• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Malinowy Las » Czekoladowe Jezioro » Kripi Ajlend
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 16 Listopad 2017, 23:58   

    Znalezienie dzieciaków nie należało do skomplikowanych. Nie miałam do tej pory za wiele okazji do zabawy z dziećmi, więc nie byłam pewna czy one celowo się tak słabo chowały. Może to część gry? Sama za dzieciaka raczej starałam się matce imponować, niż bawić się z rówieśnikami. Z resztą, nie potrafiłam z nimi złapać wspólnego języka.
    Skupiła się na tym co słyszała/widziała. Gdy przechodząc obok wyjątkowo różowego krzaka, usłyszałam chichot, wnet się obróciłam, mówiąc : mam cię!
    I jak się okazało trafiłam, jedno z dzieci było dokładnie tam schowane.
    Potem poszło o wiele łatwiej. Drugie dziecko znalazłam gdy próbowało czmychnąć zza drzewa do dużego dołu pełnego cukrowych liści. Trzecie zaś wraz z tak naprawdę czwartym, znalazłam przez to że się kłócili o miejsce w lisiej norze. Byli na tyle nie dyskretni że znalazła by ich nawet Banshee. A ona ostatnio jest większą sierotą niż większ ilość zwierząt z którymi mialam kiedykolwiek styczności.
    - No to co teraz? Wygrałam łobuzy - wbrew moim myślom, zaśmiałam się. Kurcze, czy to możliwe że dobrze się bawiłam szukając tych dzieci? Czy ja aby nie jestem na coś takiego za stara?
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 17 Listopad 2017, 16:19   


    Za każdym razem, gdy znajdowała jakieś dziecko, rozlegały się wesołe krzyki innych dzieci. Słychać było też jak co jakiś czas zmieniają kryjówkę. Znalezienie dzieci nie był trudne jednak zajęło jej trochę czasu. Powoli słońce zaczynało się chylić ku zachodowi. A może to po prostu tutaj czas inaczej płyną? Kto by to mógł wiedzieć.
    Gdy już odpowiednia ilość osób była znaleziona, dzieci zbiegły się na placu, a na jego środku stał spalonych chłopak, trzymając w rękach mapę - wygrałaś - powiedział wesoło - oto Twoja mapa - oddał ją kobiecie. Jeśli ta spojrzała na nią, mogła zobaczyć, że jest teraz pełniejsza. Pojawiła się na niej wioska. Ale poza tym nic na mapie się nie zmieniło.
    - Jeśli chcesz odnaleźć skarb Kapitana Bananowych Piratów, Kapitana Ogóra, musisz iść Zakazaną ścieżką - wskazał na kierunek, gdzie kończyły się pochodnie. było jednak widać, ze ścieżka prowadzi dalej.
    Dzieci po chwili zaczęły otaczać skrzydlatą - nie pozwolimy Ci jednak tam iść. To jest zakazane - mówiły dziwnie spokojnymi głosikami - do tego idzie noc, a pan Bebok nie lubi gdy dzieci w nocy nie śpią - patrzyły na nią szeroko otwartymi oczami - musisz zostać u nas. Spaać. Jutro możesz sobie iść, ale nie Zakazaną ścieżką - mówiły to jak mantrę. Spychały kobietę coraz bliżej domku w centrum wioski. Był największy. Mogła poczuć jak dziwna, niewidoczna maź oblepia jej skrzydła, uniemożliwiając poruszanie się. Póki dzieci nie śpią, nic nie umknie ich uwadze.
    _________________

