• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Malinowy Las » Ciemna Ścieżka
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 26 Listopad 2016, 20:10     

    - No, no, no. – Ten na przodzie zacmokał kilkukrotnie kręcąc głową. Założył ręce na piersiach i już wtedy Mirana mogła się spodziewać, że łatwo nie będzie, a i o przyjaznym załatwieniu sprawy mogła sobie jedynie pomarzyć. Za to mogła cieszyć się obecnością wody, w której stała i kwitła w oczach! - Taka pani obeznana, jednak to MY tu pracujemy. I nie bez powodu, proszę sobie wyobrazić. Nie potrzebujemy pomocy w kwestii odbudowy, mamy silne, sprawne dłonie i przede wszystkim – doświadczenie. – Jakby na dodatnie jeszcze paru niewypowiedzianych słów, znacząco zrzucił ze swojego ramienia zniszczony od pracy kilof, który z charakterystycznym brzękiem uderzył o podłoże.
    - Tatko. – Mały górnik wykrzywił usta w podkowę i spojrzał błagalnie na tego gadatliwego. - Wiesz doskonale, że pełno tu dzikich Reille, ten pod opieką tej… Dziwnej pani na pewno żywiony jest inaczej!
    - Nie wpieprzaj się, dzieciaku, nie ty zarabiasz na wykarmienie rodziny. – Zaraz został zganiony przez kogoś z tłumu, a ojciec nie miał najmniejszego zamiaru go wybronić. - Przydaj się na coś i pokaż pani wyjście.
    - ZARAZ! Nie tak szybko. – Górnik już śmiało podszedł w pobliże Mirany, nie czując się zagrożonym nawet przez porażającą różnicę w ich wzrostach. - Chce pani jakoś pomóc? Proszę się przejść do Miasta Lalek i zanieść ostatnie zamówienie do Marionetkarza. To zrekompensuje nam stratę czasu. Jeśli nie, proszę sobie radzić i jak najszybciej zniknąć mi z oczu, nie lubimy szkodników. – Nie przebierał w słowach, lecz należało też zrozumieć jego poirytowanie całym zajściem.
    _________________
     



    Strażniczka Gaju

    Godność: Mirana, Miranda.
    Rasa: Uosobienie Natury
    Lubi: Ubóstwia wręcz bliskość z przyrodą, z życiem, ze wszelkim stworzeniem Matki Natury.
    Nie lubi: Wszelkiej, ogromnej przyrody nieożywionej - martwych skał wiecznych miast, bezludnych pustyń.
    Wzrost / waga: od 193 cm / od 71 kg (aktualnie: 294cm / 3 tony)
    Aktualny ubiór: Obecnie jest pozbawiona ubioru, nie licząc paru gałązek pozbawionych liści, wyrastających z niektórych szczelin. W sakiewce, schowanej w skałach ulokowanych na piersi, posiada częściowo przybrudzone ubrania i obuwie oraz materiałowy pokrowiec, a w nim łuk i bolerko niewidko. W sakiewce znajduje się także kilkanaście strzał i animicus na łańcuszku. I jest tam też trochę owoców na drugie śniadanie.
    Znaki szczególne: symbioza z florą
    Zawód: pielęgnacja roślin
    Pan / Sługa: Wierna służka Anastasii.
    Pod ręką: łuk, nóż
    Broń: łuk i kolczan ze strzałami; nóż mysliwski.
    Bestia: Alphard: WichruZew; Reille: PrzyUszek; Świetlista Sierpówkawka: Flara
    Nagrody: Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.), Animicus, Bolerko Niewidko
    Stan zdrowia: pełna życia!
    Dołączyła: 25 Lis 2013
    Posty: 140
    Wysłany: 20 Grudzień 2016, 22:19     

