• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Lewitujące Osiedle » Astrolabium
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 5 Grudzień 2015, 03:11   

    – Tak, kiciu, jestem tym czarnoksiężnikiem – przytaknął bez zająknięcia mężczyzna, stawiając Otome za wybudowanym przez Diabelskich Bibliotekarzy murem z książek. (Jednego bez pardonu wypchnął „za zewnątrz”, będą się mogli o niego potykać potencjalni wybawiciele dziewczynki.) Nieznajomy twarz miał chudą i poznaczoną czerwonymi kropkami, niepokojąco przypominającymi substancję na przedzie jego marynarki. Głos zaś brzmiał głęboko, ale był bardzo zachrypnięty. – I mam dla ciebie bardzo ważne zadanie! Mógłbym cię prosić, żebyś zaniosła pewną skrzyneczkę do jednej ważnej osoby? Od kilku marynarzy, starych znajomych. Chciałbym to zrobić osobiście, ale na statku, na którym szukałem pana Rosarium spotkałem tego drania Alberta!
    W tej chwili nieznajomy sięgnął za pazuchę, by prawdopodobnie pokazać Zjawie rzeczoną przesyłkę.

    Tak naprawdę Scruffie nie miał chwili czasu, bo książki wydawane są tutaj w zaiste piorunującym tempie i o sile katapulty, co szło zaobserwować na przykładzie kapitana lustrzanej drużyny rugby, Charlesa. Z tego powodu unik był jedynie częściowy i wolumin szargnął po dystalnej części skrzydła, mimo wszystko szczęśliwie go nie uszkadzając. Po prostu bolało, mniej lub bardziej, w zależności od odporności Opętańca.
    Chłopak dotarł do porwanej i porywacza w chwili, gdy nieznajomy wyciągał rękę spod klapy marynarki. W chwili przybycia punka zamarł, a następnie odpowiedział naprawdę zmęczonym głosem, patrząc na jego śnieżnobiałe skrzydła:
    – U ciebie? A jak myślisz, gdzie jesteś?

    Niegrzeczny, nie poczekał jednak na odpowiedź Scruffiego, tylko znów zwrócił się do Otome. W tym momencie prawdopodobnie nadeszli też nasi pozostali protagoniści: Kapelusznik i uwolniony od ciężaru ksiąg Ben.
    Obcy sięgnął pod marynarkę i – o ile nikt go nie zastrzelił, nie uderzył, nie opluł czy nie rzucił książką – wyciągnął drewnianą skrzyneczkę z wiekiem na zawiasach. Nadal kompletnie ignorując mężczyzn. Niewielki sześcian o boku około 10 centymetrów był słabo rzeźbiony, ale na wierzchu wprawiono płaski, błyszczący na pomarańczowo kamień.
    – Pomożesz mi, słodka panienko? – zapytał nieznajomy, odciążając zranioną nogę.



    Kolejka według kolejności przybywania >> Otome, Scruffie, Charlie, Ben
     



    Dzieło Sztuki: Abstrakcja

    Godność: Otome Bloodworth
    Wiek: Wizualnie ok. 16 lat
    Rasa: Senna Zjawa
    Nie lubi: Cieni
    Wzrost / waga: 160 cm i 50kg
    Aktualny ubiór: Spódniczka, zakolanówki, koszula, płaszcz, buty wszystko w ciemnych barwach, oraz czerwony szalik.
    Znaki szczególne: Zmieniające kolor i kształt oczy.
    Zawód: Brak
    Pan / Sługa: Brak
    Pod ręką: Dwa zeszyty do rysowania, długopis,
    Broń: Paznokcie?
    Bestia: Chciałbym ._.
    Dołączył: 02 Wrz 2015
    Posty: 198
    Wysłany: 6 Grudzień 2015, 23:30   