     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 20 Listopad 2017, 16:41   

    Herszt bandy, stał na środku wioski, jak ten pan na włosciach. Wiadome że wygrałam, nie ciężko znaleźć dzieci gdy te co chwile rozmawiają, wierca się czy zmieniają kryjówki. Możliwe że po prostu dawno nie mieli okazji do takiej zabawy, nie zmieniło to jednak tego że mnie zirytowali. Chciałam się stąd wydostać a oni postanowili mi to utrudnić. Nie mogłam się powstrzymać, więc sprawdziłam czy ta mapa jest aby na pewno ta prawdziwą. Nieźle się zdziwiłam widząc narysowana na mapie wioskę. Nic jednak poza tym nie przybyło, co przyjęłam z ulgą i lekkim niepokojem. Skarb banana? Kapitan Ogór? Ze co? Oni naprawdę mieli mnie za taką idiotke? Nawet ja nie jestem tak pieprznięta by wierzyć w coś takiego. Już miałam im to powiedzieć lecz dzieci nagle zaczęły mnie otaczać. Naprawdę zaczynałam mieć dość. Cała ta wyspa napawała mnie wstrętem, do tego doszły dzieci których nie lubię i z którymi nie umiem sobie radzić, a teraz dochodzi jeszcze jakiś ich wymysł. Nie dość że ogórkowy pirat to jeszcze jakiś bebok. No do cholery jasnej. Ile można? Szlag jasny mnie trafi jak tak dalej pójdzie. Jakbym nie miała wystarczająco na głowie. Bachory wyglądały teraz jak nawiedzone. Ten ich pusty wzrok, powtarzane zdania i spokój w głosie. Włosy na rękach mi się jeżyly. Spychali mnie w stronę chyba największego domu w tej wypipiduwie. Miałam ochotę się drzec albo chociaż odlecieć kawałek, tak by nie wpaść w dziwna mgłę. No ale cóż, skrzydla coś mi oblepialo.
    - Przestańcie! Co z wami? Może chodźmy się pobawić jeszcze w chowanego? Tylko tym razem ja się chowam! Co wy na to? A potem poopowiadamy sobie straszne historyjki i pójdziemy ładnie spać. Co wy na to? - czułam jak gula rośnie mi w gardle. Cholera wie co jeszcze zamieszkuje tę przeklęta wyspę...
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 22 Listopad 2017, 17:57   


    Duszki nadal pchały kobietę w stronę domku. Chyba nie ma innego wyjścia jak po prostu się im poddać bo też co innego mogłaby zrobić? A może jednak jest jakieś inne wyjście?
    - Nie można się bawić w nocy. Musimy iść spać. Pan Bebok nie lubi, gdy dzieci nie śpią w nocy - powtarzały to w kółko. Co jednak straszniejsze. Ich twarze się zmieniły. Zamiast ust i oczu miały istne czarne dziury. Patrzyły na kobietę tym swoim pustym wzrokiem.
    Powoli zamieniały się w jednolitą masę, chcąc za wszelką cenę wepchnąć skrzydlatą do tego domku - musisz spaać...inaczej pan Bebok Cię zjee...on nie lubi gdy dzieci wychodzą w nocy. Musisz spaaać - powtarzały w kółko i w kółko.
    W domku, Joce mogła zobaczyć, ze znajduje się kilka łózek. Jedno zostało jej wskazane, przez dowódcę dzieci, który o dziwo nie zmienił się w to dziwne coś co pozostałe - tu będziesz spać i nie wychodź w nocy. Rano znów się pobawimy - mówił ze słodkim uśmieszkiem na ustach. Położył się na łóżku obok i zasnął prawie od razu. Podobnie zrobiło kilka innych dzieci. Pozostałe zniknęły nagle. Pewnie spać w swoich domkach.
    Łóżko Joce znajduje się w najdalszym kącie pokoju. Pomiędzy nim, a drzwiami ustawione jest kilka innych łóżek. W sumie było ich osiem. Razem z tym, na którym została położona rudowłosa. Poza nimi nie było szans, żeby odnaleźć jakiekolwiek inne meble. Znajduje się tam również siedem okiem oraz oczywiście drzwi wejściowe, których dzieci nie zamknęły na klucz. Widać, nikt nie był na tyle odważny, czy głupi, żeby wyjść w nocy z domku.
    Dzieciaki szybko zasnęły, mrucząc pod nosami - zostaniesz z nami już na zawsze. Będziemy się bawić codziennie - chyba nie będą chciały jej pozwolić iść szukać tego skarbu kapitana Ogóra.
    Zadanie wydaje się proste, jednak czy na pewno wszystkie deski w podłodze istnieją? Nie ma tam pułapek? A może jest inna droga? Hmm...a może lepiej poczekać, bo faktycznie przyjdzie Bebok? Kto by tam widział.