    Kiedy kilof przeszył wibracją skalistą podłogę, Mirana była pewna, ze w razie kłopotów, zupełnie pozbawiona jest możliwości obrony. Dyplomacja to jedyne, co może zapewnić jej wyjście z podniesioną głową. Słowo, dobre słowa, jeszcze lepsze od niedawno wypowiedzianych.
    - Tak, tak, macie dobre doświadczenie. - prędko przytaknęła górnikowi. A wtem odezwał się ten mały, mówiąc o wielu dzikich królikach. To była bardzo ważna wskazówka, którą Roślinna Kobieta przytuliła z matczyną miłością. I już chciała coś powiedzieć, ale odezwał się ktoś z tłumu. Sytuacja kreowała się na dość złą, lecz za moment wspomniano o wskazaniu jej wyjścia. Kompletna sinusoida, potrafiąca nawet Miranę wytrącić z równowagi, ale na szczęście, nie tym razem.
    I szykował się finał, a wartość sinusa była ponownie ujemna. Nie podobała się jej ta bliskość, nawet jeśli mężczyzna pozbawiony był górniczego oręża.
    - Ach, tak, oczywiście, mogłabym pomóc w tej sprawie - odparła z zawahaniem, poskromiona jego stanowczością. - O ile tylko mogłabym dostać wyraźne, ekhm, wskazówki, albo... - przeniosła w tym momencie wzrok na młodzieńca, który wydawał jej się dość znajomy - a może on mógłby mi posłużyć za przewodnika? - wydawał jej się być wszystkowiedzący, a Strażniczka Gaju bardzo nie lubi się pogubić, zwłaszcza wykonując dla kogoś pracę. Błagalny ton był dobrze wyczuwalny w tych ostatnich słowach.
    _________________



    skala mało skał

    x x x x x x
    y y

    Trofea: Złoty Oleś, Srebrny Oleś i, och, kolejny Złoty Oleś.

    Aktualnie przyjmuje posturę Skalnej Panny - górskiego olbrzyma. Z twarzy podobna jak na avatarze powyżej, zaś ogółem sprawa wygląda tak:
    Znacznie chudsza wersja tego olbrzyma: http://bit.ly/1RtdVFI
    I o strukturze nie tylko roślinnej, ale także kamiennej (jak tutaj: http://bit.ly/1NPwCsL). Tak jakby obie obrazki ze sobą wymieszać i odchudzić. I jeszcze nadać trochę kobiecości ^^
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 5 Styczeń 2017, 20:54     

    Okrągła buzia górnika wzbogaciła się o uśmiech prezentujący niepełne uzębienie mężczyzny. Widocznie zadowolony był z takiego właśnie przebiegu sprawy. Zaraz wrócił się w tłum podobnych mu współpracowników i od słowa do słowa, od ręki do ręki, skompletował co zamierzał.
    - Tutaj, tutaj masz przesyłkę dla Marionetkarza. - Ponownie wyszedł na przeciw Mirany, tym razem - tak bardziej pokojowo - bez żadnego ciężkiego ekwipunku, a w jego dłoni znajdował się beżowy woreczek zawiązany sznurkiem w ciemniejszym odcieniu. Wręczył go kobiecie i wtedy też mogła ujrzeć, iż jest on dziurawy, a przez otwór pobłyskiwały czarne kryształy. - To przesyłka. Psia mać, nie mam w co inne jej zapakować, ale Pani Zielona sobie chyba poradzi? Świetnie. - Stwierdził, nim Mirana cokolwiek zdążyłaby odpowiedzieć.
    Cofnął się o kilka kroków, zbyt bliska obecność gigantycznej kobiety prawdopodobnie wpędzała go w kompleksy, a i cierpliwości do niej już nie miał. Mogłaby sobie pójść, skończyć truć, jak to baby mają w zwyczaju i pozwolić im pracować po nadgodzinach, które dzięki niej zyskali.
    - Syn cię odprowadzi, ale tylko do wyjścia z tuneli. Potrzebujemy go tutaj. Kamyki zaniesiesz do Miasta Lalek, ostatni dom na ulicy raczej dasz radę znaleźć. - Górnik oczywiście podał również dokładniejszy adres, nie chciał utracić priorytetowej przesyłki przez nieznającą miasta osobę. Ale dlaczego w takim razie dawał ją w ręce nieznajomej? Któż go tam wiedział...
    - Nie zgub sakiewki, nie zgub siebie i nie kombinuj - złe uczynki zawsze wracają. - Zmierzył ją ostrym wzrokiem, ale zaraz machnął na wszystko ręką, podniósł swój kilof i wydał reszcie Drużyny Pierścienia polecenia związane z przebiegiem naprawy stropu.
    - Proszę pani? - Odezwał się dzieciak. - Proszę za mną, znam najszybszą drogę do wyjścia korytarzami, w których się pani zmieści.