    Otome nie rozumiała za bardzo czemu mężczyzna nazwał ją "kicią" bo przecież kotem nie była, choć bardzo je lubiła. Zaraz jednak zapomniała o jego słowach, gdyż porywacz zaczął mówić dalej i używać kolejnych niezrozumiałych dla Zjawy słów. Jacy znajomi, co to Rosarium i kim był Albert? Dziewczyna nie miała bladego pojęcia o co tamtemu chodzi, ale już się powoli przyzwyczajała - właściwie odkąd spotkała Bena i Charlesa cały czas pojawiało się coś czego nie rozumiała. Pomijając już fakt, że nie rozumiała nawet samej siebie.
    W chwili gdy mężczyzna zaczął sięgać pod ubranie by coś wyciągnąć, Otome lekko się spięła. Ruch w ten jakiś sposób sprawił, że w końcu poczuła się trochę zagrożona. Na szczęście jednak mężczyzna wyciągnął tylko jakąś skrzynkę - pozornie nic niebezpiecznego. No chyba, że rzuciłby jej nią w twarz, tak jak wcześniej zrobił to młodemu chłopakowi. Który zresztą właśnie się przy nich pojawił. I w dodatku wyrosły mu skrzydła.
    - Wypiłeś Red Bulla? - Dziewczyna przypomniała sobie jedną z reklam jaką widziała w Świecie Ludzi. Nie sądziła, że te napoje naprawdę działają!
    Nie miała jednak czasu aby dalej komentować jego skrzydła, bo pojawili się także jej dotychczasowi towarzysze, a Pan Porywacz znów zwrócił się do niej z pytaniem. Wtedy też dopiero przyjrzała się dokładniej trzymanej przez niego skrzyneczce. Nie była jakoś specjalnie ładna, ale połyskujący kamyk przyciągał uwagę. Otome wpatrywała się długą chwilę w skrzynkę, a tymczasem w jej umyśle toczyła się walka. Z jednej strony instynkt podpowiadał jej, że przedmiot może być niebezpieczny - w końcu mogła to być jakaś czarna magia albo zaraza, biorąc pod uwagę fakt że jej właściciel nie wyglądał za dobrze - a z drugiej strony strasznie ją kusiło. Wyciągnęła ręce po skrzynkę, jednak w połowie zatrzymała się i spojrzała niepewnie na Charlesa, czekając na jakiś jego ruch który pomógłby jej podjąć decyzję.
    _________________
    Scruffie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Grudzień 2015, 23:54   

    //bardzo przepraszam za zwłokę, poprawię się kolejnym razem :(

    Jednak Scruffie troszeczkę się z tym unikiem przeliczył i nie wyszło tak jak powinno wyjść. Dostał po skrzydle, trochę go to zabolało ale zdołał jeszcze dolecieć do czarnoksiężnika i Otome. Nieznajomy wyciągnął jakąś tajemniczą skrzynkę spod marynarki, już myślał, że to będzie jakaś broń czy coś, w sumie mógłby się tego spodziewać, nie był jeszcze pewien co go tu może spotkać. "A jak myślisz, gdzie jesteś?" - nad tym się trochę zastanowił, bo nie wiedział czy może już Krainę Luster nazywać domem, znalazł się tu w sumie przypadkiem gdy kiedyś przeszedł przez tajemnicze lustro w Krainie Ludzi. Nowy świat w którym się znalazł nie był tym, w którym spędził bardzo długi czas, ale czuł się już z tym światem trochę związany, podobało mu się, że już nie jest zwyczajnym człowiekiem tylko wynaturzoną istotą z super zdolnościami. Czarnoksiężnik jednak nie poczekał na jego odpowiedź, więc Scruffie również mu jej nie dał, skoro w ogóle nie chciał go słuchać.
    - Kiedyś się zdarzało, ale to raczej nie od tego. - uśmiechnął się do Otome, która zaciekawiła się jego skrzydłami. Młody punk jednak zaciekawił się jak na to zareaguje Otome, skrzynka w sumie niepozorna, ale nie wiadomo co mogło w niej być, dziewczyna jednak wyciągnęła rękę w stronę tajemniczej skrzynki. Czerwonowłosy spoglądał to na nią, to na czarnoksiężnika, chwilę potem dołączyli do nich dwie kolejne osoby, którym wcześniej już się przyglądał, cały czas miał na uwadze jednak tego czarnoksiężnika, bo wydawał mu się najbardziej groźną osobą w tym gronie, tylko on chyba mógł tutaj wyrządzić jakieś szkody.
     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 11 Grudzień 2015, 14:38   