    Plan domku
    _________________

     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 30 Listopad 2017, 14:25   

    Bachory pojebało do reszty. Spychały mnie coraz bardziej w stronę tego przeklętego domu. I powtarzały w kółko jedno i to samo. I czym do diaska jest ten bebok? A w zasadzie raczej kim jest Bebok, bo dzieciaki mówiły i nim jak o człowieku. Odnosiłam wrażenie że jest on czymś w typie stróża na wyspie. Ma pilnować by dzieciaki kładły się o określonej porze itd. Przynajmniej miałam taką nadzieję. Jeśli to człowiek to się jakoś z nim dogadam. Przecież jasno widać że już od dawna nie jestem dzieckiem. Choć nie mniej jednak nie zmienia to faktu, że bywają chwile gdy chciałabym nim z powrotem być. Pokręciłam szybko głową. Nie czas na to i miejsce. Użalanie się nad własnym losem ostatnio weszło mi w krew. Sama na siebie się za to często wnerwiam. Niby jestem taka dorosła i samodzielna a momentami biadole jak mało kto...
    Próbowałam się im wyrwać, zaczynałam mieć dość. No ale cóż, bachory jakby zamieniły się w jednolitą mase o pustych otworach na oczy i usta. Widząc to, szybko zamknęłam swoje własne. Trochę jakbym się bała że to zaraźliwe? Sama już nie wiem. Cała ta wyspa to pomyłka. Te cholerne leki z klinika nic nie dają. Kompletnie...
    W środku domu było tylko pare łóżek. Musialam się na jedno położyć, resztę zajęły bachory. O dziwo wszyscy zasnęli od razu. Jakby ktoś im wyłącznik pstryknął. Leżałam w ciszy dłuższą chwilę, potem się najpierw podniosłam i sprawdziłam czy najbliższe okno jest otwarte/do otwarcia. Jeśli tak to najciszej jak potrafiłam otworzyłam je i się przez nie prześlizgnęłam. Jeśli nie, sięgnęłam do swojej kostki, wyobrażając sobie muchę. Rozblysło czerwone światło i Puf. Byłam już mucha. O dziwo skrzydła były w porządku, trochę ryzykowałam tą przemianą, ale jaką mialam pewność że podłoga nie zaskrzypi, budząc te małe potwory? No właśnie.
    Wzniosłam się w górę i skierowałam przed siebie. Jeśli mi się udało dotarłam do drzwi i przecisnęłam się przez szpare pod/nad/obok ich.
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 4 Grudzień 2017, 16:35   


    Okna nie były zamknięte. Wręcz nie miały w ogóle szyb, widać tutaj nigdy nie jest na tyle zimno, żeby musieć zamykać okna. Niestety nie było szans by kobieta się przez nie wydostała. Mimo, że była bardzo chuda, nie przeciśnie się między cukrowe, pionowe kraty. Niestety skruszyć ich też się nie dało. Nie zdążyłaby do rana. Co więc najlepiej zrobić?
    Pomysł zamiany w muchę był naprawdę ciekawy. Jednak czy wybór zwierzaka był taki trafiony? Jocelyn spokojnie mogła wylecieć przez którekolwiek z okien i w końcu być wolna. Jednak zapomniała chyba o takim jednym małym szczególe. Była na nie za wielkiej wyspie. Może i wiatr nie wdzierał się do domków, ale sprawiał spore utrudnienia w locie dla małej muszki. Dlatego gdy tylko wyleciała z domku, została wyrzucona wysoko w powietrze, i targana przez wiatr, przez zaledwie kilkanaście sekund, jednak to wystarczyło, by nagle znalazła się w zupełnie innej części wyspy.Gdy przelatywała nad wioską, mogła zobaczyć pokraczne stworzenie, wychudzone, z długim ogonem. Chyba dorównywało jej wzrostem. Gdy kroczyło na środek placyku pisnęło przeraźliwie, a z domków można było usłyszeć przerażony krzyk dzieci. Ktoś opuścił domek w nocy...
    Ta już nie była taka słodziutka. Co prawda nadal były tu słodycze, ale przeważały, paluszki, precelki, herbatniki i biszkopty. Połączone kremem, jednak nie było czuć tu takiego słodkiego zapachu. Znalazła się u podnóża górki, zrobionej z babeczek o smaku ciemnej czekolady. Pomiędzy nimi płynął strumień gorzkiej, czarnej herbaty. Nieopodal stała chatka zrobiona z herbatników. Z komina leciał tęczowy dym, a w oknach świeciło zapraszające światło. W drugą stronę prowadziła ścieżka, wgłąb wyspy. Oświetlone było ponownie różnokolorowymi pochodniami.
    Gdyby Jocelyn sprawdziła mapę, mogłaby się zorientować, że jest bardziej na zachód od wioski. Skąd to wiedziała? Pojawiła się mała kropeczka, która chyba świadczyła o tym gdzie się teraz znajduje.
    _________________