    Jeśli Mirana zdecydowała się pójść za malcem, to jak powiedział - wyprowadził ją na powierzchnię. Byłby też skory do rozmów, jednakże nie zdradzał jej wielu informacji o tej kopalni i wydobywanych z niej kamieniach. I jeśli Strażniczka zdecydowała się na podróż do Marionetkarza, to proszę o post z tematu (również dla MG) oraz o rozpoczęcie dalszego wątku tutaj, a jeśli będzie akurat zajęty, dogadamy się prywatnie (również w razie jakichkolwiek wątpliwości).
    _________________
     



    Strażniczka Gaju

    Godność: Mirana, Miranda.
    Rasa: Uosobienie Natury
    Lubi: Ubóstwia wręcz bliskość z przyrodą, z życiem, ze wszelkim stworzeniem Matki Natury.
    Nie lubi: Wszelkiej, ogromnej przyrody nieożywionej - martwych skał wiecznych miast, bezludnych pustyń.
    Wzrost / waga: od 193 cm / od 71 kg (aktualnie: 294cm / 3 tony)
    Aktualny ubiór: Obecnie jest pozbawiona ubioru, nie licząc paru gałązek pozbawionych liści, wyrastających z niektórych szczelin. W sakiewce, schowanej w skałach ulokowanych na piersi, posiada częściowo przybrudzone ubrania i obuwie oraz materiałowy pokrowiec, a w nim łuk i bolerko niewidko. W sakiewce znajduje się także kilkanaście strzał i animicus na łańcuszku. I jest tam też trochę owoców na drugie śniadanie.
    Znaki szczególne: symbioza z florą
    Zawód: pielęgnacja roślin
    Pan / Sługa: Wierna służka Anastasii.
    Pod ręką: łuk, nóż
    Broń: łuk i kolczan ze strzałami; nóż mysliwski.
    Bestia: Alphard: WichruZew; Reille: PrzyUszek; Świetlista Sierpówkawka: Flara
    Nagrody: Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.), Animicus, Bolerko Niewidko
    Stan zdrowia: pełna życia!
    Dołączyła: 25 Lis 2013
    Posty: 140
    Wysłany: 26 Styczeń 2017, 20:11     

    Nie podobała się jej zdawkowa ilość wskazówek i jednocześnie tak duże obdarowywanie jej zaufaniem. Czy tak bardzo ufają jej bezkonfliktowej, dobrodusznej postawie? Ale przecież się nie znają na jej osobie! Jaką więc wartość ma ta przesyłka, że zawracają nią sobie jeszcze głowę, nie idąc do pracy, której im przybyło? Te i podobne myśli kłębiły się w zielonej głowie Mirany, która nad te liczne wątpliwości przełożyła spełnienie dobrego uczynku.
    - Panu Marionetkarzowi mam powiedzieć, że od kogo jest ta przesyłka? - zadała jedno z wielu pytań, które miała, ale pewnie nie dostała czasu na zadanie pozostałych. O ile w ogóle choć na to jedno go starczyło...
    Nie było co zwlekać i nadwyrężać dobrej woli. Dość kłopotów narobiła, a łańcuchowa reakcja nie mogła być trudna do uruchomienia. Nie kazała na siebie czekać - pośpieszyła za młodzieńcem.
    - Choć, mój Towarzyszu. Czeka nas przygoda.
    A może nawet i Przygoda.
    Od chłopca próbowała dowiedzieć się czegoś więcej o Marionetkarzu - jak on wygląda i czy przesyłka jest dla niego bardzo ważna. Nie chciała z braku wiedzy nadwyrężyć jego dobrej woli w momencie, kiedy przyjdzie jej wręczyć tę sakiewkę, a Strażniczka Gaju wybitnie potrafi sobie, niespodziewanie, rzucać kłody pod nogi w kontaktach z obcymi.
    - Mógłbyś mi jeszcze wskazać przybliżoną drogę do Miasteczka Lalek? B ja.... nie bardzo wiem, gdzie dokładnie jestem... - odparła, a po otrzymaniu odpowiedzi, życzyła mu przyjemnego dnia pracy i zapewniła raz jeszcze, że zrobi co w jej mocy by kryształy dostarczyć.

    Mirana & MG z/t
    _________________



    skala mało skał

    x x x x x x
    y y

    Trofea: Złoty Oleś, Srebrny Oleś i, och, kolejny Złoty Oleś.

