• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Dyniowe Miasteczko » Głośna ścieżka.
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 26 Wrzesień 2017, 16:46   

    Kot-pirania pociągnął ją mocnym gestem do góry, spoglądając jej w oczy. Zaraz przenieśli się na całkowicie ciemny grzbiet, gdzie sylwetki obojga zlały się z wszechobecną, piwniczną czernią, podkreślone jedynie złocistym refleksem latarni. Kiedy tylko stopy Rosemary oderwały się od ziemi, poczuła szarpnięcie kiedy mrówki kontynuowały marsz. Dopiero po chwili słyszeć dało się trzask zapalniczki, kiedy to twarz kocura pojawiła się ponownie niczym tani straszak. Już sama jego twarz zdawała się mówić "bu".
    - Jestem ja, jest Buddy i jest Kane. Na mnie wołają Grin. - powiedział chłopak. Patrząc po jego zębach, nie dało się stwierdzić, czy była to ksywa czy imię, na cześć którego sprawił sobie taki dentystyczny remanent. I jak dało się takowymi cokolwiek jeść. Na przykład taka zupa rybna - musiałby wciąż przygryzać sobie język! Buddiego i Kane'a nie dało się zauważyć w okolicy, ale nie wydawał się kłamać w tej kwestii - w końcu samemu nie poprowadziłby owego pociągu-karawany-jakby to jeszcze zwać. Mimo wszystko całość... czuło się jako pociąg. Miał tępo, ten rytm który można było wyczuć w kościach, uczucie pędu, jednak na tyle nie wielkie aby przeszkadzać w rozmowie i poruszaniu się po chitynowym ciele.
    Na pytanie o rozmiar mrówek, Grin tylko rozciągnął się na plecach, zakładając dłonie za głowę:
    - A bo ja wiem? Im mniej się kłopoczesz, im mniej pytań zadajesz, tym będziesz spokojniej zasypiać! - odparł obojętnie. - Po prostu je znaleźliśmy. A nawet nie my - oni. Ja dołączyłem później. - po tych słowach przybliżył zapalniczkę do antycznego zegarka stojącego na jednej z przywiązanych skrzynek:
    - W przeciągu dwóch, trzech godzin powinniśmy być na miejscu. - powiedział, uprzedzając jej pytanie. Ponownie spojrzał na nią, przysuwając płomyk w jej stronę. Może chciał przyjrzeć się jej twarzy... a może czemuś całkiem innemu.
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 26 Wrzesień 2017, 18:11   

    Chłystek nie wyglądał na takiego co potrafi chociaż taczke z cementem przewieźć a tu proszę. Gdy ją złapał i pociągnął w górę było to stanowcze i energiczne. Nie trzasl sie co by bylo oznaką słabych mięśni. No ale, przewoźnik/przemytnik musi mieć trochę pary w łapie nie? Grzbiet stwora byl w miare stabilny, siedzenie jednak na nim nie sprawialo jej najmniejszej frajdy, dzwiny zapach jaki się tu unosił tylko mocniej ją zniechęcił. Karawana ruszyla niemal od razu. Odczucie bylo jak w wagonie dla plebsu. Pewnie tak czuli się Ci z najniższej kasty na Titanicu. Nie ma co narzekać. Gdy zaczynała, warunki w których bywała, momentami można było nazwać gorszymi.
    Gdy dzieciak przybliżył zapalona zapalniczke do swojej twarzy, wyglądał komicznie. Pewnie starał się wywrzeć na niej jakieś wrażenie. Teatralnie zadrzala, zakrywajac sobie usta. Czula na udzie zimny dotyk broni dzięki czemu czuła się luźnej. Udawanie takiej paniusi było nużące.
    - Grin! Oh! Bardzo Ci pasuje, masz fajny uśmiech - więc była ich trójka. A przynajmniej tak twierdził pan pirania gęba. - Założę się że twoi towarzysze nie są tak silni jak Ty. Swoje waże a podciągnąłeś mnie z taką łatwością! - zachichotała, zalozyla kosmyk "niesfornych" włosów za ucho. Chłopak wyglądał na takiego co nie miał zbyt dużego doświadczenia z kobietami i na takiego co lubi pochwały. Może była w błędzie ale nie zamierzała na razie rezygnować z tej gry. Więc on dołączył jako ostatni. I nie chce by za bardzo wiercila mu dziurę w brzuchu pytaniami odnośnie transportu.
    - Czyli jesteście takimi wędrowcami, a w Świecie Ludzi byłeś? - zapytała z dobrze zagranym zapałem w głosie. Dwie, trzy godziny? To rzeczywiście szybciej niż na pieszo, w sumie lepiej nawet. W mieście lalek zajdzie do jakiejś gospody, bo czemu by nie? - To rzeczywiście oszczędze mase czasu! Dziękuję że mnie ze sobą wziąłeś Grin. Ah! Gdzie moje maniery, jestem Rosie - położyła dłoń na dekolcie przedstawiając się. Wzrok chłopaczka ciągle na niej wisiał jak niechciany pyłek. Siedziała niedaleko niego na klęczkach.
    _________________
     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 28 Wrzesień 2017, 13:56   