     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 6 Grudzień 2017, 02:38   

    Zaklęłam w myślach. Mogłam wybrać trochę trafniej zwierzaka. Jest tyle latających stworzeń... Jak teraz tak sobie pomyślałam to przecież moglam się zmienić nawet w jaszczurke, przecisnąć się przez kraty i wyjść na zewnątrz. No ale w takich chwilach, człowiek rzadko kiedy myśli logicznie. Dopiero co obudziłam się [znowu] w nieznanym mi miejscu, nie wiedząc nawet jak się tu dostałam. A już jakieś nawiedzone dzieciaki każą Ci się ze sobą bawić. A później co? No cóż, zamieniają się w jakieś senne mary i wpychaja Ciebie na siłę do łóżka... Zastanawiałam się przez ułamek sekundy ile czasu w rzeczywistości minęło. To. Miejsce zdawało mi się wyrwane ze świata, dostało własne prawa. Całkiem inne niż reszty świata. Wyspa wyrwana ze schematów, nawet jak na Krainę Luster. O ile nadal w niej jestem. Porwał mnie wiatr, więc dałam mu sie ponieść, brakuje jeszcze tylko wyrwanych skrzydeł. Wirujac nad wyspą, kątem oka dostrzegłam... No. Właśnie co? Jakąś dziwna poczwarę. Chuda i nieforemna. W dodatku zawyło żałośnie, błagajac o... Coś. Brzmiało to upiornie i pierwszy raz w życiu poczułam tak wielką ulgę ze nie ma mnie na miejscu. Czymkolwiek to. Coś było... Nie chciałam tego spotkać. Chyba podświadomie czułam czym może być ten stwór i dlaczego zaryczał...
    Znalazłam sie po innej stronie wyspy. Jasne jak słońce, nawet zapach byl inny i mniej przytłaczający. Gdy tylko już moglam, wylądowałam i od razu przemienilam sie w swoja oryginalna formę. Widziałam dwie drogi wyjścia. Dom albo głąb lasu. Nie chciałam włazic znowu gdziekolwiek, mialam dość tego wszystkiego. Ale jakoś nie mogłam się powstrzymać. Cichcem podeszłam do okna i zajrzałam do środka. Jeśli było pusto, spróbowałam wejść do środka. Jeśli nie, ruszylam wgląb wyspy.
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 7 Grudzień 2017, 13:44   


    Kobieta wylądowała po drugiej stronie wyspy, ale czy to znaczy, że uciekła przed tym dziwnym stworzeniem? Poza tym była noc, czy to rozsądne wałęsać się po wyspie, po lesie, wręcz dżungli, której się nie zna, będąc samemu bez niczyjej pomocy. No to już jest problem skrzydlatej pannicy.
    Gdy zaglądała do domku, mogła zobaczyć mały pokoik ze stolikiem kuchenką, na której ktoś coś gotował jednak nie było tam śladu nikogo kto by mógł to przygotować. Do tego mogła poczuć paskudny zapach normalnego jedzenia. No bo co za idiota by chciał jeść coś normalnego, gdy w koło jest tyle słodyczy. No to przecież powinno być zakazane! A może jest i dlatego w tym domku ktoś mieszka tak na odludziu, a nie w towarzystwie tych prze kochanych dzieciaczków? A może boi się tego całego Pana Beboka? Czym albo kim w ogóle ten cały Bebok jest?
    Gdy podeszła do małych, herbatnikowych drzwi i spróbowała je otworzyć, odkryła, że są one otwarte. W środku było przyjemnie ciepło, pachniało jedzeniem i herbatą. Na ścianach mogła zobaczyć półki z talerzami, a obok zlewu pojemnik na sztućce. Wszystko było tutaj stare, jednak nadawało się do użytku i przede wszystkim było czyste.
    W garnku wesoło bulgotała zupa jarzynowa, była gotowa do zjedzenia.
    W pomieszczeniu poza małym zestawem kuchenny znajdował się stół z dwoma krzesłami, było małe okienko, przez które kobieta tam zaglądała. . Było też dwoje drzwi. Jedne prowadziły do sypialni, w której znajdowało się niskie, ale dość spore łózko, szafka nocna oraz półki na książki. Stała też szafa na ubrania.
    Za drugimi drzwiami znajdowała się najzwyklejsza łazienka. Kibelek, kabina prysznicowa oraz umywalka, nad którą znajdowało się popękane lustro.
    W każdym pomieszczeniu znajdowała się lampka naftowa, do rozjaśnienia domku.
    W trakcie zwiedzania, ktoś przeszedł pod oknem i zbliżał się na pewno do drzwi. Nie ma czasu na ucieczkę, a okien nie da się otworzyć. Sylwetka za oknem była niska, przygarbiona. Bardzo napakowana, a z pleców wystawały jakby dwa odnóża? Pręty? Jeden dłuższy, drugi krótszy. A może to pozostałości po skrzydłach? Kto by to wiedział.
    _________________