    Aktualnie przyjmuje posturę Skalnej Panny - górskiego olbrzyma. Z twarzy podobna jak na avatarze powyżej, zaś ogółem sprawa wygląda tak:
    Znacznie chudsza wersja tego olbrzyma: http://bit.ly/1RtdVFI
    I o strukturze nie tylko roślinnej, ale także kamiennej (jak tutaj: http://bit.ly/1NPwCsL). Tak jakby obie obrazki ze sobą wymieszać i odchudzić. I jeszcze nadać trochę kobiecości ^^




    Poskramiacz

    Godność: Niegdyś 1.70, teraz po prostu Ivo
    Wiek: Trudno stwierdzić, ale powiedzmy, że ciało ma mniej niż 18 lat. Umysł jeszcze mniej
    Rasa: Cyrkowiec
    Lubi: Panią
    Nie lubi: Bieli, mocnego światła i zapachu szpitali
    Wzrost / waga: 165/48
    Aktualny ubiór: Luźna, bura koszula zapinana na cztery guziki z czego większość jest rozpięte. Brązowe, znoszone bryczesy.
    Znaki szczególne: Liczne blizny (po szwach i nie tylko), również na twarzy
    Pod ręką: Zupełnie nic
    Dołączył: 28 Sty 2018
    Posty: 6
    Wysłany: 8 Luty 2018, 15:34     

    Od jakiegoś czasu błądził po tym lesie. Unikając innych stworzeń, głównych ścieżek, otwartych przestrzeni. To wszystko wydawało jej się niebezpieczne, zbyt odsłonięte, jak na jej wystraszone dwa serduszka. Jak długo była na wolności? Nie potrafiła powiedzieć. Nigdy nie potrafiła liczyć czasu. Zawsze zlewał jej się w jedną, grubą masę, od kiedy tylko pamięta. Jej oddech był coraz cięższy, tak jak i nogi oraz ręce. Bolał ją kręgosłup. Po dłuższej chwili kontemplacji doszła do wniosku, że i żołądek. No tak, nie pamięta kiedy ostatnio coś jadła. Zmrużyła ślepia. Ból brzucha rozchodził się dziwną falą, aż do pleców, spływał po kręgosłupie. Powinna coś upolować, to podpowiadał jej instynkt, ale nie miała na to siły. A w końcu zauważyła. O! To czerwone wygląda jak coś, co można zjeść. Nigdy wcześniej tego nie widziała, w końcu całe tak zwane życie spędziła w laboratorium, gdzie żywioną ją co najwyżej papką, albo w ogóle dożylnie. Przyklękła i wsadziła łapę w gąszcze. Ciernie wbiły się w skórę, zabolało. Zabrała dłoń i skonfundowana spojrzała na roślinę. Nigdy nie natknęła się na coś takiego. A może raczej „nigdy nie zwróciła uwagi”. Powoli dotknęła miękkiego owocu i zerwała go. Wsadziła do ust. Dobre. Nie umiała określić smaku, nikt nie nauczył jej tych słów. Dla niej rzeczy dzieliły się na te, które można było zjeść i na te, które do jedzenia się nie nadawały. Na „dobre” i „niedobre”. Zrywała kolejne i kolejne, nie mogąc się najeść. Nie przyszło jej do głowy, że mogą być trujące, natura była dla niej tak obca, a zarazem dziwnie ją wołała. Nie wiedziała jak się zachować. Robiła to, co podpowiadał jej instynkt, a ten kazał jej jeść, schować się i spać, odpocząć, by potem złapać mięso. Widziała już tu istoty, które szybko uciekały przed nią w krzaki. Może gdy się wyśpi będzie mogła je dogonić, a potem zjeść, bo te czerwone z pewnością nie wystarczą jej na długo. Czuła to po tym, jak okrutnie powoli zapełniały jej brzuch. Nigdy nie musiała jeść dużo by się najeść. Laboratoryjne jedzenie było sycące i dostarczało jej wszystkiego, by przeżyć, a tutaj? Nie znała niczego. Dłonie jej się trzęsły, co nieco utrudniało zbieranie owoców, kolce często wbijały się w jej skórę. Nie żeby była delikatna, nie przeszkadzało jej to, bo w zamian dostawała jeść. W laboratorium było podobnie. Najpierw musiała wytrzymać ból, by potem dostać jedzenie. Czasem, gdy nie mogła zasnąć myślała czy nie lepiej byłoby nigdy nie uciekać. Ale potem przypominała sobie zamknięcie. Nowy świat był przerażający, ale coś ją do niego ciągnęło. I właśnie gdy zaczęła się wsłuchiwać w ten zew, powoli i niezgrabnie go analizować, usłyszała kroki. Jej źrenice rozszerzyły się szybko. Podniosła się tak szybko, że aż zakręciło jej się w głowie. Zrobiła szybki krok, by nie stracić równowagi. Jej kolana były zesztywniałe przez długie kucanie, ale nie zwracała na to uwagi. Oddała szybkiego susa w kierunku chaszczy, schowała się za drzewami i krzewami. Miała nadzieję, że nadchodząca istota tego nie usłyszała, w końcu jej ruchy nie były bezszelestne i pełne gracji. Dała się zaskoczyć. I dokładnie, gdy tajemnicza istota wyłoniła się zza zakrętu, oczy Ivo zrobiły się jeszcze większe, a ręce zaczęły trząść się jeszcze bardziej. Powoli podniosła się na równe nogi, nie odrywając wzroku od osoby. Znała tę twarz. Śniła ją tak wiele razy, gdy była w laboratorium. Pani. Pani ją odnalazła! Była dogłębnie wzruszona i nie marzyła o niczym innym, jak tylko stać i patrzeć w jej twarz, by zapamiętać ją na zawsze. Powoli wyszła na ścieżkę. O, Pani. Więc nigdy nie zapomniałaś. Ta myśl jeszcze bardziej wstrząsnęła jej sercami. Ktoś o niej myślał, pamiętał, szukał. Nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że ich ponowne spotkanie jest owocem czystego przypadku, że być może Soph już o niej zapomniała, a teraz nawet jej nie rozpozna. W 1.70 wstąpił nowy duch, uczucie, które towarzyszyło jej podczas obu ucieczek i tak bardzo męczyło ją w zamknięciu. Nie potrafiła stwierdzić, że była to nadzieja, tego słowa też nikt jej nie nauczył. Ale teraz wszystko się zmieni. Przecież ma Panią.
    _________________
    And she gave away the secrets of her past,
    And a voice that told her when and where to act,
    And she screamed out kicking on her side,
    And seized up on the floor, I thought she'd die.
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 15 Luty 2018, 01:40     