    Kiedy zadrżała, chłopak... zachował się dziwnie. Zmarszczył podejrzliwie brwi i na chwilę pociągnął nosem, jakby węchem próbował sprawdzić, czy coś jest nie tak. Na jego twarzy odbiło się też rozczarowanie, ale to wszystko skumulowało się w tak krótkiej chwili, że nie dało się konkretnie stwierdzić, o co mu chodziło. Zaraz na jego twarz powrócił zębiasty uśmiech.
    - Ciężko dorównać komuś, kto posiada taką magicznie - a panienka jest szczupła i lekka!. - odparł tonem, z którego nie dało się wyczytać, czy mówi ze skromnością czy z dumą. Przeciągnął się mocno, mając chyba na celu prezentację muskulatury, której prawie nie posiadał. A nawet gdyby jakąś jednak miał, to i tak pozostawał on sylwetką na tle czerni, która pochłaniała wszystkie szczegóły.
    Na pytanie o świat ludzi zamrugał delikatnie i odłożył zapalniczkę, pokrywając twarz siatką cieni:
    - Nie, nie byłem tam nigdy. Panienka chyba nie jest człowiekiem? - zapytał się luźno i raczej beztrosko, jednak sam układ zdania sugerował odpowiedź "lepiej nie bądź".
    Po chwili milczenia Grin podrapał się po raz kolejny po głowie (być może oznaka brudu i wszy, jakie zaległy na nim), zanim zaproponował:
    - Czas nam zejdzie szybciej, jeśli poopowiadamy sobie jakieś historie. Chcesz posłuchać strasznej historii, Rosie? - zapytał głębokim sztucznym basem, który brzmiał bardziej głupio niż strasznie, a nie daj Boże uwodząco.
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 28 Wrzesień 2017, 19:15   

    Przez dosłownie chwilę twarz chłopaczyny się zmieniła. Nie była w stanie określić, w jaki dokładnie sposób. Za szybko by jej oko mogło to zarejestrować. Musiałaby być kotem czy innym zwierzem. Gdyby nie sytuacja to by się pewnie skrzywila na tę myśl.
    Jej maska spokoju została lekko zachwiana gdy smród postanowił nagle urwać gdy zaczynało być ciekawie. Gdy posiada się takie magicznie co? No do kurwy nędzy. Nawet wypowiadać się składnie nie umiesz? Lekka na bank nie była, lekkie to są dzieci do 10 roku życia. A dla kogoś takiego jak on musiała być ciężka. Ah te szczenięce uprzejmości.
    - Dziękuję bardzo. Bardzo się starałam by nie stać się brzydka. Jak myślisz Grin, udało mi się? - zawstydzony głosik który wydobywal się z jej ust brzmiał tak bardzo jak nie jej naturalny że miała ochotę odgryźć sobie język. Bycie grzeczną jest bardziej męczące niż można się spodziewać.
    A gdy się tak orzed nią prężył musiała choć trochę przymknąć oczy bo chyba nie dałaby rady.
    - Ależ skąd! Jakbym była człowiekiem to klątwa by mnie zaatakowała a wtedy miałabym skrzydła. Ale bardzo mnie ciekawii jak jest po drugiej stronie. Niewiele osób chce na ten temat rozmawiać - rzekła z ubolewaniem. Naprawdę. Ale to naprawdę miała nadzieje że gnojek nie ma wszy czy pcheł. Co chwilę się skrobał. Jeszcze tylko takiego syfu jej tu brakuje. Za coś takiego by go wypatroszyla a pusty łeb nabila na pal.
    - Nie umiem ładnie opowiadać ale bardzo lubie słuchać jak inni mówią! - klasnela w dlonie, uśmiechając się szeroko. Nie kłamała po części. Rzadko kiedy to ona się spowiadala, to inni wyznawali swoje winy i sprawy na których jej zależało. Musiała zmienić pozycję z racji że nogi trochę jej ścierply. Teraz nogi miała luźno na boku.
    _________________
     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 29 Wrzesień 2017, 18:48   