     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 18 Grudzień 2017, 19:55   

    Za oknem widziałam mały pokój ze stołem i kuchenką, na której coś się gotuje. Nie widziałam jednak nigdzie właściciela tego przybytku. Westchnęłam i w tym momencie poczułam zapach... Uwaga... Normalnego jedzenia. Wręcz poczułam jak wnętrzności robią mi fikołka. Aż mi w brzuchu lekko zaburczało. Miałam na tyle dość tego wszechobecnego cukru i słodyczy, że było to naprawdę miłe odkrycie. Trochę zastanawiało mnie dlaczego ten ktoś zamieszkał tak daleko od tej wioski i ewentualne możliwości, nie za bardzo przypadły mi do gustu. Po chwili zastanowienia podeszłam do drzwi i spróbowałam je otworzyć. Po cichu i powoli. O dziwo nie były zamknięte na klucz czy inne dziwa, wiec otworzyły się z łatwością. Weszłam więc do środka, rozglądając się. W środku było przyjemnie ciepło i pachniało jedzeniem oraz herbatą. Wnętrze chaty nie było jakoś specjalnie ładne ani przytulne ale było... Na tyle normalne że poczułam się lepiej. Wszystko co się działo odkąd się ocknęłam było zbyt jaskrawe i absurdalne. Do moich uszu dotarło jakieś bulgotanie. Podeszłam do kuchenki... Zupa! Chyba nigdy w życiu tak się nie ucieszyłam na widok zupy. Tym bardziej ostatnimi czasy...
    Po cichu zajrzałam do pokojów skrytymi za drzwiami. Nie zobaczyłam nic niepokojącego więc wróciłam do kuchni. I wtedy spostrzegłam za oknem jakaś postać. Niska buła z dwoma kikutami wystającymi z pleców.


    Gregory?


    Ale co ON miałby tu robić? Serce uderzyło mi jak szalone, poczułam jak gorąco rozlewa mi się po ciele. Te durne reakcje na jego osobę... Cholera jasna. Nie miałam czasu by zwiac. Okna wydawały się nietknięte od dawna. Zapewne nie idzie ich otworzyć, a nawet gdyby to zrobiłabym tyle hałasu że o matko...
    Przycisnelam skrzydła ciasno do siebie. Nie wiem czy to Greg. Nie jestem w stanie stwierdzić. Równie dobrze może to być coś równie wrogiego co reszta wyspy. Mam dwa wyjścia... No trzy ale trzecie jest za śmieszne. Schować się jakoś w tej klitce, przyjąć to na klatę i spróbować normalnie porozmawiać... Albo udać martwą..
    Nie miałam za dużo czasu by się nad tym zastanowić. Wybrałam najlepszą opcje. Przynajmniej wydawała mi się najlepsza. Stanęłam po środku pokoju i się wyprostowałam. Jeśli ten ktoś wszedł, przywitała go i jeśli się na nią nie rzucił opowiedziała co i jak. Dlaczego tu jest itd.
    Jeśli się na nią rzucił, dobyła katany i odparła cios.
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 22 Grudzień 2017, 02:17   