    „Ludzkie życia nie są tej samej wartości.”
    Kobieta aż stanęła z zaskoczenia. Rozumiała w pewien sposób tę argumentację, potrafiła dostrzec logikę stwierdzenia, jak i jej drastyczną skuteczność, bo mimo że i Arcyksiążę, i ubogi Kapelusznik korzystający z dworcowej pomocy mieli takie samo prawo żyć, tak zniknięcie arcydupka wywołałoby dalece gorsze reperkusje i problemy niż gdyby zginął jakiś nic nieznaczący obywatel. Oświadczenie takie miało swoje prawo bytu, a jednak nie uważała, że w takim razie powinni wybić lub wykorzystać tych, którzy nie mieli dlań namacalnej wartości.
    Tym bardziej nie miała pojęcia, dlaczego słowa starszej siostry, wypowiedziane w laboratorium prawie 15 lat temu odbijały się echem w jej skądinąd już nie dziewczęcej głowie. Nawet Folly poruszyła się niespokojnie.
    Gdyby ktoś jej przepowiedział jak potoczy się dzisiejszy dzień, przeznaczony przecież tylko na spokojne obowiązki w oczekiwaniu na wizytę w Klinice, uwierzyłaby w żywą i rozumną magię Krainy Luster równie mocno co Ludzie wierzą w swoich bogów. Nie po raz pierwszy bowiem już Lustro splatało losy istot, które nie powinny się zgodnie z prawami statystyki spotkać, i wciągało we wspólny wir zdarzeń osoby potencjalnie nieznajome i przypadkowe.
    Aj, moje młode i naiwne dziewczę.