    Charles w tym czasie mógł popisać się przed samym sobą faktem, że udało mu się nie tylko od razu wbiec po schodach, ale i wykonać sus nad wywróconym bibliotekarzem - czyli teoria o jego talentach do paćkania się w błocie i bezsensownej, acz brutalnej walce o piłkę nabierała realności. Niestety, odbierał ją jeden, acz prosty fakt, iż zielony cylinder zapewne nie zmieściłby się pod kaskiem. Koniec, finito, tematu nie było.
    Dziadyga właśnie dawał coś Otome, a jego twarz była cała w czerwieni - krwi? Wredne dziadygi okrwawione obficie dające tajemnicze przedmioty nastolatkom? To musiało skończyć się jakoś źle. Zauważył, że Opętaniec również nie pozostał obojęnty, unosząc się nad nimi na białych skrzydłach i celując w stronę nieznajomego. Pomyślał, że skrzydła tego typu ciekawie kontrastowały się z jego ciemnym ubiorem. "Zobacz, mała: twój własny Angel with the Shotgun ! Nie ważne, że ma raczej dwa pistoleciki" pomyślał, spoglądając na zmiennooką.
    Jak zostało wspomniane wcześniej, sytuacja zdawała się jasną: skrzywdzić złego jegomościa, zanim on skrzywdzi niewinną dziewczynę. Prosty, rozsądny plan, jednak w międzyczasie Charles zauważył jeden, mały szczególik - na pudełku znajdował się pomarańczowy kamień. I każdy inny po prostu by to olał, jednak umysł rasowego Kapelusznika nie trzyma się nigdy wytyczonych ścieżek, łącząc fakty niekiedy w iście karkołomny sposób. Gdyby był postacią z kreskówki - lub inaczej, gdyby był trochę bardziej jak postać z kreskówki, przy tak gwałtownym zatrzymaniu jego podeszwy wydałyby głośny pisk opon. Nic takiego się jednak nie stało. I dobrze, przynajmniej nie zepsułoby to tak pieczołowicie budowanego suspensu.
    - Stop! Stopstopstopstopstop! Chwila, sekunda, irokez - odłóż broń! Zanim cokolwiek zostanie tu zrobione, zanim cokolwiek pan powie, muszę otrzymać odpowiedź na jedno pytanie. - rzekł, spoglądając na wszystkich po kolei. Teraz należało to dobrze rozegrać. Powoli, nie chcąc w żadnym razie zdradzić swych intencji i celów, a przez to - uchronić się przed kłamstwem, zapytał:
    - Czy ten kamień to opal? Czy to jest Opal? - błagając w duchu, żeby okrwawiony typ zrozumiał aluzję.



    Ukryta Wiadomość:
    Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość.

    --- If you are a *registered user* you need to post in this topic to see the message ---
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
     



    Mieszkaniec Świata Ludzi

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Benedict Lisander Griffin
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Słodycze, marionetki, podróże
    Nie lubi: Ognia, tłumów
    Wzrost / waga: 176 cm | 62 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, czekoladowa kamizelka, grafitowe spodnie, czarne trzewiki, skórzana rękawiczka na lewej dłoni / Event: + podbita kurtka, szal
    Znaki szczególne: Wiele blizn po oparzeniach po lewej stronie ciała, utracona lewa ręka zastąpiona ręką Marionetki, wygląd trochę jak Szklanka
    Pod ręką: Prowiant, pieniądze, różne drobiazgi
    Broń: Sztylet
    Dołączył: 19 Wrz 2015
    Posty: 110
    Wysłany: 12 Grudzień 2015, 21:29   

    Uff, jednak znalazł jakiś stolik. Odstawił nań książki i rzuciwszy im spojrzenie wraz z gestem "mam was na oku" oraz "siad, zostań", ruszył biegiem za Charlesem. Ben może nie należał do najbardziej atletycznych atletów po drugiej stronie Lustra (i po pierwszej w sumie też), ale w biegu akurat był dobry. Co z tego, że dwa razy potknął się o jakieś krzesła, co to nagle mu wyrosły przed oczami?
    W końcu dotarł wraz z resztą - rozgrywającym Charlesem oraz jakimś uzbrojonym Opętańcem - przed Otome. Otome i jej widocznie nowego "przyjaciela", który chciał jej coś dać. Jakąś skrzynkę czy inny kuferek. Ale Ben nie mógł nawet nic powiedzieć, bowiem zaraz kiedy się zatrzymał, padł na kolana. Podparłszy się rękami, zaczął łapać oddech.
    - Chwila... Dobra... już żyję... - powiedział po kilku minutach, nie podnosząc się z podłogi. Spojrzał z dołu na nowe towarzystwo. Koleś z irokezem oraz jakiś dziadek z... czy on miał krew na twarzy?
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 16 Grudzień 2015, 12:40   

    Lasencja była coś zdecydowanie mało – albo wybiórczo – komunikatywna. Mężczyzna nie mylił się tylko w jednej sprawie: ciągnąc za sobą jakąś dziewczynę zwrócił uwagę kilku innych osób, a o to wszak chodziło. Teraz, mając kilku odważnych, mógł komuś powierzyć skrzynkę i misję, której sam nie doprowadziłby do końca z prostego powodu – skręcone (w najlepszym razie) kostka i kolano już niedługo utrzymają jego ciężar. Ledwo co udało mu się schronić w tej bibliotece. Przeklęty alfons. Albert. Na jedno wychodzi.
    Przyjrzał się przez chwilę każdemu, szacując kogo rzuciła mu Fortuna.