    Postać nieuchronnie zbliżała się do drzwi. Szła powoli, chyba trochę kulała. Niosła na swoim grzbiecie coś ciężkiego. Może chrust?
    W końcu drzwi otworzyły się, a do środka weszła niska, "nadmuchana" muskularna postać. Z pleców wystawały dwa zardzewiałe pręty, z czego jeden był w połowie złamany tak, że został tylko nie za duży kikut. Ubrany był w luźną koszulę z podwiniętymi rękawami oraz w znoszone spodnie na szelkach. Włosy miał siwe, obcięte w dość charakterystyczny sposób. Na ramionach było widać liczne blizny jakby po walkach. Twarz była w zmarszczkach, ale zamiast jednego oka miał wielką bliznę po pazurach, przechodzącą przez pół twarzy.
    Gdy wszedł do środka stanął w środku i spojrzał na Jocelyn. Zmrużył oczy i uśmiechnął się, jednak podniósł mu się tylko jeden kącik ust.
    -
    Wiitam panienkę - powiedział starczym głosem - dawno mnie tu nikt nie odwiedział - odłożył chrust i wymieszał zupę - bo wie panienka....ja to już stary jestem i nikt mnie tu nie odwiedza. Może zje panienka ze starym głupcem? - mówił głosem Gregory'ego, ale o wiele starszym. Poruszał się powoli, ale widać było, że mimo wszystko ma nadal krzepę. Nie czekając na odpowiedź, nalał zupy do dwóch talerzy i usiadł przy stole - niech panienka siada. Zrobi mi panienka wielką przyjemność.
    _________________

     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 13 Styczeń 2018, 19:54   

    Wyglądał jak Greg, głos miał jak Greg. Ale nie wyrażał się jak Gregory. Był zbyt uprzejmy, zbyt potulny, zbyt grzeczny. Nie byłam pewna co o tm wszystkim sądzić. Cała ta wyspa to jedna wielka pomyłka. Miałam jedynie nadzieję że ten Greg V.2 to tylko jakieś złudzenie, jakieś kłamstwo. Przecież skąd Gregory miał wiedzieć że jestem akurat tutaj? I jakim cudem tak nagle by się postarzał i zmienił swoje zachowanie? Nie chciałam i nie wierzyłam w to co widziałam. Uśmiechnęłam się samymi kącikami ust.
    - Bardzo Chętnie zjem. Na tej wyspie niestety wszystko jest z cukru.- Tak naprawdę żołądek miałam tak ściśnięty, w tamtym momencie że z trudem przyszło by mi zjedzenie czegokolwiek. To w jaki sposób Greg V.2 się odzywał, jeszcze bardziej przekonywało mnie co do tego, że to nie mój Gregory. Usiadłam obok niego, ale na razie nie tknęłam zupy.
    - Długo Pan Już tu mieszka? Te dzieci panu nie przeszkadzają?- póki się o nim czegoś nie dowiem nie tknę niczego.
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 15 Styczeń 2018, 14:52   