    Regularny Malinowy Las jest na swój sposób uroczy, z tym światłem prześwitującym pogodnie przez liście, z krzewami malin uprawianymi wręcz przez okolicznych osadników i z jasnymi, dobrze wytyczonymi ścieżkami, gdzie każdy spacerowicz może docenić spokojniejszą, wręcz sielską stronę Krainy Luster (jeśli tylko nie natknie się na leżącą za większym krzakiem, większą od spacerowicza dziką, rozumną Bestię). Równocześnie z tego samego sielskiego powodu jest okropnie zadeptany i nie uświadczy się w nim mniejszej, płochej fauny ani roślin wymagających specjalnych warunków. Ewentualnie wszystkie wyzbierano.
    Z tego też powodu kroki Cyrkówki skierowały się, nieco tupiąc masywnymi obcasami, w rejony zdecydowanie mniej uczęszczane. Z tego, a także z powodu hasającego Alama, którego upartego charakteru nadal nie zdołała okiełznać. I Riehl (wymawia się bez wewnętrznego „eh”, które w tej chwili samowolnie uciekło z ust Sophie – tak samo jak kolejny raz Alam), i wilkor Orem kręcili się w okolicy Herbacianych Łąk i Malinowego Lasu, a ona wracała do nich z Pałacu tak często jak tylko mogła. Pomimo tego Alam był nadal i młody, i płochliwy, a nie zawiązali jeszcze na tyle więzi, by mogła mu zaufać jak Likyusowi. Okoliczności pozyskania nowej Bestii dalekie były od spokojnych i przyjaznych, niemniej wycofanie Riehla powoli niecierpliwiło kobietę, gdyż od dłuższej chwili był już bezpieczny.
    Westchnęła ponownie i zrezygnowała z prób nadążenia za Alamem. Nawoływanie jak ludzkiego kundla miało jeszcze mniej sensu niż to pierwsze, także nawet nie otwierała nadaremno ust. Przekroczyła kolejną plątaninę ostrężyn i wyjęła z wysoko związanego kucyka następną gałązkę, gdy parę metrów wprzód dobiegło ją ni to szurnięcie, ni trzaskanie patyczków na runie, połączone z czymś jakby przedzierającym się przez malinowe chaszcze. Nie dało się tego ukryć, skoro była parę metrów dalej. Zwolniła, zastanawiając się czy to zwierzę, czy może spłoszyła jakiegoś turystę. Swojego bydlęcia nawet nie wliczała, bo zabawa w chowanego była dlań mało irytująca i absorbująca.