    Tyle osób naraz. Nieznajomy potoczył zmęczonym wzrokiem od Otome do mężczyzn, jakby to on uznał ich za zagrożenie. Przetarł twarz wolną ręką, kreśląc rdzawe smużki po zapadniętych policzkach. Spojrzał z zaskoczeniem na dyszącego jasnowłosego. Zdecydowanie nie wyglądał na zdolnego do brania udziału w akcji, jaką porywacz przewidział.
    Westchnięcie.
    Nieznajomy po raz kolejny sięgnął do zasobnej kieszeni płaszcza. Wyłuskaną stamtąd buteleczkę z zielonego szkła skierował ku Benowi.
    – Pomoże ci, chłopcze. To eliksir wzmacniający.
    Zachwiał się jednak i po chwili osunął ciężko po ścianie. Teraz dyszał już tak samo jak Ben. Miał też nadzieję, że nikt go nie postrzelił w chwili słabości. Skrzyneczkę przyciskał do siebie jak drogocenny skarb, ani drgnęła podczas upadku; zakorkowana buteleczka prawdopodobnie potoczyła się po posadzce, jednak bez uszczerbku na zawartości.

    Przez paroksyzm bólu dotarło do nieznajomego pytanie gościa w ogromnym cylindrze. Oho. Na twarzy starszego mężczyzny pojawiło się nieukrywane zaskoczenie i przytaknął Charlesowi:
    – Tak, to właśnie opal. Ale zawartość jest jeszcze bardziej cenna. Nie mam jej jednak komu powierzyć, skoro panienka nie wyraża ochoty, żeby pomóc staremu marynarzowi.




    [za 2 posty wpadną tu mało pokojowo nastawieni strażnicy w barwach Rosarium]
     



    Dzieło Sztuki: Abstrakcja

    Godność: Otome Bloodworth
    Wiek: Wizualnie ok. 16 lat
    Rasa: Senna Zjawa
    Nie lubi: Cieni
    Wzrost / waga: 160 cm i 50kg
    Aktualny ubiór: Spódniczka, zakolanówki, koszula, płaszcz, buty wszystko w ciemnych barwach, oraz czerwony szalik.
    Znaki szczególne: Zmieniające kolor i kształt oczy.
    Zawód: Brak
    Pan / Sługa: Brak
    Pod ręką: Dwa zeszyty do rysowania, długopis,
    Broń: Paznokcie?
    Bestia: Chciałbym ._.
    Dołączył: 02 Wrz 2015
    Posty: 198
    Wysłany: 19 Grudzień 2015, 22:15   

    Charles, na którego podpowiedź czekała Otome, zaczął krzyczeć coś o stopach. Kto wie o co mu z tymi stopami mogło chodzić, może ma taki fetysz? W sumie fetysz stóp był dość popularny. Zjawa też lubiła swoje stópki.
    A wracając na poważnie do tej poważnej sytuacji pełnej poważnych osób, to Otome nie zabrała skrzyneczki i cofnęła ręce, aby wysłuchać co Kapelusznik ma do powiedzenia. Gdyby była bardziej ogarnięta to może skojarzyłaby opale z dziewczyną którą wcześniej spotkali, ale w tej chwili nie pamiętała już nawet jednej części jej imienia, więc skojarzyć tego nie mogła. I dlatego też zastanawiała się czemu Charles pyta o o z takim naciskiem. Czyżby miał chrapkę na kamyczek? W sumie to taki podłużny ładnie wyglądałby na jego kapeluszu. Ale nie spodziewała że mężczyzna będzie taki materialistą.
    Słowa "marynarza" sprawiły że Zjawa poczuła się urażona, co można było odgadnąć po zmianie koloru oczu na głęboką czerwień.
    - Nie powiedziałam że nie pomogę. - Burknęła i wyciągnęła ręce po skrzynkę. Ona nie pomoże? A właśnie że pomoże! Nie będą jej mówić co ma robić! - No dobrze, ale właściwie to gdzie i komu to zanieść?
    _________________
    Scruffie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Grudzień 2015, 23:15   