    Uśmiechnął się i nałożył jej porcję zupy -
    tutaj nie tylko z cukru moja droga - powiedział siadając ostrożnie na krześle - są tak zwane, zakazane miejsca, gdzie spokojnie warzywa też można dostać, jednak gorzej z mięsem - skrzywił się. Widać brakowało mu mięsiwa. W końcu był gryfem, więc nie było się czemu dziwić, że tęsknił za czymś porządniejszym do jedzenia niż jakaś zielenina. Przecież nie był królikiem.
    Zabrał się za jedzenie, życząc kobiecie smacznego. Milczał wtedy i po prostu skupiał się na swojej zupie. Przynajmniej dopóki skrzydlata nie zaczęła zadawać mu pytań. Odłożył łyżkę i spojrzał na nią, swoim starym, zmęczonym wzrokiem -
    mieszkam tu od jakiś osiemdziesięciu lat - wychrypiał i spojrzał za okno, jakby widział tam coś czego nikt inny nie mógł zobaczyć - Gdy moja piękna Jocelyn ponownie zniknęła, szukałem jej długo - zaczął swoją opowieść, zupełnie jakby Opętaniec miała znać już jej początek. Ale przecież był stary, więc mógł nie do końca kojarzyć co się dzieje - gdy nigdzie jej nie mogłem znaleźć, znów popadłem w nałóg, na szczęście jej siostra mi pomogła - westchnął ciężko - nie mogłem się już skupić na pokazach. Bo ja pracowałem w Cyrku, wie panienka? - dodał nagle nie wiadomo skąd - nie chciałem być bez niej, więc uciekłem. Znalazłem tę wyspę i tutaj sobie mieszkam. Z dala od nałogów. Ale...teraz już prawie nikt mnie nie odwiedza. Bo ja już stary jestem...- albo zignorował albo zupełnie zapomniał o pytaniu, które zadała Jocelyn - Tutaj jestem sam. Nikt mnie nie męczy - powiedział po chwili i przeniósł wzrok na swojego gościa - panienka taka chudziutka. Zupełnie jak moja Jocyś, nawet ją panienka przypomina - uśmiechnął się do niej i jakby nigdy nic wrócił do swojej zupy. To była jego rutyna i już nie umiał się z niej całkowicie wyrwać.
    _________________

     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 21 Styczeń 2018, 11:37   

    Zakazane miejsca z warzywami? Brzmiało to tak absurdalnie, że aż...wiarygodnie. Patrząc na cały klimat tej wyspy, na to co do tej pory tu zobaczyłam i doświadczyłam, byłam w stanie uwierzyć że takie normalne miejsca zwanymi tu są "Zakazanymi". Spojrzałam niepewnie na zawartość miski, leżącej przede mną. Chwilowy głód jaki wcześniej czułam, jakoś wyparował. Spojrzałam na starca, akurat w momencie gdy się skrzywił, mówiąc o mięsie.
    - Mógłby mi Pan pokazać albo nakierować do tych miejsc?- miałam jedynie nadzieje że się zgodzi i nie zapyta po co mi to. Miałam jakieś przeczucie... Kusiło mnie by zajrzeć na mapę, ale niestety. W obecnej sytuacji nie byłoby to zbyt mądre posunięcie. Mimo że nie miałam na to ochoty, chwyciłam łyżkę i zanurzyłam ją w zupie. I słusznie. Gdybym wzięła ją do ust wraz z zawartościa, w tym oto momencie zakrztusiłabym się jak nic. Jego Jocelyn? Że co? Co jak co ale to imię jest naprawdę dość rzadkie, a tutaj? To byłby istny cud znaleźć drugą kobietę o tym imieniu. Ręka mi zadrżała. Nałóg, siostra, zniknięcie. Poczułam się jakbym oberwała obuchem w bebechy. To było aż zbyt... Przecież on nie może być Gregiem. No bo kurwa jak? Emocje zaczęły we mnie wrzeć. Zawsze jak jestem z Gregorym to go ... czuje. Nigdy nie potrafiłam tego ując w słowa. Gregory mógłby być zapakowany w wór a ja i tak wiedziałabym że to on. Nie czułam tego przy tym tutaj. I jak to niby byłoby możliwe? Przecież nie mogło minąć 80 lat! To musi być kurna jakiś słaby żart.
    Wzięłam jeden głębszy wdech, drugi i trzeci. Kręciło mi się w głowie. A co jeśli...Nie. Joce nie możesz tak myśleć. Oszalejesz jeśli to do siebie dopuścisz...
    Uśmiechnęłam się niemrawo.
    - Pewnie dokucza Panu samotność co?- powtórzyłam pytanie. Musiałam zająć czymś mysli. Inaczej mi odwali. Czułam to.
    _________________
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 24 Styczeń 2018, 16:57   