    Rosemary, jadąc tak, czuła jak powoli uchodzi z niej złość i frustracja. Szczerze mówiąc, czuła się spokojnie jak nigdy. Może to ta trasa, te mrówcze ciało kołyszące się z lewa na prawo pod nią kołysało ją do... może nawet snu, kiedy Grin począł opowiadać swoją straszną historię:
    - No to tak... Myśliwy szedł sobie lasem. Polował na wielką zwierzynę, jednak zastała go noc, a on był głęboko w lesie, takim jak ten wokół nas... chyba. Ale noc była wichrzysta, wiatr wył między drzewami jak potępieniec. Tak czy siak, doszedł on do malutkiej, opuszczonej chatynki i z braku lepszego miejsca postanowił spędzić w niej noc... - tutaj zatrzymał się na chwilę, nie wiadomo dlaczego - być może liczył, że dramatyczna pauza pozwoli nastrojowi lepiej "wejść". - Wewnątrz znajdowało się palenisko - kiedy rozpalał w nim ogień, zauważył, że wszędzie w chatynce, która zdawała się być uboga i opuszczona, znajdują się obrazy, oprawione w szkło. Przedstawiały one dziwaczne kreatury, potworne monstra o pustych oczach i powykrzywianych kończynach, szczerzące na niego kły, wszystkie wyłaniające się z czarnego tła. Ich martwe spojrzenia budziły mu ciarki na plecach - były one namalowane z niesamowitym kunsztem i szczegółowością. Pomyślał, że skoro chatka jest opuszczona, to nikt nie będzie się martwić, jeśli weźmie je ze sobą i sprzeda. Rozłożył sobie znaleziony w jednej z szaf koc na ziemi i próbował zasnąć... - i znów pauza, i ciche wpatrywanie się w ciemność - Nie był jednak w stanie przez dłuugi czas. Nie czuł się dobrze ze wzrokiem owych obrazów na karku. Mógłby przysiąc, że pośród wycia wichru słyszy jak szepczą do siebie. Kiedy rankiem obudziły go pierwsze promienie słońca, zdał sobie sprawę z faktu, który zmroził mu krew w żyłach. W domku nie było obrazów. To były okna.
    Po tych słowach nastała cisza, głęboka i głucha... którą zaraz przerwały czyjeś kroku. Kroki osoby, która, przeskakiwała po kolejnych mrówkach, aby znaleźć się tuż obok nich - w wątłym kręgu światła znalazły się czyjeś buty
    - Grin! Słuchaj, czemuś ty zatrzymał wtedy karawanę? Czy ty... o kurwa no nie. Ty mały ćpunie, ile razy ci powtarzałem, że nie zabieramy pasażerów? No ile? - zapytał chrypliwym głosem, wyczuwając jakoś obecność Rosemary.
    - Nooo, ale weeeź, tylko ją podrzucamy, to chyba nic złego, Bud! - burknął Grin w jego stronę, kierując rybie oczy do góry.
    - Och, ty nie rób z siebie takiego niewiniątka. I to jeszcze babka. Próbował cię już straszyć albo, nie daj Odchłani, uwodzić? I tak jest żałosny niezależnie od tego co robi. - ofuknął go chrypiący, zwracając się do Rosemary, jakby Grina nie było tuż obok.
    - Zamknij się! - krzyknął kotowaty. Ciekawa sytuacja. Ciekawe, co wyniknie z niej dalej...
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 1 Październik 2017, 22:29   

