Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica Wiek: 15 lat Rasa: Upiorna Arystokratka Lubi: brata Nie lubi: zakazów Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą. Zawód: Dziedziczka rodu Venefici Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel. Bestia: Kapeluterek
Dołączył: 18 Mar 2018 Posty: 35
Wysłany: 12 Kwiecień 2018, 00:32
- A jak sądzisz, kochana? - zapytała z lekkim uśmiechem. Nie była głupia. Powiedziała jej już i tak za dużo. Informacje są wartościowe i tak po prostu wartościowych się nie oddaje. To co powiedziała to były głównie znane informacje lub coś co mogłoby co najwyżej zaskoczyć reputacji lekarza. O zamachu zaś wiedziało naprawdę niewiele i nie pozostały ślady. Równie dobrze można by to zwalić na jakieś nieporozumienie czy coś w tym guście.
Delikatnie skinęła głową widząc reakcję Julii. Z uznaniem. Była w zasadzie pewna, że to o niej była mowa, bo jej wygląd był jednak dość unikatowy. Jednak zareagowała spokojnie, wręcz ze znudzeniem. Aż ją kusiło by zaproponować grę w karty lub coś podobnego.
- Ta dyskusja się nie skończy przed uzyskaniem empirycznych doświadczeń, a te najprawdopodobniej nigdy nie będą miały miejsca. Muszę przyznać, że brak ciągłego potakiwania jest bardzo odświeżający. - Było ciekawie, ale ta dyskusja do nieczego nie prowadziła więc była pora by ją zakończyć.
Niemal nie parsknęła słysząc lekki przytyk, który mogłaby potraktować jako zaowalowaną obrazę. To był poziom już szlacheckich salonów. Może nie najwyższy, ale jednak. Pięknie wykorzystała jej własne słowa przeciwko niej.
Pokręciła lekko głową słysząc dość pewne stwierdzenie dziewczyny. Nie wiedziałą kim jest dokładnie. Jeszcze. I to było wystarczającym powodem by się na razie wstrzymać. Jednak reszta...
- Kochana, masz całkowitą rację jednocześnie będąc w błędzie. Zniknięcia kogokolwiek z rodziną i znajomymi się nie da zatuszować. Jednak nie o to chodzi. Wystarczy by nie było wiadomo gdzie i jak zniknął. Coś takiego da się załatwić. Są osoby, które są bardzo dobre w „znikaniu” innych. Nie żebym znała takie osoby. - w sumie nie znała. Korzystała, ale zawsze przez pośredników.
Jakże cudny opis stereotypowego arystokraty!
- Nie minęłabyś się jakoś zbytnio z prawdą takim stwierdzeniem - powiedziała chichocząc - I nawet mi się nie waż wspomnieć, że coś takiego powiedziałam. - dodała twardo. Z lekko zamyśloną miną wyraziła jednak swoje niezrozumienie jej ostatnim przykładem - Nie widzę jednak związku między kolorem włosów a inteligencją. To jakaś ludzka rzecz?
Wiedziała trochę rzeczy o ludziach, ale wiele nie miało dla niej najmniejszego sensu. I jeszcze ci nieliczni co byli w Krainie Luster mają czelność nazywać ją zwariowaną!
- Można tak to ująć - powiedziała patrząc z miłością na brata.
U jubilera mogli sobie pozwolić na wiele. Mieli pieniądze. Mieli władzę (póki co niewielką, ale to się zmieniało całkiem szybko).
Pozwoliła bliźniakowi wybrać kolczyki dla niej. Sama zaś obwiesiła mu rogi biżuterią. To była zabawa, ale zabawa z drugim dnem. Jak większość rzeczy, które robiła lub mówiła młoda szlachcianka.
Tak. To by mogło zyskać na popularności. Wystarczyłoby zrobić dobre wzory podstawowe i wypromować. Porozmawia o tym z matką. Ciekawe co o tym pomyśli.
Ściągnęła jeden naszyjnik z rogu Edana i przyjrzała mu się bliżej. Wpadła na pewien pomysł. Kolejny.
Zerknęła na Julię i zobaczyła, że raczej będzie musiała trochę poczekać. W sunie to nawet dobrze.
Wzięła wisiorek i podeszła do jubilera zlecając drobną modyfikację. Tamten dopytał się o kilka szczegółów i zabrał się do pracy na zapleczu.
W sumie to też chwilę potrwa. Zdecydowała się podejść co też Lisiczka wymyśliła, ale wcześniej zahaczyła o brata z pytaniem:
- Wybrałeś już coś?
Godność: Edan Victor Andrew Veneficus Wiek: 15 lat Rasa: Upiorna Arystokracja Lubi: siostrę Wzrost / waga: 168cm, 54 kg Aktualny ubiór: Ciemnogranatowe bryczesy, śnieżnobiała koszula z błękitną kokardą spiętą broszą z czarnym kamieniem szlachetnym, czarna marynarka i skórzane oficerki, ciemnogranatowa furażerka z wetkniętym jasnoniebieskim piórem Rajskiego Ptaka. Zawód: Dziedzic rodu Venefici Pod ręką: Broń, parę igieł, stare, metalowe monety i guziki. Broń: Pałasz.
Dołączył: 18 Mar 2018 Posty: 11
Wysłany: 15 Kwiecień 2018, 19:22
Słuchając całej rozmowy zawiódł się. Nie będą mogli pobawić się w takim razie dzisiaj zwierzątkiem, po takiej rozmowie Julii na pewno będzie siedzieć w głowie ich dwójka jeśli się obudzi gdzieś w Krainie Luster po narkozie. W takim razie będzie musiał zmienić swój plan na coś innego. Możliwie poczeka, aż Lisica o nich zapomni, to nie powinno trwa długo. Istoty żyjące krótko nie mają czasu na zapamiętywanie czegoś więcej i na stałe. Bardzo szybko zapominali oni urazy, nieprzyjemności, krzywdy, miłości i znajomości. Wszystko niczym zwykłe tchnienie wiatru niesione w świat nic więcej.
Oni tak nie potrafili, byli istotami długowiecznymi, potrafią wyczekiwać na odpowiedni moment do zrealizowania swojego celu. Z cierpliwością godną mistrza szachów planują i szykują się do działania. O tak, on również poczeka trochę i zabawi się lisim futerkiem w nieco innych okolicznościach.
Kiedy Opętaniec zaczął mówić na temat myślenia stereotypowego Edan odwrócił głowę w jej kierunku z chwilowym zaciekawieniem. Roześmiał się słysząc jak oby dwie rozmawiają o Arystokratach. Śmiech był dźwięczny i szczery, jednak nie chodziło mężczyźnie o samo porównanie, jednak o własną wyobraźnię.
W głowie Edana bowiem rodziła się wyjątkowo ciekawy pomysł. Wyobraził sobie jakby wszystkie robaki jakie żyją na świecie na dzień dobry by się z nim przywitać jako istotą lepszą od siebie całowali by go w buty. Cudowna myśl, jakby tak Lisica na klęczkach czyściła mu buty swymi rozgadanymi ustami.
Wchodząc do jubilera zamyślił się, kazał sobie pokazać kolczyki z rubinami. Oczywiście, że uparł się na rubiny, wiedział, że jego najdroższa Erika woli inne kamienie, pod kolor jej wyjątkowych oczu, jednak wolał ją w rubinach. Przypominały one krew, taką jak ma często na rękawiczkach podczas ich zabaw.
Wtedy też jest najpiękniejsza.