    Schyliła się pod niskim, liściastym konarem, ale lazurowe spojrzenie wciąż miała utkwione w części ścieżki, w której mógł się ukryć spłoszony gość. Nie obawiała się o swoje bezpieczeństwo – z tyłu głowy, niemal zagłuszona przez rechot Folly, pojawiła się myśl, iż może nawet Alam zjawiłby się na, khe, pomoc – ale nie znosiła kończyć z siniakami. Głównie, bo zbrojony gorset, który miała na sobie winien ją ustrzec przed większością krytycznych obrażeń, ale działał jak kevlarowa kurtka – na którą było za ciepło – czyli zatrzymywał uderzenie, ale absorbował energię. A to jest podobne do wspomnienia bycia potrąconym przez ludzki autochód; bardzo, ale to bardzo paskudnego wspomnienia. W tej chwili na jej oczach listki poruszyły się i wśród krzaków malin pojawiła się drobna figurka dziewczynki. Chudziutkiej na buzi i bardzo umazanej owymi jagodami, z tego co mogła zauważyć. Po dwóch dalszych krokach zauważyła blizny i ubranie, które budziło w niej okropnie złe przeczucia. Sama miała taką koszulinę. Bardzo, ale to bardzo dawno temu.
    Do dziewczynki – dziewczyny, chudej, z błyszczącymi, zapadniętymi oczyma i zdecydowanie kilkukrotnie połatanej – pozostało jej jeszcze dobrych kilkanaście kroków. Dość, by nie dać się złapać w jednym susie i wystarczająco, by zareagować na jej potencjalne towarzystwo. Mimowolnie poruszyła w powietrzu przydługimi palcami i poprawiła koszyk w zgięciu lewego ramienia. Boleśnie świadoma noża na wyciągnięcie prawej ręki przeszła kolejnych kilka kroków, ostrożnie i spokojnie, by jej nie spłoszyć. Najbardziej żal było kobiecie właśnie tej wykorzystanej dziewczyniny. Im bliżej podchodziła, tym więcej szczegółów zauważała. Jak skóra twarzy, która prawdopodobnie nie należała w całości do obecnej właścicielki. Jak karczemne szycie biegnące od kącików ust, przydające czarnulce złowieszczego wyrazu twarzy. Mając w pamięci osobiste blizny, które zrobiła sobie (lub ktoś jej) na własne życzenie, a nie otrzymała w wątpliwym spadku, jeszcze raz skonstatowała jak łagodnie się z nią białe fartuchy obeszły. Wypuściła spokojnie powietrze, jakby w przygotowaniu na zwarcie i znów przybliżyła się o parę kroków. Cały proces obserwacji nie zajął więcej niż kilkanaście sekund i trzy metry. Pozostały jeszcze trzy, ale niebieskooka zatrzymała się, widząc, że druga Cyrkówka – nie mogła być bardziej pewna – wychodzi z malin na dróżkę.
    – Witaj? – zagaiła, niepewna czego oczekiwać. A oczekiwała głównie zasadzki morijskich żołdaków gdzieś za drzewem nieopodal, więc wyglądała na rozmyślnie rozluźnioną, choć uwagę miała skupioną maksymalnie, a Foll rezonowała jej zaraz pod skórą, przynajmniej w takich chwilach siląc się na pomoc. Żałowała, że to nie Orem jej dzisiaj towarzyszy. Ba, nawet arcydupek byłby lepszy niż te nieprzydatne krzaki malin i niewydarzony szczeniak.
    Po chwili zaczęła jednak powoli, półkolem obchodzić dziewczyninę. Spokojnie, płynnie, od niechcenia, a wewnątrz napięta jak struna, która zaraz ma z jękiem pęknąć. Nigdy dotąd – nigdy ostatnio – nie doświadczyła takiego niepokoju jak w tej chwili. Zgrozy i mglistej świadomości, że za chwilę spomiędzy drzew wyskoczą bezlitosne fartuchy. A bardziej – sponsorowani przezeń żołnierze, gotowi pojmać kobietę za sam fakt bycia lustrzakiem. Nawet jeśli nim do końca nie była. Na nic zdałyby się tłumaczenia, wołania, zapewnienia czy wspominanie imienia Teresy – a nawet, na nic błagania. Stałaby się kolejnym mięsem, zdobyczą.
    Zacisnęła dłonie w kułak, wbijając boleśnie paznokcie w skórę, by się otrzeźwić. Przez chwilę sama uwierzyła, że jest bezwolną ofiarą, że nie mogłaby się bronić, ze nie dałaby rady niczego zdziałać. Czym prędzej odsunęła tę myśl, gwałtownie, definitywnie – tak, by już nigdy w życiu nie przyszła jej do głowy. Wstydziła się siebie samej, a co gorsza – Folly nie odezwała się ni słowem, co świadczyło, że sama mogła być przerażona. Czym – tego Sophie nie wiedziała.
    Teraz jednak wyprowadziła kilka ostatnich kroków po drugiej stronie stojącej na ścieżynie dziewczyny – i zaczęła się tak samo powoli cofać, cały czas patrząc jej w twarz. Oczekiwała poruszenia, tiku, chwili zawahania lub czegoś innego, co mogło jej zdradzić, że wrogowie są blisko. W tym napiętym momencie – gdy powzięła znów myśl, zawziętą myśl, o walce – mogłaby nawet spróbować nawiązać z nią kontakt. Może – ogromny, szeroki ocean morza – spróbowałaby ją ocalić. Ale to dziecko nie odezwało się do niej już więcej. A może nigdy się nie odezwało? Może tylko w jej oczach zobaczyła tęsknotę i prośbę?
    Nie mogła na nią odpowiedzieć. Nie, gdy była tu sama, w nieznanej sytuacji. Znów wstydziła się za samą siebie, za to, że w tej chwili, że obecnie, po zmianach, które w niej zaszły, ceni swoje życie wyżej niźli życie tejże tutaj. być może nie różni się aż tak bardzo od Agasharra, czy od Teresy. Ostatnie kilka kroków wstecz po nierównej ścieżce w butach na wysokich słupkach – i jeszcze bardziej bolesne i trudne, jeszcze bardziej balansujące na granicy ciche "żegnaj" połączone z prawdziwym, smutnym uśmiechem.
    Cóż ta dziewczyna może myśleć o niej, Przywódczyni Rebelii?



    [zt]
    _________________



    Inspiracje ubraniowe: 🌾 + 🌹 + 🌿

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 9