    Nie wiedziała co to wywoływało, ani po co ale jakoś czuła się senna? Nie była do końca pewna, nigdy nie była w stanie stwierdzić czy jest śpiąca. Soala bo wiedziała ze musi ale senności rodem z książek i filmów raczej nigdy nie odczuła. Dlatego też w tym momencie było jej dziwnie, w dodatku czuła się odprezona, do czego nie powinno dojść. Nie jest u siebie, z resztą. Nawet u siebie jest caly czas czujna. Jak to ktoś mądry rzekł, spodziewaj się niespodziewanego. Irytowala się tą lekkością ale nawet ta irytacja była jakaś stlumiona.
    Bardzo straszna opowieść się zapowiadała. Las, samotny myśliwy i opuszczona chata. Wokoło żywej duszy brak, wichura jakich mało. Nie żeby spodziewała się czegoś więcej. Nie wychodzila mimo to ze swojej roli. Przelkneka głośno ślinę, w myslach miała widok paru swoich ofiar by przyspieszyć bicie swojego serca. W końcu chłopak to kot a te potworki mają czuły słuch. Sęk w tym że serce galopowalo nie ze strachu, prędzej przypominało sobie euforię podczas tamtych wydarzeń.
    Chcąc nie chcąc zainteresowała się wzmianka o potworach. Przerażające kreatury, wykrzywione kończyny, puste oczodoly, wielkie kły. Szeptajace potwory co? Gdyby na jej miejscu była jakas bojazliwa pannica to na bank zeszła by im tu na zawal. W myslach przypomniala sobie najlepsza krew jaką piła. Jej aksamitny smak i gorąco. Serce zaczęło jej galopowac jak szalone. Zakryla usta dłońmi. Nie od razu uslyszala kroki. Dopiero gdy osoba była już naprawdę blisko nich dotarł ten dźwięk do jej uszu. Za bardzo się rozproszyla. Głos przybysza brzmiał jak widelec przejeżdżający po talerzu, raz po raz. Az drgnal jej policzek.
    Musiala się nieźle powstrzymać by nie parsknac śmiechem. Mały cpun co się nie słucha starszych. Oj nie ładnie, nie ładnie. A więc ma do czynienia z Buddym. Ludzie, to imie pasowalo do niego jak za male slipy na zapasnika sumo.
    Buddy ponizal Grina jak mu się widziało. Skierowala na chwile głowę w dół by zamaskować uśmiech. Widać kto jest tu nad kim.
    - Pan raczy wybaczyć. Jestem Rosie, ten młodzieniec zaoferował mi podwozke z obawy o mój los. - uśmiechnęła się, łagodnie. Nie widziała niestety całej okazałości przybysza, co trochę draznilo. Ale wszystko w swoim czasie co?
    _________________
     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 2 Październik 2017, 19:07   

    To już było dziwne. Kiedy starała się wzbudzić w sobie euforię i rozkosz z polowania, każde kolejne wspomnienie... traciło na wartości. Obojętniało, jakby nic z tego nie było w tym przyjemne. Serce zdradziecko wróciło do spokojnego, sennego tempa. Nawet wspomnienie cudnej krwi, jej konsystencji i barwy, jej metalicznego smaku który tańczył na języku, był jej całkowicie obojętny. No co jest...?
    Za to Grin... jego oczy, do tego czasu puste i martwe, zaświeciły się jak dwie latarenki, a na blade policzki wstąpiły wypieki.
    - Jeszcze nigdy... nigdy nie czułem aby ktoś odczuwał strach w ten sposób. Ale to dobrze! Jesteś świetną słuchaczką! - powiedział. Jego oddech stał się szybszy, a słowa które wypowiadał, wypełnione były ekscytacją i adrenaliną. Brzmiał niemal lubieżnie. - Chcesz posłuchać jeszcze jakiejś? Mam ich sporo...
    No jednak do opowiadania i tak by nie doszło - w końcu był tutaj Buddy, który najwyraźniej miał chłystka dość. Jednak chyba sobie darował, mówiąc:
    - Kane powiedział, że coś jest nie tak. Że czuje dwie nowe obecności w pociągu. Jeśli nie masz drugiej panienki na boku, to gadaj od razu.
    - Jakiej drugiej? Zobacz sobie sam, że nie ma. - odparł mu chłopak.
    - Chętnie bym kurwa zobaczył, gdybyśmy nie znajdowali się teraz w Ciemności! - warknął na to tamten. Ciekawym było, jak obaj akcentowali słowo "ciemność" jakby była czymś ważniejszym i potężniejszym niż mogłoby się wydawać. Jakby wymagała szacunku.
    - No nie wiem. Pewnie to tylko wiewiórka albo jakiś ptak. Ty chyba nie masz przy sobie żadnych Bestii, co, Rosie? - zagaił do niej Grin wyjątkowo miłym głosem. Najwidoczniej żywił wobec niej naprawdę pozytywne uczucia. Uczucia, której jej na chwilę obecną brakowało. Nie miała nawet jak się porządnie wkurzyć.
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 3 Październik 2017, 16:43   