    No nie, parę dni w Krainie Luster i już wciągnął się w jakąś misję, w sumie miał jeszcze wybór, przecież wcale nie musiał z nimi nigdzie iść. Z drugiej jednak strony wydawało mu się to troszeczkę ciekawe, mógł przecież przetestować swoje zdolności, na czym mu zależało, skoro już je otrzymał to należałoby je szlifować do perfekcji. Do Scruffiego i Otome dotarły dwie kolejne istoty, Kapelusznik oraz jasnowłosy jegomość, który też chyba nie czuł się zbyt dobrze, spojrzał na nich, oni chyba również nie wykazywali znacznego zagrożenia, które mogło się w każdej chwili pojawić, dlatego splótł ręce na klatce piersiowej, spoglądając na każdą osobę, która była w pobliżu. Nie było trudno zauważyć, że każdego zaciekawiłą zawartość skrzynki, którą miał ze sobą czarnoksiężnik, Kapelusznik był chyba bardzo spostrzegawczy rozpoznając kamień, który był w środku.
    - Opal? Mógłby ktoś wytłumaczyć co to jest? - w sumie był w bilbiotece, zawsze mógł poprosić o jakąś książkę na ten temat, ale to nie byłoby na miejscu, skoro miał tutaj osoby, które na pewno wiedziały o co chodzi z tym kamieniem.
    - Widzisz go pierwszy raz i już taka skora do pomocy? No nieźle, nie wiesz nawet co może na Ciebie czekać. - zwrócił się do Zjawy, która już po krótkiej rozmowie z czarnoksiężnikiem wykazała chęć pomocy, ciekawe co na to reszta, może podzielą jego zdanie i po prostu wszyscy rozejdą się w swoje strony? Jeszcze problemów mu brakowało, chociaż w sumie od początku miał na uwadze to, że prędzej czy później one wystąpią.
     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 20 Grudzień 2015, 18:43   

    εCharles uśmiechnął się do jegomościa. I tak zrozumiał to wszystko na własną modłę
    - Skoro jest to Opal, to ręczę moim słowem i życiem, że zostanie dostarczone tam, gdzie powinno. Obiecuję. - rzekł z całą mocą. Jeżeli okaże się, że to rzeczywiście misja dla Anarchs, to będzie mógł znowu spotkać Opal i powiedzieć jej, jak brzmi jego rewanż za przysługę - przyłączenie do Anarchistów! No bo najpierw odstawił jej dobrego samarytanina, a teraz dokończenie czyjejś misji! Pokarzę swą wartość! I może nie będzie na mnie fukać nawet!

    -Opal to taki kamień szlachetny, albo półszlachetny, ale może posiadać też inne znaczenia, w tym symboliczne... - dodał, spoglądając na Opentańca. - Ale nie jestem znawcą. Nigdy nie interesowały mnie kamienie... A czekać mogą rzeczy ciekawe, gdyż nasza kraina cała ciekawa jest! A ponadto, - rzekł, patrząc na niego z ukosa -jak tobie zależy tak na jej bezpieczeństwie, to może zabierzesz się z nami? Tak uzbrojony, będziesz niczym profesjonalny ochroniarz. - dodał mówiąc to swoim charakterystycznym tonem, z którego nie dało się wyczytać, czy sobie kpi, czy też mówi na serio. Jednak mimo wszystko był podniecony, wręcz chodził jak na sprężynach, a okno na jego kapeluszu migotało jasno.

    W tej samej chwili usłyszał wyraźnie narastające echo równych kroków. Oczywiście, jego słuch nie był jakiś specjalny, po prostu ci, którzy nadchodzili niespecjalnie starali sie uķryć swą obecność. Żółtooki dryblas z zaciekawieniem nowonarodzonego kociaka przechylił się lekko przez balustradę. Do sali wmaszerowała grupka żołnierzy arcyksięcia z obnarzoną bronią. Już z daleka było widać zdobiące ich mundury symbole białych i czerwonych róż, symbol przez Kapelusznika dalece znienawidzony. Czego oni tutaj chcieli? Jakim prawem wleźli do... miejsca publicznego. W którym znajdował się on! A niech tylko spróbują go wziąć! Niech tylko spróbują przeszkodzić mu w Misji! No cóż, zapewne spróbują. Najciszej, jak tylko potrafił odsunął się od barierki. Nie zamierzał za wszelką cenę dawać im wskazówek ich pobytu...
    - Siepacze Arcyksięcia - szepnął, po czym wyjął z kapelusza swoją szpadę. - Przygotujcie się.
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
     



    Mieszkaniec Świata Ludzi

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Benedict Lisander Griffin
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Słodycze, marionetki, podróże
    Nie lubi: Ognia, tłumów
    Wzrost / waga: 176 cm | 62 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, czekoladowa kamizelka, grafitowe spodnie, czarne trzewiki, skórzana rękawiczka na lewej dłoni / Event: + podbita kurtka, szal
    Znaki szczególne: Wiele blizn po oparzeniach po lewej stronie ciała, utracona lewa ręka zastąpiona ręką Marionetki, wygląd trochę jak Szklanka
    Pod ręką: Prowiant, pieniądze, różne drobiazgi
    Broń: Sztylet
    Dołączył: 19 Wrz 2015
    Posty: 110
    Wysłany: 21 Grudzień 2015, 15:02   