Obrócił się i spojrzał na Lisicę. Ciekawy pomysł samemu stworzyć biżuterię, może w wolnym czasie zajrzy jak się to robi i wykona jakiś wyjątkowy wisior dla swej siostry.
Tymczasem w oko wpadły mu piękne owalne, rubinowe kolczyki. Nie za długie i nie za małe, połowa ich długości wystawała za ucho. W centrum kolczyka, był ciemny, krwawy rubin o małej fioletowej skazie w postaci cienia na jednym z nich, która dodawała mu uroku. Kamień otaczała korona z diamentów wykończona w szpice, tak, że kolczyki całościowa miały kształt broszki. Wykonane były z białego złota.
Pozwalał jak zawsze bawić się siostrze swoimi rogami, czasami był jej manekinem, lalką do przymierzania nowych krojów na ubrania lub by zawiesić biżuterię. Nie przeszkadzało mu to, jego siostra był bliżej i mógł rozkoszować się słodkim zapachem jej ciała.
Zaciekawiło go po co siostra będzie modyfikować wisior, którym obwiązywała mu rogi. Spojrzał na nią z ciekawością wychylając się i przysłuchując co mówi do mężczyzny nie musiał pytać Erika od razu będzie wiedziała o co chodzi. Nie musiał nawet robić znaczącej miny, przecież rozumieli się bez słów.
Słysząc pytanie odwrócił się do siostry trzymając kolczyki w dłoni.
-Te będą idealne, pasują do twoich włosów i twarzy. Będą ci też pasować do tej bordowej sukienki z koronką przy szyi i rękawach. Wyglądasz jak byś się poplamiła podczas naszych zabaw.
Ostatnie zdanie wypowiedział prawie szeptem rozmarzony z nadzieją, że siostrze spodoba się jego wybór, kochał ją i chciał by na zawsze została z nim.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 15 Kwiecień 2018, 21:43
- Myślę, że za darmo nie mam co liczyć - wzruszyła ramionami, ale nie wyglądała na jakąś przejętą tym faktem - ale myślę też, że zawsze można się dogadać co do ceny - uśmiechnęła się do niej tajemniczo. Ciekawe czy jej hipnoza by dała radę zmusić tę blondi do gadania. Tylko trzeba by było to zrobić tak, by się nie zorientowała, bo wtedy wpadła by w takie kłopoty, z których nawet Cierń nie mógłby jej wyciągnąć. Musiała bardzo uważać na to co robi przy tej dwójce, w szczególności, że nie chciała przy okazji by dowiedzieli się o niej za wiele.
Uśmiechnęła się tylko delikatnie. Nigdy nie dojdą do porozumienia. Nie w tym temacie, dlatego nie naciskała na to zbytnio. W sumie to ten temat już ją trochę drażnił. To trochę tak, jakby teoretyk rozmawiał z nią o tym czy dobrze lata czy nie, czy dobrze ustawia skrzydła…a chyba ona lepiej wie, kiedy jej się dobrze leci, jak powinna układać skrzydła. Co innego jakby powiedział jej to jakiś inny Opętaniec, który ma w tym doświadczenie, a nie ktoś kto nawet nie ma skrzydeł, więc nie wie jak to jest latać – nie przywykłam do ciągłego przytakiwania innym. Jeszcze w Świecie Ludzi rodzice bardzo chcieli mi to wpoić ale im nie wyszło– zaśmiała się. No ale co miała powiedzieć? Umiała się zachować i jakby rozmawiała z jakimś poważniejszym Upiornym to pewnie by przytakiwała, ale bardzo tego nie lubiła. Może to dlatego, że sama była arystokratką? Miała to we krwi, że nie lubiła być gorsza od innych.
Uśmiechnęła się delikatnie, widząc reakcję na swoje słowa. Posunęła się trochę za daleko, ale na szczęście nie miało to żadnych konsekwencji. Chyba zaczynała się wkręcać w rozmowę z rogatą dziewczyną. Uśmiechnęła się i poruszyła swoimi skrzydłami delikatnie – jeśli ktoś się postara to znajdzie taką osobę. A raczej dojdzie do tego co z nią się stało. W szczególności w tej Krainie, gdzie jest niezliczona ilość mocy i nie wiadomo czy ktoś nie potrafi odtworzyć czegoś co stało się w danym miejscu, nie mając żadnego śladu. Nie żebym kogoś takiego znała – powtórzyła słowa Upiornej. Skoro Arystokratka wcześniej się tak wymądrzała na temat Ludzi, to ona mogła się powymądrzać na ten.
- A czy panienka coś mówiła?– zapytała z niewinną minką. Ale faktycznie trafiła z tym opisem. Przecież większość taka była, ale całe szczęście ten rogacz, u którego miała zamieszkać nie należał do takich. A przynajmniej nie zachowywał się tak jakby chciał pokazać całemu światu, jakim to jest dupkiem. Jeśli by się okazało, że jednak coś takiego mu łazi po głowie, to raczej nie będą mieszkać w zgodzie. No i ciekawe też co wyrośnie z Abi. Jaką kobietą będzie, przecież wszystko może się zmienić.
Zerknęła na Edana, gdy ten się zaśmiał. To co powiedziała było aż tak śmieszne? Skoro tak to ok…ale raczej by się spierała.
Przytaknęła głową – w Świecie Ludzi mówi się, że blondynki są głupie, brunetki mądre, a wszystko co rude jest wredne – wyszczerzyła swoje lisie ząbki. Sama nie uważała się za wredną, choć jak już kogoś lepiej poznała i wiedziała na ile może sobie przy tym kimś pozwolić to wtedy inna historia. Pewnie z Caiusem będzie się wrednić, w szczególności, że będzie chciał ją faszerować jedzeniem jak jakąś tuczoną gęś. Masakra…
Spojrzała na rodzeństwo z lekką zazdrością. Sama chciałaby mieć kogoś bliskiego, albo kogoś do kochania, ale ostatnio traciła wszystkich, a z Aeronem nie była aż tak blisko. Ciekawe jak to w ogóle będzie z nim mieszkać.
Skupiła się na przygotowaniach do zrobienia prezentu dla Dowódcy Gwardii. Zamieniła nauszniki w gogle, żeby nic nie wpadło jej w oczy. Uważnie słuchała siedzącego obok mężczyzny, razem dobrali materiały, miała jednak pewien problem z tym jakie to ma mieć rozmiar. Uznali więc, że dodają coś w rodzaju regulacji, żeby Cierniuch mógł to sobie dopasować. Najpierw zaczęli robić łańcuszki jak do kolczugi, a potem musieli znaleźć coś na zapięcie. Nie spieszyła się jakoś specjalnie. Chciała by było to zrobione jak najlepiej. Mężczyzna też nie miał problemu z tym, żeby robili to powoli, ale przynajmniej nie musiał jej powtarzać jej czegoś milion razy bo szybko to zapamiętywała. Jak się cieszyła, że ma tak dobrą pamięć. Zastanawiała się czy Upiorni nie znudzą się tym, że muszą na nią czekać. Nawet nie zwracała na nich teraz uwagi. Miała swoje zadanie i nawet jacyś Arystokraci jej od tego nie odwiodą.
Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica Wiek: 15 lat Rasa: Upiorna Arystokratka Lubi: brata Nie lubi: zakazów Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą. Zawód: Dziedziczka rodu Venefici Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel. Bestia: Kapeluterek
Dołączył: 18 Mar 2018 Posty: 35
Wysłany: 16 Kwiecień 2018, 03:32
- Och, kochana. W dobrą stronę myślisz, ale jeżeli by to było coś dla nas użytecznego to by cię nie było stać. Nie mamy problemów z finansami więc pieniądze to niezbyt atrakcyjna dla nas oferta. Gdyby jednak takie nie było to inna sprawa, ale teraz nie sposób stwierdzić. Chyba, że nie mówiłaś o pieniądzach. Wtedy to inna rozmowa, ale też zależy od wartości informacji. - to było gadanie. Krótka mówiąc wymiana informacji to biznes. Robi się to z zyskiem lub wcale.
Próbowali ją nauczyć? Ciekawe. Pełna sprzeczności jest ta dziewczyna.
- I dobrze. Mam tego pod dostatkiem gdzie się nie ruszę. - aż do porzygu, ale tego by już na głos nie powiedziała chyba nikomu, a na pewno nie nowo poznanej osobie.
Dobrze myśli, ale widać, że magia to dla niej nadal coś niezwykłego, a nie codzienność. Oczywiste jest, że takie rzeczy są brane pod uwagę. Im większe ryzyko tym więcej pośredników i całej reszty. Dowiadywanie się kto może zaszkodzić jest ważne i nie szczędzi się na to pieniędzy. Takie osoby mogą zaszkodzić jak nie pracują dla ciebie, a kogoś innego.
- Masz niby rację, ale takie moce nie są częste, a zapewne są im moce przeciwstawne. Świat wykazuje zaskakujący dualizm nawet wtedy kiedy jest tylko pozorny.
Uśmiechnęła się ciepło. Dziewczyna rozumiała zasady gry co było miłe.
Rude wredne? Ona na jakąś wredną nie wyglądała. Ewentualnie wiedziała kiedy warto się hamować.
- To jest jakaś bezpodstawna opinia jakich wiele w świecie czy też zgodna ze stanem faktycznym i tendencjami osobników o danych cechach? Są gatunki gdzie można to całkiem wyraźnie zobaczyć jak Bataliony.
Uśmiechnęła się tajemniczo do brata i cicho powiedziała:
- Za moment zobaczysz.
Po krótkiej zaś chwili podszedł do niej z kolczykami. Były cudne choć oczywiście uparł się na rubiny...
Oboje uparci jak woły - widać, że byli rodzeństwem.
- Cudne. Choć z rubinami. - powiedziała wcale nie niezadowolona z tego faktu. Podobał się jej ich kolor. To, że wolałaby inny nie znaczyło jeszcze, że ten był zły.
Podeszła do Julii. Robiła coś z metalu wspólnymi siłami z tutejszym rzemieślnikiem.
- Pielęgniarka, ale w wolnym czasie robi z jubilera i tatuażystkę? - spytała żartobliwe. - Edan, spójrz jaka wszechstronna osóbka. - wskazując otwartą dłonią na zajętą lisiczkę.
Godność: Edan Victor Andrew Veneficus Wiek: 15 lat Rasa: Upiorna Arystokracja Lubi: siostrę Wzrost / waga: 168cm, 54 kg Aktualny ubiór: Ciemnogranatowe bryczesy, śnieżnobiała koszula z błękitną kokardą spiętą broszą z czarnym kamieniem szlachetnym, czarna marynarka i skórzane oficerki, ciemnogranatowa furażerka z wetkniętym jasnoniebieskim piórem Rajskiego Ptaka. Zawód: Dziedzic rodu Venefici Pod ręką: Broń, parę igieł, stare, metalowe monety i guziki. Broń: Pałasz.
Dołączył: 18 Mar 2018 Posty: 11
Wysłany: 16 Kwiecień 2018, 20:20
Słysząc opinię o kolorze włosów pomyślał o tych wszystkich dziwnych osobnikach, różnych ras, których kolor włosów jest wyjątkowo, właśnie, jak by to można ująć. Samo stwierdzenie, że wyjątkowy nie pasowało do końca, jednak możliwość stwierdzenia, że są w fantastycznych kolorach będzie dość odpowiednie. Widocznie ludzie w swym świecie są dość ograniczeni jeśli chodzi o takie rzeczy, znaczy tak właściwie to nie oni, tylko ich biologia oraz genotyp.
Kiedy pokazał siostrze kolczyki od razu wiedział, że trafił w sedno, może nie przepadała na klasyczną urodą rubinów, jednak kolor krwi podniecał ich oboje. Kiedy siostra zbliżyła się do lisicy podszedł razem z nią pochylając się nad siedzącą lisicą odezwał się delikatnie do jej ucha zaraz za jej plecami na słowa siostry.
-Och racja, bardzo interesujące. Widocznie im krócej ktoś żyje tym w więcej rzeczy wkłada swe paluszki.
Głos Edana był słodki i miły, jednak jego uśmiechnięta postać zdawała się wyjątkowo straszna, tak jakby za plecami trzymał siekierę, którą zaraz miał wbić w czaszkę rozmówcy. Szybko jednak odsunął się i zbliżył do swej siostry obejmując ją delikatnie w talii i uśmiechając się słodko.
-Może przymierzysz teraz kolczyki? Chce zobaczyć jak na tobie wyglądają, może jeszcze będzie do nich kolia, bądź spinka pasująca do rogów? Co ty na to?
Jego słowa płynęły niczym miód o złotej barwie, słodsze i bardziej czułe od pochwał kochanka. Edan stał zakładając jej włosy za ucho i przypatrywał się jak kolczyki zabarwione krwią idealnie komponują się z jej pięknymi włosami i bladą, prawie białą skórą. Może kiedyś, jak będzie naprawdę ważną osobowością przymkną oczy i gęby na ich ślub?
Któż to wie, przecież miał wiele czasu na rozkoszowanie się urokiem i urodą swej kochanej Eriki.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 16 Kwiecień 2018, 23:02
- Ależ panienko, czy ja wspomniałam coś o pieniądzach? Nie uważam się za biedną, ale nie mam na tyle pieniędzy by móc je oferować Upiornej Arystokracji - powiedziała z tajemniczym uśmieszkiem - jednak może znajdzie się coś co będę mogła zaoferować. Nie zna mnie panienka tak dobrze, żeby teraz oceniać, czy jestem przydatna czy nie - powiedziała poruszając leniwie swoim ogonem. Ciekawe czy udałoby im się dogadać. Poza tym, może udało by ją zmusić podstępem do powiedzenia informacji. Ale tego nie musiała wiedzieć. W sumie to nic nie wiedziała o niej. Poza tym, że była Opętańcem po przeszczepach oraz, że pracowała w Klinice. Nie znała pewnie nawet jej wieku, więc nie musiała się na razie obawiać. Choć była ciekawa co ta dziewczyna mogłaby znaleźć na jej temat. Ciekawe jak daleko pójdą jej macki, szukać informacji o pewnym Lisim Opętańcu.
Wzruszyła ramionami na słowa o mocach. Chyba będzie musiała pogadać z Cierniem na temat tej dwójki i nie tylko. Nie podobała jej się ta wymiana zdań. Co prawda sama się wymądrzała na ten temat i pokazywała swoją opinię, jednak wiedziała jak to było niebezpieczne. Skoro poruszali takie tematy to były one tym bardziej prawdopodobne. Lepiej się jednak zabezpieczyć i skorzystać z tego jakie się ma znajomości. Nie lubiła tego wykorzystywać ale i tak będzie musiała pogadać z Aeronem o Jocelyn. Więc na pewno może poruszyć też ten temat. Pewnie zaś będzie ją czekał jakiś wykład na temat obchodzenia się z Upiornymi, jednak jakoś to zniesie. Lepiej, żeby jej ewentualne zniknięcie dało reszcie do zrozumienia, że nie odeszła tylko faktycznie się coś stało. Coś się wymyśli.