    Cos było bardzo nie tak. Nie była w stanie się nawet wkurwic na to że przyjemność którą przed chwilą czuła po prostu odplynela. Co więcej, irytacja i wściekłość również. Zacisnela mocniej szczęki widząc zaś jak Grin odżywa. Te jego przeklęte oczy zabłysły, dostał nawet rumieńców! Jak jakiś dzieciak na widok nagej kobiety. Jej komórki mózgowe pracowały na najwyższych obrotach. Był dachowcem... Przypomnij sobie babo co Ci Gopnik mówił o dachowcach. Przypomniała sobie, a jakże. Zawsze miała świetną pamięć. Jednak nic nie pasowało. Nic co Gopnik jej powiedział nie pasowało. W definicji dachowcow nie było nic o zabieraniu uczuć inn... Chwila. Coś jej dzwoniło. Tylko w którym kościele? Zagryzla lekko warge, ale im bardziej się skupiala na tej myśli, tym bardziej ta jej uciekała. Zamknęła na chwilę oczy. To było zaledwie trzy dni temu. Jadła z nim w restauracji i ta skrzydlata podeszła... Gopnik mówił wtedy o rasie... A raczej o zombie... Która powstaje gdy lustrzak umrze. Oni coś robili z emocjami. Ugh tylko co, i jak się nazywali? Żyłka na jej skroni zapulsowała. Sytuacja zaczynała obierać dość interesujący obrót. Nie stresowala się, jeszcze by i to jej zabrał. Policzek lekko jej degnal, a twarz przybrala nieciekawy wyraz.
    - Mógłbyś łaskawie zostawić moje emocje w spokoju? Wiesz, rozumiem ze potrzebujesz jeść ale tak czy siak nalegam. - przeczesala wlosy palcami i wtedy zablyslo w jej głowie. Strachy. Grin jest strachem. Kto by pomyślał że wykład Gopnika na coś się zda. Normalnie by pewnie oderwala małolatowi głowę i pozywila się jego krwią. Jednak nie mogła tego zrobic. Nie znała sytuacji do końca. Nie wiedziała czy aby na pewni sa tylko we trzech i nie wiedziała jakimi mocami wladaja. Za duzo niewiadomych nawet jak dla niej.
    - Podziękuję, przeszła mi ochota na opowiastki panie Grin - powiedziala ze smutkiem w głosie. Przynajmniej miala nadzieje ze tak to zabrzmiało. Nie czuła nigdy tego wiec nie miała pewności. Kane czuje dwie nowe obecności w pociągu... Przydatne aczkolwiek niepokojące. Nie bardziej jednak niż to w jaki sposób Buddy wyrażał się o ciemności. Ten nacisk na to, jakby to była najważniejsza i co więcej żywa rzecz. Zachichotala jak panienka z dobrego domu.
    - To zabawne ale jak się panów słucha to można pomyśleć że ciemność to imie czegoś żywego - powachlowala sie dłonią jakby jej sie ciepło zrobiło. W rzeczywistości lekko się spięła i bardziej skupiła na otoczeniu i Buddym. Obydwoje mieli długie języki. Świadomie czy nie co i rusz dostarczali jej informacji. Gdy uslyszala ten jego przymilny ton chciała się wkurzyc. I to jak! Ale kurwa nie mogła.
    - Niestety nigdy nie miałam zwierząt. Warunki mi nie pozwalały - puknela sie palcem wskazującym w policzek, udając zaklopotanie.
    _________________
     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 6 Październik 2017, 23:14   

    Na jego twarz wstąpiło zaskoczenie, kiedy poprosiła go o nie pożywianie się jej emocjami - najwidoczniej wziął ją za jeszcze głupszą, niźli na jaką się kreowała. Oczywiście był to raczej odruch niż prawdziwa emocja, ponieważ zaskoczenia również nie potrafił doświadczyć.
    - Eeech, no dooobra. Ty nawet nie wiesz jak to jest. Gorzej niż wszystkie dragi świata. - powiedział starając się zabrzmieć burkliwie, lecz radość i ekscytacja Rosemary trochę popsuła efekt, nadając mu wesoły, luźny ton. Płomyk zapalniczki zawirował na chwilę w jego dłoniach, zanim zgasł.
    Sylwetka będąca Buddym odchrząknęła nerwowo:
    - Panienka naprawdę nie wie, czym jest Ciemność Dyniowego Miasteczka? Pojawia się zawsze, nawet w najdłuższe dni lata, z kilka mil wokół miasta. Nie da się jej wyjaśnić. Nikt nie wie skąd się bierze. Ale istnieje dość legend i plotek... Zbyt wiele, aby o nich nie pamiętać... - dodał ponuro.
    Nagle, w absolutnej ciemności i ciszy, jaka nastąpiła po tych słowach całością zatrzęsło, a gdzieś z daleka dało się słyszeć urwane rzężenie, które odwróciło uwagę wszystkich od słów wampirzycy:
    - I o tym mówiłem! Kurwa mać! - zawołał Bud i pobiegł w kierunku dźwięku. Po chwili ponownie pojawiło się światełko zapalniczki, kiedy to Grin ruszył za nim, nie zwracając nawet uwagi na Rosemary. Jeśli tu zostanie, to całkowicie sama, bez większości emocji, prócz nudy... i być może strachu. W Ciemności.