    Phew, sporo się stało w czasie, kiedy Ben dochodził do siebie. Szybko chłopak wrócił do siebie, kiedy tylko otrzymał od dziwnego kulawego "marynarza" jakąś buteleczkę. Eliksir wzmacniający? Wut? Nah, chyba mu nie zaszkodzi. Odkorkował więc nasz Marionetkarz buteleczkę i wypił szybko jej zawartość. Potem powstał na proste nogi i spojrzał po wszystkich z bliska.
    - Ja w sumie też nie mam nic przeciwko pomocy temu... panu... - powiedział w końcu. Przemilczy fragment, w którym będzie sprzeciwiać się robieniu za tragarza.
    - Swoją drogą, jeszcze się nie poznaliśmy, tak mi się zdaje. - zwrócił się do uzbrojonego Opętańca i z lekką dozą ostrożności podał mu rękę. Ostrożnie, bo w końcu był uzbrojony. Ben wiedział, jak działa ta broń - miał bowiem styczność z jednym filmem ze ŚL - i raczej nie chciał, żeby ów Opętaniec zaprezentował jej użycie wśród zebranych. - Ben jestem.
    Nagle do uszu młodego dotarły kroki. Dość głośne, wojskowe. Spojrzał dyskretnie za barierkę, idąc tropem kapelusznika. I ujrzał ich. Wojsko Arcyksięcia Rosarium. Po co tu przyleźli? Po tego "marynarza"? Ponownie podążył za czynami Charlesa i profilaktycznie wyciągnął zza pazuchy sztylet. Może nie jest to broń tak imponująca jak szlachecka szabla jego przyjaciela, ale przynajmniej nie będzie bezbronny.
    - Po co tutaj przyszli? - zapytał i spojrzał na dziadygę.
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 27 Grudzień 2015, 21:04   

    Stary spojrzał na Bena i nawet nie drgnął. Wewnętrznie cieszył się jednak jak diabli ze wszystkiego, co nastąpi, bo młody nawet nie zdobył się na „dziękuję”. Eliksir wzmacniający. Też coś. Na razie nie było jednak żadnych widocznych efektów poza faktycznym wzmocnieniem ciała.
    [Ben, od ustalania efektów jest MG. Eliksir był podpuchą, na którą się złapałeś. Mógłby cię zabić i byłoby to legalne.]
    Nikt też nie przejął się upadkiem nieznajomego. No cóż.

    Skrzyneczka została ponownie wysunięta w kierunku Zjawy.
    – Mam na imię Hamiro. – Prawie się uśmiechnął na tak gwałtowny, podwójny odzew. – Wewnątrz jest prezent dla pana Rosarium. Jegomość mieszka w Różanym Pałacu i bardzo ważne jest, żeby paczuszka została doręczona do jego rąk własnych. – Teraz Hamiro już naprawdę się uśmiechnął, zmyślnym, ledwo widocznym uśmiechem.
    Usłyszawszy tupot butów o podkutych podeszwach poprawił się z grymasem, oparł mocniej o ścianę i zaczął mówić prędko, z pośpiechem. – Chciałem to zrobić osobiście, ale Albert, jeden ze zbuntowanych żołdaków arcyksięcia posłał za mną całą kohortę. Teraz trafili na mój ślad. Musicie uciekać. – Sapnięcie. – Mam jeszcze trochę siły żeby wypuścić was stąd. Potem udajcie się do najbliższego dworca Arcyksiążęcej Kolei Lustrzanej i stamtąd do Różanego Pałacu. Agasharr Rosarium, to ważne.
    Stary zakaszlał i potoczył wkoło wzrokiem. – Pod żadnym pozorem jej nie otwierajcie! – Wręczył ostrożnie szkatułkę komuś, kto po nią sięgnął i machnął ręką na ścianę obok. Pojawił się w nim migotliwy, brokatowy prostokąt wysokości dorosłego człowieka. Spokojnie zmieści się w nim Charles w kapeluszu. – Kto chce pomóc, niech rusza. Reszta niech ucieka, odciągnę ich uwagę.
    Tupot butów słychać było już poziom wyżej niż poprzednio.



    Zapomniałam dodać, przepraszam:
    Portal został utworzony w to miejsce; osoby, które przez niego przejdą odpisują już tam. Kolejka pozostaje jak wcześniej.
     