Zamyśliła się na moment - w sumie często się zdarza, że się to pokrywa, w szczególności jeśli chodzi o rude włosy, jednak nie jest to wyznacznik, że jak widzisz blondynkę to zamiast mózgu ma wypaloną żarówkę, na sznurku, który przytrzymuje uszy - wzruszyła ramionami - skądś to się musiało wziąć, jednak nie mam pojęcia kiedy się to zaczęło. Nie interesowała się tym nigdy jakoś specjalnie- powiedziała zgodnie z prawdą. Nie był to wyznacznik inteligencji, ale po prostu jakieś stereotypy.
Szkoda, że ta chwila spokoju była tak krótka. Nie mogła się nią nacieszyć bo to blond rodzeństwo znów się napatoczyło. I tyle z marzeń, że sobie pójdą i ją zostawią w spokoju - nie do końca ma panienka rację - odpowiedziała - tworzeniem biżuterii zajmuję się po raz pierwszy. Jak mówiłam, szukałam prezentów dla znajomych, a widząc ten warsztacik, wpadłam na pomysł na jeden z nich- wzruszyła ramionami, cały czas skupiając się na oczkach bransolety -a tatuażem zajmuję się akurat ostatnio w godzinach pracy, a nie tylko dla zabicia wolnego czasu- powiedziała, zerkając na dziewczynę.
Gdy usłyszała głos Edana przy swoim uchu, położyła po sobie uszy -nie lubię monotonii - odpowiedziała na jego słowa po czym skierowała na niego swój wzrok - i jeśli mogę prosić to niech się panicz odsunie. Nie bez powodu mamy na nosach gogle. Jeśli jakiś odprysk pójdzie w panicza oko, to nawet jeśli posiada panicz moc władania nad metalem, to na wiele się to nie zda i najlepiej będzie udać się do Kliniki, ale tego by chyba panicz nie chciał. Mogłoby to doprowadzić do utraty wzroku w tym oku - mówiła całkowicie poważnie. Nie chciała mu grozić, po prostu nie chciała musieć go ratować tylko przez jego głupotę. No kto podchodzi tak blisko gdy widać, że osoby pracujące starają się jakoś zabezpieczyć siebie i nie bez powodu warsztat był w kącie, gdzie nikt nie chodzi bez powodu - panienka też niech się lepiej odsunie. Ja tu jeszcze trochę posiedzę, a myślę, że na pewno uda się skompletować coś ciekawego do tych kolczyków - wskazała ruchem głowy na błyskotki. Mężczyzna obok niej też poprosił by się odsunęli bo mieli właśnie zabrać się za poważniejszą robotę. Podał Tulci rękawice, żeby się nie zraniła i przystąpili do łączenia. Serio nie było to zbyt bezpieczne by przebywać teraz w pobliżu tej dwójki. W szczególności, że chcieli się skupić na tym co robią, a nie na tym by pilnować jakiś gapiów.
Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica Wiek: 15 lat Rasa: Upiorna Arystokratka Lubi: brata Nie lubi: zakazów Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą. Zawód: Dziedziczka rodu Venefici Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel. Bestia: Kapeluterek
Dołączył: 18 Mar 2018 Posty: 35
Wysłany: 17 Kwiecień 2018, 19:40
- Dlatego powiedziałam, że jeśli nie mówisz o pieniądzach to inna sprawa. Jednak w ciemno nic nie obiecam. - powiedziała lekko się uśmiechając. Była bystra ta ruda. Takie osoby zawsze mogą być użyteczne, a co ona może wiedzieć? Możliwe, że całkiem sporo. Trzeba będzie kazać ją wstępnie prześwietlić po powrocie do domu.
- Czyli się sprawdza czasami, bo statystycznie czasem musi, ale w sumie to bzdurny stereotyp. Rozumiem. - wszędzie jest tyle bzdur. Gdyby to miało jakieś konkretniejsze odzwierciedlenie w rzeczywistości mogłoby być całkiem użyteczne. A tak to była tylko średnio interesująca ciekawostka.
Przyglądając się z bratem pracującej Julii powiedziała:
- To całkiem sprawnie ci idzie jak na pierwszy raz, nie sądzisz Edan? I nie bądź złośliwy, nie jej wina, że będzie krócej żyć, a chciałaby coś w tym czasie zrobić. - spojrzała na brata spokojnie, ale mocno - Podczas pracy? Ciekawe, ciekawe. - ta klinika jest chyba nawet ciekawsza niż jej się wydawało. Będzie musiała się tam wybrać. Może nawet niedługo. Może nawet będzie ktoś zmasakrowany? Trochę się rozmarzyła, ale szybko wróciła do rzeczywistości myśląc, że raczej nie ma co liczyć na ciekawe widoki. Jednak cała reszta mogłaby być ciekawa. Osoby tam pracujące były raczej nietuzinkowe.
- Ma rację. - i chwyciła brata za ramię odsuwając go. Nie chciała też by miał czas zareagować. On miał taką moc, ale to był prawie na pewno przypadek. Ostatecznie nie była unikatowa. Dziewczyna mogła nawet znać kogoś z taką samą. - Spokojnie, to pewnie przypadek.
Zobaczyła, że jubiler wyszedł już z przerobionym wisiorem. Pociągnęła brata za sobą. Chciał wiedzieć co kombinowała to teraz zobaczy. Ciekawa była czy się zorientuje co jej chodziło po głowie. Odebrała wisior, który pierwotnie był tylko bardzo ładnym kawałkiem złota. Teraz jednak na skrzydłach w miejscy gdzie wcześniej znajdowały się tylko metalowe wypustki znajdowały się drobne spessartyny o szlifie kaboszonowym. Zaś pomiędzy głową, a skrzydłami znajdował się kawałek onyksu o szlifie fantazyjnym, bo kamień był zakrzywiony, ale dość podobnym do nożycowego. U jego dolnego końca znajdował się drobny cymofan o szlifie typowym dla tego kamienia. Zaś częściowo zakrywając złote pióra były osadzone płatki macicy perłowej.
Dała go do rąk Edanowi, a w międzyczasie zaczęła ściągać mu biżuterię z rogów. Wzięła do kupienia srebrny i platynowy łańcuszek oraz pierścień ze złota, które było ładnie postarzone.
Godność: Edan Victor Andrew Veneficus Wiek: 15 lat Rasa: Upiorna Arystokracja Lubi: siostrę Wzrost / waga: 168cm, 54 kg Aktualny ubiór: Ciemnogranatowe bryczesy, śnieżnobiała koszula z błękitną kokardą spiętą broszą z czarnym kamieniem szlachetnym, czarna marynarka i skórzane oficerki, ciemnogranatowa furażerka z wetkniętym jasnoniebieskim piórem Rajskiego Ptaka. Zawód: Dziedzic rodu Venefici Pod ręką: Broń, parę igieł, stare, metalowe monety i guziki. Broń: Pałasz.
Dołączył: 18 Mar 2018 Posty: 11
Wysłany: 19 Kwiecień 2018, 17:42
Och, prawie się uśmiał, sytuacja powoli się ciekawie zapowiadała. Może dlatego, że dziewczyna się go nie wystraszyła. Służki i wieśniaczki przed nim uciekały, a panny, które miały trochę oleju w głowie unikały jego spojrzenia wiedząc, że nie powinno się z nim zadzierać w żaden sposób, a tym bardziej nie prowokować. To też na słowa Tulki uśmiechnął się szerzej i przyjrzał temu, co tworzyła.