    Przypominam o braku emocji, MG przypomni, kiedy powrócą na swoje miejsce.
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 7 Październik 2017, 23:09   

    Zaskoczenie na jego gębie sprawiło jej jakąś tam satysfakcję. Chociaż tyle była w stanie poczuć. Kto by pomyślał że niemoc emocjonalna jest tak bardzo do kitu?
    - Wierz mi lub nie ale doskonale wiem jak to jest. - nie miała zamiaru mówić więcej niż to potrzebne. Bardzo chętnie wgryzlaby się w te jego mizerna szyjke tylko po to by zobaczyć zaskoczenie którego on nie jest w stanie czuć. Bo jak skoro go nie zjadł? Trochę to zabawne jakby się temu przyjrzeć z bliska. Opis ciemności jaki zaserwowal jej Buddy tak naprawdę nic nie wyjaśnił. Po prostu ciemność wokół miasta. - Dlaczego ta ciemność jest taka ważna drogi panie? I ti wyjaśnienie też jest niejasne. Czym to co nas aktualnie otacza, różni się od zwykłej ciemności? - w jej głosie słychać było niewinna ciekawość i lekkie wahanie. W rzeczywistości jednak chętnie by przykula go do jakiegoś drzewa gdzie ciełaby go na różne sposoby by wydobyć te informacje. Ot tak, by urozmaicić sobie czas.
    Wtem coś gruchnelo, coś się zatrzeslo, coś zarzęziło. Za bardzo skupiła się na trj dwójce. Skoro ta ciemność jest "Ciemnością", chuj wie co się mogło wydarzyć. Może jakieś dziwne stwory na nich napadly? Albo wjechali w jakiś obiekt bliżej nieokreślony? Albo coś się rozdupiło, jak to zwykle bywa w takich chwilach. Im bardziej patowa sytuacja tym więcej gowna jest Ci rzucane.
    Obydwaj zerwali się jak poparzeni. Ona sama najpierw rozważała po prostu ulotnienie się. Po co ma tu tkwić, skoro karawana pewnie już nie ruszy? Z drugiej strony gryzła ją ciekawość. Ciekawość która nie raz wpakowała ją w kłopoty. Nie raz jednak dzięki niej coś zyskała. Pytanie, czy i tym razem świeczka jest warta zachodu? Z ociąganiem wstała, wygladzila ubranie i ruszyła za odgłosami mężczyzn. Rękę pod futrem, położyła na glocku.
    _________________
     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 14 Październik 2017, 15:56   

    Bud zignorował jej pytanie, jakby była powietrzem. Były ważniejsze rzeczy do roboty na chwilę obecną.
    Światełko trzymane przez Grina kołysało się w mroku. Kiedy szli tak przed siebie, po wąskich klatkach, z których można było z taką łatwością zlecieć, Rosemary mogła poczuć na plecach czyiś wzrok, jednak było zbyt ciemno, aby cokolwiek zauważyć. Wampirzyca powoli zaczynała odczuwać to, co każdy normalny osobnik mógł czuć. Niepokój. Wrażenie, że coś tutaj jest wobec niej wrogie. Coś, co znajduje się wszędzie wokół.
    W końcu zamajaczył przed nimi wielki kontener - kolejna sylwetka w mroku. Wchodząc do środka, Bud pociągnął jakiś sznureczek i wewnątrz rozświetliły się lampy naftowe. Stało się jasne, że był to przedział pasażerski - bardzo ubogi i pusty, bez żywej duszy. Ławki zbijane było z nieoheblowanych desek, w rogach zalegały pajęczyny. Dało się też zauważyć wreszcie samego Buddy'iego - był on mężczyzną, którego skóra pokryta była lśniącymi, kolorowymi... kamykami? Brodawkami? Jego włosy, choć krótko przycięte, mieniły się równie kolorowo. Ogólnie był to typ robotnika o szerokiej szczęce i agresywnie garbatym nosie.
    Szybko przeszedł przez cały korytarz, dochodząc do drzwi po drugiej stronie i otwierając je z rozmachem.
    - KURWA MAĆ! - powtórzył, tym razem wrzeszcząc i zeskakując w dół, całkowicie ignorując podest prowadzący do kolejnego wagonu. Kiedy podeszli w jego stronę, stało się jasne, że mrówka za nimi uklękła. Z jej przerażającego, wynaturzonego żuwaczkami pyska rozświetlonego migoczącym światłem lamp dobywało się bolesne rzężenie. Grin zaraz pobiegł za nimi, zeskakując niżej.
    Tam na dole widać było trzecią postać, prawdopodobnie Kyle'a, pochylającego się nad olbrzymią dziurą w boku mrówki, z której wypływała zielonkawa maź.
    - Nie jest dobrze. - powiedział trzeci głosem śliskim i nosowym, dotykając rany i sprawdzając maź palcami, kierując swoje słowa do dwóch pozostałych kolejarzy, nie zauważając Rosemary, nie ważne czy zeskoczyła z nimi czy pozostała w wagonie - To coś nadal tu jest. I naprawdę, naprawdę nie chcę, aby dopadło i nas.
    Gdyby Rosemary została w wagonie i tylko przyglądałaby się im z góry... mogłaby dostrzec kątem oka ruch, przemykający za drzwiami za jej plecami. Coś szybko przebiegło z lewej strony na prawą...
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 16 Październik 2017, 12:37   