    Dzieło Sztuki: Abstrakcja

    Godność: Otome Bloodworth
    Wiek: Wizualnie ok. 16 lat
    Rasa: Senna Zjawa
    Nie lubi: Cieni
    Wzrost / waga: 160 cm i 50kg
    Aktualny ubiór: Spódniczka, zakolanówki, koszula, płaszcz, buty wszystko w ciemnych barwach, oraz czerwony szalik.
    Znaki szczególne: Zmieniające kolor i kształt oczy.
    Zawód: Brak
    Pan / Sługa: Brak
    Pod ręką: Dwa zeszyty do rysowania, długopis,
    Broń: Paznokcie?
    Bestia: Chciałbym ._.
    Dołączył: 02 Wrz 2015
    Posty: 198
    Wysłany: 1 Styczeń 2016, 17:40   

    Otome przyjęła skrzyneczkę, ta jednak okazała się dość ciężka - przynajmniej dla niej, w końcu była tylko drobniutką Zjawą - więc oddała ją Charlesowi. Niech sobie dźwiga. O, albo do kapelusza włoży. Przynajmniej nie będzie się wtedy rzucać w oczy.
    Wyglądający na umierającego staruszek machnął ręką i nagle ściana obok niego zrobiła się jakaś inna. Nie rozumiała za bardzo o co w tym chodziło, ale potem zobaczyła jak reszta towarzystwa - prawdopodobnie - przechodzi przez portal. Otome jednak nagle zauważyła, że nie ma w kieszeni swojego notesu. Biedny notesik, pewnie wypadł gdy Hamiro ją taszczył. Nie mogła go przecież porzucić na pastwę losu. Dlatego też pobiegła w przeciwną do portalu stronę. I faktycznie po chwili go znalazła. Jednak w międzyczasie do środka wpadli żołnierze. Nie zobaczyli ukrytej miedzy regałami Zjawy, ale odcięli jej drogę. Musiała więc uciekać inną drogą i tak też zrobiła. Bo nikt ze strażników nie wpadł na to aby przypilnować wyjścia.

    [z/t]
    _________________
    Scruffie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Styczeń 2016, 18:03   

    Ten młodziak nawet nie sprawdził co było w tej buteleczce, a jakby go to zabiło? Przecież mogło się tak stać, nieznajomy koleś dający jakiś eliksir wzmacniający, Scruffie pochodził ze Świata Ludzi, więc gdyby usłyszał taką nazwę pewnie zaśmiał by się takiej osobie w twarz. Popatrzył po wszystkich wsłuchując się w to co mówił nieznajomy, no w sumie nie do końca bo wreszcie raczył się przedstawić. Hamiro powiedział im na czym dokładnie polega to czym mieliby się zająć, cały czas miał w głowie myśl czy się ulatniać czy może im pomóc, pewnie trochę by im pomógł, był przecież najbardziej uzbrojony z nich wszystkich, ale tak musiał zrobić gdy znów pojawił się w Krainie Luster, bo nigdy nie wiadomo co może się tu stać. Genialnie potwierdza to sytuacja w której się znaleźli, bo w ich stronę szedł szwadron żołnierzy Rosarium, frakcji i organizacji było tu od groma, będzie musiał spędził tu o wiele więcej czasu, żeby ogarnąć całą tę Krainę. Hamiro otworzył im coś w rodzaju portalu, który miał na celu ucieczkę, młoda Zjawa gdzieś uciekła, jednak jej nie dał rady już znaleźć, była dość szybka.
    - Mam nadzieję, że wiecie co robicie, pójdę tylko pod tym warunkiem, bo nie mam zamiaru zajmować sobie czasu jakimiś żołnierzami których nawet nie kojarzę. - spojrzał po wszystkich po czym poklepał Hamiro po ramieniu.
    - Masz w planach jakąś solidną zapłatę za dostarczenie tego kamienia, prawda? - zaśmiał się w jego stronę i dodał.- Obyś tylko dał sobie radę, o nas się nie martw. - spojrzał na swoich nowych towarzyszy, którzy też pewnie przymierzali się do tego aby przejść przez portal, Scruffie nie tracąc czasu wpadł w portal, który miał go przenieść do innego miejsca.

    z/t
     



    Oaza Spokoju

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Charles Belladonna Verbascum
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: wszystko, wszystkich, ( nie licząc wyjątków, patrz: niżej)
    Nie lubi: Nierówności, rodu Rosarium, ludzi będących jednocześnie złymi i zdrowymi psychicznie
    Wzrost / waga: 183 cm/ 63 kg
    Aktualny ubiór: Zielony cylinder schowany pod ubraniem , włosy zaplecione w swoje warkocze, znowu szara bluza i kaptur
    Zawód: Elektryk (?) Amator (?)
    Pan / Sługa: jakakolwiek służba jest sprzeczna z zasadami moralnymi Charlesa
    Pod ręką: podniszczone MP3, talia kart, mały zegarek, ładowarka do MP3, srebrna łyżka, rzeczy, które chowa jego cylinder...
    Broń: szpada zwana Dziurawcem
    Bestia: rawnar wody, Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Zegarmistrzowski przysmak
    Stan zdrowia: siniak na potylicy, krwotok z nosa
    SPECJALNE: Moderatoświr, Mistrz Gry
    Dołączył: 06 Kwi 2015
    Posty: 530
    Wysłany: 2 Styczeń 2016, 21:00   

