecność w namiocie mam już wstępnie załatwioną, więc mogę ci szczerze powiedzieć, że jestem w stanie wyruszyć na ten rejs szaleńców. Jeszcze spakuje manatki itp... Hmm... Jak wolałabyś ze mną rozmawiać? - zapytał ni z tego ni z owego - Tak, czy inaczej? Z góry czy... no, nadal z góry, ale pionowo? To nie problem, jakby co. - Kontynuował całkowicie luźnym tonem. - Daj ty mi tylko chwilę czy dwie aby się przebrać, dobrze?
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 24 Sierpień 2016, 10:26   

    Spektakl w cyrku... Juz jakis czas zastanawiała się czy spektakle stąd bardzo różnią się tymi w ludzkim świecie. W świecie ludzi cyrk polega głównie na tandetnych sztuczkach, tandetnej iluzji i tresowanym zwierzętom, które najczęściej są przetrzymywane w nieludzkich warunkach... Pamiętała jakby to było wczoraj. Dzień w którym matka po raz pierwszy zabrała ją do cyrku. Joce miała wtedy 6 lat. Pamiętała dokładnie swój zachwyt feerią barw, dziwacznie ubranymi ludźmi, pięknymi dostojnymi lwami, tygrysami, końmi... Cudowny spektakl, zabawną melodię towarzyszącą kolejnym występom. Słodki smak waty cukrowej. Z tym wszystkim kłóciła się tylko ponura mina matki Jocelyn, Sophie. Jednak w tamtej chwili malutka francuska nie przejmowała się humorkami swojej matki. W oczach małego dziecka świat cyrku wyglądał jak z bajki. Całe to cudowne przeżycie zburzyło to co przypadkiem zobaczyła gdy oddaliła się od matki podczas powrotu. Usłyszała ryk dużego kota co wywołało w niej mieszankę strachu i ekscytacji. Ciekawa jak wyglądają domki zwierząt cyrkowych pobiegła w stronę z której dźwięk dochodził. Kluczyła między alejkami i gdy dotarła do celu, stanęła jak wryta. Zwierzęta umieszczone były w ciasnych, brudnych klatkach. Ze starą, śmierdzącą słomą, brudnymi miskami z resztkami zapleśniałego już jedzenia, z malutkimi miskami wody. Z każdej klatki wgapiały się w nią smutne oczy, więzionych stworzeń. Jej serce ścisnął żal tak głęboki że upadła na kolana. Jakby tego było mało, jeden z treserów właśnie zabierał jednego z młodszych lwów na ćwiczenia. Za mały, wżynający się w pysk lwa kaganiec, szpicruta świszcząca i uderzająca w jego ciało za każdym choćby najmniejszym oporem, ciągnięcie lwa za uszy czy kopanie go by szedł szybciej... To było za dużo jak dla dziecka. Rozpłakała się w niebo głosy. Ni stąd ni zowąd pojawiła się jej matka, wzięła ją na ręce, przytuliła i zabrała do domu, szepcząc po drodze dziewczynce słowa otuchy...
    Tak. Od tamtego dnia nienawidziła cyrku. Nie raz miała koszmary nocne wywołane przez to co tam ujrzała...
    Na ziemie sprowadził ją głos Gregory'ego. Uśmiechnęła się troche smutnawo.
    - Jest mi to absolutnie obojętne mój drogi- skrzyżowała ręce pod piersiami - Jak Ci wygodniej - Puściła w jego stronę oczko. Rozmawianie z Gregiem w jakiś sposób ją odprężało.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,14 sekundy. Zapytań do SQL: 10