    Gdy szli tak między kontenerami, musiała ostrożnie stąpać. Było nierówno i strasznie wąsko. Czuła przyjemne mrowienie na plecach, ktoś ją obserwował. Pytanie tylko, kto albo co? Chuj wie czy nie mają tu jakiś psów obronnych, albo jakichś najemników do obrony karawany. Fakt, wychodzila z gorszych opresji ale odczuwała aktualnie delikatny niepokój. Czuła zapach zgnilizny i metalu, co się miało nijak do karawany. Tym śmierdzącym, obserwującym ją czymś, byl intruz o którym Buddy mówił. Można nazwać ją szaloną, ba nawet jebniętą, ale w tym momencie zaczęła czuć ekscytacje. Oj będzie się działo.
    Weszła za nimi do jakiegoś kontenera, który od dawna nie widział żywej duszy. Takiego syfu to nawet na klatce schodowej u niej nie ma. Buddy okazał się tęczowym kartoflem z wielkim nosem. Ahhh, czemuż to tylko ona ma wiecznie takiego farta? Przeczesala włosy palcami, poprawiając futrzany płaszcz. Zastanawiała się co też oni przewoza skoro Bud się tak wkurwia. No cóż, giga mrówka oberwala w bok. Przez to że Rosie ma wyczulony słuch, jej rzezenie było wyjątkowo niemiłe dla uszu. Przy wypalonej dziurze stała cała trójka, tworzyli dość osobliwe Trio. Nie musiała podchodzić do otworu by poczuć smród mazi. Nie zeszła na dół, nie czuła potrzeby. Bali się tego czegoś. Jak słodkooo. Tacy duzi a tacy strachliwi. Zaśmiała się cicho, na słowa Kane. Wiadome było że i tak to coś ich dorwie. Nie zaatakowalo karawany przecież bez powodu. Zadrzala gdy dostrzegla jak coś przebeiga z lewej na prawą stronę za drzwiami. Niby tylko kątem oka ale to wystarczyło. Oblizala usta, trochę lubieznie...
    - Będzie ciekawie panowie! - krzyknęła i ruszyła do drzwi. Nie lubiła się tyrtolić w tańcu, tym razem też nie zamierzała. Jak coś ma na nią chapke, to mu nie ułatwi sprawy. Otworzyła drzwi z impetem. Nie wyciągnęła na razie żadnej broni. W razie ataku odskoczyła na bok.
    _________________
     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 22 Październik 2017, 20:20   