-Cóż ciekawi mnie co takiego stworzysz. Ludzie bywają nieoczekiwanie kreatywni, jeśli o takie rzeczy robione na szybko chodzi. I myślę, że nie jestem złośliwy, po prostu szczery. Widziałaś kiedyś by Kapelusznik miał tyle zainteresowań na raz? Mi się niestety nie udało, a nawet jeśli to nie był on mimo wszystko taką ciekawą osobą.
No tak, wychodziło im wszystko, co nie wymagało czasu, jedynie pojedyncze jednostki wykazały się na tyle dobrą kontrolą własnego ciała i emocji by móc tworzyć jedną rzecz, przez wiele miesięcy i lat, oni powoli też się tacy stają, już dawne kunszty idą w niepamięć, dla mody, wynalazków i pośpiechu. Jakby to mieli mało czasu.
-Nikt jej nie lubi.
Wymruczał swoim aksamitnym głosem, dalej blisko niej. Słysząc ją wyprostował się, jednak nie odsunął, ani nie pozwolił odsunąć się siostrze, teraz była jego kolej by się pobawić z lisiczką. Uśmiechnął się słodko i pochylił ujmując w dłoń kosmyk jej włosów i podnosząc do pocałunku, niczym dłoń damy.
-To wyjątkowo słodkie, że się o mnie martwisz, mogłaś jednak zaproponować mi gogle, wtedy dalej można kontynuować tą rozmowę.
Wyprostował się z namawiającym wyrazem twarzy, dodatkowo jego głos był pełen pewności siebie, tak jakby nie chciał pozwolić sobie na odmowę. Miał jeszcze zamiar dopytać czemu ta specyficzna moc wpadła jej do głowy, przecież było wiele innych dzięki którym można by uniknąć obrażeń. Nie przestraszył się, że zgadła jego moc, cóż to go nie obchodziło, ciekawsze był ile wie o takich mocach i użytkowników zna, skoro to było jej pierwsze skojarzenie na ten temat.
Tak samo nie pozwolił się porwać siostrze, dalej stojąc uparty. Spojrzał na nią na wpół przepraszająco, a na wpół karcąco. On przecież nie przerywał jej rozmowy. Jednak skoro teraz nie dostanie zwierzątka, to chociaż tak się z nią pobawi.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 19 Kwiecień 2018, 19:52
Wzruszyła ramionami - szybko się uczę- powiedziała obojętnie. Nigdy nie podziwiała tak swoich umiejętności. Poza tym to nie było takie trudne jak już się załapało jak połączyć kółeczka. Przynajmniej dla niej. Nigdy nie miała większych problemów z pracami manualnymi, więc tym bardziej nie miała zbyt trudnego zadania - jak widać robię bransoletę- wyjaśniła młodemu rogaczowi - dokładniej mówiąc, męską- uściśliła i przyjrzała się długości przygotowanych łańcuszków. Przyłożyła ją do nadgarstka mężczyzny obok. Miał trochę większe łapska niż Cierniuch, jednak dzięki temu choć troszeczkę miał wgląd na to, czy długość będzie choć odrobinę zbliżona do właściwej. Na pewno o wiele bardziej niż jakby to sprawdzała na własnym nadgarstku.
Co było w tym dziwnego, że zajmowała się kilkoma rzeczami i to w krótkim czasie? - nie tylko rasy, które krótko żyją potrafią zrobić coś pięknego w krótkim czasie. Nawet jeśli jest to dalekie od ich profesji - powiedziała, pamiętając metalową różyczkę, którą dostała od Aerona, oraz to jaki dał jej pokaz swojej mocy, gdy była u niego po raz pierwszy, te kilka lat temu -jakby się postarać to myślę, że nawet Upiorny Arystokrata dałby radę robić kilka rzeczy na raz- zerknęła na Edana -problem jednak długowiecznych ras jest taki, że macie za dużo czasu, a co gorsza, zdajecie sobie z tego doskonale sprawę - wróciła do swojej pracy. Całe szczęście, rzemieślnik, który ją wszystkiego uczył był niezwykle cierpliwy, a może po prostu nie chciał podpadać rogaczom? Kto go tam wie. Jedno jednak było pewne. Ta blond parka była naprawdę wkurzająca. Miała ich już po dziurki w nosie.
Cała się spięła, gdy Edan wziął i ucałował jej włosy. Posuwał się o wiele za daleko. Gdyby mogła to przyłożyłaby mu w ten jego fałszywy pysk i to nie chowając swoich swoich pazurków. Jej kły się lekko wydłużyły, ale na szczęście udało jej się je ukryć. Powstrzymała też warknięcie. Tak bardzo miała ochotę wziąć i powiedziec co się stało z Blackburnem, gdy ją wkurzył. Ech...temu tutaj blondasowi bardzo chciałaby jeszcze bardziej urozmaicić wygląd.
-Taki zawód- uśmiechnęła się do niego jak najbardziej uroczo potrafiła -więc niech sobie panicz nic nie wmawia - spojrzała na niego swoimi zwężonymi, lisimi źrenicami -nie jestem panicza własnością, zwierzątkiem czy służącą, dlatego nie czuję potrzeby by oddawać swoją własność - powiedziała słodko i delikatnie wsunęła między nich swoje skrzydło i odsunęła go od siebie - odsuwając się na bezpieczną odległość, nie uniemożliwi nam panicz rozmowy, więc nie widzę problemu- poprawiła swoje gogle, ale nie odsunęła skrzydła -teraz i tak raczej nic panicz nie usłyszy - dodała jeszcze i dała znać rzemieślnikowi, że jest gotowa. Po chwili uruchomił małą spawarkę i razem zaczęli łączyć łańcuszki z zapięciem, tworząc bransoletę, którą niedługo miał nosić ze sobą jeden z Dowódców Gwardii Arcyksiążęcej.
Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica Wiek: 15 lat Rasa: Upiorna Arystokratka Lubi: brata Nie lubi: zakazów Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą. Zawód: Dziedziczka rodu Venefici Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel. Bestia: Kapeluterek
Dołączył: 18 Mar 2018 Posty: 35
Wysłany: 23 Kwiecień 2018, 22:16
- Edan, bycie ciekawą osobą to kwestia względna. - zwróciła się do brata. Byli bliźniętami, a i tak mieli dość odmienne zainteresowania. Takie odgórne ocenianie może i było wygodne, ale jak zepsuty zegar - czasem musiało się zgadzać, ale to jeszcze nie znaczy, że to dzięki dokładności.
- Masz już wybranka serca? Bo raczej nie dla kogoś z rodziny patrząc na twe okoliczności. - pytanie było niedelikatne, nieuprzejme i...
trafne. Jedyną alternatywą było, że robiła to dla jakiegoś patrona bądź też opiekuna, który pomógł jej tutaj. Jednak takie pytanie nie byłoby takie zabawne.
- Tu się zgodzę. Jednak długowieczność potrafi się przyczyniać do tego, że niektórzy się nie przykładają do niczego, bo wiedzą, że będą mieli czas. - robienie czegoś długo nie oznacza jeszcze robienia czegoś dobrze. Zasmucająco często osoby, które wyrobiły sobie mistrzów w jakimś fachu spadali na jakości. Czasem tak bardzo, że ich czeladnicy stawali się lepsi i to nie dlatego, że stali się arcymistrzami, ale po prostu się przykładali.