    Charles uśmiechnął się po raz 5234 od początku podróży, widząc, jak Otome (której imienia nie będzie mu już dane poznać) oddaje mu przesyłkę. To był specjalny uśmiech na specjalne okazje, pod tytułem "Zamierzam spełnić swoje wielkie marzenie, nawet jeśli jest to niewyobrażalnie złe". Nie był on tak żartobliwie - przerażający jak ten, który posłał parę chwil temu Benowi, ale była w nim swego rodzaju straceńcza pasja i błogość, którą można ujrzeć u niektórych terrorystów i bielieberek (w sumie na jedno wychodzi). Domyślał się już, co znajduje się w skrzyneczce. Bo cóż innego, jeśli nie bombę rebelianci z Anarchs mieliby podesłać księciu? Chyba nie kwiaty, nie licząc tych wszystkich paskudnych, inteligentnych rosiczek. Oczyma duszy widział już płomienie pokrywające zbytkowny pawilon Jedynym Słusznym Pomarańczem.
    - Obiecuję, sir, że dotrze ona na miejsce... - powiedział z nabożnym szacunkiem. Nie zauważył zniknięcia czarnowłosej, lecz w sumie to dobrze - mogło by go to niepotrzebnie rozproszyć. Dopiero później zda sobie sprawę z tego przeoczenia i będzie czuł się źle. Cóż - biedny Charles i jego dziwne, losowe sumienie. Miał w końcu w planach wysadzić budynek pełen nie tylko przebrzydłych arystokratów, ale i niewinnej służby, i w najmniejszym stopniu mu to nie przeszkadzało. Nie przejął się też, że Ben mógł zrobić sobie krzywdę randomowym eliksirem od nieznajomego, gdyż sam był stosunkowo ufny wobec obcych (co udowodnił, pakując się w tą kabałę) i przyjmowanie cukierków od nieznajomych leżało w bardzo odległej kwestii.
    - Nie bądź takim materialistą, mój chłopcze - rzekł na wspomnienie o nagrodzie z nietypową dla siecie, starczą wyższością - Istnieje wiele rzeczy, których nie da się kupić. Jak smak przygody...
    Z tymi słowy, które powoli zaczynały zmieniać się w disneyowską piosenkę, przeszedł przez portal, wprost w zimowy chłód...
    (z/t)
    _________________
    - (Music theme )
    (Psychika Charlesa w dużym skrócie )
     



    Mieszkaniec Świata Ludzi

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Benedict Lisander Griffin
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Słodycze, marionetki, podróże
    Nie lubi: Ognia, tłumów
    Wzrost / waga: 176 cm | 62 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, czekoladowa kamizelka, grafitowe spodnie, czarne trzewiki, skórzana rękawiczka na lewej dłoni / Event: + podbita kurtka, szal
    Znaki szczególne: Wiele blizn po oparzeniach po lewej stronie ciała, utracona lewa ręka zastąpiona ręką Marionetki, wygląd trochę jak Szklanka
    Pod ręką: Prowiant, pieniądze, różne drobiazgi
    Broń: Sztylet
    Dołączył: 19 Wrz 2015
    Posty: 110
    Wysłany: 3 Styczeń 2016, 21:20   

    Hm. Faktycznie, cokolwiek to było, działa. Oby tylko nie skończyło się później jakimś nagłym "odpływem" tej energii, którą właśnie zyskał. Albo gorzej. Ben ogarnął się i kiedy tylko ten cały Hamiro otworzył portal, pognał jak blada sarenka w jego kierunku, tak jak reszta tej zwariowanej Drużyny Szkatułki. No dobra, prawie jak reszta, bo dziewczyna gdzieś uciekła. Oby wkrótce się znaleźli - już zdążył ją polubić. Zaczął jeszcze myśleć nad tą dziwną szkatułką. Co w niej może być? Skoro ma ją dostać Rosarium... Oby tylko nie skończyło się tym, że Ben będzie poszukiwany za jakiś atak terrorystyczny. Tak, niby chciałby być znany, ale nie w taki sposób.

    (z/t)
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 9