    Takie wesołe bieganie w stronę zagrożenia, huzia na Józia, niespecjalnie działa w filmach grozy. Szczególnie, jeśli jest się hojnie obdarzoną przez naturę blondynką - takie giną zazwyczaj tuż po czarnoskórych. Chyba, że jest się przedwieczną wampirzycą... ale nawet i tutaj nie jestem w stanie dać gwarancji. Jednak jej głośna reakcja wydawała się płoszyć zgłodniałego mięsa intruza.
    Istota zacharkotała głęboko i przez bardzo krótką chwilę Rosemary mogła zauważyć jej postać, zanim skryła się w mroku - krępe ciało z potężnym, zabliźnionym otworem w brzuchu, zza którego widać były kości, coś jakby druga paszcza, o wiele straszliwsza. Trupio-biała skóra pokryta pęcherzami. Niekształtne, palcostope odnóża. Długie szpony, zdolne do rozszarpania twardego pancerza mrówki, z ludzkim ciałem poradziłyby sobie bez problemu. Pysk nadal pozostawał sylwetką na czerni, jednak jego głowa była obła i łysa. Zanim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, kreaturę pochłonęła Ciemność. Dało się jeszcze usłyszeć przez chwilę tupot jej stóp, jednak ciemność była zbyt nieprzenikniona na pościg.
    - Hej? Co ty wyprawiasz?! - zawołał Grin, który stanął po drugiej stronie wagonu. W dłoni trzymał kosę bojową z dziwnego materiału przypominającego grafit z ołówka. Wyraźnie był zaalarmowany. Od razu po jego słowach dało się usłyszeć delikatne stukanie. Na dachu wagonu.
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 22 Październik 2017, 21:56   

    Ożesz, kurwa. Jedyne słowa, które przyszły jej na myśl gdy dostrzegła co jest faktycznym intruzem. Spodziewała się raczej jakiegoś rabusia co się w alchemika bawi czy ewentualnie innej zmutowanej mrowki co się zagrożona poczula. Wszystkiego tylko nie tego. Jak to powiedział Heraklit : Kto nie spodziewa się niespodziewanego, ten nie odkryje tego. No kurde, miałeś racje staruchu. Przecież to wyglądało jak nieudany eksperyment. Jakiś homonculus rosyjskiej produkcji czy inny shit. Roześmiała się jak kompletny wariat, oblizujac usta.
    - A na co Ci to wygląda Grin? Poluje! Będzie mój albo niczyj jakby to powiedziała jakaś zafiksowana laska ze Świata Ludzi. Wiesz chociaż co to jest? Jest tak paskudne że aż piękne. - uslyszala tupot na dachu kontenera. Świetnie, więc umiemy się wspinać co? Coraz lepiej, takie stworzonko by się jej przydało, oj tak.
    - Kici kici kurwa. - powiedziała pod nosem. Zrzuciła z siebie futro, teraz niepotrzebnie by wadziło. Pokazała tym samym swój arsenał. Obie maczety, kabure z glockiem i łańcuch którym była przepasana. Nie tykała na razie broni. Korzystając z umiejętności parkoura i wspomagając się kontenerami obok, wspiela się na górę by tam zmierzyć się ze słodziakiem. Aż czuła ciarki na plecach, ekscytacji niestety nie czuła. Nawet jakoś się nie wściekła za to na Grina. Smacznego łajzo.
    _________________
     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 26 Październik 2017, 22:39   

    Akurat nie miała jeszcze czasu, aby poczuć radość z polowania. Wszystko szło ustaloną wcześniej kolejnością i gruczoły, sparaliżowane wcześniej, wróciły do pracy, pompując w jej żyły adrenalinę. Wrócił do niej gniew, tak mocno, że aż trafił ją prosto w czoło. Gniew który wywołało w niej skończenie z taką bandą żałosnych, niedołężnych idiotów. Gniew który poczuła wcześniej, zniechęcenie, irytację, rozdrażnienie, łomot, łomot, ŁOMOT. Nawet kroki tej kreatury na dachu wydawały się być obrzydliwe. Tup tup tup!
    - Ale... że co... - bąknął tylko Strach, nie mając zielonego pojęcia, co właściwie tu się odwalało. Najwidoczniej nie spodziewał się, że Rosemary zawiedzie wszystkie jego nastoletnie oczekiwania wobec kobiet.
    - Widziałaś to? Ja nie mam pojęci... Hej! zawołał jeszcze, widząc, jak ta skacze sobie chyżo po ich pociągu. Potem zniknął jej z oczu. No bo skąd miał widzieć?
    Na dachu nie dało się nic zobaczyć. Rosemary nigdy nie posiadała wyostrzonych zmysłów, więc ruszenie na dach bez latarenki, czy jakiegokolwiek źródła światła było dość kiepskim pomysłem. Na dachu zaś... widać było znów tylko kontury, tym razem na tle rozświetlonej latarenkami mrówki, która nadal jęczała od zadanych ran. Potwora ani śladu. Było cicho, za cicho... i tylko delikatne stuknięcie z prawej strony, gdy sama przeszła parę kroków. Mogło oznaczać wszystko.
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 10