Erika zesztywniała kiedy zobaczyła co JEJ brat robi z włosami Julii. Fakt, nie miała nic przeciwko rozmowie z osobami niższego stanu. Fakt, lubiła się czasem nimi zabawić. Ale TO było coś zupełnie co innego. Po pierwsze ona tu była. Po drugie tamta dziewczyna nie była nawet Upiorną. Po trzecie nie była nawet z Krainy Luster.
Chwyciła go za ramię i delikatnie powiedziała:
- Chodź, nogi mnie bolą. - Wcale jej nie bolały, ale to był dobry pretekst. Gdyby nie chciał z nią podejść to by go mało subtelnie acz całkowicie niewidocznie dla otoczenia kopnęła prądem. Może jeszcze nie boleśnie, ale już zdecydowanie nieprzyjemnie.
Potem mu nagada.
Siedziała machając delikatnie stópką w oczekiwaniu aż Julia skończy. Sama załatwiła co tu chciała, brat chyba też. W sumie mogliby już iść, ale nie chciała jeszcze wypuszczać z rąk tak ciekawej osóbki.
Gdyby to się przeciągało wzięłaby książkę od Lindela i zaczęła czytać. Jak by w końcu skończyła to by energicznie wstała i podeszła do niej ze słowami:
- Póki pamiętam; drobny upominek dla ciebie. - powiedziała wyciągając wisiorek na łańcuszku. Kręcił się lekko i grały na nim refleksy światła.
Godność: Edan Victor Andrew Veneficus Wiek: 15 lat Rasa: Upiorna Arystokracja Lubi: siostrę Wzrost / waga: 168cm, 54 kg Aktualny ubiór: Ciemnogranatowe bryczesy, śnieżnobiała koszula z błękitną kokardą spiętą broszą z czarnym kamieniem szlachetnym, czarna marynarka i skórzane oficerki, ciemnogranatowa furażerka z wetkniętym jasnoniebieskim piórem Rajskiego Ptaka. Zawód: Dziedzic rodu Venefici Pod ręką: Broń, parę igieł, stare, metalowe monety i guziki. Broń: Pałasz.
Dołączył: 18 Mar 2018 Posty: 11
Wysłany: 25 Kwiecień 2018, 16:53
Przez tą krótką chwilę rozmowy już nawet wiedział co z nią zrobi. Gdy wsunęła między nich swoje skrzydło spokojnie się odsunął, musiał. Przecież jego siostra była zazdrosna, nie musiał jej widzieć by to wiedzieć. Urocze.
-Oczywiście, że nią nie jesteś i nie będziesz.
No tak, niestety nie mógł z niej zrobić zwierzątka, przecież była pielęgniarką, a niewiele ich było po tej stronie lustra, szczególnie tak wyjątkowych z wyglądu jak ona. Możliwe nawet, że będą musieli się dobrze napracować by ją porwać na zabawę i jeszcze więcej postarać się by nikt nie skojarzył faktów między tymi wydarzeniami. Może parę razy się z nią spotkają by ludzie pomyśleli, że to po postu specyficzna znajomość nic więcej, a potem kogoś wynajmą i sami zaangażują się w poszukiwania, ale o tym kiedy indziej. Teraz miał zajętą głowę kimś innym.
Swoją ukochaną siostrą, która z słodkością jadowitego węża potraktowała go prądem. Poczuł to jednak nie zareagował na jej moc, nie mógł pokazać, że coś się dzieje, a i był przyzwyczajony do takiego przekonania go. Czasami jego Erika za bardzo dominowała w ich stosunkach i nie chciała by działo się coś nie po jej myśli, nawet jeśli się tylko bawił nową zabawką potrafiła okazać swą zazdrość było to niewymownie urocze.
-Za dużo biegałaś po sklepach, dobrze, chodź odpocząć.
Uśmiechnął się uroczo do siostry, chodź musiał przyznać, że wolał by dłużej pobawić się lisicą. Jak każde dziecko lubił zwierzątka i jak każdy dorastający chłopak - ładne dziewczyny.
Usiadł koło siostry i spokojnie czekał na to co zrobi. Nie będzie się kłócił, albo robił jej specjalnie na złość, przecież ją za bardzo kochał. Jednak zaczynało mu się nudzić.
A już te zakupy zaczęły wydawać się ciekawe.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 25 Kwiecień 2018, 20:34
Zerknęła znudzona na Erikę - nie mam jeszcze wybranka serca- trochę kłamała ale to nie była jej sprawa - to dla przyjaciela, bardziej jak brata niż kochanka - wzruszyła ramionami po czym spojrzała w jej czerwone oczy - a co do rodziny się nie zgodzę. Zdarzają się sytuacje, gdy członkowie rodziny trafiają na tę stronę Lustra, nawet jeśli nie razem to potem jakoś się spotykają - powiedziała bez większego zainteresowania. W końcu czy tak nie było w jej przypadku? Nawet dobrze, że Jocelyn i Julia miały inne nazwiska, będzie trudniej tej parce dotrzeć do czarnoskrzydłej. Mało kto wiedział o tym, że są siostrami, więc nie będzie im tak łatwo. No chyba, że Jocelyn albo Gregory to komuś powiedzieli, ale miała nadzieję, że nie. W sumie to wątpiła, że Jocelyn będzie się tym chwalić, w końcu dość mocno się pokłóciły przy ostatniej wizycie. Bane i Anomander raczej też nie wygadali, a Cierń jeszcze chyba nie wyszedł z Kliniki, więc nie miał jak powiedzieć o tym komukolwiek.
Na dalsze słowa dziewczyny tylko przytaknęła głową. To akurat mogła zauważyć sama. W końcu spędziła trochę czasu z długowiecznymi rasami. Nie ważne czy z Upiornymi czy z Baśniopisarzami. Na pewnie z rasami, które żyją dłużej niż Opętańcy. Zazwyczaj mieli czas na wszystko. Czasem dzieci nawet były opóźnione dość mocno w rozwoju. Dlatego miała nadzieję, że Abi nie jest dużo starsza niż na to wygląda. Umiała czytać i pisać, ale nadal jednak była dzieckiem i widać było, że ma pewne braki. Pewnie przez to jak bardzo ta cała Nana starała się ją odciąć od otaczającego ją świata. Może nie dosłownie, ale tak wmawiać dziecku, że jest złe ponieważ...ma rogi? Owszem Upiorni nie mają jakiejś super reputacji ale no bez przesady.
Westchnęła cicho z ulgą, gdy Erika odciągnęła od niej swojego brata. Naprawdę naruszał jej strefę osobistą i nie czuła się z tym dobrze. Teraz mogła się całkowicie skupić na tym co robiła. Po kilkunastu minutach bransoleta była gotowa. Tulka podziękowała bardzo uprzejmie mężczyźnie i dała mu symboliczne dwie złote monety, których bardzo nie chciał przyjąć, ale dziewczyna uparła się. Następnie zapłaciła za ładne pudełeczko w kasie i podeszła do bliźniąt, zaskoczona, że na nią czekali.