    Spojrzał na nią i przyglądał się jej chwilę uważnie -
    odważna panienka jest - powiedział w końcu - ale dobrze, pokażę panience drogę. Nie jest trudna - wzruszył ramionami i zamilkł znów na chwilę, by wrócić do powolnego wachlowania łyżką. Jadł tak po czym znów spojrzał na kobietę - wystarczy pójść tą ścieżką za domem ona panienkę doprowadzi prosto do jednego z zakazanych miejsc. Do Brokułowej Jaskini. Kto by pomyślał, że coś takiego w tej pogiętej Krainie istnieje - zaśmiał się.
    Spojrzał na nią smutno -
    a czemu panienka nie je? Nie głodna? A może nie lubi panienka? - zapytał z wyraźną troskę w głosie i spojrzeniu - panienka taka szczuplutka, zupełnie jak moja kochana Jocyś - westchnął, zanurzając się we wspomnieniach. Wstał na chwilę i poszedł do pokoju obok. Po chwili wrócił z jakimś obrazkiem w ramce - to ona, jej siostra to dla mnie narysowała, gdy Jocyś...zniknęła - znów opadł na krzesło, podając jej ramkę. Na obrazku widniała Jocelyn, z jej naturalnymi, czarnymi włosami. Taka jaka była gdy się z Gregiem poznali, gdy mieli wyruszyć na wyprawę. Z tą różnicą, że jedno skrzydło było takie jakie miała na początku, drugie za to takie jak po napadzie na nią. Po tym jak straciła swoje piękne skrzydła. Dojadł w ciszy swoją zupę.
    -
    Ale proszę, niech panienka nigdzie nie idzie póki nie wstanie słońce. To bardzo niebezpieczne. Żyją tu stwory, które śniły się tylko dzieciom, więc lepiej nie zapuszczać się nigdzie, zwłaszcza w zakazane tereny - złapał ją za rękę, mówiąc całkowicie poważnie i spoglądając jej w oczy swoim mętnym już wzrokiem.
    Słysząc jej pytanie, uśmiechnął się łagodnie -
    niech panienka się nie martwi. Tutaj nie muszę się martwić, że znajdą mnie... - rozejrzał się - ONI - dodał dziwnym szeptem - poza tym.. ja niedługo chyba umrę. Wie panienka? - powiedział jeszcze, wstając by dolać sobie trochę kolacji.
    _________________

     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 8 Luty 2018, 20:57   

    Brokułowa, zakazana Jaskinia. Brzmiało jak kolejny, dziecięcy miraż. Robiłam się znużona. Chciałam być już w domu, wziąć kąpiel i iść spać. Wyglądało jednak na to, że nie prędko będzie mi to dane. Starzec jadł w swoim tempie, nie przejmując sie moim zniecierpliwieniem. Może dobrze się z tym kryłam? Kto wie.
    - Nie jestem w tej Krainie tak długo jak Pan, ale powoli przestaje mnie cokolwiek zaskakiwać. Czego powinnam się spodziewać w tej jaskini? Jestem zamieszkana przez cokolwiek? Trudno się po niej poruszać?- wolałam zapytać, nim wyruszę. Wolałam wiedzieć, gdzie się wybieram i na co powinnam być gotowa.
    Pokręciłam szybko głową, słysząc troskę w głosie starca. Każde jego podobieństwo do Grega ignorowałam. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że mógłby być to prawdziwy Greg...
    - Faktycznie, nie jestem głodna. Proszę się jednak nie przejmować. Dużo zjadłam nim tu wylądowałam.- Nie kłamałam tak do końca. W żołądku miałam uczucie jakby był aż zbyt pełny. Gdy zobaczyłam obraz... w oczach pojawiły mi się łzy. Nie byłam...nie mogłam byc na coś takiego przygotowana. Kobieta z obrazu... wyglądała jak ja. Zamknęłam oczy, czując że zaraz targnie mną szloch. Nie mogłam tam dłużej zostać. Inaczej groziło mi...kompletne szaleństwo. Chciałam stamtąd uciec. Ale mężczyzna mnie zatrzymał. Zostać na noc? Z nim? Nie byłam pewna czy to dobry pomysł. Z drugiej strony... wyjście gdy mówi że jest tak niebezpiecznie... Westchnęłam drżącym głosem.
    - Zostanę. Jeśli byłaby taka możliwość chciałabym iść spać od razu. Jestem wykończona... Za dużo się dziś działo.- Spojrzałam na niego ze smutkiem, słysząc o śmierci. Widziałam że nie jest już młody. Przez to że wyglądał, zachowywał się i mówił po części jak Greg... moje serce było w rozterce. Bolało mnie patrzenie na niego. Jeśli więc mam zostać na noc... muszę iść spać. Inaczej...
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,32 sekundy. Zapytań do SQL: 9