Spojrzała mocno zaskoczona podarunkiem - dla mnie? - zapytała - ja...nie mo...- zaczęła ale ugryzła się w język. Znając Upiornych i tak nie będzie musiała go przyjąć. Westchnęła więc ciężko i przyjęła wisiorek - dziękuję bardzo panience, choć to trochę za dużo, nie mam jak się panience odwdzięczyć. - przyznała i powiesiła sobie łańcuszek na szyi. Spojrzała na medalik, ale nie skupiała się na nim - ja jeszcze muszę wejść do salonu tatuażu - wskazała na wejście naprzeciwko, gdy wychodziła już od Jubilera - nie musicie na mnie czekać...a jeśli chcecie wejść, to raczej bez pana Lindela- spojrzała na niego przepraszająco - pracują tam Senne Zjawy, a nie chciałaby stracić współpracy z nimi, przez to, że przyprowadziłam kogoś, kto pewnie chętnie by je zjadł- podrapała się po karku przepraszająco.
Niezależnie od ich decyzji, weszła do środka i przywitała się z właścicielem, od razu przechodząc do interesów i pytając czy ma wybrane przez nią kolory. Czarnego kupiła nawet więcej niż zwykle, bo szybko schodził, a nigdy nie było wiadomo kiedy się znów przyda. Mężczyzna o tęczowych włosach był wyraźnie zaskoczony kolorami, które wybrała, ale nie czepiał się. Zaśmiał się tylko, że widzi, że podbiera mu klientów, na co skrzydlata pokazała mu tylko język.
Tatuażysta miał akurat klienta, ale widział, że dziewczynie się spieszy, dlatego oddał jej na moment swoje miejsce i uciekł na zaplecze. Tula sprawnie kontynuowała jego pracę i po paru minutach oddała mu maszynkę, zapłaciła za tusze i wyszła, dziękując za wszystko. Była ciekawa czy będzie mogła teraz wracać do Kliniki, czy jednak blond parka ma wobec niej jakieś plany. Bo przecież nie czekaliby tak po nic. To nie w stylu Upiornych, by czekali na kogoś, bez jakiś planów wobec tej osoby.
Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica Wiek: 15 lat Rasa: Upiorna Arystokratka Lubi: brata Nie lubi: zakazów Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą. Zawód: Dziedziczka rodu Venefici Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel. Bestia: Kapeluterek
Dołączył: 18 Mar 2018 Posty: 35
Wysłany: 28 Kwiecień 2018, 19:21
Zwróciła się do brata. Jego pewność w tej kwestii była urocza, ale życie jednak potrafi zaskakiwać.
- Imperia powstają i upadają. Fortuny są gromadzone i tracone. Nic nie jest pewne. Może kiedyś będzie naszą własnością, a może kiedyś to my będziemy musieli prosić ją o pomoc. Przyszłość jest jak woda, a nie jak kamień.
Ostatecznie jeszcze nie tak dawno nikt by nie przypuszczał, że ród Vaele znów będzie coś znaczył, a nie będzie czymś z ładną historią, ale bez przyszłości.
Uśmiechnęła się leciutko słysząc jej tłumaczenia. Nie drążyła dalej, ale nie była do końca przekonana. Z takich relacji potrafią wykształcać się całkiem solidne związki. Przyjmując, że nie kłamała za dużo. Zresztą ona może tak to widzieć, ale ciekawe jak ich relacje i jej przyszłość widzi jej "przyjaciel".
- Ostrze Percy'ego lub coś co prędzej byś znała jako Brzytwa Ockhama. Bardziej prawdopodobne i o wiele częstsze jest trafienie do innego świata samemu. Założenie czegoś takiego jest raczej rozsądne, mam rozumieć, że w twoim wypadku było inaczej?
I tak się pewnie tego dowie. Każdy zostawia ślady. Ktoś kto nie ma znajomości ani świata, ani mieszkańców całkiem wyraźne. Naprawdę niewielu ludzi wiedziało co ich tu będzie czekać. Naprawdę niewielu wiedziało gdzie trafia. Niewielu.
Była zaskoczona - powiedzmy zrozumiałe. Chciała odmówić - niebezpieczne, ale na szczęście dla niej szybko się poprawiła. Mogła wykrzesać z siebie jednak bardziej szczęśliwą reakcję.
- No. Widzę, że ktoś cię już nauczył, że Upiornym się nie odmawia jeśli to nie jest absolutna konieczność. A to nie była absolutna konieczność. I taka mała rada. To, że przyjęłaś to dobrze, ale lepiej choćby udawaj trochę szczęśliwszą, a nie niezadowoloną. Ktoś inny mógłby się obrazić. - wstała i przeciągnęła się po czym kontynuowała - Jeśli zaś chodzi o odwdzięczanie się to na początek mogłabyś nas odwiedzić. Pokryjemy wszelkie koszta. Ciężko o tak ciekawą interlokutorkę.
Potem słuchając jej dalszych słów delikatnie ją popchnęła w kierunku drzwi. Zwróciła się przy okazji do męskiej części ich grupki:
- Jeden dodatkowy acz niespodziewany przystanek. Mam nadzieję, że przeżyjecie.
Przed drzwiami do lokalu zatrzymała się i znów do nich powiedziała:
- Ja wchodzę. Może być ciekawie według mnie. - tu dodała tylko do Lindela - Zostań na zewnątrz, ale jak usłyszysz lub zobaczysz coś podejrzanego możesz wpaść i zrobić rzeź.
Poczekała potem moment aż Julia wejdzie i zamkną się za nią drzwi i szeptem dodała swojemu ochroniarzowi:
- Może kiedy indziej. - paskudnie się uśmiechnęła i odwracając na pięcie przeszła przez drzwi.
Sztuka na ludzkiej skórze. Można by z czegoś takiego całkiem ładne ozdoby zrobić. Nawet w takim miejscu nie opuszczały jej dość okrutne myśli.
Była dość zaskoczona tym, że ma tak dobre relacje z chyba właścicielem, że dał jej pracować nad własnym klientem. To też coś świadczyło o jej umiejętnościach w tej kwestii.
Gdy już załatwiła co miała załatwić i wyszła, to dziedziczka wyszła za nią.
- Mam nadzieję, że nie masz problemów z koleją? To najszybsza metoda dostania się do naszego domu.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 29 Kwiecień 2018, 12:30
Słysząc słowa blondyny, warknęła cicho i położyła po sobie uszy. Miała tego coraz bardziej dość. Nie miała zamiaru być NICZYJĄ własnością. Rok bycia własnością zboczeńca naprawdę je wystarczy. Co prawda pracowała dla Czarnej Róży i Arcyksięstwa i była ich własnością, ale to nie to samo co bycie własnością jakiś bachorów, które pozjadały wszystkie rozumy. Nigdy nie lubiła bogatych dzieciaków. Sama była z bogatej rodziny, ale nigdy nie zachowywała się tak jak większość tych rozpieszczonych bachorów. Z całych sił starała się, żeby nie pokazać jak bardzo ją zdenerwowały słowa dziewczyny. Jej kochany braciszek tylko jej przytakiwał, ale co innego mogła się spodziewać? Ich relacja była bardzo dziwna, aż ... nienaturalna. Rodzeństwo owszem powinno być sobie bliskie, ale czy aż tak? A może to po prostu Tulce wydawało się dziwne, ponieważ sama przez większość życia nie miała rodzeństwa i dopiero niedawno dowiedziała się, że została tak naprawdę adoptowana.
-Mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe- powiedziała znudzonym głosem. Naprawdę chciała już załatwić swoje sprawy i wracać do Kliniki. Przez Bane'a nie miała kiedy odpocząć po operacji Ciernia i chciałabym w końcu to zrobić - znam kilka osób, które miały takie przypadki, sama nie mam rodziny i nigdy nie miałam, więc, więc nie wliczam się do tego grona - powiedziała wzruszając ramionami. Naprawdę musiała uważać, że tak było w jej przypadku? Może i biologicznie Jocelyn była jej siostrą, ale nie zachowywała się tak. Spędziły ze sobą trochę czasu i było całkiem miło. Miała zamiar jej dać obraz w prezencie, przedstawiający rodzinę Joce, ale to co odwaliła potem trochę zniechęciło Julię do tego by mieć rodzinę. I tak pewnie nigdy jej nie będzie miała. No trudno, była sama w Świecie Ludzi mimo iż otaczały ją inne osoby, to i tutaj może być sama. Po prostu skupi się na pracy i tyle.
-Panienka wybaczy, ale nie jestem aktorką, a obecnie jestem na tyle zmęczona, że nic więcej nie dałabym rady sobie wykrzesać nawet jakby spełniło się moje największe marzenie - wyjaśniła. Może i było to marne wyjaśnienie, ale naprawdę chciała już wrócić do dziewczyn, może wyjść z nimi do parku, by sobie pospacerować, a następnie wziąć długi prysznic i zniknąć pod kołdrą na swoim legowisku -chętnie odwiedzę panienkę, jednak raczej nie dzisiaj...naprawdę muszę odpocząć, a jutro nie mam wolnego - spróbowała się jakoś wymigać. Nie wiedziała nawet gdzie oni mieszają. Nic o nich nie wiedziała i miała ot tak iść prosto w paszczę lwa? Jakoś jej się to nie widziało. Szkoda, że nie było w pobliżu Ciernia, może by ją jakoś wyratował z tej sytuacji.
Westchnęła cichutko, gdy dziewczyna zdecydowała, że wejdzie razem z nią. Całe szczęście tylko ona, więc nie musiała się obawiać jakiejś masakry - to salon tatuażu, a nie jakaś masarnia, większość z tych istot w życiu nie trzymała broni, więc nie wiem co by się tam musiało stać - wywróciła oczami. Jak można być aż tak przewrażliwionym na punkcie zamachów? Dlatego, że jest a Arystokracji? To niech siedzi i pierdzi w stołek w dołu, a nie szlaja się gdzieś po mieście.
W salonie nie przejmowała się swoją towarzyszką. Czekała cierpliwie na powrót szefa, a jednocześnie kontynuowała wzór, który mężczyzna rozpoczął. Szło jej to sprawnie, ale tym razem nie używała mocy tak jak to robiła w Klinice. Im mnie blond panienka o niej wie tym lepiej. Jeszcze będzie chciała wykorzystać to, żeby zrobić z Lisicy swoją prywatną medyczkę. Bo czyż to nie cudowne, mieć kogoś kto potrafi wyleczyć rany i poparzenia samym dotykiem?
Gdy już wyszły, Tulka stanęła, drapiąc się po tyle głowy - ja naprawdę dziś nie mogę...asystowałam dziś po ciężkiej operacji i nie miała potem za bardzo kiedy odpocząć. Dodatkowo muszę się zająć swoimi zwierzakami no i przede wszystkim - pokazała na swój strój - jak panienka widzi, jestem konno, a nie chciałabym zostawiać konia w publicznej stajni na aż tak długo- spojrzała na rodzeństwo przepraszająco po czym delikatnie się pochyliła - jestem bardzo wdzięczna za podarek oraz za zaproszenie, ale proszę zrozumieć, że rano muszę iść do pracy, nie mogę sobie ot tak robić wolnego. A skoro panienka wspomina o Kolei to domyślam się, że jest to dość daleko. Jest już późno więc i tak nie byłabym dobrym rozmówcą, no i sama rozmowa byłaby dość krótka - miała nadzieję, że jej odpuści. Wyprostowała się mówiąc ostatnie słowa. Może przyjść w inny dzień. Przygotowana na to, teraz wolała uniknąć czegoś takiego. Na pewno wpadłaby w kłopoty większe niż była to w stanie przewidzieć. Musi porozmawiać z Aeronem o tej parce, może on wie o nich coś co jej pomoże.
Godność: Erika Victoria Anastasia Venefica Wiek: 15 lat Rasa: Upiorna Arystokratka Lubi: brata Nie lubi: zakazów Wzrost / waga: 168 cm i 52 kg Aktualny ubiór: Czarny kostium z pomarańczową kokardą. Zawód: Dziedziczka rodu Venefici Pod ręką: Złoto i srebro. Skalpel. Bestia: Kapeluterek
Dołączył: 18 Mar 2018 Posty: 35
Wysłany: 3 Maj 2018, 21:08
Erika mrugnęła zdziwiona słysząc warknięcie. Tego się nie spodziewała. Uszy jeszcze, ale nie warknięcie. Chyba przez przypadek uderzyła w czuły punkt swymi słowami.
- Dokładnie. I spokojnie, ja niczego nie sugerowałam. Mówiłam tylko o nieprzewidywalności losu.
Szczerze mówiąc średnio ją interesowała jej sytuacja rodzinna, ale jeśli naprawdę nie miała rodziny i tylko jakichś znajomych czy przyjaciół to mogło być korzystne. Choć teraz pytanie - nie miała rodziny czy miała taką, że nawet nie chce o niej wspominać?
- Nigdy nie miałaś? Smutne, ale patrząc na to jesteś wręcz zaskakująco dobrze wykształcona i obyta. Choć jeszcze można by coś poprawić. Każdy może coś w sobie poprawić. My też. - wskazała z uśmiechem na siebie i brata, a po chwili zastanowienia także na Lindela.
Trochę ją zasmucił fakt, że jej słowa, które miały być radami i ocieplić jej wizerunek w oczach Julii były odbierane jako żądania. Nie o to chodziło.
- Ja nie mówię, że masz teraz. Rozumiem, że nasze towarzystwo może cię męczyć, ale jesteś zbyt ciekawą osóbką. To tylko rada na przyszłość.
Cóż...
Sama miała wiele zajęć, ale miała o tyle wygodnie, że mogła je robić kiedy chciała kiedy je robiła porządnie i wszystkie. To jedna z niewątpliwych zalet bycia zamożnym.
- W takim razie musisz wpaść w przyszłości. Jednak nic straconego. Moja rodzina posiada tu dwie kamienice z czego jedna jest do użytku dla krewnych. Zapraszam na ciasto i herbatę, kawę, lampkę wina. Co tam wolisz.
Roześmiała się lekko. Widać, że nigdy nie musiała mieć do czynienia z paranoicznymi opiekunami. Choć szczerze mówiąc w tym wypadku mógł on się obawiać, że to ona coś zrobi jak nie będzie patrzył, a nie, że jej coś zrobią. Może by i tak było gdyby nie jej towarzystwo.
- A ja nie jestem taka bezbronna na jaką wyglądam. - powiedziała robiąc komiczną groźną minę - Ale to jego praca i nie będę mu jej utrudniać jeszcze bardziej. - szlajanie się po mieście tylko z nim i bratem pozostawiła w domyśle. To było chyba na tyle oczywiste, że nawet ktoś z innego kręgu to zrozumie.
Rozumie obowiązki, ale nie odpuści czegoś co nie będzie przeszkadzać w ich wykonywaniu.
- To niedaleko. Nie opuścimy nawet miasta więc dużo czasu to nie zajmie. Nietrafiona wymówka. Zaś resztę spraw można załatwić. Służba tutaj i tak ma mało co do roboty, bo nikogo tu nie ma przez większość czasu. A wisiorek to nic. Uważam, że będzie do ciebie pasował.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!